Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

11.11.2015

Rozdział II - Tajemnica Ryana

   - A więc podróż miałaś niezbyt udaną – podsumowała Karolina, kiedy przerwałam na chwilę swoją opowieść. - Najpierw wypadasz za burtę, potem do ciebie strzelają... Mam nadzieję, że wampir, którego spotkałaś, nie był wrogo nastawiony.
   - Miałam szczęście, że spotkałam go na swojej drodze, północna Norwegia nie była zbyt przyjazna dla nie obeznanych z nią wampirów – odparłam i wróciłam do przerwanego momentu.


   Poczułam tak niesamowitą ulgę, że miałam ochotę się roześmiać. Nawet jeśli wampir był wrogo nastawiony, byłam pewna, że nie zacznie do mnie strzelać ani nie rzuci się na mnie z kołkiem. A kto wie, może nawet wskaże mi właściwą drogę.
   Powiedział coś do mnie, prawdopodobnie po norwesku, przyglądając mi się uważnie. Miał jasne włosy, których kolor można było określić jako popielaty blond, proste, wystające spod futrzanej czapki. Był mniej więcej mojego wzrostu i ubrany był jak każdy Norweg o tej porze roku – w kożuch z futra renifera. Spod jasnej grzywki dojrzałam wesołe, niebieskie oczy.
   - Kim jesteś? Możesz mi pomóc? - zapytałam po szwedzku. Wampir sprawiał miłe wrażenie, a na moje pytanie uśmiechnął się lekko.
   - Jakiej pomocy szukasz? - odpowiedział w tym samym języku.
   - Zgubiłam się – przyznałam. - Miałam dopłynąć do Tromsø, ale wypadłam za burtę podczas sztormu. Nie wiem, czy mój statek dotarł do portu.
   - Wypadłaś za burtę? I dopłynęłaś wpław do brzegu? - zdziwił się wampir.
   - Dokładnie. - Skinęłam głową.
   - To tłumaczy, czemu tak wyglądasz – stwierdził mężczyzna, lustrując mnie wzrokiem. - Każdy łowca z miejsca by cię zatłukł, nie możesz tak wejść do portu. Zabiorę cię do siebie i pożyczę kilka ubrań, dobrze?
   Zawahałam się. Nieznajomy wampir tak po prostu proponuje mi pomoc? I ta wzmianka o łowcach...
   - A co ty tutaj robisz? - zapytałam ostrożnie.
   - Poluję na renifery. Tu nie ma wielu łowców, ponieważ noc jest krótka i wampiry zwykle omijają te tereny – wyjaśnił. - Jestem Ryan – dodał.
   - Amanda – przedstawiłam się. - Pijesz krew zwierząt?
   - Czasami. Mniejsze ryzyko. - Wzruszył ramionami. Było w nim coś podejrzanego, ale zaoferował mi pomoc i powinnam skorzystać. Wielkiego wyboru nie miałam. - A ty? - zapytał nagle, zerkając na mnie uważniej. - Zabiłaś tu kogoś?
   - Tylko renifera. Piję wyłącznie zwierzęcą krew – wyjaśniłam. Uniósł lekko brwi, ale nie skomentował.
   - Chodź ze mną, jak mówiłem, noc jest tutaj krótka. - Ruszył przed siebie.
   - Zauważyłam – mruknęłam i pobiegłam za nim.
   Dotarliśmy do brzegu, gdzie czekała na nas łódka. Ryan wsiadł do niej i zrobił mi miejsce. Kiedy usiadłam, podał gruby pled.
   - Przykryj się. Jeśli ktoś cię tak zobaczy, może odkryć, kim jesteś. Ludzie są tutaj zabobonni.
