Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

23.06.2015

Rozdział XXVII - List od przyjaciela

   - Maurycy znowu cię okłamał? - Karolina pokręciła głową. - Czegoś tu nie rozumiem. Skoro wiedział, że następnego dnia wszystko się wyda, mógł lepiej się postarać... Na szczęście nie dałaś się zwieść.
   - Ależ dałam. - Westchnęłam, spuszczając wzrok. - Tylko nie tak, jak myślisz...


   Tej nocy mieliśmy sprawdzić piwnice w Höfn, ale poszłam prosto do Neala i poprosiłam, byśmy przełożyli to na jutro. Kenna zgodziła się wziąć od Maurycego mapy i mi przekazać. Nie dopytywali, o co się pokłóciliśmy, a ja nie chciałam rozpowiadać wszystkim o moim prywatnym życiu. Poza tym, co by to dało? Maurycy był łowcą i to, co robił z kobietami poza pracą, raczej ich nie interesowało.
   Wróciliśmy z Nicolasem do gospody. Po wejściu służąca powiadomiła mnie, że ktoś na mnie czeka. Obejrzałam się i przy jednym ze stolików zobaczyłam Johannę.
   - Przynajmniej jedna dobra wiadomość dzisiaj – stwierdził Nick, gdy ją dostrzegł. - Skoro tutaj jest, może pomoże nam znaleźć Larę.
   - Johanna – ucieszyłam się, podchodząc do niej. Zerknęła na mnie, potem na Nicolasa. Włosy miała rozpuszczone, ułożone w łagodne fale, a sukienkę ładną, jasnozieloną, nieco zbyt wydekoltowaną jak na mój gust. Zerknęła przelotnie na Nicka i zatrzymała wzrok na mnie.
   - Musimy porozmawiać. Same.
   - Myślę, że Nicolas...
   - Same – powtórzyła. - Łowca może poczekać w pokoju. To ważne, Amando.
   - No dobrze. - Spojrzałam na mojego męża, który był wyraźnie niezadowolony z takiego obrotu sprawy, ale po chwili wahania skinął głową i wszedł po schodach na górę, do naszej sypialni.
   Usiadłam naprzeciwko jasnowłosej wampirzycy.
   - Cieszę się, że w końcu zdecydowałaś się spotkać...
   - Wiesz, co narobiłaś? - przerwała mi, obrzucając mnie pełnym wyrzutu spojrzeniem.
   - Nie rozumiem... - Pokręciłam głową.
   - Och, oczywiście. Jak się domyślam, będę musiała wyjaśniać wszystko po kolei. - Odetchnęła, wyraźnie starając się uspokoić. - Zacznę od tego, że właśnie straciłam opiekunkę.
   - Marigold nie żyje?! Ojej. - Spojrzałam na nią ze współczuciem.
   - Ależ żyje, żyje i ma się świetnie. Właśnie zmieniła twojego Maurycego w wampira.
   - Jakiego mojego, on nie... co takiego?! - Patrzyłam na nią ze zdumieniem. - Jak... dlaczego...
   - Wolisz dłuższą wersję czy krótszą? - Johanna założyła ręce na piersiach.
   - Chyba... krótszą. - Pokręciłam głową, zupełnie zaskoczona taką wiadomością. Owszem, Maurycy był oszustem, ale nie sądziłam, że zdradzi łowców i pozwoli się zmienić popleczniczce Lary.
   - To przez ciebie. Alda jest szpiegiem wampirów. Twoje przybycie pomieszało szyki Larze, więc umyśliła sobie, że cię pokona z Maurycym u boku. I częściowo jej się udało.
   - To dlatego łowcy nigdy nie znaleźli kryjówek wampirów, Alda zawsze zdążyła ich ostrzec! - zrozumiałam. - Ale nadal nie wiem, czemu to wszystko przeze mnie – mruknęłam.
   Johanna westchnęła zniecierpliwiona.
