Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

13.05.2015

Rozdział XXV - Obóz łowców

   - Johanna piła ludzką krew? - zdziwiła się Karolina. - Owszem, wahała się nad wyborem, ale mam dziwne wrażenie, że to nie była wyłącznie jej decyzja...
   - Odkąd Lara i Marigold porwały Johannę, minęło sporo czasu – odparłam. - Po części byłam temu winna, ale przynajmniej zyskałam pewność, że Gowan podał mi prawdziwe miejsce przebywania Lary.
   - Skoro znalazłaś Johannę... to mogłyście wrócić do domu. Chyba, że Nicolas nadal upierał się przy zemście... - zastanawiała się dziewczyna. Westchnęłam.
   - Niestety, to wcale nie było takie proste...


   - Znalazłam cię! - zawołałam, czując ulgę. Moja kuzynka wydawała się być cała i zdrowa, a więc Lara jej nie skrzywdziła. Podeszłam i objęłam ją, przytulając lekko.
   Johanna stała przez chwilę zdumiona, po czym delikatnie wyswobodziła się z moich objęć.
   - Szukałaś mnie? - Założyła ręce na piersiach, wpatrując się we mnie podejrzliwie.
   - Oczywiście. Kiedy Lara i Marigold cię porwały, wyruszyłam razem z Nickiem, ale trop szybko się urwał.
   - Ale po co? - Johanna potrząsnęła głową, a jasne włosy zafalowały wokół jej ramion.
   - Jak to po co? Nie mogą przetrzymywać cię wbrew twojej woli. Wsiądziemy na statek i odpłyniemy – odparłam.
   - Teraz? Teraz to już trochę na to za późno. - Zerknęła na ciało mężczyzny, leżące na ziemi.
   - Nie mogliśmy znaleźć was wcześniej, przykro mi. - Opuściłam wzrok. Poczułam się winna, że dopiero teraz udało mi się ją odnaleźć. - A to, że jesteś Iratu, niczego nie zmienia. To twój wybór, prawda? Założę się, że ten mężczyzna był złym człowiekiem.
   - Zakładanie się to kiepski pomysł. - Skrzywiła się. - Przykro mi, że wysilałaś się na próżno. Nie zamierzam stąd wyjeżdżać. A teraz pora zmykać, niedługo świt. - Spojrzała w górę.
   - Spotkajmy się tutaj następnej nocy, godzinę przed świtem – poprosiłam. - Wtedy porozmawiamy. Lara jest niebezpieczna, a twoja opiekunka pozostaje pod jej wpływem. Poza tym, skoro polujesz nad ranem, to chyba nie czujesz się tu bezpiecznie...?
   Zmarszczyła brwi. Zrozumiałam, że miałam rację.
   - Do czasu. Niedługo w Islandii nie będzie żadnego łowcy. Dlatego zabieraj swojego i wyjedźcie stąd jak najprędzej. Żegnam. - Odwróciła się i popędziła w wampirzym tempie.
   Patrzyłam za nią przez chwilę. Nie było sensu za nią biec, nie o tej porze. Ruszyłam do gospody. Dotarłam niemal w ostatniej chwili, wpadając w ramiona męża, który pospieszył z wyrzutami.
   - Lubisz ścigać się ze słońcem? Chwilę później i byłoby po tobie!
   - I mówi to łowca, który stale ryzykuje swoje życie w walce z wampirami – odparłam, dając mu całusa. - Przynoszę wieści. - Wzięłam go za rękę i poszliśmy do pokoju.
   Przed snem zdążyłam jeszcze opowiedzieć krótko o spotkaniu z łowcami i z Johanną. Szczegóły zostawiłam na jutro.

