Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

14.01.2016

Rozdział IV - Znajomy wróg

   Moją opowieść przerwała Amy, wołając nas na śniadanie. Po posiłku usiadłyśmy w salonie, gdzie unosił się zapach świeżych kwiatów. Jak się okazało, Fred przyniósł dla narzeczonej wspaniały bukiet róż. Amy postawiła go w wazonie.
   - Zastanawia mnie ten Cornie – odezwała się Karolina. - To imię mi się z kimś kojarzy.
   - Mnie też się kojarzyło, ale zbyt późno się zorientowałam, z kim – odpowiedziałam i podjęłam przerwany wątek.


   Plan nie był skomplikowany. Najpierw mieliśmy czekać na znak od Miszy. Potem ja, Juan i Ianira wkradniemy się do lochów w zamku wampirzego władcy, Jose zostanie na zewnątrz, w razie problemów miał sprowadzić pomoc. Juan miał mapę zamku i podziemi, więc nie powinnyśmy zabłądzić. Misza uczestniczył w zamknięciu wampira w trumnie, wiedział dokładnie, w którym miejscu się znajdowała. Według jego instrukcji, jeśli wejdziemy, gdy da znak, ominiemy pierwszy patrol. Na kolejne dwa musimy uważać, na mapie zaznaczono, którędy zazwyczaj chodzą strażnicy. Z powrotem mieliśmy już trzy patrole do uniknięcia, a jeśli wrócimy przed upływem godziny, bez problemu powinniśmy wyjść na zewnątrz.
   Zamek władcy wampirów okazał się rozległą rezydencją zbudowaną w oddaleniu od ludzkich siedzib, tuż przy lesie; zachowany był średniowieczny styl, ale widać było również wpływ późniejszych epok, jak choćby duże, kwadratowe okna. Skradaliśmy się wśród drzew, aż dotarliśmy do bramy otaczającej zamek. Tutaj czekaliśmy na znak od znajomego Juana.
   Staliśmy w ciszy, co chwila wyglądając zza drzew. W końcu ujrzałam wampira, powoli przechodzącego przez dziedziniec. Kiedy zatrzymał się i spojrzał w naszą stronę, skinął lekko głową.
   - Do dzieła – szepnął Juan i pierwszy wybiegł z lasu, za nim Ianira i ja. Jose ukrył się przy bramie, w przypadku gdy nie wrócilibyśmy za godzinę, wampiry z miasteczka ruszyłyby nam z pomocą. O ile ktokolwiek byłby wtedy w stanie nam pomóc. Bianca, której jeszcze nie poznałam, została w domu, w razie gdyby mieszkańcy jej potrzebowali.
   We trójkę przeskoczyliśmy przez bramę i pomknęliśmy ku strażnikowi. Wskazał nam drzwi, teraz lekko uchylone i ostrzegł, że powinniśmy się śpieszyć oraz uważać na patrole wewnątrz zamku.
   Ruszyliśmy długim, wąskim korytarzem w absolutnej ciemności, co nam oczywiście nie przeszkadzało. Dopiero gdy skręciliśmy przy jednym z przejść – zgodnie z mapą Juana – zrobiło się jaśniej ze względu na zawieszone na ścianach lampy. Tam się zatrzymaliśmy. Po paru minutach przez korytarz przeszło dwóch strażników. Gdy zniknęli za rogiem, pobiegliśmy dalej. Doszliśmy do schodów, lochy – jak to zazwyczaj bywa – znajdowały się pod ziemią. Kilka minut później Juan zatrzymał się przed zamkniętymi drzwiami.
   - Musimy przejść tędy – oznajmił nam ściszonym głosem.
   - Ja otworzę – zaproponowała Ianira, wysuwając z włosów dziwne spinki, lekko zgięte w dwóch miejscach. Włożyła do zamka i po chwili rozległ się zgrzyt. Wampirzyca uśmiechnęła się z zadowoleniem. - Gotowe.
   - Brawo, querida. - Juan posłał jej całusa i wszedł pierwszy, po czym dał nam znak, że jest bezpiecznie i możemy iść za nim.
   - Nie lubisz przyjaciela Juana – zagadałam cicho Ianirę. Skinęła głową.
   - Owszem, nie lubię. Co prawda nie wydaje mi się, by był gorszym władcą od obecnego, ale oprócz widocznych wad, niepokoi mnie jego sposób bycia. Nie ufam mu. Mam wrażenie, że przyjaźni się z Juanem, bo mu się to opłaca. Ale może się mylę – dodała po namyśle. - Może niesprawiedliwie go oceniam. Nie miał przecież interesu w obronie Juana, naraził swoje życie. Więc może warto go stąd wydostać.
   - Mam nadzieję – mruknęłam. Miałam złe przeczucia, ale wolałam nie straszyć nimi przyjaciółki.
   Zatrzymał nas szept Juana, okazało się, że idziemy prosto w stronę ostatniego patrolu. Ukryliśmy się, a kiedy przeszli, ruszyliśmy dalej.
   W końcu zatrzymaliśmy się przed masywnymi drzwiami, za nimi był loch z trumnami śmierci. Ianira i tym razem otworzyła je bez problemu, po czym weszliśmy do środka.
   Było to niewielkie pomieszczenie, stało tam pięć dębowych trumien. Oczywiście żadna nie była podpisana. Juan zamknął za nami drzwi i podkreślił, że powinniśmy się śpieszyć.
   - I tak dosyć łatwo nam poszło – stwierdziłam. - Mam otworzyć wszystkie trumny?
   - Nie, w żadnym wypadku. Nie wiemy, kto i ile tam leży. Cornie nie jest wygłodzony i nie powinien zwariować, ale lepiej nie wypuszczać pozostałych. - Podszedł do trumny stojącej najdalej od nas. - Misza mówił, że tu go zamknięto.
   Podeszłam bliżej. Na wieku trumny były dwa wgłębienia. Wiedziałam, że powstały, gdy gorącokrwisty wampir zablokował możliwość jej otwarcia, tworząc w ten sposób trumnę śmierci. Kiedyś uwolniłam z takiej trumny Andy'ego, potem Amelię. Teraz miałam to zrobić po raz trzeci. Odetchnęłam i niepewnie położyłam dłonie na wgłębieniach. Usłyszałam trzask, odsunęłam się, a wieko odskoczyło gwałtownie. Leżący w trumnie wampir otworzył oczy. Lodowato błękitne oczy.
   To był Cornelius Cruel.
   - Nie – szepnęłam i odruchowo sięgnęłam po wieko, by je zamknąć. Przyszło mi na myśl, że się pomyliłam, że otworzyliśmy niewłaściwą trumnę, a przyjaciel Juana wciąż czeka na ratunek. Nie zdążyłam jej zamknąć. Wampir pchnął wieko i z głośnym warczeniem rzucił się na mnie. Zaskoczona, nie uniknęłam ataku; wylądowałam na ziemi, Cruel na mnie. W następnej chwili Juan i Ianira odciągnęli napastnika.
   - Cornie, co ty wyprawiasz?! - zawołał mój przyjaciel. - Parę dni tutaj i już ci odbiło?! To moja przyjaciółka, uratowała cię!
   Wampir nadal warczał, ale przestał się wyrywać. Jasne włosy sięgające za ramiona miał w nieładzie, a wzrok wyrażał chęć mordu.
   - Cornie? To skrót od Corneliusa, prawda? Gdybym wiedziała, nigdy bym go nie uwolniła! - zawołałam.
   - Aaa, to wy się znacie – zrozumiał Juan.
   - I nie lubicie – odgadła Ianira, stając między mną, a Cruelem.
   - Nie lubimy? - Prychnęłam. - To mało powiedziane. Przez niego zginął Inyan, mój mąż, potem ten drań próbował mnie zabić i w efekcie poświęcił jednego ze swoich przyjaciół, by się ratować!
