Przerwało nam pukanie Amy.
- Za chwilę będzie obiad – poinformowała nas. - Zrobiłam krokiety.
- Świetnie, uwielbiam je – ucieszyła się Karolina. Kiedy jej mama wyszła, spojrzała na mnie zamyślona. - Szkoda mi trochę Kate. Mam nadzieję, że jej przeszło i wróciła do normalności? I trochę obawiam się o Amelię, chyba nie zwariowała?
- Na szczęście miała Arthura. Mógł z nią rozmawiać, choć wciąż pozostawał największy problem – głód... - Zamilkłam na chwilę, po czym podjęłam opowieść.
Kate się zmieniła. Na pozór wciąż była taka sama, ale zaniki pamięci świadczyły o tym, że pobyt w trumnie śmierci wywarł na niej spory wpływ.
Kiedy Andy na chwilę zostawił nas same, przyjrzałam jej się uważnie.
- Mogę ci jakoś pomóc? - spytałam cicho. Spojrzała na mnie ciemnozielonymi oczami, z których wyzierał smutek.
- Nie wiem. - Dotknęła lekko mojej dłoni. - Wiesz, ja nie mogę nikomu ufać. Z wyjątkiem Andy'ego, ale to co innego. Gdybym zaufała komuś, może to by pomogło... nie wiem... - Odwróciła głowę i popatrzyła w okno zamyślonym wzrokiem.
- Może opowiesz mi wszystko? - Ścisnęłam lekko jej dłoń. Pokręciła głową.
- Nie jestem jeszcze gotowa. Ale dziękuję. - Przytuliła mnie lekko.
- Masz ogromne wsparcie w Andym, jesteście już razem przez cztery wieki, wasza miłość jest bardzo silna – stwierdziłam. W jej oczach dostrzegłam lekki błysk.
- Kłócimy się, rozstajemy, ale i tak do siebie wracamy. - Uśmiechnęła się, przymykając oczy. Siedziała tak w milczeniu, dopóki nie wrócił Andy.
Wyszłam razem z władcą. Rozumiałam już jego gniew. Wampirzyca, którą tak bardzo kochał, została skrzywdzona. Aczkolwiek zemstę musiał odłożyć na później.
- Gdzie Otton mógł zakopać Amelię?
Spojrzał na mnie i zatrzymał się w korytarzu.
- W ostatnim miejscu, w jakim moglibyśmy jej szukać. Kate ukryto w grobowcu waszego rodu. Przeszukano już dawno wszystkie grobowce – uprzedził moje pytanie – oraz groby, cmentarze, nawet piwnice przy kościołach. Znając Ottona, pewnie ukrył ją tak, by w żaden sposób nikt na to nie wpadł.
- Czas płynie, a moja przyjaciółka się męczy. Musimy znaleźć tę kryjówkę – odparłam stanowczo.
- Cały czas szukamy.
- Nie wierzysz, że ją znajdziemy? - Spojrzałam na niego, marszcząc brwi.
Nie odpowiedział, wzruszył tylko ramionami i ruszył przed siebie.
- Będziemy jej szukać, przynajmniej dopóki Arthur ma z nią kontakt. A teraz chętnie dowiedziałbym się czegoś o tobie. - Zerknął na mnie. - Gdzie zgubiłaś opiekuna?
- Erik zginął w Ameryce.
Wampir skrzywił się lekko.
- Szkoda go, porządny był z niego wampir.
Nagle usłyszeliśmy brzęk tłuczonego szkła. Ruszyliśmy przed siebie, zatrzymując dopiero w sali, gdzie zostawiłam Karen i Selene.
Ta ostatnia okazała się sprawcą całego zamieszania. Stała z flakonem w ręce, naprzeciwko niej jakaś jasnowłosa wampirzyca, a między nimi ciemnowłosy mężczyzna – Keiran. Za Selene stała Karen, mało dyskretnie wpatrując się w niego.
- Odsuń się, bo tobie też się oberwie! - warknęła wnuczka Victorii do wampira. Jej przeciwniczka obnażyła kły, ściskając w dłoni maleńki nożyk.
- Chyba sobie żartujecie – mruknęłam i ruszyłam w ich stronę. Selene wzruszyła ramionami, odstawiając flakon, lecz nie spuszczając wzroku z wampirzycy.
- To nie ja wyciągnęłam broń.
- Adelaine, co to ma znaczyć? - spytał Andy. Wampirzyca zrobiła duże oczy. Wyglądała na jakieś siedemnaście lat.
- Sprowokowała mnie! Prawda, Keiran? - Spojrzała na wampira, który wzruszył ramionami bez słowa. Stanął ponownie z boku, starannie omijając wzrok Karen.
- Mniejsza z tym. Idziemy na polowanie – zwróciłam się do moich wampirzyc.
Andy skinął mi głową na pożegnanie. Udałyśmy się do lasu. Kiedy wszystkie trzy już się posiliłyśmy, wnuczka Victorii w końcu poruszyła temat, który zapewne bardzo ją nurtował.
- Kto wygrał tę walkę? Nie wierzę, że tak nagle oboje się poddaliście. Poza tym, widziałam ranę na twoim ramieniu i na jego gardle. Ty zwyciężyłaś, prawda, Pierwsza Bonu?
Wzruszyłam ramionami.
- Doszliśmy po prostu do porozumienia. Nie przybyłam, by narobić sobie wrogów. Każda pomoc się przyda, by odnaleźć Amelię.
- Nie ufaj mu – ostrzegła wampirzyca.
- Nie ufam. Ale nam pomoże.
- Tylko ty możesz pomóc, Amando. - Selene spojrzała na mnie wymownie.
- Pomogę – obiecałam. Nie wiedziałam jeszcze jak, ale byłam pewna, że uda mi się odnaleźć przyjaciółkę.
