Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

13.07.2014

Rozdział V - Wampirze opłaty graniczne

   - Po co wampirzemu władcy łowca? - zastanawiała się Karolina.
   - Nie miałam pojęcia, ale byłam pewna, że czekałby go straszny los – odparłam.
   - A mogłaś się nie zgodzić? To władca. Miał na pewno straże, a Nicolas chyba nie pokonałby tylu wampirów naraz...? - Dziewczyna spojrzała na mnie z ciekawością. Pokiwałam głową.
   - Gdybym odmówiła, pewnie i tak by zginął. Dlatego musiałam coś wymyślić, by zapewnić mu bezpieczeństwo oraz przejazd przez Czechy...
   - I co wymyśliłaś? - dociekała Karolina. Uśmiechnęłam się i podjęłam przerwaną historię.


   - Żaden problem. Oddamy łowcę i ruszymy bezpiecznie dalej – powiedziała Annice, zerkając na mnie. Widząc moją minę, przewróciła oczami. - Wiedziałam, że tak dobrze nie będzie...
   - Władco – zwróciłam się do wampira. - Łowca musi się udać razem ze mną do najstarszego. To ważne.
   - Odmawiasz mi? - Mężczyzna uniósł brwi.
   - Dam ci coś innego – zaproponowałam. Popatrzył na mnie uważnie swoimi ciemnymi oczami.
   - Co takiego?
   Annice również uniosła brwi i spojrzała na mnie pytająco. Stałam przez chwilę, mając w głowie zupełną pustkę, gdy moja dłoń natrafiła na broń ukrytą przy sukni. Sięgnęłam tam i wyjęłam sztylet, który podarował mi Nicolas.
   - To sztylet łowcy. Jest poświęcony. Gdy skaleczysz nim wampira, pozostanie blizna. To potężna broń...
   - Pokaż – przerwał mi wampir, wyraźnie zainteresowany. Wyciągnęłam sztylet przed siebie. - Jeśli jest poświęcony, czemu trzymasz go w dłoni? - Spojrzał na mnie podejrzliwie.
   - Nie piję ludzkiej krwi – wyjaśniłam, na dowód swoich słów wyciągając krzyżyk, który nosiłam na szyi. Władca warknął, a otaczające nas wampiry cofnęły się gwałtownie.
   - Schowaj to natychmiast! - nakazał. Posłusznie ukryłam krzyż za sukienką.
   Wampirzy władca skinął na jednego ze swych sług, który podał mu skórzane rękawiczki. Nałożył je, po czym sięgnął po sztylet. Zawahałam się, ale nie widziałam innego wyjścia. Oddałam mu broń.
   Obejrzał go dokładnie, po czym odwrócił się i jednym ruchem przeciął skórę na szyi swojego sługi. Ranny wampir zawył z bólu, a rana wyglądała, jakby ją przypalono.
   - Dobrze. Wezmę go – oznajmił władca, jednocześnie wskazując jednemu z wampirów, by zabrał rannego sługę. - Możecie jechać dalej. A ty – zwrócił się nagle do Annice, a jego głos przybrał cieplejszą barwę – mogłabyś zostać ozdobą mego domu.
   - Nie lubię zamkniętych przestrzeni, kocham wolność – odparła poważnie wampirzyca. - Choć to kusząca propozycja... - jeden z kącików jej ust powędrował w górę, a wzrok zlustrował wampira – to muszę odmówić.
   - Powinniśmy już iść – wtrąciłam, obawiając się, że jeszcze chwila, a władca nie pozwoli jej stąd wyjść.
 - Macie moje zezwolenie na trzy noce. Za kolejne będziecie musieli dopłacić. - Wciąż patrzył na moją kuzynkę.
   - Będziemy pamiętać. - Złapałam Annice za rękę i wyciągnęłam z komnaty. Puściłam ją dopiero, gdy byłyśmy już na zewnątrz. - Musiałaś go prowokować? - spytałam. Wzruszyła ramionami.
   - Gdyby nie mój urok osobisty, twój nożyk nic by nie zdziałał. Powinnaś mi podziękować. - Ruszyła w drogę powrotną. Pobiegłam za nią, zastanawiając się, czy mówiła poważnie.