   - Co? - Cornelius warknął ze wściekłością. - To ty próbowałaś mnie zabić, by przejąć władzę! A Kai sam zgodził się oddać za mnie życie.
   - Chciałaś przejąć władzę? Jakoś trudno mi w to uwierzyć – mruknął Juan. - Musisz nam potem wszystko opowiedzieć.
   - Potem, właśnie, potem. Teraz musimy stąd uciekać i to szybko – zauważyła Ianira. Pokręciłam głową.
   - Nie rozumiecie. Cruel jest niebezpieczny, podły i...
   - Ja? - wtrącił Cornelius. - To ty zaczęłaś zabijać moje wampiry, a ja nawet cię za to nie ukarałem! Ani za to – odchylił lekko kołnierz wymiętej koszuli; pod nim, na skórze Cruela, widniała blizna w kształcie krzyża.
   - Auć – mruknął Juan. - Mieliście naprawdę poważne spięcie, skoro tak go oszpeciłaś.
   - Nie zrobiłam tego bez powodu... - Zerknęłam na Juana, który był pewien, że Cornelius jest jego przyjacielem. Musiałam wyprowadzić go z błędu. - Nie pozwolę, żeby poświęcił cię jak tamtego wampira. Chyba nie przywiązałeś do siebie Juana jak Josepha, Zoe i pozostałych? - przestraszyłam się. Cruel uśmiechnął się przerażająco i przez jedną krótką chwilę poczułam lęk o życie przyjaciela.
   - Nie przywiązał – odpowiedział za niego Juan. - Wiem, na czym to polega, Cornie mi o tym mówił. Możemy dokończyć tę rozmowę, gdy już stąd wyjdziemy? Przyszliśmy tutaj, żeby go uwolnić i tak zrobimy.
   - Chyba nie może być aż taki zły, żeby zasługiwał na trumnę śmierci – stwierdziła Ianira.
   - Nie? On zabija dzieci! - Musiałam ich przekonać, że ten wampir nie jest tym, za kogo go uważali. Moi przyjaciele spojrzeli na niego ze zdumieniem.
   - Oj tam, stare dzieje. - Wzruszył ramionami, poprawiając koszulę i otrzepując spodnie, wcześniej pewnie białe, teraz lekko szarawe. - Już ich nie zabijam. Przerzuciłem się na dziewice.
   - Zabijałeś dzieci? - Ianira zmarszczyła brwi. - Juan, może faktycznie powinniśmy go zostawić w tej trumnie...
   - Słuchajcie, to naprawdę nie jest odpowiednie miejsce na takie dyskusje... - Hiszpan urwał, gdy dobiegł nas zza drzwi odgłos kroków. Po chwili wszystko ucichło.
   - Wynośmy się stąd – zdecydowałam. Zrozumiałam, że im dłużej tu jesteśmy, tym większe niebezpieczeństwo grozi moim przyjaciołom.
   Tym razem Cornelius się nie odezwał, pierwszy ruszył do wyjścia. Podążyliśmy za nim. Ostrożnie wyjrzał na korytarz i dał nam znać, że możemy ruszać. Juan coś do niego szepnął, wskazał na mapę i go wyprzedził. Wyszliśmy z podziemi, zatrzymując się tam, gdzie poprzednio minął nas patrol i czekaliśmy przez chwilę. Wyszli zza rogu niespodziewanie, a gdy nas minęli, z ulgą ruszyliśmy dalej.
   Zostali ostatni strażnicy. Godzina jeszcze nie minęła, więc na zewnątrz powinien czekać Misza, a w lesie Jose. Widzieliśmy już wyjście. Byliśmy pewni, że uda nam się stąd wydostać.
   I wtedy Cornelius, nie pytając nas o zdanie, wyprzedził Juana. Zanim mój przyjaciel zdążył zaprotestować i uświadomić go, że musimy przeczekać jeszcze jeden patrol, jasnowłosy wampir znalazł się tuż przy drzwiach wyjściowych. W następnej sekundzie otoczyło go czterech wampirów.
   Nie znałam rosyjskiego, ale mogłam się domyślić, co mówią i że mają zamiar powiadomić władcę. Cruel rzucił się na jednego z nich, dwóch pozostałych chwyciło go za ręce, wyglądali na silnych. Czwarty strażnik ruszył gdzieś w wampirzym tempie, więc Juan, nie namyślając się wiele, rzucił się na niego i wbił mu kołek w serce.
   - Prędko, musimy im pomóc – szepnęła Ianira. Pobiegłyśmy do drzwi, gdzie Cornelius walczył z dwoma wampirami. W pierwszej chwili chciałam włączyć się do walki, ale nie zdążyłam; Cruel szybko sobie poradził z jednym z nich i został mu tylko jeden przeciwnik.
   Trzeci strażnik pobiegł w stronę Juana, lecz nie zdążył do niego dotrzeć, gdyż Ianira skoczyła mu na plecy. Przeturlali się oboje po ziemi, a w następnej chwili Juan wbił kołek w jego pierś. Zanim Cruel zdążył zabić ostatniego strażnika, usłyszałam inne wampiry biegnące w naszą stronę.
   - Juan, Ianira, prędko! - zawołałam, zerkając w stronę moich przyjaciół.
   - Zostaw go, Cornie, nie ma czasu – zawołał do niego Juan i ruszył do drzwi, trzymając żonę za rękę. Nie zdążyliśmy wyjść, gdyż kilku wampirów stanęło nam na drodze.
   Nagle zaczęli otaczać nas inni. Cornelius przysunął się w naszą stronę, wciąż ściskając kołek, zabrany jednemu ze strażników. Rozejrzałam się, rozważając użycie mojej mocy. Jeśli każę im nas wypuścić, jeśli wystarczająco się skupię, posłuchają. Wtedy będziemy mogli uciec.
   Zanim zdążyłam to zrobić, przed nami pojawił się niewysoki wampir, wyglądający na jakieś piętnaście lat. Z pozy którą przybrał i stroju zorientowałam się, że to wampirzy władca. Miał na sobie ciemną lnianą koszulę z haftowanymi złotymi nićmi wzorami, płaszcz z białego adamaszku, ciemne spodnie i wysokie białe buty ze skóry. Na szyi połyskiwał złoty łańcuch ozdobny. Zaczął coś mówić po rosyjsku, ale po chwili płynnie przeszedł na angielski, domyślając się, że w tym języku go zrozumiemy.
   - Wdarliście się do mojego zamku, zabiliście moich strażników i uwolniliście mojego więźnia – powiedział, przyglądając się nam. W jego głosie wyraźnie słychać było złość. - Naprawdę myślicie, że pozwolę mu przejąć władzę? Zginiecie wszyscy. Natychmiast.
   - Zaraz, chwila! - zawołał Juan. - Tak bez procesu? Powinniśmy mieć możliwość obrony.
   Wampirzy władca zastanawiał się przez chwilę.
   - Tak, bez procesu – odparł w końcu. - Nie mam czasu zawracać sobie wami głowy. - Skinął na strażników, którzy wyjęli kusze. Musiałam coś wymyślić i to szybko.
   - Zaczekaj! - zawołałam. - Władco, zaszła pomyłka. - Wampir spojrzał na mnie ze zdziwieniem. - Nazywam się Amanda Derbyshire i dopiero przybyłam do Rosji. - Ukłoniłam się lekko. - Przybywam prosto od najstarszego wampira. W pełni akceptuje twoją władzę i zapewniam, że Cornelius Cruel jej nie przejmie. Nie dopuszczę do tego. Ponieważ jest przyjacielem mojego przyjaciela, zgodziłam się go uwolnić. Jeśli wypuścisz nas wolno, odejdziemy i więcej nas nie zobaczysz.
   Władca wpatrywał się we mnie swoimi brązowymi oczami. Był przystojny, choć w chłopięcy sposób ze względu na wiek, w którym się zatrzymał. Mimo to nie wyglądał na kogoś, kogo nie powinno się traktować poważnie.
   - Ależ, oczywiście, nie ma problemu, miłej nocy wam życzę.
   - Możemy iść? - zapytałam z niedowierzaniem.
   - Nie. - Spojrzał na mnie spod zmarszczonych brwi. - Gorszej bzdury nie mogłaś wymyślić, dziewczyno. Zabić ich.
   Jęknęłam z rezygnacją. Juan błyskawicznie zasłonił Ianirę, Cruel warknął, gotowy do walki. Nie miałam czasu do namysłu, musiałam działać. Tak, jak nauczył mnie Gowan. Obróciłam się dookoła, przebiegając wzrokiem po twarzach wampirów. Potem zatrzymałam się i gdy wrogowie wycelowali w nas, uniosłam głowę, przywołując wszystko, czego się nauczyłam.
   - Nie. Opuśćcie broń – rozkazałam spokojnym głosem. Miałam nadzieję, że wampiry znają angielski, na wszelki wypadek jednak powtórzyłam polecenie po szwedzku. Posłuchały bez wahania. Spojrzałam na władcę. - Nie pozwolę, żeby twoi ludzie nas zabili.
   Zmarszczył brwi i przez chwilę mierzył mnie wzrokiem.
   - Jak śmiecie jej słuchać? - odezwał się w końcu. - No tak, mogłem się spodziewać, że któreś z was ma gorącą krew, skoro go uwolniliście.
   Poczułam, że moja moc słabnie. Kiedyś nie byłam w stanie zapanować nad jednym wampirem bez patrzenia mu w oczy. Teraz miałam całą salę. Wiedziałam, że nie na długo, nie byłam jak najstarszy, posiadałam zaledwie niewielką część jego umiejętności, musiałam więc szybko zapewnić nam bezpieczeństwo.
   - Nie mają wyjścia. - Powoli nabrałam powietrza i wypuściłam je. Nie musiałam oddychać, ale w takich sytuacjach pomagało mi się skupić. - Zamknijcie oczy – dodałam w obu językach, uznając, że będzie to prostsze niż ciągłe przekonywanie, że mają opuścić broń. Oczywiście nie objęłam mocą Juana i Ianiry, co prawda w niczym by to im nie zaszkodziło, ale nie chciałam kontrolować w ten sposób swoich przyjaciół, nawet przez chwilę.
   Przez sekundę myślałam, że wampirzy władca wybuchnie gniewem i rzuci się na mnie, ale szybko się opanował.
   - Skoro przysłał cię najstarszy wampir, czemu nie przyszłaś bezpośrednio do mnie? - zapytał, jednocześnie zerkając na poddanych.
   - Wysłuchałbyś mnie? - zapytałam, czując, że tracę kontrolę. Władca również był gorącokrwisty i choć nie potrafił tego co ja, nie mogłam długo panować nad jego wampirami. - Nie jestem przeciwna twojej władzy. Możecie otworzyć oczy – mruknęłam, choć kilku osobom i tak się to udało. Unieśli kusze, ale władca powstrzymał ich ruchem dłoni. - Gdybym przyszła i powiedziała, że mam gorącą krew i proszę o uwolnienie uzurpatora, na pewno byś się na to nie zgodził, władco.
   - Wolałaś więc zakraść się do mojego zamku i uwolnić mojego wroga, by potem wspólnie przejąć władzę.
   Westchnęłam.
   - Jak mogę cię przekonać, że nie chcę twojej władzy i nie pozwolę, by on ją przejął? - Wskazałam na Cruela. Władca zastanawiał się przez chwilę.
   - Walczcie ze sobą – powiedział w końcu. - Zwycięzca będzie mógł odejść, jeśli będziesz to ty, wypuszczę również tych dwoje – wskazał na Juana i Ianirę. - Jeśli to on wygra, dostanie szansę na ucieczkę z kraju, ale oni zginą. Więc się postaraj, wampirzyco.

26 komentarzy:

  1. Co tu dużo mówić, mają przerąbane.:p Co prawda ten układ trochę dziwny, ale wyjątkowo dopinguję Amandę. Tylko ciekawe co na to wszystko Juan.:p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinna zabić Corneliusa?^^
      Cóż, wątpię, żeby władca chciał wysłuchać, co Juan ma do powiedzenia w tej sprawie:P

      Usuń
  2. Układ ma sens. I jednak dolicz mi te brakujące 0,5 niechęci do Amandy, bo właśnie wraca do swego dawnego ja.
    I dziękuję za dedykację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nie lubi Corneliusa?^^

      Usuń
    2. Nie, raczej bo ma tendencję do znajdowania w nim kozła ofiarnego za wszelkie zło, które ją spotkało. Nie do końca słusznie. Są wampirami, zachowują się inaczej niż ludzie, mają inne normy. A Amanda ciągle ich mierzy ludzką miarą. Lub swoją czyli wyjątkową.
      A ja Corneliusa lubię chyba za to właśnie, czego ona w nim nie znosi ;P Nie, nie za pożeranie dzieci, ale za bycie wampirem mniej skonfliktowanym z sobą i żyjącym z wyrzutami, ale po prostu takim, który się odnalazł w "krwiożerczości" i jest mu z tym dobrze ;P No i doceniam to, że jako jeden z nielicznych w tej historii ma plany na większą skalę niż spokojne życie gdzieś-tam z żoną/mężem/przyjaciółmi. To, że chce zostać władcą, to nie powód, żeby dostawać od narratora po łbie ;) (I liczę na to, że w następnej części nie tyle nie dostanie, ale tytułowy pojedynek będzie odnosił się do niego i dotychczasowego władcy). Tylko nie wiem, dlaczego na razie tak cierpliwie tego wszystkiego wysłuchuje...
      "Jak mogę cię przekonać, że nie chcę twojej władzy i nie pozwolę, by on ją przejął?" Co za ego... Chyba, że mówi tak tylko z tego powodu, że tak lepiej brzmi.
      Ulubiona część? Za słabo już pamiętam stare, więc chyba ta, w której był Gowan. Bo mam słabość do empatów, a on bardzo ładnie omotał Amandę. Albo piraci - bo chociaż było o właśnie tym spokojnym (mniej więcej) życiu z mężem, to miało inny klimat niż reszta, Amanda została sama i to była fajna odmiana. Sam Cornelius niestety nie wystarczy, żeby Ameryka je przebiła :)
      Ale się rozpisałam.

      Usuń
    3. Amanda twierdzi, że nie pozwoli Corneliusowi przejąć władzy, bo: 1. uważa, że po tym czego nauczył ją Gowan jest w stanie go pokonać, 2. chce zapewnić władcę, że jest po jego stronie;)
      Amanda przestała już mierzyć wampiry ludzką miarą, zauważ jak na samym początku przekonywała je do picia zwierzęcej krwi, potem uznała, że picie ludzkiej jest ok. jeśli zabija się morderców, a obecnie jest przeciwna przede wszystkim zabijaniu dzieci. Nadal ma swój system wartości, zupełnie inny niż Cruela, ale już nie taki radykalny. Mam nadzieję, że choć trochę widać tę zmianę;) A poza tym, bądź co bądź, byli wrogami, więc miała powitać go uśmiechem?:p
      A długie komentarze zawsze są mile widziane;p

      Usuń
    4. Wiem, że chce go przekonać, ale tak jakby... to co zrobi Cornelius to nie jej sprawa. I nie mówię tego tylko dlatego, że chodzi o moją ulubioną postać. Nie stawiała warunków przy wyciąganiu tego tajemniczego kogoś, jeśli dobrze pamiętam. Powiedziała, że wyciągnie, bo to przyjaciel przyjaciela. A to co zrobi wyciągnięty to sprawa wyciągniętego.
      "a obecnie jest przeciwna przede wszystkim zabijaniu dzieci." Tej zmiany nie wyłapałam. Zawsze widziałam jej reakcję w kategoriach "winny" - ujdzie, ale i tak lepiej byłoby wypić zwierzaka (swoją drogą jestem ciekawa ewentualnego spotkania Amandy z zaciekłymi ekologo-wegetarianami); "niewinny" - nigdy w życiu.
      Nie, nie z uśmiechem, ale trochę obiektywizmu by nie zaszkodziło. Poza tym "podły", serio? Nie mówię, że nie jest, ale to stwierdzenie jest w ich sytuacji tak nie na miejscu...
      Btw: jak Ci idzie czytanie?

