Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

23.03.2017

Rozdział XVII - Nowy trop

   - Nadal nie mam pojęcia, czemu Wasyl i Sasza porwali Ianirę – stwierdziła Karolina z rezygnacją. - Trzej bracia, dwaj zginęli na wojnie i zmienili się w wampiry, tak? A trzeci w tym czasie zachorował? Wampiry nie chorują, więc pewnie był człowiekiem. Czy rudowłosa wampirzyca miała coś wspólnego z tą chorobą?
   - Dobrze kombinujesz – przyznałam.
   - Mimo to nadal nie wiem, co z tym wszystkim wspólnego ma Ianira...
   - Byłam tak samo zdezorientowana i miałam nadzieję, że odpowiedź znajdziemy w Kijowie.


   Kijów należał wówczas do Rosji, a ponieważ granice władzy wampirów sięgały do granic państwa, zamieszkujące tam wampiry poddane były Corneliusowi. Dzięki temu mogliśmy w razie potrzeby powołać się na władcę.
   Od razu po przybyciu natknęliśmy się na niewielką grupę wampirów, którzy zgodzili się nam pomóc za niemałą sumę. Juan się nie targował, zatem nasi nowi znajomi ruszyli na poszukiwanie braci.
   Wśród nich były dwie wampirzyce, które co prawda kojarzyły Saszę, ale nie potrafiły wskazać, gdzie mieszka. Wiedziały jedynie, że nie tutaj, a ostatni raz widziały go już bardzo dawno temu, choć nie potrafiły określić, kiedy dokładnie to było. Najwyraźniej należały do wampirów, które nie zwracają uwagi na ludzki kalendarz. Zapewniały jedynie, że na pewno nie było to w ciągu ostatnich miesięcy i nie mają pojęcia, gdzie spędzał dnie. Miałam nadzieję, że ustalenie tego to kwestia czasu, skoro miasto przeszukiwały wampiry podzielone na kilka grup.
   Niestety, do świtu nie udało się niczego ustalić. Najwyraźniej bracia dobrze się ukryli i nie wychodzili ze swej kryjówki albo po prostu nie było ich w Kijowie.
   Na dzień zatrzymaliśmy się u jednego z wampirów, który wynajął nam trzy pokoje w swoim domu – Jose i Bianca zajęli pokój małżeński. Juan wstał dużo wcześniej niż ja i wściekał się na wszystko. Na słońce, że tak długo świeci, na wampiry, że nie mogą znaleźć porywaczy i chyba też trochę na siebie, choć zupełnie niesłusznie. Robił, co mógł, by odnaleźć żonę.
   O zmroku od razu wyruszył na poszukiwania. Ruszyłam za nim, natomiast Jose i Bianca pobiegli sprawdzać inne rejony Kijowa. Włoszka martwiła się zarówno o Ianirę, jak i o Juana. Jose przyznał, że nigdy go nie widział w takim stanie.
   - Nawet sobie nie wyobrażam, jak ja bym się zachowywał, gdyby to ciebie porwali – zwrócił się do ukochanej. - Pewnie podobnie, jak Juan.
   Rozdzieliliśmy się i kontynuowaliśmy poszukiwania. Ja oczywiście poszłam za Juanem, wolałam nie zostawiać go samego. Przemierzaliśmy ulicę za ulicą, zatrzymywaliśmy ludzi, zadając dziwne pytania, byle tylko spojrzeć im w oczy i zobaczyć, czy nie natknęli się na Ianirę lub porywaczy. Bezskutecznie.
   Było już po północy, gdy znalazła nas młoda wampirzyca i nieśmiało wyznała, że być może, ale tylko być może, prawdopodobnie znalazła jakiś potencjalny trop.
   - Mów – odparł krótko Juan. Podniosła na niego duże niebieskie oczy.
   - No bo... jeśli chodzi o tych braci, to ja żadnego nie znam, ale coś mi przyszło do głowy. - Wpatrywała się w mojego przyjaciela. Przypomniałam sobie, że już wcześniej ją widziałam, była wśród wampirów, które zadeklarowały swoją pomoc. Ciemnowłosa, niska i drobna, musiała zostać zmieniona niedawno, gdyż trzymała się raczej na uboczu. Wyglądała na nie więcej niż piętnaście lat. - Ja... słyszałam taką opowieść o wiedźmie, która potrafiła rzucać zaklęcia. Miała rude włosy i chyba pochodziła z Francji.
