Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

13.08.2014

Rozdział VIII - Gowan

   - Ale jazda, a więc to Gowan! - zawołała Karolina. - Naprawdę! Ale cię wkręcił.
   - Cóż, nie tego się spodziewałam. Gowan nie pasował mi zupełnie na najstarszego wampira, ale kiedy się zastanowić... skoro przeżył tyle wieków, musiał być pod jakimś względem lepszy od innych wampirów.
   - Może potrafił dobrze się kamuflować i świetnie kłamał – stwierdziła Karolcia.
   - Właśnie nie kłamał – odparłam. - Gowan nie kłamał. On znakomicie unikał mówienia całej prawdy...


   Patrzyłam na Gowana, zdając sobie sprawę, że przez cały ten czas jedynie udawał mojego przyjaciela. Byłam dla niego częścią gry, która – jak sam wspomniał – była efektem jego walki z nudą po tylu wiekach egzystencji.
   - Brawo, jesteś bardzo bystra – zwrócił się do mnie rozbawionym głosem, z wyraźnie słyszalną ironią.
   - A więc to wszystko kłamstwo. - Byłam zła na siebie, że wcześniej nie skojarzyłam faktów. - Udawałeś, że możesz mi pomóc, by wyciągnąć ode mnie wszystko, co chciałeś wiedzieć...
   - Ja nie kłamię. - Spoważniał nagle, a jego czarne oczy rozbłysły niebezpiecznie. Poczułam, jak przechodzą mnie ciarki. Zadrżałam. Najstarszy wampir najwyraźniej potrafił być straszny. W zasadzie to wcale go nie znałam. Z pewnością mógł mnie zabić bez problemu i nikt nigdy by się nie dowiedział, co tak naprawdę się ze mną stało. - Wszystko, co mówiłem, jest prawdą.
   - No tak... nie widzisz się w lustrze, masz okrutne poczucie humoru... wszystko się zgadza. - Spojrzałam na niego odważnie, starając się nie okazywać lęku. - Co teraz? Rzucisz mnie na pożarcie swoim krokodylom?
   - Mojego krokodyla zostaw w spokoju – odparł stanowczo, kręcąc głową. - Jednego już zjadłaś. Wiesz, jak trudno jest je przywieźć z Egiptu? - Uniósł brwi. - Z dziesięciu małych przeżywa połowa, a tylko jeden na pięć jest w stanie dotrwać tutaj wieku dorosłego.
   - Aha... dobrze... - mruknęłam, nieco zaskoczona jego wypowiedzią. - Więc... co chcesz ze mną zrobić?
   - Chodź ze mną – nakazał tonem nie znoszącym sprzeciwu i ruszył przed siebie, a za nim dwoje jego wampirów. Najstarszy zatrzymał się i spojrzał na nich zniecierpliwionym wzrokiem. - Wy nie. Macie wolne, możecie iść coś zjeść.
   Wampiry pokłoniły się i już ich nie było. Gowan zerknął na mnie. Zawahałam się. - Chcesz poznać prawdę o Larze i Eriku, Amando? - Nie czekając na odpowiedź, ruszył w wampirzym tempie. Pobiegłam za nim. Miałam szansę dowiedzieć się, co mój opiekun miał wspólnego z Larą i najstarszym oraz, być może, odnaleźć Johannę. Najwyraźniej wydałam się Gowanowi interesująca, skoro postanowił mnie nie zabijać.
   Biegliśmy przez las, który nagle zaczął się przerzedzać i moim oczom ukazały się wieże ogromnego zamku. Prowadziła do niego kręta ścieżka pod górę. Zatrzymaliśmy się przed wielką bramą, którą otworzyło nam dwóch wampirów. Gowan wkroczył swobodnie, nie oglądając się na mnie. Weszłam powoli, z zachwytem przypatrując się monumentalnej budowli.
   Nad sporym dziedzińcem, otoczonym obronnym murem, górowały cztery strzeliste wieże. Przez chwilę zapomniałam o niebezpieczeństwie, jakim był dla mnie najstarszy wampir, zachwycona piętrzącą się przede mną budowlą. Było w niej coś przyciągającego uwagę, wiekowego i niesamowicie pięknego.