   - No dobrze, w takim razie przejdźmy do dłuższej wersji. Lara planuje zebrać łowców w pułapkę i ich zabić. Twoja obecność tam jest niewskazana, bo też jesteś wojowniczką i coś mogłoby pójść nie tak. Szukając twoich słabych punktów, by cię wykluczyć, doszła do Maurycego. Marigold zaproponowała mu przemianę i buntowała przeciwko tobie. Sądziłam, że nie mówi poważnie. - Wampirzyca pochyliła głowę. - Jest... była moją opiekunką, zabrała mnie ze sobą, zależało jej na mnie... ale najwyraźniej Lara okazała się dla niej ważniejsza. - Zacisnęła dłonie i milczała przez chwilę. Gdy już miałam coś powiedzieć, podniosła wzrok i wróciła do opowiadania. - Maurycy oczywiście uważał cię za wampirzego anioła i nie dał się podejść. Do czasu, gdy został niewinnie posądzony o zdradę. Marigold wmówiła mu, że nigdy mu nie wybaczysz tego, co zrobił na Wyspie Piratów i zawsze będziesz go oskarżać o najgorsze, że jest dla ciebie tylko pocieszeniem w trudnych chwilach, a gdy mijają, zawsze porzucisz go bez żalu. Obiecałaś mu przyjaźń, a potem nawet przez chwilę nie zwątpiłaś w słowa Aldy. - Johanna pokręciła głową z dezaprobatą.
   - To znaczy, że on wcale nie brał w tym udziału – uświadomiłam sobie.
   - Nie. - Pochyliła się w moją stronę. - Jak ty byś się poczuła, gdyby twój przyjaciel oskarżył cię o podłość i nie chciał wysłuchać niczego na swoją obronę? Maurycy poczuł się jak marionetka, którą w każdej chwili można wyrzucić, gdy przestanie być potrzebna. Marigold to wykorzystała. A ponieważ uczucia wampira są silniejsze niż ludzkie, gdy słońce zajdzie i przemiana się zakończy, będzie cię nienawidził. Kiedy Lara wykona swój plan, będziesz musiała go zabić, albo pozwolić, by łowcy zginęli. Trudna decyzja, ale założę się, że nie zabijesz Maurycego, prawda? Oto i cały plan Lary. - Wyprostowała się i utkwiła wzrok w stoliku, przy którym siedziałyśmy. - A ja zostałam z niego wykluczona w chwili, gdy straciłam opiekunkę. Chcę, żeby poniosła karę. Zabij Larę, Amando. Tylko ty możesz to zrobić. - Podniosła wzrok. - Napraw, co zepsułaś i po prostu ją zabij.
   - Nie mogę... - szepnęłam, opuszczając wzrok. - Przepraszam. Obiecałam najstarszemu...
   - To samo, co Lara – dokończyła Johanna. - Jej też nie wolno ciebie zabić. Co nie znaczy, że ktoś inny nie może tego za nią zrobić.
   - Nicolas i Neal ją zabiją. Jeśli tylko powiesz nam, gdzie jest. - Spojrzałam na nią. Pokręciła głową.
   - Nie zdradzę ci naszej kryjówki. Łowcy zabiją wszystkich. A ja chcę tylko śmierci Lary.
   - W takim razie pomóż nam ją zwabić w pułapkę – zaproponowałam.
   - Zgoda. Potrzebny nam plan. Muszę już iść, ale wrócę tu jutro. - Wstała, ja także.
   - Powiedz chociaż, gdzie jest Maurycy. Powinnam go przeprosić...
   - Już za późno. Nic nie poradzisz. - Wzruszyła ramionami. - Wątpię, żeby twoje przeprosiny do niego dotarły. Może za parę dni, ale do tego czasu Lara zrealizuje plan.
   - Muszę ostrzec łowców – uświadomiłam sobie.
   - Zdążysz. Maurycy stanie się wampirem jutro o zmroku. Dopiero wtedy będzie mógł ruszyć do walki.
   Skinęłam głową. Johanna skierowała się do wyjścia, ale ją zatrzymałam.
   - Alda jest łowczynią. Czemu to zrobiła?
   - Jest śmiertelnie chora, nie wiedziałaś? Zostało jej niewiele czasu. Obiecano jej, że po wszystkim zostanie wampirem.
   Pokiwałam głową ze zrozumieniem.
   - Johanno... - Wzięłam ją za rękę. - Iratu... To był twój wybór, czy zostałaś zmuszona?
   Zawahała się. W końcu potrząsnęła głową.
   - A jakie to ma znaczenie? - Odwróciła się i wyszła.
   Czyżby ją w jakiś sposób zmusiły? Uznałam, że później będę się nad tym zastanawiać. Teraz czekały mnie pilniejsze sprawy. Najpierw musiałam opowiedzieć o wszystkim Nicolasowi.

   Pół godziny później wyszliśmy z gospody, kierując się do powozu. Uznaliśmy, że na początku powinniśmy ostrzec łowców. Nie zdążyliśmy wsiąść, gdy podszedł do mnie szczupły, ciemnowłosy wampir. Nie wyglądał na tubylca, był młody i wyglądał jak po długiej, nużącej podróży. Nicolas sięgnął do pasa, a ja zwiększyłam czujność.
   - Amanda Gallant?
   - Nie... niezupełnie, teraz nazywam się...
   - Derbyshire, wiem. - Wampir rozchmurzył się. - To naprawdę pani? Szukam pani od paru tygodni! I tyle razy zmieniała pani nazwisko... Ukrywa się pani przed kimś?
   - Kim jesteś? - Nicolas stanął obok mnie, marszcząc brwi.
   - Wybaczcie, tak się ucieszyłem, że umknęły mi gdzieś dobre maniery... - Ukłonił się zamaszyście. - Albert Trolles, posłaniec. Jeden z najlepszych poszukiwaczy wśród wampirów, znajdę każdego i wszędzie... Podaj osobę, a ja podam cenę. - Uśmiechnął się szeroko. - Ale co to ja... a tak. Przysyła mnie Juan Quieroz.
   - Juan! - Ucieszyłam się. - Ostatni raz widzieliśmy się przed wyjazdem do Ameryki... Biorąc pod uwagę trasę moich podróży i tak szybko mnie znaleźliście – stwierdziłam. - A więc zajmujecie się poszukiwaniem wampirów?
   - Tak, jesteśmy profesjonalistami, jeśli będzie pani chciała skorzystać z naszych usług...
   - Do rzeczy, czego ten Juan chce od Amandy? - przerwał mu Nicolas. Wampir zerknął na niego urażony.
   - Spokojnie. Ach, ci ludzie są tacy niecierpliwi. Nic dziwnego, skoro tak krótko żyją, wciąż się śpieszą, poza tym tak powoli im wszystko idzie, nie to, co my...
   - Panie Albercie, czemu Juan po mnie posłał? - przerwałam mu.
   - Nie mam pojęcia. - Sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza i wyjął zapieczętowany list. Przyjrzał mi się uważnie, jakby chciał się upewnić, że jestem adresatem. - Do rąk własnych. - Wyciągnął list w moją stronę. Sięgnęłam po niego.
   - Dziękuję. - Posłałam mu uśmiech. Albert pokłonił się nisko, zerknął przelotnie na Nicolasa i skinął mi głową.
   - W każdym państwie mam swoich pracowników, wystarczy o mnie zapytać. Ważniejsze i lepiej opłacone listy lub przesyłki dostarczam osobiście. Miłej nocy. - Odwrócił się i pomknął w wampirzym tempie.
   - Dobrze wiedzieć, może się kiedyś przyda – mruknęłam, wsiadając do powozu i otwierając list. Na szczęście ciemność nocy nie była żadną przeszkodą, więc mogłam go spokojnie odczytać, co też zrobiłam, gdy Nicolas dołączył do mnie i powóz ruszył.
   Droga cymofanowooka przyjaciółko
   Mam nadzieję, że u Ciebie oraz naszych przyjaciół wszystko dobrze. A także, że zmieniłaś już ukochanego (każdy lepszy od Martina...), może nawet po raz kolejny wyszłaś za mąż? Byłbym niezwykle rad go poznać. Od czasu naszego pożegnania wiele się u mnie zmieniło, jedynie kobieta wciąż ta sama (nie żebym się skarżył, wręcz przeciwnie!), która zagląda mi przez ramię i dzięki niej ten list zapewne osiągnie nieprzewidywalną długość.
   Odnośnie zmian, mieszkamy teraz w Rosji. Mamy przyjaciół, łowcy nas nie nękają, ponieważ mieszkamy bliżej Syberii, gdzie odstraszają ich mroźne zimy – i zamierzamy tu zostać na jakiś czas. Może na stałe (o ile mojej Ianirze nie zamarzy się kolejna podróż).
   Przechodząc do sedna sprawy – zapraszamy Cię do nas. Z pewnością Ci tu się spodoba. Opisy Rosji, które dyktuje mi ukochana, pomijam, sama zobaczysz, jak tu niesamowicie, gdy już do nas przybędziesz. Dodam, że wskazany jest pośpiech. Moi przyjaciele mieli niemiły konflikt z tutejszym władcą wampirów i bylibyśmy niezwykle wdzięczni za Twoją pomoc. Przybądź jak najszybciej, Amando.
   Pozdrawiamy,
   Twój najprzystojniejszy przyjaciel i najpiękniejsza przyjaciółka – Juan i Ianira Quieroz


   Uśmiechnęłam się szeroko i zerknęłam na mojego męża.
   - Mój przyjaciel chciałby cię poznać – stwierdziłam. - Pisze też, że potrzebuje mojej pomocy i żebym jak najszybciej przybyła do Rosji.
   - Do Rosji? - Nicolas uniósł brwi. - To daleko. Chcesz tam pojechać?
   - Oczywiście! - Skinęłam głową. - Juan mnie potrzebuje. Jak tylko odwieziemy Johannę do Anglii...
   - O ile zechce tam wrócić, przecież jej nie zmusimy. - Wzruszył ramionami.
   - Porozmawiam z nią jutro o tym. A póki co, myślę, że powinniśmy zacząć treningi.
   - Treningi? - Spojrzał na mnie zdziwiony. Uśmiechnęłam się. Postanowiłam przekonać go innym argumentem niż jego brak wystarczających umiejętności.
   - Wiem, że jesteś świetnym łowcą, ale ja też chciałabym jakoś pomóc. Nie wolno mi zabić Lary, natomiast mogę z tobą potrenować, chociaż w ten sposób mogłabym się przydać...
   Nicolas rozchmurzył się i skinął głową.
   - To co wcześniej mówiłem... wcale tak nie myślałem. Wiem, że chcesz mi pomóc i zawsze będziesz po mojej stronie. - Wziął mnie za rękę. - Kocham cię, Amando.
   - Ja też cię kocham – odparłam i pocałowałam go w usta. Odpowiedział tym samym.
   Wyjątkowo szybko dotarliśmy do obozu łowców. Od razu skierowaliśmy się do Neala. Na szczęście był akurat w obozie, w swoim namiocie. Usiedliśmy tam we trójkę i opowiedziałam mu wszystko, czego dowiedziałam się od Johanny. Mężczyzna wysłuchał mnie uważnie, a gdy skończyłam, milczał jeszcze przez chwilę.
   - Z tego co mówisz wynika, że Alda jest szpiegiem i donosi na nas wampirom, ponieważ ze względu na swoją chorobę chce stać się jedną z nich – podsumował.
   - Dokładnie – przytaknęłam, a Nicolas pokiwał głową.
   - Natomiast Maurycy, jeden z najlepszych łowców, który zgładził wiele groźnych wampirów, właśnie przeszedł do obozu wroga.
   - Niestety. Przemiana dokona się wraz z następnym zachodem słońca – odparłam.
   - I tylko dlatego, że oskarżyłaś go o kłamstwo. Niesłusznie.
   - Właśnie.
   - Ponieważ tak twierdzi wampirzyca, która była podopieczną rudowłosej, tej, na którą poluje Kenna.
   Zmarszczyłam brwi. Ta rozmowa przybierała zły obrót.
   - Johanna mówi prawdę.
   - Potrafisz zajrzeć w jej oczy i to stwierdzić? - spytał Neal.
   - Nie, ale...
   - Więc skąd wiesz, że nie kłamie?
   Spojrzałam na Nicolasa z rozpaczą. Jeśli Neal nam nie uwierzy, łowcy mogą zginąć. Wszyscy.
   - To co powiedziała, wydaje się logiczne – powiedział powoli Nick, zerkając na przywódcę obozu. - Amanda jest groźnym przeciwnikiem dla Lary, więc postanowiła wykorzystać jej słaby punkt – dobre serce. Wie, że nie zabije Maurycego.
   - Macie jakieś dowody? - Neal popatrzył na nas pytająco. Prychnęłam.
   - Słowa podopiecznej Marigold to dla was za mało? Zrozum Neal, łowcom grozi niebezpieczeństwo! Skoro Alda zdradziła, a teraz Maurycy, wampiry znają waszą kryjówkę i mogą w każdej chwili zaatakować, kiedy najmniej się tego spodziewacie!
   - Jeśli Alda faktycznie jest zdrajcą, wampiry już od dawna wiedzą o kryjówce. Ale równie dobrze to wy moglibyście im powiedzieć. - Mężczyzna wzruszył ramionami. - Jesteście tu nowi, niedawno przybyliście, owa Johanna oraz Marigold to twoja rodzina, Amando, poza tym sama jesteś wampirzycą... To też wydaje się logiczne, prawda? - Widząc moje oburzenie, podniósł dłoń i pokręcił głową. - Ale powiedzmy, że jesteście w porządku i faktycznie chcecie śmierci Lary. Może więc ta Johanna kłamała, może to Lara ją wysłała? Wykorzystała fakt, że Alda próbowała uwieść ciebie – zwrócił się do Nicka – i próbuje rozbić nas od środka, oskarżając najlepszych z nas o zdradę? To też brzmi logicznie. Skąd więc możemy mieć pewność, jaka jest prawda?

18 komentarzy:

  1. O, jak miło, że ktoś tu logicznie myśli :)
    Dobrze, że Amanda sama zaczyna dostrzegać, że plan uwiedzenia byl niedopracowany. Podoba mi się, jak to odwróciłaś.
    Anyway, "zaostrzyłam czujność." - zaostrzyć mogła kołek. Czujność ewentualnie wyostrzyć, chociaż też nie brzmi idealnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzają się i tacy^^
      Amanda w końcu to dostrzegła, ale za późno:P
      Dzięki, masz rację, poprawię na "zwiększyłam".

      Usuń
  2. Tak w skrócie: Juan <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołączam się:) Juan <3 ale za nim tęskniłam :)

      Usuń
    2. A ego Juana właśnie wznosi się w stronę chmur^^

      Usuń
    3. No zaskoczylaś mnie po prostu :) Myślałam że list będzie od Gowana :) A dla Juana nawet Syberie bym odwiedziła mimo że straszny ze mnie piecuch :p

      Usuń
    4. To dobrze, lubię zaskakiwać;) Ojej, co za poświęcenie:D

      Usuń
  3. Świetny rozdział :)
    Ogromnie się cieszę, że wyjaśniła się sytuacja z Maurycym, mimo, że nie przepadam za tym człowiekiem, czyli jednak zostanie wampirem. Lara... ta kobieta to femme fatale w ludzkiej skórze, nieźle to wszystko wykombinowała. Jestem ciekawa starcia tych obu niezwykle ambitnych wampirzych dam :)
    Juan! O mamuniu! Na samo jego imię i wspomnienie raduje się moja dusza. Super, że ponownie pojawi się na dłużej w twojej historii. Trochę się za nim stęskniłam, jego niezwykłym poczuciem humoru i biegłą znajomością nieziemskich epitetów :P Już nie mogę się doczekać Syberii, wpierw jednak wróćmy do najbliższej konfrontacji wampirów z łowcami. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.

    Pozdrawiam serdecznie,
    Vi :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wampirzej skórze chyba^^
      Widzę, że Juan ma całkiem sporo fanek;p

      Usuń
  4. Juan i rosyjska przygoda :D Będzie wampir-kozak? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten dupek wampirem? No nie... ;)
    Ujmę to tak, pomieszanie z poplątaniem tu mamy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie lubi Maurycego^^
      Amanda też już się zakręciła:P

      Usuń
    2. Nie lubiłam go od początku. Ma paskudne imię ;)

      Usuń
    3. Skreśliłaś go przez imię?^^

      Usuń
    4. Tak :D Ale luz, potem przez zachowanie też, żeby nie było, że jestem taka zła :P

      Usuń
    5. Ale chciał się zmienić!^^

      Usuń