- Ojej, niedobrze – mruknęła Karolina. Skinęłam głową.
- Też tak pomyślałam. Przestraszyłam się, widząc ją w tym stanie. Nie chciałam, żeby miała takie problemy, jak Kate, albo jeszcze gorzej. Nie miałam pojęcia, jak to jest, być zamkniętą w trumnie śmierci. Amelia to przeżyła. Teraz, gdy już ją znaleźliśmy, stawką było jej zdrowie psychiczne.
- I co? - Dziewczyna popatrzyła na mnie z niepokojem.
- Cóż... to w końcu Amelia – odparłam i wróciłam do opowieści.
- Amelio! - Arthur wziął ją za rękę i uklęknął przy trumnie, wpatrując się w twarz żony. Prawą dłonią przesunął delikatnie po jej policzku, odsuwając z twarzy kilka jasnych kosmyków. Wpatrywał się w nią swoimi dużymi ciemnymi oczami. - Spójrz na mnie, kochanie. Wróć do mnie. Jesteś moim słońcem, nie wolno ci zgasnąć. Bez ciebie zapanuje mrok. - Głaskał ją powoli po policzku. - Moja Amelio. Najpiękniejsza wampirzyco na świecie. Wróć do mnie, proszę. Moja jedyna miłości. - Zamilkł, wpatrując się w nią intensywnie.
Nikt się nie odzywał. Staliśmy wokół trumny: ja, obok mnie Selene, naprzeciwko leżącej Amelii Rose, obok niej Dominic i Danielle.
- Arthur? - Amelia zamrugała gwałtownie, spoglądając na niego nieco przytomniej. W następnej chwili usiadła gwałtownie i rzuciła mu się na szyję. Trzymał ją w ramionach, głaszcząc powoli. Domyśliłam się, że rozmawiają ze sobą bez słów – w myślach.
Rose odetchnęła głośno, a jej matka spojrzała na nią i uśmiechnęła się lekko.
- Rose, córeczko... - Przeniosła wzrok na mnie. - Amando...
- Mamo! - Wampirzyca przytuliła się do Amelii. - Tak się bałam, nawet sobie nie wyobrażasz, kiedy tata przestał cię słyszeć, a potem widząc ciebie, tak leżącą, jakby nieprzytomną... to Amanda wpadła na pomysł, że możesz tu być, więc zabraliśmy łopaty i wyruszyliśmy, tylko musieliśmy czekać na zmrok, a Stan nie mógł wysłać swoich ludzi, bo byliśmy w Camborne...
- Już dobrze – przerwała jej cicho Amelia, uśmiechając się lekko. - Jestem, cała i zdrowa. - Spojrzała na mnie.
Nie zastanawiając się dłużej, podeszłam i objęłam ją mocno.
- Tęskniłam za tobą – przyznałam cicho.
- A jak ja tęskniłam... tyle wieków cię nie było!
- Twoja córka jest do ciebie bardzo podobna, wiesz? Ma twój charakter.
Amelia uśmiechnęła się i chciała coś powiedzieć, ale urwała w połowie słowa. Wciągnęła gwałtownie powietrze.
- Pić...
Sekundę później już jej nie było.
Zanim zdążyliśmy się odwrócić, do naszych uszu dobiegło beczenie owiec, a w powietrzu rozpłynął się zapach zwierzęcej krwi.
Zgodnie ruszyliśmy w tamtą stronę. W korytarzu tuż przed wejściem klęczała Amelia, łapczywie pijąc krew. Po ostatniej owcy w końcu oderwała się na chwilę i spojrzała na nas.
Od strony pomieszczenia stałam ja, Arthur, Rose, Selene i Danielle. Ta ostatnia opierała się o wejście, zerkając ciekawie na owce.
- Fuj – mruknęła cicho. Przypomniałam sobie, że jest Iratu, więc z pewnością nie zasmakowała w zwierzęcej krwi.
Dominic został w środku; zamknął trumnę, usiadł na niej i spokojnie czekał na dalszy rozwój wydarzeń.
Po drugiej stronie, przy prawej ścianie stały Madalyn z Karen, obok nich rudowłosa Marigold, wyraźnie skupiona; domyśliłam się, że rozmawiała w myślach z Johanną, swoją podopieczną. Po lewej natomiast stali Dayton i Easter oraz Gabriel. Zwróciłam uwagę, że bliźnięta ubrane były podobnie: ciemne spodnie i spódnica w takim samym kolorze, jasna koszula i jasna bluzka, nawet buty mieli podobne. I zwykle trzymali się razem.
- Naszej Drugiej Bonu dopisuje apetyt – stwierdził Gabriel, przeczesując dłonią czarne sterczące włosy. - Mówiłem, żeby od razu kupić całe stado...
- Nie przesadzajmy, Gabi. - Amelia otarła usta i zerknęła na niego. - Muszę dbać o figurę. Danielle, nie krzyw się. - Spojrzała na blondynkę. - Zepsułaś sobie smak ludzką krwią, mówię ci.
- Akurat – mruknęła wampirzyca, uśmiechając się lekko.
- Amelio. - Arthur podszedł do niej i wyciągnął rękę. Ujęła ją i wstała. - Wyglądasz uroczo – stwierdził, przygładzając jej sterczące kosmyki.
- Trochę brudna i cuchnąca, ale urocza? - Amelia roześmiała, pocałowała męża w policzek i rozejrzała się. - Nie sądzę, żeby to było najlepsze miejsce na prawienie komplementów. Dość się tu należałam.
- Zdecydowanie – zgodził się Arthur i ruszyli w stronę wyjścia. Najtrudniej było przejść przez wąski otwór, ale dla wampira nie była to szczególna przeszkoda. Kiedy wszyscy już znaleźliśmy się na zewnątrz, Amelia zatrzymała się i odetchnęła głęboko.
- Strasznie mi tego brakowało. - Rozłożyła ręce i obróciła się. Jej sukienka była brudna i mocno porozrywana, a włosy w nieładzie, mimo to wyglądała zjawiskowo w blasku księżyca. Zatrzymała się i uśmiechnęła szeroko. - Dziękuję, że przybyliście mi na pomoc. Nigdy nie wątpiłam, że mnie znajdziecie. Założę się, że to ty wybierałaś, kto przyjdzie, a kto zostanie? - zwróciła się do Rose, a kiedy wampirzyca skinęła głową, odwróciła się do pozostałych. - Cieszę się, że ocaleliście z tej wojny. Przytuliłabym was, ale jak już mówiłam – nieco cuchnę. - Zaśmiała się krótko. - Chociaż... mam pomysł. Biegniemy do najbliższego jeziora?
Kilka sekund później wszyscy wampirzym tempem ruszyliśmy za Amelią. Bez wahania wskoczyła do wody i wynurzyła się kawałek od brzegu. Znajdowaliśmy się już za miastem, niewielkie jezioro otaczało mnóstwo drzew.
Arthur dołączył do żony, za nimi wskoczyły bliźnięta. Selene usiadła na brzegu, mocząc nogi, obok niej Dominic. Danielle zaczęła się sprzeczać o coś z Gabrielem, który najwyraźniej niemal każdego potrafił wyprowadzić z równowagi. Karen i Madalyn usiadły kawałek dalej, a rudowłosa Marigold po chwili namysłu dołączyła do Danielle przeciwko Gabrielowi.
Rose podeszła do mnie i objęła ramieniem.
- Odzyskaliśmy mamę. Całą i zdrową. Dzięki tobie. - Spojrzała na mnie z wdzięcznością.
- Cieszę się, że na coś się przydałam. - Uśmiechnęłam się, patrząc na moją przyjaciółkę, pluskającą się z mężem; była moją pasierbicą i młodszą siostrę jednocześnie. Czułam ogromną ulgę.
- Myślisz, że nic jej nie będzie? - spytała mnie Rose. Pokręciłam głową.
- Nie sądzę. Straciła świadomość zaledwie na chwilę. Przedtem cały czas była myślami z Arthurem. - Miałam nadzieję, że się nie myliłam.
Kiedy w końcu wszyscy wyszli z wody, zatrzymaliśmy się na chwilę, by Amelia, Arthur i bliźnięta mogli choć trochę wyschnąć. Moja przyjaciółka skryła się za drzewami z błękitną, pasującą do jej oczu suknią, którą przyniosła Madalyn. Kiedy wyszła, wyglądała dokładnie tak samo, jak ją zapamiętałam, gdy widziałam ją po raz ostatni.
- Dlaczego właściwie przestałaś się odzywać do dziadka? - Dominic zadał pytanie, które nas wszystkich nurtowało. - To znaczy do Arthura – poprawił się, widząc jego wzrok.
Amelia roześmiała się na ten widok, ale zaraz spoważniała.
- To przez głód. Był tak silny, że musiałam przestać o nim myśleć. Dlatego zablokowałam swój umysł, ale miałam zamiar za chwilę odblokować myśli. Tylko potem to już nie było takie proste. - Skrzywiła się.
- Ale... czujesz się dobrze, kochanie? - zapytał Arthur, zerkając na nią z niepokojem. Jego żona skinęła głową i przytuliła się lekko do niego.
- Nic mi nie jest. To wszystko już za mną. Za nami.
W tym momencie usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk. Spojrzeliśmy w tamtą stronę i po chwili ujrzeliśmy wampirzycę wyłaniającą się zza drzew. To była Lara. Stała dość daleko, ale dzięki wampirzemu wzrokowi i słuchowi bez problemu mogliśmy zobaczyć ją i usłyszeć.
Tym razem również nie była sama. Za nią stał potężnych gabarytów wampir i coś trzymał. Albo kogoś. Lara w dłoni miała zakrwawiony miecz.
- Przekażcie Andy'emu, by mnie nie szukał, nie tropił i nie wypytywał o mnie – zawołała w naszą stronę. - Jeśli nadal będzie się upierał przy swoim, Katherine skończy tak, jak jego ulubienica. - Po czym skinęła na wampira, który podał jej czyjąś głowę. Z przerażeniem uświadomiłam sobie, że znam tę twarz. To z pewnością jej krzyk usłyszeliśmy. Adelaine, wampirzyca, z którą kłóciła się Selene. - Zabiję ją na jego oczach. - Podniosła głowę za blond włosy i uśmiechnęła się okrutnie.
- Już po tobie! - warknęła Danielle, po czym rzuciła się w jej stronę, a za nią ja i Selene. Zanim zdążyłyśmy dobiec, Lara błyskawicznie umknęła między drzewami razem ze swoim wampirem. Zostało tylko ciało i odcięta głowa.
W jednej chwili wszyscy znaleźliśmy się przy martwej wampirzycy. Ze zdumieniem spostrzegłam, że jej ciało zaczęło sinieć, podobnie jak głowa. Usta wyglądały, jakby wciąż wydobywał się z nich głośny krzyk, a oczy szeroko otwarte, zastygłe w wyrazie przerażenia. Jasne włosy zrobiły się siwe, cieńsze, jak gdyby miały się za chwilę rozpaść.
- Niech to szlag, Adelaine! - Selene uklękła przy niej, chwyciła za głowę i przyłożyła do ciała w miejscu obcięcia.
- Już za późno. - Dominic klęknął obok i złapał ją za rękę. - Nawet jeśli ożyje, nie będzie już mówić ani myśleć. Krew przestała płynąć do mózgu. Pamiętasz, co mówili Shane i Rosabel? Dziesięć, może dwanaście sekund. Minęło o wiele więcej.
- Shane i Rosabel eksperymentują na wampirach? - Spojrzałam na Dominica.
- Niezupełnie. Raczej... badają różne przypadki – odparł. Selene upuściła głowę wampirzycy, której skóra zaczęła się złuszczać. Po policzku prawnuczki Amelii popłynęła krwawa łza. Położyłam dłoń na jej ramieniu.
- Przyjaźniłyście się?
- Niezupełnie... Była poddaną Andy'ego, podobno uratował jej życie i przygarnął, lubiłam się z nią sprzeczać, bo zawsze wiedziała, co odpowiedzieć... czasem była naprawdę wredna, ale nie zasłużyła na śmierć... miała dopiero trzydzieści pięć lat...
- Zabiję tę Larę. - Danielle zacisnęła dłoń na kołku ukrytym za pasem. Dzięki męskiemu strojowi nie miała problemów z noszeniem broni.
- Nigdzie nie pójdziesz – zatrzymała ją Amelia. - To może być pułapka. Na pewno ma mnóstwo wampirów do ochrony.
- Wracamy prosto do Camborne – dodał Arthur.
- Zapolujemy na nią później – postanowił Dayton.
- I obetniemy jej głowę, tak jak ona to zrobiła – uzupełniła Easter, jego bliźniacza siostra.
Spojrzałam na ciało Adelaine. Po kilku sekundach rozpadło się tak, jak kruszy się tłuczona porcelana. Została tylko garść ciemnego pyłu.
Ruszyliśmy bez dalszych komentarzy w stronę domu Rose i Stanleya. Nawet Gabriel się nie odzywał. Amelia i Arthur szli, trzymając się za rękę, obok nich Rose, obejmując Selene, która wyglądała, jakby planowała okrutną zemstę. W zasadzie to bym się nie zdziwiła.
Obok nich szły Karen i Madalyn, prawdopodobnie rozmawiając w myślach. Dayton i Easter kroczyli za nimi równo, w jednym rytmie, z zaciętymi minami. Po mojej drugiej stronie szła Danielle, wciąż ściskając lekko broń, jakby spodziewała się nagłego ataku na nas. Marigold i Gabriel, o dziwo, szli koło siebie, zerkając w swoją stronę od czasu do czasu z ponurymi wyrazami twarzy, ale się nie odzywając.
Właściwie to powodem tych nastrojów była nie tylko śmierć młodej wampirzycy, ale przede wszystkim poczucie, że wciąż istnieje zagrożenie, mimo że wojna już się skończyła. Czemu Andy szukał Lary i najwyraźniej próbował nastawać na jej życie? Czy była zamieszana w wojnę i próbę odebrania mu władzy? A może pośrednio przyczyniła się do stanu Kate? W takim razie czemu nikt o tym nie wiedział? Co kombinuje Lara? Po co potrzebny był jej Erik?
I jaki związek z Larą miał Keiran?
Coraz więcej pytań bez odpowiedzi.
Po powrocie do domu Stanleya i Rose wszyscy rzucili się powitać Amelię. Generał Derbyshire początkowo sprzeciwiał się obecności tylu wampirów w swojej rezydencji – szczególnie, że część z nich była Iratu – ale Rose udało się go przekonać, że to szczególne okoliczności i ograniczyła się do zebrania ich w jednej sali. Zwołano też Zgromadzenie, a więc przybyli również Bonu nie należący do naszego rodu.
Amelia wydawała się bardzo ożywiona i wprost tryskała energią. Powoli zaczynałam wierzyć, że trumna śmierci nie wpłynęła na nią tak, jak na Kate. Może to po prostu zależało od wampira?
- Do czego przydał ci się sztylet, który ci podarowałem? - Usłyszałam nagle za sobą. Odwróciłam się. W progu sali, w której panował teraz taki ruch, stał Nicolas, uzbrojony w kilka kołków, sztyletów – zapewne poświęconych – broń palną i krzyż, lekko posrebrzany, wiszący w widocznym miejscu na jego szyi. Jasne włosy miał elegancko zaczesane w tył; pomyślałam, że jeśli ich nie zetnie, niedługo będzie mógł je związywać na karku.
- Pokonałam nim władcę wampirów – wypaliłam odruchowo, zanim zdążyłam ugryźć się w język. Rozejrzałam się z niepokojem, ale na szczęście wszystkie wampiry wydawały się być zajęte dopiero co odzyskaną ich Drugą Bonu.
- Naprawdę? - Uniósł brwi. - Czyli jednak zostałaś ich władczynią?
- Co? Skąd taki pomysł? - Pokręciłam głową. - Pamiętasz, co ci mówiłam o władzy? Nadal nie wierzysz w moje słowa?
- Pamiętam. I wierzę. - Spojrzał na mnie. Jego fiołkowe oczy wpatrywały się w moje. - Wierzę też, że nie wejdziesz mi do głowy bez pozwolenia, prawda?
- Prawda – przyznałam, w ostatniej chwili powstrzymując się przed wgłębieniem w jego myśli. Postanowiłam, że tego nie zrobię. Uszanuję jego prywatność, mimo że zżerała mnie ciekawość.
- Podobno natknęłaś się na Larę. - Wyraz jego twarzy nie zmienił się, ale oczy lekko pociemniały.
- Tak. Nie mam pojęcia, co ona kombinuje i po co dała nam taki pokaz, ale gdy następnym razem ją spotkam, marny jej los – mruknęłam.
- Nie. To ja ją zabiję – oświadczył spokojnie łowca. - Wbiję jej kołek w serce.
Zanim zdążyłam skomentować jego postanowienie, na salę wpadł Andy. Wszyscy nagle ucichli, odsuwając się pospiesznie. Nie bez przyczyny. Władca wyglądał, jakby miał zaraz kogoś zabić. Rozejrzał się po sali, najwyraźniej szukając konkretnej osoby, w końcu zatrzymał wzrok na mnie.
- Czy to prawda? - zapytał powoli, a w jego głosie usłyszałam coś, co z pewnością przerażało wampiry bardziej, niż masakry ludzi i zabijanie wampirów dla przykładu, jak robili niektórzy władcy. - Adelaine nie żyje?
Zrobiłam krok w jego stronę, choć instynkt podpowiadał mi, że stoi przede mną ktoś groźny, o wiele groźniejszy, niż ten Andy, którego znałam.
- Tak – potwierdziłam cicho, wpatrując się w niego z niepokojem, ale i z pewną dozą ciekawości. - Lara ją zabiła. Przykro mi, że nie byliśmy w stanie jej powstrzymać.
- Też tak pomyślałam. Przestraszyłam się, widząc ją w tym stanie. Nie chciałam, żeby miała takie problemy, jak Kate, albo jeszcze gorzej. Nie miałam pojęcia, jak to jest, być zamkniętą w trumnie śmierci. Amelia to przeżyła. Teraz, gdy już ją znaleźliśmy, stawką było jej zdrowie psychiczne.
- I co? - Dziewczyna popatrzyła na mnie z niepokojem.
- Cóż... to w końcu Amelia – odparłam i wróciłam do opowieści.
- Amelio! - Arthur wziął ją za rękę i uklęknął przy trumnie, wpatrując się w twarz żony. Prawą dłonią przesunął delikatnie po jej policzku, odsuwając z twarzy kilka jasnych kosmyków. Wpatrywał się w nią swoimi dużymi ciemnymi oczami. - Spójrz na mnie, kochanie. Wróć do mnie. Jesteś moim słońcem, nie wolno ci zgasnąć. Bez ciebie zapanuje mrok. - Głaskał ją powoli po policzku. - Moja Amelio. Najpiękniejsza wampirzyco na świecie. Wróć do mnie, proszę. Moja jedyna miłości. - Zamilkł, wpatrując się w nią intensywnie.
Nikt się nie odzywał. Staliśmy wokół trumny: ja, obok mnie Selene, naprzeciwko leżącej Amelii Rose, obok niej Dominic i Danielle.
- Arthur? - Amelia zamrugała gwałtownie, spoglądając na niego nieco przytomniej. W następnej chwili usiadła gwałtownie i rzuciła mu się na szyję. Trzymał ją w ramionach, głaszcząc powoli. Domyśliłam się, że rozmawiają ze sobą bez słów – w myślach.
Rose odetchnęła głośno, a jej matka spojrzała na nią i uśmiechnęła się lekko.
- Rose, córeczko... - Przeniosła wzrok na mnie. - Amando...
- Mamo! - Wampirzyca przytuliła się do Amelii. - Tak się bałam, nawet sobie nie wyobrażasz, kiedy tata przestał cię słyszeć, a potem widząc ciebie, tak leżącą, jakby nieprzytomną... to Amanda wpadła na pomysł, że możesz tu być, więc zabraliśmy łopaty i wyruszyliśmy, tylko musieliśmy czekać na zmrok, a Stan nie mógł wysłać swoich ludzi, bo byliśmy w Camborne...
- Już dobrze – przerwała jej cicho Amelia, uśmiechając się lekko. - Jestem, cała i zdrowa. - Spojrzała na mnie.
Nie zastanawiając się dłużej, podeszłam i objęłam ją mocno.
- Tęskniłam za tobą – przyznałam cicho.
- A jak ja tęskniłam... tyle wieków cię nie było!
- Twoja córka jest do ciebie bardzo podobna, wiesz? Ma twój charakter.
Amelia uśmiechnęła się i chciała coś powiedzieć, ale urwała w połowie słowa. Wciągnęła gwałtownie powietrze.
- Pić...
Sekundę później już jej nie było.
Zanim zdążyliśmy się odwrócić, do naszych uszu dobiegło beczenie owiec, a w powietrzu rozpłynął się zapach zwierzęcej krwi.
Zgodnie ruszyliśmy w tamtą stronę. W korytarzu tuż przed wejściem klęczała Amelia, łapczywie pijąc krew. Po ostatniej owcy w końcu oderwała się na chwilę i spojrzała na nas.
Od strony pomieszczenia stałam ja, Arthur, Rose, Selene i Danielle. Ta ostatnia opierała się o wejście, zerkając ciekawie na owce.
- Fuj – mruknęła cicho. Przypomniałam sobie, że jest Iratu, więc z pewnością nie zasmakowała w zwierzęcej krwi.
Dominic został w środku; zamknął trumnę, usiadł na niej i spokojnie czekał na dalszy rozwój wydarzeń.
Po drugiej stronie, przy prawej ścianie stały Madalyn z Karen, obok nich rudowłosa Marigold, wyraźnie skupiona; domyśliłam się, że rozmawiała w myślach z Johanną, swoją podopieczną. Po lewej natomiast stali Dayton i Easter oraz Gabriel. Zwróciłam uwagę, że bliźnięta ubrane były podobnie: ciemne spodnie i spódnica w takim samym kolorze, jasna koszula i jasna bluzka, nawet buty mieli podobne. I zwykle trzymali się razem.
- Naszej Drugiej Bonu dopisuje apetyt – stwierdził Gabriel, przeczesując dłonią czarne sterczące włosy. - Mówiłem, żeby od razu kupić całe stado...
- Nie przesadzajmy, Gabi. - Amelia otarła usta i zerknęła na niego. - Muszę dbać o figurę. Danielle, nie krzyw się. - Spojrzała na blondynkę. - Zepsułaś sobie smak ludzką krwią, mówię ci.
- Akurat – mruknęła wampirzyca, uśmiechając się lekko.
- Amelio. - Arthur podszedł do niej i wyciągnął rękę. Ujęła ją i wstała. - Wyglądasz uroczo – stwierdził, przygładzając jej sterczące kosmyki.
- Trochę brudna i cuchnąca, ale urocza? - Amelia roześmiała, pocałowała męża w policzek i rozejrzała się. - Nie sądzę, żeby to było najlepsze miejsce na prawienie komplementów. Dość się tu należałam.
- Zdecydowanie – zgodził się Arthur i ruszyli w stronę wyjścia. Najtrudniej było przejść przez wąski otwór, ale dla wampira nie była to szczególna przeszkoda. Kiedy wszyscy już znaleźliśmy się na zewnątrz, Amelia zatrzymała się i odetchnęła głęboko.
- Strasznie mi tego brakowało. - Rozłożyła ręce i obróciła się. Jej sukienka była brudna i mocno porozrywana, a włosy w nieładzie, mimo to wyglądała zjawiskowo w blasku księżyca. Zatrzymała się i uśmiechnęła szeroko. - Dziękuję, że przybyliście mi na pomoc. Nigdy nie wątpiłam, że mnie znajdziecie. Założę się, że to ty wybierałaś, kto przyjdzie, a kto zostanie? - zwróciła się do Rose, a kiedy wampirzyca skinęła głową, odwróciła się do pozostałych. - Cieszę się, że ocaleliście z tej wojny. Przytuliłabym was, ale jak już mówiłam – nieco cuchnę. - Zaśmiała się krótko. - Chociaż... mam pomysł. Biegniemy do najbliższego jeziora?
Kilka sekund później wszyscy wampirzym tempem ruszyliśmy za Amelią. Bez wahania wskoczyła do wody i wynurzyła się kawałek od brzegu. Znajdowaliśmy się już za miastem, niewielkie jezioro otaczało mnóstwo drzew.
Arthur dołączył do żony, za nimi wskoczyły bliźnięta. Selene usiadła na brzegu, mocząc nogi, obok niej Dominic. Danielle zaczęła się sprzeczać o coś z Gabrielem, który najwyraźniej niemal każdego potrafił wyprowadzić z równowagi. Karen i Madalyn usiadły kawałek dalej, a rudowłosa Marigold po chwili namysłu dołączyła do Danielle przeciwko Gabrielowi.
Rose podeszła do mnie i objęła ramieniem.
- Odzyskaliśmy mamę. Całą i zdrową. Dzięki tobie. - Spojrzała na mnie z wdzięcznością.
- Cieszę się, że na coś się przydałam. - Uśmiechnęłam się, patrząc na moją przyjaciółkę, pluskającą się z mężem; była moją pasierbicą i młodszą siostrę jednocześnie. Czułam ogromną ulgę.
- Myślisz, że nic jej nie będzie? - spytała mnie Rose. Pokręciłam głową.
- Nie sądzę. Straciła świadomość zaledwie na chwilę. Przedtem cały czas była myślami z Arthurem. - Miałam nadzieję, że się nie myliłam.
Kiedy w końcu wszyscy wyszli z wody, zatrzymaliśmy się na chwilę, by Amelia, Arthur i bliźnięta mogli choć trochę wyschnąć. Moja przyjaciółka skryła się za drzewami z błękitną, pasującą do jej oczu suknią, którą przyniosła Madalyn. Kiedy wyszła, wyglądała dokładnie tak samo, jak ją zapamiętałam, gdy widziałam ją po raz ostatni.
- Dlaczego właściwie przestałaś się odzywać do dziadka? - Dominic zadał pytanie, które nas wszystkich nurtowało. - To znaczy do Arthura – poprawił się, widząc jego wzrok.
Amelia roześmiała się na ten widok, ale zaraz spoważniała.
- To przez głód. Był tak silny, że musiałam przestać o nim myśleć. Dlatego zablokowałam swój umysł, ale miałam zamiar za chwilę odblokować myśli. Tylko potem to już nie było takie proste. - Skrzywiła się.
- Ale... czujesz się dobrze, kochanie? - zapytał Arthur, zerkając na nią z niepokojem. Jego żona skinęła głową i przytuliła się lekko do niego.
- Nic mi nie jest. To wszystko już za mną. Za nami.
W tym momencie usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk. Spojrzeliśmy w tamtą stronę i po chwili ujrzeliśmy wampirzycę wyłaniającą się zza drzew. To była Lara. Stała dość daleko, ale dzięki wampirzemu wzrokowi i słuchowi bez problemu mogliśmy zobaczyć ją i usłyszeć.
Tym razem również nie była sama. Za nią stał potężnych gabarytów wampir i coś trzymał. Albo kogoś. Lara w dłoni miała zakrwawiony miecz.
- Przekażcie Andy'emu, by mnie nie szukał, nie tropił i nie wypytywał o mnie – zawołała w naszą stronę. - Jeśli nadal będzie się upierał przy swoim, Katherine skończy tak, jak jego ulubienica. - Po czym skinęła na wampira, który podał jej czyjąś głowę. Z przerażeniem uświadomiłam sobie, że znam tę twarz. To z pewnością jej krzyk usłyszeliśmy. Adelaine, wampirzyca, z którą kłóciła się Selene. - Zabiję ją na jego oczach. - Podniosła głowę za blond włosy i uśmiechnęła się okrutnie.
- Już po tobie! - warknęła Danielle, po czym rzuciła się w jej stronę, a za nią ja i Selene. Zanim zdążyłyśmy dobiec, Lara błyskawicznie umknęła między drzewami razem ze swoim wampirem. Zostało tylko ciało i odcięta głowa.
W jednej chwili wszyscy znaleźliśmy się przy martwej wampirzycy. Ze zdumieniem spostrzegłam, że jej ciało zaczęło sinieć, podobnie jak głowa. Usta wyglądały, jakby wciąż wydobywał się z nich głośny krzyk, a oczy szeroko otwarte, zastygłe w wyrazie przerażenia. Jasne włosy zrobiły się siwe, cieńsze, jak gdyby miały się za chwilę rozpaść.
- Niech to szlag, Adelaine! - Selene uklękła przy niej, chwyciła za głowę i przyłożyła do ciała w miejscu obcięcia.
- Już za późno. - Dominic klęknął obok i złapał ją za rękę. - Nawet jeśli ożyje, nie będzie już mówić ani myśleć. Krew przestała płynąć do mózgu. Pamiętasz, co mówili Shane i Rosabel? Dziesięć, może dwanaście sekund. Minęło o wiele więcej.
- Shane i Rosabel eksperymentują na wampirach? - Spojrzałam na Dominica.
- Niezupełnie. Raczej... badają różne przypadki – odparł. Selene upuściła głowę wampirzycy, której skóra zaczęła się złuszczać. Po policzku prawnuczki Amelii popłynęła krwawa łza. Położyłam dłoń na jej ramieniu.
- Przyjaźniłyście się?
- Niezupełnie... Była poddaną Andy'ego, podobno uratował jej życie i przygarnął, lubiłam się z nią sprzeczać, bo zawsze wiedziała, co odpowiedzieć... czasem była naprawdę wredna, ale nie zasłużyła na śmierć... miała dopiero trzydzieści pięć lat...
- Zabiję tę Larę. - Danielle zacisnęła dłoń na kołku ukrytym za pasem. Dzięki męskiemu strojowi nie miała problemów z noszeniem broni.
- Nigdzie nie pójdziesz – zatrzymała ją Amelia. - To może być pułapka. Na pewno ma mnóstwo wampirów do ochrony.
- Wracamy prosto do Camborne – dodał Arthur.
- Zapolujemy na nią później – postanowił Dayton.
- I obetniemy jej głowę, tak jak ona to zrobiła – uzupełniła Easter, jego bliźniacza siostra.
Spojrzałam na ciało Adelaine. Po kilku sekundach rozpadło się tak, jak kruszy się tłuczona porcelana. Została tylko garść ciemnego pyłu.
Ruszyliśmy bez dalszych komentarzy w stronę domu Rose i Stanleya. Nawet Gabriel się nie odzywał. Amelia i Arthur szli, trzymając się za rękę, obok nich Rose, obejmując Selene, która wyglądała, jakby planowała okrutną zemstę. W zasadzie to bym się nie zdziwiła.
Obok nich szły Karen i Madalyn, prawdopodobnie rozmawiając w myślach. Dayton i Easter kroczyli za nimi równo, w jednym rytmie, z zaciętymi minami. Po mojej drugiej stronie szła Danielle, wciąż ściskając lekko broń, jakby spodziewała się nagłego ataku na nas. Marigold i Gabriel, o dziwo, szli koło siebie, zerkając w swoją stronę od czasu do czasu z ponurymi wyrazami twarzy, ale się nie odzywając.
Właściwie to powodem tych nastrojów była nie tylko śmierć młodej wampirzycy, ale przede wszystkim poczucie, że wciąż istnieje zagrożenie, mimo że wojna już się skończyła. Czemu Andy szukał Lary i najwyraźniej próbował nastawać na jej życie? Czy była zamieszana w wojnę i próbę odebrania mu władzy? A może pośrednio przyczyniła się do stanu Kate? W takim razie czemu nikt o tym nie wiedział? Co kombinuje Lara? Po co potrzebny był jej Erik?
I jaki związek z Larą miał Keiran?
Coraz więcej pytań bez odpowiedzi.
Po powrocie do domu Stanleya i Rose wszyscy rzucili się powitać Amelię. Generał Derbyshire początkowo sprzeciwiał się obecności tylu wampirów w swojej rezydencji – szczególnie, że część z nich była Iratu – ale Rose udało się go przekonać, że to szczególne okoliczności i ograniczyła się do zebrania ich w jednej sali. Zwołano też Zgromadzenie, a więc przybyli również Bonu nie należący do naszego rodu.
Amelia wydawała się bardzo ożywiona i wprost tryskała energią. Powoli zaczynałam wierzyć, że trumna śmierci nie wpłynęła na nią tak, jak na Kate. Może to po prostu zależało od wampira?
- Do czego przydał ci się sztylet, który ci podarowałem? - Usłyszałam nagle za sobą. Odwróciłam się. W progu sali, w której panował teraz taki ruch, stał Nicolas, uzbrojony w kilka kołków, sztyletów – zapewne poświęconych – broń palną i krzyż, lekko posrebrzany, wiszący w widocznym miejscu na jego szyi. Jasne włosy miał elegancko zaczesane w tył; pomyślałam, że jeśli ich nie zetnie, niedługo będzie mógł je związywać na karku.
- Pokonałam nim władcę wampirów – wypaliłam odruchowo, zanim zdążyłam ugryźć się w język. Rozejrzałam się z niepokojem, ale na szczęście wszystkie wampiry wydawały się być zajęte dopiero co odzyskaną ich Drugą Bonu.
- Naprawdę? - Uniósł brwi. - Czyli jednak zostałaś ich władczynią?
- Co? Skąd taki pomysł? - Pokręciłam głową. - Pamiętasz, co ci mówiłam o władzy? Nadal nie wierzysz w moje słowa?
- Pamiętam. I wierzę. - Spojrzał na mnie. Jego fiołkowe oczy wpatrywały się w moje. - Wierzę też, że nie wejdziesz mi do głowy bez pozwolenia, prawda?
- Prawda – przyznałam, w ostatniej chwili powstrzymując się przed wgłębieniem w jego myśli. Postanowiłam, że tego nie zrobię. Uszanuję jego prywatność, mimo że zżerała mnie ciekawość.
- Podobno natknęłaś się na Larę. - Wyraz jego twarzy nie zmienił się, ale oczy lekko pociemniały.
- Tak. Nie mam pojęcia, co ona kombinuje i po co dała nam taki pokaz, ale gdy następnym razem ją spotkam, marny jej los – mruknęłam.
- Nie. To ja ją zabiję – oświadczył spokojnie łowca. - Wbiję jej kołek w serce.
Zanim zdążyłam skomentować jego postanowienie, na salę wpadł Andy. Wszyscy nagle ucichli, odsuwając się pospiesznie. Nie bez przyczyny. Władca wyglądał, jakby miał zaraz kogoś zabić. Rozejrzał się po sali, najwyraźniej szukając konkretnej osoby, w końcu zatrzymał wzrok na mnie.
- Czy to prawda? - zapytał powoli, a w jego głosie usłyszałam coś, co z pewnością przerażało wampiry bardziej, niż masakry ludzi i zabijanie wampirów dla przykładu, jak robili niektórzy władcy. - Adelaine nie żyje?
Zrobiłam krok w jego stronę, choć instynkt podpowiadał mi, że stoi przede mną ktoś groźny, o wiele groźniejszy, niż ten Andy, którego znałam.
- Tak – potwierdziłam cicho, wpatrując się w niego z niepokojem, ale i z pewną dozą ciekawości. - Lara ją zabiła. Przykro mi, że nie byliśmy w stanie jej powstrzymać.
Zaczynam się gubić przy tych wszystkich wampirach. Ale się ich napleniło przez te lata ;). Intryguje mnie Lara. A najbardziej jej powiązania z Erikiem. :)
OdpowiedzUsuńStarałam się opisywać tak, żeby można się było połapać, kto jest kim, ale może średnio mi to wyszło:p
UsuńPowoli wszystko będzie się wyjaśniać:p
Co ta Lara kombinuje. A może jest wspolniczka Ottona? I teraz się mości za niego? Wydaje mi się, że zemsta to jej żywioł.
OdpowiedzUsuńSuper, że Amelia przeżyła tą trumnę bez wielkich uszkodzeń.
Blisko jesteś, blisko:p
UsuńJakoś tak jej się chyba udało;p
Lara + Otton = jesteś blisko???
UsuńHmm.. I znowu mi czacha dymi. Co oni mogą mieć wspólnego? Prócz sadyzmu oczywiście.
I co mają Eric i Keiran wspólnego z tymi dwoma.
Coś na pewno, a konkretniej to się okaże;p
UsuńA moze ci dwoje mieli coś ze sobą? Ludzi wspolne zainteresowania zbliżają, więc może u wampirów jest podobnie? Zemsta też jest dobrym motywem, aby zabijać.
UsuńCiewawe jest też, że po odcięciu głowy ma się kilka sekund, żeby ją powrotem "przykleić". Do tej pory, gdy czytam teksty o podobnej tekartce, oznacza to natychmiastową śmierć.
Innowacyjna jesteś. :-D Like this :-)
* tematyce
UsuńTo dlatego, że moje wampirki są oryginalne;)
UsuńDziękuję Ci za dedykację. Jestem ciekawa jak teraz Andy zareaguję. Do tej pory wydawało mi się że Amanda ma w sobie moc przekonywania Andiego. Ale teraz z wieścią o śmierci Adelainy może zawładnąc nim żądza zemsty i już nikt nie będzie w stanie go powstrzymać. No i ciekawi mnie co Lara ma wspólnego z Erikem.
OdpowiedzUsuńDobrze Ci się wydawało;p
UsuńLara i Erik kiedyś się znali, pamiętasz?;)
Adelaine. Nie mogłam odgadnąć, skoro zapamiętałam tylko imię ;P (Poważnie, za szybko za dużo tych bohaterów się porobiło ostatnio)
OdpowiedzUsuńAmelia dobrze zniosła zamknięcie. Liczyłam na to, że będzie miała więcej problemów - ciekawiej by było ;) (Rozgryzam to na wszystkie strony, bo jedna z moich bohaterek po ostrej traumie akurat wraca duchem i świadomością do swojego ciała, którego nie używała od mniej więcej dwóch tygodni i już praktycznie nie pamięta jak - i zastanawiam się jak to najlepiej rozegrać ;P)
Andy, pokaż pazury, proszę :) (Przypomnisz mi kim dla niego była Adelaine, bo zanim sama to znajdę...?)
Wiem, że dużo, ale niedługo to się przyda;p
UsuńA co jej się stało? Umarła i wraca z zaświatów?
"Była poddaną Andy'ego, podobno uratował jej życie i przygarnął" - tyle wiadomo o Adelaine:p
Bo będzie kogo zabijać? ;P
UsuńTrochę to skomplikowane :) W moim uniwersum śmierć jest ostateczna, więc "tylko" powisiała sobie trochę między rzeczywistością a zaświatami (świadoma, ale zupełnie bez zmysłów). W sumie do pewnego stopnia na własne życzenie, ale jak wiadomo z życzeniami trzeba uważać ;P
O, i do wszystkich poddanych jest tak przywiązany? :P
Też, ale co innego miałam na myśli:p
UsuńJak wróci, to może być nieźle przymulona:P
Pewnie nie do wszystkich;)
Co?
UsuńPowiedzmy, że traci trochę swojej dotychczasowej przebojowości :P
No proszę, proszę... ;>
Zagadka:p Im więcej wampirów, tym trudniejsza;p
UsuńAle chyba szybko dojdzie do siebie?:)
Nie, to nie to, co myślisz:p
O?
UsuńZdefiniuj "szybko" :)
Khym, khym, khym... Czy myślisz, że myślę to co myślę?
Tak:p
UsuńHm... kilka tygodni?
Myślę, że myślę to. co myślisz, że ja myślę, że myślisz:P
Raczej miesięcy.
UsuńMhmmmm... Ale wyglądało tak, jakby potraktował to jako sprawę osobistą ;P
Dobrze, że nie lat:p
UsuńI tak jest:p Ktoś mu wybija wampiry, które przyjął pod opiekę - to mało?:P
:) Twarda jest.
UsuńNie. Ale bardziej osobiście :P
To dobrze, przetrwa;p
UsuńMoże ją po prostu lubił?:P
Nie ;P
UsuńZbyt proste ;P
Nie przetrwa?
UsuńNie wszystko musi być skomplikowane;p
Nie przetrwa.
UsuńTeż prawda...
Biedna:( Co ją czeka?
UsuńNo widzisz;p
To na co sobie zapracowała :(
UsuńWidzę. Hm. No nic. Poczekam, dowiem się ;P
Ale chyba nie zginie, skoro już wróciła do żywych?:p
UsuńWszystko w swoim czasie;)
Wszystko przed nią ;P Śmierć też ;P
UsuńOj tam, oj tam.
Ile razy można umierać?:P
UsuńNo co?^ ^
Raz (dlatego mówię, że wszystko przed nią)
UsuńNic. Nadal uważam, że coś z Adelaine było na rzeczy.
Jeśli to główna bohaterka, to niech tak szybko nie umiera:p
UsuńMoże i było ^ ^
Z kobiecych postaci można ją za taką uznać, ale naprawdę głównymi są mężczyźni ;P
UsuńNo. Tak lepiej ;)
Jak za dużo mężczyzn, to robi się zbyt... męsko:P
UsuńAle niekoniecznie to, co myślisz;p (czyżbyśmy wracały do punktu wyjścia?)
Kobiety u mnie w większości robią za tło ;P (Ale nie wszystkie)
UsuńNie, nie wracamy, bo teraz myślę tylko tyle, że na pewno nie była zwykłą przeciętną wampirzycą, którą wziął pod opiekę... Chyba, że cały czas myślałaś, że myślałam właśnie to ;P
To mężczyźni powinni robić za tło do kobiet:P
UsuńCzyli Andy się wkurzył, bo była wyjątkowa?:p
Nie oni ;P
UsuńNo z jakiegoś powodu na pewno ;P
Tacy są z nich macho?;p
UsuńPytanie, z jakiego;P
Z niektórych. Inni mają inne zalety ;P
UsuńOtóż to...
Np. jakie?;>
UsuńTo się jeszcze okaże;p
Ciężko to ubrać w słowa ;P
UsuńNie wątpię, po prostu chciałabym już;P
To może ja nie dopytuję:p
UsuńKażdy by chciał już, ale cierpliwości;p
Nie mam nic przeciwko, tylko się wysłowić nie umiem ;) O na przykład: dobre serce, urok osobisty, klasa, inteligencja, mrok, wrodzone łotrostwo + chorobliwy narcyzm - co i tak nie oddaje w pełni istoty sprawy ;P
UsuńNajwiększy minus blogów :)
Brzmi całkiem nieźle;p
UsuńKsiążki też mają części i trzeba czekać dłużej na kolejną niż 1-2 tygodnie:p
:) Tak miało być
UsuńAle w sumie wychodzi na to, że dowiaduje się człowiek szybciej ;P Chyba, że czyta straszne tasiemce...
Dużo napisałaś?
UsuńNiektóre serie są naprawdę długie:p
Mhm.
UsuńJa na szczęście żadnej takiej nie czytam... no dobra, jedną mam w planach (12 tomów podobno, do tej pory wyszedł jeden - ok trzy lata temu) ale też nie czekam jakoś niecierpliwie tylko czasami sobie o niej przypomną i sprawdzam czy to już ;P
Jak dużo?
UsuńJa czekam na dwie książki, ale to dopiero drugie części, nie wiem, ile ich będzie.
Zdefiniuj "dużo" to będzie mi łatwiej ocenić :)
UsuńO, jeszcze jeden cykl mi się przypomniał, ale on już się posuwa do przodu. Też nie czekam maniakalnie, przychodzę do biblioteki i jak widzę, że coś nowego stoi, to biorę w łapki... I chyba tyle.
Ile stron? Rozdziałów?
UsuńJa kupuję, odkąd zaczęłam pracować - tworzę własną biblioteczkę;p
Trzeba by dodać wszystkie pliki, a mam ich dużo... stron tak na oko koło 800. (Najlepiej w słowach liczyć, strona zmienia się od formatowania, rozdział od... sposobu podziału ;P)
UsuńA ja na odwrót - odkąd pracuję prawie nie kupuję - pewnie dlatego, że zorientowałam się, że właściwie nigdy nie wracam do książek, które już czytałam (długo mi to zajęło). Tylko na święta zawsze zamawiam sobie wielką paczkę moich ulubionych autorów z amazona i wtedy mam czytania na długooo ;P
Jakiej wielkości czcionką piszesz? 12?
UsuńJa też rzadko wracam do książki, którą już przeczytałam, ale kupuję dla potomności i żeby oczy cieszyć ciekawą kolekcją na półce:D
Dlatego lepiej liczyć słowa ;P Najwięcej mam 12 z interlinią 1,5, bo dobrze się tak czyta, ale pojedyncze fragmenty, zanim je sformatuję i złożę w całość 11 i 1,15 (czyli moje standardowe ustawienia).
UsuńDobry powód ;D
To i tak sporo.
UsuńPewnie, że dobry;p A jak dojdzie półeczka mojego narzeczonego, kiedy już będziemy mieć wspólną biblioteczkę... będzie na co popatrzeć:D
Też tak sądzę - zwłaszcza, że czasu zawsze brak ;)
UsuńI co poczytać :) Chyba, że czytujecie to samo :)
I mobilizacji:p
UsuńPodobnie, ale nie to samo, więc będzie dużo do poczytania;p
Haha. Tak, to też ;)
UsuńNo to nieźle :)
I Andy się wkurzył, będzie jatka :D Dobrze, że Amelia cała. Kurcze za duzo pytan jakie powiazania z Lara ma Erik? No i ten Keiran... W kazdym badz razie czekam na kolejny rozdzial :D
OdpowiedzUsuńJatka? Myślisz, że zacznie zabijać wampiry?:p
UsuńErik już nie ma żadnych powiązań z Larą, bo nie żyje:P
Chodziło mi o to jakie miał powiązania z lara :) No nie wiem może nie wszystkie ale coś mi sie zdaje, że Lara może ucierpieć na jego gniewie ;)
OdpowiedzUsuńLara akurat zasłużyła, ale w tej sali jej nie ma:p
UsuńA może jest niewidzialna? :P Nie no ale jak sie zaprze to mógł by ja znaleźć :D
UsuńTak, ma czapkę-niewidkę:P
UsuńNo kto wie :) wszystko jest możliwe :P
UsuńW granicach rozsądku:P To powieść fantasy, nie groteska:p
UsuńNo tak w granicach rozsądku oczywiście :) Mimo wszystko mam nadzieje ze Larze sie oberwie :D
UsuńOd Amandy czy Andy'ego?:p
UsuńCięzki wybór...A może jej sie oberwać i od Amandy i od Andy'ego? :D
UsuńNie wiem, czy wytrzyma takie oberwanie od ich obojga:p
UsuńAle w sumie "oberwania " od Andy'ego jesli bedzie dobrze zaplanowane tez moze nie wytrzymac :P
UsuńI biednej Amandzie nic już nie zostanie:p
UsuńMoże jej coś skapnie? Jakaś cząstka nogi albo reki? Taka przegryzka :P
UsuńAmanda nie jest kanibalem:P
UsuńOj tam szczegół :P To może chociaż dostałaby jakąś cząstkę do wyrwania? Chociaz pewnie bezie ciekawa jakie powiązania z Erikiem miała Lara więc pewnie jeszcze troche pozyje :/
UsuńJakoś nie chce mi się wierzyć, że ta cała Adelaine była tylko i wyłącznie ocaloną przez niego wampirzycą i przygarniętą do pałacu, bo gdyby tak było, to na moje Andy nie robiłby takiego szumu wokół jej śmierci. Nie chodzi mi o to, że Andy jest w jakiś sposób nieczuły względem poddanych i kompletnie nie przejmuje się ich losem, ale, na moje, nie zareagowałby tak, gdyby ona nie znaczyła coś dla niego, nie była mu do czegoś potrzebna... Coś mi tutaj nie pasuje. Wydaje mi się, że jeszcze czegoś nie wiemy jeśli chodzi o tą dwójkę.
OdpowiedzUsuńNastępne pytanie jakie mi się nasuwa to takie, co też odwinęła Lara, że Andy ją ściga? (Oczywiście chodzi mi o tą rzecz/sytuację, która zaistniałą przed masakrą na Adelainie.) Swoją drogą Lara doskonale wiedziała co też zrobić, by zabolało i rozwścieczyło wampirzego władcę... Zastanawiające, bo skoro Lara wiedziała, że Andy tak zareaguje na wieść o śmierci wampirzycy, to ona musiała wiedzieć, że ich coś łączy, że ona nie jest mu obojętna.
No i już zdawane przez poprzedniczki pytanie, co też Lara chciała uzyskać od Erika? Bo na pewno nie chodziło jej tylko i wyłącznie o przywitanie czy też odnowienie znajomości. Chciała coś od niego uzyskać i to bardzo konkretnego. Tylko co? I w jaki sposób Amanda się tego dowie, bo na pewno się dowie ;) Ciekawa jestem jak to się wszystko potoczy?
I jestem szczerze zaskoczona tym, że Amelia nie odniosła żadnego uszczerbku na zdrowiu i co najważniejsze, na psychice po tym traumatycznym przeżyciu. Zawsze myślałam, że pobyt w trumnie śmierci jest dla wampira czymś strasznym i że po tym już nigdy nie jest taki sam...
Pozdrawiam ;)
Dzięki za długi i ciekawy komentarz:) W przyszłym rozdziale wyjaśni się trochę z Andym, Adelaine i Larą:p Ale na informację, czego chciała od Erika, jeszcze trochę trzeba będzie poczekać;p
UsuńO tej trumnie śmierci i traumie, jaka po niej bywa, będzie jeszcze wkrótce;) Pozdrawiam:):)
Domyślałam się, że z zaspokojeniem swojej ciekawości będę musiała jeszcze trochę poczekać, ale cóż innego mi pozostało? ;)
UsuńPowiem Ci szczerze, że te wspomnienia o Eriku, które pojawiły się w tym rozdziale natchnęły mnie do tego, aby na nowo zacząć czytać Gorącą krew (i jestem już przy pojawieniu się Martina). Brakuje mi tego Greka... Chciałabym, aby pojawiła się postać podobna do niego, albo i on sam, choć raczej to niemożliwe. Niby to opowiadanie fantastyczne, ale nie wiem czy aż na tyle... ;)
I mam do Ciebie jeszcze jedno pytanie, jak czytałam poprzednie części pojawiła się wzmianka, że każdy wampirzy władca podlega tylko i wyłącznie jednej osobie - najstarszemu wampirowi, czy Amandzie będzie dane go poznać?
Jest mi bardzo miło, że wracasz do poprzednich rozdziałów:) Nad pojawieniem się kogoś podobnego do Erika jeszcze pomyślę, może faktycznie przydałaby się taka postać albo... no, zobaczymy;p
UsuńJeśli chodzi o najstarszego wampira - uprzedzasz mój kolejny rozdział:P I tak, możliwe, że go pozna;p
Oj to przepraszam, że tak wyprzedziłam fakty ;D Zapowiada się ciekawie... Zastanawiam się czy będzie on wielki i potężny, budzący postrach wśród innych czy może przeciwnie. Nie będzie wyglądał na tego, kim tak naprawdę jest ;) Przeszła mi przez głowę taka myśl, że to może on będzie tą postacią, która pomorze Amandzie trenować swoją gorącokrwistość? Już nie mogę się doczekać ;p A może to będzie ona? ;D
UsuńA co do drugiej sprawy, to szczerze Ci powiem, że zasiałaś we mnie ziarenko nadziei... (i ten uśmiech na twarzy, gdy przeczytałam Twoją odpowiedź! ;D) Ja osobiście wolałabym poczekać, choćby i do ostatniego rozdziału, aby to on powrócił, choć jeśli to naprawdę niemożliwe to będę musiała zadowolić się tym co będzie... Jednak wolałabym tą pierwszą opcję ;p
Pozdrawiam ;)
Amanda najstarszą wampirzycą? Nieee, chyba jednak aż taka stara to ona nie jest:P
UsuńJakby zmarłe wampiry zaczęły wracać na ziemię, to nieźle by się porobiło:p
Źle ujęłam w słowa to co chciałam powiedzieć, nie chodziło mi o Amandę tylko o kobietę, wampirzycę ;)
UsuńNie muszą wszyscy, tylko ten jeden ;)
Aha, chyba, że tak;P
UsuńTo on ma specjalne przywileje?:p
Tak, on ma specjalne przywileje ;) A przynajmniej u mnie, bo gdyby nie on, to przecież nie byłoby tej całej historii, ponieważ Amanda byłaby tylko królewną. I choćby z tego powodu powinien mieć więcej przywilejów ;p A poza tym bardzo go lubię... I podejrzewam, że nie tylko ja ;p
UsuńJakby nie on, może ktoś inny by ją zmienił, podobno jak ma się zostać wampirem, to i tak się nim zostanie:p
UsuńByć może i by została wampirem, ale na pewno nie takim. W gruncie rzeczy Amanda jest taka, jaka jest właśnie dzięki niemu. Przecież gdyby Amanda miała za opiekuna kogoś na wskroś złego, to byłoby bardzo duże prawdopodobieństwo tego, że i sama by się taka stała. Zatraciłaby swoje dobre odruchy, człowieczeństwo jakie w niej pozostało. To on ją wspierał w jej wyborach, pomagał ich dokonywać, niejednokrotnie naprowadzał na prawą drogę. Gdyby nie Erik Amanda mogłaby być teraz kimś zupełnie innym.
UsuńDzięki temu, że ostatnio wzięłam się za czytanie na nowo Twojego opowiadania wyłapuje ciekawe sytuacje i rozmowy. Jedną z nich jest to jak Kate uświadamia Amandzie, że powinna się cieszyć, że za opiekuna ma właśnie niego, bo dzięki niemu i temu jaki on był, nigdy nie poznała czystego zła, chorej kontroli i manipulacji oraz nienawiści jaką Kate doświadczyła przy swoim opiekunie.
Może to Cię przekona? Jak nie, będę próbować dalej ;)
Przekonało:p do tego, że Erik był świetnym opiekunem;p A Ty tak po kolei wszystko czytasz? To możesz przy okazji odpowiedzieć na pytania konkursowe, wiem, że już dawno po terminie, ale chyba nie brałaś udziału, prawda?
UsuńNie, nie brałam, kiedy on trwał byłam kompletnie zawalona nauką (klasa maturalna i jeszcze ten egzamin zawodowy... Strasznie nas przycisnęli). A jak mam chwilę to wracam i czytam od nowa ;) To mnie odpręża.
UsuńCieszę się, że Cię przekonałam. Może namyślisz się także co do reszty? ;D
Do powstania wampira z martwych?:P
UsuńOj tam, poniekąd miałby już w tym wprawę ;)
UsuńA skąd wziąłby ciało?
UsuńW jakiś niewytłumaczalny i zarazem magiczny sposób by je odzyskał ;) Jak udałoby mu się wrócić, to to nie stanowiłoby aż takiego problemu chyba... Zresztą na pewno byś coś wymyśliła ;) Masz wiele ciekawych, kreatywnych i zaskakujących pomysłów ;p Wierzę w Ciebie ;D
UsuńI co by robił? Nie jest już opiekunem Amandy, jego żona może do tej pory już chajtnęła się z innym, a poza tym myślę, że tam, dokąd poszedł, nie jest mu wcale tak źle;p Myślisz, że na Ziemi byłoby mu lepiej?
UsuńByć może byłoby lepiej. Kto to wie?
UsuńA akurat to, że nie jest już Amandy opiekunem, to nic nie zmienia. Przecież traktowali się jak dwie bratnie dusze, najlepsi przyjaciele, najbardziej zżyte rodzeństwo i nie wierzę, że to, że już nie są ze sobą w ten sposób połączeni zmieniłoby coś ;)
A co do Lily - nikt nie miałby do niej i Jahmesa pretensji. Erik był fantastycznym facetem i na pewno znalazłby sobie inną żonę ;)
Odpowiedniczka Szoszannah nieźle by się wtedy wkurzyła:P
UsuńAle czemu? Mi się wydaje, że Erik umiałby ją udobruchać i zadowolić ;D
UsuńJakby Erik znalazł sobie inną żonę:p
UsuńNa pewno by sobie znalazł. Przecież całkiem zaradny z niego facet ;D
UsuńNo właśnie. Wkurzyłaby się:P
UsuńJak dobrze, że Amelia wyszła z tej trumny jak na razie bez szwanku, chociaż ludzka psychika jest pełnia tajemnic. Mam jednka nadzieję, że z Amelią już będzie dobrze. Zwłaszcza, że na horyzoncie pojaiwła się Lara... Przebiegła lisica, szkoda tamtej wampirzycy i Andy'ego. Jestem teraz ciekawa jego stopnia zażyłości z tą dziewczyną, a także dalszych przygód Amandy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
PS. Nie musisz mnie informować, sama zaglądam na bloga.
A wampirza psychika jest jeszcze bardziej tajemnicza od ludzkiej:P
UsuńOj to jeszcze bardziej dałaś mi do myślenia :)
UsuńPS. Czekam na rewanż pod nowym postem :)
To dobrze, myślenie rozwija;p
UsuńIlość imion mnie przytłacza. Interesująca jest ta porywczość Andy'ego ;)
OdpowiedzUsuń