Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

17.03.2016

Rozdział VII - Przysługa

   - No i klapa – podsumowała Karolina. - Jedyna wampirzyca, która mogła uratować Ryana, miała to gdzieś. Ale założę się, że nawet wtedy się nie poddałaś. - Spojrzała na mnie. Uśmiechnęłam się i skinęłam głową.
   - Oczywiście, że nie. Nie tylko dlatego, że miałam dług wdzięczności wobec niego. Ryan pomógł mi bezinteresownie, był dobry i nie miałam zamiaru pozwolić, by zginął.
   - Czyli go uratowałaś? - ucieszyła się dziewczyna.
   - Obiecałam mu, że to zrobię...


   W pierwszej sekundzie stałam jak wmurowana, w następnej rzuciłam się w pogoń za wampirzycą. Była szybka, ale ja także. W pewnej chwili myślałam, że ją zgubiłam, ale okazało się, że tylko ją minęłam, gdyż za sobą usłyszałam kroki. Odwróciłam się i pobiegłam w tamtą stronę. Obejrzała się na mnie i przyspieszyła. Pomyślałam o Ryanie i o tym, że z każdą sekundą kończy się jego czas. Podbiegłam, skoczyłam i chwyciłam wampirzycę za poły jej płaszcza. Obie upadłyśmy na ziemię. Z głowy kobiety zsunął się kaptur ukazując ciemne, potargane włosy.
   Wampirzyca przekręciła się i wylądowała na mnie, sięgając po kołek, ale udało mi się ją zrzucić. Zamachnęła się, więc zablokowałam cios, łapiąc ją za rękę i spojrzałam jej w oczy.
   - Uspokój się i słuchaj – warknęłam.
   Natychmiast upuściła kołek i siedziała nieruchomo, wpatrując się we mnie rozszerzonymi ze zdumienia oczami.
   - Gorącokrwista – szepnęła.
   - Tak, dokładnie. Mogę cię zmusić, żebyś tam poszła i powiedziała prawdę – warknęłam. - Ale nie chcę – dodałam już spokojniej. - Wolę, żebyś poszła tam z własnej woli. Ryan uratował ci życie, prawda?
   - Uratował? - prychnęła. - Sama bym sobie poradziła. Było ich tylko trzech, a mojego człowieka i tak nie zdołał ocalić.
   - Przynajmniej próbował – zwróciłam jej uwagę. - Chodź ze mną, opowiedz, jak to wszystko wyglądało, władca wypuści Ryana i będziesz mogła odejść, dokąd zechcesz.
   - Co za łaskawość – mruknęła wampirzyca. - Ale nie, nie będę mogła odejść. Cruel mnie zabije. Nie oddam swojego życia w zamian za obcego wampira, który niepotrzebnie wmieszał się w nie swoje sprawy.
   - Amanda? - usłyszałam głos Ianiry. Odwróciłam głowę, co spowodowało, że brunetka wyzwoliła się spod mojego wpływu, zerwała się i rzuciła do ucieczki.
   - Tutaj! - zawołałam, ruszając za nią. Skręciłam jej śladem za dużym budynkiem i zatrzymałam się, widząc wampirzycę, szamoczącą się w objęciach Juana.
   - Puszczaj! - warknęła na niego. Mój przyjaciel pokręcił głową.
   - Spokojnie, nie masz powodów, by się wyrywać. Zapewniam cię, że żadna kobieta nigdy nie marudziła w moich objęciach. - Zerknął na Ianirę, która na te słowa skrzyżowała ręce na piersi i uniosła brwi. - No co? - Popatrzył na nią niewinnym wzrokiem.
   - Już my sobie porozmawiamy w domu o tych kobietach w twoich objęciach – odparła pół żartem i przyjrzała się wampirzycy. - To ona. Wyjaśniłaś jej, o co chodzi? - zapytała mnie.
   - Tak, ale nie chce z nami iść – odparłam ponuro. - Boi się Cruela.
   - Nie boję się! - zaprotestowała wampirzyca, przestając się wyrywać. - Po prostu nie mam ochoty na ponowne spotkanie z tym nadętym i okrutnym draniem!
   - Dobrze go znasz – przyznałam. - Ale potrzebujemy twojej pomocy.
   - Cornelius jest moim przyjacielem – wyjaśnił Juan, patrząc jej w twarz. - Obiecuję, że nie spotka cię żadna krzywda, jeśli pójdziesz z nami i powiesz prawdę.
   - Nie znam cię, jak mogę wierzyć twoim obietnicom? - Wampirzyca spojrzała na niego nieufnie.
   - Juan Quieroz, Hiszpan, który zawsze dotrzymuje danego słowa – przedstawił się i spojrzał na nią oczekująco. Westchnęła.
   - Jestem Iliana. I naprawdę, chciałabym wam pomóc, ale ścigam pewną wampirzycę, która... - Zmarszczyła brwi i spojrzała uważniej na mojego przyjaciela. - Powiedziałeś Juan Quieroz? Tak się nazywasz?
   - Tak, dokładnie. Czyżbyś o mnie słyszała? - zainteresował się Juan.
   - Coś mi się obiło o uszy – mruknęła. - No dobrze, pomogę wam, ale mam warunek. Oprócz tego, że Cruel mnie nie uwięzi, oczywiście.
   - Jaki warunek? - Ianira popatrzyła na nią podejrzliwie.
   - Będziesz mi winien przysługę.
   - To ja powinnam wyświadczyć ci przysługę – odpowiedziałam za niego. - Ja obiecałam Ryanowi, że cię przyprowadzę...
   - Nie, to musi być on. - Wskazała na Juana, który skinął głową i ją puścił.
   - Zgoda.
   - Świetnie. W takim razie miejmy to już za sobą.
   Ianira zaproponowała, że spotka się z pozostałymi i wyjaśni sytuację, a później nas dogoni. Zgodziłam się i w trójkę ruszyliśmy do Corneliusa.
   Ponieważ do wschodu brakowało może z godziny, na sali sądowej siedział już Cruel i zebrane wampiry. Ryan także, zakuty w kajdany, rozglądał się dookoła z niepokojem. Iliana ukryła twarz pod kapturem. Zatrzymaliśmy się przed władcą.
   - Mamy świadka całego zdarzenia – wyjaśnił Juan. - Zapewniłem jej nietykalność, obiecałem, że nic nie zagrozi jej z twojej strony, władco.
   Cornelius zmarszczył brwi, nie wyglądał na zadowolonego z tej deklaracji. Najwyraźniej rozpoznał Ilianę na narysowanym przez Ryana portrecie, nic więc dziwnego, że tak szybko zgodził się przełożyć rozprawę. Zastanawiał się przez chwilę, w końcu wzruszył ramionami.
   - Skoro obiecałeś, w porządku. Niech opowie, jak było naprawdę.
   Iliana odrzuciła kaptur i stanęła przed Cruelem.
   - Mam na imię Iliana i zostałam zaatakowana przez trzech wampirów – zaczęła.
   - Jak wyglądali? - dopytywał Cornelius.
   Wampirzyca opisała ich wygląd i opowiedziała wszystko po kolei. Bez wahania odpowiadała na pytania władcy, w pewnym momencie jeden z wampirów próbował jej przerwać, ale na znak Cruela został uciszony. W międzyczasie dotarła do nas Ianira, którą Juan objął ramieniem i szepnął jej coś do ucha.
   Kiedy Iliana skończyła zeznawać, zamarłam w bezruchu, oczekując wyroku i mając nadzieję, że nie będę musiała ponownie się sprzeciwiać. Wiedziałam, że jeśli będzie trzeba, stanę nawet do walki z Cruelem, ale nie pozwolę zabić Ryana. Spojrzałam na Norwega, wyglądał na pewnego siebie.
   - Podejdź tu. - Władca zwrócił się do wampira, który wcześniej zeznawał. - Co odpowiesz na zarzuty Iliany?
   - Ona kłamie! - zawołał wampir, ale na jego twarzy wyraźnie widać było panikę. Cornelius zadał mu kilka pytań, mężczyzna wyraźnie plątał się w odpowiedziach. W końcu władca machnął ręką.
   - Dość na dzisiaj. Zabiłeś człowieka, który był pod ochroną wampira, zatem Iliana miałaby prawo cię zabić w walce, o ile wcześniej zgłosiła tego człowieka jako swojego przyszłego podopiecznego. Ponieważ jednak ośmieliłeś się mnie okłamać, co jest gorszą zbrodnią, od razu możemy wydać wyrok. Skazuję cię na śmierć. -  Na te słowa wampiry władcy chwyciły skazanego. Cruel wyjął miecz i mimo krzyków oraz gwałtownych protestów wampira, ściął mu głowę. Po wszystkim kazał rozkuć Ryana.
   - Jesteś sprawiedliwy, panie – przyznał mój przyjaciel. Na jego twarzy dojrzałam ulgę.
   - Oczywiście, władca musi być sprawiedliwy. - Cruel dumnie uniósł głowę. Zastanawiałam się, czy faktycznie zamierza rządzić sprawiedliwie, czy też to wszystko jest jedynie na pokaz. Tak czy inaczej, mogłam odetchnąć z ulgą. Ryan był bezpieczny.
   Cornelius spojrzał na Ilianę, którą zaczęła się już chyłkiem wycofywać.
   - A ty... jesteś pod ochroną Juana, a jego słowo jest dla mnie ważne, zatem nie wtrącę cię teraz do więzienia. Ale gdy już opuścisz mój zamek, poślę za tobą oskarżenie współpracy z łowcami i spowodowania bezpodstawnej śmierci wielu wampirów.
   Wszystkie spojrzenia skierowały się na wampirzycę, która prychnęła lekceważąco.
   - Bezpodstawna to jest twoja władza. Ale proszę bardzo, możesz spróbować mnie złapać. Wyznacz za mnie nagrodę. Tylko nie za niską, wysoko się cenię – dodała i umknęła, nim ktokolwiek zdążył zareagować.
   - Za nią! - warknął Cruel. Jego wampiry natychmiast rzuciły się w pogoń, na szczęście bezskutecznie. Miałam nadzieję, że jej nie złapią.
   - Wracajmy – postanowiła Ianira. - Możesz spędzić dzień u nas – zaproponowała Ryanowi, co przyjął z wdzięcznością. Nie zatrzymywani przez władcę, zajętego rozsyłaniem wampirów w pogoni za Ilianą, ruszyliśmy w drogę powrotną.
   - Wszystko w porządku? - zapytałam Norwega, gdy dotarliśmy do domu Juana i Ianiry, i weszliśmy do środka. Pokręcił głową.
   - Dawno się nie posilałem, ostatnio jestem na krwi zwierzęcej, przydałaby się ludzka... Ale wytrzymam do jutra – zapewnił mnie.
   - Jutro możesz ze mną zapolować na dzikie zwierzęta – zaproponowałam.
   - Jutro możesz z nami zapolować na kilku drani – powiedziała Ianira jednocześnie.
   Ryan popatrzył na nas zaskoczony. Juan parsknął śmiechem.
   - Trudny wybór, prawda? Ja tam zdecydowanie wolę ludzką krew. - Objął Ianirę w pasie i pocałował ją w policzek.
   - Chyba każdy wampir woli ludzką, zwierzęta to przykra konieczność – usłyszeliśmy i w drzwiach stanęła Iliana. - Czemu jesteście tacy zdziwieni? Skoro już mnie w to wplątaliście, to teraz musicie mnie przenocować.
   - Nie ma problemu, mamy zapasowe trumny – zgodziła się Ianira.
   - Nie wiem, o co wam poszło z Corniem, ale jest na ciebie cięty – stwierdził Juan. - Porozmawiam z nim jutro, może odpuści.
   - Nie odpuści. Jutro wam wyjaśnię. - Zerknęła w okno, gdzie księżyc już chował się za horyzontem.
   Ianira zaprowadziła Ryana i Ilianę do gościnnych trumien, a ja pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam do siebie, zastanawiając się, jakiej przysługi zażąda wampirzyca od Juana i czy nie będzie miał przez to kłopotów.

   Kiedy wstałam następnego dnia, wszyscy już byli w salonie i wyraźnie czekali na mnie. Juan i Ianira siedzieli na kanapie, a Iliana rozsiadła się na krześle. Ciemne włosy spięła do tyłu. Ryan posłał mi uśmiech i wskazał miejsce obok siebie. Uśmiechnęłam się, skinęłam mu głową i tam usiadłam.
   - No, w końcu. Czekaliśmy na ciebie, bo nie chciałam się powtarzać. - Iliana zerknęła na mnie znużonym wzrokiem. - Późno wstajesz.
   - Skoro jesteśmy już wszyscy, bardzo chętnie wysłucham, jakiej przysługi żądasz i czy naprawdę zabijasz wampiry dla łowców. - Juan zmierzył ją podejrzliwym wzrokiem.
   - Nie, nie pracuję dla łowców, tylko z łowcami – sprostowała Iliana. - I nie z takimi, którzy zabijają każdego napotkanego wampira. Ale może od początku. - Popatrzyła na nas po kolei. - Powiem wam tyle, ile mi wolno. Jesteśmy... organizacją, składającą się z wampirów i ludzi. Ludzie zwykle są łowcami, ale nie zawsze. Wykonujemy różne zadania, a naszym ostatecznym celem jest ujawnienie wampirów światu.
   Na chwilę zapadła cisza, którą przerwał śmiech Juana.
   - Ty żartujesz, prawda? Nie? - Spojrzał na jej poważną minę i uniesione brwi. - No dobrze. Czyli co chcecie powiedzieć ludziom? Jesteśmy wampirami, a wy naszymi przekąskami, ale spokojnie, możemy żyć razem, czasem was tylko podgryziemy tu i ówdzie...
   - Tutaj, w tym miasteczku, to właśnie robicie – zauważyła Iliana. Najwyraźniej była dobrze poinformowana.
   - Tak, ale to jedno miasteczko, które sporo nam zawdzięcza, to nie cały świat – odparła Ianira. - Chronimy ich, a oni nas.
   - A my dążymy do tego, by wampiry żyły wśród ludzi i żywiły się wyłącznie krwią osób skazanych na śmierć.
   - O, to kaci stracą pracę – zauważył Juan.
   - To idea, a jak to się ma do rzeczywistości? - zapytał Ryan. - Jak planujecie to zrobić?
   - Nie od razu – odparła wampirzyca. - Pewnie zajmie to wiele lat, a może wieków. Powoli, stopniowo. Jesteśmy na etapie rozmów z władcami różnych krajów, zarówno z ludzkimi, jak i wampirzymi władcami – dodała. - Kiedy już uzyskamy porozumienie, przez jakiś czas będzie wiedzieć o nas wybrana grupa ludzi. Potem będziemy wtajemniczać kolejnych, aż w końcu tajemnica stanie się powszechną informacją i wtedy ujawnimy się publicznie. Jest jeszcze wiele problemów do rozwiązania, kodeks do opracowania, nowe prawo, które będzie zabraniać wampirom żywienia się na kim popadnie. Przemiana w wampira też będzie ograniczona, szczególnie, kiedy łowcy przestaną nas zabijać, by nie zachwiać naturalnej równowagi. Ale to wszystko problemy na potem, jak mówiłam, na razie jesteśmy na etapie ustalania z władcami wampirów.
   - I ja mam porozmawiać o tym z Corniem? - odgadł Juan.
   - Nie. - Iliana pokręciła głową. - Tym zajmą się inni, ci od rozmów. Ja działam w terenie. Otóż, jak wspominałam, na razie mamy inne, mniejsze cele, prowadzące powoli do tego większego. Ja miałam za zadanie schwytać wczorajszej nocy jedną uciążliwą wampirzycę. Była w naszej organizacji, ale okradła nas i uciekła. Ścigamy ją już od bardzo dawna, w końcu miałam okazję ją schwytać, ale mi to udaremniłeś – zwróciła się do Juana. - Chcę, żebyś pomógł mi ją zwabić.
   - Ale czemu akurat Juan? - zdziwiła się Ianira.
   - Moja gorąca krew bardziej by ci się przydała – zwróciłam jej uwagę.
   - Nie, ty jej nie zwabisz – odparła mi Iliana. - Czemu Juan? Ta kobieta z jakiegoś powodu podąża za tobą przez wiele krajów, zauważyliśmy, że tam gdzie ty się pojawiasz, przybywa i ona. Podobno byliście kochankami. - Zerknęła na Hiszpana.
   Spojrzałam na niego i jednocześnie zrozumieliśmy to, co głośno powiedziała Ianira.
   - Raisa.

15 komentarzy:

  1. Nosz kurde blaszka, w której części była Raisa? Bo najwidoczniej muszę to przeczytać jeszcze raz. Ja jej w ogóle nie kojarzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część VII od rozdziału IV do VI:)

      Usuń
    2. Dziękuje, przeczytałam i jej nie lubię :p Bardziej skojarzyłabym Różę:) Raisa kojarzy mi się z innym opowiadaniem - Taniec ze śmiercią:)

      Usuń
    3. Taniec ze śmiercią chyba gdzieś zaginął, już ponad rok nic nowego nie było:(
      Faktycznie, nazywała siebie Różą;)

      Usuń
    4. Zaginął a szkoda bo było naprawdę ciekawe.
      Hurra dla spostrzegawczości, właśnie zauważyłam życzenia :p dziękuje i także życzę spokojnych i radosnych świat :)

      Usuń
    5. Można się było tego spodziewać, to jej kolejna nieskończona opowieść...
      Dziękuję:)

      Usuń
  2. W końcu ktoś kto nie poluje na Amandę, nie za nią podąża i nie do niej ma żale, ani nawet jest dawno nie widzianą rodziną! :D Amando, co za postęp ;) Ale pomóc i tak będzie musiała ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet jeśli nie o nią chodzi, to i tak się jakoś w to wkręci, prawda?^^

      Usuń
    2. W tym jest zdecydowanie najlepsza ;)

      Usuń
  3. Muszę przeczytać rozdziały z Raisą, ponieważ tylko trochę ją kojarzę. Amanda jak zwykle uratowała przyjaciela z opresji, nudna jest, chociaż raz mogłoby jej nie wyjść. :P
    Wesołych świąt!
    PS Czy dzisiaj Twój Gabryś obchodzi urodziny? Jeśli tak, to wszystkiego najlepszego dla Niego z okazji skończenia roczku.:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mogliby zabić Ryana?:p
      Dziękuję i wzajemnie;)
      Tak, pamiętałaś:D To miło. Gabryś dziękuje bardzo:*

      Usuń
  4. Zdrowych i spokojnych Świąt Wielkanocnych :) pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. O mamuniu! Nadrobiłam wszelkie zaległości, trochę mi to zajęło, no ale jestem i komentuje :) Świetne rozdziały pełne akcji - Cornie - hehe, coś przeczuwałam, że nas zszokujesz :) - już miałam cichą nadzieję, że Amanda stanie się władcą wampirów, ale... no jak widać, jest wierna swoim przekonaniom. Chociaż, wydaje mi się, że świetnie sprawdziłaby się w takiej roli, musiałaby jedynie uwierzyć w siebie, że ma tę siłę perswazji, przecież władza niekoniecznie musi wiązać się z przemocą i zabijaniem; - Ooo i proszę Raisa - będzie fajnie :)

    Pozdrawiam serdecznie
    PS. Nie wiem czy widziałaś, u mnie też był nowy wpis jakiś czas temu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Amanda nie chce podejmować się takiej odpowiedzialności z wielu powodów;) Przede wszystkim skończyłyby się jej podróże:p
      Nie widziałam, niedługo wpadnę i poczytam;)

      Usuń