   - Mieszka w Kijowie? - zapytałam. Wymieniliśmy spojrzenia z Juanem. Czyżby w końcu jakiś właściwy trop?
   - No... nie. Nie żyje, ale znam kogoś, kto zna kogoś, kto znał tę wiedźmę. I dowiedziałam się, gdzie ona mieszkała.
   - Prowadź. - Juan skinął na dziewczynę. W jego głosie słychać było nadzieję.
   - A tak poza tym, to mam na imię Marika. - Dziewczyna posłała Juanowi uśmiech. - I cieszę się, że mogę pomóc.
   - Jesteśmy ci naprawdę wdzięczni – odparł Hiszpan, zerkając na nią przelotnie. Ponownie się uśmiechnęła.
   - Od dawna jesteś wampirzycą? - zapytałam jej.
   - Tak. Już ponad pięć lat. - Zerknęła na mnie. - A ty?
   - Ponad pięć wieków – odparłam. Zamrugała zdziwiona.
   - Ojej. Nie wyglądasz na taką starą.
   - To chyba dobrze – stwierdziłam.
   Dziewczyna uśmiechnęła się. Wyglądała na sympatyczną. Ruszyła przodem i zatrzymała się przed jedną z drewnianych chat pokrytą strzechą. Mimo później pory w środku paliło się światło, ale nie słychać było stamtąd żadnych odgłosów; być może mieszkaniec tego domu zasnął przy zapalonej lampie.
   Juan natychmiast podszedł i zastukał do drzwi. Kiedy nikt nie otworzył, ponowił próbę. W chacie słychać było szmery, ale nadal nikt nawet nie uchylił drzwi. Podeszłam bliżej.
   - Potrzebujemy pomocy, proszę otworzyć! - zawołałam. Ktoś podszedł do drzwi.
   - Czego chcecie? - rozległ się męski głos.
   - Szukamy trzech braci, Kozaków dońskich – odparł Juan. - Wiemy, że byli w Kijowie.
   Przez chwilę panowała cisza i gdy już myślałam, że nikt się nie odezwie, usłyszeliśmy zza drzwi:
   - Trzymajcie od nich z daleka.
   - Nie możemy, porwali mi żonę – warknął Juan. Położyłam mu rękę na ramieniu.
   - Tylko ty możesz nam pomóc – odezwałam się. Mężczyzna przez chwilę się zastanawiał, w końcu otworzył nam drzwi.
   Popatrzył na nas nieufnie. Mógł mieć około czterdziestu lat, miał brodę i znoszone ubranie. Kiedy próbowałam mu zajrzeć w oczy, odwrócił wzrok.
   - Możemy wejść? - spytałam.
   - Nie. - Mężczyzna pokręcił głową. - Nie wpuszczę do środka wampirów, nie jestem idiotą. - Spojrzał na mnie wyzywająco.
   - Skąd... - zaczął Juan, ale mężczyzna uniósł dłoń.
   - Po prostu wiem. Możemy porozmawiać na progu. Byle szybko, w przeciwieństwie do was, ja sypiam w nocy. - Przyglądał się nam oczekująco. Nie wyglądał na przestraszonego tym, kim jesteśmy, ani nie był chyba szczególnie wrogo nastawiony do wampirów, skoro w ogóle zgodził się z nami rozmawiać.
   - W porządku – powiedziałam. - Chcemy tylko wiedzieć, gdzie możemy znaleźć Wasyla, Saszę i ich brata, Kozaków dońskich. Podobno kobieta, która tutaj mieszkała, znała co najmniej jednego z nich.
   - Nie wiem, gdzie mieszkają. - Mężczyzna pokręcił głową. - Pewnie gdzieś w okolicach Donu.
   - Szukaliśmy tam. - Juan pokręcił głową. - Nie udało nam się ich znaleźć.
   - No cóż, ja wam w tym nie pomogę. - Rozłożył ręce. - Nie widziałem ich od piętnastu lat.
   - Piętnastu? - zdziwiłam się. - No to faktycznie dawno...
   - A co z tą rudowłosą kobietą, która z nimi była? - zapytał Juan. Mężczyzna się nachmurzył.
   - Nie będę o niej rozmawiał. - Cofnął się z zamiarem zamknięcia drzwi.
   - Proszę, powiedz nam, co wiesz – poprosiłam go. - Ianira, moja przyjaciółka i żona Juana, została przez nich porwana, a my nie wiemy, dokąd i dlaczego. Może ta kobieta będzie jakimś tropem. Z tego co wiemy, też miała rude włosy, tak jak Ianira...
   Mężczyzna zatrzymał się w połowie ruchu i spojrzał na mnie uważniej.
   - Rude włosy? To niedobrze. - Zerknął na Juana, który mocno się zaniepokoił.
   - Co masz na myśli? - zapytał.
   - Ta kobieta, o którą pytacie, to moja przyrodnia siostra, ona była... czarownicą. Przybyliśmy z Francji jako dzieci i zamieszkaliśmy w Rosji. Pewnego dnia spotkała Griszę. Pokochała go, ale gdy on się dowiedział, kim jest, nie chciał mieć z nią nic do czynienia. Mało tego, wyjawił nieopatrznie jej tajemnicę i musiała uciekać. Przez kilka miesięcy ukrywaliśmy się, w końcu zamieszkaliśmy tutaj, w Kijowie. Zanim uciekliśmy, moja siostra zemściła się na Griszy. Najpierw chciała go zabić, ale nie potrafiła. - Pokręcił głową. - Ja bym to zrobił, niestety, nie pozwoliła mi. Zamiast tego przeklęła go, sprawiając, że zasnął, ale pozostał w pełni świadomy tego, co się wokół niego dzieje. Tylko ona mogła zdjąć czar. Pewnie miała zamiar kiedyś wrócić i to zrobić. Gdy już mu wybaczy, że złamał jej serce i zniszczył życie.
   - I co się stało? - spytałam cicho.
   - Pewnego wieczoru nie wróciła do domu. Po trzech dniach znaleziono ją na brzegu rzeki. Utonęła. Do tej pory nie wiem, czy to był wypadek, czy ktoś ją zabił. A kiedy miesiąc później przybyli bracia Griszy, okazało się, że zaklęcie nie zostało przerwane jej śmiercią. Chcieli, bym to ja zdjął czar, ale nie posiadam mocy. - Pokręcił głową. - Nic nie mógłbym zrobić, nawet gdybym chciał.
   - To nadal nie wyjaśnia, czemu porwali moją żonę – stwierdził Juan.
   - Nie. - Mężczyzna wzruszył ramionami. - Chyba że jest wiedźmą?
   - Nie jest.
   Spojrzał na Hiszpana.
   - W takim razie nie mam pojęcia, co kombinują. Tylko Josiane mogłaby zdjąć czar, a ona nie żyje. Nie znam się na tym, ale nie sądzę, by podobny kolor włosów w czymś pomógł. Gdyby jeszcze pochodziła z Francji i miała podobny charakter albo chociaż zainteresowania... No nic, to wszystko, co wiem, zatem...
   - Zaraz, chwila – przerwałam mu. - Czy twoja siostra lubiła czytać książki?
   - Tak, i to bardzo.
   - Ianira pochodzi z Francji – powiedział powoli Juan. - Uwielbia książki, ma podobny kolor włosów i jest wampirzycą.
   Mężczyzna podrapał się po głowie.
   - Aha. No tak. Wampiry są częścią magii, więc może by się nadała. Myślę, że chcą przeprowadzić jakiś rytuał, użyć twojej żony do zniszczenia czaru więżącego duszę tego chłopaka.
   - Jaki rytuał? - Juan zacisnął dłonie w pięści.
   - Nie mam pojęcia, nie interesuję się tym. Ale wątpię, by wasza wampirzyca wyszła z tego w stanie nienaruszonym. - Cofnął się, widząc wzrok Juana. - Cóż, oni pewnie też nie, jeśli ich dorwiesz. Powodzenia. - Skinął głową i zamknął drzwi.
   - Powiedz nam coś więcej! - zawołał Juan. - Gdzie mamy ich szukać?
   Położyłam mu dłoń na ramieniu.
   - On tego nie wie. Ale wygląda na to, że ukrywają się w okolicach Donu.
   - Znajdziemy ich – odezwała się Marika, która do tej pory stała cichutko z boku i wszystkiemu się przysłuchiwała.
   - Już ich tam szukaliśmy – zaoponował mój przyjaciel.
   - Ale teraz wiemy, czego chcą – zwróciłam mu uwagę. - I wiemy, że ktoś im pomaga. Żaden z nich nie posiada mocy, prawda? A więc muszą mieć jakąś znajomą wiedźmę.
   - Tak, masz rację – przyznał Juan po namyśle. - Jeśli uda nam się ją znaleźć, znajdziemy także i braci. A z nimi Ianirę.
   - To gdzie zaczynamy? W Okręgu Dońskim? - spytała Marika. Spojrzeliśmy na nią.
   - Myślę, że teraz poradzimy już sobie... - zaczął Juan, ale mu przerwała.
   - Czyżby? A co wiecie o wiedźmach?
   - No... ja wiem trochę o magii hoodoo – odparłam. Marika pokręciła głową.
   - Nie sądzę, byśmy mieli szukać kapłanki hoodoo. Coś więcej? - Kiedy nie odpowiedzieliśmy, uśmiechnęła się triumfalnie. - Tak myślałam. A ja wiem dużo. Bardzo dużo.