   - Tak... coś o tym wiem. - Opatuliłam się szczelnie. - Płyniemy do Tromsø?
   - Nie. Mogę cię tam zaprowadzić, ale nie wejdę do portu, za dużo łowców się tam kręci. - Sięgnął po wiosła i zaczęliśmy płynąć.
   - Myślisz, że mnie rozpoznają? Jeśli statek dopłynął, mogłabym odzyskać swoje rzeczy – wyraziłam nadzieję.
   - Wątpię, czy ci się uda. Łowcy stale pilnują portu. - Wiosłował powoli, lecz jednostajnie.
   - Gdybym zdążyła przed wypłynięciem statku w kolejny rejs...
   - Jeśli zjawisz się jak gdyby nigdy nic po tym, jak wypadłaś za burtę, kapitan mocno się zdziwi. Wieści szybko się rozchodzą. - Ryan pokręcił głową. - Wiesz, że gdy statek dociera w dzień, łowcy często sprawdzają, czy nikt nie zostaje na pokładzie do zmroku? W ten sposób udaje im się zabić całkiem sporo wampirów. Być może miałaś szczęście, że wypadłaś za burtę. Poza tym twoich rzeczy już pewnie nie ma na pokładzie, przykro mi, ale odzyskanie ich to duże ryzyko.
   - Rozumiem. No trudno, w takim razie udam się prosto do Rosji – postanowiłam. Wampir spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
   - Aż do Rosji?
   - Czekają tam na mnie przyjaciele.
   - W takim razie mogę odprowadzić cię do granicy, nie dalej – odparł po namyśle.
   - Tam też jest niebezpiecznie? - zdziwiłam się.
   - Tak, ale z innego powodu. Walka o władzę. - Skrzywił się. - Mam nadzieję, że twoi przyjaciele nie są w to zamieszani.
   - Też mam taką nadzieję – mruknęłam, zerkając na przeciwległy brzeg. - Może powinnam ci pomóc przy wiosłowaniu? - zaproponowałam. Uśmiechnął się rozbawiony.
   - Z jakiego kraju pochodzisz? Kobiety u was wiosłują, powożą i wykonują inne ciężkie prace?
   - Urodziłam się we Francji, ale to nie ma nic do rzeczy. Wiosłowanie nie jest ciężkie – zaoponowałam. - Nie jestem delikatną kobietą, tylko wampirzycą...
   - W porządku, nie chciałem cię urazić – przerwał mi. - Po prostu dziwnie by to wyglądało. Już samo pływanie w środku nocy jest podejrzane.
   - Rozumiem. - Zerknęłam na wodę, w której odbijał się księżyc. Była pełnia. - Jesteś Norwegiem? - zapytałam mojego towarzysza. Skinął głową.
   - Trochę podróżowałem, ale lubię mój kraj. A ty, Amando? Dużo krajów zwiedziłaś?
   - Całkiem sporo – przyznałam. Miałam wrażenie, że chce wybadać, ile mam lat. Przypuszczałam, że jest ciekawy, ale nie chce mnie urazić takim pytaniem.
   - Jesteśmy na miejscu. - Zatrzymał się przy brzegu, wstał i pomógł mi wyjść. Zabezpieczył łódkę, po czym wskazał, bym pobiegła za nim.
   Moim oczom ukazała się niewielka chatka, solidna, z małym podwórkiem. W środku było dość przytulnie i ciepło. Ryan znalazł jakiś kożuch, nieco na mnie za duży oraz futrzaną czapkę i przyniósł mapę.
   - Musiałaś wypłynąć gdzieś niedaleko Tromvik, tak sądzę. - Wskazał miejsce na mapie. - Albo Rekvik. Przebiegłaś tędy, aż do okolic Tisnes, gdzie na siebie wpadliśmy. Teraz jesteśmy na tej wyspie. Udamy się na południe w stronę Vikran i cały czas w tę samą stronę, gdyż lądem będzie dużo szybciej. Po drodze zatrzymamy się na nocleg, a jutro o zmroku wyruszymy ponownie. Krótsza droga wiedzie przez Finlandię, ale musiałabyś się tam zatrzymać, władca wampirów wprowadził surowe przepisy. Bezpieczniej i szybciej będzie tędy. - Przesuwał palcem na północny wschód. - W tym miejscu znajduje się granica z Rosją i właśnie tutaj się rozstaniemy.
   - Naprawdę chcesz ze mną iść? - Spojrzałam na niego podejrzliwie. Wciąż miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywał. - I tak mi dużo pomogłeś. Jeśli dasz mi mapę, mogę sama...
   - Wierz mi, samej będzie ci dużo gorzej. Nie znasz terenu, łatwo zabłądzić, a ja i tak nie mam nic innego do roboty. - Niedbałym ruchem odgarnął przydługą grzywkę z czoła i uśmiechnął się przyjaźnie.
   - Nawet mnie nie znasz, a pomagasz mi tak zupełnie bezinteresownie – stwierdziłam, starając się nie brzmieć podejrzliwie. - Dziękuję.
   - Cały ja. - Rozłożył ręce i posłał mi uśmiech. Również się uśmiechnęłam. Może nie powinnam być taka podejrzliwa. - No dobrze, pora na nas, musimy dotrzeć do kryjówki, zanim zapadnie zmrok. - Wstał i pomógł mi założyć kożuch. Prawdopodobnie wyglądałam w nim dziwacznie, ale na pewno mniej, niż w samej sukience. Pasujących butów niestety nie miał, musiałam zostać przy swoich.
   Kilka minut później byliśmy już przy brzegu, gdzie przeprawiliśmy się na drugą stronę. Potem biegliśmy bez przerwy, zatrzymaliśmy się tuż przed świtem. Ryan zaprowadził mnie do jaskini, w której mieliśmy spędzić dzień. Zasypiając, wciąż miałam pewne obawy, ale nie pozostało mi nic innego, jak zaufać wampirowi, który mi pomógł.
   Kiedy się obudziłam, mój towarzysz już nie spał. Siedział i przyglądał mi się z ciekawością.
   - Opowiedz mi coś o sobie – poprosiłam. - Masz w zwyczaju pomagać innym wampirom w potrzebie?
   - Czasami, szczególnie pięknym kobietom – odparł Ryan z uśmiechem. - Czemu podróżujesz sama? Nie wspominałaś, by na statku został jakiś inny wampir.
   - Tak się akurat złożyło. - Nie miałam ochoty opowiadać o sobie. Każda myśl o Nicolasie sprawiała mi ból. Postanowiłam więc zmienić temat. Przez jakiś czas rozmawialiśmy, dowiedziałam się, że Ryan dość długo tutaj mieszka, ostatnio żywi się zwierzętami, by nie prowokować łowców, ale miałam wrażenie, że się się tu przed kimś ukrywa. Nie dociekałam, przed kim i dlaczego. Postanowiłam za to zapytać go o istotną dla mnie kwestię. - Wspominałeś coś o walce w Rosji. Ktoś chce zabrać władzę tamtemu władcy?
   - Niedawno jakiś gorącokrwisty wampir rozpoczął rebelię. Właściwie to mu się nie dziwię, obecny władca to tyran i despota. Choć nie wiem też, jaki jest ten drugi. Być może taki sam. Rzadko kiedy ci porządni zostają władcami. Władza często niszczy człowieka. Albo wampira.
   - Znałam władców, którzy byli w porządku, ale zdecydowana większość owszem, lubiła zabijać, rządzić, nadużywać przywilejów i myśleć, że skoro mają gorącą krew, to wolno im wszystko – powiedziałam. Ryan skinął głową.
   - Niestety, chyba wiele osób myśli w ten sposób. Ale nie wszyscy. To nie tak, że jeśli ktoś jest gorącokrwistym wampirem, to na pewno będzie chciał przejąć władzę. Krwi się przecież nie wybiera. - Wzruszył ramionami. Spojrzałam na niego ze zdumieniem.
   - Jesteś chyba pierwszym wampirem, który myśli podobnie jak ja w tej sprawie. Albo przynajmniej jednym z nielicznych. Dlaczego każdy uważa, że gorąca krew równa się przejęcie władzy? Takie moce i umiejętności można wykorzystać zupełnie inaczej.
   Zmarszczył brwi i chciał coś powiedzieć, ale w końcu pokręcił głową.
   - Powinniśmy się przygotować do drogi, zaraz zajdzie słońce.
   Biegliśmy przez połowę nocy, w końcu dotarliśmy do granicy z Rosją. Ryan podał mi mapę i wyjaśnił, jak mam dalej biec, by dotrzeć do Perm.
   - Dziękuję ci za wszystko, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. - Wyciągnęłam rękę w jego stronę.
   - Ja też – odparł i podał mi dłoń.
   W tym momencie poczułam gwałtowne mrowienie biegnące od jego dłoni, tak silne, że oboje odskoczyliśmy od siebie. Nagle zrozumiałam, co ukrywał Ryan.
   - Masz gorącą krew! - zawołałam.
   - Ty też – powiedział cicho. Przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie wzajemnie. A więc dlatego czułam, że coś jest nie tak, a Ryan naprawdę się ukrywał. Zapewne przed martwiącymi się ewentualną konkurencją władcami.
   Właściwie to nie powinnam się dziwić. Sama również wolałam nie rozpowiadać wszem i wobec o mojej gorącej krwi. Wiedziałam doskonale, jakie reakcje wywołuje ta informacja u innych wampirów.
   - Rosja to kiepski pomysł – odezwał się Ryan po chwili milczenia.
   - Możliwe, ale przyjaciele mnie potrzebują – odparłam. Pokiwał głową ze zrozumieniem.
   - Czyli... masz gorącą krew i nie chcesz przejąć władzy. A myślałem, że tylko ze mnie takie dziwadło...
   Roześmiałam się. Czułam ulgę. Nie wiedziałam, dlaczego; może po prostu bałam się, że wampir prowadzi mnie w pułapkę, a okazało się, że chodziło o coś zupełnie innego.
   - Więc jest nas dwoje.
   - Na to wygląda. - Uśmiechnął się i ostrożnie dotknął mojej dłoni. Drgnęłam, czując przenikający mnie dreszcz. Odsunął rękę. - Powinnaś zaopatrzyć się w rękawiczki. Tak na wszelki wypadek.
   - Tak zrobię. - Spojrzałam w wesołe, niebieskie oczy i zdałam sobie sprawę, że zyskałam sojusznika. Może nawet przyjaciela. Kogoś, kto był taki, jak ja. Mieliśmy ze sobą tyle wspólnego. Oboje nie chcieliśmy władzy i łączyła nas tajemnica naszej krwi. - Zobaczymy się jeszcze?
   - Na pewno. - Ukłonił się z uśmiechem. - Szczęśliwej podróży, gorącokrwista Amando.
   - Udanego powrotu, gorącokrwisty Ryanie – odpowiedziałam.

   Biegłam przez całą noc, ale musiałam się zatrzymać na szybki posiłek, potem znalazłam jaskinię podobną do tej w Norwegii i tam spędziłam dzień. Omijałam tereny zamieszkałe i tylko co jakiś czas zatrzymywałam się, by zerknąć na mapę.
   Do Perm udało mi się dotrzeć jakieś pół godziny przed świtem. Było to całkiem spore miasteczko, niemal miasto, choć wtedy nie posiadało jeszcze praw miejskich. Do świtu zostało jakieś pół godziny, zatem miałam niewiele czasu. Szybko udało mi się znaleźć biuro burmistrza, gdzie na początku trudno mi się było porozumieć, gdyż nie uczyłam się nigdy języka rosyjskiego. W końcu sprowadzono dowódcę straży, który, jak się okazało, znał szwedzki.
   - W czym mogę pani pomóc? - zapytał, patrząc na mnie podejrzliwie. Mógł mieć jakieś czterdzieści parę lat i w zasadzie niczym szczególnym się nie wyróżniał.
   - Szukam tu przyjaciela, nazywa się Juan Quieroz. Jego żona to Ianira.
   Na dźwięk imienia Juana ludzie wokoło spojrzeli na mnie dziwnie, a sam dowódca nieco się zmieszał.
   - Jesteś pewna, że chcesz tam iść, dziecko? Może poczekasz do rana? - zaproponował niepewnie.
   - Wolałabym już teraz, proszę mi tylko wskazać, gdzie on mieszka – poprosiłam. Mężczyzna westchnął, ale sięgnął po kożuch, założył go i skierował się do drzwi.
   - Chodźmy zatem.
   Przeszliśmy przez kilka ulic i zatrzymaliśmy się przed sporym budynkiem, większym niż pozostałe, szerszym i z dużym placem przed wejściem. Po prawej stronie widać było niewielki ogródek, po lewej budynek służący za stajnie, co poznałam po zapachu i rżeniu koni. Oprócz stajni było tam jeszcze jedno pomieszczenie, być może spichlerz albo coś innego.
   Weszliśmy przez bramę i zatrzymaliśmy się na ganku. Strażnik cofnął się i wskazał, żebym zapukała.
   - Na mnie już pora – mruknął, robiąc kolejny krok w tył.
   - Dziękuję za pomoc – zwróciłam się do niego. Patrzył na mnie ze współczuciem i chyba nawet poczuciem winy, jakby przyprowadził mnie na szafot. Wycofał się do bramy, skinął mi głową, odwrócił się i odszedł szybkim krokiem.
   Zapukałam i niemal natychmiast drzwi się otworzyły. Stanął w nich Juan.
   Był dokładnie taki sam, jakim go zapamiętałam. Przystojny, uśmiechnięty, tylko ubrany nieco inaczej – w lnianą, zdobioną haftem koszulę, ciemne spodnie i wysokie białe buty, czyli zgodnie z panującą w Rosji modą.
   - Amanda! - ucieszył się na mój widok. Chwycił mnie w ramiona i obrócił wokoło. - Witaj, cymofanowooka przyjaciółko.
   Roześmiałam się. Nawet jego powitanie nic się nie zmieniło. Mimo że ostatnio widzieliśmy się sto czterdzieści osiem lat temu.
   - Juan, postaw mnie, ty wariacie. Dostałam list – wyjaśniłam, kiedy w końcu wylądowałam stopami na ziemi. Wampir zaprosił mnie do środka, choć oczywiście oficjalnie zaproszenie do jego domu nie było mi potrzebne, by wejść. - Przyjechałam, kiedy tylko mogłam. Ten miły strażnik, który mnie tu przyprowadził, chyba myślał, że jestem twoją przekąską. - Zerknęłam na niego pytająco.
   - Cóż, ma się tę reputację.
   Przewróciłam oczami. Zanim zdążyłam zapytać o Ianirę, rudowłosa wampirzyca stanęła w drzwiach do salonu i uśmiechnęła się szeroko na mój widok.
   Po licznej wymianie uścisków i złożeniu gratulacji z okazji ślubu – co prawda odbył się wiele lat temu, ale wcześniej nie miałam okazji – moja przyjaciółka zaprowadziła mnie do pokoju, w którym stała wolna trumna. Ze względu na zbliżający się świt, musieliśmy przełożyć wyjaśnienia i opowieści na kolejny dzień. Zanim się w niej położyłam, zapytałam Juana:
   - Mam nadzieję, że nie jesteś zamieszany w tę rebelię, o której słyszałam?
   Hiszpan i jego żona wymienili spojrzenia. Westchnęłam. Miałam złe przeczucia.
   - Właściwie to ja nie... Ale mój przyjaciel owszem, jest.
   - Próbował przejąć władzę i teraz jest w trumnie śmierci – dodała Ianira. A więc przeczucie i tym razem mnie nie myliło. Usiadłam w zaścielonej już trumnie i pokiwałam głową.
   - A ja mam go stamtąd wyciągnąć.

37 komentarzy:

  1. Ryan wydaje się być ciekawą postacią, mam nadzieję, że jeszcze się pojawi w tej opowieści.
    Oby Amanda nie wpadła w kłopoty, bo to zaczyna się zamieniać w jej hobby :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojawi się;)
      A co z Twoją ulubioną postacią?:)

      Usuń
  2. Za mało Ryana :D Taki ciekawy watek a tak krotki :) Za to jest już Juan, jeny jak ja za nim tęskniłam :) Za dedykacje dziekuje:) Wybacz ze komentuje krotko ale synek klawiature uszkodzil i ciezko sie pisze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ryan jeszcze będzie;)
      Bywa, dobrze, że mój jeszcze mały^^

      Usuń
    2. Moj ma 4 latka i odkryl ze jest cos takiego jak wyscigi samochodowe na komputerze. Myszke i klawiature mam do wymiany :p

      Co d bohaterw to uwielbiam Juana ale Erica t po prostu kochalam i d tej pory nie moge przebolec jego śmierci :( Kurde nawet nie potrafie wymienic za c tak go lubie bo plakac mi sie chce

      Usuń
    3. Aż tak ostro grał?^^
      Erik chyba miał sporo fanów;)

      Usuń
    4. Wciskał gaz do dechy :D

      Na razie z wymienionych ulubieńców widzę tylko Juana i mojego Erica, ciekawa jestem czy na liście pojawi się jaks postać kobieca :)

      Usuń
    5. To chyba za mocno wcisnął^^
      Jest Amanda, Amelia i Szoszannah;)

      Usuń
  3. Szybko jakoś ta podróż minęła, a szkoda, bo poznałabym lepiej Ryana i poczytała o drodze.
    Rosjanie, jak widzę, wierzą w wampiry.^^ A Juan najwyraźniej poluje na piękne kobiety, a fe.:p Ciekawe czy Ianira preferuje atrakcyjnych mężczyzn na obiad. Żeby było sprawiedliwie. XD
    Ulubiony bohater - no ba, że Juan!
    Sto lat! Blogowi, nie Amandzie.^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wtedy Juana by nie było jeszcze w tym rozdziale:p
      To jeszcze nie ZSRR:p
      Blog dziękuje^^ Torcik smakował? XD

      Usuń
  4. Mało tego Ryana, a szkoda :(
    Co do mojego ulubionego bohatera, a w sumie bohaterów - to oczywiście po pierwsze Erik (do dziś nie mogę Ci wybaczyć tej śmierci), a po drugie Szoszannah - wiadomo czemu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś wybaczysz^^ Np. kiedy znowu pojawi się Szoszannah;p

      Usuń
    2. Wstępnie po wybuchu pierwszej wojny światowej.

      Usuń
    3. Spoko. Lubię ten okres. Bardziej lubię tylko XX-lecie międzywojenne :)

      Usuń
    4. O widzisz, to dobrze trafiłam;)

      Usuń
    5. Ale zrobisz z niej gwiazdkę jakiegoś teatru? :) Plizzzzz!

      Usuń
    6. Myślałam raczej o pielęgniarce na froncie:P Ale potem może być.

      Usuń
  5. Cóż za bezinteresowna pomoc ze strony Ryana. Zdziwiła mnie trochę. Strasznie się cieszę, że znów jest Juan i Ianira. Przypominają mi się wcześniejsze losy Amandy z nimi związane. A co do władzy w Rosji, to może wreszcie nasza gorącokrwista zostałaby władczynią? Fajnie by było, ale szczerze wątpię w taki scenariusz, bo nie zależy jej na władzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano nie zależy, a po dobroci też nikt jej nie odda:P

      Usuń
  6. A co do ulubionych bohaterów to mam ich bardzo dużo i nie potrafię się zdecydować na jednego. A więc przede wszystkim Amanda 😁 Amelia i oczywiście Erik. Niestety nie potrafię sensownie wytłumaczyć dlaczego bo uwielbiam ich i tyle!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaki milutki Ryanek ;) Ale dobrze, że życzliwy był i pomógł Amandzie, bo to kupka nieszczęścia już była ;)

    A Juan to dziw, że żyje jeśli mieszkańcy domyślają się kimś jest. Trochę dziwne :)

    Wiesz, sprawdza się reguła, że jak dedykacja jest dla mnie to zawsze tak późno włażę, by zapoznać się z nowym rozdziałem. Ale zawsze zdążam! :)

    A Erik o prostu zawsze był najlepszy! :) Uwielbiam go za wszystko :)
    Juana za humor, choć nigdy nie umiem wymówić tego jego "cymofo cośtam ;P
    I byli inni, ale to na na bieżąco piszę, czy lubię, a pewni bohaterowie występowali tak dawno temu, że zapomina się za co się ich lubiło :) Chciałabym znaleźć czas, by przeczytać wszystko od początku, aby na nowo wszystko mi się ułożyło po tylu latach :)

    6 lat! Kurczę, to ja chyba zaczęłam będąc ledwo w technikum. Ależ to mnóstwo czasu :) Życzę Ci Natalio weny, weny, i czasu na pisanie :* Niech synek grzecznie, zdrowo się chowa i pozwala mamusi spełniać się w pisarstwie dla wszystkich nas czytelników :) I pozdrowienia dla cierpliwego męża :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miała farta, że tak nagle się pojawił, prawda?;p

      W następnym rozdziale to się wyjaśni;)

      Ważne, że zdążyłaś;)

      Erik i Juan chyba mają najwięcej głosów:) Kiedyś to wszystko poprawię, tak porządnie i wtedy przeczytasz:)

      A ja na studiach;) A tu już mąż, dziecko, praca... Jak ten czas szybko leci, prawda? Dziękuję i mąż też dziękuje, a Gabryś przesyła buziaczki:*

      Usuń
    2. Oj bardzo szybko i tak wiele się zmienia :)
      Super by było kiedyś to przeczytać w wersji książkowej. Myślisz, że udałoby się? :)
      I czekam zatem na przyszły rozdział :D

      Usuń
    3. Jeśli taka pani M. może wydawać książki to każdy może. Nie chodzi o to żeby wydać, tylko żeby porządnie napisać, a potem żeby mi wydali. Bez inwestowania ze swojej strony będzie trudno:p Poprawię, to będę myśleć. Gorzej, że wampiry chyba już się przejadły:P

      Usuń
    4. I oto dokładnie pytałam, bo wiem, że finansowo to trzeba dopłacać sporo :(
      Porządne wampiry zawsze warto wydać ;)

      Usuń
    5. To chyba tylko w konkursach i jeśli książka jest wybitna, wydawnictwo raczej nie będzie ryzykować dla przeciętnej, więc nie mam zbyt wielkich szans:p

      Usuń
  8. Ten moment, kiedy przypominasz sobie o Gorącej Krwi, a chwilę później ogarniasz, ile rozdziałów zdążyłaś ominąć... Hehehehs. Będę nadrabiać zamiast się uczyć na kolokwia. Typowy student...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja to znam, stare dobre czasy;) A co studiujesz?

      Usuń
  9. Pozdrawiam i przepraszam ,że tak rzadko komentuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, co myślisz o rozdziałach, ale przynajmniej wiem, że czytasz;)

      Usuń
  10. O mamusiu - 6 lat :) Jak ten czas leci, ogromnie się cieszę, że nadal prowadzisz bloga i to aktywnie, bo nie oszukujmy się, niewiele z nas wytrzymuje w tym brandzie z jedną historią. Tak więc, gratulacje i życzenia dalszej owocnej weny twórczej :)

    Dziękuję za dedyk, czytam i komentuje oczywiście w miarę możliwość regularnie, bo przecież nie da się opuścić takiej historii :)

    Fajny ten Rayan, niebieskie oko, blond włoski - no wizualnie facet ciasteczko. Mam nadzieję, że się spotkają jeszcze. No i Juan, wreszcie! Zawsze go uwielbiałam, za energię, pogodę ducha i przede wszystkim nietuzinkowy wampiryczny charakter. Wprawdzie nie mogłam przeboleć tego, że złączyłaś go z Ianirą (oj to było bardzo dawno temu, teraz mi to nie przeszkadza), a potem jego drogi i Amandy się rozeszły, bo bardzo lubiłam tego wampira i... nadal darzę go sympatią. Teraz jestem ciekawa, kto też został zamknięty w trumnie śmierci i jak dalej potoczą się losy Amandy. Oj będzie się działo, będzie!


    PS. Oczywiście Amanda, Amelia, Szoszo, Juan - opisany wyżej, Erik..., Atalef - hehe, Jahmes :)

    Buźka i do kolejnego,
    Vi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecałam sobie, że doprowadzę Gorącą Krew do końca, nawet jeśli będą przerwy, zawsze wrócę do pisania;)
      Może po następnym rozdziale się domyślisz, kto jest w trumnie śmierci^^
      A Atalef też jeszcze będzie:D
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  11. Witaj;)
    Ta dam, pojawiłam się znowu. Nie wiem, czy mnie jeszcze pamiętasz;P Nadrobiłam sobie chyba już dobrze ponad roczne zaległości. Widziałam, że sporo się u Ciebie wydarzyło;)
    Sześć lat... Matko, jak to leci. Jestem pełna podziwu, bo mnie żadnego opowiadania nie udało się tak długo ciągnąć. W dodatku nic nie tracisz przez ten cały czas z oryginalności, nadal potrafisz mnie zaskoczyć i mocno wciągnąć. Naprawdę szacunek.
    Amanda to istny magnez na kłopoty, jak widać. Mam wrażenie, że bez tej dawki adrenaliny zaczęłaby się nudzić. Rosja... Ciekawy pomysł, jakoś niewiele opowiadań dzieje się w tym kraju, a szkoda. No i ta dbałość o szczegóły... Zawsze to lubiłam w Twoim opowiadaniu. Odmalowywanie różnorodnych krajobrazów, malowniczość. No i główna bohaterka o silnej osobowości;) Ryan jest uroczy i podejrzewam, że nie pojawił się ot tak na chwilę, więc z niecierpliwością czekam na rozwinięcie wątku i też na to, jak pokażesz sam świat wampirów rosyjskich. Tylko szkoda, że biedna Amanda jakoś szczęścia w miłości nie ma.
    Cóż mogę dodać? Tęskniłam;) Zawsze miło mi się tu wraca, nawet po dłuższych przerwach pamiętam o Amandzie. Gratuluję powiększenia rodziny i tej wspaniałej rocznicy. A co do ulubionej postaci... Chyba jednak Gowan;P
    Pozdrawiam. NoraNecroX, Tyzyfone etc. etc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, choć czasami gubię się w Twoich nickach. Jak już się do jakiegoś przyzwyczaję, to zaraz zmieniasz:P
      Zauważyłam, czytałam kilka Twoich opowiadań i zawsze czułam niedosyt, kiedy rezygnowałaś:(
      Gowan, mówisz?:) A za gratulacje dziękuję;) Mam nadzieję, że nie opuścisz mnie na kolejny rok:p

      Usuń