Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

5.02.2016

Rozdział V - Pojedynek gorącokrwistych

   - Powinnam się domyślić, że Cornie to Cornelius! - zawołała Karolina. - Ale kto by przypuszczał, że świat jest taki mały i spotkacie się akurat w takich okolicznościach...
   - Niestety, kiedy żyje się kilka wieków, powinno się przewidzieć, że prędzej czy później można wpaść na starych znajomych...
   - Zgodziłaś się z nim walczyć? - chciała wiedzieć dziewczyna.
   - To nie był prosty wybór, ponieważ Cornelius był obecnie przyjacielem Juana, ale jak inaczej mogłam ich uratować?


   Z niepokojem patrzyłam w ciemne oczy władcy wampirów, Jurija Woronina. Dał słowo, że jeśli pokonam Cruela, daruje nam życie. Gdybym była tu sama, mogłabym kazać wampirom czekać, aż odejdę, nie byłyby w stanie mnie zranić. Ale nie miałam pewności, że nie skrzywdzą moich przyjaciół, aż takiej mocy nie miałam. Nie byłam Gowanem.
   Władca nie wzbudził mojego zaufania. Mimo to uznałam, że nie złamie obietnicy danej nam przy swoich wampirach. Nie czekając na moją zgodę, Jurij skinął w stronę dwóch strażników, którzy rzucili nam swoje szable. Chwyciłam broń, Cruel również. Spojrzałam na Corneliusa. Stał naprzeciwko mnie, gotowy do walki, z drwiącym uśmiechem na ustach, jakby był już pewny wygranej.
   Zerknęłam na Juana i Ianirę. Wampirzyca popatrzyła na mnie bezradnie, a jej mąż pokręcił głową, dając mi do zrozumienia, bym nie zabijała Corneliusa. Właściwie nie miałam wyboru, musieliśmy walczyć. I z pewnością byłabym w stanie zabić Cruela, jeśli w ten sposób uratowałabym życie moich przyjaciół. W końcu raz już go pokonałam.
   Uniosłam szablę w jego stronę, jednocześnie zerkając na władcę.
   - Jeśli wygram, wypuścisz nas? Mnie, Ianirę i Juana? - Poprawiłam sukienkę. Na szczęście była wygodna, prosta, nie za długa, dzięki czemu nie utrudniała mi ruchów.
   - Tak, oczywiście. No, dalej, pokażcie, co potraficie. - Skinął na nas.
   W następnym momencie Cruel mnie zaatakował. Skrzyżowaliśmy szable. Poruszał się z wampirzą szybkością, ja także. Gdyby walkę obserwował człowiek, niewiele by zobaczył. Treningi z Inyanem, a potem udoskonalanie ich z Gowanem zrobiły swoje. Jednak Cornelius też musiał dużo trenować, był o wiele lepszy niż poprzednim razem. Poruszaliśmy się po całym zamku, najpierw przy wejściu, w ogromnym przedsionku, gdzie było przejście na górę i pomieszczenia dla służby, potem Cruel zawrócił i wskoczył na schody. Podążyłam za nim.
   Nie wiedziałam, ile czasu minęło, ale wydawało mi się, że co najmniej pół godziny. Im dłużej walczyliśmy, tym więcej uznania miałam dla przeciwnika. Blokował każdy mój cios, atakował niespodziewanie, a jego ruchy trudno było przewidzieć. Gdyby nie treningi z najstarszym, mógłby mnie pokonać. Szybko zorientowałam się, że próbuje mnie wyprowadzić poza zasięg wampirów, mimo że wszyscy, szczególnie władca, starali się śledzić naszą walkę. W końcu pomknął po schodach na samą górę, a gdy go dopadłam i skrzyżowaliśmy szable, pchnął mnie do jednego z pokoi i wpadł tam, wciąż nie odrywając swojej broni od mojej. Przybliżył się na tyle, na ile pozwalały skrzyżowane szable i szepnął tak cicho, że wampiry na dole nie mogły nas usłyszeć:
   - On kłamie. Wypuści was, a potem zabije. Już raz to zrobił.
   - Czemu mam ci wierzyć? - zapytałam równie cicho i spojrzałam mu w oczy. - Zabiłbyś mnie bez wahania. Boisz się, że jednak przegrasz.
   Prychnął.
   - Ciebie zabiłbym z przyjemnością. Ale Juana nie.
   Zawahałam się.
   - To może się poddaj? - zaproponowałam. Uniósł brwi.
   - A ty przebijesz mnie kołkiem?
   - Szablą. Tuż obok serca. - Nadal patrzyłam mu w oczy. - Nie zabiję cię. Władca mówił, że muszę zwyciężyć. Nie zabić. Udam, że wbiłam szablę w twoje serce i nie możesz nic zrobić, by się poruszyć. A kiedy władca nas wypuści, wyrwiesz szablę i uciekniesz. Na pewno sobie poradzisz – dodałam z przekonaniem.
   - Czemu mam ci wierzyć? - Popatrzył na mnie kpiącym wzrokiem.
   - Bo Juan cię lubi, na tyle, by ryzykować dla ciebie życie – odparłam poważnie. - Nie zabiję jego przyjaciela.
   Zastanawiał się przez chwilę, wyraźnie się wahał, ale oboje wiedzieliśmy, że decyzja musi zapaść w tej chwili. Walka albo podstęp.
   - Zgoda. - Odskoczył ode mnie i wycofał się z komnaty. W samą porę, bo wampiry były już w połowie schodów. Podjęliśmy walkę. Widząc, że wracamy, wycofali się, robiąc nam miejsce.
   Walczyliśmy jeszcze przez chwilę. Cornelius cofał się w stronę władcy, w końcu ledwie dostrzegalnie skinął mi głową i pozwolił wytrącić broń z ręki. Natychmiast wbiłam szablę w jego pierś, starannie omijając serce. Nie dostrzegłam nawet grymasu na jego twarzy, patrzył na mnie obojętnie, jakby ból nie robił na nim najmniejszego wrażenia. Po chwili upadł na marmurową podłogę. Spojrzałam na władcę wampirów.
   - Pokonałam go. Teraz nas wypuść.
   Wampir milczał przez chwilę.
   - Utnij mu głowę – rozkazał.
   - Obiecałeś, władco, że jeśli zwyciężę, wypuścisz nas – zaprotestowałam. - Wbiłam mu szablę w pierś, jest niegroźny – wskazałam na leżącego. - Nie musisz obawiać się o swoją władzę, naprawdę nie chcę, aby Cornelius Cruel został wampirzym władcą Rosji.
   - Dobij go, zanim stracę cierpliwość i zmienię zdanie co do waszej wolności – warknął władca, wyraźnie zniecierpliwiony. Spojrzałam na Cruela i w tym momencie stały się dwie rzeczy.
   Najpierw Cornelius wyrwał szablę ze swojej piersi. A potem doskoczył do władcy i przebił go kołkiem. Prawdopodobnie miał go przy sobie przez cały czas, a teraz wykorzystał nieuwagę Jurija, by go zabić.
   Wpatrywałam się w niego zaskoczona. Właściwie powinnam była się domyślić, że Cruel ma swój własny plan.
   Nikt się nie odezwał, nikt nie skoczył z pomocą władcy. W tym momencie i tak by mu nie pomogli, ale spodziewałam się chociaż jednej osoby, która będzie rozpaczać po Juriju. Tymczasem wszyscy w milczeniu przyglądali się, jak rozpada się w proch, a potem zgodnie oddali pokłon Cruelowi.
   - Zaraz, chwila! Nie zgadzam się! - zawołałam, chwyciłam za szablę i podbiegłam do jasnowłosego wampira. - Już raz byłeś władcą i przyznaj, nie wyszło! Zabijałeś ludzi, dorosłych i dzieci, pozwoliłeś, by łowcy polowali na nas na twoich terenach, a gdy ktoś się sprzeciwił...
   - Chcesz zostać władczynią? – przerwał mi Cruel. - Władca nie żyje, ktoś musi zająć jego miejsce, a wampirów z gorącą krwią widzę tu tylko dwoje: ciebie i mnie. Jeśli chcesz, to w porządku. Oddam ci władzę bez walki. Widzisz, jaki jestem wspaniałomyślny? - Założył ręce na piersi, patrząc na mnie ironicznie. - Wystarczy, że się zgodzisz. Zostaniesz władczynią wampirów, będziesz zawierać sojusze z łowcami, rozstrzygać spory, wysłuchiwać problemów poddanych, zapewniać im dobrobyt i bezpieczeństwo, będziesz doskonałą władczynią, takiej, jakiej jeszcze żaden wampir nie widział. Jestem pewien, że chętnie podołasz temu zadaniu.
   Patrzyłam na niego zaskoczona. Wszystkie wampiry zwróciły oczy w moją stronę. Poczułam, jak Juan kładzie mi rękę na ramieniu, a Ianira uścisnęła lekko moją dłoń.
   - Jakąkolwiek decyzję podejmiesz, poprzemy cię – powiedziała do mnie. Skinęłam głową, nadal nie wiedząc, co mam robić. Po części, bardzo niechętnie, musiałam przyznać rację Cruelowi. Nie tak łatwo jest być władcą. Ale jak ktoś już nim jest, powinien jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki.
   - Co prawda będziesz musiała szybko nauczyć się rosyjskiego, ale to przecież żaden problem dla ciebie – kontynuował Cornelius. - Zamieszkasz w zamku i będziesz władczynią Rosji przez wieczność, chyba że ktoś ci odbierze władzę. Ewentualnie komuś ją oddasz. - Wzruszył ramionami. - Ale to raczej rzadkość wśród gorącokrwistych, prawda?
   - Amando, naprawdę chcesz zostać władczynią Rosji? - Juan spojrzał na mnie wzrokiem pełnym wątpliwości.
   - Nie, nie chcę... - zaczęłam, a Cornelius błyskawicznie wykorzystał okazję.
   - A więc postanowione, ja nim zostanę. Przyjmuję to stanowisko i macie moje słowo, że będę dużo lepszy od waszego poprzedniego władcy. - Rozejrzał się wokoło.
   Westchnęłam, przypominając sobie, że to samo obiecywał w Ameryce.
   - W porządku, niech będzie, uznaję twoją władzę – skapitulowałam. - Tylko tym razem nie prowokuj łowców. I na pewno nie będziesz krzywdził dzieci...?
   - Przyczepiłaś się tych dzieci – mruknął wampir. - Mówiłem, że mi się przejadły, teraz zasmakowałem w krwi dziewic. A łowcy nie mają tu czego szukać – dodał, poprawiając długie włosy. Spiął je rzemykiem na karku i spojrzał na Juana. - Mam u ciebie dług wdzięczności, przyjacielu.
   - No, niezupełnie, też mi kiedyś pomogłeś, ale najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło. - Uścisnęli sobie dłonie. Dlaczego ze wszystkich wampirów na świecie Juan musiał akurat jego wybrać na przyjaciela? Pokręciłam głową.
   - A poza tym, to Amandzie zawdzięczasz ratunek – zwróciła mu uwagę Ianira. Cruel spojrzał na nią niechętnie, ale skinął głową.
   - Owszem, otworzyła trumnę śmierci, zatem mimo swojej gorącej krwi, może swobodnie przebywać w moim kraju.
   Prychnęłam, a Ianira zmarszczyła brwi.
   - I tak by mogła, to nasza przyjaciółka.
   - Przyjaciele Juana są mile widziani – zapewnił nieszczerze Cornelius. - Cóż, chyba powinniśmy odpocząć po trudach walki. Piwnica władcy jest dla was otwarta, zapraszam!
   Wampiry z radosnymi okrzykami i wiwatami na cześć nowego władcy ruszyły w głąb pałacu, a ja spojrzałam na Juana, który wyglądał, jakby też chciał skorzystać z zaproszenia.
   - Piwnica?
   - Pełna świeżej krwi. Ludzi, których zbierał Jurij. - Ianira wzruszyła ramionami. -  Mon coeur, pora wracać, Jose na nas czeka – zwróciła się do męża, który westchnął i mruknąwszy do Cruela: innym razem, wziął Ianirę za rękę.
   Mimo że przeżyliśmy, a przyjaciel Juana był wolny, wyszłam z zamku z poczuciem, że wszystko poszło nie tak, jak miało być. I nic nie mogłam na to poradzić. Chyba że zgodziłabym się zostać wampirzą władczynią Rosji, a to było ostatnie, czego bym chciała.
   O dziwo, oprócz mnie nikogo nie zaniepokoiła zmiana władzy. Wręcz przeciwnie, wszyscy wyglądali na zadowolonych. Próbowałam zatem dowiedzieć się, czemu Jurij Woronin był tak nielubiany, skoro jedynym jego wykroczeniem było zbieranie ludzi na wampirze bale.
   Sprawę wyjaśniła mi dopiero Bianca. Kiedy wróciliśmy z Jose do miasteczka, skierowaliśmy się od razu do ich domu. Powitała nas ładna wampirzyca, wyglądająca na jakieś dwadzieścia pięć lat, średniego wzrostu, o czarnych kręconych włosach i dużych ciemnych oczach. Jose był od niej sporo wyższy; jak przystało na Hiszpana, miał ciemną karnację i ciemne włosy, a wyróżniały go jasne, pogodne oczy, wpatrzone w Biancę. Wampirzyca najpierw uściskała ukochanego, potem Ianirę i Juana, a na końcu podeszła do mnie.
   - Jestem Bianca, a ty to pewnie Amanda? Dużo o tobie słyszałam. Jak wam poszło? Nie widzę Corniego, ale skoro jesteście cali i zdrowi, to najważniejsze... Mam nadzieję, że Jurij się nie dowie, bo wtedy będzie się mścił, on jest bardzo mściwy, za byle głupstwo każe przebijać kołkiem i urządza sobie krwawe walki wampirów, najbardziej lubi stawiać naprzeciwko siebie przyjaciół i zmuszać, by się wzajemnie pozabijali! Dlatego miałam nadzieję, że kto inny przejmie władzę i przerwie jego chore gry – mówiła bez przerwy i żadnej nadziei na wtrącenie choć słowa. - Wróciliście cali i zdrowi, bez Corniego, ale trudno, skoro się nie udało, to widocznie tak miało być, a może on już nie żyje, skoro...
   - Ona tak zawsze – mruknął do mnie Juan. Monolog kobiety został przerwany przez pocałunek jej ukochanego, który skutecznie zamknął jej usta.
   - Uwolniliśmy Corniego – wyjaśniła Ianira i opowiedziała o całym zajściu. Ja uzupełniłam walkę o moją rozmowę z Corneliusem.
   - A zatem nie miałaś pojęcia, że Cornie chce zabić Jurija – powiedziała Bianca. - Ale dobrze się stało, to był straszny dzieciak, zupełnie niedojrzały, życie innych wampirów było dla niego zabawą, trzymał ludzi w piwnicy i zapraszał tylko elitę, by z nich pili, a i oni czasem ginęli, gdy przypadkiem powiedzieli coś nie tak... Och, przepraszam, znowu dużo mówię – zreflektowała się w końcu.
   - Ale same mądre rzeczy – pocieszył ją Jose. Parsknęła śmiechem.
   - Przynajmniej wiem, czemu nikt nie protestował, kiedy Cornelius przejął władzę – mruknęłam.
   - Da sobie radę, zobaczysz – zapewnił mnie Juan.
   - Musisz opowiedzieć nam, co się zdarzyło w Ameryce – poprosiła mnie Ianira. - Wygląda na to, że tak naprawdę nie znamy Corniego – stwierdziła.
   - Jutro wszystko wam opowiem – obiecałam. - Dziś już chyba za późno na opowieści...
   - Zdecydowanie. Pora wracać – przyznała moja przyjaciółka. - Noc dobiega końca.

   Następnego popołudnia opowiedziałam im swoją historię, od przypłynięcia do brzegów Ameryki aż do momentu przybycia do Rosji. Ianira stwierdziła, że w Ameryce Cruel nie spisał się jako władca, ale Juan bronił go twierdząc, że źle go oceniamy. Tak czy inaczej, Cornelius został wampirzym władcą Rosji i właściwie przeze mnie, bo to ja uwolniłam go z trumny śmierci, ja nie chciałam go zabić, gdy Jurij na to nalegał i w końcu – nie zgodziłam się przejąć władzy. Co do tego ostatniego, wiedziałam, że zupełnie nie nadaję się na władczynię, co prawda nie ginęliby niewinni, ale z pewnością nie dałabym rady dobrze rządzić krajem, skoro nie znałam nawet ich języka, nie mówiąc już o zwyczajach i tradycjach. Ianira obiecała mnie wszystkiego nauczyć i od następnego dnia zaczęłyśmy lekcje rosyjskiego.
   Kolejny tydzień minął dosyć spokojnie, na lekcjach, rozmowach, polowaniach. Juan zaproponował, żebym została z nimi na dłużej, a Ianira entuzjastycznie odniosła się do tego pomysłu. Zgodziłam się. Do Anglii właściwie mi się nie śpieszyło – byłam pewna, że Annice i Johanna skontaktowały się już z Amelią. Myślałam o Ameryce, chciałam ponownie zobaczyć Szoszannah, Jahmesa, Martina, Iskierkę i oczywiście Atalefa.
   Swój wyjazd odłożyłam na później przede wszystkim ze względu na Cruela. Czułam się odpowiedzialna za tę zmianę władzy. Nie wiedziałam, czy Cornelius będzie odpowiednim władcą – jakoś słowo „dobrym” zupełnie mi do niego nie pasowało – a jeśli nie, byłam gotowa interweniować. Przez pierwsze dwa tygodnie nie miałam się do czego przyczepić; Cornelius nie kontynuował zbierania daniny w ludziach, nie było głośno o żadnych jego ofiarach, ani o dzieciach, ani nawet o owych dziewicach, w krwi których, jak twierdził, tak się rozsmakował. Dopiero po dwóch tygodniach rozeszła się wieść, że nowy władca zamierza publicznie wymierzyć komuś karę.
   Po przejęciu władzy Cruel zorganizował sądy, które poprzedni władca porzucił, uważając, że rozprawy to strata czasu. Pojmano trzech wampirów, którzy mieli zostać publicznie oskarżeni i ukarani.
   Poszliśmy tam w pięcioro: ja, Juan, Ianira oraz Jose i Bianca. Salą rozpraw było jedno z największych pomieszczeń w zamku. Naprzeciwko wejścia do sali stało krzesło władcy, odwrócone przodem do zebranych, a po prawej i lewej stronie ustawiono po dwadzieścia krzeseł. Większość wampirów stała, ale Juan załatwił nam miejsca siedzące w pierwszych rzędach. Usiedliśmy tam i po chwili wprowadzono trzech skutych łańcuchami wampirów.
   Dwóch z nich szło ze spuszczonymi głowami, byli wyraźnie przestraszeni. Trzeci natomiast rozglądał się ciekawie po sali. Kiedy napotkał moje spojrzenie, ujrzałam zaskoczenie na jego twarzy. Zapewne tak samo duże, jak na mojej. Jego niebieskie oczy wpatrywały się we mnie przez chwilę.
   - Ryan – szepnęłam.

16 komentarzy:

  1. Po pierwsze dziękuję za dedykacje :) Zawsze to milo ja zobaczyć:)
    Nie umiem natomiast powiedzieć jak często chciałabym widzieć nowe rozdziały, za to czekać mogę bardzo długo :) Nawet i na rok mogłabyś zawiesić pisanie a ja i tak bym czekała :) Będę tu póki opowieść się nie skończy :)
    Co do rozdziału to na pewno nie przewidywałam, ze pojedynek zakończy się w ten sposób. Pomyślałam, ze władca może się włączyć do walki czy ogłosić remis ale jego śmierć była zaskoczeniem tak samo jak pojawienie się Ryana, którego bez wątpienia Amanda uratuje. Cos czuje ze będzie to kolejna historia miłosna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mi miło, że mam taką wytrwałą czytelniczkę:) Pocieszę Cię, że na razie nie planuję zawieszać GK, jeśli już to pewnie w kwietniu.
      Nie zapominaj, kim jest Ryan;p

      Usuń
    2. Męską część jakoś bardziej pamiętam, o kobietach zapominam:) A podejrzeń wole tu nie opisywać:p

      Usuń
    3. Czemu? Nie potwierdzę, ani nie zaprzeczę, ale ciekawa jestem tych podejrzeń;p

      Usuń
    4. Wiesz co by się przydało? Taka zakładka "kontakt" z twoim mailem czy czymś :p Mogłabym wtedy prywatnie napisać o tych podejrzeniach :) Malo tego w nocy mi się śniło co było dalej :D Takich bzdur moj mozg juz dawno nie stwarzał:P

      Usuń
    5. Mówisz i masz;) Pisz, czekam na maila:D

      Usuń
    6. Wyświetla mi ze nie mam takiego programu którym mogłabym wysłać maila :/ Moze po prostu ty do mnie napisz a ja odpowiem opowiadając te "niesamowite historie" :D mój mail to agata417@o2.pl

      Usuń
    7. Wyświetla mi ze nie mam takiego programu którym mogłabym wysłać maila :/ Moze po prostu ty do mnie napisz a ja odpowiem opowiadając te "niesamowite historie" :D mój mail to agata417@o2.pl

      Usuń
    8. Odpisałam Ci, dostałaś?

      Usuń
    9. dostalam, ale mati choruje i nie mam czasu napisac tych podejrzeniach:p

      Usuń
    10. Biedny:( Przeziębienie?

      Usuń
    11. Infekcja górnych dróg oddechowych, niby nic takiego gdyby nie wysoka gorączka, 3 dni po ponad 39 stopni, momentami w ogóle nie kontaktować co się dzieje ale już na szczęście jest dobrze

      Usuń
  2. Oczywiście, nie mogło to być trzech obcych wampirów, nie u Amandy :P
    Myślałam, że jednak zabije Corneliusa, szkoda, że tak się nie stało. Choć z drugiej strony może faktycznie, by ich nie wypuścił i byłby problem... Ale Amanda teraz znowu narobi zamieszania ^^

    A co do rozdziałów to ja mam duże pokłady cierpliwości :) Co do częstości wstawiania - to Ty pisz na spokojnie, zajmuj się mężem, synkiem i własnym życiem, a jak pomiędzy znajdziesz czas dla nas szaraczków wtedy pisz i wstawiaj :) Co do dat, to zawsze mi się przydawały, bo mniej więcej wiedziałam kiedy zerkać na blog :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla jednych szkoda, inni woleliby go żywego^^
      Daty chyba ustawię, ale rozbieżność 7 dni raczej nie ma sensu, więc lepiej, jak już będę wiedziała, że znajdę chwilę czasu w konkretnym terminie;)

      Usuń
    2. To jak będziesz u końcówki to wtedy wstawiaj datę i będzie dobrze :)

      Usuń
    3. Myślę, że to dobre rozwiązanie;p

      Usuń