Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

27.12.2016

Rozdział XV - Zaginiona

   Opowieść przerwał samochód wjeżdżający na podjazd. Zerwałam się i ruszyłam w stronę drzwi.
   Tęskniłam za nim. Zawsze, gdy nie było go w domu, okropnie tęskniłam. Wiedziałam, że nie będzie żył wiecznie, ale tym razem było inaczej, niż w każdym z moich poprzednich związków. Tym razem nie bałam się być z nim z obawy, że zestarzeje się i umrze. Może nawet to nie on pierwszy umrze...?
   Gdy stanął w drzwiach, powitałam go uśmiechem. Wziął mnie w ramiona i wszystko co złe, odeszło w zapomnienie.
   - Jak dobrze wrócić do domu – powiedział z uczuciem i pocałował mnie lekko. Potem przywitał się z rodziną.
   Obiad minął nam na wesołej rozmowie, mój ukochany mąż opowiadał o wyjeździe, a potem postanowił odpocząć po podroży. Natomiast ja i Karolina udałyśmy się do jej pokoju.
   - Nie mogę się doczekać momentu, kiedy opowiesz mi, jak się poznaliście – stwierdziła dziewczyna.
   - Do tego pozostało jeszcze trochę czasu i sporo wydarzeń w moim życiu – odparłam. - Na czym to ja skończyłam...?
   - Na tym, jak Sasza podrywał Ianirę – podpowiedziała usłużnie Karolcia. Uśmiechnęłam się.
   - Faktycznie. W każdym razie wszystko na to wskazywało...


   - To Amanda – wskazał na mnie Wasyl – i Ianira, obie pochodzą z Francji – dodał, na co Sasza jeszcze uważniej przyjrzał się Ianirze. Najwyraźniej obaj bracia marzyli o zwiedzaniu mojej ojczyzny.
   - Wyglądasz na inteligentną osobę, założę się, że czytasz dużo książek – zwrócił się do mojej przyjaciółki młodszy z braci. Ianira powoli skinęła głową, patrząc na niego podejrzliwie.
   - A skąd taki wniosek?
   - Potrafię rozpoznać to spojrzenie, ten głód wiedzy, uwielbienie dla słowa pisanego. Jean-Jacques Rousseau czy Victor Hugo? A może Alexandre Dumas?
   - Wolę siostry Bronte – odparła Ianira po chwili wahania.
   - Niech zgadnę. Zapewne Wichrowe wzgórza?
   - Tak, czytałeś? - Moja przyjaciółka momentalnie się ożywiła.
   - O tak, autorka tej powieści stanowczo powinna zostać wampirzycą, może wtedy napisałaby więcej takich książek?
   Przysłuchiwałam się ich wymianie zdań nieco zaintrygowana. W pierwszej chwili Sasza wydał mi się zwykłym uwodzicielem, ale teraz wyglądało to tak, jakby szukał rozmowy z kimś o podobnych zainteresowaniach. A Ianira lubiła takie dyskusje. Podobnie było z Jahmesem, oboje świetnie się dogadywali. Różnica polegała na tym, że Sasza nie budził mojego zaufania i miałam wrażenie, że może mu nie chodzić wyłącznie o inteligentną rozmowę na temat wybitnych francuskich dzieł literackich.
   - Mój brat uwielbia takie dyskusje – szepnął mi do ucha Wasyl. - Mam nadzieję, że mąż twojej przyjaciółki nie weźmie im tego za złe.
   - Cóż, Juan nie jest na tyle zaborczy, żeby zabraniać żonie rozmawiać z innymi wampirami – stwierdziłam, zerkając w stronę sali, gdzie dostrzegłam Hiszpana zmierzającego ku nam. Na widok Saszy zmarszczył brwi, ale zbliżał się do nas spokojnym krokiem.
   - No właśnie, a skoro o nim mowa... - Wasyl zerknął na Saszę, który dokończył opinię na temat literatury rosyjskiej i znów przyglądał się włosom Ianiry.
   - Wybacz, że odejdę lekko od tematu, ale nigdy nie widziałem włosów o tak niezwykłym odcieniu, czy to twój naturalny kolor?
   - Oczywiście, że tak – odparła Ianira, mocno zaskoczona pytaniem. - Czy wyglądam, jakbym nosiła perukę?
   - Nie, skądże. W takim razie... miło było prowadzić dialog z tak bystrą i inteligentną rozmówczynią, liczę na to, że jeszcze będziemy mieli okazję do wielu dyskusji. - Uśmiechnął się szeroko i w chwili gdy Juan zatrzymał się przy żonie oraz objął ją w pasie, przyglądając się nieznajomemu, Sasza skinął mu głową, ukłonił się Ianirze, potem mnie i w następnej chwili już go nie było.
   - Cały Sasza – westchnął jego brat. - Wybaczcie jego nietypowe zachowanie. - Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. - Czy mógłbym prosić cię o jeszcze jeden taniec?
   - Naturalnie. - Skinęłam głową przyjaciołom i ruszyliśmy na parkiet.
   Ledwo zaczęliśmy tańczyć, gdy na salę wpadł wampir z obłędnym wzrokiem, w ręku trzymał szablę.
   - Łowcy! - wrzasnął głośno. - Cała zgraja łowców, idą tutaj z pochodniami i uzbrojeni, uciekajmy!
   W pierwszej sekundzie na sali zapanowała cisza, nawet muzykanci przestali grać. W następnej chwili tłum wampirów rzucił się do wyjścia.
   - Stać, nikt nie opuści sali! - zawołał gromkim głosem Cornelius. Większość wampirów zatrzymało się, słysząc władcę, ale część już pchała się do drzwi. Strażnicy Cruela wyjęli szable, zaganiając do środka tych, którzy jeszcze nie zdążyli wyjść. Co sprytniejsi wyskakiwali przez balkon, ale tam również pojawili się strażnicy. - Stać! - krzyknął ponownie władca. Raisa u jego boku wyglądała, jakby też miała ochotę uciec, ale nie odważyła się sprzeciwić Cruelowi.
   Zapanowała ogólna panika. Strażnicy mieli broń i byli gotowi jej użyć, ale nikomu nie uśmiechało się zostać w pomieszczeniu, do którego w każdej chwili mogli wpaść łowcy.
   - Żaden łowca nie przekroczy progu mojego zamku! - zawołał Cornelius, a jego głos rozniósł się echem po sali. - Wysłałem patrol, jeśli to prawda, zajmiemy się nimi.
   - Nie mamy broni! - zawołał ktoś. Wampiry zaczęły szeptać między sobą i przesuwać się w stronę wyjścia.
   - Kazałem wam zostać w sali – powiedział Cornelius, tym razem cicho, ale na tyle wyraźnie, że niektóre wampiry odsunęły się od drzwi i balkonu. Wszyscy wpatrywali się w władcę. - Każdy, kto się sprzeciwi, zostanie ukarany. - Szepty przybrały na sile. Byłam pewna, że Cruel nie żartuje, ale lęk przed łowcami otaczającymi budynek był równie silny, jak przed władcą.
   - Uspokójcie się – zawołał Juan, stając obok Cruela. - Jesteście wampirami, Caramba! Nie zachowujcie się jak bezbronne dzieci, jesteśmy szybsi, silniejsi i nie łatwo nas zabić. My sami jesteśmy bronią! I jest noc, do wschodu jeszcze daleko! - Wskazał dłonią okno. - Naprawdę wolicie pojedynczo walczyć z łowcami na zewnątrz niż bronić się tutaj, na naszym terenie i wspólnie zapolować na tych morderców?
   - Zabijemy ich! - syknął jakiś wampir.
   - Urwiemy im głowy!
   - Wyczyścimy z krwi!
   - Śmierć łowcom!
   - Śmierć!
   Okrzyki rozniosły się po sali, nikt już nie próbował uciekać. Panikę zastąpiła wściekłość na ludzi, którzy ośmielają się zakłócać bal. Obejrzałam się na Wasyla, ale go przy mnie nie było. Pojawili się natomiast Wołodia i Dymitr, obaj gotowi dzielnie walczyć u mego boku.
   Podeszłam do Juana. Rozglądał się po sali z niepokojem.
   - To fałszywy alarm! - zawołał nagle Cruel. Obok niego stało czterech jego strażników. Na sali zapadła cisza. - W pobliżu wielu mil nie ma ani jednego łowcy – wyjaśnił władca. - To było kłamstwo, a wy nabraliście się jak dzieci – dodał pogardliwie. - Ten, kto próbował zniszczyć przyjęcie, poniesie surową karę. - Jego lodowato błękitne oczy błysnęły złowrogo.
   - Ianira – usłyszałam obok siebie. Juan nadal się rozglądał, z przestrachem i niedowierzaniem. - Gdzie jest Ianira?
   Ja również jej nie widziałam. Podeszli do nas Jose i Bianca.
   - Ostatnio była z tobą – zwróciłam się do Juana.
   - W pewnym momencie, kiedy tłum ruszył do drzwi, straciłem ją z oczu, ale przecież nie wybiegła na zewnątrz. - Pokręcił głową. - Musi gdzieś tutaj być.
   Szukaliśmy jej przez następną godzinę, w zamku i poza nim. Bezskutecznie.
   Ianira zaginęła.

   - Pomóż mi ją znaleźć.
   Juan stał naprzeciwko Corneliusa, rozpartego na krześle w sali, w której przyjmował wampiry. Z tą różnicą, że tym razem byliśmy tylko my troje i jeden strażnik przy drzwiach.
   Przeszukaliśmy cały zamek, wyszliśmy tuż przed północą, gdyż Cruel mimo wszystko postanowił kontynuować zabawę. Poszliśmy do domu, ale tam również nie było śladu Ianiry. Jedyne, co przychodziło nam do głowy, to że wampirzyca została porwana.
   Następnego dnia, do zachodu słońca, długo się zastanawialiśmy, kto i dlaczego mógł ją porwać. Wyglądało na to, że zrobiła to osoba, która wywołała panikę w czasie balu. Nie miałam też wątpliwości, że zamieszani byli Wasyl i Sasza. Zniknęli tuż po wywołaniu chaosu i wcześniej bardzo interesowali się Ianirą.
   - Może to dawni wrogowie? - zastanawiałam się.
   - Nie znamy ich, ale to możliwe, że przysłał ich ktoś, kto chce się na mnie zemścić. - Juan chodził niespokojnie po pokoju, zaciskając dłonie w pięści. - To przeze mnie. Komuś się naraziłem. Dlatego wypytywali, czy jest Francuzką, lubi czytać i zwrócili uwagę na kolor włosów. Nigdy jej nie widzieli, kierowali się tym, co o niej wiedzieli.
   - Jeśli to twój wróg, wkrótce się odezwie – stwierdziłam. - Będzie chciał czegoś od ciebie albo chociaż poinformuje cię, że to on ma twoją żonę.
   - Wtedy może już być za późno. - Podszedł i wyjrzał przez okno. Oboje niecierpliwie czekaliśmy na zmrok.
   Nie miałam wątpliwości, że wampirzy władca Rosji może nam pomóc. Miał wpływy, wampiry były mu posłuszne. Prędzej niż my odkryje, kto porwał moją przyjaciółkę.
   Udaliśmy się zatem do niego, a gdy w końcu zdecydował się nas przyjąć, kazał wampirom wyjść i wysłuchał, co mamy do powiedzenia.
   - A więc twoja żona uciekła, a ty chcesz, żebym wysłał za nią pościg? - Cruel uniósł brwi. Juan zrobił krok do przodu, z trudem powstrzymując warknięcie.
   - Nie uciekła! Została porwana, przecież ci mówię!
   - Ach, porwana. I jesteś pewien, że chcesz jej szukać? Była trochę złośliwa, w sumie to nigdy jej nie lubiłem...
   - Cornie! - Juan zmarszczył brwi. -  Nie waż się jej obrażać. Tak, jestem pewien. Czy teraz mi pomożesz?
   - No nie wiem. Gdyby mnie posłuchała i została w zamku, nikt by jej nie porwał.
   - Nie wyszła z zamku. Ktoś ją stamtąd wyciągnął, gdy zaczęło się zamieszanie – odparł sucho Hiszpan.
   - Podejrzewamy, że porwali ją dwaj Kozacy dońscy – wtrąciłam.
   - To jak będzie, przestaniesz się ze mną drażnić i wyślesz kogoś na poszukiwania? Wyznacz nagrodę, zapłacę. - Juan założył ręce na piersi. - Trzeba też przepytać gości, ci którzy wyszli na początku zamieszania, mogli widzieć coś podejrzanego...
   - Z pewnością wszyscy widzieli tego błazna, który próbował zrujnować mi przyjęcie. Wygląda na to, że zrobił to w celu porwania twojej żony, więc szukając winnego, może przy okazji znajdę i ją – zastanawiał się władca.
   - To było ściśle zaplanowane. Najpierw to zamieszanie przy wejściu, ten... jak go nazywasz, błazen, nie został zaproszony, a próbował wejść. Mimo że w końcu odpuścił, i tak jakoś dostał się na bal, by wywołać panikę.
   - I to wszystko z powodu twojej żony. - Cornelius pokręcił głową. - Właściwie to może warto wyznaczyć nagrodę. Najlepiej zaproponuj odstąpienie zaginionej na jedną noc, zobaczysz, ilu wampirów rzuci się jej szukać...
