Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

15.09.2014

Rozdział XI - Teoria duszy

   - Za chwilę obiad będzie gotowy – przerwała nam Amy, zaglądając do pokoju.
   - Pomóc ci w czymś jeszcze, mamo? - spytała Karolina. Kobieta pokręciła głową.
   - Nie, wszystko już gotowe. Zaraz przyjdzie Fred – dodała i wycofała głowę z pokoju. Spojrzałyśmy na siebie z Karoliną i uśmiechnęłyśmy się.
   - Myślisz, że ustalili już datę ślubu? - spytała mnie dziewczyna.
   - Możemy ich zapytać przy obiedzie – zaproponowałam. Karolcia skinęła głową.
   - Dobrze. A kto wpadł niespodziewanie do biblioteki najstarszego? Musiał być bardzo odważny.
   Roześmiałam się.
   - Bez wątpienia – odparłam i wróciłam do opowieści.


   Wpatrywałam się zdumiona w wampira, który niespodziewanie przerwał nam rozmowę i uklęknął przed najstarszym. Odgłos uderzenia jego kolan zagłuszył miękki dywan.
   - Mam nadzieję, że masz poważny powód, by wbiegać tutaj i przerywać mi ważną rozmowę. - Gowan zerknął na niego, nie wstając z fotela. Spojrzałam zaciekawiona na wampira. Miał proste włosy do ramion w kolorze zboża, postać szczupłą i chyba był średniego wzrostu. Jego ubranie było postrzępione i nieco osmalone, ale nie dojrzałam żadnych ran. Podniósł oczy w kolorze mocnej zieleni i spojrzał na najstarszego.
   Zaczął coś mówić, ale nie rozumiałam ani słowa. Najstarszy wysłuchał go, po czym spojrzał na mnie.
   - Chciałabyś nauczyć się nowego języka? - spytał.
   - Bardzo bym chciała, nie lubię słuchać i niczego nie rozumieć – odparłam. - Coś się stało? - Zerknęłam na wampira, który wciąż klęczał z pochyloną głową.
   - Jest problem z władcą Bułgarii – wyjaśnił Gowan. - To jest Triam. Jego podopieczna miała gorącą krew, więc władca zawarł pakt z łowcami, którzy zaatakowali ich w dzień. Spalili wszystkich, a jemu udało się uciec, gdyż zawsze wstawał najwcześniej. Rzucił się do rzeki.
   Przypomniała mi się śmierć Inyana.
   - Znowu walka o władzę – mruknęłam.
   - Zwykle się nie mieszam, ale Triam jest jednym z nielicznych, którzy mnie znają i są wobec mnie lojalni. - Powiedział coś do wampira, który wstał, pokłonił się nisko i wyszedł.
   - Co zamierzasz zrobić? - zapytałam Gowana. Sięgnął po księgę leżącą na moich kolanach, zamknął ją i powoli ruszył po schodach.
   - Wyślę władcy Bułgarii odpowiednie pismo, w którym wskażę, że Triam jest pod moją ochroną.
   Ruszyłam za nim.
   - To wszystko? A co zrobi Triam, pójdzie pomścić przyjaciół?
   - Z pewnością. Ale to już jego sprawa. Nie zamierzam mieszać się w politykę, dobrze o tym wie, dlatego prosił mnie jedynie o ochronę. - Odłożył księgę na półkę i wrócił na dół, do stolika, gdzie była już przygotowana kartka i pióro. Najstarszy napisał kilka słów, po czym zadzwonił dzwonkiem. Zjawił się służący z pieczęcią. Po zapieczętowaniu listu, wampir skłonił się przed Gowanem i wyszedł.
   - Tym sposobem możesz ochronić każdego? - spytałam. Wzruszył ramionami.
   - Oczywiście.
   - A Larę? Podobno król Francji próbował ją zabić...
   - Lara nie potrzebuje mojej ochrony. - Zerknął w okno. - Możesz zostać na dzień, jeśli chcesz – zaproponował.
   - Dziękuję, lecz powinnam wrócić. Ale... nadal nie wiem, czemu wampiry nie odbijają się w lustrach – powróciłam do przerwanego wątku. Usiadłam w fotelu obok Gowana.
   - Szczerze mówiąc, nigdy tego nie odkryłem. Mogę tylko przypuszczać.
   - Twoja opiekunka nie miała teorii na ten temat? - spytałam. Wzruszył ramionami.
   - W tym jednym się nie zgadzaliśmy. Twierdziła, że wampiry zmienione nie posiadają duszy, stąd brak odbicia.
   - Ale ty uważasz inaczej. - Spojrzałam na niego niepewnie. Ta teoria stanowczo mi się nie podobała.
   - Gdyby wampiry nie miały duszy, musiałaby zostać unicestwiona w momencie śmierci. Wtedy wampir nie miałby również tego, co dusza wnosi. Gdyby nie ona, człowiek kierowałby się tylko instynktem przetrwania, może rozumem, ale kompletnie bez żadnych emocji. Tymczasem... sama wiesz, że tak nie jest. Ty jesteś najlepszym przykładem wampira z duszą, skarbie. - Spojrzał na mnie ciepło. - Myślę, że w czasie śmierci dusza odrywa się od ciała i wtedy faktycznie przez chwilę wampir nie posiada duszy. Jednak martwe ciało ludzkie posiada odbicie, czemu więc wampir bez duszy miałby go nie mieć? - Zamilkł na chwilę, po czym podjął wątek. - Wyrwana podczas przemiany dusza nie ginie, ani nie idzie dalej. Zostaje uwięziona w ciele, które kierowane jest instynktem, pragnieniem picia krwi. W wielu przypadkach pragnienie wygrywa. Ciało przejmuje kontrolę. Jak sama doskonale wiesz, nie zawsze. U ciebie najważniejsza jest dusza. To ona kieruje twym pragnieniem. To dla mnie najlepszy dowód, że wampiry posiadają duszę – zakończył swój wywód. - Jednakże, to tylko teorie. Jeśli chodzi o zwierciadła, od dawien dawna zasłaniane były tam, gdzie leżał martwy człowiek, by nie zobaczyć go w lustrze.
   - A więc wampirza dusza jest w ludzkim ciele inaczej, niż w przypadku ludzi, głębiej – podsumowałam. - Dlatego nie odbija się w lustrze.
   - Być może. Jeśli wpadniesz na coś lepszego lub dowiesz się o innej teorii, podziel się, być może odkryjemy więcej. - Uśmiechnął się do mnie, a ja obiecałam, że tak właśnie zrobię.

   Przez kolejne noce uczyłam się rumuńskiego. Gowan twierdził, że po części to jego rodzinny język, aczkolwiek przez wieki tak bardzo się zmienił, że dla mnie brzmiały jak dwa różne języki. Najstarszy obiecał, że nauczy mnie także dackiego, zwanego również jako dakorumuński.
   Pewnej nocy, gdy skończyliśmy naukę, do biblioteki – tej mniejszej, gdyż tam lepiej było mi przyswajać wiedzę – zapukał wampirzy sługa. Przyniósł jakieś zawiniątko, które podał Gowanowi. Najstarszy skinął mu głową, a kiedy sługa wyszedł, odwrócił się do mnie.
    - Wspomniałaś kiedyś, że dostałaś podarunek od twojego łowcy, który musiałaś oddać władcy Czech?
   - Tak, sztylet – przyznałam. Gowan podał mi zawiniątko. Odwinęłam je i ujrzałam sztylet od Nicolasa. - Ale... jak...?
   - Poprosiłem grzecznie władcę Czech, by mi go oddał. - Gowan pokazał w szerokim uśmiechu dwa rzędy śnieżnobiałych zębów, wśród nich zabłysły spore kły. Szczerze wątpiłam w to grzeczne proszenie, ale nie zamierzałam dopytywać o szczegóły.
   - Odzyskałeś go dla mnie? - Zerknęłam na niego. Skinął głową. Schowałam sztylet i odruchowo objęłam Gowana. - Dziękuję... - Cofnęłam się, zastanawiając, czy nie przesadziłam w okazywaniu wdzięczności.
   - To nic wielkiego. Lubię wywoływać uśmiech na twej twarzy, Amando. - Wyciągnął dłoń. - Coś ci pokażę.
   Podałam mu rękę. Przez chwilę nic się nie działo, gdy w mojej głowie pojawił się obraz Gowana i Erika, siedzących na skraju skały. W dole płynęła rwąca rzeka. Śmiali się i niemal czułam ich radość, wzajemne porozumienie, poczucie wolności...
   Kiedy puścił moją dłoń, z trudem otrząsnęłam się z tego, co zobaczyłam. Erik już nie żył, lecz samo wspomnienie o nim było bardzo przyjemnym doznaniem.
  - Możesz przekazywać mi wspomnienia? - Spojrzałam na Gowana.
   - Na razie tylko w ten sposób. Z czasem będzie tego więcej. Ale wszystko w swoim czasie. - Zerknął w okno. - Zostaniesz dziś?
   - Nie, powinnam wrócić – odparłam jak co wieczór. Stale mi to proponował, ale nie chciałam, by Nick się o mnie martwił.
   - W takim razie do jutra. Masz już suknię na bal? - zapytał, gdy skierowałam się do drzwi.
   - Coś się znajdzie. Jak duży będzie ten bal? - zerknęłam na niego.
   - Duży. I nie zapomnij o masce – dodał.
   - To bal maskowy?
   - Naturalnie. Każdy wie, że to ja go wyprawiam, każdy zdaje sobie sprawę, że jestem na tym balu, ale jedynie nieliczni wiedzą, pod którą maską kryje się najstarszy. - Puścił mi oczko. Roześmiałam się.
   - Czyli każdy jest tam anonimowo.
   - Można to tak ująć. Każdy z gości musi okazać imienne zaproszenie, ale z wyjątkiem straży przy drzwiach, nie trzeba nikomu zdradzać swej tożsamości.
   - W takim razie bal z pewnością będzie ciekawy – stwierdziłam.
   - Moje bale zawsze są ciekawe, skarbie – odparł Gowan, uśmiechając się tajemniczo. Odpowiedziałam uśmiechem i pobiegłam do domu.

   Następnego dnia pierwszym, co zrobiłam, było pokazanie łowcy świeżo odzyskanego sztyletu.
   - To dla niego żaden problem, już dawno mógł to zrobić – mruknął Nicolas, wzruszając ramionami.
   - Nie rozumiem, czemu jesteś do niego tak negatywnie nastawiony. On nigdy nie powiedział na ciebie złego słowa, wręcz przeciwnie, nie ma nic przeciwko tobie.
   - Nie obchodzi mnie jego zdanie. Nie widzisz, Amando, że on miesza ci w głowie? - Nick usiadł obok mnie i wziął mnie za ręce. - Wpływa na twoje emocje tak bardzo, że nie jesteś w stanie już samodzielnie myśleć. Pomyśl o Eriku, co by powiedział na twoją fascynację najstarszym wampirem?
   - Erik nie narzucał mi swojego zdania. Pokłócili się i dlatego znajomość się urwała. - Wzruszyłam ramionami. - Jak na razie nie widzę powodu, dla którego powinnam się trzymać z daleka od najstarszego. - Podeszłam do szafy i zaczęłam przeglądać suknie.
   - Wybierasz się gdzieś? - Łowca zerknął na mnie podejrzliwie.
   - Wkrótce wampirzy bal, ale te wszystkie suknie zupełnie się nie nadają... - Przerzucałam je po kolei, starając się znaleźć coś odpowiedniego
   - Wampirzy bal?! - Nicolas zerwał się z łóżka, ale nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo do pokoju wpadła Annice.
   - Co za bal? Idziesz na bal?
   - Tak, najstarszy go wyprawia. - Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się lekko. - Jeśli chcesz, mogę ci załatwić zaproszenie. Można tam wejść tylko z imiennym.
   - Możesz? Byłoby cudnie. - Wampirzyca uśmiechnęła się. Skinęłam głową.
   - Oczywiście. Ale to bal maskowy – dodałam.
   - W takim razie potrzebna będzie suknia i maska. Najstarszy pewnie ci podaruje odpowiedni strój? - Zamyśliła się. - Nieopodal jest sklep z sukniami, są drogie, ale piękne...
   - To on już cię utrzymuje? - Nicolas uniósł brwi.
   - Nikt mnie nie utrzymuje! Pójdziemy razem kupić suknie, Annice. - Wrzuciłam pozostałe rzeczy do szafy. - Dziś, jak tylko zapadnie zmrok. I maski.
   - W takim razie jesteśmy umówione. - Wampirzyca wybiegła, z pewnością przeczuwając, że za chwilę mój łowca wybuchnie. Przezornie wolała zniknąć z pola jego widzenia.
   - Chcesz iść na bal, na którym wampiry zabijają niewinnych ludzi?! Amando, co się z tobą dzieje?! - Nick podszedł do mnie i złapał mnie za ramiona. - Będziesz stać i biernie na to patrzeć, czy wyjdziesz uznając, że czego nie widzisz, za to nie ponosisz odpowiedzialności?
   - Najstarszy obiecał, że nie będzie tam niewinnego człowieka – wyjaśniłam.
   - Czyli ofiarami będą ci, których on uzna za winnych śmierci? Osądzi i skarze? - Fiołkowe oczy patrzyły na mnie z pretensją. Westchnęłam.
   - Nick, nie chcę się z tobą kłócić. To tylko bal. Bardzo bym chciała, byś ty również na nim był. - Objęłam go za szyję. - Tańczylibyśmy po całej sali, wsłuchani w rytm piosenki... ale ty jesteś łowcą, a bal pełen będzie wampirów. Nie zaryzykuję twoim życiem. Mogę ci dać słowo, jeśli chcesz, że nie pójdę więcej na żaden inny bal – zaofiarowałam się. - Ale na ten już obiecałam...
   - Obawiam się, że będziesz tego potem żałować – powiedział cicho łowca, kręcąc głową.
   - Znasz mnie, ufasz mi, prawda? Potańczę, poznam inne wampiry, może dowiem się czegoś o Larze? Kiedy będziemy mieli trop, wyruszymy na poszukiwanie Johanny.
   - Oby jak najszybciej.

   Zakupy z Annice były wyjątkowo udane. Potrafiła idealnie wszystko dobrać i obie miałyśmy już wspaniałe kreacje na bal.
   Od dnia, w którym poznałam najstarszego, minął miesiąc, potem kolejny. Wciąż mieszkaliśmy na terenie obecnej Rumunii, w krainie zwanej Transylwania, ale znaleźliśmy niewielki domek i kupiliśmy go. Było to znacznie wygodniejsze, niż mieszkanie w gospodach.
   Między mną, a Nickiem dziwnie się układało. Pozostaliśmy na etapie pocałunków i przytulania. Z jednej strony chciałam, żeby rozwinęło się z tego coś więcej, ale z drugiej, wiedziałam, że musiałabym ograniczyć swoje wizyty u najstarszego. Nicolas jako łowca tolerował Annice, gdyż nie piła ludzkiej krwi, lecz Gowana zabiłby bez wahania. Czasem miałam wrażenie, że zrobiłby to mimo jego więzi krwi ze mną. Co prawda nie o najstarszego się obawiałam; byłam pewna, że gdyby doszło do starcia, żaden łowca, nawet najlepiej wyszkolony, nie miałby szans. Na szczęście najstarszy wampir nie miał nic przeciwko Nicolasowi i nie planował zabijania go. Musiałam po prostu nie dopuścić do ich spotkania, bo wtedy mogłoby się to tragicznie skończyć. Zależało mi na Nicolasie, nawet bardzo, ale Gowan stał się dla mnie przyjacielem. Nie miałam pojęcia, kiedy to się stało. Wiedziałam jedynie, że zaczęłam mu ufać i czułam się, jakby znała go już całe wieki.
   Lubiłam spędzać z nim czas. Nauczyłam się rumuńskiego – choć do perfekcji jeszcze wiele mi brakowało – opowiadałam mu o swoim życiu i cierpliwie czekałam, aż on opowie mi o sobie. Kiedy go o to spytałam, obiecał, że wkrótce wszystkiego się dowiem.

   Była jesień. Czas mijał mi tak szybko, że nie wiedziałam, kiedy minął. Wokół złociły się liście, a słońce zachodziło coraz wcześniej, co było dla mnie bardzo wygodne.
   Kilka dni przed planowanym balem, po drodze do Gowana, zatrzymałam się na posiłek. Co prawda mogłam poprosić o krew w kielichu, ale uznałam, że polowanie na dzikiego zwierza dobrze mi zrobi. Po wszystkim umyłam twarz w rzece, a gdy się odwróciłam, ujrzałam przed sobą znanego mi już wampira.
   - Witaj, jestem Triam – przedstawił się po rumuńsku. - Podobno znasz już nasz język – dodał niepewnie. Skinęłam głową.
   - Tak, najstarszy mnie nauczył. Jestem Amanda. - Uśmiechnęłam się uprzejmie. Triam ukłonił się nisko.
  - Jesteś ulubienicą najstarszego, każdy cię zna, Amando. Wybacz, że przeszkadzam, ale chciałem zapytać, czy wybierasz się na bal? - Uśmiechnął się niepewnie. Wyglądał na nie więcej niż osiemnaście lat. Jego intensywnie zielone oczy przykuwały uwagę. Powoli skinęłam głową.
   - Tak, wybieram. - Zerknęłam na niego pytająco.
   - W takim razie... mogę zamówić jeden taniec z tobą, urocza panno Amando?

30 komentarzy:

  1. Ciekawe co się wydarzy na balu :D Jak tam samopoczucie? ;p Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś się na pewno wydarzy;p
      Samopoczucie? Z jednej strony się cieszę, a drugiej, 13 tydzień i nadal mdłości, ból brzucha... :( Chyba powinno się zakończyć po 12 tygodniu...

      Usuń
    2. Każda z kobiet przechodzi inaczej. Ja miałam do końca, prawie wszystko doprowadzało mnie do mdłości.

      Usuń
    3. Do końca??? Masakra, toś mnie pocieszyła:-o

      Usuń
  2. Wcale nie musisz mieć tak jak ja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, przeczytałam jednym tchem. Szykuje się niezłe widowisko, mam tylko nadzieję, że ten wampirzy bal nie zakończy się krwawą masakrą.

    Hmm... kolejny przystojniak na horyzoncie, no no no ciekawe co z tego będzie? Taniec, tylko? :)

    Ja coś czułam, że z Nickiem nie wypali, fajny chłopak, ale... wydaje mi się, że jego uprzedzenia przed wampirami wynikające oczywiście z racji wykonywanego zawodu nieco go przerastają. Każdy staje się wrogiem, każdy jest podejrzany... Nie dziwię się, że Amanda się wkurza, o coś takiego.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    PS. Podobno na mdłości najlepsze są słone przekąski - paluszki, krakersy - tak czytałam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wampirzy bal... :p
      To uważasz, że Amanda ma rację i Nick przesadza?^^
      Pomagają na jakieś 15 min, ale ogólnie nie powinno się ich jeść podczas ciąży... :/ Ale skórka od chleba trochę pomaga:)

      Usuń
  4. Panną to ona dawno nie jest :)
    Brakuje mi Nicka, wciąż Gowan i Gowan :) Facet jest interesujący, ale jakoś tak... podobnie jak Nick uważam, że jest trochę podejrzany ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Triam nie wnikał w jej panieństwo:P
      Więc jesteś po stronie Nicka i uważasz, że Gowan coś kombinuje^^

      Usuń
    2. To najstarszy wampir jaki żyje :D Na pewno coś kombinuje :) I po prostu lubię Nicka a Gowana nie ;)

      Usuń
    3. Czemu nie lubisz Gowana?:p

      Usuń
    4. Bo jest zbyt miły, zbyt cwany i nie wierzę w jego szczere intencje :)

      Usuń
    5. Miły - zależy dla kogo, cwany owszem, a intencje ma konkretne:P

      Usuń
    6. Konkretne ale czy pozytywne dla Amandy? ;)

      Usuń
  5. To zależy, jak na to patrzeć^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przekonamy się w kolejnych rozdziałach. Jestem ciekawa zwłaszcza balu ;)

      Usuń
    2. Balu jeszcze dużo nie będzie:P Dopiero w następnym;p

      Usuń
    3. Potrafię być cierpliwa :P Zwłaszcza ostatnio muszę dużo ćwiczyć tej cierpliwości...

      Usuń
    4. Ze względu na odległość :)
      Ale u Ciebie ok. 3 dni i się doczekam ;)

      Usuń
    5. Współczuję odległości:( Może coś wymyślicie?:P
      Dopiero biorę się za pisanie, ale w terminie się wyrobię;p

      Usuń
    6. Myślimy cały czas ;)

      O, ale czasu jeszcze masz, zresztą, zawsze warto poczekać :)

      Usuń
  6. Wyszedł ci bardzo ciekawy rozdział!
    Osobiście popieram teorię, że wampiry maja duszę, ale ukrytą, bo inaczej byłyby nieczułymi istotami, a przecież mają swoje emocje.
    Przepraszam za tak późny komentarz. Mam wiele spraw teraz na głowie ... Sorry. Ale czytać dalej będę :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli popierasz teorię Gowana;p
      To dobrze, bo zaczęłam się obawiać, że po poprzednim rozdziale straciłam sporo czytelników:p

      Usuń
  7. Nie mogę się doczekać balu! A jeśli chodzi o rozdział to zajefajny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie, że tym razem Transylwania nie jest miastem a krainą :p Nie podoba mi się to co teraz robi Amanda, miała ratować Johanne ale jakoś dlugo jej się schodzi. Chociaż rozumiem jej chęć uczenia się od najstarszego to po prostu mnie tym wkurza :p Normalnie szkoda mi Nicka:p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co, nie mają żadnego tropu, więc ciężko im ją ratować w ciemno:p Ale fakt, Nicka też to wkurza^^

      Usuń