Szłyśmy przez chwilę w milczeniu. Ścieżka prowadziła przez las, panował tu spokój i cisza. Księżyc świecił mocno, choć jego blask z trudem przedzierał się przez gałęzie drzew. Jednakże ciemność absolutnie nam nie przeszkadzała.
Zerknęłam na Karen. Szła w zamyśleniu.
- Opowiesz mi, jak to było z tobą, Lucy i Keiranem? - przerwałam otaczającą nas ciszę.
- O, dobrze to ujęłaś – skomentowała Selene. Karen przewróciła na nią oczami i podeszła bliżej mnie.
- Ja i moja siostra byłyśmy ze sobą od zawsze bardzo zżyte – zaczęła. - Byłyśmy takie same. Różnimy się nieco charakterem, bo Lucy zawsze miała zwariowane pomysły, w które mnie wciągała, ale to właśnie w niej lubiłam. Kiedy przesadzała, ja jedna potrafiłam przemówić jej do rozsądku.
- Brakuje ci jej – stwierdziłam. Skinęła głową.
- Bardzo. Zaczęło się od tego, że ponad rok temu poznałyśmy Keirana. Nie miałyśmy wtedy jeszcze pojęcia o istnieniu wampirów. Mieszkałyśmy sobie spokojnie u cioci, ponieważ nasi rodzice zmarli kilka lat temu. Dzieliłyśmy się wszystkim: od posiłków, przez wspólne ubrania, zainteresowania, po... chłopców. Miałyśmy dokładnie taki sam gust i wyglądałyśmy tak samo, więc często spotykałyśmy się z nimi na zmianę.
- Okłamywałyście ich? - spytałam.
- Tak. - Karen westchnęła i pokręciła głową. - To było dziecinne, niedojrzałe i nie w porządku, ale wtedy wydawało nam się zabawne.
- To samo zrobiłyście z Keiranem? - odgadłam.
- Owszem. Ja pierwsza go poznałam. Poszłyśmy z Lucy na jagody, ale przypadkiem się rozdzieliłyśmy. Zaczęłam jej szukać, lecz zabłądziłam. Powoli zapadał zmrok. Natknęłam się na wilka, co pewnie skończyłoby się dla mnie tragicznie, gdyby nie to, że zanim dosięgnął mnie swoimi zębami, coś rzuciło się na zwierzę i zobaczyłam tylko lejącą się krew. Byłam w szoku. Wtedy przybiegł Keiran, otoczył mnie ramionami i zaczął uspokajać. Zaprowadził mnie do domu, tłumacząc, że wilka nie zaatakował żaden potwór, tylko inne dzikie zwierzę, choć byłam pewna, że widzę kobietę. Lucy by w to nie uwierzyła, ale ja wolałam tę bardziej realną wersję. - Odgarnęła włosy, które wiatr uparcie nawiewał jej na twarz i kontynuowała. - Okazało się, że Lucy zebrała kilka osób i szukała mnie po lasach. Na szczęście ciotce udało się ją zmusić, żeby na noc wróciła do domu. Cieszyłam się, że nie błądziła niepotrzebnie. Opowiedziałam jej całą historię ze wszystkimi szczegółami. A kilka dni później... Keiran wrócił.
- Ale zastał Lucy – uzupełniła Selene, najwyraźniej dobrze zapoznana z tą historią.
- Właśnie. Mnie wtedy nie było. Lucy oczywiście podała się za mnie i poszła z nim na spacer. Potem opowiedziała mi wszystko ze szczegółami. Pierwszy raz byłam na nią zła. Nie chciałam dzielić się Keiranem, ale za bardzo kochałam Lucy, by jej tego odmówić. Ustaliłyśmy więc, że będziemy spotykać się na zmianę.
- Nie zorientował się? - spytałam, coraz bardziej zaciekawiona tą historią.
- Nie. Dziwił się tylko, że jednego dnia potrafię być roztrzepana, energiczna, a innego spokojna i opanowana. To mnie po raz pierwszy pocałował, pamiętam, jak Lucy nie mogła się potem doczekać spotkania.
- Nie byłaś ani trochę zazdrosna? - zdziwiłam się.
- Byłam. Ale ja i Lucy... jesteśmy bliźniaczkami. Od zawsze miałyśmy wszystko wspólne. Nie wyobrażałam sobie, żeby mogło być inaczej.
- A co na to wasza ciotka? Nigdy was nie zdemaskowała?
Selene prychnęła na te słowa.
- Ich ciotki więcej nie było w domu, niż była.
- To prawna – przyznała Karen. - Opiekowała się nami z obowiązku, ale zupełnie jej nie obchodziło, co robimy i z kim się spotykamy. Miała własne życie.
- Dodajmy, że bujne życie towarzyskie – wtrąciła wnuczka Vici, ale zamilkła po spojrzeniu Karen.
- Nie jest zła, po prostu ma taki charakter. Pół roku później – podjęła opowieść – ponownie spotkałam Lenę, która za pierwszym razem obroniła mnie przed wilkiem. Spacerowałam z Keiranem, gdy stanęły nam na drodze złe wampiry, trzymające z Ottonem. Wtedy dowiedziałam się o ich istnieniu. Keiran próbował nas bronić. Wyciągnął krzyżyk i zagroził, że jest z potężnego rodu Cravenów; to sprawiło, że się zawahali. W końcu jednak uznali, że zaryzykują i byłoby po nas, gdyby nie pojawiła się Lena z Benjaminem.
- Byli parą – wyjaśniła Selene. W jej głosie usłyszałam smutek. - Zginęli oboje.
- Przykro mi. - Zerknęłam na nią. Najwyraźniej ich lubiła.
- W wojnie wampirów – dodała Karen. - Kiedy tamtego dnia pojawili się i zasłonili nas przed atakiem Iratu, powiedzieli im wprost: jeśli nas zaatakują, Bonu się z nimi policzą. Wiedzieli, że byli wystarczająco liczni, by to zrobić. Gdy po powrocie do domu opowiedziałam o wszystkim Lucy, trudno jej było uwierzyć, lecz już na następnym spotkaniu osobiście poznała Lenę, Benjamina i sporo innych Bonu.
- Kochałaś Keirana? - spytałam.
- Nadal go kocham – przyznała Karen bez wahania.
- A Lucy?
- Również go kochała. Ale to nas nie dzieliło, raczej łączyło. Podzieliło nas co innego. - Westchnęła. - Kłamstwo. - Zamilkła na chwilę. - Pół roku później poprosił ją o rękę. Właściwie to nie do końca ją; raczej nas. A Lucy zawsze była zbyt spontaniczna.
- Zgodziła się – odgadłam.
- Tak. Kiedy mi się przyznała, obie byłyśmy przerażone. To był moment, w którym powinnyśmy go zostawić, lecz nie potrafiłyśmy tego zrobić. Kochałyśmy go zbyt mocno. Lucy zaproponowała, żebyśmy przemyślały to do przez okres zaręczyn. Właściwie to wyjście było proste: jedna z nas mogła zrezygnować. Wiedziałyśmy jednak, że nie możemy tego zrobić. I nie chodziło tu o to, że żadna z nas nie chciała, raczej o świadomość tej, która zostałaby jego żoną, wiedząc, że druga musiała się poświęcić i jest nieszczęśliwa.
- I co zrobiłyście? - Wyszłyśmy z lasu i zatrzymałyśmy się na polu, obok wielkich głazów. Otrzepałam powierzchnię jednego z nich i usiadłam; wampirzyce zrobiły to samo.
- Keiran musiał zostać wampirem – kontynuowała Karen. - Nie z powodu zapachu, lecz dlatego, że zaczął chorować. Nie wiedział, jak wiele życia przed nim – rok, dziesięć czy pięćdziesiąt. Wiedział tylko, że jego kości stają się słabe. Dlatego Lena zgodziła się go przemienić bez zgody rodu; nie był umierający, lecz nie chciał spędzić młodości w łóżku, do czego pewnie by w końcu doszło. Początkowo nie miałam o tym pojęcia. Pewnego dnia zabrał Lucy na wycieczkę, z której wróciła inna, jakby odmieniona. Byłam pewna, że coś ukrywa. Dowiedziałam się też, że spotkała się z nim poza kolejnością, bez mojej wiedzy, a kiedy poprosiłam o wyjaśnienie, zaczęła przepraszać. W końcu znalazłam zapis w jej notatniku, który starała się przede mną ukryć; była tam data i godzina. Poszłam do Keirana bez jej wiedzy i dowiedziałam się, że tego dnia miała stać się wampirzycą. Poznałam też prawdę o jego chorobie; okazało się, że Lucy o tym wiedziała.
- Czyli złamała wasz bliźniaczy pakt – podsumowałam.
- Owszem. Poczułam się głęboko zdradzona i podjęłam fatalną decyzję: poprosiłam Keirana, żeby przemienił mnie jeszcze tego samego dnia. Udaliśmy się do miejsca, gdzie nigdy wcześniej nie byłam, wiedziałam więc, że Lucy nas nie znajdzie. Lena zmieniła Keirana, a mnie Madalyn. Po zmroku umarłam i narodziłam się na nowo.
- Żałowałaś? - Spojrzałam na nią. Skinęła głową.
- Do tej pory żałuję. Wiem, że gdyby Lucy nie próbowała zrobić tego samego za moimi plecami, nigdy by do tego nie doszło, ale faktem jest, że ja też mogłam pomyśleć, zanim to zrobiłam.
- Co na to Lucy?
Karen oparła się o skałę.
- Kiedy wróciłam, była wściekła. Zaproponowałam, że ją przemienię. Madalyn nie grzebała w moich myślach bez pozwolenia – obiecała mi to – więc nie miała pojęcia o Lucy. Ale moja bliźniaczka się nie zgodziła, twierdząc, że już nie możemy mieć go obie. Była na mnie za bardzo zła. Wyszła, zanim się zorientowałam, co chce zrobić, a ponieważ był dzień, nie mogłam jej powstrzymać. Poszła do Keirana i wyznała mu prawdę: jak go okłamywałyśmy, jak obie się w nim zakochałyśmy i jak bardzo ona go kocha. Kiedy poszłam do niego po zmroku, nie chciał mnie widzieć. Powiedziałam, że go kocham i że zawsze będę na niego czekać z nadzieją, że kiedyś mi wybaczy.
- Myślisz, że to zrobi? - spytałam, zerkając na nią.
- Nie wiem. Nie zasłużyłam na to. - Wampirzyca skuliła się i popatrzyła przed siebie smutnym wzrokiem. - Straciłam siostrę, życie i mężczyznę, którego kocham.
- Ale nadal nie rozumiem, czemu Keiran jest Iratu – stwierdziłam.
- To ma związek z jego matką – odezwała się Selene. - Lissa nie mogła się pogodzić, że jej jedyny syn został wampirem. Po poważnej kłótni Keiran się wyprowadził, a kiedy dowiedział się o bliźniaczkach, postanowił dać sobie spokój z panowaniem nad swoim pragnieniem i zaczął pić ludzką krew.
- A czemu przyłączył się do Andy'ego?
Selene wzruszyła ramionami.
- Tego nie wiem tak do końca. Możliwe, że Andy coś mu obiecał. Keiran przyłączył się do niego w czasie wojny wampirów, po śmierci matki. Wydaje mi się, że ma jakiś cel.
- Albo po prostu chce być jak najdalej ode mnie – mruknęła Karen.
- Przesadzasz. - Wnuczka Victorii wzruszyła ramionami.
- Nigdy nie próbowałaś pogodzić się z Lucy? - spytałam Karen. Wampirzyca wstała i spojrzała na mnie w zamyśleniu.
- Wie, gdzie mnie szukać, jeśli zechce się pogodzić. To ona pierwsza skłamała i ona powinna pierwsza wyciągnąć rękę na zgodę. - Ruszyła w stronę miasta, za nią Selene. Wstałam i podążyłam za nimi, rozmyślając nad historią bliźniaczek.
Byłam pewna, że Keiran faktycznie ma jakiś cel, trzymając się władcy wampirów i nie jest nim ucieczka od Karen. Postanowiłam porozmawiać z nim przy najbliższej okazji. Póki co jednak – miałam teraz inny cel, ważniejszy, niż cokolwiek innego.
Odnaleźć Amelię.
- Za chwilę będzie obiad – poinformowała nas. - Zrobiłam krokiety.
- Świetnie, uwielbiam je – ucieszyła się Karolina. Kiedy jej mama wyszła, spojrzała na mnie zamyślona. - Szkoda mi trochę Kate. Mam nadzieję, że jej przeszło i wróciła do normalności? I trochę obawiam się o Amelię, chyba nie zwariowała?
- Na szczęście miała Arthura. Mógł z nią rozmawiać, choć wciąż pozostawał największy problem – głód... - Zamilkłam na chwilę, po czym podjęłam opowieść.
Kate się zmieniła. Na pozór wciąż była taka sama, ale zaniki pamięci świadczyły o tym, że pobyt w trumnie śmierci wywarł na niej spory wpływ.
Kiedy Andy na chwilę zostawił nas same, przyjrzałam jej się uważnie.
- Mogę ci jakoś pomóc? - spytałam cicho. Spojrzała na mnie ciemnozielonymi oczami, z których wyzierał smutek.
- Nie wiem. - Dotknęła lekko mojej dłoni. - Wiesz, ja nie mogę nikomu ufać. Z wyjątkiem Andy'ego, ale to co innego. Gdybym zaufała komuś, może to by pomogło... nie wiem... - Odwróciła głowę i popatrzyła w okno zamyślonym wzrokiem.
- Może opowiesz mi wszystko? - Ścisnęłam lekko jej dłoń. Pokręciła głową.
- Nie jestem jeszcze gotowa. Ale dziękuję. - Przytuliła mnie lekko.
- Masz ogromne wsparcie w Andym, jesteście już razem przez cztery wieki, wasza miłość jest bardzo silna – stwierdziłam. W jej oczach dostrzegłam lekki błysk.
- Kłócimy się, rozstajemy, ale i tak do siebie wracamy. - Uśmiechnęła się, przymykając oczy. Siedziała tak w milczeniu, dopóki nie wrócił Andy.
Wyszłam razem z władcą. Rozumiałam już jego gniew. Wampirzyca, którą tak bardzo kochał, została skrzywdzona. Aczkolwiek zemstę musiał odłożyć na później.
- Gdzie Otton mógł zakopać Amelię?
Spojrzał na mnie i zatrzymał się w korytarzu.
- W ostatnim miejscu, w jakim moglibyśmy jej szukać. Kate ukryto w grobowcu waszego rodu. Przeszukano już dawno wszystkie grobowce – uprzedził moje pytanie – oraz groby, cmentarze, nawet piwnice przy kościołach. Znając Ottona, pewnie ukrył ją tak, by w żaden sposób nikt na to nie wpadł.
- Czas płynie, a moja przyjaciółka się męczy. Musimy znaleźć tę kryjówkę – odparłam stanowczo.
- Cały czas szukamy.
- Nie wierzysz, że ją znajdziemy? - Spojrzałam na niego, marszcząc brwi.
Nie odpowiedział, wzruszył tylko ramionami i ruszył przed siebie.
- Będziemy jej szukać, przynajmniej dopóki Arthur ma z nią kontakt. A teraz chętnie dowiedziałbym się czegoś o tobie. - Zerknął na mnie. - Gdzie zgubiłaś opiekuna?
- Erik zginął w Ameryce.
Wampir skrzywił się lekko.
- Szkoda go, porządny był z niego wampir.
Nagle usłyszeliśmy brzęk tłuczonego szkła. Ruszyliśmy przed siebie, zatrzymując dopiero w sali, gdzie zostawiłam Karen i Selene.
Ta ostatnia okazała się sprawcą całego zamieszania. Stała z flakonem w ręce, naprzeciwko niej jakaś jasnowłosa wampirzyca, a między nimi ciemnowłosy mężczyzna – Keiran. Za Selene stała Karen, mało dyskretnie wpatrując się w niego.
- Odsuń się, bo tobie też się oberwie! - warknęła wnuczka Victorii do wampira. Jej przeciwniczka obnażyła kły, ściskając w dłoni maleńki nożyk.
- Chyba sobie żartujecie – mruknęłam i ruszyłam w ich stronę. Selene wzruszyła ramionami, odstawiając flakon, lecz nie spuszczając wzroku z wampirzycy.
- To nie ja wyciągnęłam broń.
- Adelaine, co to ma znaczyć? - spytał Andy. Wampirzyca zrobiła duże oczy. Wyglądała na jakieś siedemnaście lat.
- Sprowokowała mnie! Prawda, Keiran? - Spojrzała na wampira, który wzruszył ramionami bez słowa. Stanął ponownie z boku, starannie omijając wzrok Karen.
- Mniejsza z tym. Idziemy na polowanie – zwróciłam się do moich wampirzyc.
Andy skinął mi głową na pożegnanie. Udałyśmy się do lasu. Kiedy wszystkie trzy już się posiliłyśmy, wnuczka Victorii w końcu poruszyła temat, który zapewne bardzo ją nurtował.
- Kto wygrał tę walkę? Nie wierzę, że tak nagle oboje się poddaliście. Poza tym, widziałam ranę na twoim ramieniu i na jego gardle. Ty zwyciężyłaś, prawda, Pierwsza Bonu?
Wzruszyłam ramionami.
- Doszliśmy po prostu do porozumienia. Nie przybyłam, by narobić sobie wrogów. Każda pomoc się przyda, by odnaleźć Amelię.
- Nie ufaj mu – ostrzegła wampirzyca.
- Nie ufam. Ale nam pomoże.
- Tylko ty możesz pomóc, Amando. - Selene spojrzała na mnie wymownie.
- Pomogę – obiecałam. Nie wiedziałam jeszcze jak, ale byłam pewna, że uda mi się odnaleźć przyjaciółkę.
Szłyśmy przez chwilę w milczeniu. Ścieżka prowadziła przez las, panował tu spokój i cisza. Księżyc świecił mocno, choć jego blask z trudem przedzierał się przez gałęzie drzew. Jednakże ciemność absolutnie nam nie przeszkadzała.
Zerknęłam na Karen. Szła w zamyśleniu.
- Opowiesz mi, jak to było z tobą, Lucy i Keiranem? - przerwałam otaczającą nas ciszę.
- O, dobrze to ujęłaś – skomentowała Selene. Karen przewróciła na nią oczami i podeszła bliżej mnie.
- Ja i moja siostra byłyśmy ze sobą od zawsze bardzo zżyte – zaczęła. - Byłyśmy takie same. Różnimy się nieco charakterem, bo Lucy zawsze miała zwariowane pomysły, w które mnie wciągała, ale to właśnie w niej lubiłam. Kiedy przesadzała, ja jedna potrafiłam przemówić jej do rozsądku.
- Brakuje ci jej – stwierdziłam. Skinęła głową.
- Bardzo. Zaczęło się od tego, że ponad rok temu poznałyśmy Keirana. Nie miałyśmy wtedy jeszcze pojęcia o istnieniu wampirów. Mieszkałyśmy sobie spokojnie u cioci, ponieważ nasi rodzice zmarli kilka lat temu. Dzieliłyśmy się wszystkim: od posiłków, przez wspólne ubrania, zainteresowania, po... chłopców. Miałyśmy dokładnie taki sam gust i wyglądałyśmy tak samo, więc często spotykałyśmy się z nimi na zmianę.
- Okłamywałyście ich? - spytałam.
- Tak. - Karen westchnęła i pokręciła głową. - To było dziecinne, niedojrzałe i nie w porządku, ale wtedy wydawało nam się zabawne.
- To samo zrobiłyście z Keiranem? - odgadłam.
- Owszem. Ja pierwsza go poznałam. Poszłyśmy z Lucy na jagody, ale przypadkiem się rozdzieliłyśmy. Zaczęłam jej szukać, lecz zabłądziłam. Powoli zapadał zmrok. Natknęłam się na wilka, co pewnie skończyłoby się dla mnie tragicznie, gdyby nie to, że zanim dosięgnął mnie swoimi zębami, coś rzuciło się na zwierzę i zobaczyłam tylko lejącą się krew. Byłam w szoku. Wtedy przybiegł Keiran, otoczył mnie ramionami i zaczął uspokajać. Zaprowadził mnie do domu, tłumacząc, że wilka nie zaatakował żaden potwór, tylko inne dzikie zwierzę, choć byłam pewna, że widzę kobietę. Lucy by w to nie uwierzyła, ale ja wolałam tę bardziej realną wersję. - Odgarnęła włosy, które wiatr uparcie nawiewał jej na twarz i kontynuowała. - Okazało się, że Lucy zebrała kilka osób i szukała mnie po lasach. Na szczęście ciotce udało się ją zmusić, żeby na noc wróciła do domu. Cieszyłam się, że nie błądziła niepotrzebnie. Opowiedziałam jej całą historię ze wszystkimi szczegółami. A kilka dni później... Keiran wrócił.
- Ale zastał Lucy – uzupełniła Selene, najwyraźniej dobrze zapoznana z tą historią.
- Właśnie. Mnie wtedy nie było. Lucy oczywiście podała się za mnie i poszła z nim na spacer. Potem opowiedziała mi wszystko ze szczegółami. Pierwszy raz byłam na nią zła. Nie chciałam dzielić się Keiranem, ale za bardzo kochałam Lucy, by jej tego odmówić. Ustaliłyśmy więc, że będziemy spotykać się na zmianę.
- Nie zorientował się? - spytałam, coraz bardziej zaciekawiona tą historią.
- Nie. Dziwił się tylko, że jednego dnia potrafię być roztrzepana, energiczna, a innego spokojna i opanowana. To mnie po raz pierwszy pocałował, pamiętam, jak Lucy nie mogła się potem doczekać spotkania.
- Nie byłaś ani trochę zazdrosna? - zdziwiłam się.
- Byłam. Ale ja i Lucy... jesteśmy bliźniaczkami. Od zawsze miałyśmy wszystko wspólne. Nie wyobrażałam sobie, żeby mogło być inaczej.
- A co na to wasza ciotka? Nigdy was nie zdemaskowała?
Selene prychnęła na te słowa.
- Ich ciotki więcej nie było w domu, niż była.
- To prawna – przyznała Karen. - Opiekowała się nami z obowiązku, ale zupełnie jej nie obchodziło, co robimy i z kim się spotykamy. Miała własne życie.
- Dodajmy, że bujne życie towarzyskie – wtrąciła wnuczka Vici, ale zamilkła po spojrzeniu Karen.
- Nie jest zła, po prostu ma taki charakter. Pół roku później – podjęła opowieść – ponownie spotkałam Lenę, która za pierwszym razem obroniła mnie przed wilkiem. Spacerowałam z Keiranem, gdy stanęły nam na drodze złe wampiry, trzymające z Ottonem. Wtedy dowiedziałam się o ich istnieniu. Keiran próbował nas bronić. Wyciągnął krzyżyk i zagroził, że jest z potężnego rodu Cravenów; to sprawiło, że się zawahali. W końcu jednak uznali, że zaryzykują i byłoby po nas, gdyby nie pojawiła się Lena z Benjaminem.
- Byli parą – wyjaśniła Selene. W jej głosie usłyszałam smutek. - Zginęli oboje.
- Przykro mi. - Zerknęłam na nią. Najwyraźniej ich lubiła.
- W wojnie wampirów – dodała Karen. - Kiedy tamtego dnia pojawili się i zasłonili nas przed atakiem Iratu, powiedzieli im wprost: jeśli nas zaatakują, Bonu się z nimi policzą. Wiedzieli, że byli wystarczająco liczni, by to zrobić. Gdy po powrocie do domu opowiedziałam o wszystkim Lucy, trudno jej było uwierzyć, lecz już na następnym spotkaniu osobiście poznała Lenę, Benjamina i sporo innych Bonu.
- Kochałaś Keirana? - spytałam.
- Nadal go kocham – przyznała Karen bez wahania.
- A Lucy?
- Również go kochała. Ale to nas nie dzieliło, raczej łączyło. Podzieliło nas co innego. - Westchnęła. - Kłamstwo. - Zamilkła na chwilę. - Pół roku później poprosił ją o rękę. Właściwie to nie do końca ją; raczej nas. A Lucy zawsze była zbyt spontaniczna.
- Zgodziła się – odgadłam.
- Tak. Kiedy mi się przyznała, obie byłyśmy przerażone. To był moment, w którym powinnyśmy go zostawić, lecz nie potrafiłyśmy tego zrobić. Kochałyśmy go zbyt mocno. Lucy zaproponowała, żebyśmy przemyślały to do przez okres zaręczyn. Właściwie to wyjście było proste: jedna z nas mogła zrezygnować. Wiedziałyśmy jednak, że nie możemy tego zrobić. I nie chodziło tu o to, że żadna z nas nie chciała, raczej o świadomość tej, która zostałaby jego żoną, wiedząc, że druga musiała się poświęcić i jest nieszczęśliwa.
- I co zrobiłyście? - Wyszłyśmy z lasu i zatrzymałyśmy się na polu, obok wielkich głazów. Otrzepałam powierzchnię jednego z nich i usiadłam; wampirzyce zrobiły to samo.
- Keiran musiał zostać wampirem – kontynuowała Karen. - Nie z powodu zapachu, lecz dlatego, że zaczął chorować. Nie wiedział, jak wiele życia przed nim – rok, dziesięć czy pięćdziesiąt. Wiedział tylko, że jego kości stają się słabe. Dlatego Lena zgodziła się go przemienić bez zgody rodu; nie był umierający, lecz nie chciał spędzić młodości w łóżku, do czego pewnie by w końcu doszło. Początkowo nie miałam o tym pojęcia. Pewnego dnia zabrał Lucy na wycieczkę, z której wróciła inna, jakby odmieniona. Byłam pewna, że coś ukrywa. Dowiedziałam się też, że spotkała się z nim poza kolejnością, bez mojej wiedzy, a kiedy poprosiłam o wyjaśnienie, zaczęła przepraszać. W końcu znalazłam zapis w jej notatniku, który starała się przede mną ukryć; była tam data i godzina. Poszłam do Keirana bez jej wiedzy i dowiedziałam się, że tego dnia miała stać się wampirzycą. Poznałam też prawdę o jego chorobie; okazało się, że Lucy o tym wiedziała.
- Czyli złamała wasz bliźniaczy pakt – podsumowałam.
- Owszem. Poczułam się głęboko zdradzona i podjęłam fatalną decyzję: poprosiłam Keirana, żeby przemienił mnie jeszcze tego samego dnia. Udaliśmy się do miejsca, gdzie nigdy wcześniej nie byłam, wiedziałam więc, że Lucy nas nie znajdzie. Lena zmieniła Keirana, a mnie Madalyn. Po zmroku umarłam i narodziłam się na nowo.
- Żałowałaś? - Spojrzałam na nią. Skinęła głową.
- Do tej pory żałuję. Wiem, że gdyby Lucy nie próbowała zrobić tego samego za moimi plecami, nigdy by do tego nie doszło, ale faktem jest, że ja też mogłam pomyśleć, zanim to zrobiłam.
- Co na to Lucy?
Karen oparła się o skałę.
- Kiedy wróciłam, była wściekła. Zaproponowałam, że ją przemienię. Madalyn nie grzebała w moich myślach bez pozwolenia – obiecała mi to – więc nie miała pojęcia o Lucy. Ale moja bliźniaczka się nie zgodziła, twierdząc, że już nie możemy mieć go obie. Była na mnie za bardzo zła. Wyszła, zanim się zorientowałam, co chce zrobić, a ponieważ był dzień, nie mogłam jej powstrzymać. Poszła do Keirana i wyznała mu prawdę: jak go okłamywałyśmy, jak obie się w nim zakochałyśmy i jak bardzo ona go kocha. Kiedy poszłam do niego po zmroku, nie chciał mnie widzieć. Powiedziałam, że go kocham i że zawsze będę na niego czekać z nadzieją, że kiedyś mi wybaczy.
- Myślisz, że to zrobi? - spytałam, zerkając na nią.
- Nie wiem. Nie zasłużyłam na to. - Wampirzyca skuliła się i popatrzyła przed siebie smutnym wzrokiem. - Straciłam siostrę, życie i mężczyznę, którego kocham.
- Ale nadal nie rozumiem, czemu Keiran jest Iratu – stwierdziłam.
- To ma związek z jego matką – odezwała się Selene. - Lissa nie mogła się pogodzić, że jej jedyny syn został wampirem. Po poważnej kłótni Keiran się wyprowadził, a kiedy dowiedział się o bliźniaczkach, postanowił dać sobie spokój z panowaniem nad swoim pragnieniem i zaczął pić ludzką krew.
- A czemu przyłączył się do Andy'ego?
Selene wzruszyła ramionami.
- Tego nie wiem tak do końca. Możliwe, że Andy coś mu obiecał. Keiran przyłączył się do niego w czasie wojny wampirów, po śmierci matki. Wydaje mi się, że ma jakiś cel.
- Albo po prostu chce być jak najdalej ode mnie – mruknęła Karen.
- Przesadzasz. - Wnuczka Victorii wzruszyła ramionami.
- Nigdy nie próbowałaś pogodzić się z Lucy? - spytałam Karen. Wampirzyca wstała i spojrzała na mnie w zamyśleniu.
- Wie, gdzie mnie szukać, jeśli zechce się pogodzić. To ona pierwsza skłamała i ona powinna pierwsza wyciągnąć rękę na zgodę. - Ruszyła w stronę miasta, za nią Selene. Wstałam i podążyłam za nimi, rozmyślając nad historią bliźniaczek.
Byłam pewna, że Keiran faktycznie ma jakiś cel, trzymając się władcy wampirów i nie jest nim ucieczka od Karen. Postanowiłam porozmawiać z nim przy najbliższej okazji. Póki co jednak – miałam teraz inny cel, ważniejszy, niż cokolwiek innego.
Odnaleźć Amelię.
Fajnie, że wyjaśniłas historie blixniaczek bo nęciło mnie co je poróżniło :) Kurcze, niezła ta historia, troche pokłamały no ale w sumie biedny Keiran teraz nie ma żadnej siostry :(. Oby szybko znależli Amelie Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKażdy chyba się zgodzi, że Keiran biedny:p
UsuńAdelaine - ładne imię. Bardzo ładne.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wampiry z rodu Paula przedstawisz jakoś inaczej - i nie, nie jest to panika ;)
Też życzę wesołych świąt i udanego sylwestra.
(w odpowiedzi na ostatnie: 2 i 5)
A jak inaczej? Jeśli masz na myśli - pojedynczo, to musiałabym poświęcić na to sporo rozdziałów:p
UsuńDziękuję:)
To masz już prawie połowę;p
To zależy od tego co będziesz później z nimi robić.
UsuńOni sami będą robić, ja tylko piszę:P
UsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńBiedny Keiran, tyle trudnych decyzji i rozczarowan... Fajna też ta historia o blizniaczkach, ciekawe czy zakochani się w końcu pogodzą??
Kurczę, zastanawiam się gdzie jest schowana Amelia. Może w jakimś miejscu ważnym dla Amandy???
Nie wiem
Pozdrawiam
Ale którzy zakochani? Bo jest ich troje:P
UsuńJesteś dosyć blisko;)
Ci, którzy są wampirami. :)
UsuńJestem blisko? Hmm.. A moze w pobliżu tego kościółka gdzie Amanda po raz pierwszy była po przemianie?
UsuńLucy też go kocha:p
UsuńMasz na myśli ten, pod którym spotkała Edmunda? On jest we Francji:p
Czyli pudło. Sorry, pomyliły mi się kraje. :( Jeszcze pomyślę...
UsuńCo do Lucy, nie wiem co o niej sądzić, w końcu to ona zaczęła mieszać. Mam na myśli to, że to ona przyjęła oświadczyny za siostrę i za jej plecami chciała zostać wampirem. Poza tym wydaje mi się,że K. zakochał się w tej siostrze która poznał jako pierwszą. Chociaż nie mnie osądzać, w końcu to ty kierujesz ich losami.
Pozdrawiam
Myśl, myśl, bo wydaje mi się, że możesz trafić;)
UsuńTo opowieść z punktu widzenia Karen, nie zapominaj o tym;p I to oni kierują swoimi losami, ja tylko je opisuję:D
Ok. Będę dalej myśleć. A miejsce gdzie poznała Martina? Też coś dla Amand powinno znaczyć...
UsuńWiem, że to historia z perspektywy Karen, i choć wielu zapytała by sie o wersję Lucy, to szczerze mówiąc, wolałabym wersję Keirana. I to, czemu dołączył tak naprawdę do Andy'ego.
pozdrawiam
A czemu Otton miałby zakopać Amelię właśnie tam?:p
UsuńMyślę, że Amanda będzie chciała poznać wszystkie wersje;P
Nie wiem czemu, ale to chyba ważne dla Amandy miejsce? A może gdzieś w Londynie? Tam na pewno jest wiele miejsc-skrytek.
UsuńSuper, że poznamy wszystkie wersje, będzie można spojrzeć na sprawe obiektywnie. :-)
Okaże się w przyszłym rozdziale;)
UsuńI ustalić, kto bardziej zasługuje na Keirana?:p
Nie użyłam sformułowania "zasługuje na Keirana". Po prostu gnębi mnie pytanie, którą z sióstr, pokochał biedak i czy ona to odwzajemnia. I dlaczego druga blizniaczka znajdowała z K. Zazdrość, przyzwyczajenie (bo pprzecież wszystkim się dzielily) czy jeszcze coś innego.
UsuńI jeszcze zakielkowala mi myśl, że może K. jest szpiegiem u Andy'ego, może władcą coś wie ale uukrywa przed Bonu i K. kiedyś przekaże info Bonu.
Wiem, odważna teoria, ale nie daje mi spokoju.
Pozdrawiam
Pytanie, czy mógł pokochać jedną z nich, skoro myślał, że to jedna i ta sama osoba?:p Nie do końca rozumiem co miałaś na myśli z tą zazdrością, przyzwyczajeniem? Chodzi o to, czemu jedna była o drugą zazdrosna?
UsuńCiekawa teoria:p
Jestem jedną z tych idiotek, które wierzą w miłość od pierwszego wejrzenia. Przyzwyczajenie? Z tego co kojarzę to one wszystkim sie dzieliły, więc z przyzwyczajenia się początkowo nim dzieliły. Zazdrość? Sama nie jestem pewna co miałam na myśli... :-/ sorry..
UsuńCo do mojej teorii, dzięki. Mam jeszcze kilka innych, jedna dziwniejsza od drugiej, więc nie będę się nimi dzielić.
Czekam na kolejną notkę z niecierpliwością.
Korzystając z okazji; wszystkiego najlepszego z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia: zdrowia, szczęścia, smacznych potraw świątecznych, aby upłynęły w spokoju i radości, a nadchodzącym roku 2014 , pomyślności, zdrowia, spełnienia marzen i mnóstwa weny twórczej.
:-*
Nicki
Idiotek? Myślę, że w miłości od pierwszego wejrzenia coś jest. Kilka słów, jakiś żart, wspólny spacer, rozmowa i już czujesz to coś. Nie chodzi tu może tyle o samo spojrzenie, ale o to przeczucie, które potem się potwierdza. I dlatego mówimy o miłości od pierwszego wejrzenia - bo ten impuls poczujesz już wtedy, gdy po raz pierwszy go zobaczysz. Więc nie można wierzyć lub nie wierzyć w taką miłość, a jedynie wierzyć lub nie, że coś może z tego wyjść, bo to już zależy od człowieka.
UsuńCóż, jeśli ktoś się przyzwyczai, że myśli "my" zamiast "ja" to potem trudno to odkręcić:p
A teorie chętnie poznam:D
Dziękuję i wzajemnie wesołych, zdrowych i pełnych miłości Świąt Bożego Narodzenia oraz udanego Nowego Roku, oby był jeszcze lepszy niż poprzedni;)
Witaj. Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniej notki, ale miałam wiele na głowie + nadrabianie zaległości w moich blogach. Ps. Tworzę bloga o wampirach, więc może kiedyś będziesz chciała zajrzeć, na razie jest w trakcie tworzenia...
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! <3
Ufffff historią blizniaczek zaintrygowałaś mnie, ale dobrze że już jest wszystko jasne.
Keirana mi żal troszku ;( no wiadomo...
Amelia chodzi mi po głowie i zastanawiam się, gdzie może być schowana.... nic sensownego mi nie przychodzi do głowy... chociaż mam pewne podejrzenia, ale poczekam do kolejnej notki.
Życzę weny i przy okazji WESOŁYCH ŚWIĄT i SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU ! ;)
A jakie masz podejrzenia?:)
UsuńDaj link do tego bloga to zerknę;p
http://loop-of-fear.blogspot.com/2013/12/rozdzia-i_27.html
Usuńzapraszam na rozdział I ;*
Historia bliźniaczek mnie kompletnie rozwaliła na łopatki. Nie dziwię się, że Keiran tak się zachowuje. To w jaki sposób obie się względem niego zachowały było bardzo nie fair. Ich układ był trochę chory i nie dziwię się, że tak się to skończyło. Jestem ciekawa co musiałoby się stać, żeby się pogodziły.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie jednak fakt, że Andy zadeklarował swoją pomoc. I oby udało się im wspólnie ją odnaleźć i to jak najszybciej, bo w przeciwnym razie to może mieć tragiczne i co gorsza, nieodwracalne, skutki na jej życie.
A z okazji zbliżających się dni życzę Ci wesołych, pogodnych i przede wszystkim zdrowych i spokojnych Świąt oraz Szczęśliwego Nowego Roku!!! ;D
Myślisz, że się nie pogodzą?:p
UsuńZobaczymy, jak to się dalej potoczy z Amelią;)
Dziękuję Ci bardzo, wzajemnie wesołych Świąt życzę i pełnego weny Nowego Roku:D
Rozdział bardzo interesujący.Ciekawe gdzie została ukryta Amelia . Życzę Ci zdrowych,spokojnych i radosnych świąt Bożego Narodzenia oraz szczęśliwego Nowego Roku :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie:) A z Amelią wkrótce się okaże;)
UsuńNo, w końcu znalazłam czas, by przeczytać rozdział :)
OdpowiedzUsuńCiekawa historia bliźniaczek, faceci to jednak potrafią być mało domyślni, bo jednak po tylu spotkaniach nie zorientować się, że ma się więcej niż jedną dziewczynę... ;)
A w następnym rozdziale znowu dasz nam stertę imion i kto to zapamięta? :D
Może myślał, że ma rozdwojenie jaźni?:P
UsuńJest ściągawka - drzewko;p
Witaj;)
OdpowiedzUsuńO matko, jak dawno mnie tu nie było;) Niezłą przerwę sobie zrobiłam, ale już zdołałam nadrobić wszystkie zaległości u Ciebie i muszę powiedzieć, że historia jest pasjonująco wciągająca. Ja nie wiem, skąd Ty bierzesz te pomysły. Za każdym razem mnie zaskakujesz;) Naprawdę pełen podziw.
Amanda znowu wpakowała się w jakąś aferę. To już chyba jej urok, strasznie szalone ma to życie. Tyle imion... Aż mi się w głowie kręci, bo czytałam wszystko na raz, ale myślę, że ogarnę to jakoś. Sporą ma teraz rodzinkę i jeszcze obwołali ją królową. Jednak książęca krew ją prześladuje. Strasznie rozbudowałaś ten wątek i to jeszcze nie koniec zapewne nowych postaci i ciekawych przygód. Kurde, chciałabym panować tak nad swoją fabułą;P Pojawił się Nicholas, który ma dość niepokorny charakterek. Mam nadzieję, że nie ukatrupisz go za szybko:P Akcja pędzi wręcz i nie sposób się oderwać. Mało jest teraz tak dynamicznych i jednocześnie szczegółowych opowiadań. I powiem Ci, że sama jestem ciekawa, gdzie ukryli Amelię. Przeszukali już tyle miejsc... Ten Otto to jakaś cwana sztuka była.
Podsumowując, jak zwykle pasjonująca historia i się stęskniłam;) Przepraszam, że tak mało konkretnie, ale jeszcze się nie wkręciłam w rytm blogowania do końca. Postaram się teraz być na bieżąco. Pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]
Miło mi, że Ci się podoba:) Imiona da się opanować, bo nie wszyscy bohaterowie będą brać udział w akcji;p A Nicolasa na razie nie ukatrupię, możesz być spokojna;P
UsuńSerdecznie zapraszam po długiej przerwie na nowy rozdział na taniec-ze-smiercia.blogspot.com. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń