Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

22.06.2014

Rozdział III - Pasażer na gapę

   - Wiedziałam, że twoja rodzina tak łatwo się nie poddała! - oznajmiła Karolina. - Kogo za tobą wysłali? Selene? Danielle? A może to Amelia? Albo wiem, Keiran! Chociaż nie, ich wszystkich widziałaś, kiedy odpływałaś... prawda?
   - Zgadza się – odparłam z uśmiechem. - Ale wśród tłumu żegnających się ze mną nie było jednej osoby.
   - Kogo? - dopytywała się dziewczyna. Oparłam się wygodniej i pospieszyłam z odpowiedzią, wracając do opowieści.


   - Jestem pewna, że tym razem ci się poszczęści, kotku – powiedziała wampirzyca, siedząca na kolanach jednego z marynarzy. Wokół dużego stołu zebrało się czterech graczy, każdy trzymał swoje karty, a jeden z nich obejmował brunetkę, która z powagą wpatrywała się po kolei w oczy pozostałych mężczyzn. Potem szepnęła coś na ucho swojemu marynarzowi i w efekcie wygrał. Nietrudno odgadnąć, że odczytała karty z oczu graczy.
   - Annice, co ty tutaj robisz? - spytałam, przechodząc przez kajutę i stając naprzeciwko niej. Zerknęła na mnie obojętnie i uniosła jeden z kącików ust w górę, przyozdabiając ładną, zwykle ponurą twarz lekkim uśmiechem.
   - Siedzę na kolanach przystojnego marynarza i mu kibicuję. Chcesz się przyłączyć? To Amanda, moja kuzynka – zwróciła się do graczy, których wściekłe miny z powodu przegranej momentalnie ustąpiły zaciekawieniu na mój widok.
   - Chodź, może przyniesiesz mi szczęście – zwrócił się jeden z nich, z tego co się orientowałam, bosman. Poklepał zachęcająco swoje kolana.
   - Wątpię – mruknęłam i zerknęłam na wampirzycę. - Annice, możemy porozmawiać na osobności?
   - Oczywiście, kuzyneczko. - Zerknęła na uszczęśliwionego wygraną marynarza i puściła mu oczko. - Nie graj beze mnie, przystojniaczku. Niedługo wrócę. - Wstała i ruszyła w moją stronę. Wyszłam z kajuty i zatrzymałam się na korytarzu.
   - Annice, powiedziałam już, że nikt ma za mną nie płynąć – zwróciłam się do niej stanowczo. - Nie wiem, co może się wydarzyć, to zbyt niebezpieczne, rozumiesz? Najlepiej będzie, jeśli wsiądziesz na łódkę i...
   - Zaraz, chwila. A skąd pomysł, że płynę za tobą? - Annice założyła ręce na piersiach. - Płyniemy na tym samym statku, chyba mi tego nie zabronisz?
   Westchnęłam.
   - Czemu wysłali właśnie ciebie, żebyś pomogła nam ratować Johannę?
   Annice przewróciła oczami.
   - Nikt mnie po nic nie wysłał. Nawet dobrze nie znam Johanny i nie mam zamiaru jej ratować.
   - To po co tu jesteś? - Patrzyłam na nią z niedowierzaniem.
   - Musiałam się w końcu wyrwać z tej wampirzej monotonii. - Wydęła lekko wargi. -  Ciągła walka o władzę, konflikty między Bonu, a Iratu, mam dość. Już od dawna chciałam się wynieść, ale dopiero teraz trafiła mi się okazja. Wcześniej była wojna, walki, intrygi... Wolałam wyjechać, zanim znowu w coś mnie wpakują.
   - I przypadkowo wybrałaś statek, którym płynę? - Uniosłam brwi. Wampirzyca prychnęła.
   - Myślisz, że zawsze wszystko kręci się wokół ciebie? No tak, ego królowej Bonu. Byłej królowej, skoro abdykowałaś...
   - Annice, tu nie chodzi o mnie, tylko o twoje bezpieczeństwo – przerwałam jej – ale jeśli nie masz zamiaru jechać ze mną do najstarszego, to oczywiście nie mam nic przeciwko, żebyś wypłynęła w świat. - Wzruszyłam ramionami.
