Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

12.12.2015

Rozdział III - Miasteczko wampirów

   - To chyba dobrze, mogłaś skupić się na zadaniu, zamiast na utracie Nicolasa i żałobie? - zapytała Karolina. Nie mogłam się z nią nie zgodzić.
   - Byłam gotowa uratować ich przyjaciela, tym bardziej, że nauczyłam się wykorzystywać swoje umiejętności i nie musiałam obawiać się innych władców – odparłam.
   - I pomóc przejąć mu władzę?
   Westchnęłam i oparłam się wygodniej w fotelu.
  - Ta kwestia okazała się dużo bardziej skomplikowana.


   - Wyciągnąć z trumny śmierci? Niekoniecznie – odpowiedziała mi Ianira, na co Juan spojrzał na nią ponuro. - Nie jest tego wart. Ma zły wpływ na Juana, pakuje go w kłopoty, ma całą masę wrogów i...
   - Querida... - przerwał jej Juan.
   - No dobrze, już dobrze. To jego przyjaciel, więc tak, potrzebujemy pomocy, żeby go wyciągnąć. - Zerknęła na męża, który uśmiechnął się i pocałował ją w policzek.
   - O tym opowiemy ci jutro – zadecydował. - Spokojnego wypoczynku, Amando.
   Następnego popołudnia, po wybudzeniu z letargu, wyszłam z trumny, odświeżyłam się i przebrałam w rzeczy, które pozostawiła dla mnie przyjaciółka: długą damską koszulę i sarafan, aksamitną sukienkę bez rękawów sięgającą ziemi, z wysoką talią, rozszerzaną ku dołowi i bogato wyhaftowanymi wzorami. Żałowałam, że nie mogłam zobaczyć się w lustrze, ale musiałam przyznać, że rosyjska moda przypadła mi do gustu. Kiedy byłam gotowa, wyruszyłam na poszukiwanie gospodarzy.
   Juan i Ianira mieli całkiem spory dom, wręcz rezydencję o wielu pokojach; wszędzie panował ład i porządek, a większość pokoi wyglądała na niezamieszkane. Nie dostrzegłam też służby.
   Znalazłam moich przyjaciół w salonie, gdzie czekali, aż się obudzę.
   - Kiedy dojadą twoje walizki? - zapytała Ianira. - Jeśli trzeba gdzieś po nie pojechać, to możemy kogoś wysłać.
   - Nie mam walizek. - Rozłożyłam bezradnie ręce i opowiedziałam im o swojej przygodzie w czasie sztormu.
   - Och, tak mi przykro. - Wampirzyca objęła mnie ramieniem i zapewniła, że mogę korzystać z jej strojów. - Jeszcze dziś wyślę kogoś na zakupy – dodała. - Nie jesteś głodna? Jadłaś ostatnio? - dopytywała.
   - Tak, posilałam się niedawno – zapewniłam. - To kiedy wyruszamy ratować twojego przyjaciela?
   - Dziś w nocy, o ile się zgodzisz – wyjaśnił Juan, siadając na kanapie. Zajęłyśmy miejsca obok niego. - Musisz być świadoma, że to niebezpieczne, jeśli nas schwytają, możemy zginąć.
   - Jeśli chcesz się jeszcze zastanowić, przełożymy to na inną noc – dodała Ianira. - Nie będziemy mieli pretensji, jeżeli zrezygnujesz, Cornie sam sobie zgotował taki los...
   - Pomogę wam, jestem zdecydowana – przerwałam jej. - Nikt nie zasługuje na taką śmierć, a już szczególnie przyjaciel Juana. Dziś w nocy? A jak długo jest w trumnie śmierci? Wie, że go uratujesz?
   - Trzy noce – wyjaśnił mój przyjaciel. - Nie wie, czy znajdę sposób, więc powinniśmy się śpieszyć. Lepiej, żeby nie zwariował.
   - I tak nie widać by było różnicy – stwierdziła Ianira. Wyraźnie go nie lubiła. Jej mąż tylko przewrócił oczami.
   - Opowiecie mi wszystko, zanim zapadnie zmrok? Im więcej wiem, tym lepiej. - Zerknęłam na małżonków. Ianira przyznała mi rację.
   - Zaczniemy od momentu, kiedy wyjechaliśmy do Hiszpanii – zaproponowała. Skinęłam głową i wtedy zdałam sobie sprawę, że nie zdziwiła ich nieobecność mojego opiekuna.
   - Wy wiecie, prawda? O śmierci Erika?
   - Wiemy. - Juan pochylił głowę. - Przykro nam z tego powodu. Był wspaniałym kompanem i znakomitym wojownikiem.