   - Człowiek zobaczyłby tu jedynie stary zamek – odezwał się Gowan. - My mamy większe możliwości, nasze zmysły dostrzegają więcej. Czujesz to? - Znalazł się tuż przy mnie, niemal szepcząc mi do ucha.
   - Tak – odparłam cicho, doskonale wiedząc, co ma na myśli, choć nie potrafiłam wyrazić tego słowami. Uśmiechnął się lekko. Znowu wyglądał jak wampir, którego polubiłam, musiałam jednak pamiętać, kim tak naprawdę był.
   - Zapraszam zatem do środka. - Wskazał na drzwi. Zerknęłam na niego podejrzliwie, ale weszłam pierwsza. Pojawił się wampir, który bez słowa poprowadził nas przez długie ciemne korytarze. Na ścianach wisiały portrety z różnych wieków o pozłacanych ramach. Weszliśmy do niewielkiej komnaty, która okazała się biblioteką.
   - Lubisz czytać? - zdziwiłam się, rozglądając ciekawie po pomieszczeniu. Stały tu cztery regały wypełnione książkami.
   - To mniejsza biblioteka, większa jest w innym skrzydle. Chcesz się przebrać? - Wskazał na drzwi obok. - W garderobie powinny się znaleźć suknie w twoim rozmiarze.
   Zerknęłam na swoje zniszczone ubranie.
   - Przebiorę się w domu – postanowiłam. Wzruszył ramionami i usiadł w fotelu, wskazując mi miejsce naprzeciwko siebie. Usiadłam posłusznie i zerknęłam na niego niepewnie.
   - Boisz się mnie? - spytał niespodziewanie. Jego czarne oczy lekko rozbłysły. Po moim ciele przebiegły dreszcze.
   - Nie – skłamałam. Przechylił lekko głowę w bok, unosząc brwi. Ciemnobrązowa grzywka opadła mu na oczy, ale nadal widziałam przenikającą z nich czerń. - Jak ty to robisz? - spytałam, starając się panować nad głosem. Jego oczy błyskawicznie powróciły do poprzedniego stanu. Lęk ustąpił i nie miałam pojęcia, skąd się brał.
   - Nie musisz się mnie bać. - Uśmiechnął się lekko. - Jeśli nie będziesz próbować mnie zabić ani nie wystąpisz przeciwko mnie, możesz być pewna, że cię nie skrzywdzę.
   - Dlaczego? - Zmarszczyłam brwi. - Dlaczego mnie nie skrzywdzisz? Czemu się mną bawiłeś? Kazałeś swoim wampirom mnie ścigać, wtrącić do podziemnych lochów, walczyć z krokodylami... Jaki masz w tym cel, Gowanie? O ile to w ogóle twoje prawdziwe imię...
   - Pamiętasz, co ci mówiłem o kłamstwie? - Spojrzał na mnie z naganą. - Słuchaj, co do ciebie mówię, Amando.
   - Nie kłamiesz – mruknęłam. - Za to lubisz bawić się moim kosztem. Najpierw udawałeś, że jesteś po mojej stronie, a tymczasem kazałeś swoim wampirom mnie ścigać! I nie rozumiem, po co zaprowadzili mnie do tego lochu, chyba chciałeś sprawdzić, jak wyglądam brudna i cuchnąca. - Zerknęłam niechętnie na swój strój.
   - Zaproponowałam, żebyś się przebrała – zwrócił mi uwagę. - Uratowałaś tę dziewczynę, mimo że mogłaś stracić szansę na ucieczkę. Naprawdę bardzo przejmujesz się ludźmi.
   - Była bezbronna. Krokodyl zjadł jej przyjaciółkę. I owszem, przejmuję się ludźmi. - Założyłam ręce. - Nadal nie rozumiem, czemu kazałeś swoim wampirom mnie schwytać.
   - A jak ci się wydaje? - Uśmiechnął się lekko. Westchnęłam.
   - Chciałeś zobaczyć, jak zabijam twojego wampira?
   - Sztachetą od płotu. - Wzruszył ramionami, nie przestając się uśmiechać. - Znałem wielu wampirzych wojowników, zdecydowanie jesteś jedną z najlepiej wyszkolonych. Potrafisz radzić sobie w trudnych sytuacjach. Natomiast za słabo rozwinęłaś swe gorącokrwiste umiejętności, używasz ich na chwilę i tylko w razie zagrożenia.