      Usuń
    5. Amanda nadal nie popiera zabijania niewinnych, gdyby popierała, jaki sens miałoby dla niej picie zwierzęcej krwi? Oczywiście ekologom wegetarianom, czy też weganom nie podobałby się jej wybór, ale ja też lubię jeść mięso:P
      Czytanie idzie powoli, bardzo powoli:p

      Usuń
    6. Ale wiesz, nie-złoczyńca to nie znaczy od razu dziecko :) A napisałaś tamto zdanie tak, jakby teraz jedynym problemem było dla niej wypijanie dzieci. Czyli aż tak bardzo sie nie zmieniła.
      Szkoda ;P

      Usuń
    7. A powinna zmienić się na tyle, by zabijać niewinnych?:p Amanda?

      Usuń
    8. To ja też odpowiem pytaniem, bo dlaczego nie: a kto to mówi?

      Usuń
    9. Pytam, bo ciekawa jestem, czy chciałabyś zobaczyć w niej taką zmianę:p

      Usuń
    10. Nie wiem jak bardzo poważny powód dałoby się wprowadzić, żeby wyszło wiarygodnie więc nie. Co nie zmienia faktu, że w niektórych momentach potrafi wkurzyć.
      Ale, jak kiedyś wspominałam, ja bardzo rzadko lubię pierwszoplanowe postaci, bo wolę czytać o kimś, kto ma pazur albo jest na wystarczająco dalekim planie, żebym sobie mogła ten pazur dopowiedzieć ;P W najlepszym wypadku jestem neutralna :)

      Usuń
    11. No właśnie, to by nie wyszło wiarygodnie;)

      Usuń
  3. Ulubiona część? Anglia i Azja - z oczywistych względów ;) Dobry rozdział. Podobał mi się ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Coz duzo mowic, zgodnie z przewidywaniami przyjaciel okazał się Corneliusem, nie przepadam za ta postacią. Choc dziwi mnie decyzja władcy Rosji z tym pojedynkiem, ja tam bym ich od razu pozabija:p Włam, uwolnienie więźnia, zabicie strażników a on chce się sobie widowisko urządzić :p

    Pytanie o części jest chyba najtrudniejszym z dotychczasowych bo ciężko je sobie przypomnieć. Łatwiej bym miała wskazać te których nie lubię :) Niech bedzie ze ulubiona to ta po przemianie Amandy, jest tam duzo Erica, jest pierwsza miłość i ta późniejsza zemsta. Fajnie się to czytalo :) Również podobała mi się kolejna cześć w Anglii gdzie naprawdę lubiłam młodziutka Amelie :) Choc zapomnialam jeden fakt, kto ja przemienił, wogole nie mogę sobie tego przypomnieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy lubią widowiska:p
      Amelię zmieniła Kate, by uwolnić się od swojego opiekuna - Olivera, który był wówczas władcą Anglii. Potem Andy pokonał Olivera, Kate została jego królową, a Amelia zmieniła swojego męża w wampira;)

      Usuń
    2. Dzieki za przypomnienie :) Amelie zmieniajacą meza zapamietalam ale reszty nie :) To bylo tak dawno temu a ja bez przerwy czytam jakies ksiazki wampirach :)

      Usuń
    3. W razie czego pytaj, to faktycznie było dawno i wiadomo, że trudno zapamiętać takie szczegóły. Ważne, żebym ja pamiętała;p

      Usuń
  5. Tak, niech Amanda go zabije! :D ale dyskusja nad trumną była ciekawa, ta rozmowa to musiała być dla Juana i Ianiry jak mecz tenisa: Amanda-Cornelius-Amanda-Cornelius... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy pojawi się nowy rozdział? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno powiedzieć. Napiszę w następnym komentarzu, jak już będę wiedziała, na kiedy się wyrobię, oki?:)

      Usuń
    2. Nowy rozdział pojawi się 5-7.02 :)

      Usuń