   Nicolas i Bernard przebyli w tym czasie spory odcinek drogi. Uznałam, że bez problemu wyrobimy się w ciągu trzech nocy, o ile nic nie stanie nam na drodze. Kiedy dołączyliśmy do nich, Nick czyścił broń – miałam wrażenie, że albo bardzo lubi porządek, albo ta czynność powoduje u niego spokój i pomaga w myśleniu, gdyż często to robił – natomiast chłopiec obudził się nagle i na nasz widok zaczął wypytywać o wampirzego władcę Czech.
   - Zażądał od nas opłaty – poinformowałam, zajmując miejsce na wozie. - Musiałam oddać mu sztylet, który mi podarowałeś. - Spojrzałam niepewnie na Nicolasa.
   - Nie przejmuj się, mam inne w Anglii, dam ci jakiś, kiedy wrócimy – odparł łowca. Jego fiołkowe oczy patrzyły na mnie ciepło. Uśmiechnęłam się.
   - Dziękuję, to miłe. Nie mieliście żadnych problemów z przejazdem?
   - Nie, nikt nas nie zatrzymywał.
   - Mamy tylko trzy noce, lepiej myśl nad kolejnym podarkiem dla władcy – wtrąciła Annice, rozglądając się ciekawie dookoła.
   - Zdążymy – zapewniłam ją. Raczej nie uwierzyła.
   Przed świtem znaleźliśmy niewielką gospodę, w której wszyscy wpatrywali się w nas nieufnie, ale udało nam się wynająć tam dwa pokoje. W jednym ustawiliśmy nasze trumny, a drugi zajęli Nicolas i Bernard.
   Wyruszyliśmy kolejnej nocy. Podróż minęła nam zaskakująco spokojnie. Annice zniknęła na kilka godzin, a gdy wróciła, stwierdziła, że Czechy absolutnie jej się nie podobają, za to słyszała, że Węgry są dużo lepszym miejscem dla wampirów. Odparłam, że wkrótce będziemy mieli okazję się o tym przekonać.
   Dzień spędziliśmy w dużej karczmie, wynajmowanej tylko przez najbogatszych. Wystarczyło pokazać sakiewkę, by uznano nas za jednych z najważniejszych gości. Brak zbędnych pytań, duże wygodne pokoje, możliwość gorącej kąpieli i uprzejma obsługa. Gdy przebudziłam się po południu, Annice skorzystała już z owej uprzejmości i bawiła się w najlepsze. Bernard kręcił się na zewnątrz, podziwiając okolicę, a Nicolas kończył właśnie posiłek.
   - Chyba dobrze trafiliśmy, po odświeżeniu od razu czuję się lepiej – stwierdziłam, dosiadając się do niego.
   - Owszem, podają tu także świetne posiłki. A ty? Nie jesteś głodna? - spojrzał na mnie uważnie. - Kiedy się ostatnio posilałaś?
   - Zapoluję dziś w nocy, jak tylko przekroczymy granicę – obiecałam.
   - Mam lepszy pomysł. Chodź. - Wstał i wyciągnął dłoń. Ujęłam ją odruchowo. Uśmiechnął się, odpowiedziałam tym samym. Przeszedł przez gospodę i zaprowadził mnie do drzwi.
   - Mam nadzieję, że nie prowadzą na zewnątrz...? - Zerknęłam na niego niepewnie.
   - Nie ufasz mi? - spytał.
   - Ufam – odpowiedziałam bez wahania. Ruszył trzymając mnie za rękę, nie zatrzymywany przez nikogo. Przeszliśmy przez długi korytarz, w którym poczułam niemiły odór i po minięciu kolejnych drzwi, znaleźliśmy się w niewielkim chlewiku.
   - Annice znalazła to miejsce. Czasem się przydaje – przyznał. Roześmiałam się.
   - Czasem tak. - Zerknęłam na niego. - Wiesz, chyba nie chcesz na to patrzeć...
   - Ja również jem zwierzęta, różnica jest taka, że mięso, a ty krew. Nie krępuj się, moja mała wampirzyco. - Uśmiechnął się lekko i oparł o ścianę, wpatrując we mnie.
   - No dobrze. Ale ostrzegałam. - Złapałam jedno ze zwierząt, zabiłam, po czym wypiłam krew. Kiedy skończyłam i otarłam usta, dostrzegłam, że Nick wciąż na mnie patrzył.
   - Interesujące – stwierdził.