   - Jestem ci dozgonnie wdzięczna – mruknęła wampirzyca ironicznie. - A teraz pozwolisz, że się oddalę, by urozmaicić nieco moje nudne wampirze życie?
   - Jeszcze jedno. Czy ktoś wie, że płyniesz tym statkiem? - Spojrzałam w jej oczy, licząc na to, że nie skłamie. Oczywiście nie byłam w stanie jej przejrzeć, było to możliwe jedynie w przypadku ludzi.
   - Zostawiłam im wiadomość, może za jakieś kilka tygodni ją znajdą, gdy się zorientują, że mnie nie ma – odparła i wróciła do kajuty z marynarzami.
   Poszłam prosto do Nicolasa. Łowca leżał na łóżku, na mój widok usiadł i zmarszczył brwi. Miał na sobie spodnie, ale był bez koszuli. Zerknęłam przelotnie na jego umięśniony tors.
   - Coś się stało?
   - Właśnie spotkałam Annice. - Usiadłam obok i streściłam mu rozmowę z wampirzycą.
   - Annice to ta wampirzyca, która popełniła samobójstwo, żeby zostać przemieniona? - przypomniał sobie Nicolas. - Jest Bonu, prawda? Może nie będziemy mieć z nią problemów. Na wszelki wypadek warto się rozejrzeć, czy ktoś jeszcze nie kryje się na statku. Zdaje się, że twoja rodzina tak łatwo nie odpuszcza.
   - Idź spać, ja się rozejrzę – obiecałam, uznając, że jego obawy nie są bezpodstawne.
   - Dobranoc, moja mała wampirzyco. - Mężczyzna posłał mi szeroki uśmiech i ponownie się położył.
   - Dobranoc, Nick – odparłam z lekkim uśmiechem i wyszłam. Nadal nazywał mnie wampirzycą, jednak „moja mała wampirzyco” w jego ustach brzmiało niemal pieszczotliwie. Uznałam, że nie ma sensu się nad tym zastanawiać, bo zaczynałam dochodzić do niepokojących wniosków.
   Na statku nie znalazłam żadnego innego wampira, co przyjęłam z ulgą. Nie wiedziałam, czemu wysłali akurat tę pesymistyczną nieco wampirzycę, która została nią, by zachować młodość i czy w ogóle ktoś ją wysłał. Możliwe, że chociaż częściowo mówiła prawdę.
   Dalsza podróż przebiegła bezproblemowo. Annice korzystała z moich zapasów zwierząt, na szczęście zabrałam ich całkiem sporo. Uwodziła też kolejno marynarzy, którzy raz się o nią pobili, co uznała za zabawne i bynajmniej się tym nie przejęła. Cieszyła się zachwytem, jaki wzbudzała w mężczyznach, czy to ludzkich, czy w wampirach i często go podsycała. W jej strojach, choć w granicach przyzwoitości, to jednak przyciągających uwagę płci przeciwnej, w gestach, spojrzeniu, głosie, czy nawet uśmiechu, widać było zachętę. Zauważyłam, że jeśli już sobie kogoś upatrzyła, osiągała swój cel. Z ich oczu odczytywała, czego najbardziej pragną i uwodziła – każdego wedle potrzeb.
   Należy tu dodać, że właściwie to nie robiła im krzywdy – nie licząc złamanych serc, czego, jak stwierdziła, czasami nie dało się uniknąć.
   Do brzegu Holandii statek dopłynął po zachodzie słońca, co było dla nas niezwykle korzystne. Port we Vlissingen o tej porze był już dość wyludniony, dzięki czemu bez problemów przenieśliśmy swoje trumny do wynajętego wozu. Annice od razu nas zostawiła, oznajmiając, że zamierza znaleźć nocleg, gdyż w nieznanym miejscu może być niebezpiecznie i że wróci po swoją trumnę. Gdybym była sama, myślę, że błyskawicznie udałoby mi się dotrzeć do celu; z Nickiem musiałam podróżować w ludzkim tempie.
   Podróżując przez całą noc, nad ranem udało nam się dotrzeć do granicy z Królestwem Prus. Współczesne Niemcy w osiemnastym wieku podzielone były na wiele różnych państw; naszym celem było przedostać się na tereny Czech, później Węgier. Rumunia była wówczas ich częścią, dlatego postanowiłam dostać się do jednej z jej ważniejszych krain – Transylwanii. Zbliżał się świt, ruszyliśmy więc szukać noclegu; zanim jednak wybraliśmy jakąś gospodę, przed nami pojawiła się Annice.
   - Znalazłam bezpieczne dla nas miejsce na nocleg, kuzyneczko. Mają nawet trumny. Idziecie? To tuż obok. - Zerknęła na mnie i na Nicka, a my spojrzeliśmy na siebie. Odwróciła się i ruszyła przodem, nie czekając na naszą odpowiedź.
   - Chodźmy – zadecydowałam i skierowałam konia za wampirzycą. Zatrzymaliśmy się przed całkiem sporym budynkiem, którego szyld głosił „Krwiste dania”.
   Annice otworzyła drzwi i swobodnie przekroczyła próg. Zeskoczyłam z wozu i podeszłam do niej.
   - Rozumiem, że zostałaś już wcześniej zaproszona? - spytałam, wchodząc za nią.
   - Tutaj nie trzeba zaproszenia. - Wampirzyca uniosła kącik ust w górę i zerknęła w głąb gospody. Podążyłam za jej wzrokiem i pojęłam, że znaleźliśmy się w miejscu, które prowadził wampir. Pełno było tu wampirów i ludzi jednocześnie, którzy najprawdopodobniej stanowili ich przekąskę.
   - Nie podoba mi się to miejsce – mruknął Nicolas, wchodząc za nami.
   - Nick ma rację, znajdziemy coś innego – powiedziałam, ale Annice pokręciła głową.
   - Już prawie świt, a to miejsce jest dla nas bezpieczne. Dla niego też, o ile nie zacznie rozpowiadać o swoim zawodzie. - Skrzywiła się. - Po prostu uznają, że jest twój i nikt go nie będzie zaczepiał. - Uśmiechnęła się do wysokiego, muskularnego wampira, najwyraźniej gospodarza karczmy. - Przyprowadziłam kuzynkę i jej... mężczyznę. Przygotowałeś nasze pokoje, Eliasie? - Podeszła do niego bliżej, nie przestając się wpatrywać.
   - Oczywiście, śliczna Annice – odpowiedział jej łamanym angielskim i z uśmiechem wskazał nasze pokoje, kazał też wnieść trumny przykryte kocami, wyglądające dla obecnych tu ludzi jak długie skrzynie.
   - Najchętniej zrobiłbym tu porządek – mruknął Nicolas, ale pokręciłam głową.
   - To nasz nocleg, jutro ruszymy w stronę Czech.
   - Opłatę przyjmuję z góry. - Elias spojrzał na nas oczekująco. Miał krótko ścięte włosy i podejrzliwy wzrok. Annice posłała mu czarujący uśmiech i spojrzała na mnie.
   - Kuzyneczko, ureguluj rachunek. Ja pójdę obejrzeć swój pokój. - Wyjęła kluczyk z jego dłoni i ruszyła po schodach na piętro.
   Zapłaciłam za nasz nocleg, uznając, że jeśli Annice chce samodzielnie przemierzać kraje, powinna oszczędzać. Udaliśmy się z Nicolasem do pokoju, w którym było szerokie łóżko, a obok ustawiono moją trumnę. Otworzyłam ją i poprawiłam pościel.
   - Prześpij się trochę, Nick, całą noc jechaliśmy. I nigdzie nie wychodź, pełno tu wampirów.
   - Zabijających niewinnych ludzi, mam więc spokojnie spać? - Uniósł brwi i założył ręce na piersi. Weszłam do trumny, gdyż księżyc już skrył się za horyzontem, ustępując miejsca słońcu.
   - Wiem, że najprościej byłoby przejść i powbijać kołki śpiącym wampirom, ale jesteśmy tu gośćmi, a pokoje są strzeżone, prawdopodobnie przez wtajemniczonych ludzi. Nad ranem nie dzieją się tutaj żadne masakry, bo wampiry śpią, więc zrób to samo, dobrze? Spokojnych snów. - Posłałam mu uśmiech i zamknęłam trumnę. Zanim zasnęłam, usłyszałam jeszcze kilka słów marudzenia, że nie może wykonywać swojej pracy, ale najwyraźniej odpuścił.

   Kiedy się ocknęłam i otworzyłam trumnę, stwierdziłam, że chyba jednak nie odpuścił, bo nie było go w pokoju. Wstałam, przebrałam się i wyszłam na korytarz. Przechodząc, wyczułam go w końcu i otworzyłam drzwi jednego z pokoi.
   Nicolas stał nad rozpadającym się właśnie ciałem wampira, przebitego kołkiem. Obok na łóżku leżała martwa dziewczyna.
   - Nick! - syknęłam. - Prosiłam cię...
   - Zabił tę biedaczkę, a kiedy wszedłem, zaatakował mnie. - Łowca wzruszył ramionami. - Nie miałem wyjścia.
   - Idziemy, zanim ktoś cię przyłapie. - Złapałam go za rękę i wyciągnęłam z pokoju, zamykając drzwi.
   - Ale ta dziewczyna, może jeszcze żyje...
   - Jest martwa – zapewniłam. - Miejmy nadzieję, że nikt cię nie widział.
   Zaciągnęłam go do naszego pokoju i nakazałam się stąd nie ruszać.
   - Pójdę poszukać Annice.
   - Po co? Jeśli nie ma zamiaru z nami jechać, tutaj nasze drogi mogłyby się rozejść, prawda?
   Wzruszyłam ramionami.
   - Zobaczymy. Na razie powinniśmy się wszyscy stąd wynieść, jak tylko zajdzie słońce.
   Nie udało mi się znaleźć mojej „kuzyneczki”, więc wróciłam do Nicka, który na szczęście był tam, gdzie go zostawiłam, albo najwyraźniej zdążył wrócić, gdyż kończył jeść posiłek.
   Ustaliliśmy trasę podróży i tuż przed zapadnięciem zmroku spakowaliśmy wszystko. Annice nadal nie było widać.
   - Nie wyruszymy, dopóki się nie upewnię, że wszystko z nią w porządku – oznajmiłam. Łowca przewrócił fiołkowymi oczami, ale nie protestował.
   Wtem usłyszeliśmy głośny krzyk z pokoju naprzeciwko. Nicolas wybiegł i szarpnął za drzwi, które okazały się zamknięte. Za nimi wyczułam chłopca, bardzo młodego i przerażonego.
   Niewiele myśląc, wyważyłam drzwi. Ujrzałam dwie wampirzyce, jedna właśnie wbijała kły w szyję może piętnastoletniego chłopca, druga trzymała go przy ścianie.
   - Hej, żeńskie monstrum o długich kłach, może zabrałybyście się za kogoś starszego? - zawołał Nick. Ta która piła krew, odwróciła się błyskawicznie. Czerwona strużka spływała jej z ust. Poczułam kuszący zapach krwi. Wampirzyca uśmiechnęła się, oblizała powoli czerwone wargi i ruszyła w stronę Nicolasa.
   Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, kołek łowcy z rozmachem wbił się w jej pierś. Wampirzyca krzyknęła okropnym głosem i po chwili rozpadła się w proch.
   Druga z napastniczek okazała się bardziej rozważna. Chwyciła chłopca, zasłaniając nim siebie.
   - Zginiesz na torturach, łowco! - zawołała. - Elias! - krzyknęła na cały głos.
   - Puść to dziecko, a nic ci się nie stanie – obiecałam jej, robiąc krok do przodu.
   - Nie jestem dzieckiem! - zaprotestował chłopiec. Spojrzałam na niego zdziwiona. Trzymał się dłonią za krwawiącą szyję, ale wciąż był przytomny. Uderzył wampirzycę łokciem w brzuch, po czym wyślizgnął się z jej rąk. Nicolas rzucił kołkiem, ale kobieta zwinnie go złapała.
   - Tym chcesz mnie zabić, łowco? - Spojrzała na kołek i ponownie na Nicka.
   - Naprawdę chciałyście zabić tego chłopca? - spytałam jej. - Jest jeszcze... młody.
   - Nie twoja sprawa – warknęła. - Albo jesteś po stronie swojej rasy, albo zginiesz za zdradę!
   - Zasłaniasz mi cel, Amando. - Łowca wysunął się przede mnie z mieczem w dłoni. Wampirzyca warknęła i rzuciła się na niego, wytrącając mu broń z ręki, która potoczyła się pod nogi pobladłego chłopca, który stał nieruchomo przy ścianie, nie mając dokąd uciec.
   - Zostaw go! - zawołałam, widząc, że kobieta przygwoździła Nicolasa do podłogi. Złapałam ją za ramiona i odciągnęłam od niego. - Uspokój się!
   Wtedy chłopiec, na którego przez chwilę nikt nie zwracał uwagi, podniósł miecz łowcy i spojrzał na Nicka.
   - Tnij, młody – rzucił Nicolas, podnosząc się z podłogi i ze zdumieniem ujrzałam, jak chłopiec wbija miecz w szyję trzymanej przeze mnie wampirzycy. Zatrzymał się w połowie, prawdopodobnie na jakiejś twardej kości, krew bryzgnęła na wypastowaną podłogę. Puściłam krzyczącą z bólu wampirzycę, a łowca zerwał się i przejął wbity miecz, odcinając jej głowę. Potoczyła się pod nasze nogi. - No i wspólnymi siłami pokonaliśmy drapieżnika. - Posłał przestraszonemu chłopcu pokrzepiający uśmiech.
   - O szlag by to... - usłyszałam głos Annice, stojącej w progu pokoju. - Na jeden dzień zostawiłam was samych i już musieliście wpakować się w coś takiego?

28 komentarzy:

  1. Ojej! Dziękuję za dedykację! Bardzo mi miło! :) Musimy się koniecznie kiedyś znowu spotkać - musisz mi opowiedzieć o Italii ;) Pozdrowienia dla Andrzeja :)

    A co do rozdziału - nareszcie... się dzieje! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się zgadamy co do spotkania:) Andrzej dziękuje i też pozdrawia;)
      Dzieje się, a to dopiero początek^^

      Usuń
  2. Bo Amanda zawsze pakuje się w kłopoty, każdy to wie! A zjawisko to przenosi się też na ludzi z jej najbliższego otoczenia ^^

    Mam nadzieję, że cudownie spędziliście wycieczkę, Młoda Paro! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki już jej wampirzy urok^^
      O tak, było super:D Wenecja, Padwa, Florencja, Rzym, Watykan, Asyż... Było co oglądać;p

      Usuń
    2. Wspaniale, tylko pozazdrościć! :D

      Usuń
    3. Jak znajdę tę drugą połówkę to z chęcią skorzystam z polecenia :D

      Usuń
    4. Do Włoch możesz jechać zawsze, a nuż będzie tam Twoja połówka;p

      Usuń
    5. Ale tak samej to nudno i samotnie :D

      Usuń
    6. To bierz koleżankę;)

      Usuń
    7. Takową znajdę szybciej niż faceta, dobra myśl ^^

      Usuń
  3. Dzieje się, oj dzieje :D
    Nick nie byłby sob, gdyby nie tanął w obronie ludzi, jak przypuszczam. Zaskoczyło mnie jednak, że Amanda pomogła zabić tą wampirzycę, przecież nie chciała pakować się w kłopoty. No cóżż stało się. Ciekawe jak się to zakończy ?? :)
    A prywatnie: gratujacje i wszystkiego najlepszego :)
    Nicki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amanda całkiem przypadkiem pomogła ją zabić, tak jakoś wyszło^^
      Dziękuję:):)

      Usuń
    2. Przypadek, czy nie, scena wyszła ci super!

      Usuń
    3. To miło, że Ci się podoba;)

      Usuń
  4. Natalio ale Transylwania nie jest miastem tylko krainą w Rumunii :)
    Poza tym gratuluję i życzę wszystkiego najlepszego :) A wycieczki to normalnie zazdroszczę, musiała być cudowna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oki, dzięki za info:) Powiem Amandzie^^
      Dziękuję bardzo, wycieczka faktycznie była super;) Polecam:D

      Usuń
  5. Wszystkiego dobrego ode mnie :) Mam nadzieję, że wycieczka się udała :)
    Też mi coś z tą Transylwanią nie grało...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, tak, bardzo się udała;)
      Poprawiłam z Transylwanią, mam nadzieję, że dobrze:p

      Usuń
    2. No to super :)

      Usuń