   - Czyli po kolei – zaczął Nicolas, gdy już się obudziłam i siedzieliśmy w pokoju na łóżku. - Najpierw spotkałaś łowców, którzy wiedzą, że Lara na pewno tu jest. Potem niejaki Maurycy, który oszukał cię na Wyspie Piratów, stanął w twojej obronie. A na koniec spotkałaś Johannę pijącą ludzką krew i twoja kuzyneczka, którą pośpieszyliśmy ratować, oświadczyła, że wcale takiego ratunku nie potrzebuje?
   - Może Marigold siedzi w jej głowie i musiała tak mówić? - zasugerowałam. Nick objął mnie ramieniem.
   - A może przeszła na ich stronę? Tak czy inaczej, musimy znaleźć Larę, tym bardziej, jeśli planuje zabicie wszystkich łowców.
   - To żadna nowina, Lara ciągle planuje czyjąś śmierć – mruknęłam, wtulając się w ramiona męża. - Łowcy mieli cię odnaleźć przed zmrokiem.
   - Myślisz, że powinienem im zaufać?
   Wzruszyłam ramionami.
   - Nie wiem. Jeśli chcą być naszymi sojusznikami w walce z Larą, to chyba powinniśmy się zgodzić.
   Godzinę później do pokoju zapukała służąca i przekazała, że na dole czeka dwóch mężczyzn. Zerknęłam niepewnie na Nicolasa, który przekonał mnie, że powinien sam z nimi porozmawiać.
   O zmroku wrócił do pokoju z wieścią, że udało mu się dogadać z łowcami. Zaprosili nas do powozu i ruszyliśmy w drogę.
   Jechaliśmy przez miasteczka, potem przez las. W końcu powóz się zatrzymał. Znaleźliśmy się w obozie. Do tej pory myślałam, że łowców jest ze dwudziestu, może dwudziestu paru. Myliłam się. W obozie było ich ze trzy razy więcej, każdy wydawał się mieć swoje zajęcie; przerwało je nasze przybycie. Kiedy wysiedliśmy, zewsząd otoczyły nas nieufne spojrzenia. Jedynie Kenna do nas podeszła, uśmiechając się życzliwie.
   - Neal was oczekuje – odezwała się. Skinęłam głową i podążyliśmy za nią. Obóz wydawał się całkiem spory, ustawiono w nim namioty różnej wielkości, a nawet drewniane chaty, widziałam ludzi niosących wodę, rozpalających ogniska, piekących lub gotujących potrawy. Większość pracujących rozmawiało ze sobą, wciąż na nas zerkając. Czy wszyscy z nich byli łowcami? Dostrzegłam tu nawet dzieci. A więc łowcy i ich rodziny? Czyżby to nie był obóz, lecz wioska łowców?
   Na środku znajdował się największy namiot, do którego zaprowadziła nas Kenna i zaprosiła do środka. Przywódca już na nas czekał w towarzystwie około piętnastu łowców siedzących w dużym kręgu. Nie wszyscy byli z Nealem poprzedniej nocy. Na jego znak zajęliśmy miejsca naprzeciwko niego. Obok Neala siedział Maurycy, który skinął mi głową.
   - Witajcie – zwrócił się do nas przywódca łowców. - To jest Amanda, wampirzyca, która nie zabija ludzi, pije krew wyłącznie zwierzęcą – zaprezentował mnie Neal – a to jej mąż, który jest łowcą, tak jak my. Znakiem jej odmiennej od znanej nam wampirzej natury, jest odporność na święte znaki.
   - Nosi krzyżyk na szyi – dodała Kenna, zasiadając po drugiej stronie Neala. Skinęła na mnie. Zrozumiałam, że mam zademonstrować ową odporność, wyjęłam więc krzyżyk i pokazałam zebranym.
   Część łowców patrzyło na mnie podejrzliwie, ale nikt nie wyraził protestu. Jeden z nich, siwy mężczyzna dużo starszy od Neala, chyba nawet najstarszy spośród zebranych, przerwał panującą ciszę.
   - Czy kiedykolwiek zabiłaś człowieka, Amando?
   Westchnęłam. Spodziewałam się takich pytań, w końcu niełatwo zaufać wampirzycy, gdy jest się łowcą. Nawet Nicolasowi długo to zajęło.
   - Tak – odparłam szczerze. - Od śmierci mojego pierwszego męża w tysiąc trzysta trzydziestym trzecim roku do tysiąc trzysta czterdziestego drugiego zabijałam ludzi, którzy popełniali zbrodnie.
   - Nigdy nikogo niewinnego? - chciał się upewnić Neal.
   - Nie. Gdy piłam ludzką krew, starannie wybierałam ofiary – wyjaśniłam.
   - Co cię skłoniło do zaprzestania zabijania ludzi? - spytał starszy mężczyzna. Zastanawiałam się przez chwilę.
   - Wiele rzeczy. Moja wiara, chęć zatrzymania w sobie dobra, pewien zakonnik, który wyjaśnił mi, że czasami źli ludzie też mogą się nawrócić... Od tamtej pory piję krew zwierząt.
   - Od tysiąc trzysta czterdziestego drugiego roku? - zdziwił się inny łowca. - To przeszło czterysta dwadzieścia pięć lat!
   - Tak. - Skinęłam głową.
   - To bardzo długo – zgodził się Neal.
   - Co musiałoby się stać, byś ponownie zaczęła pić krew ludzi? Kolejna śmierć kogoś drogiego twemu sercu? - zapytał starszy mężczyzna. Pokręciłam głową. Czułam na sobie uważne spojrzenia wszystkich łowców.
   - Nie. Straciłam tak wiele bliskich mi osób, że teraz nie zaczęłabym zabijać z tego powodu. Chyba tylko... utrata wiary. A to niemożliwe, gdyż krzyż wskazuje mi drogę. - Opowiedziałam, jak w przypadku pokusy stawał się zimny, a gdybym podjęła decyzję o wypiciu ludzkiej krwi – oparzyłby mnie.
   - Zatem powinniśmy ci zaufać – wyraził swoje zdanie Neal i rozejrzał się po obecnych. - Czy ktoś ma coś przeciwko? Wiecie, że wasze opinie są dla mnie bardzo ważne.
   O dziwo, nikt nie zaprotestował. Niektórzy nadal patrzyli na mnie podejrzliwie, ale najwyraźniej zaufali decyzji przywódcy.
   Ustaliliśmy, że od następnej nocy rozpocznę poszukiwania Lary. Neal rozłożył mapę, wskazując miejsca, w których łowcy mogliby znaleźć się w pułapce ze względu na swoje ludzkie ograniczenia, a które mogłyby być doskonałymi kryjówkami dla wampirów. Obiecałam, że je sprawdzę. Pozostali, podzieleni na grupy, mieli sprawdzać bezpieczniejsze tereny. Początkowo Nick nie godził się, żebym przeszukiwała takie miejsca samodzielnie, ale przekonałam go, że w razie pułapki będę potrafiła się obronić i uciec, a ludzie – niekoniecznie.
   Przed powrotem do gospody podszedł do mnie Maurycy. Zanim zdążył się odezwać, drogę zastąpił mu Nicolas.
   - W porządku, Nick. - Położyłam rękę na jego ramieniu.
   - Spokojnie, chcę tylko porozmawiać – mruknął Maurycy i spojrzał na mnie z pretensją. - Coś ty o mnie naopowiadała?
   - Prawdę. - Wzruszyłam ramionami. - To mój mąż i nie będę go okłamywać ani niczego przed nim ukrywać.
   - Już to gdzieś słyszałem – mruknął Maurycy, zerknął na Nicolasa i zrezygnował z dalszej konwersacji. Nick objął mnie ramieniem i oznajmił, że pora wracać. Zgodziłam się z nim i udaliśmy się do powozu.
   Godzinę przed świtem udałam się w miejsce, gdzie wczoraj spotkałam Johannę, ale nie przyszła.

   Przez kolejny miesiąc szukaliśmy Lary. Choć nie były to poszukiwania na ślepo, wszystkie miejsca, które sprawdziłam, okazały się opuszczone. Zgodnie z tym, co napisał najstarszy, Lara powinna znajdować się w Höfn, ale nie znalazłam tam miejsca, w którym mogła się ukryć. I nadal nie udało mi się spotkać żadnego wampira. Łowcy od czasu do czasu trafiali na pojedyncze osoby, ale najczęściej im się wymykały, unikając walki.
   Łowcy nie byli już tak nieufni, jak na początku. Przyjęli do wiadomości, że jestem po ich stronie i chcę im pomóc. Choć musiałam przyznać, że Nicolasa zaakceptowali niemal od razu. Wymieniali się doświadczeniami, uwagami na temat walki z moim gatunkiem i mój mąż szybko zyskał sobie przyjaciół. Pasował tam o wiele bardziej, niż ja. Mimo że nikt nie okazywał mi wrogości, miałam wrażenie, że traktują mnie wyłącznie jako sojusznika z przymusu. Przynajmniej większość z nich.
   Jedynie Kenna i Neal byli dla mnie życzliwi i nie okazywali dystansu. Po mojej stronie stanął również najstarszy łowca, siwy mężczyzna, jak się okazało, poprzedni przywódca, który został poważnie ranny i nie mógł już chodzić, więc przekazał władzę Nealowi. Mimo to, jego zdanie wciąż się liczyło, dlatego pozostali tak szybko mnie zaakceptowali.
   Także Maurycy przez cały czas starał się pokazać, że jest po mojej stronie. W efekcie zaczynałam być coraz bardziej przekonana, że naprawdę się zmienił.
   Jedną z pierwszych, które mi zaufały, była także Alda – drobna i ładna blondynka o ciemnych oczach. Rzadko wychodziła na łowy ze względu na słabe zdrowie. Sprawiała wrażenie inteligentnej i starała się uczestniczyć w ważnych naradach. Wydawała się być trochę zafascynowana wampirami, twierdząc, że powinno się lepiej poznać wroga, by go pokonać. Zapewniała jednocześnie, że wampiry pijące krew zwierząt nie są wrogami i wypytywała mnie o moje zdolności. Mimo że była życzliwa, jej wadą była zbytnia dociekliwość, przez co czasami miałam jej dość. Ponieważ, w przeciwieństwie do większości łowców, Alda mieszkała w Höfn, często jeździła z nami do domu.
   Pozostali łowcy byli znacznie mniej skłonni do konwersacji ze mną.

   Po miesiącu bezowocnych poszukiwań zasugerowałam łowcom, że może powinniśmy poszukać w piwnicach lub w podziemnych korytarzach.
   - Jak zamierzasz przeszukać wszystkie piwnice i podziemne kryjówki? - Neal nie wydawał się popierać tego pomysłu. Staliśmy w namiocie narad i oglądaliśmy mapy Islandii.
   - Nie ma tu żadnych podziemi? - dopytywałam. - A może w Höfn są jakieś piwnice, które mogłyby stać się kryjówkami dla wampirów?
   - Ależ są podziemia, w złożach lawy, ale nie w Höfn – odparł inny łowca.
   - Maurycy kiedyś próbował zdobyć mapy tamtych piwnic – wtrąciła Alda.
   - Powinienem gdzieś je mieć – przyznał Maurycy. - Uznaliśmy, że Höfn jest za małe, by ukryć grupę wampirów, skąd ta pewność, że Lara właśnie tam się znajduje?
   - Bo to ostatnie miejsce, w którym moglibyśmy ich szukać – wtrącił Nicolas. - Tyle czasu już szukamy... Może po prostu źle się do tego zabieramy?
   - Dobrze, spróbujemy – zadecydował przywódca. - Maurycy, poszukaj map, spróbuj je uzupełnić i jutro wieczorem Amanda przeszuka te piwnice.
   - Tymczasem dzisiaj chyba powinnaś coś zjeść – zasugerowała Alda. - Zwierzęcą krwią chyba trzeba częściej się pożywiać, prawda? Mówiłaś, że po raz ostatni polowałaś trzy dni temu.
   Skinęłam głową, przyznając jej rację. Mieliśmy wrócić do domu z Nicolasem, a potem postanowiłam pobiec na łowy. Przed wejściem do karocy zatrzymał mnie Maurycy.
   - Myślę, że piwnice to dobry pomysł. Problem w tym, że będziesz potrzebować zaproszenia. Jutro powinniśmy pójść razem.
   - Nie trzeba, wezmę Nicolasa – odparłam. - Ale dziękuję za propozycję pomocy. Szkoda, że wcześniej nie wspomniałeś o tych mapach...
   - Odrzucili moją sugestię, że Lara może się tam ukrywać. - Skrzywił się. - Sam zresztą, przeglądając te mapy, nie byłem już pewien. Jednak część z tych piwnic leży tak blisko siebie, że można je połączyć. Wtedy byłaby to genialna kryjówka z wieloma możliwościami ucieczki w razie ich odkrycia.
   - Sprawdzimy to. Odnajdziemy je. Jak długo na nie polujecie?
   - Łowcy już od paru lat, ja dołączyłem całkiem niedawno – odparł. - Niemal codziennie znajdujemy ich ofiary w całej Islandii, co oznacza, że jest ich całkiem sporo, ale ostatnio dobrze się ukrywają.
   - Rozumiem, że nie wybierają samych morderców?
   Pokręcił głową.
   - Nie ma tu innych dobrych wampirów, aniele. Tylko ty.
   Spojrzałam w jego oczy, ciemnoszare z odcieniem granatu.
   - Nie wiem, czy jestem dobra, po prostu nie zabijam ludzi...
   - Jesteś – odparł pewnym siebie głosem. - I zrobię wszystko, by odzyskać naszą przyjaźń. A jeśli będziesz miała problem, będziesz potrzebowała kogoś, kto cię wysłucha, możesz przyjść do mnie. Pamiętaj o tym.
   - Dobrze. - Uśmiechnęłam się do niego i wsiadłam do powozu, gdzie już czekali na mnie Nicolas z Aldą.
   - Czego on chciał? - zapytał ostro mój mąż. Wzruszyłam ramionami.
   - Rozmawialiśmy o mapach – rzekłam krótko. - Jeśli uda nam się odnaleźć kryjówkę wampirów, w końcu będziemy mogli zabrać Johannę i wyjechać z Islandii.
   - Nie lubisz Islandii? - zainteresowała się Alda.
   - Wolę Anglię – przyznałam szczerze. Zerknęła na Nicka.
   - A ty?
   - Mnie nawet się podoba, ale równie dobrze mogę mieszkać w Anglii – odparł mój mąż. - Najważniejsze jednak, to odnaleźć i zabić Larę.
   - Neal zobowiązał się ją zabić – zauważyłam. - We dwóch powinniście dać jej radę.
   - Sam ją pokonam – prychnął Nicolas.
   - Gowan twierdził, że łowcy trudno byłoby ją zabić – zauważyłam.
   - Gowan? - Alda spojrzała na mnie z ciekawością.
   - Taki wampir – mruknęłam. - Nick, to zbyt niebezpieczne. Powinieneś porozmawiać z Nealem, omówić strategię... I pamiętaj, naszym celem jest ocalenie Johanny...
   - Która nie chce być ocalona – burknął Nicolas.
   - To przez Marigold! Pewnie nie pozwoliły jej przyjść na spotkanie, założę się, że teraz pilnują, bym jej ponownie nie znalazła! Ale jeśli w końcu ją odnajdę, pomogę jej przerwać więź i wsiądziemy na pierwszy statek do Anglii – postanowiłam.
   - Proszę bardzo. Ja zostanę i zabiję Larę – uparł się mój mąż.
   - Widziałam, jak walczysz, Nick, nie narażę cię na śmierć! - zawołałam, zanim zdążyłam się ugryźć w język. Z pewnością nie powinnam mu mówić takich rzeczy, jego mina to potwierdziła.
   - Ty wcale nie chcesz jej śmierci, Amando – powiedział sucho. - Ze względu na najstarszego chcesz ją chronić. Nie pozwolisz mi jej zabić, prawda? Twierdzisz, że mi w tym pomożesz, ale nie zrobisz tego. Myślałem, że mogę na ciebie liczyć, widocznie się myliłem.
   - Uważasz, że cię zdradzę, bo Lara i najstarszy... - urwałam, przypominając sobie o obecności Aldy, która przysłuchiwała się naszej kłótni. - Dość tego. Wysiadam.
   - Proszę bardzo. - Zastukał w powóz. Woźnica się zatrzymał, a ja wybiegłam i w wampirzym tempie pomknęłam przed siebie.

20 komentarzy:

  1. Już wieeeeeem! 13 maja Amanda ma urodziny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tu od kilku dni sprawdzam czy jest coś nowego... A tu rozdział! 😁 Świetny jak zwykle 😉

    OdpowiedzUsuń
  3. To się nazywa foch z przytupem ;)

    Kurczę, to mi umknęło, że to urodziny Amandy! :P Ale wole ślub, hihi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Foch to dopiero początek:p
      Ślubu Amanda nie obchodzi, bo miałaby już sporo tych rocznic^^

      Usuń
    2. To racja, to racja :)
      Zobaczymy co będzie dalej po fochu :)

      Usuń
    3. Będzie się trochę działo;p

      Usuń
  4. Hej :) Nareszcie znalazłaś chwile dla "spragnionych krwi" :D Rozdział świetny i nieco nieprzewidywalny choć nadal nie lubię Maurycego :)
    Mam nadzieję że synek dobrze się "chowa" i daje żyć mamusi :) A takie buziaczki które przesyła to chyba najsłodsza rzecz o jakiej kiedykolwiek pisałaś :) Ucałuj go proszę od wiernej czytelniczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, synek ucałowany:D Na szczęście nie płacze, sporo śpi, więc udało mi się znaleźć chwilę na pisanie;)
      A Maurycy jeszcze sporo namiesza^^

      Usuń
  5. Witaj

    Dawno mnie tu nie było i widzę, że będę miała masę rozdziałów do nadrabiania. Ten czas zdecydowanie za szybko upływa. Zauważyłam, że w Twoim życiu zaszły ogromne zmiany. Życzę wszystkiego najlepszego i gratuluję :-)

    Pozdrawiam

    Kasia

    P.S. Mam nadzieję, że mnie jeszcze pamietasz ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, cieszę się, że się odezwałaś:) Oj tak, sporo będziesz miała do nadrobienia, ale teraz wolniej wstawiam rozdziały, to spokojnie zdążysz:) Dziękuję i pozdrawiam;)

      Usuń
  6. Cieszę się ogromnie, że powróciłaś na bloga i znalazłaś trochę czasu dla nas :) Zdaje sobie sprawę, że nowe obowiązki całkowicie cię teraz absorbują :P Co oczywiście jest całkowicie normalne i za pewne super fajne :)
    Wracając jednak do rozdziału, przeczytałam szybko i szczerze to liczyłam na jakąś interakcje z Larą, albo Marigold, a tu... klops. Wampirzyce schowały się paskudy przed łowcami i biedacy ich tylko szukają. Mam nadzieję, że ich wreszcie znajdą, bo takie szukanie igły w stogu siana zaczyna wydawać się irytującym zajęciem :)
    Och! Co za foch! - trochę śmieszne mi się to wydało, ale cóż zdarza się. Jednak wydaje mi się, że to dopiero początek kłótni małżeńskiej :)

    Czekam na nexta i przesyłam moc uścisków i buziaków :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nowe obowiązki zajmują mi wiele czasu i w większości są przyjemne^^ Ale dam radę dalej pisać, zamierzam skończyć Gorącą Krew;)
      Interakcje jeszcze będą;p Wampiry nie zamierzają wiecznie się ukrywać:P
      Oj tak, w tym zakresie to będzie się działo xD
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  7. Myślałam, że już się nie doczekamy, a tu niespodzianka! Dlatego dziękuje ci serdecznie, że pomimo tylu obowiązków znalazlas czas na wstawienie rozdziału!
    Oho, widzę że pierwszy małżeński foch zaliczony.. Oby się szybko pogodzili, i pokonali Lare, a co do Johanny, szkoda że teraz jest Iratu.. ale to jej wybór.Sugestie opiekunki to jedno a jej decyzje to drugie. swoją droga ciekawe czy Amanda będzie kiedyś sama opiekunką?
    Dobra , nie zwracam ci już głowy,
    jak najwięcej przespanych nocy życzę
    N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za nic nie chciałabym zrezygnować z pisania, najwyżej będę wolniej pisać i wstawiać rozdziały;)
      A czemu Johanna nie powinna być Iratu?^^
      Głowy nie zawracasz, lubię długie komentarze;p
      Dziękuję, ale to już zależy, czy 4-6 godzin nocnego snu można uznać za przespaną noc, jeśli tak, to tyle ostatnio przesypiam plus czasami w dzień;P Pozdrawiam:)

      Usuń
  8. Uważam że Johannie bardziej pasuje wizerunek Bonu, wydawala mi się zawsze taka delikatna i łagodna, a nie, z tak to ujme krwiozercza.
    Ale może jeszcze się nawroci? Kto wie? Skoro Amanda mogła...
    A na marginesie 4-6 godzin to bardziej drzemka niż sen. Ale czasem warto, jeśli wiesz co mam na myśli ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinna się zmienić, bo zabijanie do niej nie pasuje? XD
      Wiem^^ Drzemka to dla mnie godzina, dwie. A niemowlę należy karmić również w nocy;)

      Usuń
    2. Wiem, że to głupie, ale mniej więcej tak, o to mi chodzi :-/ Poznałam ją jako spokojną i miłą, dlatego jej obecny wizerunek mi nie pasuje... Ale nie mi oceniać jak ma żyć. Skoro jej jest tak dobrze.
      Wiem o tym dobrze, ale niech rośnie zdrowo :-D

      Usuń
    3. Amanda też pewnie wolała ją na zwierzęcej diecie, ale cóż... ^^
      Dziękuję:):)

      Usuń