Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

4.03.2016

Rozdział VI - Sąd

   - Ryan miał być sądzony? - zdziwiła się Karolina. - Mam nadzieję, że nie zrobił niczego poważnego.
   - Przeczuwałam, że nasze drogi jeszcze się przetną, ale nie sądziłam, że w takich okolicznościach. - Pokręciłam głową. - Ryan mi pomógł, gdy byłam w opałach, miałam teraz okazję się odwdzięczyć.
   - Uratowałaś go przed Corneliusem? - dopytywała dziewczyna.
   - Cóż, Cruel był tutaj sędzią, więc musiałam go przekonać, żeby uwolnił Ryana.
   - A co takiego zrobił?
   Zamiast od razu odpowiedzieć na jej pytanie, wróciłam do opowieści.


   - Witajcie, moi poddani – odezwał się Cruel, wchodząc do sali i zajmując miejsce w białym fotelu, skierowanym przodem do obecnych. Władca ubrany był w elegancki strój – lnianą koszulę, ciemne spodnie i długie czarne buty, a na ramionach narzucony miał czarny płaszcz. - Dziś osądzę trzech z nas, którzy dopuścili się złamania naszych praw. - Oparł się wygodniej w fotelu i wziął kartkę od stojącego obok wampira. - Jako pierwszego sądzić będę Uljana Sorokina. - Spojrzał na jednego z mężczyzn, wysokiego, brodatego wampira, który wystąpił naprzód, skłonił się i podniósł wyżej głowę.
   - Jestem niewinny – oświadczył.
   Co prawda nie znałam jeszcze języka rosyjskiego idealnie, ale zdołałam poznać go już na tyle, by rozumieć większość słów. Gdy zaczynałam się gubić, Ianira i Bianca służyły mi pomocą.
   - Zostałeś oskarżony o zabicie żony, wampirzycy. Nie zabiłeś jej? - zapytał Cornelius, unosząc brwi i zerkając na niego zza kartki.
   - Ukarałem ją za zdradę – oświadczył oskarżony pewnym siebie tonem. - Zdradziła mnie z człowiekiem, więc zabiłem ich oboje.
   - A zatem przyznajesz się do winy – zauważył władca.
   - Tak... Nie! Miałem takie prawo. Nie wolno jej było mnie zdradzić, była moją żoną, moją własnością!
   Prychnęłam cicho na te słowa. Co prawda często spotykałam się z takim zdaniem ze strony mężczyzn, ale zwykle w świecie ludzi, gdzie kobieta była słaba i bezbronna. Wampirzyce były równie silne jak mężczyźni i rzadko kiedy dawały się stłamsić mężom. Pomijając fakt, że wiele wampirzyc nie zawracało sobie głowy zawieraniem małżeństw.
   - Przyznajesz się, że zabiłeś wampirzycę Jelenę Sorokin? - zapytał ponownie Cruel.
   - Tak, ale...
   - A zatem zabiłeś jedną z moich poddanych – przerwał mu władca. - Nie ma znaczenia, czy była twoją żoną, kochanką, siostrą, matką czy kimkolwiek jeszcze. Nie poprosiłeś mnie o pozwolenie na wymierzenie kary, więc uznaję cię winnym i skazuję na śmierć. - Wstał i sięgnął po miecz.
   - Ale to... to nie tak! Zastałem ich w domu, we własnym łóżku! - wołał wampir. - Przecież żona to moja własność, panie, nie miałem pojęcia, że będziesz o to zły...
   - Złamałeś prawo – przerwał mu Cornelius znudzonym głosem i skinął na dwóch wampirów, którzy przytrzymali szamoczącego się oskarżonego. Władca podszedł i nie zważając na jego krzyki, jednym zamaszystym ruchem obciął mu głowę.
   Kiedy po chwili milczenia – nikt na sali nie wydał żadnego dźwięku – martwy wampir w końcu rozpadł się w proch, Cruel wrócił na swoje miejsce. Musiałam przyznać, że jakoś nie było mi żal zabitego wampira.
   - Kolejny oskarżony to Ryan Rasmussen – wyczytał i zerknął na wampira. - Norweg. Oskarżono cię o zamordowanie dwóch wampirów dwie noce temu. Mamy świadka, który to widział. Czy przyznajesz się do winy?
   - Nie. - Ryan spojrzał śmiało na Cruela. - Jestem niewinny.
   - Nie zabiłeś ich?
   - Zabiłem. W obronie własnej.
   - Czy ktoś może potwierdzić twoje słowa? - Cornelius rozejrzał się po sali.
   - Tak – odparł Ryan. - Wampirzyca, ale nie znam jej imienia.
   - Opowiedz mi, jak to się stało. - Władca oparł się wygodniej na krześle, a ja wstrzymałam oddech, mając nadzieję, że zrozumiem jak najwięcej z jego wypowiedzi.
   - Przekroczyłem granicę Rosji na kilka godzin, by dostarczyć pilną wiadomość – zaczął spokojnym głosem – i gdy już wracałem, usłyszałem kobiecy krzyk. Pobiegłem w tamtą stronę, trafiłem na trzech wampirów, wampirzycę i człowieka. Kobieta prosiła, by mężczyźni nie zabijali jej człowieka. Wydaje mi się, że miał zostać jej podopiecznym. Jeden z wampirów ukąsił go, a kiedy się na niego rzuciła, dwaj pozostali szybko ją odciągnęli. Z ich słów wynikało, że zamierzają skrzywdzić ją okrutnie, zatem stanąłem w jej obronie. Dwóch z nich rzuciło się na mnie, broniłem się. Owa wampirzyca zraniła trzeciego napastnika. Człowiek był martwy, a my usłyszeliśmy innych wampirów zmierzających do nas, więc uciekliśmy, kobieta w jedną stronę, ja w drugą.
   - A więc to oni pierwsi próbowali cię zabić? - doprecyzował władca.
   - Tak, panie. Nie mieli prawa atakować ani mnie, ani wampirzycy, ani człowieka, którego pragnęła uczynić wampirem, o ile zgłosiła to u władcy. Dlatego powtarzam, że jestem niewinny.
   Na sali panowała cisza, wszyscy byli ciekawi, co postanowi władca.
   - Panie, on kłamie – odezwał się wampir z sali. Cornelius przywołał go gestem. Wampir podszedł do władcy, pokłonił się i zerknął na Ryana. - Nie było żadnej wampirzycy. Posilaliśmy się spokojnie, a ten wampir wpadł, krzycząc, że on sobie upatrzył tego człowieka na ofiarę i nas zaatakował. Broniliśmy się, ale walczył jak szalony, zabił moich towarzyszy i uciekł. To cała prawda, panie – zapewnił wampir.
