Przerwał nam dźwięk telefonu. Karolina odebrała, porozmawiała przez chwilę z koleżanką, a po rozłączeniu się spojrzała na mnie.
- Dzwoniła koleżanka, przyjedzie do mnie niedługo. A póki co... powiedz mi, co takiego zdradził ci Dracula?
Skinęłam głową.
- Coś, czego absolutnie nie powinnam wiedzieć.
- Powiedz mi. - Spojrzałam na Vlada z zaciekawieniem. Nie za bardzo wierzyłam, by jakakolwiek informacja zmieniła moje myślenie czy nastawienie wobec Gowana.
- Hm... Jest kilka takich miejsc, ale najbliżej będzie w lochach zamkowych. Otóż w wielkiej bibliotece, za półką z książkami o przyrodzie, jest przejście. Musisz wysunąć jedną z książek w tym regale. Na wysokości ręki Gowana, nie pamiętam dokładnie, która to półka. Po wejściu będziesz miała do wyboru dwa korytarze: w prawo, lub w lewo. Jeśli pójdziesz w prawo, niczego ciekawego nie znajdziesz, zatem idź w lewo. Natkniesz się na przejście bez drzwi i schody w dół. Na samym końcu będą drzwi zamknięte na klucz.
- Jak je otworzę? - Byłam coraz bardziej ciekawa. - I co tam jest?
- Otworzysz je kluczem, który wisi w mniejszej bibliotece, zabierz go ze sobą, a gdy otworzysz drzwi, zrozumiesz.
- Ale gdzie wisi? - dopytywałam, lecz nie otrzymałam odpowiedzi, bo do lochów wszedł Gowan.
- Co ty tu robisz, Amando? - zapytał, marszcząc brwi. Wstałam.
- Rozmawiam z Vladem, chyba nie zrobiłam nic złego? - Uniosłam brwi.
- Chodźmy. - Złapał mnie za rękę. Spojrzałam jeszcze w stronę krat, ale ani Draculi, ani jego fotela już tam nie było. Najstarszy zaprowadził mnie do mniejszej biblioteki i usiadł, patrząc na mnie ponuro. - Nigdy więcej tam nie wchodź.
- Dlaczego? - Również usiadłam, kręcąc głową. - Nie rozumiem, przecież wiesz, że go nie uwolnię, prawda? I... skąd wiedziałeś, że tam jestem? Z moich myśli?
- Które szybko zablokowałaś. - Gowan przechylił się w moją stronę. - Co ci powiedział?
- Masz wgląd w moje myśli bez mojej wiedzy? - Skrzyżowałam ręce na piersiach. - Nie sądzisz, że to naruszenie mojej prywatności?
- A nie sądzisz, Amando, że najpierw należało spytać mnie o zgodę, zanim postanowisz odwiedzać mojego więźnia? On potrafi namieszać w głowie, wierz mi. Narażasz się na niebezpieczeństwo.
- Rozmawialiśmy przecież przez kraty. - Wzruszyłam ramionami. - I nie zamierzam wierzyć we wszystko, co powie mi Dracula.
- W takim razie nie powinnaś więcej tam chodzić.
Spojrzałam na niego. Nie zamierzałam umożliwić mu wydobycia z moich myśli tego, co powiedział mi Vlad.
- A ty nie powinieneś stale siedzieć mi w głowie.
- Masz rację – przyznał niespodziewanie. - Nie powinienem. To dlatego, że martwię się o ciebie. Zróbmy więc tak. Ja już nie będę przeglądał twoich myśli, póki mi na to nie pozwolisz, a ty bez pozwolenia nie pójdziesz do mojego więźnia.
- Dobrze – zgodziłam się bez wahania. Gowan uśmiechnął się zadowolony. Nie musiałam już iść do Vlada, o ile uda mi się samej znaleźć klucz.
Zdawałam sobie sprawę, że to naruszenie zaufania i że powinnam powiedzieć Gowanowi o wszystkim. Może nawet sam by mnie tam zaprowadził. A może i nie. Nie miałam pewności, że czegoś tam nie ukrywa, a Dracula wyraźnie chciał mnie skłócić z najstarszym. Jeśli nie było tam niczego szczególnego, nic by nie osiągnął. A więc musiało coś tam być. Coś, co miało zmienić moje myślenie lub sprawić, że stanę się taka, jak najstarszy. Czy to było takie złe? A może Gowan chciał mi to pokazać, ale jeszcze nie teraz?
Wahałam się, czy powinnam sama tam iść, ale póki nie wiedziałam, gdzie dokładnie znajduje się klucz, postanowiłam nie zawracać sobie tym głowy.