   - Tak? Myślałam, że będzie to dla ciebie obrzydliwe. - Wstałam i podeszłam do niego, wypatrując niechęci w jego oczach. Gdy się uśmiechnął, poczułam niespodziewaną ulgę.
   - A ja myślałem, że pijesz krew, gdy ofiara jeszcze żyje. I że wracasz cała we krwi, tymczasem – zlustrował mnie wzrokiem – nie widzę żadnych plam na sukni.
   - Chyba żartujesz. Mam ponad czterysta lat doświadczenia w piciu krwi i nie znęcam się nad zwierzętami. - Wzruszyłam ramionami.
   - To wiele wyjaśnia. - Wyciągnął rękę. - Wracamy, zanim ktoś tu wejdzie i będziemy musieli się tłumaczyć?
   - Wracamy. - Podałam mu dłoń. Wyszliśmy, ale nie wróciliśmy do gospody. Nicolas zaprowadził mnie na ganek, gdzie dzięki zadaszeniu nie groziło mi spalenie w słońcu. Łowca zatrzymał się przy barierce, więc stanęłam obok, wpatrując się w rozciągający przed nami, zadbany ogród.
   - Myślisz, że znajdziemy tam Larę? - zapytał.
   Spojrzałam na niego. Patrzył w stronę ogrodu w zamyśleniu.
   - Mam nadzieję. A jeśli nie, może uda mi się dowiedzieć, gdzie jej szukać. Johanna potrzebuje naszej pomocy.
   - A jeśli najstarszy zażąda swojego „prezentu”? Skoro wieść o tym się rozniosła, do niego też pewnie już dotarła, nie sądzisz? - Spojrzał na mnie.
   - Coś wymyślę – obiecałam. - Nie pozwolę, by Bernardowi stała się krzywda.
   - Jesteś jedyna w swoim rodzaju, wiesz o tym, Amando? - Łowca uśmiechnął się, a jego fiołkowe oczy patrzyły na mnie ciepło. - Myślę, że jako człowiek byłabyś dokładnie taka sama. Z tą różnicą, że nie piłabyś krwi i nie musiałabyś ukrywać się przed słońcem.
   - Pewnie masz rację – przyznałam, wpatrując się w jego oczy. - Kiedy człowiek staje się wampirem, wszystko przeżywa silniej, nabywa nowych umiejętności, ale charakter pozostaje ten sam. I wciąż mamy wolną wolę.
   - Teraz już wiem. - Przysunął się bliżej, tak blisko, że jego usta znalazły się tuż przy moich. Wystarczył jeden ruch. Moje serce przyspieszyło swój rytm, słyszałam też wyraźne uderzenia pochodzące z piersi mężczyzny. Poczułam zapach krwi pulsującej w jego żyłach. Ludzkiej krwi. Nie czułam głodu, nasycona krwią zwierzęcą, ale jego bliskość była kusząca. Spojrzałam mu w oczy w kolorze fiołków. Podjęłam decyzję. Przysunęłam się odrobinę bliżej, on zrobił to samo. Nasze usta zetknęły się w pocałunku.
   Objęłam go za szyję, a on przyciągnął mnie do siebie. Całowaliśmy się przez długą chwilę, a kiedy w końcu odsunął się, by złapać oddech, zrobiłam to samo, choć ja nie musiałam oddychać.
   - Jestem łowcą – powiedział cicho, patrząc na mnie – a ty wampirzycą.
   - I masz złe doświadczenia z wampirami – dodałam, nie zrywając kontaktu wzrokowego.
   - A ty z łowcami – odparł i ponownie mnie pocałował. Kiedy ponownie przerwaliśmy, uśmiechnęłam się szeroko.
   - Znowu nie mogę cię zrozumieć, wiesz, Nick? Ale chyba już nie będę próbować...
   - Nie próbuj – oznajmił poważnie mężczyzna, a jego kuszące usta ponownie znalazły się na moich.
   Po wielu namiętnych pocałunkach wróciliśmy w końcu do gospody. Nie byłam pewna, co mam o tym wszystkim myśleć. Nie chciałam skrzywdzić Nicolasa, ale ciągnęło mnie do niego okropnie i nie byłam w stanie dłużej temu zaprzeczać. Ja najwyraźniej też mu się podobałam, ale nie miałam pojęcia, czy czuje do mnie coś więcej. Postanowiłam więc poczekać, mając nadzieję, że wszystko samo się jakoś dalej potoczy.
   Nie minęła trzecia noc, gdy przekroczyliśmy granicę. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, a Nicolas stwierdził, że w razie problemów mamy jeszcze Annice do oddania, co oczywiście skończyło się burzliwą dyskusją między nimi.
   Na dzień zatrzymaliśmy się w Debreczynie, dużym i ciekawym mieście. Gospoda była całkiem spora, ludzie gościnni, więc bez problemu wynajęliśmy pokoje. Po południu Annice ruszyła na podbój męskich serc, a Nicolas uczył Bernarda, jak ma się bronić przed wampirami. Stanęłam w progu pokoju, przyglądając się im.
   - Pamiętaj, Bern, wampiry są bardzo szybkie, dlatego nie masz szans, jeśli będą się spodziewać, że stawisz opór. Twoja przewaga tkwi w zaskoczeniu.
   - Jak szybkie? - spytał chłopiec.
   - O tak – powiedziałam, przechodząc przez pokój w wampirzym tempie. Bernard nie wydawał się tym zniechęcony. Stwierdził, że zostanie łowcą jak Nick. Było to całkiem możliwe; w końcu o mało co nie został wyssany przez wampirzyce, nic więc dziwnego, że chciał zabijać takie, jak one.
   Gdy tylko zapadł zmrok, wyruszyłam rozejrzeć się po okolicy. Uznałam, że zanim dotrę na miejsce, powinnam najpierw się upewnić, że nie czeka na mnie Lara z kołkiem. Albo mieczem do ścinania głów.
   Długo krążyłam po uliczkach miasta, zanim w końcu natknęłam się na wampiry. Gdy je usłyszałam, było już za późno; otoczyły mnie niespodziewanie. Dziesięciu mężczyzn i jedna kobieta. Nie wyglądali na przyjaźnie nastawionych.
   - Jesteś tu nowa – stwierdził jeden z nich. Spojrzałam na niego. Był niższy, ale krępy. Wpatrywał się we mnie podejrzliwym wzrokiem.
   - Jestem tutaj przejazdem – wyjaśniłam. - Kim jesteście?
   - Szukamy pewnej gorącokrwistej wampirzycy, która podobno wiezie podarunek dla najstarszego – odparł wprost drugi wampir.
   - Słyszałam o niej – odparłam niepewnie, jednocześnie przeczuwając, że to się może źle skończyć. „Moje kłamstwo najwyraźniej nie obędzie się bez konsekwencji”, pomyślałam z niepokojem. - Chcecie ją zaprowadzić do najstarszego?
   - Owszem. Razem z chłopcem. A więc to nie ty? - Jedyna wampirzyca w tym gronie podeszła bliżej. - W takim razie powinnaś zapłacić za przejazd przez nasz kraj.
   - No nie, znowu? Mam nadzieję, że wy przyjmujecie złoto – odparłam z niechęcią.
   - Złoto? Owszem, ale podobno posiadasz coś lepszego – odparł ten, który odezwał się jako pierwszy. - Władca Czech kazał zapytać, czy masz więcej sztyletów łowców.
   Zrozumiałam, że znalazłam się w pułapce. Wpadłam po uszy.
   - Najpierw zaprowadzisz nas do chłopca i łowcy – zadecydowała wampirzyca. Dwóch postawnych mężczyzn złapało mnie za ramiona. Poczułam złość. Nie miałam zamiaru wystawiać moich przyjaciół na niebezpieczeństwo.
   - Puśćcie mnie i odsuńcie się! - krzyknęłam, przesuwając po nich wzrokiem. Zrobili, co kazałam. Nie czekając, aż się opamiętają, przemknęłam między nimi. Skoro służą najstarszemu, z pewnością nie uda mi się zbyt długo nad nimi panować. Tym bardziej, że robiłam to zupełnie instynktownie.
   Ruszyli za mną, ale byłam szybka. Miałam zamiar ich zgubić, a dopiero potem wrócić do gospody i przemyśleć, co dalej.
   Okazało się, że wampiry służące najstarszemu również były szybkie. Mknęłam jak burza, mimo to doganiali mnie. Skręciłam ostro w lewo, w wąską uliczkę i wtedy coś wciągnęło mnie do jednego z budynków. Boleśnie uderzyłam plecami o twardą ścianę, a na ustach poczułam silną dłoń, nie pozwalającą mi wydobyć z siebie nawet szeptu.

45 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny!
    tak, jak się spodziewałam, Amanda wyszła z czeskich tarapatów obronną ręką. I to w sposób, który mi nawet do głowy nie przyszedł :) Ale co z tego, skoro ma teraz kłopoty z wampirami najstarszego?! Oj, nie wiem, czy z tego się tak łatwo wyplącze...
    Najbardziej jednak podobała mi się scena z Nickiem na werandzie. Cud, miód i orzeszek. No po prostu, tak cudownie opisane, że aż obudziło się kilka wspomnień ;) Ciekawe tylko, czy coś z tego będzie??
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A chciałabyś, żeby coś z tego było?;p

      Usuń
    2. Jasne, że tak!
      pasują do siebie ;)
      Moim zdaniem, jest między nimi taka romantyczna magia ...

      Usuń
  3. Dziękuję :) Moje uwagi są tylko przejawem zainteresowania i to jedyny blog, na którym je wygłaszam :) A ponieważ czuję się zmotywowana dedykacją, to trzy sugestie:
    "Po kilkunastu kolejnych namiętnych pocałunkach wróciliśmy w końcu do gospody." Kilkunastu psuje efekt, to prawie jakby je liczyła, a skoro było fajnie, to liczyć nie powinna, prawda? Jeśli uda Ci się jakoś inaczej zaznaczyć upływ czasu to będzie super :)
    "Skręciłam ostro w lewo, w wąską uliczkę i wtedy coś wciągnęło mnie do jednego z budynków. Boleśnie uderzyłam plecami o twardą skałę, a na ustach poczułam silną dłoń, nie pozwalającą mi wydobyć z siebie nawet szeptu." Skąd skała w budynku? Kamień, cegły, ściana... ale skała?
    "Na dzień zatrzymaliśmy się w Debreczynie, dużym i ciekawym mieście." Trochę niedopowiedzenie, Debreczyn był nawet stolicą przez pewien czas. Nie wiem czy akurat na blogu, ale jak to będziesz rozwijać, to zamiast "duże i ciekawe" napisałabym coś bardziej wyrazistego i zapadającego w pamięć.
    Na zakończenie jeszcze raz powtórzę, że lubię władcę Czech. Ale już się nie pojawi, prawda? Taki los postaci, które mi się podobają, eh... Albo niebyt, albo marna śmierć ;)
    I lubię też zdrobnienie "Bern". Jeden z moich bohaterów miał się tak nazywać. Miał, bo ostatecznie historia wymutowała w coś innego i nie powstanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oki, wymyślę coś innego;)
      Ojoj, to nie miała być skała, coś mi się pogmatwało:p Już poprawiam:p
      Będę pamiętać, żeby lepiej opisać Debreczyn, kiedy będę poprawiać:)
      Oj tam, oj tam, Cornelius jeszcze żyje:p

      Usuń
    2. Żyje, żyje, ale ile to potrwa? ;)
      Ale władca Czech już się nie pojawi, prawda? Mam rację?

      Usuń
    3. Chyba nie.
      Na razie nie planuję go zabijać:p

      Usuń
    4. Szkoda, fajny gość.
      Lepsze to niż nic ;P

      Usuń
    5. Może będzie więcej takich fajnych gości;p

      Usuń
    6. Byłoby miło, ale to Ty wiesz, nie ja ;) (Będzie?)
      Przy okazji pochwalę się, że udało mi się przełamać własną niemoc twórczą :)

      Usuń
    7. Ciężko mi powiedzieć, czy akurat polubisz tego, który będzie:p
      A co teraz piszesz?:)

      Usuń
    8. Powiedz jaki będzie, to powiem jakie są szanse ;)
      Cały czas to samo dzieło mojego życia, tylko się przerzuciłam na ostatni tom ;)

      Usuń
    9. Silny, potężny i będzie potrafił wpływać na innych, mieszać im w głowach:p
      To piszesz od końca czy masz już poprzednie tomy?

      Usuń
    10. Zapowiada się bardzo dobrze ;) Zwłaszcza przez ostatni element (mam słabość do empatów). Czyżby Najstarszy?
      Cały pierwszy, pół drugiego, 2/3 trzeciego. Piszę jak mnie natchnie ;P

      Usuń
    11. Owszem^^ ale może za dużo zdradziłam, na początku może nie będzie tak tego widać:p
      Weny w takim razie;)

      Usuń
    12. Niech będzie widać, dlaczego nie? ;)

      Usuń
    13. Dlatego, że to Amanda opowiada:p

      Usuń
    14. Może jej się to rzucić w oczy ;)

      Usuń
    15. To już Ty wiesz ;) W każdym razie Najstarszy zapowiada się świetnie ;)

      Usuń
    16. Mam nadzieję, że taki mi wyjdzie:p

      Usuń
  4. I Ty twierdzisz, że zawsze ja kończę w nieodpowiednim momencie? Ha, tak się wczułam w czytanie, że dokładnie wyobraziłam sobie moment pościgu i wciągnięcie Amandy do jakiegoś domu. Stawiałabym na Nicka, ale to nie wykonalne, więc... kuzyneczka z piekła rodem? Sama już nie wiem.

    A te wieści coś bardzo szybko się rozchodzą, nie mam pojęcia jak funkcjonowała poczta pantoflowa w tamtych czasach, ale Czechy jak widać biją mistrzostwo świata w szybkości przepływu informacji.

    No nic, czekam na kolejny rozdział i uwaga, zapraszam do siebie na nn :)

    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amanda też tego nie wie, może wysyłają sobie wiadomości za pomocą nietoperzy?^^

      Usuń
    2. To już gołębie pocztowe wyszły wtedy z mody? Hehehe :) Ale ten pomysł z nietoperzem nie jest taki zły :)

      Usuń
    3. Myślę, że Atalef już dawno się tego nauczył^^

      Usuń
  5. Przepraszam, że nie skomentowałam wcześniejszego rozdziału, ale kompletnie nie mam ostatnio czasu... Nie jestem tutaj odcięta od świata, a od internetu to już w ogóle ;) Nie martw się, ja czytam każdą Twoją notkę, jednak nie zawsze mam czas, aby dodać komentarz :) Zbyt mocno podoba mi się prezentowana przez Ciebie historia, żebym miała przestać ją czytać :D A teraz wracając do rozdziału, to zastanawia mnie kto też jej właśnie pomógł? Jeśli natomiast chodzi o jej rozwijającą się relację z łowcą, to nie jestem pewna, czy postępuje dobrze... Jednak nie pozostaje mi nic innego, jak czekać i się tego dowiedzieć. Nie wspominając o najstarszym, tak mocno jestem ciekawa tej postaci ;) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najstarszy będzie już wkrótce. Też nie mogę się go doczekać;p Cieszę się, że czytasz:):) Hm, czyżbyś nie lubiła Nicolasa?

      Usuń
    2. Nie to, że nie lubię, ale myślę, że to może się nie udać... Aczkolwiek wszystko się okaże ;)

      Usuń
    3. Prędzej czy później na pewno się okaże;)

      Usuń
  6. Dawno nie komentowałam, ale czytam na bieżąco. ;)
    Lubię Annice, konkretna kobieta. Jak już wcześniej wspomniałam, nie przepadam za Nicolasem i choć staram się do niego przekonać nie wychodzi mi to. No trudno, mam nadzieję, że niedługo pojawi się najstarszy. Jego na pewno polubię, chyba że okaże się, że zmiękł na stare lata. Wątpię w to jednak, liczę na to, że będzie wampirem, który nie da sobie w kaszę dmuchać. I pokaże, na co go stać. Czytałam w komentarzach, nie pamiętam, kto był autorem, że jak starszy będzie chciał zjeść Berna, to Amanda i łowca na pewno mu nie pozwolą. Mam nadzieję, że jeśli dojdzie do jakiejś sprzeczki z najstarszym to on im skopie cztery litery;p Przecież jest najstarszym.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś chyba jedną z nielicznych, która ją lubi;p
      Ojej, chcesz, żeby najstarszy zjadł Berna?:-o :P

      Usuń
    2. Annice na początku nie lubiłam, ale jest w tym towarzystwie najbardziej przebojowa i śmiała, więc dlaczego miałabym jej nie lubić?;p
      Jest mi obojętny, ale pewnie i tak przeżyje:P

      Usuń
    3. Lubisz przebojowe kobiety?:p
      Ale to jeszcze chłopiec... :x

      Usuń
    4. Tak, zwłaszcza jeśli mają silną osobowość, a Annice kojarzy mi się trochę z Katherine z TVD;p
      Wiem, nie życzę mu śmierci, ale przecież to, że jest chłopcem nie znaczy, że nie może zginąć:P

      Usuń
    5. Tak? Mnie jakoś słabo przypomina Katherine z TVD...
      No może, ale żeby zaraz podsuwać takie pomysły:-p

      Usuń
    6. Obie lubią uwodzić mężczyzn, są pewne siebie i trochę wredne. Jedynie z wyglądu się różnią;p
      Dobrze, już nie będę:P

      Usuń
    7. No to może pod tym względem faktycznie są podobne xD

      Usuń
  7. No proszę jak Amanda przyciąga łowców :) Aż strach pomyśleć, co jemu się przytrafi...

    Jestem zaintrygowana tym tajemniczym sprzymierzeńcem, ale z chęcią powitałabym kogoś znajomego :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że zginie młodo?:p
      To nie będzie nikt znajomy, ale w tej części ktoś taki się pojawi;)

      Usuń
    2. Dziwnie się tego obawiam :)
      Super! Ale ktoś lubiany? :P

      Usuń