   - Świetnie, a więc już udało ci się poznać moje umiejętności i braki, co teraz zamierzasz ze mną zrobić? Czeka mnie kolejna próba? - Uniosłam brwi.
   - Czeka cię jeszcze wiele prób, Amando – odparł poważnie Gowan. - By stać się silną wampirzycą, której nie zabije byle łowca, musisz się jeszcze sporo nauczyć.
   - Ale do czego ci jestem potrzebna? - dociekałam. - Chcesz, żebym walczyła dla ciebie? Jak tamte wampiry? Bym ci służyła, wykonywała twoje rozkazy? Tego ode mnie oczekujesz?
   - Myślałem, że to ty masz oczekiwania, Amando. - Oparł się wygodniej na fotelu. - Szukałaś mnie, podobno nawet wzięłaś ze sobą podarunek.
   Zamilkłam, zdając sobie sprawę, że nadeszła pora na poniesienie konsekwencji moich kłamstw.
   - Zrobię co zechcesz, tylko nie krzywdź moich przyjaciół – powiedziałam cicho.
   - Cóż za poświęcenie. - Zerknął na mnie w zamyśleniu. - Po co miałbym ich zabijać? Krew mam na wyciągnięcie ręki, a gdybym bez powodu robił sobie wrogów z innych wampirów, nie dożyłbym nawet połowy swojego życia. - Sięgnął po niewielki dzwonek stojący na stoliku, podniósł i potrząsnął. Rozległ się hałaśliwy dźwięk, ale nikt się nie zjawił. Najstarszy odłożył dzwonek, a po jego minie stwierdziłam, że osiągnął zamierzony efekt. Zwróciłam się do niego, wracając do przerwanej rozmowy.
   - Podsumowując: poznałeś mnie pod przykrywką, sprawdziłeś, jak reaguję na wołanie o pomoc, zagrożenie życia i krokodyle. Czy teraz pomożesz mi znaleźć Johannę?
   - Mogę dowiedzieć się, gdzie przebywa.
   - Naprawdę? - Popatrzyłam na niego z nadzieją. - Pomożesz mi?
   - Uratować twoją kuzynkę? Zdaje się, że lubisz być bohaterką i wszystkich ratować.
   - Czy to źle, że staram się nie być zła? - spytałam.
   - Ja jestem zły i absolutnie mi to nie przeszkadza. - Zerknął na mnie z lekkim uśmiechem.
   - Zły? Jakbyś był zły, pewnie już bym nie żyła – mruknęłam.
   - Wampiry unicestwiam, gdy na to zasłużą. Głównie zabijam ludzi. Czyż to nie jest złe według wszelkich pojęć dobra i zła? - Wzruszył ramionami.
   - Erik zabijał ludzi, ale nie był zły. Wybierał tylko złe osoby – odparłam.
   - Erik miał własny system moralności – każdy zabity człowiek za kilku ocalałych dzięki jego śmierci ludzi. - Gowan odwrócił wzrok w zamyśleniu. - Jeśli wampir postępuje wbrew swojemu własnemu systemowi wartości, zawsze będzie czuł się nieszczęśliwy. Twój opiekun umarł szczęśliwy, prawda? - Spojrzał na mnie łagodnym wzrokiem. Pomyślałam, że wygląda, jakby miał kilkanaście par oczu i zmieniał je w zależności od sytuacji. Teraz wydawał się naprawdę przejęty, jakby wspominał najlepszego przyjaciela.
   - Umarł, zasłaniając mnie – odparłam cicho. - Ale chyba trafił w lepsze miejsce... Widziałam to w jego oczach.
   - Oczywiście. Trafił do Raju, tak sądzę. Z pewnością na niego zasłużył, mimo że zabijał. - Spojrzał na mnie ponownie. - Kochałaś go, prawda? A on ciebie.
   - Byliście... przyjaciółmi? - spytałam go.
   - Nie tylko. Kiedy jego opiekun go zostawił, zająłem się jego edukacją. Przez wiele lat byliśmy jak bracia, aż w końcu nasze drogi się rozeszły. Na zawsze.
   - Czemu? - Przyjrzałam się Gowanowi. Byłam pewna, że smutek, który dojrzałam w jego oczach, był autentyczny.
   - Rozbieżność zdań. Kiedyś ci opowiem. Nigdy ci o mnie nie mówił, prawda? - zapytał.
   - Nigdy. Nie rozumiem, dlaczego, skoro byliście przyjaciółmi? - Pokręciłam głową.