Minęły dwa tygodnie. Annice nie było w domu od dłuższego czasu, Bern zaczął się martwić. Obiecałam mu, że jeśli nie wróci, spróbuję jej poszukać. Nie sądziłam, by coś jej się stało, ale z drugiej strony... jeśli piła ludzką krew i wpadła w ręce łowców... Miałam nadzieję, że była ostrożna i jednak nic jej nie groziło.
W końcu wytrenowałam odpowiednio moje gorącokrwiste umiejętności dzięki Gowanowi. Zrozumiałam, że nie chodzi o to, bym kazała coś zrobić, patrząc wampirowi w oczy, ale by wampir pozostał pod moim wpływem znacznie dłużej. By czuł na sobie moje spojrzenie, moją moc, nawet wtedy, gdy już na niego nie patrzę. Musiał wiedzieć, że mogę zrobić z nim wszystko, jeśli tylko zechcę. Zaczęło mi się to podobać. Do tej pory moja gorąca krew stanowiła tylko problem, gdyż każdy władca widział we mnie zagrożenie. Teraz będzie inaczej. Nie będę musiała ukrywać swoich umiejętności. Jeśli władca jakiegoś kraju nie zrozumie, że nie zależy mi na jego władzy, to będzie tylko i wyłącznie jego problem. Nie mój.
Nadeszła wiosna. Coraz rzadziej sypiałam w domu, gdyż Bern, mimo nieobecności Annice, radził sobie całkiem nieźle. Czasami, gdy tam przebywałam, zaczynałam tęsknić za Nicolasem. Miał wiele wad i mnie zawiódł, ale pojawiło się między nami uczucie, którego nie tak łatwo wymazać z pamięci. Gdy przebywałam w zamku Gowana, tęsknota znikała, a moje myśli zajmowały zupełnie inne sprawy.
Tego wieczoru postanowiłam poprosić najstarszego o pomoc w odnalezieniu Annice. Wolałam sprawdzić, czy wszystko u niej w porządku, w końcu to przeze mnie zaczęła pić ludzką krew. Gdy przyszłam, Gowana jeszcze nie było; postanowiłam poczekać na niego w mniejszej bibliotece.
Wampirzą filozofię już przeczytałam, weszłam więc między półki, sprawdzając tytuły książek. Ponieważ większość dzieł znajdowała się w większej bibliotece, tutaj znalazłam jedynie podręczne książki najstarszego, do których często lubił wracać. Sięgnęłam po jedną z wyżej położonych pozycji, ale wyjmując, popchnęłam inną książkę, która wpadła za regał. Westchnęłam i odsunęłam go, sięgając po książkę. Kiedy już miałam ustawić regał na swoim miejscu, dostrzegłam niewielki kluczyk wiszący na gwoździu wbitym w ścianę za regałem. Ktoś go tutaj ukrył. Przypomniałam sobie słowa Vlada. Zawahałam się tylko przez chwilę. Sięgnęłam po kluczyk, na wszelki wypadek blokując myśli. Ukryłam go za paskiem sukienki i ruszyłam do większej biblioteki.
Książki o przyrodzie. Ponieważ już wcześniej zwiedziłam to ogromne pomieszczenie, bez problemu trafiłam do szukanego działu. Wysuwałam po kolei wszystkie książki na górnych półkach, w końcu znalazłam tę właściwą. Uśmiechnęłam się, gdy regał odsłonił wąskie przejście.
Wślizgnęłam się tam i zgodnie z instrukcjami Draculi, skierowałam na lewo. Korytarz wyglądał ponuro, żadnego światła, które na szczęście nie było mi potrzebne. Zeszłam schodkami w dół i zatrzymałam się u zamkniętych drzwi. Wyjęłam kluczyk i włożyłam w zamek. Pasował.
Nagle poczułam napływ myśli. Znieruchomiałam. Musiałam utrzymać blokadę, ale było to coraz trudniejsza. Byłam pewna, że Gowan mnie woła, a jeśli mnie tutaj zastanie...
Zdecydowanym ruchem wyjęłam klucz i ukryłam za paskiem, po czym wróciłam tą samą drogą w wampirzym tempie. Ledwo zdążyłam zamknąć przejście, gdy usłyszałam głos najstarszego.
- Amando! Nie słyszysz, jak cię wołam? Czemu zablokowałaś myśli?
Sięgnęłam po pierwszą lepszą książkę i otworzyłam.
- Tutaj jestem, zaczytałam się trochę. - Odłożyłam ją na półkę i odwróciłam w stronę Gowana. - Przepraszam. Coś się stało?
Najstarszy popatrzył na mnie podejrzliwie, w końcu skinął głową.
- Annice chce się z tobą widzieć.
- Znalazła się? To dobrze – ucieszyłam się. - Gdzie jest?
- Czeka w mniejszej bibliotece. - Wydawał się zaniepokojony.
- Wszystko z nią w porządku? - spytałam niepewnie. Wzruszył ramionami.
- Sama zobaczysz.
