Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

9.12.2014

Rozdział XVII - List od Lary

   - Wyznał ci miłość! - ucieszyła się Karolina. - Ty też go kochałaś, prawda?
   - Tak. Wtedy mu jeszcze tego nie powiedziałam. Wyraziłam, co czuję, ale nie ubrałam tego w słowa. Myślę, że trochę się tego bałam, w końcu każdy związek z człowiekiem prędzej czy później kończył się jego śmiercią – odparłam w zamyśleniu.
   - Tak, ale nie można tego zmienić, chyba, że poprzez przemianę w wampira – stwierdziła Karolina.
   - Nigdy nie przemieniłabym Nicka. Kiedyś mi powiedział, że musiałam bardzo kochać Robina, bardziej niż siebie, skoro nie zmieniłam go w wampira i zgodziłam się na jego śmierć. Stwierdził, że gdybym go zmieniła, on by cierpiał, a po jego śmierci, cierpiałam tylko ja.
   - Może coś w tym jest...
   - Może. - Wzruszyłam ramionami. - Ale to już kwestia na dłuższe przemyślenia...


   - Wyjedźmy stąd, Amando.
   Spojrzałam na mężczyznę leżącego obok mnie. Najpierw chciałam zaprotestować, ale potem... zdałam sobie sprawę, że nie wszystko poszło tak, jak planowałam. Mieliśmy znaleźć Larę, Marigold, a przede wszystkim Johannę. Zamiast tego siedziałam u najstarszego wampira, zachwycając się jego mocami, jego życiem, tym, że potrafił rozmawiać ze mną w myślach... A przecież nie był moim opiekunem. Powinnam wyjechać stąd jak najprędzej. Najlepiej jutrzejszej nocy. Zanim będzie za późno.
   Nie wiedziałam, czemu przyszło mi do głowy, że może być za późno. Do niczego mnie nie zmuszał. Mogłam wyjechać, kiedy chciałam. A jednak... coś trzymało mnie tutaj tak mocno, że sama myśl o wyjeździe była bardzo niepokojąca.
   - Dobrze, wyjedziemy. Ale dokąd?
   Fiołkowe oczy Nicolasa rozpogodziły się, kiedy na twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
   - Śladami Lary. Najstarszy nie wie, dokąd wyjechała. Może się przed nim ukrywa? Jeśli sami nie wpadniemy na jej trop, będziemy tu tkwić latami, a Johanna nas potrzebuje...
   - Masz rację – zgodziłam się, splatając swoją dłoń z jego palcami. - Najstarszy powiedział, że Lara zawsze wracała do Francji. Może to tam powinniśmy jej szukać?
   - A więc Francja – zgodził się mój łowca.
   Wstałam, nałożyłam sukienkę i podeszłam do okna. Padał śnieg.
   - Powinniśmy wracać, jeśli mamy zdążyć przed świtem.
   - Niekoniecznie. - Nick również wstał, podszedł do wiszącej w rogu kotary i odsłonił. Ujrzałam sosnową trumnę, zaścieloną i przygotowaną.
   - Widzę, że pomyślałeś o wszystkim. - Odwróciłam się i pocałowałam go czule. Odpowiedział tym samym. Wtuliłam się w jego ramiona, zdając sobie sprawę, że znalazłam kogoś, z kim chciałabym już zostać. Starałam się nie myśleć, co powie Gowan. Zamierzałam postawić sprawę jasno: wyjeżdżam. Do Francji.
   O świcie zapadłam w letarg z takim właśnie postanowieniem. Kiedy się obudziłam, dawno już minęło południe. W oczekiwaniu na zmrok, siedzieliśmy z Nicolasem i rozmawialiśmy. Opowiadał mi, jak poluje tutaj na wampiry, jak broni niewinnych i o paru znajomych, których poznał. Utworzyli tutaj całkiem sporą grupę łowców. Mimo że właściwie byliśmy po dwóch stronach tego sporu, rozumiałam, że to była jego praca, a jeśli wampir zabija niewinnych i daje się schwytać łowcom, zasłużył na przebicie kołkiem.
