Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

29.09.2014

Rozdział XII - Głos w głowie

   Przerwał nam dzwonek do drzwi. Domyśliłam się, że przyszedł Fred. Karolina wyjrzała z pokoju i wróciła, kiwając głową.
   - Tak, to Fred. Zaraz pewnie będą nas wołać na obiad. A póki co... dajmy ich chwilkę. - Usiadła po turecku i spojrzała na mnie. - A więc Triam zamówił u ciebie taniec. Przystojny był...?
   Roześmiałam się.
   - Triam? Oczywiście. Miał chłopięcy typ urody, jednocześnie widać po nim było, że ma więcej lat, niż wygląda.
   - Zgodziłaś się?
   - W pierwszej chwili byłam tak zaskoczona, że nie zdążyłam nawet tego przemyśleć i wyciągnąć wniosków – odparłam, po czym wróciłam do przerwanej historii.


   Zamrugałam gwałtownie, wpatrując się w Triama. Stał w milczeniu, cierpliwie czekając na odpowiedź.
   - Dobrze, możemy zatańczyć, nie widzę problemu – odparłam, zaskoczona jego prośbą. „Może tutaj to taki zwyczaj, że mężczyzna prosi kobietę o taniec jeszcze przed balem?”, zastanawiałam się.
   - To wspaniale. W takim razie przyjadę po ciebie po zmroku, Amando. - Wampir uśmiechnął się szeroko.
   - Po nas, Annice też wybiera się na bal – dodałam, gdyż byłam pewna, że najstarszy nie będzie miał nic przeciwko temu. - Chętnie z tobą pojedziemy. - Uśmiechnęłam się na myśl, że moja kuzynka z pewnością spodoba się Triamowi. Co do tego nie miałam wątpliwości. W końcu to Annice.
   - Jak sobie życzysz, Amando. - Triam ukłonił się nisko. - A teraz wybacz, mam coś do zrobienia.
   - Tylko uważaj na siebie – zawołałam za nim, przypominając sobie, że chciał się mścić za swoją podopieczną. Obejrzał się i energicznie skinął głową.
   - Obiecuję.
   Kiedy zniknął mi z oczu, pobiegłam do zamku Gowana. Najstarszy przechadzał się po bibliotece. Od razu wyłożyłam mu swoją prośbę.
   - Żaden problem, przed świtem dostaniesz zaproszenie dla niej. A dziś chciałbym pokazać ci coś nowego. Opanowałaś już rumuński, powoli przejdziemy do dackiego. Wtedy będziemy mogli pogłębić twoje umiejętności.
   - Jakie umiejętności masz na myśli? - spytałam, opierając się o brzeg stolika. - Moją gorącą krew?
   - Też. Chodź. - Wyszedł z biblioteki. Przeszliśmy do tej większej. Gowan usiadł tuż przy kominku, na przygotowanym wcześniej, miękkim ciemnoczerwonym dywaniku. - Usiądź naprzeciwko.
   Zrobiłam, o co poprosił, po czym spojrzałam na niego ciekawie.
   - Opowiesz mi o sobie? - spytałam, przypominając sobie, że poprzednio to tutaj usłyszałam o powstaniu wampirów. Najstarszy uśmiechnął się i pokręcił głową. Wyciągnął dłonie w moją stronę, podałam mu swoje.
   - Zamknij oczy – nakazał. Zrobiłam to. Czekałam na obrazy, ale nic się nie pojawiło. - Jesteś zbyt niecierpliwa – stwierdził.
   - Zawsze taka byłam – mruknęłam.
   „Im więcej masz cierpliwości, tym więcej potrafisz, skarbie”, usłyszałam w swojej głowie. Otworzyłam oczy, wpatrując się w Gowana w zdumieniu.