   - Jak się dowiedzieliście?
   - Wysłaliśmy wieści do Ameryki i Martin nam odpisał – wyjaśniła wampirzyca. - Mieliśmy tam popłynąć, ale jakoś się nie złożyło...
   - Rozumiem. Popłynęliście do Hiszpanii, żeby pomóc przyjacielowi – przypomniałam sobie. - Udało się?
   - Tak, Jose wpadł w konflikt z tamtejszym władcą i musiał się ukrywać. Ponieważ ten władca był mi winny przysługę, poprosiłem o ułaskawienie Josego – wyjaśnił Juan. - Spędziliśmy tam kilka lat, potem mieliśmy dołączyć do was, ale Jose się zakochał w pewnej Włoszce, która była chwilowo w Hiszpanii. Poprosił nas o pomoc w jej odszukaniu; okazało się, że wpadła w kłopoty.
   - Bianca łatwo wpada w kłopoty – dodała Ianira.
   - To przez jej charakter, zawsze musi mieć ostatnie słowo i potrafi być naprawdę złośliwa.
   - Ale kocha Jose, z wzajemnością.
   - Tak, ale ile biedak musiał przez nią przejść...
   - Cóż, miłość bywa wymagająca...
   - Nie twierdzę, że nie, querida. - Juan objął żonę ramieniem, muskając ustami jej szyję. - Ale dobrze, że ja mam ciebie...
   - Całkowicie się z tobą zgadzam. - Wampirzyca uśmiechnęła się czule do męża i wróciła do opowieści. - Cóż, w pogoni za Biancą zwiedziliśmy trochę Europy, w końcu wylądowaliśmy we Włoszech.
   - Tam wreszcie Jose uwiódł ukochaną, a wyjechaliśmy stamtąd około tysiąc siedemsetnego roku – obliczył Juan.
   - W takim razie dużo czasu zajęły wam podróże – stwierdziłam. Ianira wzruszyła ramionami.
   - Poznasz Biancę, to zrozumiesz. Włochy są trochę zbyt słoneczne, zatem mieliśmy popłynąć do Ameryki. Ale pojawiły się problemy, zmieniła się władza wampirów, gdy już mieliśmy wypływać. Kiedy po wszystkim udało nam się ruszyć w kurs do Ameryki, statek zatonął, a my wróciliśmy w łodziach. Nasza czwórka.
   - To pech – zgodziłam się z nimi. - Dokąd dopłynęliście?
   - Do Francji – wyjaśniła wampirzyca.
   - Bardzo się zmieniła? Długo tam byliście? - zaczęłam dopytywać o szczegóły, o miejsca, które znałam; niestety, okazało się, że tej części mojego ojczystego kraju niestety nie odwiedzili.
   - Tam Bianca znowu wpadła w tarapaty – podjął Juan. - Naraziła się nieodpowiednim osobom i w efekcie wszyscy trafiliśmy do celi. Na szczęście moje znajomości i zdolności negocjacyjne pomogły nam się wydostać. Inaczej byłoby kiepsko...
   - Chciałabym poznać tę wampirzycę – stwierdziłam po namyśle. - To przyciąganie kłopotów przypomina mi samą siebie.
   Roześmieli się.
   - Będziesz miała okazję – zapewniła Ianira. - Bianca mieszka niedaleko stąd. Mówiliśmy o Francji – wróciła do tematu. - Otóż udało nam się wynegocjować wolność, a potem wydostaliśmy Jose i Biancę. Niestety, ponownie nie udało nam się popłynąć do Ameryki, gdyż pojawiła się Raisa. Nie chcieliśmy, żeby podążyła za nami, zatem w ostatniej chwili zmieniliśmy statki.
   - Raisa? - zdziwiłam się. - Ta sama, która zaatakowała nas w Grecji?
   - Niestety. - Juan spochmurniał. - Najwyraźniej obrała sobie za cel uprzykrzanie nam życia. I zamiast do Ameryki, popłynęliśmy do Norwegii.
   - A potem udaliśmy się do Szwecji, gdzie spędziliśmy jakieś czterdzieści lat.
   - Niecałe – sprostował Juan. - Spotkaliśmy grupę wampirów, znałem dwoje z nich, reszta też była w porządku. Założyliśmy coś w rodzaju miasteczka wampirów. Żyliśmy w pewnym oddaleniu od ludzi, którzy czasem do nas trafiali i, no cóż, nie wracali.
   - No, niezupełnie. - Ianira pokręciła głową. - Jeśli byli to niewinni ludzie, pozwalaliśmy im odejść. Ale najgorsi dranie i złoczyńcy znajdowali swój koniec. Właściwie było nam tam dobrze. - Wampirzyca uśmiechnęła się na to wspomnienie. Wyglądała, jakby tęskniła za tamtymi czasami. Nie musiałam więc pytać, czemu nie udali się do Ameryki. Znaleźli swoje miejsce na Ziemi i nie chcieli go opuszczać. A jednak odeszli.
   - Co się stało? - zapytałam po chwili milczenia. Ianira westchnęła smutno, opierając głowę o ramię męża. Odpowiedział mi Juan.
   - Łowcy. Przyjechali cała zgrają i zaczęli nas zabijać. Ostatecznie ich pokonaliśmy, ale tam przestało być bezpiecznie. Musieliśmy się przenieść.
   - Myśleliśmy o Ameryce, wtedy jednak przyszedł do nas list od Martina, w którym pisał, że ty wyjechałaś, Erik nie żyje, a oni też nie byli pewni, czy tam zostaną, bo łowcy zainteresowali się nowym kontynentem. - Ianira wyraźnie posmutniała, mówiąc o śmierci mojego opiekuna, na ten widok Juan objął ją i przytulił. - Więc udaliśmy się dalej, na wschód. Do Rosji.
   - Tak trafiliśmy do Perm, miasteczka założonego całkiem niedawno, piętnaście lat przed naszym przybyciem. Było nas osiemnaścioro. Ludzi było trzydzieści parę osób, nie licząc dzieci. Jeden z nich, ich burmistrz, terroryzował mieszkańców. Odetchnęli z ulgą po jego śmierci. - Ukazał śnieżnobiałe kły w drapieżnym uśmiechu. Nie musiałam pytać o rodzaj śmierci.
   - Ukaraliśmy jego i pomocników, katów, którzy dręczyli ludzi, a potem zawarliśmy porozumienie z mieszkańcami – uzupełniła Ianira. - Zostali objęci naszą ochroną, żaden wampir nie miał prawa ich skrzywdzić. W zamian chronili nas przed łowcami, a gdy przybywali ludzie spoza miasteczka, kierowali ich do nas. A konkretnie do Juana, który jest wampirzym burmistrzem – dodała z wyraźną dumą.
   - W takim razie gratuluję – powiedziałam z uśmiechem. - Ale... wszyscy spoza miasteczka byli kierowani do ciebie? Zabijaliście ich? Ten człowiek, który mnie tu przyprowadził, wyglądał, jakby przywiódł mnie na śmierć.
   - A jednak przyprowadził, zgodnie z umową. Tak, do nas albo do Jose, gdyby nas akurat nie było w domu. - Juan wzruszył ramionami. - Przyprowadzają tu wszystkich, o ile przybyli w nocy lub zostali do zmroku.
   - Ustaliliśmy to w celu bezpieczeństwa – wyjaśniła Ianira. - Jeśli okaże się, że trafili do nas źli ludzie, rozwiążemy problem. Jeśli dobrzy, odeślemy ich do pobliskiej gospody. Mamy kilka ustalonych zasad i tego się trzymamy. Jak na razie to się sprawdza. Co prawda to nie to samo, co w Szwecji, ale czujemy się bezpiecznie i oni też. Tak to się zaczęło i tak jest do tej pory.
   - A nie boicie się, że skoro mieszkańcy wiedzą, kim jesteście, mogliby wam zagrozić w czasie snu? - Pokręciłam głową z niedowierzaniem. - Na pewno istnieje takie ryzyko...
   Juan prychnął i pokręcił głową.
   - Oczywiście, że się przed tym zabezpieczamy. Żaden człowiek nie zaskoczy nas w dzień. Ale minęło już prawie trzydzieści lat, a miasteczko się rozwija – dzięki nam. Oni chronią nas w dzień, my ich w nocy. Oni pozwalają nam żywić się na obcych, a my pomagamy im, gdy tego potrzebują. Kiedyś będzie to jedno z najwspanialszych miast w Rosji i to będzie nasza zasługa – dodał z dumą.
   - Możesz czuć się u nas bezpiecznie – zapewniła mnie Ianira.
   - A co na to obecny władca Rosji? - zapytałam. Mój przyjaciel wzruszył ramionami.
   - Jurija Woronina nie obchodzą nasze układy z ludźmi, byle otrzymywał należną mu daninę – mruknął.
   - Daninę?
   - W ludziach – wyjaśniła jego żona. - Co miesiąc każde miasto ma mu dostarczać ludzi. Po to mamy więzienie, gdy przybywa jego straż, oddajemy im więźniów i wszystko jest w porządku.
   - Po co mu tyle ludzi raz w miesiącu? - zdziwiłam się. - Urządza krwawe uczty?
   - A kto go tam wie... - Juan pokręcił głową. - Przez niego musimy polować poza miasteczkiem, szukać ofiar wśród band zbójeckich, kombinować. Miałem nadzieję, że Corniemu uda się go zabić, ale okazało się inaczej.
   - A ten Cornie... To jeden z mieszkańców miasteczka?
   - Nie, na szczęście – mruknęła Ianira. - Nikt z naszych się w to nie mieszał. Inaczej całe miasteczko zostałoby zrównane z ziemią. Na szczęście władca nie wie, że ten nadęty wampir przyjaźni się z Juanem.
   - Skoro nie pochodzi ze Szwecji, to jak się poznaliście? - zapytałam przyjaciela.
   - Uratował mi życie – odpowiedział. -  Jakieś dwa lata po przeprowadzce do Perm przyjechał do Rosji, by się osiedlić i wpadł w konflikt z władcą.
   - Bądźmy szczerzy, od początku planował przejęcie władzy – przerwała Ianira – a Rosję wybrał, bo ma przerośnięte ambicje.
   - Tak czy inaczej, wpadłem w pułapkę łowcy i... no cóż, sam oczywiście też bym sobie poradził, co nie zmienia faktu, że Cornie zjawił się w porę i mi pomógł.
   - Nie chciał zamieszkać w Perm? - zdziwiłam się. Juan pokręcił głową.
   - Musiałby przestrzegać zasad. A on nie lubi ograniczeń.
   - Rozumiem. - Skinęłam głową w zamyśleniu. - To jaki jest plan?
   Juan i Ianira wymienili spojrzenia.
   - Jeden z moich znajomych jest strażnikiem w pałacu władcy, stąd wiemy o uwięzieniu Corniego – powiedział Hiszpan. - Wprowadzi nas bocznym wejściem, gdy będzie pełnił tam wartę. Mamy godzinę, potem wartownicy na zewnątrz się zmieniają. To wystarczająco dużo czasu, by wejść, znaleźć lochy, trumnę Corniego i go uwolnić.
   - Pod warunkiem, że twój znajomy rzetelnie sporządził mapy – mruknęła Ianira.
   - Nie martw się, mi amor, Misza zna te lochy doskonale, wejdziemy, zrobimy swoje i wyjdziemy.
   - W takim razie powinniśmy się szykować, już prawie noc. - Wskazała na okno, za którym słońce zachodziło właśnie za horyzont.
   - My? Querida, ty zostajesz. Gdyby coś poszło nie tak, zrobi się nieciekawie...
   - Gdyby coś poszło nie tak, nigdy bym sobie nie wybaczyła, że nie byłam z tobą – zaprotestowała wampirzyca, przybierając stanowczy ton. Założyła ręce na piersiach, a jej zacięta mina wskazywała, że nie ustąpi. - Nawet nie próbuj mnie przekonywać, Juan.
   - To niebezpieczne. Nie mogę cię narażać na takie ryzyko. Jeśli nas schwytają...
   - To Jose przyjdzie nam z pomocą – dokończyła, zbijając jego argumenty. - Nie będę bezczynnie siedzieć, podczas gdy ty narażasz się dla tego całego... Corniego.
   - Cornie to imię czy zdrobnienie? - zapytałam, chcąc przerwać im sprzeczkę. Zdecydowanie zgadzałam się z Ianirą, na jej miejscu też bym nie chciała zostać w domu.
   Zanim Juan zdążył odpowiedzieć, do domu wpadł znienacka wysoki wampir, bez kożucha, za to w płaszczu i czapce podszytej sobolowym futrem. Zatrzymał się w progu i uśmiechnął szeroko na nasz widok. Widząc ten uśmiech pełen chłopięcego uroku, nie mogłam nie odpowiedzieć tym samym.
   - To nasza gorącokrwista? - zapytał po angielsku. - Witaj, miło mi cię poznać. - Ukłonił się uprzejmie. - Jestem Jose.
   - Amanda – przedstawiłam się.
   - Jesteśmy gotowi. - Wampir zwrócił się do Juana. Mój przyjaciel spojrzał na żonę, westchnął i skinął głową.
   - W takim razie... ruszajmy.
   - Na ratunek aroganckiemu przyjacielowi Juana – dodała Ianira, biorąc męża pod rękę. Tym razem nie zaprotestował.

33 komentarze:

  1. Dziękuję za dedykację i za Juanowe buziaki. :D
    Dobrze znów usłyszeć o Juanie i Ianirze. Zwłaszcza o Juanie. Baaaaaaaaardzo długo go nie było. Aż jestem ciekawa, co robił, bo na pewno opowiedział wersję okrojoną.^^
    Domyślam się, kim jest ten tajemniczy przyjaciel, za którym nie przepada Ianira, ale to już Ci na uszko mówię.;)
    Kogo nie lubię? Amandy:p Ale chyba nie ma opcji ukatrupienia jej i przeniesienia narracji na Juana. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę:)
      Za długo by było na pełną wersję;p
      Zgadłaś, ale myślę, że większość czytelników skojarzy;p
      Nie ma:P

      Usuń
  2. Nareszcie Juan :)) fajnie sie czyta jego dyskusje z Ianira :)
    Jakos mam podejrzenia kim moze byc Cornie ale nie bede zdradzac publicznie :) za to moge powiedziec ze Raisy absolutnie nie pamietam, nie mam pojecia kim byla wiec chyba musze sie cofnac do wczesniejszych rozdzialow :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo w podstronie bohaterowie;p

      Usuń
    2. Moze jestem slepa ale nie widze jej w bohaterach:p

      Usuń
    3. Faktycznie jakoś ją pominęłam, przepraszam, ale już jest:)

      Usuń
  3. A kogo najbardziej nie lubie to akurat latwo powiedziec, oczywiscie Lary, najwspanialsza czescia tej opowiesci byl fragment gdy umarla :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tyle imion, tyle ludzi, też musiałam zajrzeć kim była Raisa :D Ewidentnie w wakacje muszę przeczytać to od nowa, poprawione czy nie :D
    Nie cierpiałam Lary i Maurycego ;)
    Ale Juan umie się zawsze ustawić nie? A jego relacje z żoną nic się nie zmieniły :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juan tak, zawsze;) Widocznie ich miłość się nie wypaliła jak to czasem bywało u Amandy:p

      Usuń
    2. Zapomniałam o Maurycym, dzieki za przypomnienie. Jego z przyjemnością bym uśmierciła

      Usuń
  5. Jako, że czas mi przecieka przez palce napiszę tylko: wreszcie nareszcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udanego Sylwestra szczęśliwego nowego roku :) odpowiadając na pytanie w ankiecie: bardzo długo nie lupiłam Amandy, ale ostatnio się wyrobila trochę, więc zostaje... Maurycy. Chyba. Nie ma tu raczej postaci, której bym nie znosila. Chociaż Inyan też mnie denerwował, nie pamiętam już czym.

      Usuń
    2. Dzięki, spóźnione bo ostatnio tu nie zaglądałam, ale dziękuję bardzo i również szczęśliwego Nowego Roku;)

      Usuń
  6. Nie lubiłam Nicholasa. Ale jego problem się już rozwiązał. Nie znoszę Martina! Mam nadzieję, że on już też niedługo będzie gryzł piach! :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co Ci zrobił biedny Martin, że tak bardzo pragniesz jego śmierci?:p

      Usuń
  7. Mnie na szczęście nic. Ale jak dla mnie jest wymoczkowatym maminsynkiem. Zero charakteru. Odnoszę wrażenie, że jakby mógł to by siedział i płakał i pozwalał się głaskać po głowie. #niedlamartina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to powód do zabicia go?^^
      Hehe no nie wiem, czy mamisynek to dobre porównanie biorąc pod uwagę, kto go wychował:P

      Usuń
  8. Czemu nie? Za mniejsze przewiny bohaterowie ginęli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powieść to nie sąd, a śmierć bohaterów to nie kara za grzechy:p

      Usuń
  9. Życzę zdrowych i spokojnych świąt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, również życzę Ci wszystkiego najlepszego, udanej zabawy w Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku:)

      Usuń
  10. Widze ze nie tylko ja wpadłam na pomysł by zajrzeć :) przyłączam się wiec do Laury, życzę tobie Natalio i wszystkim czytelniczkom wesołych świat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo i wzajemnie, pozdrów synka:) Życzę Ci szampańskiej zabawy w Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku;)

      Usuń
  11. W końcu znalazłam trochę czasu, żeby przeczytać i skomentować. Bardzo długo mnie nie było, ale rozdziały też pojawiają się rzadziej i szybko nadrobiłam zaległości. Mimo że nie lubiłam Nicka to jakoś zrobiło mi się go szkoda, jak umarł. Także mam pewne podejrzenia, co do nowego/starego bohatera, jeśli dobrze myślę to nie cieszę się bardzo, bo jego także nie lubiłam. Z całej powieści najbardziej nie lubię Maurycego, Nicka i Martina. No i Amanda czasami mi działa na nerwy, ale jej mogę to wybaczyć.

    OdpowiedzUsuń
  12. Co? Czemu tak krótko? Jeszcze dobrze się nie wczytałam, a już koniec :( Jestem z lekka niepocieszona, ale tym bardziej czekam na kolejny rozdział. No niezłe przygody mieli, zwłaszcza ta Blanca mnie intryguje. Miło będzie ją poznać, no tego wampira z trumny :)

    PS. Kogo nie lubiłam/lubię? Nicolasa - działał mi na nerwy, Maurycego, Lary, Martina - ledwo tolerowałam, Corneliusa - wiadomo dlaczego, Marigold - głupia dziewucha :)

    Buźka i do kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wydaje mi się, żeby ten rozdział był krótszy od innych:p

      Usuń
  13. Kiedy pojawi się nowy rozdział? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno powiedzieć, w jeśli w tym tygodniu uda mi się coś napisać, to koło weekendu, ewentualnie poniedziałek-wtorek. Ale postaram się wcześniej.
      Nowa czytelniczka czy nie komentowałaś wcześniej?:)

      Usuń
  14. Odpowiedzi
    1. To miło:) Udało Ci się przebrnąć przez wszystkie poprzednie części?

      Usuń
  15. Udało się ;-) i muszę powiedzieć że opowiadanie jest ciekawe i dobrze się czyta :-D

    OdpowiedzUsuń