   O zmroku Nick wyruszył do domu, a ja do najstarszego, by poinformować go o naszych planach. Znalazłam go w mniejszej bibliotece. Przeglądał książkę. Odłożył ją, gdy weszłam.
   - Witaj, Amando. - Posłał mi uśmiech. Również się uśmiechnęłam, ale szybko przypomniałam sobie, po co tu jestem.
   - Wyjeżdżamy dzisiaj – powiedziałam od razu. Popatrzył na mnie zdziwiony.
   - Dokąd?
   - Do Francji. Lara zawsze tam wraca, prawda? Nie możemy czekać, aż sama się znajdzie. Johanna wpadła w jej ręce, nie wiemy, co się z nią dzieje. - Patrzyłam na Gowana stanowczo. Powoli skinął głową.
   - Dobrze, skoro tak uważasz...
   Przerwało mu pukanie do drzwi. Wszedł wampir, skłonił się i podał najstarszemu zapieczętowany list.
   - A to ciekawe – mruknął Gowan, otworzył korespondencję i zaczął czytać. Skinął na wampira, by wyszedł. Kiedy drzwi się za nim zamknęły, spojrzał ponownie na mnie. - To od Lary. Pisze, że w ciągu miesiąca będzie w Transylwanii. Mam jej zgotować ciepłe powitanie – dodał rozbawiony. - Wspomina też o dwóch przyjaciółkach, które ze sobą przyprowadzi.
   - Marigold i Johanna! - zawołałam. - Naprawdę? Przyjadą tutaj?
   Najstarszy wyciągnął list w moją stronę. Pokręciłam głową.
   - Przecież ci wierzę... A gdzie teraz jest?
   Zerknął ponownie w papier.
   - Nie pisze o tym. Ale niekoniecznie we Francji. - Spojrzał na mnie. - Nadal chcesz tam jej szukać, Amando?
   - Poczekam, aż przybędzie tutaj – postanowiłam. - A teraz... pójdę i powiem Nicolasowi.
   - Dobrze. Zatem do zobaczenia jutro, skarbie.
   - Do zobaczenia – mruknęłam, wychodząc z biblioteki. Czy jutro? Nie byłam pewna. Zaczęłam się nad tym zastanawiać dopiero, kiedy byłam już daleko od zamku.
   A jeśli będę chciała zostać? Gowan mógł mnie do tego przekonać. Nie musiałby się nawet bardzo wysilać. Cieszyłam się, że Lara tu przybędzie. Naprawdę się cieszyłam. Nie musiałam wyjeżdżać, mogłam zostać... tutaj, przy nim, najstarszym...
   Kiedy dotarłam do domu, udało się mi się trochę ochłonąć. Nick właśnie się pakował.
   - Annice nie jedzie z nami – poinformował mnie. - Była wściekła, że wyjeżdżamy w takim momencie. Chyba miała inne plany. Bern też woli zostać, twierdzi, że tu jest jego miejsce i nie chce podróżować...
   - My też nie wyjeżdżamy – przerwałam mu. Odwrócił się, a jego fiołkowe oczy nieco pociemniały.
   - Jak cię przekonał? Co powiedział?
   - Kiedy rozmawialiśmy, przyszedł posłaniec z listem od Lary – wyjaśniłam. - Przybędzie do Transylwanii w ciągu miesiąca. Zabierze ze sobą Johannę.
   - Jesteś pewna? Widziałaś ten list?
   - Najstarszy mi go pokazywał – odparłam, pomijając fakt, że nie wzięłam go do ręki. I tak nie znałam pisma Lary, ale Gowan nie miał powodu, by pisać fałszywy list, skoro za miesiąc i tak by się to wydało. - Poczekamy jeden miesiąc. Jeśli do tego czasu Lara zmieni zdanie, wyjedziemy – obiecałam.
   - No dobrze. - Usiadł zrezygnowany. - A skąd pisała?
   - Nie wiadomo. - Wzruszyłam ramionami i usiadłam obok niego. - Nie zamierzam wracać do najstarszego, póki nie będzie to konieczne. - Sięgnęłam do jego dłoni. - Chcę spędzać wieczory i noce z tobą, Nicolas.
   Wyraźnie się rozpogodził. Położył dłoń na moim policzku.
   - A więc tak będzie – szepnął i pocałował mnie. Długo i bardzo czule.

   Następnego wieczoru nie poszłam do Gowana. Ani kolejnego. Spędziłam cały tydzień z Nicolasem. Stwierdził, że weźmie sobie wolne od pracy z innymi łowcami i byliśmy tylko dla siebie.
   Gdy nie padał śnieg, wychodziliśmy na długie spacery, a kiedy pogoda na to nie pozwalała, spędzaliśmy czas w domu lub u znajomych Nicka. Poznałam kilka interesujących osób, oczywiście żadnego łowcy, gdyż Nicolas stwierdził, że lepiej nie ryzykować. Krzyżyk na szyi i zapewnienie, że piję tylko krew zwierząt to stanowczo za mało, by zawierać przyjaźnie z tutejszymi łowcami.
   Co dwa lub trzy dni musiałam polować, wtedy wychodziłam sama. Po tygodniu od odwiedzin u Gowana, wracając z łowów, natknęłam się na Dele.
   - Szukałam cię – poinformowała mnie wampirzyca.
   - Lara już tu jest? - zapytałam natychmiast. Potrząsnęła głową. Włosy tym razem miała zaplecione w dwa warkocze i upięte wysoko na głowie.
   - Nie, ale najstarszy chciałby cię widzieć. Długo go nie odwiedzałaś.
   Wzruszyłam ramionami.
   - Miałam ostatnio mało czasu. A więc nie ma żadnych wieści o Larze? - spytałam, nieco zawiedziona, ruszając przed siebie.
   - Nic o niej nie wiem. - Dele pojawiła się przede mną. - Ale jeśli Gowan żąda, byś go odwiedziła, to powinnaś pójść. - Skrzyżowała ręce na piersiach. Miała na sobie lekką jasną sukienkę i biały płaszczyk, wyglądający na ciepły. Pozory. Ja byłam ubrana podobnie, tylko cieplej, bo gdyby jakiś łowca zobaczył mnie na śniegu w samej sukience, bez choćby cienia dreszczu zimna, nie miałby wątpliwości, kim jestem.
   - Dobrze, ale nie dziś – odparłam, próbując ją wyminąć.
   - Owszem, dzisiaj! Pójdziesz ze mną do najstarszego – uparła się wampirzyca. Westchnęłam i ominęłam ją. Nie miałam zamiaru ustąpić. Chyba Gowan nie kazał sprowadzić mnie siłą?
   Nagle delikatny powiew wiatru przyniósł ze sobą ludzki zapach. Zatrzymałam się i zaostrzyłam czujność. Sekundę później usłyszałam świst strzały. Wyciągnęłam rękę, łapiąc ją tuż przed wbiciem się w pierś Dele, po lewej stronie.
   - Łowca! - syknęła wampirzyca, wpatrując się w drewniany grot. Gdyby się wbił, bez problemu roztrzaskałby jej serce. Spojrzała w kierunku, z którego przyleciała strzała i w wampirzym tempie pobiegła w tamtą stronę. Ruszyłam za nią.
   Dopadła łowcę i chwyciła go jedną ręką pod głową, unosząc w górę. Uderzył plecami o korę drzewa, upuszczając broń, a Dele wciąż trzymała go za szyję.
   - Chciałeś mnie zabić! - warknęła. Podeszłam bliżej. Łowca nie wyglądał na profesjonalistę. Był wyraźnie przerażony.
   - Jest jeszcze młody – stwierdziłam. - To tylko chłopiec, Dele. Może wampiry zabiły mu rodzinę, przyjaciół albo bliskich? Albo chciał coś komuś udowodnić? Myślę, że nie powinnaś go zabijać. - Nie byłam pewna, czy uda mi się go uratować, ale musiałam spróbować. Przecież wampirzyca przeżyła, strzała nawet jej nie dosięgła, nie miała powodów do zemsty.
   - I nie jest sadystą – mruknęła Dele, wpatrując się w jego oczy. - Nikogo jeszcze nie zabił. Zginęłabym z ręki amatora? Co za wstyd. - Puściła go gwałtownie, tak, że upadł w śnieg. Spojrzała na mnie. - Masz znakomity refleks.
   - Sporo lat praktyki – mruknęłam. Spojrzałam na chłopca leżącego w śniegu. Podniósł się pośpiesznie i otrzepał, potem sięgnął po broń, ale w nas nie wycelował.
   - Czyli mnie nie zabijecie? - spytał niepewnie, ściskając całkiem sporą kuszę.
   - Tym razem nie, ale przy następnym spotkaniu nie licz na żadne ulgi – odparła Dele. Łowca spojrzał najpierw na nią, potem na mnie, następnie odwrócił się i ruszył biegiem.
   - Wypuściłaś go. - Spojrzałam na nią ze zdumieniem. Byłam wyraźnie zaskoczona. Myślałam, że będę musiała ją długo przekonywać.
   - Uznaj to za podziękowanie, uratowałaś mi życie. Poza tym... to żaden ubaw zabić przestraszonego dzieciaka – stwierdziła wampirzyca, siadając na zwalonym pniu. Po chwili wahania usiadłam obok. Kawałek dalej droga spadała stromo w dół. Pomyślałam, że dobrze by się tutaj zjeżdżało na saniach.
   - Czyli... nie zabijasz niewinnych osób? - zapytałam ją. Zerknęła na mnie.
   - Zdarzało się. Ale wolę sadystów. Najpierw lubię ich poznawać. - Uśmiechnęła się. - To bardzo ciekawe. Każdy twierdzi, że musi zabijać ludzi. Podobno ich wewnętrzny głos im każe. To zaczyna się w dzieciństwie. Najpierw są zwierzęta. Wiesz, co czują, gdy męczą te stworzenia? Czują się lepiej. Napawa to ich radością. A potem idą dalej. Zwierzęta już nie wystarczą, bo ich strach nie jest tak wyraźny, jak ludzi... A kiedy zabijam tych sadystów, boją się tak samo, jak ich ofiary... - Umilkła. Przez chwilę panowała cisza.
   - Chyba niezbyt dobrze zaczęłyśmy naszą znajomość – stwierdziłam w końcu.
   - O tak, z pewnością. - Uśmiechnęła się. - Mało brakowało, a straciłabyś rękę. Ale już się nie gniewasz, prawda? - Zerknęła na mnie, uśmiechając się półgębkiem. Pokręciłam głową.
   - Nie, jesteś w porządku. Uważam, że picie krwi sadystów krzywdzących innych ludzi nie jest najgorszą zbrodnią. - Nagle przyszło mi coś do głowy. - Powiedz mi... czy Gowan pije krew niewinnych?
   Patrzyła na mnie przez chwilę, jakby zastanawiając się nad odpowiedzią.
   - A czy potraficie rozmawiać w myślach? Słyszeć się wzajemnie?
   Uniosłam brwi, nie rozumiejąc, co to ma wspólnego.
   - Tak, skąd wiesz?
   - Jesteś z jego krwi, więc to możliwe. A co do niewinnych... powinnaś go sama o to zapytać. - Wstała. - Chodź, już dawno go nie odwiedzałaś...
   Zawahałam się. Czy to, że potrafiliśmy rozmawiać bez słów, znaczyło również, że słyszał wszystkie moje myśli? I to o co pytałam Dele także, dlatego bała się odpowiedzieć? Jeśli tak, lepiej powinnam pójść z wampirzycą, inaczej mogła ją spotkać kara. Niczego nie byłam już pewna, jeśli chodziło o najstarszego. Powinnam się go bać, tymczasem sama jego obecność rozwiewała mój strach. Byłam pewna, że robił to umyślnie. Mieszał w mojej głowie, może nawet w tym, co czułam. Nie powinnam do niego iść. Z drugiej strony... może się myliłam. Owszem, potrafił być przerażający, ale mieliśmy wspólną krew. I najwyraźniej mi ufał. W końcu Xander mu powiedział, że tylko jego najbliższa krew może być dla niego śmiertelna. Czy wobec tego mogłam go zabić? To możliwe. A jednak się nie bał. I ja też nie powinnam.
   - Dobrze, pójdę – podjęłam decyzję, wstając. Dele znacznie się rozpogodziła. Naprawdę nie była taka zła. Może po prostu poznałam ją od tej gorszej strony.
   Udałyśmy się do zamku Gowana. Kiedy weszłam do środka, wampirzyca stwierdziła, że chyba go nie ma i zaraz po niego pójdzie. Skierowałam się do mniejszej biblioteki.
   Po drodze usłyszałam kobiecy krzyk. Zatrzymałam się i odwróciłam w tamtą stronę. Dochodził... zza ściany. Przyłożyłam ucho, nasłuchując. Zapanowała cisza. Rozejrzałam się w poszukiwaniu drzwi, lecz ich nie dostrzegłam. Tylko ogromny dywan przedstawiający jakąś bitwę...
   Właśnie. Dywan. Odsunęłam go, ale zamiast kurzu na ścianie, dostrzegłam drzwi. Nie były zamknięte na klucz, jakby ktoś, kto tamtędy przechodził, nie sądził, by zostały znalezione. Weszłam i zamknęłam je za sobą. Może nie powinnam, w końcu to zamek najstarszego, ale ciekawość była silniejsza. Chyba nie trzymał tam kolejnych krokodyli...?
   Dotarłam do schodów i zeszłam nimi w dół. Podziemia? Lochy? Nie byłam pewna. Na końcu znajdowały się masywne drzwi zamknięte na klucz, który wisiał obok na gwoździu. Na nich widniały znaki narysowane kredą. Coś mi one przypominały. Sięgnęłam po klucz, otworzyłam drzwi i ostrożnie weszłam do środka. Ujrzałam małą, pustą salę, a na jej środku, w podłodze, umieszczono okrągły, zakratowany otwór. Podeszłam bliżej i zajrzałam. Był tam wampir. Stał tuż pod kratą i patrzył na mnie z ciekawością.
   - Witaj, ślicznotko.
   - Kim jesteś? - Kucnęłam, wpatrując się w ciemność za kratami.
   - Vlad Tepes, do usług. - Skłonił lekko głowę. - A ty?

51 komentarzy:

  1. Tło posta przydałoby się zrobić trochę jaśniejsze, bo jak na razie od czytania oczy bolą. I prośbę mam o zmianę wyglądu szablonu na komórce - chciałam poczytać w szkole, ale nie mam jak, bo się nie da czytać na obecnym tle mobilnym. :x
    Tak czy siak wielgachne zaległości nadrobię w najbliższym czasie, obiecuję. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tła i koloru nie zmienię, bo zostały dopasowane do szablonu i wszystko by mi się rozwaliło, ale z czytaniem na komórce coś pokombinuję;)

      Usuń
    2. Ale nie możesz tego zmienić nawet w ustawieniach zaawansowanych? Szablony tutaj robi się znacznie prościej niż na onecie xD

      Usuń
    3. Niestety, ja nie robiłam szablonu, a do zmiany tła trzeba na nowo wstawiać pocięty szablon, więc się nie da tak po prostu. Poza tym, szablon jest onetowy, zwyczajnie cięty.
      Na komórce zmieniłam, sprawdź, czy teraz jest ok? Czy mam wybrać wersję na komputer?

      Usuń
    4. A masz nagłówek osobno? Jeżeli tak, to nie ma problemu, ramkę da się ustawić w CSSie, to samo z kolorami tła i wysokością postów... Wymaga to napisania paru linijek kodu, ale jest banalnie proste i nie ma tyle roboty z cięciem szablonu na części, zwłaszcza że potem czasem kolory nawalają.
      Zmień lepiej na prosty, tylko musisz poszukać w tym zestawie szablonu białego z szarą czcionką, to będzie okej, bo obecnie na moim telefonie się wszystko zlewa i kompletnie nic nie widać :/

      Usuń
    5. Jak będę zmieniać szablon to wezmę to pod uwagę, ale nie będę grzebać w czymś, na czym się nie znam:p Wystarczy, że mi nawalił Open Office, nagle podkreśliło mi wszystkie wyrazy mimo że mam ustawiony słownik polski i nie wiem, co z tym zrobić:(
      Zerknij teraz na komórkę, czy taki zostawić?

      Usuń
    6. Dalej mam problem z przeczytaniem, tło jest zbyt ziarniste...
      A w samym Open Office też masz polski ustawiony? I tu, i na pasku narzędzi?

      Usuń
    7. A teraz?
      Tak, wszędzie. Podobno coś trzeba zmienić na dysku C, ale nie wiem co bo u mnie jakoś inaczej to jest zapisane:/

      Usuń
    8. Niby tło na dole jest zmienione, ale potem się przykrywa starym i wciąż bez zmian...
      Dobra, jutro pokombinuję, co z tym zrobić, zarówno z szablonem na komórce, jak i zmianą języka, bo teraz już padam z nóg i uciekam spać ^^

      Usuń
    9. Oki, coś wymyślimy;) Dobranoc:)

      Usuń
    10. Weszłam właśnie przez komórkę i jest wyraźnie, może coś nie tak z Twoją komórką?

      Usuń
  2. Dziękuję :)
    a) nie wierzę w zbiegi okoliczności;
    b) lubię Gowana (mam, jak wiadomo, słabość do empatiów), ale zaczynam się obawiać, że marnie skończy;
    c) cieszy mnie Vlad :)
    d) nasza ostatnia dyskusja o regałach uświadomiła mi, że to pierwsze od dawna święta, na które nie zamówiłam sobie żadnych nowych książek... nie wiem jak się z tym czuję ;)
    Aha, u mnie kolory są dobre do czytania... może to kwestia monitora? A w razie czego: jak nie możesz zmienić tła, to zawsze możesz zmienić kolor czcionki, może wystarczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a) słusznie:D
      b) myślisz, że Amanda go zabije?^^
      c) na razie za wiele go nie będzie, ale jak później się pojawi, to namiesza;)
      d) ktoś Ci musi zrobić książkowy prezent;)
      U mnie też jest ładnie, ale chodzi tu o komórki.

      Usuń
    2. a) hehe
      b) nie, to raczej nie, chyba, że nie będzie miała wyboru. Za to wygląda to wszystko tak, jakby miał się okazać czarnym charakterem... no, może nie całkiem czarnym, ale nie po stronie Amandy, a na Twoim blogu się raczej kiepsko takim postaciom wiedzie ;)
      c) nie szkodzi, ważne, że się pojawił
      d) będzie ciężko, bo chyba żaden z moich ulubionych autorów nic ostatnio nie wydał (gdyby wydał, sama bym sobie zrobiła ;P)
      A. Zrozumiałam, że i o komórki, i o net.

      Usuń
    3. A Cornelius?^^
      Książek jest duży wybór, na pewno coś byś dla siebie znalazła;p

      Usuń
    4. A coś się zmieniło w jego przypadku? ^^
      Jeśli chodzi o samo czytanie, to nie jestem zbyt wybredna, ale w kwestii kupowania - tak :)

      Usuń
    5. Żyje:p
      Ale jak ktoś inny Ci kupuje?;p

      Usuń
    6. I dobrze by było, gdyby to nie był stan przejściowy ;) (Może jakiś prezent dla mnie świąteczny? ;) )
      Nie no, z prezentów się zawsze cieszę ;p Ale akurat powieści nikt mi nie kupuje, wszyscy wiedzą, że zaopatruję się sama :p

      Usuń
    7. Może być jakiś spoiler dotyczący Corneliusa?^^
      Zawsze możesz im podać tytuły;p

      Usuń
    8. Każdy, jak już pisałam, chętnie przyjmę :)

      Usuń
    9. Książki są zawsze mile widziane;p

      Usuń
    10. Ja o prezento-spoilerach :)
      Co do książek - pewnych wolałabym nie mieć.

      Usuń
    11. Oki, to w takim razie mogę coś powiedzieć o Twoim ulubionym bohaterze, pytaj, najlepiej na maila;) natalia.iubaris@gmail.com
      Jakich?^^

      Usuń
    12. Sure :)
      No wiesz, są takie, które kupiłam, przeczytałam i jedyny pozytywny efekt tego czytania był taki, że teraz wiem, jak NIE pisać. Tytułów nie podam ;) Dlatego teraz jestem wybredna. Jak mnie ktoś zobaczy z grafomańską książką z biblioteki to ok, ale gdybym miała kolekcję takich przypadkowo kupionych w domu, to rodziłoby wątpliwości co do mojego gustu ;P

      Usuń
    13. Pewnie masz rację;) Muszę uciekać, jak coś napiszesz, postaram się odpisać wieczorem. Miłego popołudnia:)

      Usuń
    14. Wzajemnie :)

      Usuń
    15. Nie dostałam żadnej wiadomości na gmail:p

      Usuń
    16. Bo jeszcze żadnej nie wysłałam ;P Ale wyślę, bez obaw ;P

      Usuń
    17. To daj znać, jak wyślesz, bo rzadko tam sprawdzam pocztę;)

      Usuń
    18. Wysłałam. Ale powiedzmy, że taki wstępny mail ;)

      Usuń
    19. To aż się boję kolejnych pytań:D

      Usuń
    20. Ja jestem niegroźna ;D

      Usuń
  3. dobry rozdział. w sensie - intrygujący

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, dawno mnie nie było tutaj. Od razu chciałam przeprosić za swoją absencję, ale miałam ostatnio sporo na głowie - między innymi pracę magisterską :) Mam nadzieję, że wybaczysz i zrozumiesz :)

    Od czego by tu zacząć, ach tak - nawiążę jeszcze do poprzedniego rozdziału - historia Gowana bardzo ciekawa i taka "odpowiednia", jak na najstarszego wampira świata. Siła, magia, moc, trochę dramatu i miłość. Chociaż tę jego wielką miłość, mogłaś bardziej szczegółowo opisać, albo wspomnieć odrobinę więcej na temat ich wspólnego życia. Troszeczkę tego mi brakowało.

    Romantycznie się zrobiło, Nicolas potrafi oczarować jak widać kobietę, co wydało mi się mega "słodkie". Ale..., jak pewnie zauważyłaś, u mnie zawsze jest jakieś "ale". Nie potrafię się do niego (Nicolasa) osobiście przekonać, nie mam pojęcia czemu, ale jakoś nie czuję tego "blusa" do tego partnera Amandy. Zupełnie inaczej reagowałam na Robina, Iyana (nie wiem, czy dobrze piszę), a już w ogóle moim faworytem był Juan. Po prostu go uwielbiałam!

    Zastanawia mnie jeszcze kwestia, którą poruszyła Amanda, a mianowicie to, czy rzeczywiście Gowan jest wyrachowany i spotyka się z nią tylko i wyłącznie dlatego, by mieć ją pod kontrolą, by przypadkiem nie wpadło jej do głowy zdobycie jego stołka. Z początku tak myślałam, lecz później wampir pozyskał moje zaufanie, ale teraz zaczęłam ponownie o tym myśleć. Zwłaszcza, że już ten temat zainteresował mnie znacznie wcześniej - wspomniałam o tym w poprzednim komentarzu. Hmm... No ciekawa jestem, mam nadzieję, że to wkrótce wyjaśnisz.

