Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

15.01.2014

Rozdział XIV - Podziemny loch

   Przerwała nam Amy, wołając na obiad. Po posiłku wróciłyśmy do pokoju. Karolina usiadła wygodnie, zerkając na mnie z oczekiwaniem.
   - Jeśli Arthur stracił kontakt z żoną, to może się skończyć tragicznie – stwierdziła z niepokojem. - Mam nadzieję, że naprawdę jest w tych podziemiach.
   - Od czasu, gdy był tam pałac, minęło czterysta lat, dlatego nikt już nie pamiętał, co kiedyś było w tamtym miejscu. Ja za to pamiętałam doskonale. Było to jedno z pierwszych miejsc, jakie odwiedziłam, gdy po raz pierwszy przybyłam do Londynu. Dziwię się tylko, że tak późno przyszło mi ono na myśl...


   - Jak to: straciłeś z nią kontakt? Nie słyszysz jej myśli? Zablokowała je? Coś jej się stało? - zasypałam Arthura pytaniami. Pokręcił głową.
   - Wciąż czuję, że tam jest. Ale nie rozmawia ze mną. Całkiem się ode mnie odcięła. Nie rozumiem czemu, jeszcze wczoraj rozmawialiśmy jak zawsze...
   - Musimy coś zrobić. - Rose rozpaczliwie próbowała opanować ogarniającą ją panikę.
   - Szukaliście w podziemnym pałacu? - spytałam ich.
   - Myślałem o tym, ale został zasypany czterysta lat temu, gdyby ktoś go odkopał, z pewnością byśmy wiedzieli – stwierdził Arthur.
   - A loch? Ten, w którym Oliver uwięził Martina?
   Mąż Amelii zastanawiał się przez chwilę. W sali zapanowała cisza; wszystkie wampiry wpatrywały się w nas z napięciem.
   - Masz rację, tam nie sprawdzaliśmy – powiedział powoli najstarszy wampir z rodu. - A Otton mógł mieć tam swoją kryjówkę.
   - W takim razie idziemy do Stanleya! - ożywiła się Rose. - Przekażcie pozostałym, by stawili się za kwadrans w głównym gabinecie – zwróciła się do wampirów i wyszła pierwsza, za nią ja, Felicia i Arthur. Błyskawicznie pokonaliśmy długi korytarz i już po chwili Rose wpadła bez pukania do gabinetu męża.
   Oprócz Stanleya był tam Nicolas, który siedział wygodnie w fotelu, czyszcząc broń.
   - Stan, nie sprawdziliśmy jednego miejsca w Londynie. Pod Tower of London. Tam może być zakopana mama! I nie chodzi mi o sam pałac, lecz o loch.
   - Loch? Możemy spróbować, tam nie szukaliśmy – przyznał mężczyzna, wstając z fotela.
   - Teraz jest dzień, a my musimy czekać do zmroku. Może twoi ludzie mogliby to sprawdzić...?
   - Chcesz, żebyśmy w kilka godzin przejechali z Camborne do Londynu? - Nicolas przerwał swoje zajęcie, zerkając na Rose. - Zapominasz o jednym małym szczególe, stryjenko. Ludzie to nie wampiry.
   - Och. No tak. - Rose zrezygnowana usiadła w fotelu obok i zrobiła bezradną minę.
   - Za chwilę zapadnie zmrok, a wtedy się tam udamy – zwróciłam się do niej. - Błyskawicznie dotrzemy na miejsce. Jeśli Amelia tam jest, wykopiemy ją jeszcze tej nocy.
   Nicolas odłożył broń, wstał i zerknął na korytarz, gdzie już schodziły się wampiry.
   - Szykuje się jakieś zebranie? - zapytał.
   - Tak, bardzo prawdopodobne, że znajdziemy dziś mamę, powinni o tym wiedzieć – odparła Rose. Stanley zmarszczył brwi.
   - Pozwoliłem Iratu wejść do naszego domu, by Amanda mogła poznać swój ród, ale nie życzę ich sobie w gabinecie.
   - Nie zabijają niewinnych! - zaprotestowała jego żona.
   - A ja chętnie ich poznam. - Nicolas wyciągnął długi naostrzony kołek. Zerknęłam na niego, unosząc brwi.
   - Tyle wrednych, złych i żądnych niewinnej krwi wampirów kręci się po okolicy, a ty ostrzysz kołki na moją rodzinę? - Założyłam ręce, spoglądając na niego. Wzruszył ramionami i schował kołek.
   - Mam wrażenie, że te złe gdzieś się przede mną pochowały, a cała reszta stale wchodzi mi w drogę – mruknął.
   - Biedny. Zaczynam ci współczuć – zażartowałam. Przez chwilę myślałam, że się zdenerwuje, ale zerknął tylko na mnie swoimi fiołkowymi oczami i uśmiechnął się lekko.
   - I słusznie. Jeszcze trochę i stracę robotę.
   - Amando, zaraz zaczniemy spotkanie, chodź tutaj – zwróciła się do mnie Rose, która najwyraźniej już przekonała męża i w ramach kompromisu postanowiła zrobić zebranie w holu przed gabinetem.
   - Dziękuję za sztylet, przydał się – zwróciłam się do Nicka i wyszłam na korytarz. Czekały tam już wszystkie wampiry z obu rodów.
   - Znaleźliśmy Amelię? - spytała Selene. Arthur pokręcił głową.
   - Jeszcze nie. Ale to bardzo możliwe. - Wyjaśnił w kilku słowach, co ustaliliśmy, dodając, że stracił kontakt z żoną.
   - Na pewno ją znajdziemy – powiedziała pewnym głosem Rosabel, żona Shane'a.
   - W każdym razie warto zbadać ten trop – mruknęła Annice.
   - Selene, Dominic, Marigold, Danielle i Karen – wy pójdziecie ze mną, tatą i Amandą – postanowiła Rose, która automatycznie przejęła dowodzenie. Nie miałam nic przeciwko; córka Amelii świetnie się do tego nadawała. - Wykopiemy to przejście. Jeśli znajdziemy mamę, Karen da znać telepatycznie Madalyn, a Marigold Johannie. Madalyn, Gabriel, Dayton i Easter – jeśli okaże się, że mama tam jest, pójdziecie po zwierzęta dla niej. Felicia i pozostali zostaną tutaj, Johanna będzie was informować, co się dzieje. - Zerknęła na mnie. - To chyba rozsądny plan?
   - Zdecydowanie – przyznałam. - Musimy tylko poczekać na zmierzch.
   Dzień jak zwykle ciągnął się niemiłosiernie. Uznałam, że Rose dobrze wybrała skład. Zadziorna Selene i wojownicza Danielle z pewnością przydadzą się w przypadku większych problemów. Rozsądny Dominic razem z Arthurem pohamują je w razie potrzeby. Marigold, opiekunka Johanny, będzie mogła przekazywać informacje, podobnie jak Karen swojej opiekunce. A ja, cóż – potrafiłam otworzyć trumnę śmierci.
   W końcu ostatnie promienie słońca zniknęły za horyzontem. Mężczyźni zabrali łopaty na plecy i ruszyliśmy w stronę stolicy Anglii.
   Błyskawicznie pokonaliśmy drogę do Londynu. Zanim jednak tam dotarliśmy, przed nami pojawiła się grupka wampirów, w takiej samej liczbie, jak nasza. Po obu stronach drogi były lasy, więc zatrzymaliśmy się tuż przed nimi. Z grupy wyszła wysoka, ciemnowłosa wampirzyca, ubrana w długą, prostą, purpurową suknię, idealnie dopasowaną do sylwetki, nieco szerszą u dołu. Proste włosy zaczesane miała do tyłu.
   - Doszły mnie pogłoski, że wróciłaś do Anglii z długiej podróży i jak widzę, były prawdziwe – zwróciła się do mnie, uśmiechając się lekko. - Witaj ponownie, podopieczna Erika.
   - Lara.  - Zmarszczyłam brwi.
   - To miło, że mnie jeszcze pamiętasz. Co u twojego opiekuna? Dawno go nie widziałam. - Stała z luźno opuszczonymi rękami, patrząc na mnie bez wrogości.
   - Erik nie żyje – odparłam cicho. - Zginął.
   - Och. - Skrzywiła się i odwróciła głowę. - Szkoda. - Kiedy znów na mnie spojrzała, jej wzrok nie wyrażał już takiej serdeczności. - Podobno zadajesz się z moim byłym, który teraz jest łowcą, opowiadał ci o mnie? Jest świetny, ale szybko się nudzi.
   - To ty skrzywdziłaś Nicka! - zawołała Rose, robiąc krok do przodu, a za nią Danielle, sięgając po broń.
   - Nie zranisz go więcej – warknęłam, przypominając sobie blizny na jego plecach.
   - Oho, zdaje się, że sama już go sprawdziłaś, Amando. A bierz go sobie, ja mam teraz inne sprawy na głowie. Skoro Erik nie żyje, to nie jesteś mi potrzebna.
   - Czego chciałaś od Erika? - spytałam, zerkając na otaczające Larę wampiry. Obserwowały nas, stojąc niemal bez ruchu.
   - To już nieaktualne. Pozdrów Keirana. I koniecznie Nicolasa. - Odwróciła się i pomknęła w las, a za nią reszta wampirów.
   - Co ona ma do Keirana? - zdziwiła się Karen, marszcząc brwi.
   - Nie mam pojęcia. - Spojrzałam pytająco na Rose, która również pokręciła głową.
   - Później będziemy się nad tym zastanawiać – odezwał się Dominic. - Czas nagli.
   Bez dalszej zwłoki ruszyliśmy w stronę Tower of London. Zanim tam dotarliśmy, postanowiłam sobie jak najszybciej porozmawiać z Keiranem. Lara najwyraźniej knuła coś niedobrego i być może on będzie w stanie określić, co takiego wymyśliła.
   Zatrzymaliśmy się na tyłach dawnego więzienia, gdzie kiedyś było przejście do podziemnego pałacu Andy'ego.
   - To tam. - Arthur odwrócił się w lewo. Jako jedyny z nas znał przejście do tych lochów. - Tam były. - Wskazał na gęstwinę krzaków, rosnących tuż przy murze, oddzielającym Tower od otaczającej go Tamizy.
   - Trzeba ściąć krzaki – postanowiła Danielle, po czym wyjęła sztylet i energicznie wzięła się za ścinanie. Arthur i Dominic pospieszyli jej z pomocą. Ze względu na wąskie przejście, pozostali musieli tylko stać i czekać.
   - Są drewniane drzwiczki! - zawołał Arthur i zanim zdążył wyjaśnić, że za nimi jest tylko mur, Danielle rozwaliła je jednym uderzeniem. - Spokojnie, przejście jest pod nimi, nie za nimi – mruknął, zerkając na wojowniczą potomkinię siostry Felicii.
   - To bierzmy się za kopanie! - zawołała Selene, zdejmując łopatę z pleców Dominica, ale zanim zabrała się do pracy, syn Paula wyjął jej narzędzie z rąk.
   - Pozwól, droga Selene, że mężczyźni zajmą się kopaniem.
   - Ja zrobiłabym to szybciej – prychnęła brunetka, próbując zabrać mu łopatę. Rose przewróciła oczami.
   - Odpuść, Selene. Mężczyźni muszą mieć poczucie siły, a przy takich wampirzycach jak my, to nie jest takie proste. Niech kopią.
   - Skoro tak – mruknęła brunetka, puszczając łopatę. Dominic pokręcił głową, ale powstrzymał się od komentarza.
   - Co z Amelią? - spytałam Arthura, który spojrzał na mnie bezradnie.
   - Nadal się nie odzywa – odparł i wrócił do kopania. Już po chwili ziemia zrobiła się płytka i naszym oczom ukazał się niewielki tunel.
   - Jak mieliby przenieść tędy trumnę z Amelią? - spytała Marigold, marszcząc czoło z namysłem. - Musieliby mieć inne wejście albo znacznie poszerzyć tunel.
   - Niekoniecznie – zaprzeczyłam. - Spójrz, zmieści się tutaj trumna. Jeśli dalej jest szeroko, mogli ją wnieść. Ale jeśli trzeba się czołgać, to faktycznie wątpliwe – dodałam ciszej.
   - Jakieś czterysta lat temu weszła tutaj tylko Sophia, więc nie wiem, jak jest tam na dole – powiedział niepewnie Arthur, zaglądając do środka.
   - Sprawdźmy – postanowiła Rose i wsunęła się w niewielki otwór, który wyraźnie schodził na dół. Już po chwili usłyszeliśmy jej pełen nadziei głos. - Szerokie przejście i widzę ślady! Chodźcie!
   Danielle wsunęła się zaraz za córką Amelii, a po niej ja. Ześlizgnęłam się w dół i wylądowałam na twardej ziemi. Tak jak mówiła Rose, dostrzegłam na niej bardzo niewyraźne ślady obuwia.
   Za mną zeszła Selene, potem Karen, Marigold, Dominic i Arthur. Szliśmy długim korytarzem, zerkając co chwila na ślady. Ktoś z cała pewnością tędy przechodził; mieliśmy nadzieję, że były to wampiry niosące trumnę.
   Dotarliśmy do drzwi, które wydawały się szczelnie zamknięte.
   - To za nimi siedział Martin? - spytałam Arthura, który skinął głową.
   - Tak, dokładnie. - Podszedł bliżej i bez zbędnych ceregieli wyłamał drzwi, po czym ostrożnie wszedł do środka, a my za nim.
   Znaleźliśmy się w dużym pomieszczeniu, zaopatrzonym w kilka stołów, stołków i koców. Ściany były zabrudzone zaschniętą krwią i porośnięte pleśnią. Nigdzie nie było żadnej trumny.
   Przez chwilę rozglądaliśmy się bezradnie, jakby w nadziei, że jest gdzieś ukryta, Selene nawet zajrzała pod koce – bezskutecznie. Wtem coś mi przyszło do głowy.
   - Amelia jest zakopana, prawda?
   Na te słowa Dominic stanął na środku sali i zaczął kopać. Arthur bezzwłocznie sięgnął po swoją łopatę. W końcu ujrzeliśmy ludzkie ciała, wysuszone z krwi, a także kości, zasypane ziemią.
   - Tutaj zakopywali zwłoki. - Dominic westchnął z rezygnacją i spojrzał na Rose, potem na mnie.
   - Nie znam się co prawda, ale nie wyglądają na stuletnie – stwierdziła niepewnie Karen. - Są raczej świeże. Więc może trumna jest pod nimi...?
   - Coś na pewno jest. - Arthur uderzył łopatą w podłoże; rozległo się stuknięcie. Dominic energiczniej zabrał się do pracy i po parunastu sekundach widać było wieko trumny. Nadzieja zalała nasze serca.
   Już po chwili wyciągnęliśmy ją. Z pewnością nie była ona zwyczajna; poznałam to po dwóch lekkich wgłębieniach.
   Kiedy gorącokrwisty wampir chce zamknąć kogoś w trumnie śmierci, zamyka wieko, po czym kładzie na nie dłonie. Nie byłam do końca pewna, jak to działa i z pewnością nigdy nikogo bym tam nie zamknęła, ale z tego co wiedziałam, dzięki gorącej krwi, w wieku tworzyły się wgłębienia. Trumna zamykała się i nikt z wyjątkiem gorącokrwistych wampirów nie był w stanie jej ponownie otworzyć. Podobno próbowano kiedyś roztrzaskać ją na kawałki, ale rozpadła się siekiera. Zupełnie, jakby taka trumna była nie z drewna, lecz z żelaza. Raz próbowano poradzić sobie z nią za pomocą ognia; trumna zajęła się i spłonęła błyskawicznie, został z niej jedynie popiół, podobnie jak z wampira zamkniętego w środku.
   Krótko mówiąc, trumna śmierci była wtedy dla mnie tajemnicą, podobnie jak fakt, że nie odbijałam się w lustrze, choć nie potrafiłam tego logicznie wytłumaczyć. Na szczęście mogłam ją otworzyć i zrobiłam to – nie pierwszy i nie ostatni raz w życiu.
   Kiedy ułożono już trumnę na ziemi, podeszłam do niej. Miałam nadzieję, że w środku będzie Amelia. Arthur nadal nie potrafił się z nią porozumieć. Zanim ją otworzyłam, Selene mnie powstrzymała.
   - Musisz natychmiast się odsunąć, ponieważ nie wiemy do końca, kto jest w środku. Musimy też poczekać na pozostałych. - Spojrzała pytająco na Karen.
   - Już tu idą. Wyjdę po nich – zaproponowała.
   - Pójdę z tobą, nie powinniśmy chodzić tędy pojedynczo – stwierdziła Marigold. Rose skinęła im głową i obie wyszły.
   - To teraz decydujący moment – mruknęłam i położyłam obie dłonie na wgłębieniach. Poczułam przenikający mnie prąd i cofnęłam ręce, a wieko trumny gwałtownie odskoczyło.
   W środku była Amelia. Leżała nieruchomo z zamkniętymi oczami, ubrana w ciemną suknię, pobrudzoną zaschniętą krwią. Nie wiedziałam, czy była to jej krew, czy wroga. A może zwierzęca?
   - Amelia – szepnął Arthur. Jego żona powoli otworzyła oczy i wtedy poczułam ogromny lęk o swoją przyjaciółkę.
   Jej wzrok wyrażał jedynie pustkę.

83 komentarze:

  1. Na szczęście w końcu odnaleźli Amelie:) Tylko teraz czy to zamknięcie w trumnie nie wpłynie na nią negatywnie. Może krew Amandy coś tu zadziała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W jaki sposób krew Amandy może pomóc?:p

      Usuń
    2. Nie wiem ale może właśnie to krew gorącokrwistej może ocalić ją od tego stanu w którym teraz jest. Chyba z jakiegoś powodu własnie to tylko wampiry goracokrwiste mogą otworzyć i zamknąć wampira w trumnie.

      Usuń
    3. Ooo, ciekawy pomysł, bardzo ciekawy:D

      Usuń
  2. "- A ja chętnie ich poznam. - Nicolas wyciągnął długi naostrzony kołek." Nie sądziłam, że da radę zyskać u mnie jakiś plus, a jednak.
    Stanley'a - bez apostrofu.
    Wreszcie coś o trumnach... chociaż i tak nic nie wyjaśniłaś ;) (A ja mam już kolejne podobne pytania)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za to, że wyciągnął kołek?:P
      O właśnie, to mi się zawsze myli. Myślałam, że jak są dwie samogłoski po sobie to trzeba apostrof, a jak spółgłoska i samogłoska to bez...
      Pytaj, nie obiecuję, że na wszystko odpowiem, ale pytaj;)

      Usuń
    2. Za to, że naostrzony ;)
      Jeśli y jest po samogłosce i się je wymawia, to wydaje mi się, że nie trzeba: http://forum.mlingua.pl/archive/index.php/t-21776.html Ale mnie zawsze ktoś takie rzeczy wyłapywał, więc nigdy nie starałam się zapamiętać ;P
      Miałam pytać o lustra, ale podejrzewam, że będzie jak z trumną ;)

      Usuń
    3. Nicolas dba o swoją broń;p
      Aha, czyli chodzi o wymawianie:) Oki, postaram się pamiętać, dzięki;)
      Zwróć uwagę, co Amanda powiedziała: "była wtedy dla mnie tajemnicą" :))

      Usuń
    4. To się chwali ;)
      Zwróciłam, ale to, że powiedziała, że "była" to nie znaczy, że "teraz już nie jest" ;) Dobra, to z jaką prędkością oni się poruszają na długich dystansach?

      Usuń
    5. Pierwsza linijka dotyczy broni ;)

      Usuń
    6. Zorientowałam się:p
      Kiedyś to ustalałam, przyznam się, że nie pamiętam, musiałabym sprawdzić, ale jest to taka prędkość, że przy pełnym rozbiegu ludzie ich nie widzą;p

      Usuń
    7. To stwarza zagrożenie dla otoczenia ;P

      Usuń
    8. Z pewnością, ale myślę, że po paru wiekach praktyki udaje im się z nikim nie zderzać:P

      Usuń
    9. A początkujący mają ograniczenia prędkości? ;)
      (...nie, wolę tego nie rozważać, głowa mnie rozbolała ;) )

      Usuń
    10. :D
      (Dopiero teraz zauważyłam tytuł kolejnego rozdziału - zapowiada się ciekawie)

      Usuń
    11. Jak myślisz, o kogo chodzi?;)

      Usuń
    12. A mogę liczyć na podpowiedź? ;)
      Przy okazji: zazdroszczę motywacji :)

      Usuń
    13. Osoba w to zamieszana była w tym rozdziale;)
      Motywację dają mi czytelnicy;p

      Usuń
    14. Zamieszana czyli ścinana? Ale to nie będzie jakaś retrospekcja albo wspomnienie?
      I tak zazdroszczę (z głębi własnej niemocy twórczej) ;P

      Usuń
    15. Jak powiem to się domyślisz:p Nie, nie retrospekcja ani wspomnienie.
      Musisz znaleźć wenę;p

      Usuń
    16. Kurczę, a tak dobrze mi szło w dotychczasowych zgadywankach ;P
      Jeśli tylko się jakaś do mnie zabłąka, to obiecuję, że będę się nią opiekować ;)

      Usuń
    17. Aż za dobrze, jeszcze trochę, a za dużo byś się domyśliła:p
      Może sama jej poszukaj?;p

      Usuń
    18. Opcji jest dużo, a ja się w nowych bohaterach ciągle gubię... pomyślę nad ewentualnym nadszarpnięciem swojej reputacji ;)
      Weny są płochliwymi stworzeniami ;)

      Usuń
    19. A kogo z nowych bohaterów najlepiej pamiętasz?:)
      To trzeba ją szybko łapać, jak się trafi;p

      Usuń
    20. Stanleya :) I Nicka. Z wampirów Selene. Nie, trzeba do tego podejść inaczej. Nie "kogo" mieliby ściąć tylko "dlaczego". Jak się to wymyśli, to "kogo" powinno być oczywiste ;P Tyle teoria ;P
      Albo pisać mimo wszystko - później się już leci siłą rozpędu. Uskuteczniałam w przeszłości, ale trzeba przebrnąć przez pierwsze kilkanaście stron ;P Co jest ciężkie ;P

      Usuń
    21. "Dlaczego" to mogę lekko podpowiedzieć;p
      Też tak czasem mam, szczególnie, jak przede mną krótki termin do wstawienia rozdziału, wtedy siadam, zaczynam pisać i wena przychodzi;p

      Usuń
    22. Dawaj ;P (Później napiszę, czy dobrze podejrzewałam ;) )
      Nie mam terminów niestety ;)

      Usuń
    23. Jako ostrzeżenie;p
      To ustalaj sobie ^ ^

      Usuń
    24. Ah, czyli Andy znowu szaleje.
      To nie takie proste - mogę ustalić, ale to nic nie da, skoro wiem, że mogę zawsze ustalić inaczej ;P

      Usuń
    25. Myślisz, że to Andy kogoś zabije?:p
      To potrzebna Ci samodyscyplina;p

      Usuń
    26. Niekoniecznie osobiście, ale to on zabija z zemsty i dla ostrzeżenia w tym gronie. Z bonu raczej nikt się nie posunie do ścięcia ot tak, bo Amanda się oburzy. Nawet gdyby było to związane z Amelią. Z ludzi...? Nick pewnie nie ścina, tylko zabija inaczej. Stanley... ewentualnie. Chyba, że wrócisz do spisku Lary, ale to prognozuję na później ;P
      Może się przydać ;P

      Usuń
    27. Ja się tu rozpisuję, a ty tak wstrzemięźliwie... ;P

      Usuń
    28. Mam Ci zdradzić przed wstawieniem rozdziału, kto komu obetnie głowę?:p Tego nie zdradziłam nawet mojemu narzeczonemu ^ ^ Ale zgadywać możesz;p

      Usuń
    29. Nie śmiałabym być lepiej poinformowana od narzeczonego ;P Ale powiedzieć czy w dobrym kierunku zmierzam możesz ;P (Albo chociaż dlaczego to moje zmierzanie doczekało się określenia "ciekawe" ;) )

      Usuń
    30. W jednym zdaniu byłaś całkiem blisko;p

      Usuń
    31. Tylko w jednym?! Idę się załamać ;P

      Usuń
    32. No dobra, przeczytałam jeszcze raz i jednak w dwóch:P

      Usuń
    33. Kamień z serca ;P

      Usuń
    34. No widzisz;p nie jest tak źle;P

      Usuń
  3. Rozdział po prostu bomba!
    Dobrze, ze Amelia została odnaleziona. Ale martwi mnie l, jak to ujelas, pustka w jej wzroku. Mam nadzieję, że jest silniejsza od Kate, ale mam dziwne przeczucie, że tak długi pobyt w tej trumnie pozostawi ślady.
    I zastanawia mnie czego może chcieć Lara od Keirana??
    Pozrdawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lara chyba wszystkich zaintrygowała w tym rozdziale;p

      Usuń
    2. Może to kolejna wampirzy, która na niego leci? Albo coś knuje na spółkę z Keiranem? Opcji jest wiele :-D

      Usuń
    3. Na pewno coś knuje, a z kim, to się jeszcze okaże;p

      Usuń
    4. Hmm.. Zastanawiam się też czego chciała Lara od Ericka? Mam wrażenie jakby jego śmierć potrzebowała jej plany.
      Bo domyślam się, Że to z Keiranem się jeszcze wyjaśni.

      Usuń
    5. Poprawka: zamiast potrzebowała, miało być pokrzyżowała. Sorry autokorekta :-(

      Usuń
    6. Pewnie piszesz z komórki? Owszem, miała pewne plany co do niego;) ale wszystko się w końcu wyjaśni;p

      Usuń
    7. Tak, z komórki. Komputera nadal brak. Ale ciągle mogę czytac i komentować :-D
      Pół nocy nie spałam, bo zastanawiałam sie co też ta Lara kombinuje, i czego chce od Keirana. I Erica. Mam złe przeczucia. Nie wiem czemu :-/

      Usuń
    8. Ojej to przeze mnie się nie wyspałaś, niedobrze:/
      Masz jakiś pomysł, co Lara może kombinować?;p

      Usuń
    9. No właśnie nie, nic konkretnego. Same spekulacje. I to nieprawdopodobne. Tak to już u mnie jest.
      Poczekam na rozwój wydarzeń :-D

      Usuń
    10. Na razie jest za mało podanych informacji, by odgadnąć, czego chce Lara;)

      Usuń
  4. Ojej! Po pierwsze dziękuję za dedykację, chociaż wydaje mi się, że ostatnio na to nie zasłużyłam :(.
    Mam nadzieję, że Amelia poczuje się niebawem lepiej. No i zaintrygowała mnie Lara. Czego ona mogła chcieć od mojego zmarłego męża?! :O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam nadzieję, że troszkę Cię zmotywuję;p
      A to się okaże.
      Jego śmierć chyba trochę pokrzyżowała jej plany;P

      Usuń
  5. Jeeeest :D Amelia odnaleziona :P i ciekawe co chciała Lara...

    OdpowiedzUsuń
  6. O jaaaa! Szczena mi opadła :) Boskie, szkoda tylko, że trzeba czekać na kolejny rozdział. Biedna Amelia. A co do Lary, to coś czuję, że jeszcze się pokaże. Ta kobieta to samo zło.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze ze znalezli Amelie, tylko martwi mnie ten pusty wzrok. Czyzby stracila uczucia i przerzuci sie na ludzi? Nwm czego Lara chciala od Erika ani czego bedzi chciala od Amandy(bo pewnie bedxie chciala) ale mile i przyjemne to raczej nie bedzie :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W trumnie śmierci traci się rozum, nie uczucia:p Czytałaś Trumnę śmierci na Wampirzych opowieściach?:)
      Lara raczej nie jest wampirzycą, która ma miłe i przyjemne pomysły;p

      Usuń
    2. No wiem ze rozum ale mogla sie tak totalnie wylaczyc :) Tak czytalam :) Alez Lara ma mile pomysly...mile tylko dla niej :D

      Usuń
    3. To byłaby z niej obłąkana wampirzyca:p
      Dla ludzi na pewno niezbyt miłe:P

      Usuń
  8. no i jak byłaby obłąkana to mogłąby się przerzucic na ludzi albo nawet a wampiry.Wampir-kanibal hahahaha :) A tam ludzie byleby wampiry przeżyły XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już było. W TVD. A ja nie ściągam cudzych pomysłów. Oglądasz TVD?

      Usuń
  9. Oglądam troche ale bardziej chodzilo mi nie o pozywianie sie tylko zeby dostala krecka i zaczela zabijac swoich XD ale to raczej tez nie przejdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No ale tak na chwile, a potem, żeby szalenstwo jej minęło albo nie lepiej nie ale byłoby ciekawie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwilowe szaleństwo? To ma Kate, czasem jest normalna, a czasem jej odbija:p

      Usuń
  11. Oj tam oj tam, to mogłaby miec jednorazowy wyczyn na przykład zabije 100 ludzi i odzyska normalność XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty byś odzyskała normalność jakbyś zabiła 100 ludzi?:p

      Usuń
  12. No w sumie... ale to inaczej 10 złych wampirów? To nie tak znowu wiele :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak Ty to liczysz, że ze stu ludzi wyszło Ci 10 wampirów? To chyba jakaś wyższa matematyka, bo nie łapię:P

      Usuń
  13. Nie bo jak zabiłaby 100 złych wampirów to nie byłoby potem z kim walczyć i byłoby nudno XD A jak zabiłaby tylko 10 albo 20 to byłoby ich mniej ale jednak by byli :D Tak wiem wyższa matma XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że na świecie było wtedy tylko 100 złych wampirów?:p W takim razie łowcy szybko by się z nimi uporali;p

      Usuń
    2. nie no pewnie było ih więcej ale no wiesz dobre wampiry sa fajne ale złe tez więc szkoda by było zmarnowac ich aż 100 a 0/20 to po prostu normalnie w bitwie czy coś :D

      Usuń
  14. Już zapomniałam jak ciekawą postacią jest Nicolas :)

    OdpowiedzUsuń