   - Dość tego! - Juan warknął i zrobił krok w jego stronę, a ja przygotowałam się do walki, ale władca pospiesznie uniósł ręce.
   - Spokojnie, nie unoś się tak, przyjacielu. Znajdzie się i bez tego. Ba, jak zacznie dopiekać swoim porywaczom, to przywiozą ci ją i odstawią do samego domu, zobaczysz. No dobrze, już dobrze, nie zamierzam się dłużej z tobą drażnić – dodał, widząc minę Juana. - Naprawdę cię wzięło. Zachowaj złość na porywaczy. Znajdziemy twoją żonę. Tylko nie zabijaj błazna – dodał stanowczo. - Posłuży za przykład. - Uśmiechnął się okrutnie, zapewne wymyślając, jak ukarze wampira, który miał czelność przerwać bal.
   - Najpierw musimy ich znaleźć – zauważyłam. - I to jak najszybciej. Ianira potrzebuje naszej pomocy.
   Władca zerknął na mnie z niechęcią.
   - To jak wyglądali ci Kozacy? Opisz ich, a ja sprawdzę wszystkich zaproszonych. Strażnicy odszukają każdego, kto wyjechał w zamieszaniu. Możecie porozmawiać z Czerwoną Różą, może ona skojarzy, kto tym razem chciał ci dopiec – zwrócił się Juana, po czym skinął na strażnika, który poszedł po Raisę.
   - Jeden przedstawił się jako Wasyl, a drugi Sasza – odparłam i szczegółowo opisałam ich wygląd.
   - Pamiętam ich, wpadli, przynieśli podarki i zdaje się, że wtedy zaprosiłem ich na bal. - Cruel zerknął na mojego przyjaciela. - Bardzo im zależało, by na niego przyjść.
   - Musieli wiedzieć, że będziemy tam z Ianirą – mruknął Juan.
   - Wyglądało to tak, jakby szukali nie tyle konkretnej osoby, co Francuzki o konkretnych cechach – powiedziałam powoli. - Może nie chodziło o ciebie, Juan? Może źle kombinujemy...?
   Zanim zdążył odpowiedzieć, weszła Raisa, zerkając na nas pytająco.
   - Różo, Juan i gorącokrwista mają do siebie sprawę – zwrócił się do niej Cornelius i wyszedł. Miałam nadzieję, że od razu przystąpi do poszukiwań.
   - Słyszałam, co się stało, ale tym razem to nie moja sprawka – zapewniła wampirzyca. - I nie mam pojęcia, komu jeszcze naraziła się Ianira. Choć pewnie niejednej osobie. - Wzruszyła ramionami. - Nieźle jej to wychodzi.
   - Nie tak dobrze jak tobie, Krwawa Fanatyczko, z której zostałaby krwawa miazga, gdyby nie nasza pomoc – warknął Juan. Ścisnęłam lekko jego dłoń. Ostatnie, czego potrzebowaliśmy, to kłótni z kobietą Cruela.
   - Po prostu powiedz nam, gdy coś ci przyjdzie do głowy – zwróciłam się do niej. Raisa nachmurzyła się.
   - Nie znam żadnych Kozaków i nie mam pojęcia, kto mógł porwać ci żonę. I uważam, że powinieneś...
   - Świetnie. To my już pójdziemy – przerwałam jej. Wzięłam Hiszpana pod ramię i wyszliśmy z pałacu.
   Zatrzymali nas Jose i Bianca, za nimi stały wampiry z miasteczka oraz kilkanaście innych.
   - Wiecie coś o Ianirze? - spytał Jose. Pokręciłam głową, zerkając na Juana. Myślał nad czymś intensywnie.
   - Czy ten Wasyl powiedział ci, kim jest dopiero po tym, jak zobaczył Ianirę, czy wcześniej? - spytał mnie w końcu.
   - Wcześniej, ale wiedział wtedy, że pochodzę z Francji i mam tu przyjaciółkę – przypomniałam sobie rozmowę.
   - Zatem nie możemy być pewni, że mówił prawdę. Mimo to innego tropu na razie nie mamy – stwierdził. - Zatem ruszamy na południe. - Spojrzał w tamtą stronę, a w oczach miał gniew. - Pożałują tego, co zrobili. Odnajdę cię, ukochana – wyszeptał w ciemność. - Choćbym miał przetrząsnąć całą Rosję i powybijać wszystkich kozackich wampirów, odnajdę cię.

20 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Hm... może buziaka od pewnego przystojniaka imieniem Gabryś do odebrania osobiście?^^

      Usuń
    2. Totalny brak czasu :( Nawet mnie nie ma w L.

      Usuń
  2. A słonko to ich nie razi, że w dzień przez okno wyglądają? :p Juan się opali i go żona nie pozna!
    Caramba rozwaliła system.^^
    To się Ianira wpakowała. Ktoś dał porywaczom dokładny opis, skoro wiedzieli, że kocha książki. Ciekawe z czyjego to powodu.
    I krótko:p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, bo tylko wyglądali, nie wychodzili przecież z cienia:p
      Krótko? Tyle co zwykle:p

      Usuń
  3. Tak coś czułam, że ze spotkania tych dwóch wampirów nic dobrego nie wyniknie... Mam nadzieję, że szybko znajdą Ianirę bo Juan bez niej nie wytrzyma!
    Bardzo szybko się ten rozdział czytało :D krócej niż zwykle, ale jak zawsze bardzo fajnie napisane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie krócej:p 7 stron czc. Georgia 16, czyli tyle co zwykle;)

      Usuń
    2. Naprawdę? :o w takim razie rozdział był bardzo bardzo ciekawy bo przeczytałam go znacznie szybciej niż normalnie mi to zajmuje :D Co tylko jest na plus :D

      Usuń
  4. Ciekawa jestem, kto stoi za porwaniem Ianiry.
    Czekam na pojawienie się trzeciego brata...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeci brat tak szybko się nie pojawi, ale będzie istotny w tym porwaniu;p

      Usuń
  5. Soufflé Girl gratuluję obliczenia wieku Amandy. Ja liczę tak słabo, że nie dałam rady :p
    Zaskoczona jestem porwaniem, myślałam, że po prostu im się spodobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amanda też tak myślała;) Ale im jednak chodziło o coś innego.

      Usuń
  6. Ach, ten temperament Juana :D Super, że znów tyle się dzieje z nim :)
    705 lat... staruszka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juan jak to Juan;) A Amanda już faktycznie ma sporo latek^^

      Usuń
  7. Noo, pojawił się wreszcie aktualny mąż ;P Teraz sobie będę gdybać.
    A, przy okazji, bo ciągle jestem ciekawa - jak z tymi łańcuszkami? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co się dogrzebałam, sama biżuteria była wtedy modna duża - przykład kolczyków w Rosji w XIX w. https://bizuteriadawna.pl/images/a-rosja.jpg więc pewnie nie chowano jej pod suknią, ale były też cienkie łańcuszki już około 1840 roku, więc taki Amanda mogłaby chyba swobodnie ukryć;)
      http://www.gogmsite.net/_Media/1840s-duchess-zinaida-yussu-3.png
      Gorzej, gdyby jakąś elegancką wampirzycę zainteresowała jej biżuteria, bo samych łańcuszków raczej nie zakładano. I oczywiście kwestia kosztów, ale to już inna sprawa:)

      Usuń
    2. Hm, skoro modna była duża, żeby się pokazać, to delikatny łańcuszek pewnie by schowała i nie wzbudziłby zainteresowania. Ale patrząc na obrazki faktycznie zaczynam rozumieć sznurek (chociaż ja bym się bała, ze się zerwie) ;P

      Usuń
  8. Uwaga:

    Nazywam się Maya, jestem z Berlina, chcę wysłać ważną informację do każdego, kto to teraz czyta, strzeżcie się fałszywych zaklęć, szukam pomocy od ponad 7 lat, nikt nie był w stanie mi pomóc. Mój mąż zostawił mnie i wyjechał z inną kobietą, byłem sam przez 7 lat, kilka dni temu miałem na myśli zeznanie innej pani tutaj w Internecie, która mówi o dr Ogundele, powiedziała, że ​​ten mężczyzna jest wielkim rzucającym zaklęcia, więc miałem odwagi i skontaktowałem się z DR Ogundele o pomoc, a on był tak uprzejmy, że odpowiedział mi natychmiast i wyjaśniłem mu moje problemy i powiedział mi, żebym się nie martwił, powiedział, że przyprowadzi dla mnie mojego męża w ciągu 24 godzin , byłem zaskoczony i czekałem, aby zobaczyć, po wszystkim, muszę poinformować wszystkich, że stało się to jak cud, do którego zadzwonił mój mąż i prosił, abym mu wybaczył ... Natychmiast mu wybaczam i powiedziałem dr Ogundele, że mam udział jego nazwisko tutaj w Internecie i na stacjach radiowych, dlatego właśnie to robię teraz, więc jeśli ktoś z was potrzebuje pomocy w waszym związku, małżeństwie lub jakichkolwiek ludzkich problemach, skontaktuj się z nim, aby uzyskać rozwiązanie. Zapewniam cię swoim życiem, że ten człowiek, Dr Ogundele, jest Prawdziwy i Potężny. Skontaktuj się z nim: E-mail: ***ogundeletempleofsolution@gmail.com*** WhatsApp i Viber Chat: ** + 27638836445 **

    OdpowiedzUsuń