Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

8.01.2015

Rozdział XIX - Przebiegły prezent

   - Nicolas przesadził – stwierdziła stanowczo Karolina. - Okłamał cię i wykorzystał, żeby dostać się do Gowana!
   - Dokładnie – przyznałam. - Stwierdził, że śmierć najstarszego wszystko rozwiąże. Był przekonany, że list został sfałszowany i będziemy czekać na Larę przez wiele lat. A ponieważ podstawową osobą, która mnie tutaj trzymała, był Gowan...
   - Nick uznał, że najlepszym wyjściem będzie jego śmierć – uzupełniła Karolina. - Problem w tym, że nie miał pojęcia, jak zabić Gowana, prawda?
   - Najstarszego nie tak łatwo jest zabić – przyznałam, wracając do opowieści.

   Ruszyłam do drzwi, ale na zewnątrz świeciło słońce. Nie byłam w stanie wyjść. Mogłam tylko ostrzec najstarszego, zakładając, że już wstał i mnie usłyszy.
   „Gowan, słyszysz mnie? Gowan! Musisz mnie usłyszeć. Łowcy w każdej chwili mogą was zaatakować, odkryli, gdzie znajduje się twój zamek. Gowan!”
   Odpowiedziała mi cisza. Być może byłam trochę za daleko, a może po prostu był zajęty i nie pomyślał o mnie.
   Zajęty zabijaniem łowców...
   - To jest ten wampir, którego łowcy planują zabić? - Bern stanął za mną. Kiedy się odwróciłam, dostrzegłam, że marszczy brwi. - Najstarszy? Tak ma na imię? Gowan?
   - Nikt nie powinien poznać jego imienia – mruknęłam, zastanawiając się, co robić.
   - Rozumiem. - Bernard skinął głową na znak, że nie ma zamiaru przekazywać tego dalej. - Zależy ci na nim?
   - Na Gowanie? Czy na Nicolasie? - spytałam, opierając się o framugę drzwi. Teraz nic nie mogłam zrobić, zupełnie nic...
   - Na jednym i drugim? - spytał chłopiec po namyśle. Zerknęłam na niego.
   - Tak, zależy mi na obu i jeśli któryś zginie, to będzie moja wina. Jak mogłam nie dostrzec śladów na śniegu? - Zawróciłam i usiadłam na krześle, kryjąc twarz w dłoniach.
   - Mogę ci jakoś pomóc? - zaofiarował się Bern. Pokręciłam głową.
   - Nie, tylko sam byś zginął, poza tym i tak nie dotarłbyś tam przed zmrokiem. Pozostaje czekać.
   Utkwiłam wzrok w oknie. Nicolas mnie zdradził. Twierdził, że wszystko co robi, jest dla mojego dobra. Czyli uważał, że kłamstwo jest usprawiedliwione, jeśli służy wyższym celom. A do tej pory uważałam, że stara się postępować zgodnie z sumieniem. Czy w takim razie podstępny prezent nie wzbudził w nim żadnych moralnych wątpliwości?
   Czekanie na zmrok w takiej sytuacji zawsze jest niezmiernie uciążliwe i czas wlecze się przeraźliwie. W końcu słońce zlitowało się i zaszło za horyzont, a świat spowiły ciemności.
   Zrzuciłam nowe buty i założyłam stare, po czym ruszyłam, słysząc za sobą prośbę Berna, żebym uratowała ich obu, a szczególnie Nicka. Na tego ostatniego byłam naprawdę wściekła, ale nie chciałam, by zginął.
   Ledwo wybiegłam, w umyśle pojawiły się myśli od najstarszego. A właściwie obrazy. Ujrzałam salę pełną ludzi i wampirów oraz wiele kupek prochu. U boku Gowana dzielnie walczyła Dele i jej podopieczny. Kiedy dostrzegłam Nicolasa, odetchnęłam z ulgą, prosząc najstarszego, by go nie zabijał. Wtedy obraz znikł. Gowan zerwał kontakt.
   Jeszcze bardziej przerażona biegłam tak szybko, jak tylko mogłam, aż w końcu ujrzałam zamek, którego nikt nie strzegł. Z pewnością wszyscy strażnicy zajęli się walką z łowcami.
   Wpadłam jak burza i skierowałam się sali, z której słychać było odgłosy walki. Gdy stanęłam w progu, z przerażeniem uświadomiłam sobie, że padli ostatni łowcy. Choć wampirów również wielu poległo, Nicolas i jego grupa najwyraźniej nie spodziewali się tak wielkiego oporu. Sala pełna była trupów, krwi i prochu, gdzieniegdzie walały się także drewniane kołki i bełty do kusz.
   Mój łowca stał naprzeciwko Gowana. Wyglądali na dwóch młodych ludzi, przymierzających się do walki, ale doskonale wiedziałam, że wynik jest już przesądzony. Za najstarszym znajdowało się może siedmiu wampirów, a obok niego stała Dele. Tak wściekła, jak nigdy, nawet gdy byłyśmy jeszcze wrogami.
   - Mam go zabić, czy ty to zrobisz, panie? - spytała najstarszego.
   - Stać, nikt nikogo nie zabije! - zawołałam. Wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę. Błyskawicznie znalazłam się między Nicolasem a Gowanem. Tyłem do łowcy.
   - Zwariowałaś? Zabije cię! - Dele ruszyła w moją stronę, ale zatrzymała się na gest najstarszego.
   - Jej nie zabije. Są parą – wyjaśnił sucho Gowan. Patrzył na mnie ponuro. Jego wzrok spowodował, że przeszedł mnie dreszcz.
   - Sypiasz z wrogiem? - Dele szerzej otworzyła oczy. Jej podopieczny, który stał za nią, mruknął coś, ale nie sądziłam, bym chciała to usłyszeć.
   - To nie tak. - Odwróciłam się do Nicolasa. - Coś ty narobił?! Napadasz na mojego przyjaciela z tą zgrają łowców, choć wiesz, że nie wolno ci tego robić! Mało tego, okłamujesz mnie i wykorzystujesz! Czyżby nagroda za najstarszego wampira była aż tak kusząca dla ciebie? - zapytałam z żalem, patrząc mu w oczy. Te piękne, fiołkowe oczy, w którym widziałam teraz zarówno gniew, złość, jak i poczucie winy.
   - Przepraszam. Wiem, że ciężko ci będzie mi wybaczyć, ale z czasem zrozumiesz. Kocham cię i nie pozwolę, by on tobą manipulował. Nie jesteś w stanie się temu oprzeć i to nie twoja wina. Przez jeden tydzień myślałaś rozsądnie, a potem... wystarczyło, że choć raz go zobaczyłaś i znów ma cię w swojej mocy. Ty tego nie widzisz, ja owszem.
   Prychnęłam.
   - Uważasz się za lepszego, bo nie potrafisz zaakceptować mojej wolnej woli? Chciałbyś, żebym robiła wszystko tak, jak ty tego chcesz, bo ty uważasz, że to właściwe? Nie Nicolasie, ty nie wiesz, co jest właściwe! - zawołałam, czując ogarniający mnie gniew. - Z pewnością właściwym nie było nadużycie mojego zaufania i atakowanie moich przyjaciół! Co ci z tego przyszło? Twoi łowcy nie żyją, wydałeś ich na śmierć!
   - Ktoś musiał zauważyć nas za wcześnie – mruknął Nick. - Inaczej twój najstarszy by zginął. Gowan, prawda? Tak ma na imię? To też przede mną ukrywałaś...
   - Nie mogłam zdradzać ci czyiś tajemnic – oburzyłam się.
   - Owszem – wtrącił Gowan. - Na szczęście w porę usłyszałem twoje myśli, skarbie, gdyby nie to, zabiłby wszystkie moje wampiry. Mnie oczywiście nie mógłby zabić.
   Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. Tym razem w jego wzroku nie dostrzegłam złości.
   - Usłyszałeś mnie? Czemu więc nie odpowiedziałeś?
   - Nie miałem czasu, to była kwestia sekund...
   - Założę się, że kołek w sercu by cię pokonał – wtrącił łowca i zwrócił się do mnie. - Rozmawiacie w myślach? Świetnie, kolejna tajemnica.
   - Powiedziałabym ci, ale byłeś tak źle nastawiony, że wolałam nie ryzykować – mruknęłam.
   - Gdyby zabicie mnie było takie proste, nie sądzisz, że już dawno bym nie żył? - Najstarszy patrzył na niego lekceważąco. Nicolas sięgnął po kuszę i wycelował w niego.
   - Przestań, Nick! - zasłoniłam Gowana.
   - Niech próbuje. - Najstarszy wyminął mnie. - I tak widział moją twarz, więc powinien umrzeć.
   - Nie! Proszę! - Tym razem zasłoniłam Nicolasa. - Oszczędź go. Nie ma już grupy łowców, a sam cię nie skrzywdzi, prawda?
   - Zawsze może sprowadzić nowych. - Spojrzał na mnie. „Amando, nie mogę go oszczędzić. Nie w takiej sytuacji. Wiesz, ilu wampirów zginęło?”
   - Jeśli spróbuje, wtedy go zabijesz. Tym razem mu daruj. Proszę. - W myślach zaś dodałam: „Zginęło także wielu łowców. Właściwie to wszyscy oprócz Nicka. A więc ponieśli karę, prawda?”
   - Wierzysz w to, że nie spróbuje? - spytał Gowan. „To on ich sprowadził, więc także powinien zostać ukarany.”
   - Nie wrócisz już tutaj, prawda Nick? - Spojrzałam na łowcę. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem.
   - Nie wrócę – powiedział niespodziewanie. - Być może się myliłem. Jesteście tak mocno ze sobą związani, że jego śmierć może tego nie przerwać. Mało tego, możesz na zawsze uznać, że zginął niewinny. Zostawię go żywego. A ty... masz wybór. - Patrzył na mnie swoimi fiołkowymi oczami. - Nigdy cię nie okłamię, ty też nie skłamiesz więcej. I nie będziemy niczego przed sobą ukrywać. Zbudujemy na nowo zaufanie, tylko chodź ze mną, Amando. - Wyciągnął dłoń w moją stronę. Spojrzałam na Gowana.
   - Dobrze, on może odejść – powiedział cicho. - A ty... jak zechcesz. To twoja decyzja. Tylko twoja.
   Zrozumiałam, że nie chce na mnie wpływać w żaden sposób. Dał mi wybór i nie będzie mnie ścigał, jeśli wybiorę Nicolasa. Zwróciłam się w stronę łowcy.
   - Okłamałeś mnie, mam tak po prostu się z tym pogodzić?
   - Przepraszam. Naprawdę. Oboje mamy coś na sumieniu, ale możemy zacząć od nowa. Wiesz, że cię kocham. Chodź ze mną. Wyjedziemy i nie wrócimy tutaj już nigdy więcej. - Wciąż trzymał uniesioną dłoń. Pokręciłam głową.
   - Chcę, żeby nie było między nami kłamstwa, ale nie wyjadę – odparłam wprost. Opuścił rękę.
   - A więc wybierasz jego? - Fiołkowe oczy pociemniały. - Jeśli tak, nigdy więcej mnie nie zobaczysz.
   - Mówisz poważnie? Każesz mi wybierać między nim, a tobą? - zdenerwowałam się. Nie miał prawa zmuszać mnie do podjęcia takiej decyzji.
   - Tak. Wybieraj – rzekł łowca twardo. Zmarszczyłam brwi.
   - Gowan nigdy nie postawił mi takiego warunku, mimo że jesteś łowcą, a my wampirami. Jeśli nie potrafisz zaakceptować mojej wampirzej natury, wolisz pozabijać moich przyjaciół, nie pójdę z tobą. Nie możesz stawiać mnie przed takim wyborem. Chcę i ciebie, i jego.
   - Musisz wybrać, moja mała wampirzyco – powiedział cicho łowca. - Teraz. Wybierz to, co mówi twoje serce.
   Zamrugałam. Moje serce? Kochałam ich obu, tylko każdego inaczej. Gowana jak brata, Nicolasa jak mężczyznę. Dlaczego nie potrafił tego zrozumieć?
   - Nick, przecież mogę być z tobą i przyjaźnić się z Gowanem...
   - On nigdy na to nie pozwoli – uparł się łowca. Rozgniewałam się.
   - To nie on stawia mi warunki! Nie zmusza mnie, bym cię zostawiła w imię przyjaźni z nim! Za to ty tak. Chcesz odejść? Idź sam. Droga wolna. - Patrzyłam mu prosto w oczy. Miałam nadzieję, że jeszcze zaprzeczy. Powie, że nie każe mi wybierać, że chce wszystko wyjaśnić. I że akceptuje to, kim jestem, jaka jestem. Poszłabym za nim. Mimo wszystko. Ale nie zostawię Gowana. Ryzykował życiem swoich wampirów, puszczając wolno łowcę. I robił to tylko dla mnie.
   - Zatem żegnaj, Amando. - Nicolas odwrócił się i wyszedł, przez nikogo nie zatrzymany. Kiedy znikł za drzwiami, z trudem powstrzymałam łzy. Czy naprawdę już nigdy więcej go nie zobaczę...?
   - Jest zdenerwowany, ale mu przejdzie – stwierdził najstarszy, dotykając mojego ramienia. Kiedy się odwróciłam, objął mnie i przytulił.
   - Dziękuję, że go wypuściłeś – szepnęłam, wtulona w jego koszulę.
   - Będziemy go obserwować, póki nie wyjedzie. A także każdego łowcę, z którym będzie miał do czynienia. Jeśli będzie próbował rozpowiadać, kim jestem i gdzie mieszkam, nie mogę ci obiecać, że go nie zabiję.
   - Rozumiem – powiedziałam, zerkając w jego twarz. Wyglądał na zmartwionego.
   - Chodź, odpocznijmy. Służba sprzątnie trupy.
   - W dziwne związki się pakujesz, Amando – mruknęła Dele. Zerknęłam na nią.
   - Cała ja – odparłam cicho, podążając za Gowanem.

   - Znalazłem sposób, by pomóc Annice – powiedział najstarszy, gdy już usiedliśmy w mniejszej bibliotece. Przystałam na tę zmianę tematu. Byłam zbyt przygnębiona zachowaniem Nicka, by teraz o tym rozmawiać. Czy Gowan potrafił mnie pocieszyć? Cokolwiek by nie powiedział, to i tak by w niczym nie pomogło i on doskonale o tym wiedział. Skoro Nicolas oznajmił, że już się nie zobaczymy, czy to znaczy, że mam nie wracać do domu? Czy że on się wyprowadzi? Nie, nie będę teraz o tym myśleć, postanowiłam.
   - Jaki sposób? - Spojrzałam na najstarszego zaciekawiona.
   - Sporządzę pewną miksturę. Według jednej z ksiąg Xandera, którą napisał długo po mojej przemianie, moja krew wymieszana z pewnymi specyfikami, może zlikwidować wszelkie ułomności wampira. Nie jestem pewien, czy efekt jest odwracalny i jakie są skutki uboczne, gdyż na nikim tego nie stosowałem. Jeśli Annice zgodzi się zaryzykować, możemy spróbować.
   - Powiem jej – ucieszyłam się. - Ale... nie dziś. Jutro. - Spojrzałam niepewnie na Gowana.
   - Oczywiście, zostań dziś na dzień i jutrzejszej nocy udasz się do kuzynki. - Uśmiechnął się lekko.
   - Dobrze. - Odpowiedziałam tym samym. - Zostanę. A co się stało z Xanderem?
   Najstarszy milczał przez chwilę, w końcu wzruszył ramionami.
   - Prawdopodobnie nie żyje. Ale to był jego wybór. Miał dość życia, stwierdził, że widział już wszystko i zdecydował się na śmierć. Przynajmniej tak to wyglądało, gdyż w jednej chwili się ze mną żegnał, a w następnej z jego ciała został czerwony pył. Nie mam pewności, że nigdy nie wróci, w końcu to potężny czarnoksiężnik i nawet ja nie wiem, czy to co widziałem, to właśnie jego śmierć – wyjaśnił Gowan.
   - Rozumiem – odparłam. - Możliwe, że tylko tak wyglądało i on wcale nie umarł.
   - Albo umarł, ale coś wciąż go trzyma, dzięki czemu może wrócić. Magia Xandera nie ma sobie równych – stwierdził najstarszy, a w jego głosie słyszałam prawdziwy podziw.
   Rozmawialiśmy całą noc. O czarnoksiężniku, jego mocach oraz Annice, której chcieliśmy pomóc. Nadal się bałam, co może z tego wyniknąć, ale ostateczna decyzja powinna należeć do niej.
   Dostałam nieduży niebieski pokój, dość przytulny, gdzie stała obszerna trumna zasłonięta baldachimem; z daleka wyglądała na zwykłe łóżko. W pokoju był jeszcze stolik, dwa krzesła, regał z półkami, na których poustawiano różne figurki przedstawiające zwierzęta i nieznane mi postacie oraz miękki, jasnoniebieski dywan.
   O świcie położyłam się do trumny, najstarszy powiedział mi dobranoc i ją zamknął. Mimo że straciłam dziś Nicolasa, byłam pewna, że jest osoba, która mnie nie zdradzi i nie zostawi z byle powodu. Gowan, mój przyjaciel, krew z mojej krwi.

40 komentarzy:

  1. Zacznę od poprzedniego, tak jak obiecałam w mailu ;)
    Jak widzę, Amandzie znowu włączył się tryb "ratować niewinnych", czego u niej nie lubię. Biega, poucza, ma pretensje a nie zna faktów. O. ;)
    Vlad jak widzę nie oparł się modzie na wymyślanie dla niej bardziej odpowiednich imion niż jej własne...
    Z butami mam problem. Mają zimę, prawda? To dlaczego nie mogli normalnie jej wytropić? Przecież biegnie, nie leci. Niemożliwe, żeby za każdym razem była śnieżyca lub odwilż. Poza tym... przegapić zamek oddalony o ile... góra dwa dni drogi? (Bo na tyle chyba zniknął Nick). Poza tym: co robią wartownicy Gowana, skoro nie widzą ładnej kolorowej ścieżki prowadzącej prosto do zamku? Amandę mogę zrozumieć, nie musiała się oglądać. Dając jej buty Nick wychodzi na większego drania, niż gdyby poradził sobie własnymi siłami (i pewnie o to chodziło), ale nie wiem czy nie łatwiej byłoby po prostu nająć jakiegoś tropiciela. No, coś mi nie gra w tych butach i tyle ;P
    Gowanowi nadal nie ufam ale coraz bardziej lubię, bo jak wiadomo lubię manipulatorów. I empatów. Zresztą, na jedno wychodzi ;) Nicka nadal nie lubię i cieszę się, że sobie poszedł. Martwi mnie, że pewnie wróci...
    Tak dokładne pilnowanie go, jakie planuje Gowan jest chyba niewykonalne... ale to problem Amandy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amanda biega tak szybko, że ciężko jest ją wytropić. Przy prędkości wampira nie wyobrażam sobie, żeby zostawiać jakieś wyraźniejsze ślady:p Myślałam o tropicielu, ale wydało mi się to mniej logiczne:p
      Nie chodzi o zamek, raczej o drogę do niego. To Transylwania. Nie sądzę, żeby w zimie łowcy na chybi trafił szukali zamku najstarszego wampira.
      Nie wydaje mi się, żeby wartownicy oglądali ścieżki po nocach, raczej wypatrywali realnych zagrożeń:P

      Usuń
    2. A co ma prędkość do zostawiania śladów? Wydawało mi się, że jeśli już, to przy większej będzie większa szansa, żeby coś zostawić, bo z większą siłą się człowiek odbija od podłoża...
      Tu mnie masz. Znaczy nie rozumiem ;) Chodzi o to, że droga przez las?
      No i tak się skończyła ich niekompetencja :) Nie wyobrażam sobie trzymania straży, która nie zauważy, że mój gość (wchodzący główną bramą, więc w dość widocznym miejscu) zostawia za sobą ślady.

      Usuń
    3. Ale skoro tak szybko biegnie, to śnieg zasypuje ślady, przecież jest ruch powietrza...
      Tak, zamek nie stoi w widocznym miejscu, bo każdy by go znalazł:p I nawet niepotrzebne są ślady prosto do bramy, wystarczą na ścieżce;)

      Usuń
    4. Może... No nie wiem, nie lubię tematu śladów ;P Jak kiedyś doczytasz moje dziełko do końca i zobaczysz jaką katastrofę tam popełniłam to będziesz wiedzieć dlaczego ;)

      Usuń
    5. Katastrofę w temacie śladów?:p

      Usuń
    6. W sensie - kompletnie nieprzemyślane rozwiązanie fabularne ze śladami w roli głównej. Od tamtej pory mam na ich punkcie obsesję ;)

      Usuń
    7. Na punkcie śladów znaczy :)

      Usuń
    8. Zaczaiłam, że chodziło o ślady^^

      Usuń
    9. Po prostu za dużo czasu spędzam z ludźmi, którzy też mają obsesję ;)

      Usuń
    10. Ale akurat na punkcie śladów?:)

      Usuń
    11. Gdyby to było do nich, mogliby być urażeni moją rzekomą krytyką ich rozwiązań fabularnych. Więc nauczona doświadczeniem wolę dmuchać na zimne.
      Wróćmy do śladów?

      Usuń
  2. Niech Nicolas idzie i nie wraca. Ja za nim płakać nie będę! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amanda póki co jest za bardzo wkurzona, żeby płakać^^

      Usuń
  3. A ja będę za nim tęsknić, ale czemu okazała się takim dupkiem! :( Nic gorszego niż ktoś kto wie lepiej od nas czego chcemy i co mamy robić :(

    Ale Gowan... Nie, i tak go nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć,
    na wstępie chciałam przeprosić za to, że tak długo nie wchodziłam na Twojego bloga. Po prostu albo brak mi czasu, albo problemy ze sprzętem :(
    A co do ostatnich dwóch rozdziałów: ale się porobiło! Nie spodziewałam się, że Nick aż tak nabroi. Myślałam, że skoro kocha Amandę to uszanuje jej więź z Gowanem. Na miejscu Amandy też bym wybrała najstarszego, łowca zawiódł zaufanie na całej linii. Gowan jaki jest taki jest, ale przynajmniej mówi prawdę, szczerze.
    Co do Vlada, fajnie wkomponowałaś historię o Palowniku opowiedzianą przez Gowana, z ogólnie dostępnymi życiorysami Drakuli. Mówiąc kolokwialnie: wszytko trzyma się kupy.Jestem ciekawa jak rozwinie się ten wątek, gdyż tak jak Amanda mówiła już Karolinie: Vlad zmienił też coś w jej życiu. Intryguje mnie to , szczerze mówiąc.
    No i jeszcze biedna Annice; cieszę się, że Gowan ma pomysł jak jej pomóc. Zawsze to jakaś nadzieja dla niej. Oby się udało bez komplikacji.
    Pozdrawiam cię serdecznie
    Nicki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historię Vlada wzięłam z pewnego filmu dokumentalnego plus twórczość własna:) A co do Annice, wkrótce się okaże, czy obędzie się bez komplikacji;)

      Usuń
    2. Co do Vlada, mam na myśli postać historyczną, to bardzo dużo wiem na jego temat. (praca maturalna i własna ciekawość). I naprawde musze stwierdzić, że bardzo ładnie połączyłaś historię Palownika z wampiryzmam.
      Trzymam kciuki za Annice.

      Usuń
    3. Cieszę się w takim razie, starałam się zachować fakty, żeby wszystko do siebie pasowało;)

      Usuń
  5. Po pierwsze, bardzo dziękuję za dedykację, jest mi aż cieplutko na sercu :) A po drugie, super dynamiczny rozdział, podobał mi się mega! Cieszę się, że Gowanowi nic się nie stało, chociaż i tak czy siak wiedziałam, że nic mu nie będzie. Określenie najstarszy zobowiązuje :) Co do Nicka, coś przeczuwałam w kościach, że jednak nastąpi rozłam w ich relacjach, nie wiem czemu, ale jakoś tak nie przepadałam za nim. Wydawał mi się obcy, niekoniecznie pasujący do tej bajki, do Amandy. Z resztą po Amandzie też nie wyglądało, żeby bardzo cierpiała z tego powodu, żadnego płaczu, czy też "proszę zostaw mnie samą", nie wiem po prostu takie odniosłam wrażenie. Czekam zatem na kolejny rozdział z niecierpliwością :)

    Pozdrawiam serdecznie Ciebie i maleństwo :)

    PS. Chciałam już kiedyś o to zapytać, czy Amanda posiada jakieś Twoje cechy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oszukał ją, więc Amanda się zawiodła, poza tym była na niego wkurzona:p
      Dziękujemy:):)
      Nie wiem... na pewno nie jest taka jak ja, jeśli o to pytasz, a czy jakieś cechy posiada, to możliwe, a może sprecyzuj o jakie konkretnie cechy Ci chodzi?

      Usuń
    2. No ja też bym była wkurzona i to bardzo :) A o te cechy to tak pytałam, nie mam któryś sprecyzowanych. Ale jakby tak się zastanowić... Hmm... na pewno dobre serducho :*, siła charakteru, wytrwałość w dążeniu do celu i uśmiech :) Zgadałam? :P

      Usuń
    3. Możliwe:) A Ty masz cechy swojej Vivienne?:)

      Usuń
    4. Pewnie, oczywiście nie wszystkie :P, ale owszem, jakieś by się znalazły. Z początku człowiek jak pisze, to o tym nie myśli w taki sposób tworząc kreację charakteru bohatera, dopiero z czasem może zdawać sobie z tego sprawę. Mam takie osobiste wrażenie, że charakter opisywanej przez nas postaci uzupełniamy o część siebie, by utożsamić się niekiedy z naszym dziełem literackim :)

      Usuń
    5. A jak piszę z perspektywy mężczyzny?:D

      Usuń
  6. informuj mnie na moim blogu o nowych rozdziałach, bo naprawdę wciągnęłam się w twoje opowiadanie i jest ono niesamowite. Brak mi słów by wyrazić jak niezwykłe to jest. Pozdrawiam i czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, pewnie:) Dziękuję za miłe słowa;) Przeczytałaś wszystkie części?:):)

      Usuń
    2. Jestem w połowie ale to że trafiłam na twojego bloga tydzień temu ale nadrabiam wszystko i najlepsze u ciebie jest to ze opisujesz historię z zycia Amandy jakbyś to sama przezywała. Naprawde niesamowity jest twój styl pisania. Do mnie tez zapraszam na mojego bloga tylko mój jest o innej tematyce ale mam nadzieję ze ci się spodoba i zostawisz po sobie komentarz. A i mam pytanie moźe nie na miejscu i nie związane z blogiem ale ile masz lat?

      Usuń
    3. A o czym jest Twój blog?
      W tym roku skończę 28 lat, Gorącą Krew zaczęłam pisać 5 lat temu, więc nie jest jakimś dziełem, wymaga mnóstwo poprawek, ale cieszę się, że Ci się podoba;) A czemu pytasz o mój wiek?

      Usuń
    4. mój blog jest o RBD nie wiem czy kojarzysz taki zespół kiedyś był i to jest właśnie o nich. A jeśli chodzi o twój wiek to strzelałam tak coś koło tego bo takiej fantastycznej opowieści nie napisałaby jakaś 13-latka. A ty masz naprawdę fantastyczny styl pisania. A mam jeszcze jedno pytanie: skąd pomysł na akurat takie opowiadanie?

      Usuń
    5. Nie kojarzę:p Czyli to nie jest fantasy?
      Pomysł przyszedł wiele lat temu, po obejrzeniu Wywiadu z wampirem, obmyśliłam całość, zapisałam w punktach i zaczęłam pisać;) W trakcie wiele się zmieniło, doszło mnóstwo postaci, powstały nowe wątki, ale główny plan ciągle jest aktualny;)
      A Ty ile masz lat?:)

      Usuń
    6. w tym roku skończę 16. mój blog nie jest tak pisany jak twój bo jakiegoś wielkiego talentu do pisania to raczej nie mam ale jakbyś miała chwilke czasu to wejdź do mnie i napisz co sądzisz o moim opowiadaniu :) mi u ciebie zostało kilka rozdziałów jeszcze

      Usuń
    7. Samcia, ja nie lubię opowiadań obyczajowych:/ Jakby to był fantasy to chętnie, piszesz coś w takim gatunku?
      Kilka rozdziałów? Bieżącej części?:)

      Usuń
    8. jak to skończę pisać myślałam o czymś w klimacie fantasy ale nie wiem czy komp wytrzyma. Jestem jeszcze na tamtym blogu ale właśnie go kończe czytać :D

      Usuń
    9. Myślę, że Twój komp się nie załamie pod naporem magii, wampirów, wilkołaków i takich tam:D Pisz;)

      Usuń
  7. Część :) Nie zauważyłam spamownika, więc piszę tutaj. Chciałabym Cię zaprosić na mojego nowego bloga, z nowym opowiadaniem, nowy start. Szukam ludzi, którzy byli by skłonny wyrazić swoją opinię. Pozdrawiam i zapraszam, Ana
    anaopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń