Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

18.02.2015

Rozdział XXII - Spiżarnia Gowana

   Przerwał nam głos Amy, wołający Karolinę.
   - Trzeba skoczyć do sklepu, masło się skończyło. - Zajrzała do pokoju. Jej córka westchnęła i skinęła głową.
   - Ale teraz?
   - Teraz, bo niedługo kolacja – odparła Amy stanowczo.
   - No dobrze. - Dziewczyna wyszła z pokoju. Kwadrans później wróciła i zajęła miejsce obok mnie, czekając na kontynuację mojej historii.
   - Skończyłam na tym, jak weszłam do ukrytego lochu Gowana – przypomniałam sobie. Karolina skinęła głową.
   - I co tam zobaczyłaś? Co takiego? - dopytywała. Westchnęłam i wróciłam myślami do tamtego momentu.


   Pomieszczenie, do którego weszłam, było długie i kończyło się drzwiami po prawej stronie. Nie wyglądało jak loch, raczej jak laboratorium. Po lewej stronie stał stolik i dwa stołeczki, a naprzeciwko, przykuta do ściany, bezwładnie zwisała na kajdanach nieprzytomna dziewczyna. Do jej rąk i nóg przyczepione były rurki, którymi powoli spływała jej krew. Obok niej tak samo wisiało dwóch mężczyzn.
   Rurki, którymi spływała krew ludzi, lądowały w niewielkiej maszynie stojącej na stoliku, z której pompowane były dalej, przez otwory w ścianie. Zrozumiałam, że trafiłam do piwnicy Gowana. Miejsca, z którego wydobywa się z ludzi krew, by następnie wlewać ją w kielichy. Nigdy się nie zastanawiałam, skąd służba miała tyle krwi, że przynosiła ją najstarszemu na każde zawołanie. Teraz już wiedziałam. Nawet nie musieli tu schodzić, by ją pobrać. Rurki z pewnością kończyły się gdzieś wyżej, w pomieszczeniach dla służby.
   Tylko troje ludzi miało pobieraną krew, ale w kolejce czekało dużo więcej. Ruszyłam powoli w prawo. Musiałam wiedzieć, kim byli ci nieszczęśnicy. Na szczęście nie wszyscy byli nieprzytomni. Spoglądałam w oczy tych, którzy nie zemdleli. Łowca. Łowca. Łowczyni. Łowca. Nie doszłam do końca korytarza, gdy zrozumiałam, że wszyscy byli łowcami. Zabijali wampiry i oto, co ich spotkało. Nie dostrzegłam, by któryś z nich był mordercą, złoczyńcą. Jedyną ich zbrodnią była walka z moim gatunkiem.
   Nikt się nie odzywał, byli wyraźnie osłabieni. Wisieli tutaj już dość długo, nie byłam pewna, czy ich karmili, z pewnością zaś nie odpinali z kajdan. Świadczył o tym ich zapach. Jak długo tu byli, ze świadomością, że kiedy w końcu przyjdzie ich kolej, umrą w tym miejscu, pozbawieni krwi?
   Dostrzegłam, że łańcuchy przełożone były przez przygotowane do tego żelazne uchwyty, zarówno u góry, jak i u dołu, dzięki czemu nie musieli ich nawet odpinać, wystarczyło pociągnąć za umieszczoną na końcu dźwignię, by skazańcy przesunęli się w stronę miejsca, gdzie wypompują z nich krew.
   Moim pierwszym odruchem było ich uwolnienie. Wystarczyło oderwać łańcuch podtrzymujący wszystkie okowy, a potem rozerwać każdemu kajdany. Zdjąć mogliby je później, wystarczy, jeśli będą w stanie uciekać. Osoby nieprzytomne miały niewielką szansę, chyba, że udałoby się je dobudzić. Trzy ofiary, z których spuszczana była krew, musiały zostać. I tak nie sądziłam, by przeżyły, poza tym w razie przerwania dopływu krwi służba na pewno zeszłaby na dół sprawdzić, co się dzieje. Jeśli miałam uwolnić pozostałych, tych troje musiało zostać.
   Potem się zawahałam. Z pewnością wiedzą, gdzie są i gdy już powrócą im siły, wrócą tu, by się zemścić. Czy mogłam w ten sposób narażać Gowana i jego wampiry? Z drugiej strony, jeśli ich zostawię, będą dalej cierpieć i umierać, a z pewnością na to nie zasłużyli. Zrozumiałam, co miał na myśli Dracula. Albo ich uwolnię i odejdę stąd na zawsze, albo stanę się dokładnie taka sama, jak Gowan, gdyż pozwolę na okrutną śmierć niewinnych ludzi.
   Mogłam jeszcze pójść do najstarszego i prosić go, by ich oszczędził. Jakaś część mnie ufała mu, wierzyła, że mnie posłucha. Później zdałam sobie sprawę, że nawet jeśli ich oszczędzi czy po prostu zabije, by nie cierpieli, znajdzie innych na ich miejsce. Cokolwiek bym nie zrobiła, było źle.
   Spojrzałam ponownie na przykutych ludzi. Jeden z łowców zerknął na mnie z rezygnacją. Wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Dotknęłam krzyżyka na mojej szyi. Nie był ani zimny, ani gorący, jakby to mnie pozostawiał wybór. Nie, powiedziałam sobie. Ja nie jestem zła. Gowan jakoś sobie poradzi. Gdyby zamiast łowców byli tutaj mordercy i gwałciciele, nie podjęłabym się ich uwolnienia. Ale nie będę biernie się przyglądać okrucieństwu wobec niewinnych, nawet jeśli to łowcy.
   Ruszyłam do drzwi na końcu pomieszczenia, by się przekonać, czy więźniowie będą mogli tamtędy uciec. Uchyliłam je i dostrzegłam podobną salę z ludźmi. A więc Gowan miał sporą spiżarnię. Czy jedyne wyjście prowadziło do zamku? A może należało minąć przejście do biblioteki i ruszyć w prawo?
   Działałam trochę spontanicznie, nie myśląc, co potem, jeśli uda nam się uciec. Najważniejsze, to wydostać się z zamku.
   W drugim pomieszczeniu na końcu również były drzwi. Może tamtędy dałoby się uciec? Wątpiłam, by więźniowie prowadzeni byli przez bibliotekę, a więc musieli przyjść stamtąd. Przekroczyłam próg drugiej sali, kierując się do drzwi i poczułam znajomy zapach. Zanim jednak zdążyłam zidentyfikować jego źródło, usłyszałam za sobą głos Gowana.
   - Amando?
   Wróciłam do pierwszego pomieszczenia. Najstarszy stał na środku i patrzył na mnie z pretensją.
   - Zanim zaczniesz robić mi wymówki, że wchodzę gdzieś bez twojego pozwolenia, dobrze pomyśl, bo to ty mnie zawiodłeś – zwróciłam się do niego stanowczo. - Trzymasz tutaj niewinnych ludzi i żywcem zabierasz ich krew!
   - Nie są niewinni – przerwał mi Gowan. Pokręciłam głową.
   - Nie zabili nikogo. Sprawdzałam.
   - To sprawdź jeszcze raz. To łowcy wampirów. Wiesz, ile osób z naszego gatunku mają na sumieniu?
   - Wampiry piją ich krew, to naturalne, że się bronią – zaoponowałam.
   - Bronią? Nie, Amando, oni wychodzą i polują na naszą rasę. Zapewniam cię, że nie ma tu nikogo, kto zabił wampira, broniąc siebie lub swoją rodzinę. To wyszkoleni zabójcy i umrą tutaj.
   Spojrzałam mu śmiało w oczy. Chciałam protestować. Tłumaczyć, dlaczego się z nim nie zgadzam. Ale zdałam sobie sprawę, że moje argumenty nie wystarczą.
   - To okrutne – powiedziałam cicho. - Nie sądziłam, że jesteś zdolny do czegoś takiego.
   - Chodź, porozmawiamy w bibliotece – zaproponował Gowan. Wyciągnął rękę w moją stronę. Przyjęłam ją. Co innego mogłam zrobić? Nie mogłam ich uwolnić wbrew woli najstarszego.
   - Amanda? - usłyszałam za sobą cichy szept. Bardzo cichy, ale mój wampirzy słuch bez problemu go wyłowił. Odwróciłam się. Ponownie owiała mnie znajoma woń. Zmarszczyłam brwi.
   - Skarbie, chodźmy stąd. - Gowan pociągnął mnie lekko w swoją stronę. Gwałtownie oswobodziłam dłoń i ruszyłam do drugiego pomieszczenia, do mężczyzny, który mnie wołał. Teraz, kiedy się ocknął, zapach był silniejszy i doskonale wiedziałam, do kogo należy.
   - Nicolas?
   Podniósł głowę i spojrzał na mnie swoimi fiołkowymi oczami. Wyglądał okropnie. Brudny, posiniaczony, ale nie był poważnie ranny. Bez wahania rozerwałam łańcuchy przykuwające go do ściany i podtrzymałam przed upadkiem. Oparł się dłonią o ścianę.
   Odwróciłam się w stronę najstarszego. Stał bez ruchu i przyglądał mi się w milczeniu.
   - Obiecałeś, że go uwolnisz! - zawołałam. Prychnął.
   - Zrobiłem to. Ale dałem też słowo, że będziemy go obserwować. Nie miał zamiaru wyjechać. Z pewnością miał zupełnie inne plany – odparł Gowan. Pokręciłam głową.
   - Ukryłeś to przede mną!
   - Nie jesteście już razem, więc nie widziałem potrzeby, by ci zawracać głowę, Amando.
   - Okłamałeś mnie! - zawołałam. Pokręcił głową z poważną miną.
   - Nie kłamałem. W czym skłamałem, Amando?
   No tak. To nie było kłamstwo, lecz zatajenie prawdy. Dla Gowana różnica była znacząca.
   - Mam dość twoich pokręconych prawd! - zawołałam. - Zabieram Nicka i pozostałych – oświadczyłam odważnie. Najstarszy uniósł brwi.
   - Nie – oznajmił krótko. - Zostają.
   Zacisnęłam zęby. Nie miałam zamiaru zostawiać Nicolasa.
   - Idź, moja mała wampirzyco – powiedział cicho łowca. - Inaczej zabije nas oboje.
   - Niech spróbuje – warknęłam i przemknęłam przez całą salę do stolika. Pod nim stały dwa małe stołeczki. Wyrwałam drewnianą nogę jednego z nich; była zakończona ostro, więc idealnie nadawała się na broń. Może to było szalone posunięcie, ale w tym momencie byłam gotowa na wszystko, by obronić Nicka.
   - Poważnie? Chcesz mnie tym przebić? - Gowan uniósł brwi, na jego twarzy malowało się pomieszane ze złością rozbawienie.
   - Tylko najbliższa ci krew może cię zabić. A ja jestem krwią z twojej krwi. Wypuść ich, a odejdziemy i już nigdy nie wrócimy – obiecałam.
   - Najbliższa, czyli podopieczny – wyjaśnił spokojnie Gowan.
   - Dracula? - odgadłam. - On może cię zabić? A mimo to wciąż żyje... Co prawda w celi, ale jednak...
   - Ty możesz nie mieć tyle szczęścia. - Jego oczy pociemniały. Poczułam nieprzyjemne mrowienie na całym ciele, ale nie opuściłam kołka. - Śmiało. Próbuj. Masz jedną szansę. Albo mnie zabijesz, jeśli twoja teoria jest prawdziwa, albo sama umrzesz. Na co czekasz? - Rozłożył ręce. Westchnęłam i opuściłam kołek. Nie dlatego, że mnie w jakiś sposób zmusił. Ani dlatego, że uwierzyłam, iż tylko Dracula może go zabić. Zrobiłam to, bo nie chciałam jego śmierci.
   - Nie chcę cię zabić – szepnęłam. - Proszę. Wypuść mnie.
   Opuścił ręce wzdłuż ciała i patrzył na mnie przez chwilę. Jego oczy nieco przygasły. Nie wydawał mi się już taki niebezpieczny, ale wiedziałam, że to tylko złudzenie.
   - Czy ja cię więżę? Wiesz, że w każdej chwili możesz odejść. Chciałbym, byś została, ale tylko z własnej woli.
   - Wypuść ich wszystkich – poprosiłam. Gowan nie mógł być zły. Spędziłam z nim tyle czasu, poznałam jego dobre strony, to wszystko nie mogło być kłamstwem. Spojrzałam mu w oczy. Przez chwilę patrzył na mnie, długo się zastanawiając.
   - Nie zaryzykuję życia moich wampirów – odezwał się w końcu – ani nie mam zamiaru się przeprowadzać. Ja nie uciekam, skarbie.
   Zrozumiałam, że ich nie wypuści. Nie mogłam uratować wszystkich.
   - W takim razie ja i Nicolas odejdziemy. Wyjedziemy daleko i nie będziesz czuł się zagrożony.
   - Nie ustąpisz, prawda? - Najstarszy pokręcił głową. - Dobrze więc. Wynoście się. Oboje. A jeśli łowca tutaj wróci, zabiję go od razu. Możesz być pewna.
   - Nie wróci – zapewniłam, podchodząc do Nicka. Objęłam go w pasie i minęliśmy Gowana, kierując się w stronę biblioteki. Nie byłam pewna, czy nagle nie zmieni zdania, starałam się więc iść najszybciej, jak tylko Nicolas był w stanie. Odetchnęłam dopiero, gdy wyszliśmy przed zamek. Rozejrzałam się. Łowca nie mógł iść pieszo, musiałam więc znaleźć mu jakiś transport.
   Dostrzegłam Dele, idącą w stronę zamku. Zatrzymała się zdumiona na nasz widok.
   - A co on tutaj robi?!
   - Długa historia. Dele, pomóż mi. Potrzebna mi karoca.
   Wampirzyca zawahała się, zerkając w stronę zamku.
   - Najstarszy dał mi pozwolenie – wyjaśniłam. Skinęła głową.
   - Zaczekaj tutaj.
   Chwilę później wróciła z niewielką karocą, kierowaną przez wampirzego woźnicę.
   - Zawiezie was, dokąd chcecie.
   - Dziękuję. - Pomogłam Nicolasowi wejść do środka. Kiedy usiadł, odwróciłam się do Dele. - A gdybyśmy się już nie zobaczyły... chciałam się pożegnać. - Zrobiłam krok w jej stronę i przytuliłam ją lekko. Popatrzyła na mnie zdumiona.
   - Ale jak to? Wyjeżdżasz? Dokąd?
   - Nie wiem jeszcze – odparłam szczerze. - Trzymaj się i nie pozwól, by ktoś ci wbił kołek w serce.
   - To ci mogę obiecać. - Uśmiechnęła się lekko. - Zatem żegnaj, Amando. I też na siebie uważaj.
   Wsiadłam do karocy i ruszyliśmy w stronę domu. Nick na pół siedział, na pół leżał, patrząc przed siebie zamyślonym wzrokiem.
   - Oni tam zostali. Umrą w męczarniach.
   - Nie mogliśmy ich uwolnić – odpowiedziałam, sięgając po jego dłoń. - Nic nie mogliśmy zrobić.
   - Możemy tam wrócić. - Ścisnął lekko moją rękę.
   - Już ich tam nie będzie. Vlad mówił, że Gowan ma więcej takich miejsc. Z pewnością ich wszystkich przeniesie. Poza tym... obiecaliśmy wyjechać. - Spojrzałam na niego. - Naprawdę powiedziałeś o nim łowcom?
   - Nie, ale jeden z nich słyszał o jego zamku i chciał tam wyruszyć, by go odnaleźć. Przekonywałem go, że jeśli weźmie za mało ludzi, zginą. Gdybym powiedział wszystko, co wiem, tobie też mogłoby to zaszkodzić – zauważył. - Naprawdę tylko ten... Dracula może go zabić?
   - Tak, chyba tylko on – przytaknęłam.
   - Trzeba go było uwolnić.
   Pokręciłam głową.
   - Wydaje mi się, że Vald Palownik jest jeszcze gorszy od najstarszego. Gdybym go uwolniła, mogłoby zginąć o wiele więcej ludzi, nie tylko łowców.
   Nicolas skinął głową i zerknął w okno. Mimo ciemności księżyc i gwiazdy oświetlały nam drogę.
   Kiedy dotarliśmy do domu i wysiedliśmy z karocy, Annice wyszła i pomogła mi zaprowadzić Nicka do środka. Bernard przygotował mu kąpiel, a ja znalazłam pasujące na niego ubrania. Kiedy kładłam się spać o świcie, wyglądał już znacznie lepiej.
   - Dziękuję, że dla mnie byłaś gotowa z nim walczyć – powiedział jeszcze, zanim zamknęłam trumnę. Uśmiechnęłam się.
   - Wyśpij się, Nicolasie, bo przed nami długa podróż.

   Następnego popołudnia rozpoczęłam pakowanie swoich rzeczy. Ustaliliśmy, że pojedziemy do Francji, gdyż nie mieliśmy innego tropu. Właściwie to żadnego. Bern i Annice zdecydowali się zostać. Żadne z nich nie miało ochoty opuszczać domu i wyruszać w nieznane. Kiedyś Bern miał zamiar zostać łowcą i uczyć się u Nicolasa, ale potem stwierdził, że wystarczy mu, jeśli będzie potrafił się obronić. Annice popierała jego zmianę planów, twierdząc, że łowcy za młodo umierają.
   O zmroku, gdy już mieliśmy się żegnać i wyruszyć do Francji, zjawił się Triam. Poczekał przed domem, aż wyjdę i uśmiechnął się do mnie życzliwie.
   - Przyszedłem się pożegnać i tak przy okazji, przekazać wiadomość od najstarszego.
   - Jaka to wiadomość? - zaniepokoiłam się. Podał mi kartkę. Rozłożyłam ją i przeczytałam treść.
   „Islandia, Höfn”.
   Uśmiechnęłam się z ulgą. A więc nie będziemy błądzić po omacku. Gowan w końcu dotrzymał słowa.
   Lara była w Islandii.

30 komentarzy:

  1. Ohoho, Nick ma powrót jak widzę w ciekawym stylu. Nie sądziłam, że będzie w tej tajemniczej spiżarni. Cieszę się, że chociaż jego życie Amanda uratowała. A Gowan niech się wypcha :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze - nowy szablon jest dużo lepszy niż poprzedni. Po drugie - CO SIĘ STANIE Z DRAKULĄ? Po trzecie - tytuł nowego rozdziału sugeruje kolejny ślub. Mylę się? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dracula jeszcze będzie, ale już nie w tej części.
      To się okaże, czy masz rację;p

      Usuń
  3. Będę tęsknić za Gowanem, mam nadzieję, że jeszcze się pojawi. Też jestem zdania, że w następnym rozdziale będzie ślub Amandy i Nicka. Szablon jest niesamowity. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojawi się, pojawi;p
      A szablon też mi się bardzo podoba:)

      Usuń
  4. Bardzo dziękuję za dedykację i za słowa otuchy, które naprawdę wiele dla mnie znaczą :)
    Nowy szablon jest po prostu cudowny, znów mogę czytać bez bólu :) widzisz nawet jak oczy "krwawiły" mi od tej czerwieni nie mogłam zostawić bloga na zbyt długo :D
    Wybraliście cudne imię dla synka :) chciałam tak nazwać swojego ale mąż się nie zgodził więc mam M&M (Mateusza Mariusza), przynajmniej mam zawsze "pod ręką" coś słodkiego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Białe litery faktycznie lepiej się czyta;)
      My wybraliśmy to imię jakoś tak po tym, jak się poznaliśmy i zaręczyliśmy^^ Tak samo dla dziewczynki;)

      Usuń
    2. My dla dziewczynki od początku mieliśmy ustalone, miała być Kasia na cześć kobiety, która nas ze sobą poznała :) Z synkiem mieliśmy gorszy problem bo mężowi nie podobały się moje pomysły, Gabriel jest dla niego gejowskie, Dawid odpadł bo tak ma na imię jego szwagier a Piotr bo z Piotrem zdradzała go była żona, po prostu zawsze jakieś ale :)

      Usuń
    3. Gabriel to anioł przecież:P Ale cóż, każdy ma inny gust w kwestii imion:p

      Usuń
  5. On ma w ogóle dziwne poglądy :) Mati kiedyś wziął sobie do zabawy różowe kuleczki z popsutych korali i bawił się nimi w wyścigi a mąż widząc to stwierdził, że robię z syna ciotę pozwalając mu na taką zabawę :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakbyś chciała to wpadnij u mnie kolejny rozdział, zaleźy mi na twojej opinii a poem kto wiem moźe teź zaczę pisać coś o wampirach. zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, sorry za tak długi brak odzewu, ale teraz nastał taki okres w moim życiu, że brak mi czasu na komentarze... Wiedz jednak, że rozdziały czytam na telefonie na bieżąco (niestety komentarz wystawić na nim to męka).
    Cieszę się ogromnie, że Amanda ocaliła Nicka. Mam nadzieję,że znowu będą razem szczęśliwi.
    Islandia? Nie spodziewałam się, ale, może coś ciekawego się tam wydarzy. Odnajdą Larę? Oby! I czy zabiorą ze sobą Berna? Wolałabym, żeby nie zostawiali go na pastwę losu i to pod nosem najstarszego :/
    Czekam niecierpliwie na kolejną notkę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem i cieszę się, że mimo to napisałaś komentarz:)
      Lubisz Nicka?;p
      Mają ciągnąć ze sobą chłopca w tak niebezpieczną podróż, gdzie czeka na nich konfrontacja z tak groźnym wrogiem?:p

      Usuń
  8. Pewnie, że go lubię :) Jest odważny, ale potrafi być też romantyczny. Poza tym a podobne imię do mojego - jeśli to nie jest argumentem, to ja już nie wiem xD
    Nie patrzę na Berna jak na małego chłopczyka, z tego co czytałam, to łowca go już nieco przeszkolił, poza tym nadaje się na łowcę, więc niby czemu nie miał by odbyć"chrztu bojowego"? Długie podróże też już odbywał. I z pewnością im się przyda w wyprawie, chociażby jako swoisty ochroniarz Amandy, gdy ona zapada w letarg, a Nick idzie spełniać swoje obowiązki zawodowe.
    Ale się rozpisałam...
    Życzę miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imię to najlepszy argument;P
      Myślę, że jakby Bern się uparł, to pewnie by go zabrali;p
      Rozpisuj, lubię długie komentarze;)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  9. Witaj;)
    Haha, wróciłam! Sporo czasu nie komentowałam, ale życie studenckie mnie pochłonęło. No, ale za to jak usiadłam i zaczęłam czytać, to tak mnie wciągnęło, że historia książki zeszła na drugi plan. No, ale od początku.
    Zaczęłam czytać tak gdzieś od teorii na temat powstania wampira i muszę Ci przyznać, że bardzo ciekawy pomysł. Uwielbiam takie własne interpretacje różnego rodzaju wierzeń;) Popłynęłaś a ja z Tobą;) Poza tym Lilith... No kocham tą postać gdziekolwiek by się nie pojawiła. No i nie spodziewałam się, że akurat sięgniesz po Azazela - to nie jest anioł, który przychodzi na myśl w pierwszej chwili i to mnie pozytywnie zaskoczyło;)
    Gowan - genialnie zbudowana postać, bo mało oczywista. Tak właściwie nie da się go jednoznacznie ocenić - taka tam psychologiczna zagwozdka. Z jednej strony na pewno fascynuje wiedzą, a jego historia jest świetna. Wyjaśniłaś nawet takie drobne szczegóły jak różnice między magami. Że Ty się w tym nie gubisz - pełen podziw;) Cóż ja Ci mogę powiedzieć - jak zawsze czyta się fantastycznie. No i jeszcze Dracula - w sumie ciekawiło mnie, czy sięgniesz do tej postaci i oto jest. Mam nadzieję, że jeszcze gdzieś tam przemknie. Może zabije Gowana?
    Podsumowując - cud, miód, malina, uwielbiam to opowiadanie. A ten szablonik to cudo - tak się mrocznie zrobiło. Mam nadzieję, że znajdę czas, by wpadać tu częściej niż raz na kilka miesięcy. Pozdrawiam - NoraNecroX.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj:) Cieszę się, że wróciłaś;)
      Ja ogólnie lubię temat aniołów, a także Azazela. Jeśli też lubisz anioły, to piszę o nich na innym blogu;)
      Gowan miał być właśnie taki, że trudno jest go rozgryźć i cieszę się, że tak go odebrałaś;) Różnice między magami pojęłam dopiero po przeczytaniu "Szaleństwa aniołów" i wykorzystałam tutaj tę wiedzę;p
      Dracula jeszcze się pojawi, zapewniam Cię, choć może nie tak szybko;)
      Ja też mam nadzieję, że będziesz wpadać częściej:) Pozdrawiam:):)
      Ps. A co studiujesz?:)

      Usuń
    2. Heh edytorstwo;) A na bloga o aniołach na pewno zaglądnę w wolnej chwili;)

      Usuń
    3. Ciekawie brzmi;)
      Zapraszam:D

      Usuń
  10. Hej, wiem... wiem, zaniedbałam twojego bloga i z góry przepraszam za to, ale ostatnio nie wyrabiam, za dużo mam na głowie. Na dodatek mam dość poważną kontuzję prawego nadgarstka, więc mam problemy z pisaniem - jakimkolwiek :(

    Co do rozdziału, to owszem spodziewałam się dziwnych rzeczy w tej "piwnicy" Najstarszego - i nie zawiodłam się - ludzie wysuszani z krwi, jakieś narzędzia torturujące, ale... w życiu bym nie pomyślałam, że gościu przetrzymuje Nicka. Owszem nie przepadam za łowcą, ale trochę mi go było szkoda. Jak nic wyobrażałam sobie, że pożegnawszy się z Amandą ruszył w siną dal w poszukiwaniu straconego szczęścia, no cóż przeliczyłam się. Potrafisz zaskakiwać i za to właśnie kocham twoje opowiadanie! Nie dziwie się, że Amanda była wściekła, ja też bym była. Dobrze, że Najstarszy jednak ich puścił, chociaż nie wyobrażam sobie, że Amanda zostawiłaby go w tamtym lochu, nawet za cenę własnego życia. No i czeka nas kolejna podróż, tym razem Islandia, już nie mogę się doczekać.

    Pozdrawiam i zdrówka życzę dla mamusi i maleństwa :) Już chyba niedługo, co? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, a co się stało z Twoim nadgarstkiem?
      Islandia już wkrótce, najpierw zaczepimy o Danię;)
      Dziękuję, zdrówko się przyda, bo właśnie się pochorowałam:(
      A termin mam 25 marca;)

      Usuń