   - Ponieważ chciałabyś mnie poznać. - Przerwał, gdy wszedł jego sługa, niosąc dwa kieliszki pełne czerwonego płynu. Najwyraźniej dzwonek spełnił swoje zadanie. Jeden kieliszek wampir postawił przed najstarszym, drugi przede mną. Pokręciłam głową, chcąc odmówić. - Częstuj się, to krew zwierzęca, przygotowana specjalnie dla ciebie.
   - Czemu nie krzepnie? - spytałam podejrzliwie, wąchając krew. Bez wątpienia należała do zwierząt.
   - Dzięki odpowiedniemu przechowywaniu. - Uniósł swój kielich do ust i upił łyk. Po zapachu poznałam, że krew, którą pił, z pewnością była ludzka. - Wynalazek starożytnych wampirów, mało znany.
   - To źle, że chciałabym cię poznać? -  wróciłam do tematu. Wypiłam odrobinę krwi. Smak nie był oszałamiający, ale wypiłam kilka orzeźwiających łyków.
   - Wtedy on pojechałby za tobą. Nie byłby w stanie ci odmówić. Ponownie byśmy się spotkali... Najwidoczniej chciał tego uniknąć. - Odwrócił wzrok.
   - Przykro mi – powiedziałam cicho. - Nie wiem, o co wam poszło, ale musiało to być coś wielkiego. Czy ty go skrzywdziłeś, Gowanie? - Spojrzałam mu w oczy. Pokręcił głową.
   - Nie zrobiłem mu krzywdy. Najwyraźniej nie odpowiadał mu wpływ, jaki mieliśmy na siebie. - Wzruszył ramionami. Uniosłam brwi, ale nie odpowiedziałam. Postanowiłam dopytać się o inne, pilniejsze kwestie.
   - Lara to podopieczna twojego podopiecznego, prawda?
   - Tak, jak mówiłem. - Zerknął na mnie, pijąc krew z kielicha.
   - I nie wiesz, gdzie teraz przebywa, ale możesz się dowiedzieć?
   - Mogę. Pod warunkiem, że nie będziesz próbować jej zabić – zastrzegł.
   - Masz moje słowo – obiecałam mu. - Ale nie ręczę za moich przyjaciół...
   - Jeśli da się zabić łowcy, to jej problem. - Gowan wzruszył ramionami. - Ale nie sądzę, by komuś się to udało. Ty to co innego. Byłabyś w stanie ją pokonać.
   - Uważasz, że jestem na tyle silna? - spytałam z ciekawością. Skinął poważnie głową.
   - Oczywiście. W końcu jesteś podopieczną Erika.
   - To dlatego mi pomożesz?
   - Nie tylko. - Wampir odstawił pusty kielich, wstał i skierował się do drzwi. - Chodź ze mną.
   Posłusznie ruszyłam za nim. Przeszliśmy do sali pełnej figurek, broni i obrazów. Wskazał na jeden z nich. Przedstawiał mężczyznę około dwudziestu lat z poważnym wyrazem twarzy.
   - To Filip, opiekun Erika. Opowiadał ci o nim?
   - Tak – przypomniałam sobie. - Zmienił Erika po zapachu, ale sam zakochał się w ludzkiej kobiecie i ją przemienił. Kiedy go zdradziła, zabił jej ukochanego, a ona za to zabiła Filipa.
   - Dokładnie. - Gowan skinął głową. - A wiesz, kim był opiekun Filipa?
   - Nie mam pojęcia. Erik nigdy o tym nie mówił. - Spojrzałam zaciekawiona na najstarszego wampira. Uśmiechnął się powoli, jego uśmiech stawał się coraz szerszy, aż w końcu oparł się o ścianę i patrzył na mnie oczekująco. Zamrugałam, zdając sobie sprawę, do czego dąży. - To... ty? Ty jesteś... byłeś... opiekunem Filipa?!
   - Dokładnie tak, Amando.
   - A więc... więc... Erik tak jak Lara... ojej. - Wpatrywałam się w niego z niedowierzaniem.
   - Chyba za dużo wieści naraz – stwierdził po chwili Gowan, zerkając na mnie z niepokojem. - Tylko nie zemdlej mi tu teraz, jak to niektóre damy mają w zwyczaju.
   - To ja też... mam w sobie twoją krew – szepnęłam.
   - Tak, córko. - Uśmiechnął się szeroko. - Zgadza się. Masz w sobie krew najstarszego na świecie wampira.

42 komentarze:

  1. Hmm, to ci dopiero nowiny :P To prawie jak rodzinne spotkanie po latach, nieprawdaż? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dość zaskakujące dla Amandy, ale zawsze jest dobrze odnaleźć kuzyna wśród tych najważniejszych, nieprawdaż?^^

      Usuń
    2. Hihi, no ba, w końcu znajomości ważna rzecz i to takie! Amanda umie znaleźć sobie towarzystwo :P

      Usuń
    3. Albo raczej: towarzystwo umie znaleźć Amandę:P

      Usuń
    4. E tam szczegóły ;P Ale za to Amanda doskonale potrafi się odnaleźć :)

      Usuń
    5. Nawet w obecności najstarszego^^

      Usuń
  2. Najlepiej kłamać mówiąc prawdę, to już dawno odkryto ;P
    Poza tym jak zwykle trochę komentarzy i pytań ;)
    Po pierwsze: pff, ja jestem bystrzejsza, zorientowałam się o niebo wcześniej - jak większość czytelników - nas trzeba chwalić ;)
    Techniczne rzeczy: " Zamek składał się z czterech wież, wysokich murów i sporego dziedzińca. Przez chwilę zapomniałam o niebezpieczeństwie, jakim był dla mnie najstarszy wampir, zachwycona piętrzącą się przede mną budowlą. Było w niej coś przyciągającego uwagę, wiekowego i niesamowicie pięknego." Nie widać. Jeśli ten zamek zrobił aż takie wrażenie, niech go opisze :) I "składał się"?
    "przed długie ciemne korytarze." -> przez
    "Zerknęłam na swoje zniszczone ubranie.
    - Przebiorę się w domu – postanowiłam. Wzruszył ramionami i usiadł w fotelu, wskazując mi miejsce naprzeciwko siebie. Usiadłam posłusznie i zerknęłam na niego niepewnie." - Złotko, masz brudną i pewnie ciągle mokrą suknię. Brudzisz mu fotel, co dał ci elegancko do zrozumienia. Swoją drogą - nie zastanawia się, skąd te suknie akurat w jej rozmiarze? (odwieczny problem wszystkich podobnych wątków ;) - jeśli wiesz jak wyjaśniać takie zbiegi okoliczności, to poproszę o podpowiedź, bo mam do ubrania postać, która ma tylko to co na grzbiecie i to po długiej, przechorowanej morskiej podróży, a nie chcę jej wsadzać w męskie ciuchy ;p)
    "Przechylił lekko głowę w bok, unosząc brwi. Ciemnobrązowa grzywka opadła mu lekko na oczy, ale nadal widziałam przenikającą z nich czerń." - wyrzuć jedno "lekko" bo się powtarza.
    "- Nie musisz się mnie bać. - Uśmiechnął się lekko. - Jeśli nie będziesz próbować mnie zabić ani nie wystąpisz przeciwko mnie, możesz być pewna, że cię nie skrzywdzę." Oh dear, empata xD (Empata?) W ogóle zachowuje się w tej scenie jak moi bohaterowie... ciekawe czy przykłąda taką samą wagę do tego, by dotrzymać słowa? ;P
    "- Zrobię co zechcesz, tylko nie krzywdź moich przyjaciół – powiedziałam cicho." - E, nie, złotko. Rozumiem desperację, ale nie jesteś w pozycji, żeby się targować, sorry.
    "Smak nie był oszałamiający, ale po kilku łykach udało mi się nasycić." Nasycić? Czy ona nie wypiła niedawno krokodyla? o.O
    "- Oczywiście. W końcu jesteś podopieczną Erika." Hę? Gowan jest uprzejmy czy coś więcej się za tym kryje? No bo jak to działa? Erik ją wybrał, bo poczuł zapach, ale nie nauczył jej ani kontrolować gorącej krwi ani walczyć. A nawet gdyby to zrobił, to... no nie wiem, nie było możliwości, że poczułby zapach od jakiejś kompletnej ofermy, której żadne szkolenie nie pomoże? Serio pytam :)
    "Masz w sobie krew najstarszego na świecie wampira." To nie jest czasem tak, że każdy wampir ma jego krew? Czy on po prostu był pierwszy, a późniejsi powstali niezależnie od niego? Poza tym Gowan wyglądający na jej rówieśnika i zwracający się do niej per córko jest creepy ;P A jeszcze gdyby powiedział prawnuczko... ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawa dla Ciebie i reszty czytelników:p
    Pomijam szczegółowe opisy, bo wyszyłyby mi za długie rozdziały, a to jednak blog. Z pewnością uzupełnię przy poprawianiu. Na co poprawić "składał się"? Posiadał cztery wieże?
    Umknęło mi, już poprawiam.
    Założę się, że Amanda nie jest pierwszą kobietą w jego zamku:P A Twoja postać niech wpadnie na jakiegoś wdowca czy faceta, który miał siostrę^^
    Już wyrzucam to "lekko".
    Czy najstarszy dotrzymuje słowa? Dobre pytanie, Amanda jeszcze tego nie wie:p
    Musiała coś powiedzieć, no:p
    Dlatego wypiła tylko kilka łyków. Ale mogę poprawić, żeby nie wyszło, że taki z niej obżarciuch:p
    Chodzi tutaj o krew. Gowan uznał, że jeśli ktoś ma jego krew, to nie powinien być ofermą, jakby to o nim świadczyło?^^
    To nie jest PIERWSZY wampir, tylko NAJSTARSZY wampir. To znaczy, że byli inni, którzy zostali przemienieni przez młodsze od niego wampiry, lub starsze, ale te starsze już kaput:P Poza tym, jej pokrewieństwo jest całkiem bliskie;p A co do wyglądu, poczekaj do przyszłego rozdziału;)
    Mówiłam już, jak lubię długie komentarze?:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;)
      To "składał się" jest takie... nie wiem, nijako-sztuczno-drętwe. Nie widziałam chyba nigdy tego wyrażenia w odniesieniu do budynku poza ogłoszeniami z rynku nieruchomości ;) Ja bym zmodyfikowała te dwa akapity - nie chodzi o to, żeby było dłużej, wiem że to blog, ale bardziej klimatycznie/obrazowo. Bez wyliczania jest trochę płynniej. Przykład na szybko: "Zamek składał się z czterech wież, wysokich murów i sporego dziedzińca." -> "Nad sporym dziedzińcem, otoczonym obronnym murem górowały cztery strzeliste wieże." Zrobisz jak uważasz :)
      Nie posądzałabym go o to, że nikogo nie zapraszał przed Amandą, ale wychodzi jakby albo było ich mnóstwo, albo mole nie zjadły ciuchów, albo zapraszał głównie podobne do niej. A to się, kurczę, powtarza tak często w książkach, że za każdym razem zastanawiam się, czy ci goście mają metr w oczach ;) "Powinny się znaleźć jakieś suknie w twoim rozmiarze / Na pewno w garderobie są jakieś suknie w twoim rozmiarze" i moje wątpliwości umierają śmiercią naturalną ;) Dobry pomysł, ale w przypadku mojej niestety odpada, bo już z kimś płynie i się nie zamierza rozstać... No cóż, może myślał wystarczająco trzeźwo i wraz z nią przeszmuglował na pokład zapas bielizny i kilka kiecek ;p
      Amanda nie wie, Ty owszem. Ale nie powiesz. Eh.
      Ach, czyli nie uprzejmość, tylko ego ;) Innymi słowy, komplementuje siebie, nie ją. Miły gość.
      Wiesz, to równie dobrze mógł być jakiś jego tytuł i w zasadzie tak to caly czas traktowałam - że ma jakąś władzę albo moc bo był pierwszy, przemienił całą resztę i dlatego wszyscy są mu tak podporządkowani. Ale dobrze, że to wyjaśniłaś :)
      Mówiłaś ;) Daj znać jak zmienisz zdanie ;)

