Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

5.02.2018

CZĘŚĆ XII - WOJNY ŚWIATOWE

   Opowieść przerwało nam wejście mojego męża, który uznał, że pora kłaść się spać. Karolina, tym razem bez większych protestów, powiedziała nam dobranoc i poszła do siebie, a ja wtuliłam się w ramiona ukochanego.
   Czasem zastanawiałam się, czy to seria przypadków naprowadziła nas na siebie, czy raczej przeznaczenie. Biorąc pod uwagę, kim był i kim ja byłam, skłaniałam się ku tej drugiej opcji; przeznaczenie, które splątało ze sobą nasze losy, ale to my podjęliśmy konkretne decyzje, które, koniec końców, zaprowadziły nas do tej właśnie chwili.
   Następnego dnia mój mąż jak zwykle wstał wcześnie, a gdy się obudziłam, Karolina była już gotowa na kontynuację historii mojego życia. Kwadrans później, jeszcze przed śniadaniem, usiadłyśmy wygodnie i wróciłam do opowiadania.
Rozdział I – Misza

   - Zabiłeś Raisę – powtórzyłam, wpatrując się ze zdumieniem w mojego towarzysza podróży. - Jak tego dokonałeś?
   - No... wpadłem i obciąłem jej głowę – odpowiedział zmęczonym głosem. Miałam ochotę dopytać o szczegóły, ale uznałam, że teraz i tak nie uda mi się ustalić konkretów. Nie o wschodzie słońca, gdy wampiry zapadają w letarg.
   - Jutro mi wszystko opowiesz. - Otworzyłam skrzynię. - Wejdź, to nie to samo co trumna, ale nie jest źle.
   Misza zawahał się.
   - A ty?
   - Ja? Prześpię się pod łóżkiem. - Przykryłam je dokładnie kocami. Misza pokręcił głową i po namyśle wszedł pod łóżko.
   - To twoja kajuta i twoja skrzynia. Ja się tam prześpię – oznajmił mi.
   - Jesteś jeszcze za krótko wampirem, powinieneś się wyspać – zaprotestowałam, ale nie otrzymałam odpowiedzi. Westchnęłam tylko i uznając, że jutro porozmawiam z nim na temat naszych noclegów, położyłam się do skrzyni, gdzie natychmiast zasnęłam.

   Obudziłam się tuż przed Miszą. Zdążyłam się przebrać i odświeżyć, gdy w końcu wygrzebał się spod łóżka i rozejrzał po kajucie. Na mój widok odetchnął i usiadł na łóżku.
   - To straszne, że we śnie jesteśmy zupełnie bezbronni – stwierdził. - Każdy mógłby wejść i zrobić z nami, co tylko by chciał, obciąć głowę, poćwiartować...
   - Zablokowałam drzwi i zapłaciłam za prywatność – uspokoiłam go, sięgając po szczotkę. Usiadłam na skrzyni i zaczęłam rozczesywać włosy. - Nic nam tu nie grozi. Opowiedz lepiej, co narozrabiałeś.
   - Słusznie zapragnąłem zemsty – mruknął Misza. Uniosłam brwi. Westchnął i pokręcił głową. - Ale się nie udało.
   - Kto cię zmienił? I kiedy?
   - Następnej nocy po tym, jak odwiozłaś mnie do domu, przyszedł do mnie wampir, Timur. Zaproponował mi pomoc w dokonaniu zemsty na Corneliusie Cruelu. Opowiedział mi o wampirach, o zdolnościach i ograniczeniach. A potem zgodził się mnie zmienić. W zamian za to miałem pomóc mu przejąć władzę w Rosji.
   - Timur miał gorącą krew? - zapytałam.
   - Tak.
   - I potrzebował twojej pomocy? Jak miałby mu się przydać młody, niedoświadczony wampir? - Spojrzałam na niego sceptycznie.
   - Wiedział, że jestem jednym z najlepszych szermierzy – wyjaśnił mężczyzna. Przyjrzałam mu się uważniej. Mniej więcej mojego wzrostu, szczupły, o krótkich, ciemnych włosach i jasnozielonych oczach, nie przypominał groźnego wojownika. Z drugiej strony, szermierka powoli zaczynała być traktowana jako sport, nie walka na śmierć i życie.
   - Ale coś jednak poszło nie po jego myśli – stwierdziłam.
   - Niestety. - Pokręcił głową. - Plan wydawał się dobry. Podzieliliśmy się na trzy grupy, by go otoczyć. Mieliśmy w pałacu swoich wampirów, było nas znacznie więcej niż ochrona tego potwora, a przynajmniej tak sądziliśmy. Okazało się, że Cruel był przygotowany na zdradę. Uciekł podziemnym przejściem, zatem mój opiekun ze swoimi wojownikami podążyli za nim. Moja grupa weszła z innej strony, trafiłem na Raisę, więc obciąłem jej głowę, zanim zdążyła się zorientować, co się dzieje. - Spojrzał na mnie uważniej. - Nie lubiłaś jej, prawda?
   - Nie, i nie mam zamiaru po niej rozpaczać – zapewniłam go. - Zatem zabiłeś ją z zaskoczenia. A co z pozostałymi grupami?
   - Jedna z nich zetknęła się z dużą grupą zwolenników Cruela, nie mam pojęcia, jak i kiedy zwołał ich do pałacu. A mój opiekun wpadł w pułapkę. Wampirzy władca tak naprawdę nie uciekał. Timur... został przebity kołkiem. Widziałem w jego myślach, jak ten potwór się śmieje i zapowiada, że zamknie mnie w trumnie śmierci. Ostatnie, co przekazał mi Timur, to żebym uciekał. Daleko. I nie dał się złapać. Udało mi się wybiec z pałacu i pobiegłem prosto do Perm, Timur twierdził, że tam mieszkasz, ale na miejscu powiedziano mi, że miałaś dziś wypłynąć do Ameryki, pobiegłem więc do portu...
   - Szukałeś mnie? - zdziwiłam się.
   - Miałem nadzieję, że mi pomożesz – wyznał. - I nie myliłem się.
   - A jeśli statek by już odpłynął? To było dość ryzykowne, szukać mnie w porcie tuż przed zmrokiem.
   - A co miałem zrobić? Nie znam nikogo innego, kto by chciał i był w stanie mi pomóc...
   - Gdybym weszła pod pokład kilka minut wcześniej, byłoby po tobie – stwierdziłam. - Nawet nie próbowałeś szukać kryjówki, prawda?
   - A po co? Gdybym cię nie znalazł, równie dobrze mógłbym wyjść na słońce. To lepsza śmierć niż ta, którą planował dla mnie Cruel.
   - Poniekąd masz rację – przyznałam, odkładając szczotkę i przewiązując włosy ciemnoniebieską wstążką. - Statek płynie do Danii. Możesz tam zostać albo popłynąć ze mną do Ameryki.
   - Im dalej, tym lepiej – stwierdził Misza. - Czemu właściwie zdecydowałaś się na tę podróż?
   - Dowiedziałam się, że Arina ma tam rodzinę i popłynęła do Ameryki razem z bratem.
   - Arina Malkov? Aż tak bardzo zależy ci, by oddać jej naszyjnik?
   - Spełniam ostatnią prośbę umierającego.
   Mężczyzna skinął głową.
   - Rozumiem.
   - Kiedy ostatnio piłeś krew? Żywisz się ludźmi, czy zwierzętami?
   - Timur powiedział, że zwierzęta tylko mnie osłabią. Silne wampiry muszą pić ludzką krew. Dwie noce temu zabiłem mordercę, a to, co zobaczyłem w jego oczach, upewniło mnie, że był zły. Krzywdził i zabijał kobiety.
   - Trudno jest pić zwierzęcą krew, ale wierz mi, Timur się mylił. Nie zabijając ludzi, jesteś w pewien sposób silniejszy. - Sięgnęłam po krzyżyk. Misza cofnął się i wpatrywał we mnie ze zdumieniem.
   - Możesz nosić krzyże?
   - Tak, mogę też chodzić do kościoła, a woda święcona nie robi mi krzywdy. - Schowałam krzyżyk za sukienkę. - Ale pijąc zwierzęcą krew, musisz się częściej pożywiać. Ludzka starcza na jakieś dwa, trzy tygodnie. Do Danii spokojnie dopłyniesz, lecz nie sądzę, byś dał radę przetrwać całą podróż przez ocean.
   - To znaczy, że w czasie podróży musiałbym zabić kogoś na statku.
   - Albo przestawić się na zwierzęta, przynajmniej dopóki nie dopłyniemy do Ameryki. Lub też pozostać w Danii – dodałam. - Musisz to przemyśleć.
   - Jakoś wytrzymam na zwierzęcej krwi podczas rejsu. Płynę z tobą do Ameryki – zdecydował natychmiast. - Jeśli Cruel zorientuje się, że wsiadłem na statek, będzie mnie szukał w Danii. Nie mogę tam zostać. A na inny kontynent może nie będzie za mną płynął.
   - Możliwe, że wyśle swoje wampiry do Danii – zgodziłam się. - Ale na pewno nie do Ameryki. - Wstałam i uprzątnęłam swoje rzeczy. Potem spojrzałam na niego. Wciąż siedział na łóżku, zamyślony. - A zatem zostałeś wampirem dla zemsty. Było warto?
   Podniósł głowę i zastanawiał się przez chwilę.
   - Pewnego dnia tam wrócę i go zabiję. A póki co, obciąłem głowę jego ukochanej, z pewnością go to dotknęło.
   - Niekoniecznie. - Wzruszyłam ramionami. - Znam go, szybko się pocieszy. Tak naprawdę nie udało ci się na nim zemścić, a w rezultacie jesteś wampirem.
   - No, to akurat nie jest takie złe. - Zerwał się i błyskawicznie przemierzył niewielki pokój. - Jestem szybki, silny, rany natychmiast mi się goją, widzę, słyszę i czuję zupełnie inaczej, niż przedtem. To jest... niesamowite.
   - Zgadza się. I już nigdy nie zobaczysz słońca, nie zjesz tego, co jadają ludzie, musisz pić krew i zmagać się z okropnym pragnieniem, gdy zbyt długo jej nie pijesz. Zapadasz w letarg, z którego nie da się wybudzić, nim słońce minie zenit...
   - I tak zawsze wolałem nocny tryb życia, a zasypiałem nad ranem. - Wzruszył ramionami. - Przed przemianą Timur wszystko mi wyjaśnił. Zgodziłem się całkowicie świadomie. I mimo że nie wszystko poszło zgodnie z planem, to nie uważam, że bycie wampirem jest przekleństwem. Nie wiem, jak dla ciebie, krasotka, ale dla mnie to dar. - Rozłożył ręce. - I jestem w stanie zaakceptować wszelkie niedogodności z tym związane.
   - Skoro tak to postrzegasz. - Usiadłam z powrotem na łóżku. - W Danii kupimy ci parę rzeczy, ale do tego czasu może uda ci się pożyczyć coś od marynarzy.
   Misza znalazł się błyskawicznie przy łóżku i usiadł. Pokręciłam głową.
   - Nie rób tego w obecności innych ludzi.
   - Wiem, wiem, nie możemy się ujawnić. Ale przy tobie przecież nie muszę się krępować. - Wzruszył ramionami. - A co do ubrań... Nie mam przy sobie żadnych pieniędzy. Wszystko zostało w domu. Może mógłbym w jakiś sposób zarobić...
   - To żaden problem, ja mam pieniądze – zapewniłam go.
   - W takim razie oddam ci, gdy tylko znajdę pracę.
   - Umówmy się, że jeśli już koniecznie chcesz mi je oddać, poszukasz pracy, gdy będziemy w Ameryce. Wolałabym jak najszybciej wyruszyć w dalszą podróż.
   Misza przystał na tę propozycję. Reszta popołudnia minęła nam na rozmowie. Poprosiłam wampira, by opowiedział mi o swoim życiu.
   - Moje życie nie było zbyt ciekawe – odparł mężczyzna. - Urodziłem się tutaj, w Rosji, nigdy nie wyjechałem poza granicę, czasem tylko podróżowałem między miastami. Moja matka zmarła, gdy byłem jeszcze mały, a ojciec, ze względu na swoją pozycję w służbie cara, wysłał mnie do szkoły, gdzie poznałem Olega. Po śmierci ojca zamieszkałem u wuja. Ojciec chciał, bym robił karierę wojskową i pewnie tak by to się właśnie skończyło. A jednak los skierował mnie w inną stronę. A ty? Jak długo już jesteś wampirzycą? Nie pochodzisz z Rosji, prawda?
   - Nie, z Francji. Wampirzycą jestem od ponad pięciuset pięćdziesięciu lat – wyznałam. Misza parsknął.
   - Pytałem poważnie.
   Spojrzałam na niego rozbawiona.
   - Nie wierzysz mi?
   - Nie wyglądasz na wiekową wampirzycę.
   - A jak wyglądają”wiekowe”? Wampiry się nie starzeją.
   - Owszem, ale jednak... pięćset lat?
   - Wampirem zostałam w tysiąc trzysta trzydziestym pierwszym roku.
   Misza najwyraźniej w końcu mi uwierzył, bo spojrzał na mnie uważniej i przez chwilę wpatrywał się okrągłymi ze zdumienia oczami.
   - Ty nie żartujesz. Pochodzisz ze średniowiecza?
   - Zgadza się. - Uśmiechnęłam się szeroko.
   - Och. Nie pomyślałbym... Jakie ono było? Średniowiecze? Mroczne? Pełne zabobonów i wiary w potwory?
   - Cóż, jeśli pytasz pod takim kątem, to na pewno bardziej świadome niż obecne czasy. - Roześmiałam się. - W końcu wampiry jednak istnieją, prawda?
   - Na to wygląda. - Misza przyglądał mi się przez cały czas. - Opowiesz mi o sobie?
   - To dość... długa opowieść.
   - Mamy czas. - Oparł się wygodnie na łóżku. - Kim byłaś za życia? Założę się, że pochodziłaś z wysokiego rodu.
   - Skąd wiedziałeś? - zdziwiłam się. - Tak, byłam księżniczką. Ale pochodzenie nie ma znaczenia dla wampira. - Wstałam i podeszłam do drzwi. - Idziesz?
   - Dokąd? - Zerwał się z łóżka.
   - Na zewnątrz. Właśnie zaszło słońce.
   Wyszliśmy na pokład. Wiał dość silny wiatr, ale jeden z marynarzy zapewnił, że nie grozi nam żaden sztorm. Ucieszyłam się na tę wiadomość. Nie wspominałam ich zbyt miło, szczególnie, że ostatnim razem musiałam płynąć wpław do brzegu. Na szczęście obecne statki były dużo wytrzymalsze od tych, które pływały po morzu ponad sto lat temu.
   Misza zatrzymał się przy burcie i uniósł głowę do góry. Wpatrywał się w niebo, potem w morze. Doskonale rozumiałam, co czuje, choć z czasem przestałam zwracać na to uwagę. Za bardzo przywykłam do bycia wampirem, tymczasem mój towarzysz podróży dopiero co się nim stał i wciąż jeszcze chłonął te wspaniałe wrażenia, jakich może doświadczyć tylko wampir.
   - Morze ma taki intensywny kolor – wyszeptał. - I niebo, wydaje się niesamowicie niebieskie, ale w innym odcieniu niż wszystko inne. Księżyc świeci tak jasno, a ja widzę doskonale nawet najbardziej ciemne miejsca. Czuję wiatr na swojej skórze, czuję, że jest zimny, ale w ogóle mi to nie przeszkadza. I ten szum fal... Wiesz, że nigdy nie nauczyłem się pływać? - zwrócił się do mnie.
   - Nauczę cię przy najbliższej okazji. Pływanie bardzo się przydaje. Natomiast spacer po dnie morza czy oceanu wydaje się mało kuszący.
   - Och, na pewno szybko się nauczę – stwierdził wampir. - Skoro nie mogę utonąć, będzie mi dużo łatwiej.
   - Utonąć nie, ale nałykanie się wody jest bardzo nieprzyjemne. - Oparłam się o burtę. - Dlatego nie lubię sztormów.
   - Przeżyłaś jakiś sztorm? Po co ja pytam, na pewno niejeden. - Spojrzał na mnie z zainteresowaniem. - Zdradzisz mi, od czego to się zaczęło? Czemu zdecydowałaś się na przemianę? - zapytał już nieco ciszej.
   - Chciałam żyć – odparłam i postanowiłam, że opowiem mu swoją historię. Choć znałam go dość krótko, czułam, że mogę mu zaufać. Miał w sobie pewną szczerość i młodzieńczy zapał, a mimo tego, co go spotkało, zachował swoje najlepsze cechy. Nie mogłam zaprzeczyć, że go lubię. Poza tym, teraz miał tylko mnie. Nie mógł wrócić do domu, nie podczas panowania Cruela. I chciał płynąć ze mną do Ameryki, a ja nie miałam nic przeciwko jego towarzystwu.
   Wpatrzyłam się w błyszczący w oddali księżyc i opowiedziałam mu o sobie.

14 komentarzy:

  1. Wojny światowe! Już nie mogę się doczekać dalszego ciągu! Który mamy rok, bo straciłam rachubę?

    OdpowiedzUsuń
  2. To jeszcze trochę do wojny. Swoją drogą nie zdawałam sobie sprawy, że Amanda jest taka stara!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za taki prezent :D nowy rozdział akurat w imieniny :D
    Aż mi się przypomniał początek historii i ten piękny szablon, który był na samym początku :) Dla mnie był najładniejszy ze wszystkich :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkiego najlepszego:)
      Jak wyglądał? Nie pamiętam, jaki był pierwszy.

      Usuń
  4. Chodzi mi o ten który nadal jest na onecie :) Bardzo mi się podobał bo właśnie tak wyobrażałam sobie Amandę po śmierci Edmunda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ten jest bardzo ładny:) Ale może w marcu wstawię jeszcze inny;)

      Usuń
  5. Bardzo elegancki ten szablon, podoba mi się :)
    Mam nadzieję, że Amandy nie zgubi ta ufność wobec Miszy... Ale bardziej nie mogę się doczekać Ameryki i wojny, cóż to będzie się wtedy z naszą Amandą działo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo się będzie działo;)
      Myślisz, że Misza nie jest godzien zaufania?

      Usuń
  6. Dobrze, że Amanda ma towarzysza podróży, przynajmniej się nie nudzi. Już nie mogę się doczekać Ameryki i oczywiście wojny. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do wojny jeszcze trochę, ale wampirom czas szybko mija;)

      Usuń
  7. Wróciłam, zaległości nadrobione :)
    Każdy rozdział przynosi coś nowego i cały czas nie mogę doczekać się co będzie dalej! Jestem ciekawa jak teraz potoczą się losy Amandy, gdy wraca do Ameryki. Podoba mi się nazwą tej części "Wojny światowe" :)
    A no i jeszcze na koniec dodam, że ta ballada była niesamowita!
    Pozdrawiam,
    Areti

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, widziałam, że przeczytałaś:) Jako jedna z nielicznych, większości albo się nie podobała, albo się nie skusili przeczytać:p

      Usuń