   - Przekazałeś mi to w myślach? - spytałam niepewnie. Wzruszył ramionami.
   - W taki sposób porozumiewałaś się z Erikiem, prawda?
   Skinęłam głową.
   - Tak, ale on był moim opiekunem. Takie połączenie jest możliwe tylko dzięki tej więzi... - Urwałam, szerzej otwierając oczy. - Ale nas też łączy więź... to znaczy, że możemy rozmawiać w myślach? Czy to raczej przez twoje... zdolności?
   - Niestety, ta ciekawa umiejętność jest możliwa tylko przy więzach krwi, więc nie mogę wchodzić do myśli każdego wampira. Mam pewne zdolności, ale odbywa się to w zupełnie inny sposób. Z tobą...  - Zamilkł i uśmiechnął się. „Z tobą mogę rozmawiać zawsze i wszędzie. Nie od razu, lecz czasem po przemianie też potrzeba czasu, by wampir usłyszał swojego opiekuna, prawda?”
   Również się uśmiechnęłam i mocniej ścisnęłam jego dłonie.
   „Więc będziemy mogli rozmawiać na odległość?”
   „Na niewielką, ale myślę, że tak”, odparł głos w mojej głowie.
   „To odbędzie się na takiej samej zasadzie, jak u opiekuna i podopiecznego – będziemy mogli przesyłać to, co widzimy, ale także blokować się wzajemnie?”, spytałam.
   „Tak było z Erikiem, więc myślę, że z tobą będzie podobnie”.
   Przez resztę wieczoru rozmawialiśmy w myślach. Na początku w większej bibliotece, potem wyszliśmy i przechodziliśmy przez długie korytarze, trzymając się za ręce. Gowan stwierdził, że jutro spróbujemy rozmów na odległość; dziś przećwiczyliśmy przesyłanie myśli za pomocą dotyku.
   Nie czułam się tak od czasu śmierci Erika. Z nikim innym nie doświadczyłam takiej więzi. Nawet nie sądziłam, jak bardzo tęskniłam za głosem w mojej głowie. Za przesyłaniem myśli innej osobie i odbieraniem ich. To było niepowtarzalne uczucie, nieporównywalne do niczego innego. Myślałam, że poczuję coś podobnego, gdy zmienię Adriena, ale krew Diany to zniszczyła. Poza tym, to byłaby inna więź; ja byłabym opiekunką, nie podopieczną. Możliwe, że kiedyś poczuję do kogoś ten specjalny zapach; w innym wypadku nie miałam zamiaru nikogo zmieniać.
   Przed świtem wróciłam do domu. Annice jeszcze się nie położyła, więc przekazałam jej zaproszenie.
   - Świetnie, a gdzie odbędzie się ten bal? - Wampirzyca z zapałem je przejrzała.
   - W jednej z posiadłości najstarszego. Przyjedzie po nas Triam, taki miły wampir. - Zerknęłam na nią. - I w twoim typie.
   - Załatwiłaś mi zaproszenie i partnera w pakiecie? Chyba jednak cię lubię, Amando. - Posłała mi uśmiech i wyszła do pokoju, gdzie stała jej trumna.
   - Co nowego u starego wampira? - spytał Nicolas. Przewróciłam oczami, słysząc to określenie.
   - Będzie mnie uczył dackiego. - Już miałam dodać, że rozmawiamy w myślach, ale uznałam, że na razie z tym poczekam. Gdy będziemy mogli porozumiewać się na odległość, kiedy już dopracujemy naszą komunikację, wtedy im powiem.

   Następnego dnia spadł śnieg. Wyszłam z trumny i spojrzałam przez okno. Zima przyszła tego roku dość wcześnie, chyba, że było to naturalne w tym rejonie. Śnieżnobiałe płatki delikatnie układały się na zaśnieżonym już parapecie. Uśmiechnęłam się. Zima była piękna, gdy nie czuło się zimna, mrozu i lodowatych powiewów.
   Zima była piękna szczególnie dla wampirów.
   Oparłam się o parapet. Bern dostrzegł mnie w oknie i pomachał mi wesoło. Ubrany był ciepło, ale i tak jego lekko zaczerwieniony nos świadczył o tym, że na zewnątrz powiewa chłodem.
   Zmrok zapadł dość szybko. Gdy tylko słońce zaszło, wybiegłam na zewnątrz. Annice nie było, wieczorami często gdzieś znikała. Nicolas nieszczególnie lubił zimę, więc wychodził tylko wtedy, kiedy musiał. Najczęściej wieczory spędzał w pracy. Szybko znalazł tutejszych łowców i brał różne zlecenia. Nie dociekałam, jakie. Nie znałam zbyt wielu wampirów, a Dele i niski wampir, jak się dowiedziałam, jej podopieczny, skutecznie mnie unikali.
   - Dużo śniegu napadało – zauważył Bernard, dojadając kanapkę z kolacji. Nick, który dziś widocznie miał wolne, wyszedł i rozejrzał się ciekawie.
   - Wolę lato – stwierdził stanowczo.
   - Zima jest piękna – zauważyłam, pochylając się i lepiąc kulkę ze śniegu.
   - No tak, wtedy szybciej zapada zmrok i możesz spędzać więcej czasu u najstarszego – mruknął łowca.
   - Znowu zaczynasz! - Ze złością wycelowałam i rzuciłam w niego śniegiem. Bernard roześmiał się.
   - Bardzo zabawne – mruknął Nick, wycierając twarz. - Dobrze wiesz, że mam rację.
   - Czyżby? - W wampirzym tempie zebrałam kolejną śnieżkę i rzuciłam w niego, zanim zdołał się zasłonić.
   - Jeszcze trochę śniegu i będziesz jak bałwanek – skomentował Bern.
   - Ach tak? - Nicolas pochylił się i już po chwili w moją stronę poleciały kulki. Jedna mnie trafiła, pozostałe udało mi się ominąć.
   - Za szybka jesteś na jednego – stwierdził Bernard i zaczął rzucać w moją stronę. Gdy zaprotestowałam, roześmiał się i rzucał dalej.
   Kiedy trafiona upadłam, nade mną znalazł się łowca, nacierając mi policzki śniegiem.
   - I co ty na to, moja mała wampirzyco? - spytał z triumfem. Roześmiałam się. Wrażenie nie było miłe, ale nie marzłam, więc nie czułam się szczególnie źle. Przyciągnęłam Nicka do siebie i przewróciłam na plecy, siadając na nim.
   - I co ty na to, mój nieustraszony łowco?
   W odpowiedzi przyciągnął mnie i pocałował. Uśmiechnęłam się, patrząc w jego fiołkowe oczy.
   - Zostaniesz dziś? - spytał.
   - Zostanę – obiecałam.

   Cały wieczór spędziłam z Nicolasem i Bernardem. Kiedy chłopiec poszedł spać, razem z łowcą udaliśmy się na spacer. Usiedliśmy nad brzegiem rzeki Dunaj, wpatrując się w spokojną toń, lekko już zamarzniętą.
   Tej nocy osiągnęliśmy pewne porozumienie. Wyjaśniłam, że najstarszy jest dla mnie jak nowo odnaleziona rodzina, jak przeszłość, do tej pory dla mnie nieznana. Kimś ważnym, dzięki komu mogę dowiedzieć się rzeczy, o których nie miałam pojęcia. Wyjaśniłam też, że to on, Nicolas, jest mężczyzną, na którym zależy mi najbardziej. Obiecałam, że będziemy spędzać ze sobą więcej czasu, a Nick dał mi słowo, że nie będzie się złościł, gdy będę odwiedzać wampira.
   Następnej nocy Gowan wyprawiał bal. Ubrałam się w suknię koloru jasnego beżu składającą się z ciasnego gorsetu oraz modnej wówczas rogówki, dość niewygodnej, ale pięknie rozkładającej dół sukni i podkreślającej wąską talię. Dekolt miałam prostokątny, delikatny; bez problemu mogłam ukryć krzyżyk. Rękawy do łokcia były wąskie, a dalej szerokie i rozłożyste, ozdobione mnóstwem falbanek. Na szyję założyłam ciemne kolie, a buciki udało mi się kupić na płaskiej podeszwie, które dopiero wchodziły do mody, ozdobione trzema klamrami. Na twarzy miałam maskę sięgającą od połowy czoła, zatrzymującą się na nosie, zawiązywaną z tyłu cienką, z daleka niewidoczną nitką. Wszystko wyglądało pięknie, ale po założeniu sukni poważnie zaczęłam się zastanawiać, czy nie powinnam kupić lżejszej i bardziej z mojej epoki. Jednakże było już za późno na zmiany.
   Annice miała podobnie skrojoną suknię, lecz w kolorze purpury i miała nieco inny dekolt, w kształcie litery v. Buty kupiła w tym samym kolorze, również płaskie. Na szyję udało nam się znaleźć rubiny, które idealnie jej pasowały. Również maskę miała w ciemnoczerwonym kolorze, zakrywającą mniej twarzy, niż moja. Ponieważ nie miałyśmy możliwości zobaczenia się w lustrze, wzajemnie zrobiłyśmy sobie fryzury. Wampirzyca nauczyła mnie pleść warkocza dobieranego, kończącego się na lewym boku. Wyglądała w nim prześlicznie. Mnie zaplotła odrobinę z tyłu, pozostałe rozpuszczając.
   Gdy pokazałam się w sukni Nicolasowi, dostrzegłam błysk w jego oczach. Żałowałam, że nie może pójść ze mną na bal. Postanowiłam, że znajdę w najbliższym czasie jakiś ludzki bal i razem się tam wybierzemy.
   Tuż po zapadnięciu zmroku pod dom zajechała kareta. Wysiadł z niej Triam, wspaniale się prezentujący w stroju z krótkiego kaftana, podbitej futrem kurtki oraz obcisłych spodni, których końcówki wpuścił w wysokie czarne buty. Na głowie miał czarny trójgraniasty kapelusz ozdobiony czarnym piórem. Spod kapelusza wystawała jasna grzywka, opadająca na czarną maskę. Zielone oczy, które błyszczały przez jej otwory, skierowały się w moją stronę. Mimo padającego śniegu zdjął z głowy kapelusz oraz maskę i pokłonił się nisko.
   - Witam piękne panie. Zapraszam do mej karety.
   - To jest Triam, a to Annice – zapoznałam ich. Wampirzyca ściągnęła ostrożnie maskę, po czym obrzuciła go uważnym spojrzeniem i posłała mu jeden ze swoich uwodzicielskich uśmiechów. Skinął jej głową i pomógł wejść do pojazdu. Zanim odwrócił się w moją stronę, Nicolas wyszedł z domu, podszedł i wziął mnie za rękę.
   - Baw się dobrze, moja śliczna wampirzyco. - Przyciągnął mnie do siebie i lekko pocałował. Potem odsunął się i spojrzał wyzywająco na Triama, który zmarszczył brwi, lecz nic nie powiedział. Weszłam do karety, oglądając się na Nicka.
   - Wrócę przed świtem – obiecałam mu. Skinął głową i wszedł do domu.
   Annice całą drogę rozmawiała z Triamem. A raczej ona pytała, on odpowiadał – krótko, zwięźle i na temat. Sam o nic nie pytał, zerkał tylko na nas ponuro. Nie rozumiałam, skąd u niego taki kiepski humor, skoro sam zaproponował nam podwiezienie, ale nie dociekałam.
   Minęliśmy masywną, marmurową bramę i zatrzymaliśmy się przed ogromną rezydencją. Stało przed nią już kilkanaście karet. Przed wyjściem założyliśmy maski. Triam wysiadł pierwszy, po czym pomógł nam wyjść z pojazdu. W takich sukniach zdecydowanie potrzebowałyśmy pomocy.
   Przed bramą czekał na nas strażnik, który obejrzał uważnie nasze zaproszenia, zerknął w jakiś spis, zakreślił coś trzy razy, po czym szerokim gestem zaprosił nas do środka. Weszłam pierwsza, za mną Annice i Triam.
   Na sali było już całkiem sporo osób. Na ich widok przestałam żałować, że wybrałam taką suknię. W przeciwieństwie do innych wampirzych balów, na których byłam, tutaj nie widać było różnicy w epokach. Wszyscy podążali za obecną modą. I nie było tam człowieka, co wyczułam z ulgą.
   Za nami również zjawili się goście. Kwadrans później ogromna sala była już pełna wampirów. Przy ścianie stały stoły, a na nich czerwone i niebieskie kieliszki. Czerwonych było znacznie więcej. Naprzeciwko wejścia były szerokie schody. Prowadziły do zamkniętych, podwójnych drzwi. Ogromne żyrandole oświetlały każdy kąt sali. Najdziwniejsze były ściany. Dopiero po chwili dostrzegłam, że na każdej wiszą lustra. Oczywiście nikt się w nich nie odbijał, ale najwyraźniej zastępowały okna, odbijając światło. Muzyka cicho grała, ale nikt jeszcze nie tańczył.
   Wtem dźwięki muzyki umilkły. Drzwi na szczycie schodów się otworzyły, a w nich stanęła wystrojona wampirzyca w pomarańczowej masce. Kasztanowe włosy upięte miała częściowo w kok, częściowo rozpuszczone. Towarzyszył jej niski wampir. Odgadłam, że to Dele z podopiecznym.
   - Najstarszy zaprasza do tańca, tańczmy więc! - zawołała wesoło i ruszyła pierwsza, wraz ze swoim podopiecznym. Wampiry kolejno rozpoczynały taniec. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Gowana, gdy ktoś objął mnie lekko w pasie.
   - Wyglądasz pięknie, skarbie – szepnął mi do ucha. - Zatańczymy?

27 komentarzy:

  1. Świetny rozdział.Nick stał się taki zrzędliw :\ natomiast Gowan od razu zdobył mojąsympatię :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. A tak poza tym to mi się udało i jestem pierwsza xd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jesteś pierwsza;) Pierwszy raz tu komentujesz czy zmieniłaś nick?:)

      Usuń
    2. Parę razy komentowałam ale miałam inny nick ;)

      Usuń
  3. No to zaczynamy bal :)
    Cieszę się, że Amanda poświęciła trochę uwagi Nickowi, zasłużył na trochę uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czym sobie zasłużył?:P

      Usuń
    2. Ostatnio mało go było, wciąż Gowan i Gowan :)

      Usuń
    3. Nicka będzie jeszcze sporo, cierpliwości;p

      Usuń
    4. Oo, to super, jestem uradowana :)

      Usuń
    5. Na razie, póki co, cieszą się zwolennicy Gowana^^

      Usuń
    6. O ile pamiętam jest ich więcej, ale cóż... :P

      Usuń
    7. Ważne, że Nick nie jest sam;)

      Usuń
    8. To prawda, ja go lubię, marna pociecha, ale zawsze jakaś :D

      Usuń
    9. Amanda też go lubi, nawet bardzo ;p

      Usuń
    10. No wiesz? Teraz zrobiło jej się przykro:P

      Usuń
    11. Oj, niech się nie obraża, ja mówię o czytelnikach :) Ona jest ponad nami :D

      Usuń
  4. Kiecki, buty i amanci... Niech się coś zacznie dziać! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdzial no i wreszcie wyczekiwany bal :) cały czas zastanawiam sie co takiego knuje Gowan

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie, nareszcie bal, będzie się działo :D Amanda zaniedbała Nicka , niedobra z niej wampirzyca :D Ciekawe co Gowan kombinuje? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postara się go więcej tak nie zaniedbywać;p A Gowan lubi kombinować^^

      Usuń
  7. Aaaa w końcu bal. Świetny rozdział. Trochę mało się działo ale mi się podoba.
    Sorki za tak późny komentarza ale ostatnio niestarcza mi na nic czasu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnych będzie się działo trochę więcej;p

      Usuń