   - Masz na to dowód? - zapytał Cruel. Wampir zawahał się, w końcu jednak zerknął na Ryana z nienawiścią, wyciągnął jakąś kartkę i podał władcy. Cornelius zerknął na treść i mimo że jego twarz nie zmieniła wyrazu, złowrogi błysk w zimnych błękitnych oczach nie zapowiadał niczego dobrego. - Tak, to wystarczający dowód. - Wstał i sięgnął po miecz. - Uznaję cię za winnego i skazuję na...
   - Zaraz, chwila! - Zerwałam się ku zdumieniu wszystkich obecnych. - To znaczy... Wybacz, władco – zreflektowałam się – ale czy Ryan ma prawo do obrońcy?
   Cornelius uniósł brwi i gdyby wzrok zabijał, pewnie zostałaby ze mnie kupka prochu. Juan zmarszczył brwi, a Ianira spojrzała na mnie z niepokojem.
   - Chcesz go bronić? - zapytał władca niechętnie. - Dlaczego?
   - Tak, chcę. Uratował mi życie. Jeśli dasz mi szansę, władco, udowodnię, że mówi prawdę, a tamten wampir kłamie.
   Wspomniany wampir prychnął i spojrzał na mnie lekceważąco.
   - Dobrze, niech będzie – zgodził się Cruel, chowając kartkę. - Broń go, udowadniaj, Amando Derbyshire. Każdy ma prawo do obrony i jak widzicie, na życzenie oskarżonych lub ich obrońców będę tego prawa przestrzegał – oznajmił, tym samym powodując zbiorową aprobatę obecnych tu wampirów.
   - Czy mogę porozmawiać z Ryanem na osobności? - zapytałam, dobrze wiedząc, że musi mi na to zezwolić, skoro zostałam już oficjalnie obrońcą Ryana.
   - Macie czas, dopóki nie rozwiążę sprawy trzeciego oskarżonego – odparł Cornelius.
   - Dziękuję – powiedziałam uprzejmie i wyszłam razem z Ryanem oraz pilnującym go strażnikiem. Wprowadził nas do osobnej sali i usiadł przy drzwiach, my zaś przy stoliku. - Możesz go rozkuć? Nie ucieknie – zwróciłam się do strażnika po szwedzku. Widząc niezrozumienie na jego twarzy, powtórzyłam prośbę po rosyjsku, ale strażnik pokręcił głową i odparł, że nie dostał takich rozkazów. Westchnęłam i spojrzałam na Ryana.
   - Sprytnie, teraz wiemy, że nie zna szwedzkiego – przyznał Ryan w tym właśnie języku, uśmiechając się szeroko. Przyjrzałam mu się. Miał mocno poszarpane ubranie i zwichrzone włosy. Nie był ranny, zapewne dlatego, że rany zdążyły już mu się zagoić. Domyślałam się, że towarzysze zabitych nie oszczędzili mu bolesnych ciosów. Mimo to nie wyglądał na przerażonego zaistniałą sytuacją.
   - Wpadłeś po same uszy – mruknęłam. - Musimy jak najszybciej znaleźć tę wampirzycę. Opowiedz mi, gdzie ją spotkałeś, w którą stronę pobiegła i jak wyglądała?
   - To na nic. - Pokręcił głową. - Nawet jeśli ją znajdziemy i tu sprowadzimy, władca uzna, że kłamie na moją korzyść. Ma niepodważalny dowód, że powinien skazać mnie na śmierć. Jedynym rozwiązaniem jest... - ściszył głos – ucieczka. - Pochylił się w moją stronę, wpatrując we mnie swoimi intensywnie niebieskimi oczami. - Pomóż mi uciec, Amando.
   - Jaki niepodważalny dowód? - Pokręciłam głową. Ryan westchnął i spojrzał na moje dłonie.
   - Nie nosisz rękawiczek – mruknął i dotknął mnie. Gdy nasza skóra się zetknęła, cofnęłam dłoń, zerkając z niepokojem na strażnika. Na szczęście niczego nie zauważył.
   - Co ty wyprawiasz? - syknęłam.
   - Pokazuję ci niepodważalny dowód – odparł Ryan, opierając się na krześle. - To właśnie było napisane na kartce.
   - I dlatego Cornelius chciał cię zabić? - Spojrzałam na niego ze zdumieniem. - Bo masz... och, no tak. To nawet w jego stylu. - Obejrzałam się na strażnika i zapytałam po rosyjsku, czy mogę dostać kartkę i pióro. Początkowo wampir nie chciał spełnić mojej prośby, ale spojrzałam mu prosto w oczy i wydałam rozkaz. Wrócił za minutę z kilkoma kartkami i przyborami do pisania.
   - A więc potrafisz używać mocy – mruknął Ryan. - Tylko czy to bezpieczne? Jeśli ten strażnik doniesie władcy...
   - Władca wie, że mam gorącą krew – wyjaśniłam, siadając przy stoliku. - Ale o tym później ci opowiem. - Rozłożyłam kartkę i napisałam: Ryan jest taki jak ja, nie pragnie władzy. Mówi prawdę. Daj mi kilka dni, a odnajdę wampirzycę. - Jak wygląda ta kobieta? - zapytałam, gdy skończyłam pisać.
   - Raczej niska, ciemne włosy... - urwał i sięgnął po drugą kartkę. Położył łańcuchy na stole, tak by jak najmniej krępowały mu ruchy. Przygryzł dolną wargę i zaczął szkicować. Z fascynacją wpatrywałam się, jak z kilku lekko nakreślonych kresek wyłania się kobieca twarz.
   - Wspaniałe. Musisz mnie kiedyś namalować – poprosiłam. - Tak dawno się nie widziałam, a twój obraz byłby jak lustro.
   - Lustrzane odbicia też potrafię malować. - Uśmiechnął się szeroko. - Tylko mnie stąd wyciągnij, a namaluję ci, co zechcesz.
   - Wyciągnę – obiecałam.
   W tym momencie zawołano nas do sali sądowej. Ryan zajął swoje miejsce, a mnie podsunięto krzesło obok niego. Zanim usiadłam, podeszłam do władcy i podałam mu kartkę z moją wiadomością.
   - To nowy dowód. Równie niepodważalny, co poprzedni – powiedziałam. - A to poszukiwana wampirzyca. - Pokazałam mu rysunek. Cruel przyjrzał mu się uważnie, potem zajrzał w kartkę i skrzywił się ledwo dostrzegalnie, ale nie skomentował.
   - Masz całą jutrzejszą noc, by ją znaleźć – oznajmił, składając kartkę. - Jeśli ci się nie uda, kwadrans przed wschodem słońca oskarżony poniesie karę.
   - Znajdę ją – zapewniłam. Spojrzałam na Ryana i skinęłam mu głową, dając do zrozumienia, że może na mnie liczyć.

   Od razu wyruszyłam na poszukiwania. Ryan narysował jeszcze dziesięć szkiców, przekazał mi je strażnik. Juan, Ianira, Bianca i Jose zgodzili się pomóc, ale pięcioro wampirów to i tak było za mało. Dlatego moi przyjaciele poprosili o pomoc wampiry z miasteczka i w efekcie wyruszyło dziewiętnaście osób, łącznie ze mną. Ponieważ całe zajście nastąpiło w okolicach Petersburga, uznaliśmy, że tam zaczniemy i będziemy przeszukiwać okolicę wokół miasta. Ustaliliśmy, że co godzinę będziemy spotykać się przy pałacu Peterhof, letniej rezydencji rodziny carskiej, zaprojektowanym przez samego cara Piotra Wielkiego. Widok pałacu przypominał mi o moim pochodzeniu, choć wyglądem bardzo się różnił. Inne czasy, inna epoka, inne budowle i kraj. Szybko otrząsnęłam się z tych myśli, wiedząc, że mamy niewiele czasu na odnalezienie wampirzycy.
   Pytaliśmy ludzi, a gdy nastała głęboka noc, wampiry. Nikt nie mógł lub nie chciał nam pomóc. Przed świtem musieliśmy zrezygnować. Trochę martwiłam się o Ryana, który musiał spędzić dzień i popołudnie w celi Cruela, ale Juan uspokoił mnie, że skoro Cornie obiecał sprawiedliwy proces, to poczeka do umówionej pory. Gdyby nie chodziło o gorącokrwistego wampira, pewnie bym w to uwierzyła, ale co jeśli Cornelius pomyśli, że Ryan chce mu odebrać władzę z moją pomocą?
   Następnego popołudnia czas dłużył mi się niemiłosiernie. W końcu jednak zapadł zmrok i wyruszyliśmy na poszukiwania.
   Nie znaleźliśmy wampirzycy w okolicy, którą wskazał mi Ryan. Mijały kolejne godziny, a ja zaczynałam już wątpić. Może jednak powinnam wtedy pomóc mu uciec...?
   Dotarłam do Wołogdy, miasta nad rzeką o tej samej nazwie. Pokazałam szkic dwóm wampirom, których zauważyłam przemykających między budynkami, ale żaden nie znał tej kobiety. Szłam jedną z uliczek, zastanawiając się, czy powinnam szukać w mieście, czy też ruszyć dalej, gdy usłyszałam za sobą szelest. Ktoś się skradał. Zatrzymałam się, odwróciłam i stanęłam tuż przed wampirzycą. Była niższa ode mnie, na głowę miała narzucony kaptur. Poczułam nacisk kołka na piersi. Odruchowo złapałam ją za rękę.
   - Po co mnie szukacie? - warknęła. Zerknęłam jej w twarz i poczułam ulgę. To była ona. Kobieta z portretu Ryana. Znalazłam ją. Albo raczej ona znalazła mnie.
   - Trzy noce temu nieznajomy wampir pomógł ci, gdy zaatakowało cię trzech wampirów – wyjaśniłam. - Zabili twojego podopiecznego. Znaczy, przyszłego podopiecznego – poprawiłam się. - Ten, który cię uratował, ma na imię Ryan i potrzebuje, byś potwierdziła, że mówi prawdę. Te wampiry nie miały prawa cię zaatakować ani zabijać twojego człowieka. Teraz utrzymują, że to on zaatakował i zabił dwóch z nich bezpodstawnie.
   - Ryan – powtórzyła kobieta, wyrywając rękę z mojego uścisku. Wciąż trzymała w niej kołek, ale już we mnie nie celowała. - Ach tak. Podobno pokazujesz wszystkim mój portret...
   - Tak, sam go narysował. - Podałam wampirzycy kartkę. Przyglądała jej się przez chwilę.
   - To ja, zdecydowanie. Ale nadal nie rozumiem, co mam potwierdzić i komu? - Spojrzała na mnie. Wciąż miała na głowie kaptur i rozglądała się dyskretnie.
   - Władca wampirów chce go skazać na śmierć, ponieważ zabił innego wampira – tłumaczyłam jej cierpliwie. - Musisz mu powiedzieć, że zrobił to w obronie własnej i twojej.
   - Władca, czyli Cornelius Cruel? - upewniła się kobieta.
   - Tak. Mamy czas prawie do wschodu słońca, jeśli nie stawimy się kwadrans przed świtem, to go zabije. Musimy się pospieszyć...
   - Nie mam czasu na ratowanie naiwnych wampirów z opresji – przerwała mi. - Mam ważne zadanie. Poza tym, Cruel to mój... stary dobry wróg, jeśli można to tak ująć. Nie zamierzam mu się wystawiać. - Oddała mi kartkę i schowała kołek za pas. - Nie goń mnie, bo cię zabiję – zagroziła i w następnej chwili już jej nie było.

24 komentarze:

  1. A to niewdzięczna, nie chce pomóc. :p Ale znając Amandę, nie da za wygraną. Pewnie jej pomoże w zamian za zeznania, co?
    Mało Juana.:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah, to dopiero wdzięczność, no. Zachciało mu się ratować damy w opresji, jedna go chce ratować a druga go olewa ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jak uratuje, to ma przynajmniej 50% szans na wdzięczność^^

      Usuń
    2. Prawda? To teraz brakuje trzeciej, coby wiadomo było co się opłaca, ratować czy nie :D

      Usuń
    3. Myślę, że Ryan nie roztrząsa tego w ten sposób;p

      Usuń
  3. Delikatnie mówiąc złapała bym ją za kudły i zaciągnęła do Cruela, ale się wkurzyłam:p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak od razu, bez próby wyjaśnienia, czemu nie chce stanąć przed Cruelem?^^

      Usuń
    2. Nie chce przed nim stanąć bo planuje go zabić i sama przejąc władze? :p Nie wiem jakoś buntem przeciwko władzy mi to pachnie :) Nie lubię Cruela wiec by mnie to nie zdziwiło :)

      Usuń
    3. Czyli uważasz, że ta wampirzyca jest gorącokrwista?:)

      Usuń
    4. Niekoniecznie, może mieć wśród swoich ludzi kogoś gorącokrwistego:)

      Usuń
    5. Czyli że kombinuje jak Lara?^^

      Usuń
    6. Cóż powiedzmy tak, gdyby postacie były przewidywalne nie czytało by się tak ciekawie :) Coś kombinuje ale co i w jaki sposób to już zagadka ale akurat z Larą mi się nie skojarzyło:)

      Usuń
  4. Szkoda mi Ryana,ale znając Amandę na pewno coś wymyśli. Dlaczego uśmierciłaś Erica, to był mój ulubiony bohater. Nie pytałam o to wcześniej, aby nie zdradzać wszystkiego na początku.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Erika:) A jak myślisz, co by się zmieniło, gdyby Erik żył?

      Usuń
  5. Można powiedzieć, że Eryka bardziej lubiłam niż Amandę. Wiem ,że to dziwne bo to ona jest główną bohaterką.Tak naprawdę to nie zastanawiałam się nad tym , co by się zmieniło, gdyby Eryk żył.Pewnie nie wiele.Mogłaś go rozdzielić z Amandą ale nie uśmiercać.Sorry, że tak piszę ,ale kiedy przeczytałam,że umarł to się popłakałam, było mi bardzo smutno.Dlatego tylko pytam czemu on ?- ale nie będę cię tu zanudzać moimi rozterkami , bo ty sama najlepiej wiesz co robisz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to wcale nie jest dziwne, nie zawsze trzeba lubić głównych bohaterów;) Niektórzy moi czytelnicy w ogóle nie lubią Amandy^^
      Wyobrażasz sobie, żeby Erik albo Amanda zerwali więź? Tak dobrowolnie?:p
      Cieszę się, że moja powieść wzbudza aż takie emocje:) Oj wiele by się zmieniło. Chociażby to, że nie byłoby Gowana. Główny wątek mam opracowany od samego początku, jeszcze zanim zaczęłam pisanie i muszę się go trzymać, jeśli chcę dokończyć powieść. Inaczej wszystko by się posypało i zostałby tylko niedokończony blog ze szkicem powieści...

      Usuń
    2. Gowin? On od początku był dla mnie jakiś podejrzany. Czy on jest tym kim myślę?Ta iluzja dała mi wiele do myślenia, ale bałam się wysuwać tak daleko idących wniosków. Wolę cierpliwie poczekać. Dalej myślę,że obecność Erica wiele by nie zmieniła w życiu Amandy no może oprócz tego, że nie pojawiłby się Gowin.Ona i tak zawsze robiła to co chciała, a Eric tylko ją popierał.

      Usuń
    3. Gowan, nie Gowin. Ale kim? Zdradź, co myślisz;)
      Gowan musiał być:p Nie ma opcji, żeby go nie było.

      Usuń
  6. Przepraszam za pomyłkę. Wolę się nie wychylać i poczekać, bo mogę się ośmieszyć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może napisz na maila? Ciekawa jestem Twoich przypuszczeń, myślę, że inaczej to wygląda, gdy czyta się całość ciągiem niż po rozdziale;) Po prawej stronie masz opcję "Napisz do mnie", działa?

      Usuń
    2. Pozwolę sobie dodać coś od siebie. Mimo, że ja również nadal rozpaczam nad Erikiem to w jego śmierci widzę jakiś cel. Dopiero po tym Amanda nauczyła się walczyć. Później poznała Gowana i nauczyła się korzystać ze swojej gorącej krwi. Moim zdaniem jakby została z Erikiem nigdy by się nie rozwinęła. Będąc z nim była po prostu słaba :)

      Usuń
    3. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że to zauważyłaś:D

      Usuń
    4. Zauważyłam, co nie znaczy, że Ci wybaczyłam zamordowanie go :D powinnaś napisać drugie opowiadanie takie o Eriku pokazujące jego wcześniejsze życie wtedy fanki były by happy :D

      Usuń