Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

5.02.2017

Rozdział XVI - Trzej bracia

   - Biedna Ianira – odezwała się Karolina. - Znowu przytrafiło jej się coś złego. Mam nadzieję, że szybko ją uratują i nic jej nie będzie. I zupełnie nie rozumiem, o co chodziło porywaczom. Może nie lubili rudowłosych Francuzek?
   - Z pewnością chodziło im o rudowłosą Francuzkę, ale to bardziej skomplikowane – odparłam.
   - A to naprawdę byli Kozacy dońscy? Znaleźliście ich? - dopytywała dziewczyna.
   - Nie byliśmy pewni, czy nie chcieli nas zmylić, ale tam właśnie zaczęliśmy nasze poszukiwania. Wśród Kozaków dońskich.


   Nie jest łatwo kogoś znaleźć w tak wielkich państwie, jakim była Rosja. Szczególnie, gdy jedynym tropem były dwa wampiry znad Donu. Jak się okazało, naprawdę stamtąd pochodzili, choć niewiele nam to pomogło.
   W poszukiwaniach brały udział wszystkie wampiry z miasteczka oraz kilkanaście spoza niego. Przewodził im oczywiście Juan. Podzielił wszystkich na kilka grup i wyznaczył teren do przeszukania. Ja, Juan, Jose i Bianca wyruszyliśmy do Nowoczekarska, głównego miasta Kozaków dońskich, których nazwa pochodziła od miejsca ich zamieszkania – wokół rzeki Don.
   W całym Obwodzie Dońskim nie natknęliśmy się na żadnego wampira. Ludzie wiedli tam rytmiczne, pracowite życie, po zachodzie słońca zwykle udawali się na spoczynek. Ponieważ Kozacy dońscy byli głównie żołnierzami, nosili mundury: niebieskie tuniki, takiego samego koloru spodnie z czerwonym pasem, a na głowach czapki z polaru. Wydawali się dość niechętni obcym, ale udało nam się zdobyć kilka informacji.
   Już pierwszego wieczoru wskazali nam niewielki domek, w którym mieszkali trzej bracia z matką. Dwaj z nich pasowali do opisu Wasyla i Saszy. Kiedy tam przybyliśmy, okazało się, że chałupka była niezamieszkana i to już od dawna. Podobno bracia kolejno poszli na wojnę, a matka pewnego dnia po prostu zniknęła. Nie do końca wiadomo było, co się z nią stało.
   Trop się urywał. Nikt nie słyszał o nich później, a tym bardziej o rudowłosej cudzoziemce.
   Trzeciej nocy, gdy po raz kolejny okrążyliśmy cały obszar, Juan uznał, że powinniśmy się rozdzielić.
   - Ktoś musiał coś widzieć. Mieszkali tutaj. - Wskazał na opuszczony dom. - Nie mogli odejść daleko.
   - Nikt nic nie wie. - Pokręciłam głową. - Myślę, że wyprowadzili się dawno temu, w ten sposób ich nie znajdziemy.
   - Masz jakiś lepszy pomysł? - Spojrzał na mnie ze złością. Był wściekły, po trzech nocach poszukiwań nie mieliśmy nic konkretnego. Rozumiałam go doskonale, lecz byłam tak samo bezradna. Położyłam mu dłoń na ramieniu.
   - Znajdziemy Ianirę. Ale nie tutaj.
   - A gdzie? Przeszukujemy całą Rosję i nic! Nie mogli przecież zapaść się pod ziemię! Powinnaś poprosić najstarszego o pomoc. - Spojrzał na mnie swoimi szmaragdowymi oczami, stanowczo, jakby dając do zrozumienia, że nie przewiduje odmowy.
   Westchnęłam. Myślałam nad tym, ale by to zrobić, musiałabym się do niego udać. Osobiście. Wątpiłam, by przybiegł w te pędy, jeśli po niego poślę. Z drugiej strony, nie byłam gotowa, by pójść do Gowana. Prawdopodobnie bym nie wróciła. Ale gdy na szali było życie mojej przyjaciółki, musiałam dokonać wyboru.
   - Tak zrobię – powiedziałam w końcu. - Jeśli jej nie znajdziemy, poślę po niego. A gdy nie przybędzie, pojadę do niego i poproszę o pomoc.
   Skinął głową. Jose nic nie powiedział, ale Bianca popatrzyła na mnie niepewnie.
   - Ale wrócisz do nas, prawda?
   Spojrzałam na nią. Martwiła się o przyjaciółkę, nawet nie mówiła tak dużo jak kiedyś. Właściwie ostatnio w ogóle rzadziej się odzywała.
   - Nie wiem – odparłam szczerze.
   - Juan ma rację, powinniśmy się rozdzielić – stwierdził Jose. - Może pojedynczo uda nam się coś znaleźć. Jest jeszcze wcześnie, nawet jeśli nie natkniemy się na wampiry, możliwe, że ktoś z ludzi da nam wskazówkę.
   - Oby – mruknął Juan. Miałam ochotę zaprotestować przeciwko rozdzieleniu, nie byłam pewna, czy w takim stanie mój przyjaciel będzie nad sobą panował, a nie chciałam, by zabijał przypadkowych ludzi. Ale zanim zdążyłam się odezwać, Hiszpana już nie było.
   - W takim razie spotkamy się tu za godzinę – zaproponowałam i ruszyłam na zachód.
   Udało mi się porozmawiać z dwiema kobietami, ale żadna z nich nie znała braci mieszkających w opuszczonym teraz domu i nie słyszała o porwanej kobiecie. Kiedy wróciłam na miejsce, był tam Juan i jeszcze jeden wampir. Rozpoznałam strażnika z pałacu Cruela.
   Jak do tej pory Corneliusowi również nie udało się odnaleźć Wasyla i Saszy. Przesłuchał wszystkich i okazało się, że ktoś widział, jak wsiadali do powozu, ale nie był w stanie powiedzieć, czy byli sami, czy z Ianirą oraz dokąd dokładnie odjechał powóz. Wyglądem nie różnił się od innych, zatem był to kolejny ślepy zaułek. Czyżby tym razem władcy udało się coś osiągnąć?
   - Coś się stało? - zapytałam.
   - Zdaje się, że Corniemu udało się znaleźć błazna. - Hiszpan rozglądał się niecierpliwie. - Gdzie pozostali?
   - Za chwilę powinni tutaj być... - przerwałam na widok Jose. Juan powtórzył mu to samo, co mnie.
   - Zaczekam tutaj na Biancę, a wy idźcie – postanowił Jose. Zgodziliśmy się i ruszyliśmy za strażnikiem do siedziby władcy Rosji.
   Cornelius siedział w sali rozpraw, wyglądał na zniecierpliwionego.
   - W końcu jesteście. Już miałem zaczynać bez was. - Wskazał na więźnia. Był to ten sam wampir, który ogłosił alarm. Niski, brodaty, rozglądał się z niepokojem. Na widok Juana wyraźnie pobladł. Najwyraźniej przestraszył się go bardziej niż Cruela i jego kary. Wystarczyło spojrzeć na Juana, by zrozumieć, dlaczego. Na jego twarzy malowała się wściekłość, a w oczach miał żądzę mordu. Dopadł skutego wampira, chwycił za szyję i uniósł do góry.
   - Gdzie jest moja żona? - warknął, nie puszczając jego szyi. Wampir coś wychrypiał.
   - Myślę, że ci nie odpowie. Przynajmniej póki go nie postawisz – stwierdził Cornelius. Był wyraźnie rozbawiony. Miałam ochotę mu przyłożyć.
   - Spokojnie, Juan, przesłuchamy go i wszystkiego się dowiemy – zwróciłam się do przyjaciela, kładąc dłoń na jego ramieniu. Puścił wampira, rozległ się dźwięk kajdan, gdy uderzyły o podłogę. Więzień z trudem usiadł i rozmasował gardło.
   - Gdzie jest moja żona? - powtórzył Juan, tym razem już spokojniej, ale nie miałam wątpliwości, że miał ochotę rozerwać go na strzępy.
   - Lepiej odpowiedz – zwróciłam się do wampira. Odchrząknął.
   - Nie wiem, o kim mówisz – powiedział cicho. - Ja tylko miałem wywołać panikę...
   - Na moim balu. - Cruel zmarszczył brwi. - I myślałeś, że ominie cię kara?
   - Przepraszam, panie, ja nie...
   - Gdzie jest Ianira Quieroz? - przerwał mu Juan. Wampir spojrzał na niego z lękiem.
   - Nie wiem. Ten wampir, Kozak, dał mi cały wór złota, miałem tylko wpaść i krzyknąć, że nadciągają łowcy, to wszystko...
   - Opowiedz nam o tym ze szczegółami – zażądałam.
   Cruel skinął na strażników, by podnieśli więźnia.
   - Mów – rozkazał.
   - Podczas balu podszedł do mnie Kozak i złożył propozycję. Zgodziłem się, nie jestem jeszcze tak długo wampirem, bym mógł się wzbogacić, a to było mnóstwo złota... Wywołałem panikę i uciekłem. Nie miałem pojęcia, że chciał kogoś porwać.
   - Kłamiesz – warknął Juan i spojrzał na Cruela. - Każ go rozkuć. Nie będę bił spętanego.
   - Faktycznie, łańcuchy trochę przeszkadzają – przyznał Cornelius i nakazał rozkuć więźnia. Gdy tylko strażnicy to zrobili, dopadł go mój przyjaciel.
   - Nie kłamię! - zawołał wampir, ale Juan uderzył go tak mocno, że poleciał na ścianę.
   - Czyżby? Chciałeś wedrzeć się na przyjęcie. Osobiście rozkazałem ci się wynosić. A mimo to wszedłeś. Musieli cię wprowadzić, zatem znaliście się już wcześniej. Twoim zadaniem było wejść i wywołać panikę, by mogli porwać moją żonę!
   - Nie, nie, nie! To nie tak! - zawołał wampir i umknął przed kolejnym ciosem Juana. - Próbowałem wejść na przyjęcie, ale nie znałem ich jeszcze, przysięgam! Chciałem tylko wejść na bal, na darmową krew i zabawę!
   - I zrezygnowałeś z tego, bo ktoś ci zapłacił? A może obiecał ci coś jeszcze? - Juan ruszył w jego stronę. Wampir chciał uciekać, ale drogę zastąpili mu strażnicy. Odwrócił się do Hiszpana.
   - Bal jest jednorazowy, a za taką fortunę mógłbym nawet sam wyprawić sobie bal...
   - Czyli wiemy, że bracia się bogaci – podsumowałam. - No dobrze, w takim razie musieli najpierw pokazać ci te pieniądze, tak?
   Więzień spojrzał na mnie.
   - Tak, gdy nie udało mi się dostać do środka, czekałem na dogodny moment i wtedy podszedł do mnie ten wampir. Przedstawił się jako Sasza i zaproponował układ. Pokazał złoto, zajął strażnika, bym mógł wejść na bal i dał mi znak. To wszystko.
   - Musisz wiedzieć coś jeszcze – upierał się Juan.
   - Naprawdę nic nie wiem – zapewniał więzień.
   Przez najbliższy kwadrans mój przyjaciel sprawdzał jego prawdomówność. Pozwoliłam mu na to. Przez tego wampira zaginęła jego żona. „Błazen” zupełnie nie potrafił walczyć, a unikanie ciosów też kiepsko mu wychodziło. W końcu uznałam, że więzień oberwał już wystarczająco i postanowiłam się wtrącić.
   - Pozwól mi go przesłuchać – poprosiłam Juana. Skinął głową, wycierając zakrwawioną pięść. Kły więźnia mocno ucierpiały.
   Podeszłam do siedzącego na podłodze wampira i kucnęłam przy nim.
   - Powiedz mi prawdę – nakazałam, wpatrując się w jego oczy. - Czy cokolwiek z tego, co powiedziałeś wcześniej, było kłamstwem? - Patrzyłam mu uważnie w oczy. Zawahał się. - Odpowiedz – rozkazałam.
   - Tak – szepnął i jęknął. Nie spuszczałam z niego wzroku.
   - W czym skłamałeś?
   - Kiedy zapytałem Kozaka, po co to wszystko, powiedział, że jest im potrzebna rudowłosa wampirzyca z Francji i że właśnie taką znaleźli.
   - Wiedziałeś, że chcą ją porwać.
   - Tak – szepnął, wyraźnie wbrew sobie. - Dlatego zaproponowali tak dużo złota...
   - Do czego potrzebna im Ianira?! - zawołał Juan. Spojrzałam na więźnia i powtórzyłam pytanie.
   - Nie chciał powiedzieć, mówił tylko, że jej potrzebują i poradził, bym po wszystkim uciekał jak najdalej. To wszystko.
   - Na pewno wszystko? Nic więcej nie wiesz? - dopytywałam.
   - Tak – usłyszałam. Skinęłam głową i wstałam.
   - Nudne – stwierdził Cruel. - To żadna sztuka, użyć gorącej krwi. Krwawe przesłuchania są dużo ciekawsze.
   Spojrzałam z niechęcią w jego lodowato błękitne oczy.
   - Ale nie zawsze skuteczniejsze – stwierdziłam.
   - Nadal nie wiemy, gdzie jest Ianira i czego od niej chcą – powiedział Juan, ale zatrzymałam go, nim ruszył do więźnia.
   - On tego nie wie.
   Hiszpan warknął, ale się zatrzymał.
   - W takim razie nie wie niczego cennego.
   - A zatem mogę go już ukarać. - Cruel podniósł się ze swojego tronu i sięgnął po kuszę. Dwaj strażnicy przytrzymali wampira, a władca przestrzelił mu jedną rękę, potem drugą. To samo zrobił z nogami.
   - Chodź – zwróciłam się Juana i pociągnęłam go do wyjścia. Nie miałam zamiaru oglądać owej kary, ale też nie zrobiłam niczego, by temu zapobiec. Wiedział, że inny wampir ma zamiar porwać czyjąś żonę, a mimo to mu pomógł. Dla pieniędzy, które gwarantowały wygodne życie dla wampira. Teraz to on będzie musiał za to zapłacić. Własną krwią.
   Cruel minął nas, trzymając w ręku długi sztylet, a jego mina wskazywała na to, że więźnia czeka długa i bolesna śmierć. Wychodząc, słyszałam błagalne jęki o łaskę. Ale nie na darmo Cruel nosił takie nazwisko. Nie miał litości.
   Spojrzałam na Juana. Zatrzymał się i patrzył przed siebie ponuro.
   - Wiemy na pewno, że nie chodziło o ciebie – podsumowałam. - Potrzebna im Francuzka o włosach takich, jak ma Ianira. Jeśli ustalimy, dlaczego, może wtedy uda nam się ją znaleźć...
   - Nic konkretnego nam nie powiedział. Kim oni są, czego chcą?! Dorwę ich. Zabiję, co do jednego! - Zacisnął pięści. - A póki co, idę na polowanie. - Szmaragdowe oczy rozbłysły złowrogo. Pokręciłam głową.
   - Może lepiej będzie, jeśli pójdę z tobą.
   - I będziesz zaglądać w oczy każdemu człowiekowi, a ja mam czekać na twój werdykt: winny czy niewinny, zabić czy szukać dalej? Nie ma mowy. - Cofnął się.
   - Pomyśl o łowcach. - Odwołałam się do racjonalnych dla wampira powodów. - Jeśli coś ci się stanie, kto uratuje Ianirę?
   Juan zawahał się. Zanim zdążył odpowiedzieć, w wampirzym tempie przybiegła Bianca, a za nią Jose. Włoszka wyglądała na pełną nadziei.
   - Chyba coś mamy! - oznajmiła triumfalnie.
   - Wiesz, gdzie jest Ianira? - Juan błyskawicznie znalazł się przed nią.
   - Nie. Tak. Znaczy... nie do końca. Najpierw trafiłam na kobietę, której babcia opowiadała o wampirach. I o tych trzech braciach. Zaprowadziła mnie do tej babci i ona na początku nie chciała mówić, ale kiedy bardzo ją prosiłam, w końcu mi opowiedziała – mówiła Bianca, żywo gestykulując. - To tak. Było trzech braci: Wasyl, Sasza i Grisza. Mieszkali w niewielkim domku tylko z matką, a że byli zaradni, to nie klepali biedy, choć i nie żyli w dostatku. Wybuchła wojna, któryś musiał pójść walczyć, więc poszedł najstarszy. Za jakiś czas poszły wieści, że zginął, ale nie znaleziono ciała. Zatem poszedł Sasza. Okazało się, że Wasyl nie zginął, lecz obaj wrócili jacyś inni. W tym czasie najmłodszy zapadł na przedziwną chorobę i nie sposób go było dobudzić. Pewnego dnia wszyscy zniknęli. Ale zanim to się stało, krążyły plotki, że widziano rudowłosą cudzoziemkę. Trudno powiedzieć, czy przed przybyciem braci, czy po, czy przed chorobą Griszy, czy jak już zachorował. Ale ta cudzoziemka podobno pochodziła z Francji i ktoś wspominał, że wyjechała w stronę Kijowa – zakończyła swoją relację Bianca.
   - To i tak nie mogła być Ianira, skoro to było jeszcze przed wyprowadzką braci – stwierdziłam. - Dom już od dawna stoi pusty.
   - Tak, ale to już jakiś trop, prawda? - Jose spojrzał na mnie i na Juana, który błyskawicznie podjął decyzję.
   - Jedziemy do Kijowa.

12 komentarzy:

  1. Śpiący królewicz ^^ Swoją drogą przypomniałaś mi o książkach, które bardzo lubię - trylogii Grisza. XD
    Czyli była sobie ruda czarownica, pewnie wzgardzona i rzuciłana chłopaka czar. A bracia pozmieniali się w wampiry. Pechowa rodzina. :p
    Juan biedny, trza go utulić ^^ ( zgłasza się na ochotnika)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie wiadomo, co się stało z matką:P
      To utulaj;)

      Usuń
  2. No cóż, nic się nie wyjaśniło... i dobrze, niech jej trochę poszukają, ciekawiej będzie ;P
    "Cornie siedział w sali rozpraw, wyglądał na zniecierpliwionego." Amanda mięknie, takie zdrobnienie w jej narracji ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby nic, ale domysły można snuć;)
      Fakt, dzięki za zwrócenie uwagi, machnęłam się:p

      Usuń
  3. Bajka o trzech braciach :D Mam nadzieję, że nie skrzywdzili Ianiry :) Uzbrajam się w cierpliwość i czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bajka dla niegrzecznych dzieci?^^
      Juan też ma taką nadzieję...

      Usuń
  4. Opowieść o 3 braciach i od razu przypomina mi się Harry Potter :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu akurat Harry Potter?

      Usuń
    2. Bo tam była opowieść o 3 braciach :) W "Insygniach Śmierci" :) Uwielbiam Harrego dlatego od razu przyszło mi na myśl :)

      Usuń
    3. Tak? Nie pamiętam tej opowieści, ale czytałam już bardzo, bardzo dawno temu.

      Usuń
  5. Interesująco rozwija się sytuacja :) Naprawde jestem ciekawa do czego potrzebna im był akurat koniecznie rudowłosa wampirzyca z Francji... Mam nadzieję, że za niedługo odnajdą jakiś konkretny trop, który pozwoli im uratować Inaire :)
    Pozdrawiam,
    Areti

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może w końcu uda im się na coś trafić, a jak szybko i czy skutecznie, to się okaże;)

      Usuń