    Kolejny kawaler? Ciekawe co też przeskrobał, że znalazł się w takim miejscu.

    Podsumowując, super fajny rozdział i jak zwykle chciałabym więcej :) A przy okazji zapraszam do siebie, udało mi się opublikować rozdział przed twoim rozwiązaniem :P Mam nadzieję, że czujesz się dobrze i maleństwo również, w każdym razie z całego serca życzę ci tego.

    Buziaki, Vi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jaki długi komentarz:D Praca magisterska to poważna sprawa, więc spokojnie, rozumiem;) To w tym roku zdajesz magisterkę? Jaki masz temat?
      Wezmę pod uwagę jak kiedyś będę poprawiać i postaram się lepiej opisać wielką miłość Gowana;)
      Myślisz, że Gowan boi się Amandy, mimo że jest silniejszy, więcej potrafi? To czemu nie wysłał jej do Francji, tylko pokazał list?;p
      Zapewniam Cię, że ów kawaler ma wiele na sumieniu, wystarczy wpisać go w google^^
      To świetnie, dziś nie mam niestety czasu, ale jutro postaram się przeczytać;) Tak, mamy się dobrze, dziękuję:)
      Ps. czytasz jeszcze Doriana?

      Usuń
    2. No poleciałam z długością na maxa :) Tak w tym roku kończę studia, co jakoś nie mieści mi się w głowie :) Z jednej strony się cieszę, a z drugiej mnie to przeraża, ale to chyba normalne. Temat - dziecko jak motyw perswazyjny w reklamach telewizyjnych skierowanych do młodych konsumentów :)

      Ten list też mnie zastanawia. Być może wyczytał to z jej myśli, z daleka, gdy rozmawiała z wampirzycą Dele.

      A sprawdzę, sprawdzę :)

      Czytam Doriana, ale z opóźnieniem, wkrótce i tam zajrzę :)

      Buziaki :*

      Usuń
    3. To bardzo ciekawy temat:P Ja na drugim kierunku też miałam temat związany z reklamą;)
      Może tak, a może i nie;p
      Koniecznie:)
      Oki, pozdrawiam:):)

      Usuń
  5. No, no, no, Nick to Nick, podoba mi się, że Amanda poświęciła mu czas i olała trochę Najstarszego. Mam dziwne wrażenie, że list to podpucha, a przynajmniej nie powiedział Gowan całej prawdy. Za to jestem ciekawa co takiego powie nasz nowy bohater :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba Gowan nie wzbudził zaufania tym listem^^
      Ale wiesz, kim jest ten nowy bohater?:)

      Usuń
    2. A wiem kim jest nowy bohater ;)

      No nie wzbudził, zwłaszcza, że Amanda sama go nie przeczytała :)

      Usuń
    3. A coś by to dało, jakby go przeczytała?;p

      Usuń
    4. Wiedzielibyśmy czy mówił prawdę ;) Przynajmniej w kwestii tego co zapisane, bo nie tego czy nie podrobione ;) Ale to zawsze o jedno podejrzenie mniej :)

      Usuń
    5. Podawał jej, więc mogła przeczytać, skąd wiedział, że powie: nie trzeba?:p

      Usuń
    6. Jeśli się kogo zna i wie, że ten ktoś Ci ufa to da się w ten sposób kogoś oszukać. I prawdziwie zaufana osoba tak nie wykorzysta drugiej, ale ktoś kto może tylko udawać? Nie lubię Gowana może dlatego jestem tak podejrzliwa :)

      Usuń
    7. A jak jest naprawdę, wkrótce się okaże;p

      Usuń
    8. Ty nas zawsze zaskakujesz :)

      Usuń
    9. Nie wiem, czy zawsze, ale się staram;)

      Usuń