Podążyłam tam natychmiast. Kiedy weszłam, zatrzymałam się raptownie na widok mojej kuzynki, wpatrując się w nią z niedowierzaniem.
Annice po raz pierwszy w życiu była rozczochrana. Nie wiem, czemu akurat to rzuciło mi się w oczy, bo oprócz tego miała suknię lekko rozdartą, mocno poplamioną krwią, nawet na twarzy dostrzegłam roztarte czerwone krople. Ale ten brak uczesania i jej załamany wzrok były najgorsze.
- Annice, co się dzieje? - Podeszłam do niej. Wpatrywała się we mnie przez chwilę, potem pochyliła głowę.
- Ja już tego nie chcę. To nie dla mnie.
- Mówisz o smaku? - Wzięłam ją za rękę i posadziłam w fotelu. Sama usiadłam naprzeciwko. Gowan oparł się o ścianę i nam przyglądał.
- Tak. - Podniosła wzrok. - Poszłam na ucztę. Tam byli nie tylko ci źli, ale też ludzie niewinni, chcieli żyć, a oni ich zabijali. Ich krew tak wspaniale smakowała, że nie byłam w stanie się powstrzymać. A po wszystkim nikt nie czuł się winny. Śmieli się, ucztowali, całowali i... i tak dalej. A ja zrozumiałam, że mogę stać się jedną z nich i to będzie wydawać mi się wspaniałe, ale przecież takie nie jest. Kiedyś wybór był prosty. Teraz... pogubiłam się.
Przytuliłam ją do siebie. Potem spojrzałam na Gowana.
- Możesz to cofnąć? - spytałam go.
- Nie sądzę. Wiedziała, jakie jest ryzyko. - Popatrzył na Annice. - Będzie musiała nauczyć się kontroli. Jeśli tego zechce.
- Nie chcę się uczyć kontroli! - zawołała wampirzyca, zrywając się z miejsca. - Chcę przestać czuć smak ludzkiej krwi! Mogłeś mi to dać, możesz i cofnąć!
- Pomogłem ci, nie chcąc niczego w zamian. - Jego głos zabrzmiał surowo, wręcz groźnie. - Tylko dlatego, że jesteś kuzynką Amandy. Naprawiłem twój niesprawny od urodzenia zmysł, teraz miałbym go teraz na nowo zepsuć?
- Może spróbujesz? - poprosiłam go, również wstając. - Proszę. Może uda się coś znaleźć...
- Ostrzegałem, że to nieodwracalne – odparł stanowczo Gowan. Wampirzyca spojrzała na niego i pokręciła głową.
- Jesteś najstarszym wampirem na świecie. Masz moc, która nie równa się żadnej innej. Ty możesz wszystko. Jeśli zechcesz. Problem w tym, że nie chcesz. Bo to ci się nie opłaca. Chcesz mnie ukarać za te słowa? Proszę bardzo. - Stanęła naprzeciwko niego i rozłożyła ręce. - Nie zależy mi. Raz już popełniłam samobójstwo. I tego nie żałuję.
- Tym razem byś się już nie obudziła – mruknął Gowan. Podeszłam bliżej i zatrzymałam się obok Annice.
- Jeśli istnieje sposób, by to odwrócić, znajdę go – zwróciłam się do niej. - Masz moje słowo.
Skinęła głową i wzięła mnie za ręce.
- Jeśli nie istnieje, pewnie pójdę za nimi. Wampirami, które zabijają. Nieważne, kogo i dlaczego. Nie oprę się temu. Ale jeśli zabierzecie mój smak... przestanę pić ludzką krew. - Puściła mnie i wyszła. Spojrzałam na Gowana.
- Jeśli możesz...
- Skarbie, jeśli to odwrócę, ona wróci do mnie za parę tygodni i poprosi, bym ponownie dał jej poczuć krew. Zatęskni za tym. A potem znów zmieni zdanie. Kolejne dawki mogą być dla niej groźne. Chcesz zaryzykować jej życie?
- Nie chcę. - Pokręciłam głową. - Zabierz jej smak i choćby błagała, byś jej go zwrócił, nie rób tego. Niech ma jeszcze jedną szansę, ale to musi być decyzja ostateczna.
- Przemyślę to – odpowiedział po chwili namysłu najstarszy. - A teraz... co powiesz na mały trening?
Powiedziałam Annice, że jest sposób, by odebrać jej smak, ale nigdy więcej nie będzie mogła go odzyskać. Jednak moja kuzynka była zdecydowana. Znajdowała się na krawędzi; mogła albo stracić smak i przestać zabijać, albo go zatrzymać i dołączyć do swoich znajomych, dla których ludzie byli tylko pożywieniem, nic nie znaczącym. Na początku chciała z nimi być. Dowiedziałam się, że jej zdanie zmieniło jedno wydarzenie.
Wampiry ostatniej nocy przyszły po nią pod dom. Wyszła, gotowa na przelewanie ludzkiej krwi, ale wtedy jeden z nich wyczuł Berna. Zażądał, by podzieliła się z nimi swoim łupem. Gdy odmówiła, twierdząc, że to jej przyjaciel, wyśmieli ją. Człowiek nie może być przyjacielem wampira, twierdzili. Gdyby Annice była jeszcze w środku, pewnie by go zabili. Na szczęście nie mogli wejść do domu bez zaproszenia, gdy był tam jedynie Bernard, więc dali sobie spokój.
Wtedy moja kuzynka zrozumiała, że nie pasuje do nich. Problem w tym, że nie potrafiła odejść. Wampir żywiący się ludzką krwią przeciętnie musi ją wypić raz na dwa-trzy tygodnie. Annice piła ją codziennie, więc trudno było się przestawić. Już następnej nocy poczuła pragnienie. Dlatego udała się do Gowana z prośbą o pomoc.
Najstarszy sporządził antidotum. Przez chwilę wampirzyca wahała się, ale w końcu podjęła decyzję. Wypiła lek i pogodziła się z tym, że już nigdy nie poczuje smaku. Od tej pory każdy dzień spędzała w domu, a popołudnia z Bernardem, który bardzo się ucieszył z takiego obrotu sprawy. Miałam nadzieję, że Gowan nie miał racji i Annice nie wróci pewnego dnia, by ponownie poprosić o lek.
Nadal miałam przy sobie klucz. Bałam się, że jeśli odłożę go na miejsce, drugi raz już go nie znajdę. Gowan, choć najwyraźniej nic nie podejrzewał, mógł go zabrać albo przenieść w inne miejsce. Pilnowałam się, by nie myśleć o tym, gdy byłam przy nim. Czułam się nie w porządku wobec niego, ale wciąż miałam wrażenie, że ukrywa przede mną coś ważnego. Dlatego musiałam, po prostu musiałam sprawdzić, co to takiego.
Okazja nadarzyła się dwa dni później. Przybyłam tuż po zmroku. Dele, którą zastałam przed zamkiem, poinformowała mnie, że Gowan jest zajęty i wróci za godzinę. Podobno jeden z władców miał do niego ważną sprawę. Powiedziałam, że na niego poczekam.
Udałam się prosto do większej biblioteki. Tak jak poprzednio, otworzyłam przejście i weszłam w tunel. Kiedy zatrzymałam się przed drzwiami, wyjęłam kluczyk i obróciłam go w dłoni. Czy byłam gotowa na otworzenie tych drzwi? A jeśli dowiem się czegoś, czego nie chciałam wiedzieć?
Nawet najgorsza prawda jest lepsza, niż najsłodsze kłamstwo, powiedziałam sobie i włożyłam klucz w zamek. Pchnęłam drzwi, które otworzyły się z głośnym zgrzytem i przekroczyłam próg.
Widziałam już wiele rzeczy i dużo przeszłam, ale to, co tam ujrzałam, sprawiło, że zatrzymałam się w progu i stałam tam przez chwilę.
Z pewnością Gowan nie miał zamiaru mi tego pokazać. Zapewne nigdy nie miałam zobaczyć tej komnaty. I gdyby nie Vlad, pewnie bym się nie dowiedziała, co ukrywał najstarszy w swoich lochach.
- Dzwoniła koleżanka, przyjedzie do mnie niedługo. A póki co... powiedz mi, co takiego zdradził ci Dracula?
Skinęłam głową.
- Coś, czego absolutnie nie powinnam wiedzieć.
- Powiedz mi. - Spojrzałam na Vlada z zaciekawieniem. Nie za bardzo wierzyłam, by jakakolwiek informacja zmieniła moje myślenie czy nastawienie wobec Gowana.
- Hm... Jest kilka takich miejsc, ale najbliżej będzie w lochach zamkowych. Otóż w wielkiej bibliotece, za półką z książkami o przyrodzie, jest przejście. Musisz wysunąć jedną z książek w tym regale. Na wysokości ręki Gowana, nie pamiętam dokładnie, która to półka. Po wejściu będziesz miała do wyboru dwa korytarze: w prawo, lub w lewo. Jeśli pójdziesz w prawo, niczego ciekawego nie znajdziesz, zatem idź w lewo. Natkniesz się na przejście bez drzwi i schody w dół. Na samym końcu będą drzwi zamknięte na klucz.
- Jak je otworzę? - Byłam coraz bardziej ciekawa. - I co tam jest?
- Otworzysz je kluczem, który wisi w mniejszej bibliotece, zabierz go ze sobą, a gdy otworzysz drzwi, zrozumiesz.
- Ale gdzie wisi? - dopytywałam, lecz nie otrzymałam odpowiedzi, bo do lochów wszedł Gowan.
- Co ty tu robisz, Amando? - zapytał, marszcząc brwi. Wstałam.
- Rozmawiam z Vladem, chyba nie zrobiłam nic złego? - Uniosłam brwi.
- Chodźmy. - Złapał mnie za rękę. Spojrzałam jeszcze w stronę krat, ale ani Draculi, ani jego fotela już tam nie było. Najstarszy zaprowadził mnie do mniejszej biblioteki i usiadł, patrząc na mnie ponuro. - Nigdy więcej tam nie wchodź.
- Dlaczego? - Również usiadłam, kręcąc głową. - Nie rozumiem, przecież wiesz, że go nie uwolnię, prawda? I... skąd wiedziałeś, że tam jestem? Z moich myśli?
- Które szybko zablokowałaś. - Gowan przechylił się w moją stronę. - Co ci powiedział?
- Masz wgląd w moje myśli bez mojej wiedzy? - Skrzyżowałam ręce na piersiach. - Nie sądzisz, że to naruszenie mojej prywatności?
- A nie sądzisz, Amando, że najpierw należało spytać mnie o zgodę, zanim postanowisz odwiedzać mojego więźnia? On potrafi namieszać w głowie, wierz mi. Narażasz się na niebezpieczeństwo.
- Rozmawialiśmy przecież przez kraty. - Wzruszyłam ramionami. - I nie zamierzam wierzyć we wszystko, co powie mi Dracula.
- W takim razie nie powinnaś więcej tam chodzić.
Spojrzałam na niego. Nie zamierzałam umożliwić mu wydobycia z moich myśli tego, co powiedział mi Vlad.
- A ty nie powinieneś stale siedzieć mi w głowie.
- Masz rację – przyznał niespodziewanie. - Nie powinienem. To dlatego, że martwię się o ciebie. Zróbmy więc tak. Ja już nie będę przeglądał twoich myśli, póki mi na to nie pozwolisz, a ty bez pozwolenia nie pójdziesz do mojego więźnia.
- Dobrze – zgodziłam się bez wahania. Gowan uśmiechnął się zadowolony. Nie musiałam już iść do Vlada, o ile uda mi się samej znaleźć klucz.
Zdawałam sobie sprawę, że to naruszenie zaufania i że powinnam powiedzieć Gowanowi o wszystkim. Może nawet sam by mnie tam zaprowadził. A może i nie. Nie miałam pewności, że czegoś tam nie ukrywa, a Dracula wyraźnie chciał mnie skłócić z najstarszym. Jeśli nie było tam niczego szczególnego, nic by nie osiągnął. A więc musiało coś tam być. Coś, co miało zmienić moje myślenie lub sprawić, że stanę się taka, jak najstarszy. Czy to było takie złe? A może Gowan chciał mi to pokazać, ale jeszcze nie teraz?
Wahałam się, czy powinnam sama tam iść, ale póki nie wiedziałam, gdzie dokładnie znajduje się klucz, postanowiłam nie zawracać sobie tym głowy.
Minęły dwa tygodnie. Annice nie było w domu od dłuższego czasu, Bern zaczął się martwić. Obiecałam mu, że jeśli nie wróci, spróbuję jej poszukać. Nie sądziłam, by coś jej się stało, ale z drugiej strony... jeśli piła ludzką krew i wpadła w ręce łowców... Miałam nadzieję, że była ostrożna i jednak nic jej nie groziło.
W końcu wytrenowałam odpowiednio moje gorącokrwiste umiejętności dzięki Gowanowi. Zrozumiałam, że nie chodzi o to, bym kazała coś zrobić, patrząc wampirowi w oczy, ale by wampir pozostał pod moim wpływem znacznie dłużej. By czuł na sobie moje spojrzenie, moją moc, nawet wtedy, gdy już na niego nie patrzę. Musiał wiedzieć, że mogę zrobić z nim wszystko, jeśli tylko zechcę. Zaczęło mi się to podobać. Do tej pory moja gorąca krew stanowiła tylko problem, gdyż każdy władca widział we mnie zagrożenie. Teraz będzie inaczej. Nie będę musiała ukrywać swoich umiejętności. Jeśli władca jakiegoś kraju nie zrozumie, że nie zależy mi na jego władzy, to będzie tylko i wyłącznie jego problem. Nie mój.
Nadeszła wiosna. Coraz rzadziej sypiałam w domu, gdyż Bern, mimo nieobecności Annice, radził sobie całkiem nieźle. Czasami, gdy tam przebywałam, zaczynałam tęsknić za Nicolasem. Miał wiele wad i mnie zawiódł, ale pojawiło się między nami uczucie, którego nie tak łatwo wymazać z pamięci. Gdy przebywałam w zamku Gowana, tęsknota znikała, a moje myśli zajmowały zupełnie inne sprawy.
Tego wieczoru postanowiłam poprosić najstarszego o pomoc w odnalezieniu Annice. Wolałam sprawdzić, czy wszystko u niej w porządku, w końcu to przeze mnie zaczęła pić ludzką krew. Gdy przyszłam, Gowana jeszcze nie było; postanowiłam poczekać na niego w mniejszej bibliotece.
Wampirzą filozofię już przeczytałam, weszłam więc między półki, sprawdzając tytuły książek. Ponieważ większość dzieł znajdowała się w większej bibliotece, tutaj znalazłam jedynie podręczne książki najstarszego, do których często lubił wracać. Sięgnęłam po jedną z wyżej położonych pozycji, ale wyjmując, popchnęłam inną książkę, która wpadła za regał. Westchnęłam i odsunęłam go, sięgając po książkę. Kiedy już miałam ustawić regał na swoim miejscu, dostrzegłam niewielki kluczyk wiszący na gwoździu wbitym w ścianę za regałem. Ktoś go tutaj ukrył. Przypomniałam sobie słowa Vlada. Zawahałam się tylko przez chwilę. Sięgnęłam po kluczyk, na wszelki wypadek blokując myśli. Ukryłam go za paskiem sukienki i ruszyłam do większej biblioteki.
Książki o przyrodzie. Ponieważ już wcześniej zwiedziłam to ogromne pomieszczenie, bez problemu trafiłam do szukanego działu. Wysuwałam po kolei wszystkie książki na górnych półkach, w końcu znalazłam tę właściwą. Uśmiechnęłam się, gdy regał odsłonił wąskie przejście.
Wślizgnęłam się tam i zgodnie z instrukcjami Draculi, skierowałam na lewo. Korytarz wyglądał ponuro, żadnego światła, które na szczęście nie było mi potrzebne. Zeszłam schodkami w dół i zatrzymałam się u zamkniętych drzwi. Wyjęłam kluczyk i włożyłam w zamek. Pasował.
Nagle poczułam napływ myśli. Znieruchomiałam. Musiałam utrzymać blokadę, ale było to coraz trudniejsza. Byłam pewna, że Gowan mnie woła, a jeśli mnie tutaj zastanie...
Zdecydowanym ruchem wyjęłam klucz i ukryłam za paskiem, po czym wróciłam tą samą drogą w wampirzym tempie. Ledwo zdążyłam zamknąć przejście, gdy usłyszałam głos najstarszego.
- Amando! Nie słyszysz, jak cię wołam? Czemu zablokowałaś myśli?
Sięgnęłam po pierwszą lepszą książkę i otworzyłam.
- Tutaj jestem, zaczytałam się trochę. - Odłożyłam ją na półkę i odwróciłam w stronę Gowana. - Przepraszam. Coś się stało?
Najstarszy popatrzył na mnie podejrzliwie, w końcu skinął głową.
- Annice chce się z tobą widzieć.
- Znalazła się? To dobrze – ucieszyłam się. - Gdzie jest?
- Czeka w mniejszej bibliotece. - Wydawał się zaniepokojony.
- Wszystko z nią w porządku? - spytałam niepewnie. Wzruszył ramionami.
- Sama zobaczysz.
Podążyłam tam natychmiast. Kiedy weszłam, zatrzymałam się raptownie na widok mojej kuzynki, wpatrując się w nią z niedowierzaniem.
Annice po raz pierwszy w życiu była rozczochrana. Nie wiem, czemu akurat to rzuciło mi się w oczy, bo oprócz tego miała suknię lekko rozdartą, mocno poplamioną krwią, nawet na twarzy dostrzegłam roztarte czerwone krople. Ale ten brak uczesania i jej załamany wzrok były najgorsze.
- Annice, co się dzieje? - Podeszłam do niej. Wpatrywała się we mnie przez chwilę, potem pochyliła głowę.
- Ja już tego nie chcę. To nie dla mnie.
- Mówisz o smaku? - Wzięłam ją za rękę i posadziłam w fotelu. Sama usiadłam naprzeciwko. Gowan oparł się o ścianę i nam przyglądał.
- Tak. - Podniosła wzrok. - Poszłam na ucztę. Tam byli nie tylko ci źli, ale też ludzie niewinni, chcieli żyć, a oni ich zabijali. Ich krew tak wspaniale smakowała, że nie byłam w stanie się powstrzymać. A po wszystkim nikt nie czuł się winny. Śmieli się, ucztowali, całowali i... i tak dalej. A ja zrozumiałam, że mogę stać się jedną z nich i to będzie wydawać mi się wspaniałe, ale przecież takie nie jest. Kiedyś wybór był prosty. Teraz... pogubiłam się.
Przytuliłam ją do siebie. Potem spojrzałam na Gowana.
- Możesz to cofnąć? - spytałam go.
- Nie sądzę. Wiedziała, jakie jest ryzyko. - Popatrzył na Annice. - Będzie musiała nauczyć się kontroli. Jeśli tego zechce.
- Nie chcę się uczyć kontroli! - zawołała wampirzyca, zrywając się z miejsca. - Chcę przestać czuć smak ludzkiej krwi! Mogłeś mi to dać, możesz i cofnąć!
- Pomogłem ci, nie chcąc niczego w zamian. - Jego głos zabrzmiał surowo, wręcz groźnie. - Tylko dlatego, że jesteś kuzynką Amandy. Naprawiłem twój niesprawny od urodzenia zmysł, teraz miałbym go teraz na nowo zepsuć?
- Może spróbujesz? - poprosiłam go, również wstając. - Proszę. Może uda się coś znaleźć...
- Ostrzegałem, że to nieodwracalne – odparł stanowczo Gowan. Wampirzyca spojrzała na niego i pokręciła głową.
- Jesteś najstarszym wampirem na świecie. Masz moc, która nie równa się żadnej innej. Ty możesz wszystko. Jeśli zechcesz. Problem w tym, że nie chcesz. Bo to ci się nie opłaca. Chcesz mnie ukarać za te słowa? Proszę bardzo. - Stanęła naprzeciwko niego i rozłożyła ręce. - Nie zależy mi. Raz już popełniłam samobójstwo. I tego nie żałuję.
- Tym razem byś się już nie obudziła – mruknął Gowan. Podeszłam bliżej i zatrzymałam się obok Annice.
- Jeśli istnieje sposób, by to odwrócić, znajdę go – zwróciłam się do niej. - Masz moje słowo.
Skinęła głową i wzięła mnie za ręce.
- Jeśli nie istnieje, pewnie pójdę za nimi. Wampirami, które zabijają. Nieważne, kogo i dlaczego. Nie oprę się temu. Ale jeśli zabierzecie mój smak... przestanę pić ludzką krew. - Puściła mnie i wyszła. Spojrzałam na Gowana.
- Jeśli możesz...
- Skarbie, jeśli to odwrócę, ona wróci do mnie za parę tygodni i poprosi, bym ponownie dał jej poczuć krew. Zatęskni za tym. A potem znów zmieni zdanie. Kolejne dawki mogą być dla niej groźne. Chcesz zaryzykować jej życie?
- Nie chcę. - Pokręciłam głową. - Zabierz jej smak i choćby błagała, byś jej go zwrócił, nie rób tego. Niech ma jeszcze jedną szansę, ale to musi być decyzja ostateczna.
- Przemyślę to – odpowiedział po chwili namysłu najstarszy. - A teraz... co powiesz na mały trening?
Powiedziałam Annice, że jest sposób, by odebrać jej smak, ale nigdy więcej nie będzie mogła go odzyskać. Jednak moja kuzynka była zdecydowana. Znajdowała się na krawędzi; mogła albo stracić smak i przestać zabijać, albo go zatrzymać i dołączyć do swoich znajomych, dla których ludzie byli tylko pożywieniem, nic nie znaczącym. Na początku chciała z nimi być. Dowiedziałam się, że jej zdanie zmieniło jedno wydarzenie.
Wampiry ostatniej nocy przyszły po nią pod dom. Wyszła, gotowa na przelewanie ludzkiej krwi, ale wtedy jeden z nich wyczuł Berna. Zażądał, by podzieliła się z nimi swoim łupem. Gdy odmówiła, twierdząc, że to jej przyjaciel, wyśmieli ją. Człowiek nie może być przyjacielem wampira, twierdzili. Gdyby Annice była jeszcze w środku, pewnie by go zabili. Na szczęście nie mogli wejść do domu bez zaproszenia, gdy był tam jedynie Bernard, więc dali sobie spokój.
Wtedy moja kuzynka zrozumiała, że nie pasuje do nich. Problem w tym, że nie potrafiła odejść. Wampir żywiący się ludzką krwią przeciętnie musi ją wypić raz na dwa-trzy tygodnie. Annice piła ją codziennie, więc trudno było się przestawić. Już następnej nocy poczuła pragnienie. Dlatego udała się do Gowana z prośbą o pomoc.
Najstarszy sporządził antidotum. Przez chwilę wampirzyca wahała się, ale w końcu podjęła decyzję. Wypiła lek i pogodziła się z tym, że już nigdy nie poczuje smaku. Od tej pory każdy dzień spędzała w domu, a popołudnia z Bernardem, który bardzo się ucieszył z takiego obrotu sprawy. Miałam nadzieję, że Gowan nie miał racji i Annice nie wróci pewnego dnia, by ponownie poprosić o lek.
Nadal miałam przy sobie klucz. Bałam się, że jeśli odłożę go na miejsce, drugi raz już go nie znajdę. Gowan, choć najwyraźniej nic nie podejrzewał, mógł go zabrać albo przenieść w inne miejsce. Pilnowałam się, by nie myśleć o tym, gdy byłam przy nim. Czułam się nie w porządku wobec niego, ale wciąż miałam wrażenie, że ukrywa przede mną coś ważnego. Dlatego musiałam, po prostu musiałam sprawdzić, co to takiego.
Okazja nadarzyła się dwa dni później. Przybyłam tuż po zmroku. Dele, którą zastałam przed zamkiem, poinformowała mnie, że Gowan jest zajęty i wróci za godzinę. Podobno jeden z władców miał do niego ważną sprawę. Powiedziałam, że na niego poczekam.
Udałam się prosto do większej biblioteki. Tak jak poprzednio, otworzyłam przejście i weszłam w tunel. Kiedy zatrzymałam się przed drzwiami, wyjęłam kluczyk i obróciłam go w dłoni. Czy byłam gotowa na otworzenie tych drzwi? A jeśli dowiem się czegoś, czego nie chciałam wiedzieć?
Nawet najgorsza prawda jest lepsza, niż najsłodsze kłamstwo, powiedziałam sobie i włożyłam klucz w zamek. Pchnęłam drzwi, które otworzyły się z głośnym zgrzytem i przekroczyłam próg.
Widziałam już wiele rzeczy i dużo przeszłam, ale to, co tam ujrzałam, sprawiło, że zatrzymałam się w progu i stałam tam przez chwilę.
Z pewnością Gowan nie miał zamiaru mi tego pokazać. Zapewne nigdy nie miałam zobaczyć tej komnaty. I gdyby nie Vlad, pewnie bym się nie dowiedziała, co ukrywał najstarszy w swoich lochach.
Ach to Twoje urywanie rozdziałów... Ciekawe, ciekawe, co ukrywa spiżarnia, bo na pewno nie wino ;) Hm... :)
OdpowiedzUsuńCoś lepszego od wina^^ Możesz zgadywać:)
UsuńZakładam, że krew, tylko ciekawi mnie w czyich postaciach, że tak się wyrażę :)
UsuńO szczegółach będzie w kolejnym rozdziale;p
UsuńHihi, chyba doczekam :)
UsuńCo tu tak pusto? Ja wiem, że ostatnio ja się spóźniałam, ale chyba nie wystraszyłam reszty, że tym razem byłam prędzej? :D
Może GK już się znudziła reszcie czytelników?:p
UsuńTo tak można?! :D Nie wierzę w to :D
UsuńNo sama widzisz:p
UsuńLenią się pewnie :D
UsuńTaaa i nie chce im się czytać?:p
UsuńRaczej nie chce im się komentować :)
UsuńPoza tym mogą mieć ograniczony czas :D
Dlatego nie wymagam od każdego długich komentarzy, wystarczy jedno zdanie, bo już zaczynałam się niepokoić, że przynudzam, skoro coraz mniej osób komentuje^^ Ale dzięki za info, że jednak ktoś czyta:D
UsuńJa jakiś czas nie czytałam ale zawsze będę wracać do tego opowiadania póki nie poznam zakończenia :) Za dużo było zmian w moim życiu bym mogła się skupić na takich przyjemnościach ale po ciekawym zakończeniu tego rozdziału pewnie znów nie będę mogła się oderwać :)
OdpowiedzUsuńW moim życiu też ostatnio było sporo zmian, a czytać jednak prościej niż pisać^^ Niedługo dłuższa przerwa, więc mam nadzieję, że zostaniesz ze mną:):)
UsuńA tak z ciekawości, to kto zabierze Twoją uwagę, córeczka tatusia czy synek mamusi? ;)
UsuńSynek:D :D :D
UsuńTeż mam synka więc wiem jak to odwraca uwagę :) na pewno z Tobą zostanę nie ważne ile będzie trzeba czekać :)
UsuńA te zmiany mimo że prostsze niż pisanie jednak za bardzo utrudniły :p zmarła mi babcia, rozwaliło się małżeństwo, musiałam się przeprowadzić i zostałam bez komputera więc nie mogłam czytać :)
Ojej współczuję:( Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułożyło, życzę Ci dużo siły, byś dała sobie radę z problemami w Twoim życiu i żeby było już tylko lepiej:*
UsuńSynek, to super :D Sama mam starszego brata i jakoś zawsze uważa, że fajniej jak chłopak starszy :)
UsuńA wybraliście imię? :)
Gabryś:) Też myślę, że lepiej starszego chłopca, a młodszą dziewczynkę;p
UsuńOoo, fajne imię, po anielsku :)
UsuńA termin mam wyznaczony w Zwiastowanie:D
UsuńOoo, jak adekwatnie! :D Ale to już bardzo niedługo :)
Usuń