   Okazało się, że Marika naprawdę miała spore pojęcie o czarownicach. Jako dziecko spotkała jedną z nich i przez pewien czas się przyjaźniły, póki tamta nie wyjechała.
   - Jest bardzo wiele rodzajów wiedźm, ale każda potrafi sporządzać magiczne mikstury – opowiadała nam, gdy wyruszyliśmy w drogę powrotną. - I oczywiście rzucać proste zaklęcia. Im większa moc, tym więcej potrafią zrobić. Wiedźmy mogą być niebezpieczne, trzeba na nie uważać. Niektóre korzystają ze swoich mocy rozsądnie, pomagając ludziom, ale większość nadużywa swych darów.
   - Cruel kiedyś zawarł pakt z czarownicą – przypomniałam sobie. - Może on będzie wiedział, gdzie taką znaleźć?
   - Chodźmy do niego jak najszybciej – postanowił Juan. - Do świtu jeszcze daleko, a musimy się śpieszyć, nie wiemy, co dokładnie chcą zrobić Ianirze.
   Spojrzałam na niego. Miałam ochotę go przytulić i pocieszyć, że jeśli nie dzisiaj, to już jutro znajdziemy Ianirę, ale co do jednego miał rację – nie wiadomo, ile czasu mieliśmy, by ją uratować. Nawet przez chwilę nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogłoby już być za późno.
   Ponieważ Jose i Bianca jeszcze nie wrócili, zostawiliśmy im wiadomość w wynajętym domu. Marika uparła się, by iść z nami. Juan pozostawił decyzję mnie, a ja nie miałam zamiaru się z nią o to kłócić. Skoro chciała nam pomóc, czemu miałabym jej zabraniać? Jej wiedza mogła nam się przydać.
   Corneliusa nie było w pałacu. Juan chciał go szukać, ale nikt nie wiedział, dokąd poszedł, zatem kolejną godzinę spędziliśmy w oczekiwaniu na władcę. Mój przyjaciel przemierzał salę niespokojnym krokiem, co chwila wyglądając, czy Cruel nie wraca. W końcu, jakiś kwadrans przed świtem, wampir wrócił w towarzystwie Raisy, która miała jeszcze świeżą krew na ustach. Władca zerknął ciekawie na Marikę, która pokłoniła się i cichutko wyszeptała swoje imię. Skinął tylko głową i zwrócił się do Juana, mnie całkowicie ignorując.
   - Znalazłeś żonę?
   - Mam trop i proszę cię o pomoc. Muszę znaleźć wiedźmę. - Juan opowiedział krótko, czego się dowiedzieliśmy.
   - Wiem o kilku wiedźmach mieszkających w Rosji, ale nie znam ich osobiście. Jutro po nie poślę.
   - Lepiej, jeśli pokażesz nam, gdzie mieszkają, będziemy je śledzić i może któraś doprowadzi nas do kryjówki Kozaków – wtrąciłam. Władca obrzucił mnie niechętnym spojrzeniem.
   - Zobaczymy. Na razie radziłbym wam wrócić do domu, niedługo świt. Przyjdźcie jutro.
   - To pilne. Zamierzają ją poddać jakimś rytuałom! - Juan zrobił krok w jego stronę. - Kto wie, co jej teraz robią? Liczy się każda chwila!
   - To wampiry. Też sypiają w dzień. A spalony na popiół raczej jej nie pomożesz. Przyjdźcie jutro.
   Juan stał jeszcze przez chwilę przed władcą, w końcu skinął głową i spojrzał na mnie i Marikę.
   - Chodźcie.
   Zerknęłam na Raisę, uwieszoną na ramieniu Cruela. Patrzyła na Juana w zamyśleniu, jakby coś kombinowała. Miałam nadzieję, że jednak się mylę i nie wymyśla właśnie niczego paskudnego. I tak mieliśmy już sporo na głowie.
   Kiedy wróciliśmy do domu, Juan wskazał Marice trumnę, w której będzie mogła spać i ruszył do swojej. Chwyciła go za rękę.
   - Wszystko się jakoś ułoży, zobaczysz – zwróciła się do niego. - I ja tak sobie myślę, że wkrótce ona się znajdzie cała i zdrowa. Nie martw się aż tak bardzo.
   - Dziękuję, Mariko. - Uśmiechnął się lekko. Wampirzyca odpowiedziała promiennym uśmiechem i uścisnęła zaskoczonego Juana.
   - Nie ma za co – mruknęła, przytulając się do niego, po czym przytuliła także i mnie, a następnie odwróciła się i schowała w swojej trumnie.
   Czując nastający świt, pozostało nam pójść w jej ślady.

10 komentarzy:

  1. Nieźle... Czarownice... Będzie się działo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Josiane to ładne imię...
    Ale czekaj, gdzie jest ten pałac? Oni zdążyli to wszystko zrobić w jedną noc? o.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pewna, że odpisywałam na ten komentarz:-o Mam nawet na poczcie, a tu nie ma. Dziwne.
      Wampiry poruszają się bardzo szybko. Po północy poszli do brata Josiane. Potem pobiegli do pałacu Cruela. W Rosji o tej porze roku słońce wschodzi po 4, więc mieli całkiem sporo czasu.

      Usuń
  3. Oo czarownice coś co lubię :D Ciekawe w jaki sposób Ianira ma być użyta do łamania tego czaru. Bo to zaskakujące, że kolor włosów, pochodzenie i podobne zainteresowanie czyni już z niej dobrą kandydatkę. No cóż pozostaje mi tylko czekać na rozwój wypadków :)
    Pozdrawiam,
    Areti

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli czarownice to coś, co lubisz, zapraszam na Szczyptę magii;)
      Wszystko zależy od rodzaju zaklęcia:p

      Usuń
  4. To już chyba jakieś spaczenie, ale jak nowa postać jest zbyt sympatyczna to od razu zdaje mi się podejrzana :D
    I ja też idę szukać czarownic, tylko na innym blogu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dość łatwo się wszystkiego dowiedzieli. Ale ale! Czy Marika leci na Juana?!

    OdpowiedzUsuń