      Usuń
    2. Ok poprawię;) Z tym rozmiarem też;p
      To najstarszy, musi mieć spore ego:P
      Kiedy będzie opowiadał o sobie oraz o powstaniu wampirów, jeszcze bardziej się wyjaśni;p

      Usuń
    3. Niech szybko zaczyna, bo jestem ciekawa ;)
      (Btw, jeszcze się poznęcam: sztacheta od płotu, nie płota)

      Usuń
    4. Amanda też, ale wszystko w swoim czasie;p

      Usuń
  4. Od początku wiedziałam, że to będzie on! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za dedykacją. Jest mi niezmiernie miło :D
    A teraz co do samego rozdziału: jestem w szoku co do ich pokrewieństwa! Nie o takie relację między nimi mi chodziło.... :D Pamiętam jak mi kiedyś odpowiedziałaś, że Amanda pozna najstarszego wampira i że on wiele ją nauczy... Aż się nie mogę tego doczekać ;) Mam też pewien trop co do powodów ich rozłąki(Erika i Gowana), ale jeszcze poczekam z powiedzeniem go. Zobaczymy czy trafie? Gowan wydaje się być bardzo złożoną i skomplikowaną postacią. Cały czas się nad nim zastanawiam... Czasami wydaje się zabawny a czasami przerażający, to dość interesujące połączenie ;) Jedne z najlepszych :) Jestem ciekawa, co też wydarzy się dalej. Chcę poznać całą jego historię. Nie wspominając o naszej przebiegłej Larze. Ona też miała w tym swój cel, że wskazała Amandzie drogę do odkrycia tego wszystkiego. Hm... Dużo pytań, a tak długo muszę czekać są kolejnym rozdziałem... ;)
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki masz trop? Napisz, ciekawa jestem, czy zgadłaś^^ Gowan wkrótce opowie swoją historię i nie tylko swoją;p

      Usuń
  6. Ojojoj, ale nawał informacji :)
    Przyznam, że czytałam jednym tchem.
    Amanda córką Gowana? Bomba! Aczkolwiek nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji.
    Fajnie, że pomoże jej znaleźć Johanne. W końcu jej poszukiwania ruszą z miejsca.
    Czekam na następną notkę
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Córką w znaczeniu przenośnym:p Tak dokładnie rzecz biorąc, to prawnuczką krwi^^
      Przynajmniej tak twierdzi, że pomoże:p

      Usuń
    2. Prawnuczka krwi? Fajnie to brzmi. :D
      Skoro twierdzi, że pomoże, to pewnie pomoże, skoro twierdzi, że nie kłamie. Tak myślę :)

      Usuń
    3. Pytanie jeszcze, jak pomoże:p To że nie kłamie, nie znaczy, że nie unika prawdy:P

      Usuń
  7. Rozdział jak zawsze zarąbisty i przez to zawsze mam niedosyt kiedy docieram do końca.
    I do tego musiała akurat tak to skończyć!
    Wiec życzę dużo weny i pisz szybko kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawy rozdział :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam od nowa Twoje opowiadanie, cudeńko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale gorącą krew? Od początku do końca? Po raz drugi?:p

      Usuń
  10. Tak ,od początku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba miałaś dużo czasu;p

      Usuń
    2. Tak miałam :D

      Usuń
    3. Wakacje?:p To mogę Ci polecić jakieś książki, np. Angelfall, a taka bardziej wampirza, to Zmiennoskóra;)

      Usuń
    4. Ja od dawna nie mam wakacji, za stara jestem ha ha :D

      Usuń
    5. Za stara? A ile masz lat?:p

      Usuń
    6. Więcej niż ja?:p Kiedy skończyłaś studia?

      Usuń
    7. A ile masz lat? Już od kilku lat jestem mężatką i mam kilkuletnie dziecko :D

      Usuń
    8. Ja jestem mężatką od 2,5 miesiąca, a dziecko w drodze, będzie za niecałe 8 miesięcy^^ Ile miałaś lat, jak wyszłaś za mąż?

      Usuń
    9. Miałam 23 lata :) Ja jestem 12 lat po ślubie, a syn ma 10 lat.Teraz już będziesz wiedzieć, ile mam lat :D

      Usuń
    10. To ja mam o osiem mniej;p

      Usuń
  11. Dziękuję,uwielbiam czytać książki w wolnym czasie :D

    OdpowiedzUsuń
  12. No to dałaś czadu, serio. Czegoś takiego w życiu bym się nie spodziewała. Hmm... to teraz pozycja Amandy ulegnie zmianie, to znaczy będzie ważniejsza, niż do tej pory? Ha, to znaczy też, że Amanda i Lara są jakby kuzynkami :) Ale jaja! No nic, czekam na kolejny rozdział bardzo, ale to bardzo ciekawa :P

    Buziaki i zapraszam do siebie na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj;)
    No ta końcówka... Łooo, pojechałaś. Znowu mnie zaskoczyłaś, chociaż tak czułam, że jakiś związek między Erikiem i Gowanem, ale żeby taki;P No to Amanda zyskała całkiem potężnego i pokręconego krewnego oraz kuzyneczkę. Ciekawe, co on też jeszcze wymyśli;P Swoją drogą jednak go polubiłam. Postaci, po których nie wiadomo, czego się spodziewać zawsze stoją wysoko w moim rankingu popularności;P Czuję, że będzie się działo. A i świetny opis zamku oraz oczu Gowana. Tak się klimatycznie zrobiło, nastrój grozy rodem z Drakuli.
    Pozdrawiam;) [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń