Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

4.03.2014

Rozdział XVIII - Podejrzenia

   - Biedna Rose – stwierdziła cicho Karolina. - Zaufała mu, pokochała, a on ją krzywdził...
   - Dlatego nie dziwię się, że zapragnęła zemsty.
   Dziewczyna skinęła głową i zerknęła na zegarek. Przypomniałam sobie, że umówiła się z Lucasem.
   - Mam jeszcze trochę czasu, więc opowiedz, co zrobiła Rose.
   Skinęłam głową i opowiedziałam.


   Rose stała w drzwiach balkonu bez słowa. Objęłam ją ramieniem. Spojrzała na mnie i westchnęła.
   - Nigdy tego zapomnę, wiesz? Tej nienawiści, która wypełniała moje serce. Chciałam, żeby Oscar przy mnie był, ale mój mąż zamienił go w pył. Przez cały dzień nie odezwałam się słowem. Simon w końcu chyba się przestraszył, że zwariowałam; nietrudno było tak pomyśleć. Kiedy tego ostatniego dnia mojego życia patrzyłam w lustro, widziałam pustkę w swoich oczach. Ale gdy do zmroku zostało tylko parę godzin, kiedy już czułam każdą część swojego ciała i coraz silniej wyczuwałam zbliżającą się ludzką śmierć, coś we mnie odżyło. Spojrzałam w lustro, na swoje niewyraźne już odbicie i powiedziałam sobie: umierasz, Rose. Więc umrzyj pięknie i stań się silna. Koniec z ludzką słabością. - Wyszła na balkon i odetchnęła głęboko, po czym odwróciła się do mnie, opierając tyłem o barierkę. - Zażądałam obfitej kolacji, pełnej moich ulubionych potraw, bukietów, ubrałam elegancką suknię. Simon był w swoim żywiole; to była chwila, gdy wyobrażał sobie, że nie był zły, kochał mnie i chciał to udowodnić. Kiedy zeszłam na kolację, było dokładnie tak, jak sobie zażyczyłam. Ostatnia kolacja z potworem, jakim był mój mąż.
   Zamilkła na chwilę, jakby przypominając sobie tamte chwile, po czym podjęła opowieść.
   - Zjadłam tę kolację. Smakowała mi. Żegnałam się z życiem. Tuż przed zmierzchem wstałam i podeszłam do lustra. Znikałam. Simon tego nie dostrzegł. Podszedł i próbował mnie pocałować. Pamiętam, jak się odsunęłam. Powiedziałam: „Nigdy więcej mnie nie tkniesz, Simonie. Umrzemy dziś razem, ale tylko ja przeżyję tę śmierć.” I się zaczęło. Ból umierania, najgorszy ze wszystkich bólów, po którym moje zmysły się wyostrzyły, ciało wzmocniło, a emocje wypełniły mnie całą. Spojrzałam mu w oczy, pełne zdumienia i niezrozumienia, poczułam złość, gniew, nienawiść, ach, jak go nienawidziłam! Uderzyłam go. Wściekł się, ale nie miał ze mną szans. Z moim gniewem. Rzucając nim, połamałam kilka mebli. Bronił się. Zranił mnie nożem, lecz rana mi się zagoiła. Nazwał potworem, ale uświadomiłam go, że to on nim był. Morderca naszego dziecka. Miał w sobie tyle strachu przed śmiercią... Gdybym wciąż go kochała, pewnie bym go oszczędziła. Gdyby nie zabił mojej córeczki lub synka, nie zrobiłabym mu krzywdy. Tak bardzo chciałam mieć to dziecko, a on je zniszczył. Byłam pewna, że już nigdy nie zaufam mężczyźnie. Za to też nienawidziłam Simona. Zapragnęłam oddać mu każde uderzenie, jakim mnie karał. Był cały we krwi, ale nie wypiłam nawet odrobiny, choć tak słodko pachniała. - Spojrzała na mnie, a jej oczy błyszczały. - Nawet kropelki. Nie wiem, czy bym go zabiła, ale chwycił za miecz i o mało nie odciął mi głowy. Jak Oscarowi. To przepełniło czarę. Wbiłam mu nóż w serce. Wciąż trzymałam, gdy umierał. Dopiero gdy jego dusza opuściła ciało, wstałam. Zabiłam go.
   - Gdybyś tego nie zrobiła, i tak by zginął z ręki twojej rodziny. Po tym, co ci zrobił, zasłużył na karę – powiedziałam stanowczo.
   - Wiem. I właściwie tego nie żałuje. Ale wtedy... nie wiedziałam, co robić. Tak się składa, że akurat Victoria przyjechała w odwiedziny. Mówiła, że poczuła nagle ogromny niepokój o mnie, więc wsiadła do karocy i przybyła. Gdyby nie ona... pewnie bym uciekła. Z domu, z Londynu, z Anglii, może nawet z Europy. Jak najdalej od tego wszystkiego. Vici... przyjechała razem z mężem. Była już wówczas mężatką. Kiedy mnie zobaczyła, wiedziała, kim się stałam. Podeszła powoli i przytuliła mnie, a potem po prostu spytała, jak to się stało. Jej mąż znał prawdę o nas, więc pomógł wymyślić dla strażników historię o napastniku, który mnie zaatakował i zabił mojego męża. Victoria uważała, że Simon zasłużył na gorszą śmierć. - Rose odetchnęła głęboko. - A potem wróciłam do domu.
   - Tak mi przykro, że musiałaś przez to wszystko przechodzić, Rose. - Przytuliłam ją. Uśmiechnęła się lekko.
   - Wiesz, dopóki nie poznałam Stanleya, naprawdę nie byłam w stanie zaufać mężczyźnie. Kilka razy spotykałam się z kimś, czasem z człowiekiem, czasem z wampirem, ale nigdy na poważnie. Kiedy spotkałam Stana, walczył właśnie z wampirami. Była tam moja znajoma, sympatyczna dziewczyna, choć nieco niezrównoważona Iratu. Była w pułapce, więc pobiegłam jej na pomoc. Udało jej się umknąć, a mnie się dostał zimny prysznic święconą wodą. - Uśmiechnęła się. - Nigdy nie zapomnę miny Stana, gdy zamiast krzyczeć z bólu, wytarłam twarz rękawem i spytałam, czy nie ma pod ręką chusteczki. A potem to ja miałam zdumioną minę, bo wyjął i mi ją podał. - Roześmiała się. - Miał dwadzieścia lat i był uparty, ale też ciekawy świata i wampirów, które nie piją ludzkiej krwi. Nasza historia jest długa i burzliwa, w końcu jednak... zostaliśmy małżeństwem i jesteśmy szczęśliwi.
   - Cieszę się, zasłużyłaś na szczęście – powiedziałam poważnie. Wzruszyła ramionami.
   - Nie wiem, czy zasłużyłam, ale udało mi się. Dzięki rodzicom, rodzeństwu, które do końca swojego życia mnie wspierało i przede wszystkim dzięki Stanleyowi.

   Po opowieści Rose poznałam rodzinę Markshire'ów; byli to bardzo mili i ciekawi ludzie. Dowiedziałam się, że Lissa, matka Keirana, zginęła w wojnie wampirów, już po przemianie i odejściu syna z domu. Podobno po wielkiej kłótni po prostu się wyprowadził. Zamieszkał w domu Amelii i Arthura. Pewnej nocy do domu zapukała nieznajoma. Była wampirzycą, więc jej nie wpuścili. Powiedziała, że Keiran ma kłopoty. Lenard, ojciec Lissy i Jesalyn, był wówczas chory, więc poszli z nią Lex, brat Lenarda, jego syn Liam oraz Lissa. Następnej nocy przyszedł Keiran. W ramionach trzymał matkę. Kilka dni później odnaleziono ciała Lexa i Liama.
   Keiran nic nie mówił. Po pogrzebie matki, który odbył się już po zmroku, powiedział tylko jedno słowo do ciotki i jej dzieci.
   Żegnajcie.
   Potem już go nie widzieli. Nikt nie wiedział, czemu przestał utrzymywać kontakty z rodziną. Po prostu zamieszkał u Andy'ego, który zapowiedział, że Keiran jest pod jego ochroną i zostanie, dopóki zechce.
   Godzinę później pożegnałyśmy się z rodziną Markshire'ów i ruszyłyśmy w stronę domu. Po drodze upolowałyśmy posiłek. Gdy dotarłyśmy do Camborne, Rose pospieszyła do męża, który czekał na nią w domu, a ja zatrzymałam się na ganku. Rozejrzałam się, mając niemiłe wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Wsłuchałam się uważnie i usłyszałam szelest liści. Ostrożnie podążyłam w tamtą stronę i najciszej jak tylko mogłam rozchyliłam gałęzie rosnących tam drzew.
   To była Lara. Przyłożyła palec do ust, nakazując, bym była cicho. Rozejrzałam się dyskretnie. To mogła być pułapka. W końcu powoli i ostrożnie ruszyłam w jej stronę. Zatrzymałam się kilka kroków przed nią, zastanawiając się, jak ją schwytać. Miałam zamiar zaprowadzić ją do Andy'ego, ale podejrzewałam, że nie będzie to proste.
   - Witaj ponownie, Amando. - Lara wyglądała na spokojną. Ciemna suknia do ziemi z wąskimi rękawami, włosy spięte z tyłu, na dłoniach brązowe rękawiczki. Wygodne buty dopasowane kolorystycznie do sukni. Nie wyglądała na przerażoną uciekinierkę.
   - Z rozkazu wampirzego władcy Anglii pójdziesz ze mną. - Spojrzałam w jej oczy. Ujrzałam w nich zdziwienie. Miałam zamiar wykorzystać swoją gorącą krew, by ją pojmać. Zrobiła krok w moją stronę, lecz się zatrzymała.
   - Jesteś lepsza, niż myślałam. Ale na mnie to już nie działa. - Prychnęła. - Z rozkazu władcy Anglii, dobre sobie. Stoisz po stronie tego, który bez przerwy cię okłamuje? Myślisz, że nie wiedział, gdzie jest twoja pasierbica? Doskonale wiedział. Ale póki byliście zajęci szukaniem jej, nie zwracaliście uwagi na jego plany...
   - Naprawdę myślisz, że zaczniesz oczerniać Andy'ego, a ja ci uwierzę? - Pokręciłam głową, robiąc niewielki krok w jej stronę. Zaczęłam się zastanawiać, czy jest lepszą wojowniczką ode mnie.
   - To twoja sprawa, w co wierzysz. Mówię ci to ze względu na Erika. Andy już cię oszukał, przez niego umarł twój ukochany, to przez jego spisek stał się wampirem. Myślisz, że jako władca zawsze mówi prawdę i nie kombinuje? - Pokręciła głową, nie spuszczając ze mnie wzroku. - On się nie zmienił. To przez niego ta wojna, nie przez Ottona. Nie wierz w to, co mówią. Andy pierwszy postanowił go zabić, a mój przyjaciel tylko się bronił.
   - Szukasz zemsty, czy władzy, Laro? - spytałam. - A może jednego i drugiego?
   - Stoisz po niewłaściwej stronie, podopieczna Erika.
   - Czego chciałaś od mojego opiekuna? - Zrobiłam kolejny krok w jej stronę. Pokręciła głową.
   - On nie żyje, więc to nie ma znaczenia. Ale jeśli chcesz wiedzieć... - Urwała nagle, odwróciła się i chwyciła drewnianą strzałę, zanim zdążyła wbić się w jej lewą pierś. Następna trafiła ją w brzuch, wbijając się mocno. Ciemna plama krwi rozpłynęła się na sukni. Syknęła, przesuwając się w wampirzym tempie i umykając kolejnym strzałom, które Nicolas wystrzelał w jej kierunku. - Znowu ty? Nie da się ciebie wykończyć? - warknęła. - Łowcą trzeba się urodzić. Ty jesteś jedynie marną imitacją. - Zerknęła jeszcze na mnie, po czym uciekła. Chciałam ruszyć za nią, ale Nick mnie zatrzymał.
   - Chcesz wpaść w pułapkę?! Trzeba było ją zabić, gdy miałaś okazję, a nie urządzać sobie miłą pogawędkę!
   Spojrzałam na niego. W jego fiołkowych oczach ujrzałam gniew. Przyszło mi do głowy, że podobnie jak Rose, został skrzywdzony przez osobę, którą kochał. Westchnęłam.
   - Nie mogłam, wiesz o tym. Za mało wiemy. Andy obiecał, że skończy w trumnie śmierci, więc możesz być pewien, że spotka ją słuszna kara.
   Łowca prychnął.
   - Andy, władca wampirów. Ten, który zabija niewinnych, pije ich krew, krzywdzi ludzi. Leć do niego, biegnij, posłusznie jak każda inna wampirzyca! - Zacisnął dłonie. Stanęłam naprzeciwko niego.
   - Skoro jestem jak każda inna, to czemu jeszcze nie wbiłeś mi kołka w serce?
   - Nie kuś, wampirzyco. - Popatrzył mi w oczy. Oparłam się pokusie wniknięcia w jego myśli.
   - Kiedyś zabijałam ludzi. Piłam ich krew.
   - Czy zabiłaś kiedykolwiek niewinną osobę? - spytał. Pokręciłam głową.
   - Czemu miałabym to robić? - Uniosłam brwi pytająco.
   - Nie wiem. Ty tu jesteś wampirzycą.
   - Mam wrażenie, że nie lubisz mojego imienia – mruknęłam.
   - Cóż, zawsze mogę cię nazywać królową – powiedział z ironią w głosie. Skrzywiłam się.
   - To już chyba wolę wampirzyco.
   Wzruszył ramionami, zebrał strzały, które nie trafiły Lary i ruszył z powrotem w stronę domu.
   - Odnajdę ją i zabije – zwrócił się do mnie. - Możesz to przekazać swojemu władcy. Jeśli zechce mnie powstrzymać, proszę bardzo. - Przyspieszył. Westchnęłam i uznałam, że nie ma sensu dalej się z nim kłócić. Był wściekły, dobrze to rozumiałam. Postanowiłam więc udać się do Andy'ego.
   Przypomniałam sobie, co powiedziała Lara. Nie miałam zamiaru jej wierzyć, ale znała historię o Martinie i kłamstwie Andy'ego związanym z synem gorącokrwistej. Twierdził, że mój pasierb jest wybranym, by ukryć przed ówczesnym władcą wampirów, że to o nim jest przepowiednia, przez co naraził nasze życie. Ale po co miałby ukrywać miejsce, w którym została zakopana Amelia?
   Z drugiej strony, dość opornie wysyłał swoje wampiry, by jej szukały, nie wierzył w ich skuteczność, stale zajęty czym innym. Zemstą na wampirach Ottona.
   A może nie chodziło o zemstę? Może przez cały czas robił coś zupełnie innego?
   „Nie”, stwierdziłam, „to do niczego nie prowadzi. Nie powinnam brać słów Lary na poważnie.” A jednak zasiała we mnie pewną wątpliwość. Pewnie o to jej właśnie chodziło.
   W końcu dotarłam do rezydencji Andy'ego. Strażnicy przed bramą wpuścili mnie bez słowa. Troszkę poprawiło mi to humor; najwyraźniej władca nakazał im wpuszczać mnie, gdy tylko zechcę się zjawić. Weszłam do holu i poprosiłam jedną z wampirzyc, by zawołała Andy'ego.
   - Nie ma go, wyszedł – usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i spojrzałam na przystojnego wampira o ciemnobrązowych kręconych włosach. Jego ciemne oczy wpatrywały się we mnie uważnie, ale bez jakichkolwiek oznak niechęci.
   - Keiran. To dobrze, że cię widzę. Chodzi o Larę. Możemy porozmawiać?
   Zawahał się, ale skinął głową. Zaprowadził mnie do niewielkiego pokoju, urządzonego dość prosto, ale wygodnie. Domyśliłam się, że to jego pokój. Wskazał mi fotel, sam usiadł naprzeciwko mnie.
   - Nie do końca wiem, jak mam cię tytułować – stwierdził. - Królowo Amando? Pierwsza Bonu?
   - Nie, absolutnie. - Pokręciłam energicznie głową. - Mów mi po prostu Amanda.
   - Dobrze. - Skinął głową i oparł się wygodniej. - Opowiedz mi, Amando.
   Opowiedziałam mu o spotkaniu z Larą, nie pomijając niczego. Gdy skończyłam, długo milczał.
   - Andy nie wiedział, gdzie znajduje się Amelia – odezwał się w końcu. - Lara próbuje przeciągnąć cię na swoją stronę, bo nie ma pod ręką innego gorącokrwistego wampira.
   - To bez sensu, przecież nie stanęłabym po jej stronie – mruknęłam.
   - Jeśli Andy stałby się twoim wrogiem, mogłabyś to zrobić – stwierdził.
   - Nie do końca ufam Andy'emu – przyznałam. - Ale nie stanę przeciwko niemu, możesz być pewien.
   - Tak, wiem, ty jesteś poza podejrzeniami. Tak jak Amelia i Arthur. I Rose również, za bardzo kocha matkę. Ale pozostali... - Urwał i pokręcił głową.
   - Podejrzeniami? Chyba się pogubiłam – przyznałam. Spojrzał na mnie. Na jego twarzy widać było wiele uczuć: czasem powagę, czasami smutek, stanowczość, ale zauważyłam, że nigdy się nie uśmiechał.
   - Kate i Amelia zostały zamknięte w trumnie śmierci, ponieważ ktoś nas zdradził. Ktoś z naszego rodu, Amando. Dlatego odszedłem. - Popatrzył na mnie uważnie. - Nie możesz nikomu o tym powiedzieć. Przez zdrajcę zginęła moja matka, moja rodzina. Ten wampir lub wampirzyca nie może wiedzieć, że odkryliśmy zdradę. Sprawdzamy każdego po kolei.
   - Chcesz powiedzieć, że ktoś z naszego rodu pomaga Larze? - Otworzyłam szerzej oczy.
   - Tak. Ktoś, kogo imię wyryte zostało na naszym drzewie genealogicznym, zdradził cały nasz ród, a ja nie wiem, kto i dlaczego. Ale dowiem się. - Sięgnął do szuflady i wyjął jasne korale, z lekka zabarwione czerwienią, być może krwią. Zacisnął na nich dłoń. - Wkrótce się dowiem.

57 komentarzy:

  1. Moge oficjalnie stwierdzic ze jestem uzalezniona od twopjego bloga. Wchodze na niego po kilka/kilkanascie razy dziennie zeby sprawdzic czy nowy rozdzial juz jest. To twoja wina ze piszesz takie dobre opowiadanie :P Ale to bedzie po prostu kolejne pozytywne uzaleznienie :D
    Biedna Rose :( A temu kretynowi...Simonowi w sensie się należżało chociaż jego śmierć była zbyut łagodna jak na mój gust... Lara jak zwykle próbuje każdego zwrocic przeciwko kazdemu no ale coz poradzic? Jestemn bardzo ciekawa kto jest tym zdrajca, to sie robi coraz ciekawsze :) No i Keiran jego rodzice zgineli przez wampiry, ale on czeka na zemste i jestem ciekawa jak dokona tej zemsty :)Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa;)
      Cóż, każdy ma swoje plany, a że czasem rozbieżne, to różnie im wychodzi:p

      Usuń
    2. Tak w ogóle to dziekuję za dedykację teraz dopiero ją zauważyłam :) Heh jesli szukasz ciekawych dyskusji to jestem do usług :P

      Usuń
    3. Tak z ciekawości te korale to były jego matki co nie? :D

      Usuń
    4. A mogę zapytac czy one były czerwone tak naturalnie czy po prostu były we krwi? :D

      Usuń
    5. Myślę, że została na nich krew:p

      Usuń
    6. teraz mam dziwna fazę więc pytanie tez jest dziwne: Skoro Keiran jest iratu, no i ogólnie krew ludzi sobie pije, to czemu te korale go nie kuszą? A może jes skrycie wylizuje z tej krwi? :P Wybacz za takie rozpatrywania ale nauka daje sie we znaki :/

      Usuń
    7. A czemu Erik albo Szoszannah nie zjadali każdego napotkanego człowieka?:p
      Poza tym, Bonu też wampir, a każdego wampira kusi krew, to nie tak, że jak jesteś Bonu, to już ludzka krew staje się niesmaczna:p
      No a poza tym, miałby pić krew zmarłej już od co najmniej paru tygodni matki?:P:P:P

      Usuń
    8. No może to chore ale zawsze jakaś pokusa :P No wiem ale w końcu Erik i Szoszo maja lata doświadczen a Keiran jest jeszce młody więc pokusa większa :P Mówiłam, że dziwne pytanie, ostrzegałam, zeby nie było :D

      Usuń
    9. A Ty jakbyś była głodna to zlizywałabyś np. krem czekoladowy z korali?:p
      Czego tak się uczysz, że takie pytania Cię nachodzą? ^ ^

      Usuń
    10. Zależy od tego czy byłaby to czekolada mleczna czy gorzka. Jeśli byłaby mleczna to myślę, że bym zlizywała jakby mnie głód złapał :p Uczyłam się na trzy kartkówki(matma, polski,biologia) i sprawdzian z historii :D I tak jak cyba wszystkich nurtuje mnie kim byl zdrajca. Czy to byla kobieta? :P

      Usuń
    11. Ale z korali zmarłej osoby?:p
      Może;p

      Usuń
    12. nocóż może próbowałby się w ten sposób pociueszyć? No bo korale przypominałyby mu o matce, a krew jej zapach? Tak wiem moja logika przeraza :P

      Usuń
    13. O ludzie:p Zlizywać krew zmarłej matki, żeby się pocieszyć? Brzmi jak dewiacja:P

      Usuń
    14. No może tropchę masz rację, odrobinke dziwne i chore ale oże był samotny skoro odszedł z rodzinnego domu? :P

      Usuń
    15. To myślisz, że samotne wampiry wpadają w dewiacje?:P

      Usuń
    16. No może nie wszystki ale na pewno sa takie, króte wpadają, no bo kurcze skoro ludzie mogąś to czemu wampiry niemiałyby? :P

      Usuń
    17. Keiran wygląda na dewianta? To mi chyba nie wyszła ta postać:p

      Usuń
    18. No nie wygladac nie wyglada ale kto wie jaki jest w srodku... :P

      Usuń
    19. Czyli jednak wygląda:p Przecież jego obrazka nie wstawiłam, więc nie chodziło mi o wygląd zewnętrzny:p

      Usuń
    20. No może troszke skoro trzyma korale z zaschnieta krwia swojej matki? Kto wie co on z nimi robi :P

      Usuń
    21. A myślałam, że to ja mam bujną wyobraźnię...

      Usuń
    22. Za duzo książek sie naczytałam i za duzo werszy wymyśliłam, więc moja wyobraźnia nie ma granic :P Ale w sumie każdy mógł dojść do takich wniosków jakie wysnułam :D

      Usuń
    23. Wniosków, że jak wampir ma pamiątkę po matce, to pewnie jest dewiantem? To ciekawa jestem, jakie Ty książki czytasz.

      Usuń
    24. No różne, ale w sumie ja nie stwierdzam, że on jest dewiantem tylko, że mógłby być a to co innego...

      Usuń
  2. Hejka!
    Rozdział super. Cieszę sie, że Rose zapłacił. Się mezowi pięknym za nadobne.
    Mam ochote udusić Nicholasa za to, że tak szybko zaczął strzelac do Lary, bo strasznie mnie ciekawi co planowała wampirzyca w związku z Erikiem. Tak na marginesie, to tęsknię za nim.
    Po przeczytaniu rozmowy z Keiranem nurtuje mnie jedno pytanie: KTO JEAT TYM ZDRAJCA?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba sporo osób tęskni za Erikiem:p
      Amandę nurtuje to samo pytanie;P

      Usuń
  3. Może to sadystyczne, ale czułam satysfakcję, gdy czytałem o zemście Rose...

    A Lara, jak widzę, miesza zawsze i wszędzie, Andy też nigdy nie był święty, a prawda zapewne jak zawsze pośrodku.
    Jestem bardzo ciekawa, kto jest zdrajcą, ale pewnie nas trochę w niepewności potrzymasz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takiej sytuacji to naturalne;p
      Czyli myślisz, że Andy wiedział jednak, gdzie była ukryta Amelia?
      Kogoś obstawiasz?;p

      Usuń
    2. Kto wie, może wiedział lub podejrzewał, ale może czemuś słuzyło krycie tej wiedzy. Mówię, prawda zawsze jest pośrodku ;P

      Obstawiam, że jest to ta osoba, której imienia nie pamiętam. Czyli prawie wszyscy nowi z rodu Amandy ;P

      Usuń
    3. Na pewno jest to ktoś z jej rodu:p

      Usuń
    4. To wiem :D Ale jest ich dużo ;P

      Usuń
    5. Jakby było ich mało, to już dawno złapaliby zdrajcę:p

      Usuń
    6. I przygoda by się nie udała :D

      Usuń
    7. Amanda nie miałaby o czym opowiadać. Odwiedziłaby rodzinkę, posłuchała historii jak szybko złapali zdrajcę i spalili i pojechała w siną dal ;P A tak, jaki spisek ;P

      Usuń
    8. Ona zawsze się w coś wpakuje, nie ma szans, żeby tak spokojnie wpadła w odwiedziny i bez problemów pojechała:p

      Usuń
    9. To fakt, Amanda zawsze wpada w środek zamieszania ;)

      Usuń
    10. Jakoś tak zawsze wychodzi:p

      Usuń
  4. Stanley powoli staje się moim faworytem w tej części. Mimo że prawie go nie ma ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To muszę go więcej wprowadzić, skoro tak go lubisz;P

      Usuń
    2. Zawsze możesz zapodać Corneliusa ;P

      Usuń
    3. Gdyby to miało być już nie musiałabym przekonywać, sama byś zapodała ;P

      Usuń
    4. A za wcześnie też nie masz co przekonywać, bo nie pasuje do obecnej fabuły:P

      Usuń
    5. Zawsze można go dopasować ;P

      Usuń
    6. Na teraz mam trochę inne plany. Wiem już, kto i jak zginie w tej części:P

      Usuń
    7. To bardzo ważne :)
      (Nie bardzo lubię jak mówisz o śmierci w kontekście Corneliusa... ;P )

      Usuń
    8. Bez obaw, skoro go nie ma, to póki co nie może umrzeć:p

      Usuń
  5. Ulala... nieźle to wymyśliłaś :)

    Zdrada, w rodzie? No tego bym się nie spodziewała, ciekawa jestem teraz, kto też będzie zdrajcą. Rodzina jest spora, to i dużo osób można podejrzewać. Coś czuję, że będzie to osoba, po której nikt by się tego nie spodziewał :) Hmm... Kto może tak nienawidzić?

    Pozostawię to pytanie na razie bez odpowiedzi i poczekam na rozwikłanie zagadki :) Chociaż z ciężkim bólem :)

    Rose, Rose, Rose... biedaczka, że trafiła na takiego "skurczybyka" - delikatnie go chyba określiłam :P No nic, zemsta się mu jak najbardziej należała.

    Uhhh... zagrzmiało na linii Nicolas - Amanda, ten chłopak jest nieco w gorącej wodzie kąpany, co w przyszłości może mu nie wyjść na zdrowie. Czekam na dalsze wątki z ich udziałem.

    Zapraszam do siebie na nn.
    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W rodzie faktycznie jest duży wybór, ale mam nadzieję, że po kolejnych rozdziałach będzie można już typować zdrajcę;p

      Usuń
    2. Ja cały czas podziwiam Cię za to rodzinne drzewo genealogiczne i ciągłość historii kolejnych pokoleń. Każdy ma swoje miejsce i swoją niezwykłą historię, Bomba!

      Usuń
    3. Staram się, żeby wszystko składało się w jedną, logiczną całość, inaczej cała powieść straciłaby rację bytu;p

      Usuń
    4. I jesteśmy z tego bardzo zadowoleni :)

      Usuń