Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

2.07.2014

Rozdział IV - Podarunek dla najstarszego

   - Z jednej strony Nick trochę narozrabiał, ale z drugiej, uratował życie chłopcu, więc miał słuszność – stwierdziła Karolina.
   - Problem w tym, że byliśmy w wampirzej karczmie i wszyscy mieli być tu bezpieczni, a ja i Annice sprowadziliśmy łowcę...
   - No to faktycznie lipa. - Dziewczyna usiadła po turecku i spojrzała na mnie oczekująco. - Ale jakoś udało wam się z tego wybrnąć.
   - Owszem, choć nie było łatwo...


   Westchnęłam i spojrzałam na głowę wampirzycy, której skóra zaczęła już sinieć.
   - Co tu się dzieje... - W pokoju nagle pojawił się gospodarz. - Zabiliście ją! - Jego oczy rozszerzyły się z oburzenia. Spojrzał najpierw na Nicolasa, potem na chłopca i na mnie. - Jak śmiałaś przyprowadzić do mnie łowcę?!
   Na korytarzu zaroiło się od wampirów. Annice dyskretnie wycofała się i po chwili już jej nie było. Nick trzymał w dłoni zakrwawiony miecz, drugą sięgał po kołek, a chłopiec stał przy ścianie, szeroko otwartymi oczami wpatrując się w rozpadające ciało wampirzycy. Po chwili została z niej jedynie garść ciemnego pyłu.
   - Zaatakowała nas... mnie – poprawiłam się, wiedząc doskonale, że obrona człowieka nie będzie dla nich żadnym argumentem. - Chciałam jedynie zabrać chłopca.
   - A jakim prawem? - spytał Elias, marszcząc brwi. Do pokoju weszło dwóch postawnych wampirów. Dałam znak łowcy, żeby niczego nie robił.
   - Udaję się z poselstwem do najstarszego – powiedziałam pierwsze, co przyszło mi do głowy. - Mężczyzna chroni mnie w dzień i jest mi potrzebny, a chłopiec... chłopiec... - Spojrzałam na niego i nagle mnie olśniło. - Chłopiec jest podarunkiem dla najstarszego wampira. Długo szukałam odpowiedniego i w końcu znalazłam. Próbowałam wyjaśnić to wampirzycy, która nas zaatakowała, ale nie zdążyłam. - Wzruszyłam ramionami. - Kiedy ktoś mnie atakuje, Nicolas ma obowiązek mnie bronić, dlatego ją zabił.
   - I ja mam w to uwierzyć? - Gospodarz prychnął, a jego wampiry wyciągnęły broń. - Mężczyzna zginie, a chłopca sprzedam. Z pewnością znajdzie się na niego kupiec.
   - Stać! - warknęłam, spoglądając na wampiry Eliasa, które natychmiast się zatrzymały. - Na kolana! - rzuciłam, zdeterminowana, by obronić mojego przyjaciela i nastolatka. Wampiry posłuchały. Wiedząc, że nie uda mi się trzymać ich zbyt długo, dodałam – możecie wstać – po czym odwróciłam się do gospodarza. - Myślisz, że kłamałabym w sprawie najstarszego wampira? On wie o wszystkim, co się dzieje. Dowie się także, że zostałam tu zaatakowana, gdy znalazłam dla niego prezent. Jak myślisz, co zrobi? - Uniosłam brwi.
   Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem. W końcu Elias skinął na wampiry, żeby nas przepuściły.
   - Idźcie i nie chcę was więcej widzieć – warknął. Nie czekając już dłużej, by przypadkiem nie zmienił zdania, skinęłam na Nicka, a ten złapał chłopca za ramię i wyszliśmy z pokoju. Żaden wampir nie ośmielił się nas zatrzymać, choć niektórym wyraźnie mało brakowało. Na szczęście łowca tym razem wykazał się zdrowym rozsądkiem i nie próbował zabijać nikogo po drodze.
   Zanim wsiedliśmy na wóz, wampiry Eliasa wyniosły nasze trumny, niemal je nam rzucając. Gdy ruszaliśmy, dołączyła do nas Annice, wskakując już w trakcie jazdy.
   - Wiesz, co narobiłaś? - zaczęła, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. - Publicznie przyznałaś się do udziału w zabójstwie wampira, wmieszałaś w to najstarszego i jestem pewna, że jeśli Lara z nim jest, to najpóźniej jutro się dowie, że po nią jedziecie. A najgorsze, że nie mogę tutaj zostać, bo każdy wie, że przybyłyśmy razem! Muszę teraz szukać innego państwa! A tak tutaj ładnie, szczególnie Schwarzwald, Czarny Las, albo Skała Lorelei, z legendą o pierwszej syrenie... ale nie, oczywiście, wy zawsze musicie wszystko zepsuć! - Zrobiła nadąsaną minę.
   - Nie trzeba było z nami płynąć, nikt cię nie zapraszał – wtrącił Nicolas. - A po tym, jak uciekłaś w popłochu, mogłaś ruszyć samodzielnie w dalszą podróż.
   - Bez trumny i pieniędzy? Należało powstrzymać raczej swe mordercze zapędy, łowco! - warknęła wampirzyca.
   - Uwiodłabyś paru naiwnych mężczyzn i problem z głowy. - Nick wzruszył ramionami.
   - Dajcie już spokój, było, minęło, musimy raczej pomyśleć, co dalej – przerwałam im.
   - To wy obie jesteście wampirzycami? - spytał chłopiec po angielsku, czyli w tym języku, w jakim toczyła się rozmowa. Spojrzeliśmy na niego wszyscy troje, dopiero teraz przypominając sobie o jego obecności. Wyglądał dość niepozornie, był szczupły, ale raczej z niedożywienia. Okrągłą twarz otaczały ciemnobrązowe, trochę nierówno ścięte włosy, a duże niebieskie oczy wpatrywały się w nas z ciekawością. Przyciskał do rany na szyi jasną chustę, którą podał mu łowca.
   - Znasz angielski? - zainteresował się Nick.
   - Tak, jesteśmy wampirzycami, ale nie zrobimy ci krzywdy. - Uśmiechnęłam się do niego życzliwie. - Jak masz na imię?
   - Bernard. Tak, mój tata mnie nauczył, był w połowie Anglikiem. Nie zabijacie ludzi? - Chłopiec patrzył na nas ciekawie. Na szczęście się nas nie bał.
   - Pijemy krew zwierzęcą, co daje nam przewagę i większą swobodę, mały – odparła Annice, rozsiadając się wygodniej. - Co nie znaczy, że nie potrafimy kogoś zabić, gdy nas wystarczająco zdenerwuje... - Spojrzała znacząco na Nicolasa, który przewrócił tylko swoimi fiołkowymi oczami.
   - Tylko nie mały – zaprotestował Bernard, wpatrując się w wampirzycę. - Mam już czternaście lat. Czy ten najstarszy nie będzie miał nic przeciwko, że powołałaś się na niego? - Zerknął na mnie. Annice prychnęła.
   - Ależ skąd, będzie zachwycony – mruknęła ironicznie. - Dokąd jedziemy? Do Czech? - zwróciła się do mnie.
   - Tak, na razie tak. Myślę, że tam powinnaś się od nas oddzielić, dla własnego bezpieczeństwa. Nie chcę, żebyś poniosła konsekwencje mojego kłamstwa.
   - Tym razem wyjątkowo się zgadzamy. - Rozejrzała się wokoło znudzonym wzrokiem.
   - Pewnie jesteś głodny. - Nick wyciągnął kawałek chleba i mięsa, które Bernard błyskawicznie zjadł.
   - Jak tam się znalazłeś? - spytałam go, gdy już się nasycił.
   - Jedna z tych... kobiet powiedziała, że zatrudni mnie jako woźnicę i proponowała duży zarobek za jedną noc w pracy. Dała mi potem coś do wypicia, a gdy się obudziłem, było ich dwie i próbowały mnie ugryźć. Broniłem się... a potem wy przyszliście. - Zerknął na łowcę.
   - Masz rodzinę? - zapytałam. Skierował na mnie swoje niebieskie oczy i pokręcił głową.
   - Matka umarła przy porodzie, a ojciec wyjechał do Anglii kilka lat temu i już nie wrócił.
   - W takim razie pojedziesz z nami – postanowił Nicolas.
   - Jeśli zechcesz – dodałam, widząc niepewną minę chłopca.
   - A wyszkolisz mnie na łowcę wampirów? - zwrócił się do Nicka, który uśmiechnął się szeroko.
   - Masz predyspozycje, młody. Na pewno nauczę cię, jak się bronić – dodał, zerkając na mnie. Uśmiechnęłam się lekko. Wiedziałam, że nie możemy zostawić go na pewną śmierć, dlatego postanowiłam, że zabierzemy go ze sobą, dopóki nie znajdziemy kogoś, kto będzie mógł i chciał się nim zaopiekować.
   Annice nie skomentowała naszej decyzji, patrzyła na nas tylko z kwaśną miną; ponieważ był to jej najczęściej spotykany wyraz twarzy, gdy w pobliżu nie było mężczyzn, których miała zamiar uwieść, ciężko było określić, co tak naprawdę myśli ta wampirzyca.

   Kolejny dzień spędziliśmy w zwykłej gospodzie. Chłopiec przespał się na wozie, a rankiem uznał, że będzie nas pilnował przed złymi łowcami i ze sztyletem w dłoni, który podarował mu Nick, postanowił czuwać, aż się przebudzimy.
   Annice wybudziła się z letargu jako pierwsza, bo gdy wyszłam z trumny, już jej nie było. Po przebraniu się i zejściu do gospody zobaczyłam ją z dwoma mężczyznami, usilnie zabiegającymi o jej względy. Westchnęłam i podeszłam do stolika, przy którym siedzieli Nicolas z Bernardem. Ku mojemu zdziwieniu, łowca wstał i podsunął mi krzesło.
   - Dziękuję – powiedziałam, przyjemnie zaskoczona i usiadłam. Nicolas zajął miejsce naprzeciwko i posłał mi ciepły uśmiech.
   - Jutro powinniśmy dotrzeć do granicy Królestwa Czeskiego. Dokąd później się udajemy?
   - Węgry – odparłam, zerkając zdziwiona na karczmarkę, która postawiła przede mną talerz z posiłkiem. Zapach był przyjemny, ale już dawno przestałam pamiętać smak ludzkiego jedzenia. Minusy bycia wampirem. Przesunęłam misę w stronę chłopca i łowcy. Bernard bez wahania zabrał się za obiad.
   - A gdzie dokładniej? - zapytał półgłosem Nicolas, przechylając się w moją stronę. Spojrzałam w jego fiołkowe oczy i uśmiechnęłam się.
   - Powiem, gdy już będziemy w królestwie Węgier. Podejrzewam, że nasza przyjaciółka uda się w zupełnie inną stronę.
   Łowca skinął głową ze zrozumieniem i zabrał za posiłek. Wiedział doskonale, że nie ufam Annice i wolę nie zdradzać przy niej miejsca przebywania najstarszego. Nawet jeśli to nie Amelia ją wysłała, Andy mógł ją przekupić. Albo Kate. Albo oboje. W żadnym razie nie wierzyłam, że zupełnie przypadkiem znalazłyśmy się na tym samym okręcie.
   O zmroku wyruszyliśmy w dalszą drogę. Tym razem obyło się bez przygód. Bernard okazał się dość rozgadanym chłopcem i zadawał mnóstwo pytań. Starałam się cierpliwie na nie odpowiadać, Nick również nie wydawał się znudzony jego dociekliwością, za to Annice wręcz przeciwnie. Była dla niego miła, ale po paru godzinach zrezygnowała i zeszła z wozu, wracając do nas przed świtem.
   Dzień również minął nam spokojnie. Zgodnie z przewidywaniami, kolejnej nocy przekroczyliśmy granicę i znaleźliśmy się w Czechach. Nie uszliśmy daleko, gdy drogę zastąpiła nam grupa wampirów. Nicolas przybrał bojową postawę, Bernard stanął tuż za nim, a Annice spojrzała na mnie wymownie.
   - Ty z nimi rozmawiaj, była królowo – mruknęła. - To pewnie jakaś wampirza straż graniczna czy coś w tym rodzaju.
   Skinęłam głową i zeszłam z wozu w wampirzym tempie, zatrzymując się przed dowódcą, który wyróżniał się strojem wśród pozostałych.
   - Chcemy tylko przejechać przez wasze państwo – zwróciłam się do niego.
   - Nasz władca musi wyrazić na to zgodę – odparł wampir. Był wysoki, postawny i ze zniechęcającym wyrazem twarzy.
   - Udam się zatem do niego, ale pozwólcie przejechać tym ludziom i mojej kuzynce – poprosiłam. Wampir uniósł brwi.
   - Kuzynka pójdzie z tobą, a ludzi zabierzemy jako opłatę graniczną.
   Słysząc to, dwóch wampirów ruszyło w stronę wozu. Nick wyciągnął kołek, ale zanim zdążył zaatakować, znalazłam się między nimi.
   - Stać! - warknęłam. Wampiry posłusznie się zatrzymały.
   - Ty jesteś tą gorącokrwistą, która udaje się z poselstwem do najstarszego? - Przywódca wampirów skinął na swoich żołnierzy, by się wycofali. - To zmienia postać rzeczy. Mamy rozkaz doprowadzenia cię bez szwanku. W takim razie twoi ludzie są bezpieczni. Masz moje słowo.
   - Jeśli coś im się stanie, najstarszy zdecyduje o twoim losie – odparłam, patrząc mu w oczy. Uznałam, że kłamstwo wychodzi mi coraz lepiej, co było dość niepokojące.
   - Moje słowo warte jest więcej niż moje życie – powiedział sucho wampirzy przywódca, patrząc na mnie poważnie. Skinęłam głową.
   - W takim razie niech jadą dalej, a ja udam się z wami.
   - Ty i twoja kuzynka – poprawił mnie wampir. Zerknęłam na Annice, która w następnej chwili znalazła się obok mnie. Nie wydawała się być przerażona wizją spotkania z wampirzym władcą Czech. Posłała przywódcy uroczy uśmiech, którego co prawda nie odwzajemnił, ale jego groźna twarz nieco się rozpogodziła.
   Spojrzałam na Nicolasa, który skinął głową.
   - Niedługo wrócę – obiecałam mu.
   - Ja też, nie ciesz się za wcześnie – dodała Annice i pomknęła za wampirami. Zrównałam się z nią i biegnąc w wampirzym tempie, chwilę później stałyśmy już przed ogromną białą rezydencją zbudowaną w wyraźnie barokowym stylu. Budowla wydawała się monumentalna, z kolumnami o skręconych trzonach, podkreślone obramowania drzwi i okien, a po obu stronach wejścia stały dwie niewielkie rzeźby przedstawiające kobiety.
   Przywódca wpuścił nas do środka. Wewnątrz budynku panował półmrok, rozjaśniony jedynie blaskiem księżyca, domyśliłam się więc, że służba również składa się z wampirów. Po rezydencji kręciło się ich całkiem sporo, wykonując swoje obowiązki. Szłyśmy przez długi, całkiem ciemny korytarz, zatrzymując się przed wielkimi marmurowymi drzwiami. Prowadzący nas wampir otworzył je szeroko. Poraziło nas ostre światło, gdyż cała komnata oświetlona była tysiącem świec. Weszłyśmy do środka i ujrzałyśmy władcę Czech.
   Nie miałam wątpliwości, że wampir przed nami stojący jest najważniejszą osobą w całym państwie. Ubrany był w białą koszulę z wysokim kołnierzem, krótki beżowy kaftan oraz obcisłe spodnie wpuszczone w wysokie brązowe buty. Całości dopełniały misterne hafty na całym ubraniu wyszywane złotymi nićmi. Jednak to nie strój go wyróżniał, a postawa. Mimo średniego wzrostu wydawał się wyższy od towarzyszących mu wampirów, a jasne włosy lekko falowały wokół jego niebrzydkiej twarz. Oczy miał ciemne, uważne, wręcz świdrujące. Po naszym wejściu spojrzał najpierw na Annice – co nie było niczym dziwnym, gdyż przykuwała męski wzrok – a potem na mnie.
   Przywódca odezwał się do władcy w obcym języku, prawdopodobnie czeskim. Tamten skinął głową i zerknął na nas ponownie.
   - Wieści niosą, że przez kraje podróżuje posłanniczka do najstarszego wampira. Która z was to owa piękna, gorącokrwista wampirzyca? - zwrócił się do nas.
   - Ja jestem ta piękna, ona ta gorącokrwista – wyjaśniła uprzejmie Annice. Władca spojrzał na nią rozbawiony.
   - Lubię pewne siebie kobiety. Chętnie zatrzymam cię na moim dworze. Zaś ty, gorącokrwista – zwrócił się do mnie – jeśli chcesz przejść przez mój kraj, musisz zapłacić.
   - Mam pieniądze – zaczęłam, ale mi przerwał.
   - Pieniędzy mam dość. Chłopca wieziesz jako dar, więc jest nietykalny. - Podszedł bliżej i spojrzał mi w oczy. - Daj mi zatem łowcę, a puszczę was wolno i zapewnię bezpieczną podróż, zarówno w nocy, jak i w dzień. Taka jest moja cena.

29 komentarzy:

  1. Kurczę, facet albo naprawdę nie lubi łowców, albo po prostu ma dziwne zachcianki :) Zapowiada się ciekawie, tylko zrób proszę coś z tym: "a jasne lekko falujące włosy ozdabiały jego niebrzydką twarz" bo brzmi, jakby miał te włosy na twarzy ;P
    Amanda zaczyna wykorzystywać swoje zdolności - dobrze ;P
    "- Jedna z tych... kobiet powiedziała, że zatrudni mnie jako woźnicę i proponowała dużo złotych monet za jedną noc w pracy." Ja rozumiem, że jest już po odkryciu Ameryki i tak dalej, ale chłopak jest ekstremalnie naiwny. Dużo ZŁOTYCH monet dla woźnicy? Czternastolatek nie był raczej wtedy traktowany jak zupełne dziecko, musiał wiedzieć, że coś BARDZO nie gra.
    " - To wy obie jesteście wampirzycami? " - no właśnie, nie wiem czy gdzieś to było napisane, ale po czym można rozpoznać wampira? Tylko inne wampiry nie mają z tym problemu? Nie pamietam czy o tym pisałaś.
    "Czy ten najstarszy nie będzie miał nic przeciwko, że powołałaś się na niego? - Zerknął na mnie. Annice prychnęła.
    - Ależ skąd, będzie zachwycony"
    Tak, ale jeśli ściśle będziemy trzymać się faktów, to ona nie powiedziała przecież, że najstarszy się jej spodziewa. Powiedziała, że o wszystkim wie, a pewnie faktycznie jest dobrze poinformowany ;P
    "Bernard błyskawicznie zjadł cały zapas." - "zapas" nie pasuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oki, poprawię;p
      Nawet jeśli się domyślał, że coś nie gra, nie sądził, że to wampirzyce. A skoro i tak szukał pracy...:p
      Amandę widział i słyszał, więc nietrudno zgadnąć, że była wampirzycą, zaś Annice pojawiła się nagle na wozie, stąd takie pytanie:p Inne wampiry nie mają z tym problemu, a ludzie mogą poznać wampiry np. po reakcji na słońce, na krzyż czy święconą wodę itd. Wampiry wyglądają przecież jak ludzie:P
      Fakt, tego nie powiedziała;)
      A zapas jedzenia może być?

      Usuń
    2. Super, bo mam szansę go polubić. To ma problem z łowcami czy kaprysy? ;)
      Jasne, że wampirzyc mógł nie przewidzieć, ale chodzi mi o to, że mam wrażenie, że kwota sprawia wrażenie naprawdę absurdalnie wysokiej. Żeby było jasne - nie mam pojęcia o ówczesnych cenach, ale monety się kiedyś spiłowywało na brzegach, żeby odzyskać trochę kruszcu, a one szastają złotem? I to za - powiedzmy sobie szczerze - prostą pracę? Zwłaszcza, że to kobiety bez żadnej eskorty (bo bez eskorty, prawda?). Jadą sobie takie dwie po bezdrożach (bo skoro szukają woźnicy to pewnie dokądś jadą) i dają do zrozumienia przypadkowo spotkanym ludziom, że mają mnóstwo forsy? Przecież chłopak mógł należeć do jakiejś bandy miejscowych rzezimieszków czy złodziejaszków. Nie boją się bandytów? Tym bardziej podejrzane ;P No, ale może któraś mu się spodobała i zignorował głos rozsądku ;)
      Tak mi się wydawało, że na pierwszy rzut oka się nie różnią, ale skoro Amanda od razu zawsze wie, z kim ma do czynienia, a ludzie nie, to musiałam zapytać :) To jeszcze jedno pytanko w takim razie: a wampiry poznają się na jakiej zasadzie?
      Czyli w razie problemów może się jeszcze z tego wyłgać ;P
      Hmmm... zapas to dla mnie zawsze coś zgromadzone na bliższą lub dalszą przyszłość. Zapasy mieli na wozie, a z tych zapasów Nick wyjął jedzenie, które dał chłopcu. Nie wiem, może "Nick wyciągnął kawałek chleba i mięsa, które Bernard błyskawicznie zjadł" albo "Bernard błyskawicznie cały poczęstunek", albo coś w tym stylu. Czepiam się, wybacz :) Mam tak czasami :)

      Usuń
    3. Możliwe, że jedno i drugie;p Ale jego akurat dużo nie będzie, Za to niedługo pojawi się kolejna postać;)
      Hm, tego że jechały bez eskorty i poprosiły o woźnicę nie było. Równie dobrze mógł je spotkać koło gospody, mogły go zawołać i mu sporo naobiecywać:p A dużo to pojęcie względne, nie pisałam, ile tych monet mu obiecały:p I owszem, mogły mu się spodobać, były atrakcyjne;) To poprawić na walutę? Wtedy były chyba karoliny:P
      Wampir wyczuwa człowieka po zapachu krwi. Więc jeśli nie czuje ludzkiej krwi, to już wiadomo, że to nie człowiek przed nim stoi, a więc wampir;p
      Ciekawe co powie na to wyłganie się najstarszy;p
      Poprawiłam:)

      Usuń
    4. Czyli odzywa się moje standardowe zainteresowanie bohaterami piątoplanowymi :D No trudno, to pozostaje cieszyć się tym co jest i czekać na nową postać :D
      Racja, założyłam, że gdyby była eskorta, to by się wtrąciła jakoś w scenie w gospodzie, a tam piszesz o wampirach Eliasa, więc raczej były same. No tak, względne, prawda, ja zobaczyłam w wyobraźni pełny kuferek :) Ja osobiście bym zmieniła :) Karoliny albo talary, tam chyba prawie każdy władca bił własne monety.
      A, i wszystko jasne. Dzięki!
      Zależy od jego samopoczucia w chwili, kiedy się dowie ;)

      Usuń
    5. Talary lepiej brzmi, ale na pewno to nie były karoliny?
      Samopoczucia?:p

      Usuń
  2. Jestem wprawdzie ekonomistą, ale chyba przeceniasz moje ogarnięcie historycznych systemów walutowych ;P W każdym razie, jeśli wierzyć wikipedii, to wszystko zalezy od tego, w której konkretnie części obecnych Niemiec jesteśmy. A nawet jeśli... monetę panującego po sąsiedzku króla czy elektora pewnie też większość ludzi z pogranicza by zaakceptowała. Chyba.
    Psychicznego ;) Jeśli będzie wkurzony z jakiegoś innego powodu, może zechcieć pokazać, że nie z nim takie numery. Jeśli będzie mieć dobry humor, może się tylko pośmiać, że ładnie tamtych załatwiła. Może też uznać, że lepiej robić dobrą minę i udawać, że faktycznie ją zna, bo jeszcze się wyda, że kłamała i rozniesie, że można tak sobie pogrywać. I pewnie tysiąc innych opcji ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawiłam:p
      Ciężko będzie zaskoczyć, skoro tyle opcji jest prawdopodobnych, ale może mi się uda;p

      Usuń
  3. Cześć, sorry, że tak późno komentuję, ale praca na zmiany sprawia, że mam ograniczony czas wolny. Mam nadzieję, że mi wybaczysz ;)
    Na początek chciałam się do czegoś przyczepić ( i to też mi wybacz), ale Schwarzwald = Czarny Las. Pewnie tylko ja na to zwróciłam uwagę, ale cóż, musiałam.
    Co do rozdziału: CUDOWNY! Po pierwsze zaskoczył mnie sposób w jaki Amanda wykaraskała się z afery w "wampirzej karczmie". Niepokoi mnie jednak to, jak zareaguje najstarszy na to drobne kłamstewko o delegacji do niego i chłopcu w ofierze. Mam nadzieję, że Bernarda czekają jeszcze długie lata szczęliwego życia i nie skończy jako posiłek najstarszego :/
    Coraz bardziej nie lubie Annice, mam wrażenie, że jest bardzo egocentryczna i egoistyczna. Oby została w tych Czechach :p
    No i mam nadzieję, że władca Czech zmieni zdanie i puści Nicka w dalszą podróż z Amandą. Bog jeden wie, co by z nim zrobił władca Czech... :(
    No cóż, pozostaje mi tylko poczekać na kolejną notkę, aby poznać ciąc dalszy.
    A więc czekam na kolejną notke, pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja to właśnie miałam na myśli, Schwarzwald czyli Czarny Las oraz Skała Lorelei...
      Lepiej nie dociekać, co władca chciałby z nim zrobić^^

      Usuń
    2. Aa, to sorry, źle zrozumiałam.
      Ja też już wolę sobie nie wyobrażać, co chce z nim zrobić

      Usuń
    3. Myślisz, że Amanda na to pozwoli?:p

      Usuń
    4. Jak znam Amandę, to nie, nie pozwoli na to. I dobrze ;)
      Ostatnio zastanawiam się, jak będzie wyglądało spotkanie posellstwa z najstarszym. Bo jak znam Nicka, tto nie puści Amandy samej. Sama przyznaj, spotkanie najstarszego wampira i znakomitego łowcy to jest bomba!

      Usuń
    5. Myślisz, że poleje się krew?:p

      Usuń
    6. Mam taką cichą nadzieję. Coś za długo jest spokój :p Ale, żeby lała się krew "tych złych" :D

      Usuń
    7. Wampirzej krwi nikt chyba nie wypije:P

      Usuń
  4. Hoho, ale jestem spóźniona na własny rozdział, przepraszam. Ale i dziękuję za dedykację, z pewnością nie przegapię zakończenia! :) Na usprawiedliwienie powiem, że pod koniec tygodnia miałam egzamin jeszcze, a na weekend wyjechałam :) Wakacje mam więc dokładnie od weekendu i już są cudowne :) Bo tak jakby moja potencjalna druga połówka stała się już moją drugą połówką :P

    A wampirze opłaty graniczne są, Natalio, beznadziejne! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo to super, gratuluję:D To teraz musisz szykować się na wyjazd do Włoch^^
      Wampirze opłaty są dużo ciekawsze niż ludzkie:P

      Usuń
    2. Na razie na wyjazd na ponowne spotkanie ;)

      No, bo wampirze opłaty składają się z ludzi :P

      Usuń
    3. To on tak daleko mieszka?
      Najcenniejsza waluta dla wampirów:P

      Usuń
    4. Kilkaset kilometrów, niestety :(
      Oj, z pewnością cenna, zwłaszcza taki sobie fajny łowca :P

      Usuń
    5. To jak się poznaliście?:)
      Łowcy wysoko chodzą:P

      Usuń
    6. Parę punktów wyżej za wyszkolenie i ryzyko rozsypania się w proch? :D

      Napisz na maila, jeśli mogę prosić ^^

      Usuń
    7. Tak, szczególnie za mordercze zapędy wobec wampirów^^

      Usuń
    8. Ten łowca ma je dobrze rozwinięte, stawka rośnie :D

      Usuń
  5. Łowcę? A po cholerę? Czytam dalej :)

    OdpowiedzUsuń