Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

9.07.2013

Rozdział XXIV - Potomek

   - Pamiętacie, że Fred zaprosił nas dzisiaj na kolację? - spytała Amy, zaglądając do pokoju.
   - Mamy jeszcze sporo czasu – zauważyła Karolina. Jej matka zerknęła na zegarek i wzruszyła ramionami.
   - Lepiej jednak się nie spóźnić. - Wycofała się z pokoju.
   Karolina spojrzała na mnie w zamyśleniu.
   - Lubię Freda. A on... chyba kocha mamę. Czy myślisz, że...
   - Przekonamy się. - Uśmiechnęłam się szeroko.
   - A póki co, możesz jeszcze coś opowiedzieć i idę się szykować.
   Skinęłam głową i wróciłam do opowieści.


   Piracka wyprawa brzmi bardzo ciekawie i ekscytująco, ale tak naprawdę, jest to po prostu okradanie innych. Gdzieś w głębi duszy coś mi podpowiadało, że to nie w porządku, że powinnam temu zapobiec, ale odepchnęłam tę myśl daleko od siebie. Samantha twierdziła, że po morzach nie pływają biedni ludzie, tylko bogaci kupcy, słudzy króla. A także żołnierze, tacy sami, jak ci, którzy nas zaatakowali. Wiedziałam, że nie mogę zabronić Shehereze'owi jego pracy, musiałam więc zaakceptować to, że był kapitanem piratów i nie zamierzał z tego rezygnować. Tak samo, jak on pogodził się z tym, że jestem kim jestem, a on nigdy nie zostanie wampirem.
   Lubiłam morze, ocean, ale nie lubiłam długich morskich podróży. Poza tym, doskonale wiedziałam, jak to będzie wyglądać: najpierw bitwa morska, potem walka na szable i pistolety, a po wygranej zabranie łupów. Nie chciałam brać w tym udziału. Nasza wyspa musiała się jakoś utrzymywać, a gdyby rozpoczęła legalny handel, król Anglii szybko by się o tym dowiedział i zabrałby znaczną część pod pretekstem podatków. Co nie znaczyło, że popierałam ich metody zarabiania na życie. Jednakże nic nie mogłam na to poradzić.
   Odprowadziłam Shehereze'a nad brzeg, gdyż wypływali przed świtem. Obiecał, że wróci wczesnym latem, prosto na nasz ślub.
   - To będzie zaledwie chwila, nawet się nie obejrzysz, a już będę z powrotem – powiedział przed wejściem na pokład.
   - Uważaj na siebie – przykazałam, obejmując go za szyję.
   - Zawsze uważam, rybko.
   - I nie zabijaj niewinnych – dodałam po chwili namysłu.
   - Bezbronnych – poprawił mnie. - Najpierw dam im coś do obrony.
   - Bardzo zabawne – mruknęłam. Roześmiał się i przytulił mnie do siebie, szepcząc mi do ucha miłosne wyznanie.
   - Ja też cię kocham – powiedziałam cicho i pocałowałam go.
   Po długim pocałunku w końcu wsiadł na statek i odpłynął, a ja stałam prawie do świtu, wpatrując w oddalający się okręt.

   Czas faktycznie minął mi szybko, ale głównie dlatego, że Samantha zaszła w ciążę. Siostrze Shehereze'a powoli zaczął rosnąć brzuszek, Joshua chodził dumny jak paw, zapewniając, że to będzie syn, a jego żona upierała się, że córka. Mimo ich przekomarzania wiedziałam doskonale, że ich dziecko będzie szczęśliwe, niezależnie od płci. Samantha nie mogłaby być złą matką, a jej mąż był typem człowieka, który dbał o swoją rodzinę i zrobiłby dla nich wszystko.
   Siostra Robina rozkwitła w ciąży. Z własnych obserwacji wiedziałam, że większość kobiet przypomina w takim stanie ociężałe kule; z nią było inaczej. Nie straciła nawet odrobiny energii i entuzjazmu, a brzuch wcale jej nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie. Kiedy już się nieźle zaokrąglił, gładziła go lekko i przemawiała do dziecka łagodnym głosem.
   Czasem zachęcała mnie, żebym położyła dłoń na jej brzuchu, by poczuć, jak maleństwo się tam rozpycha. I wtedy zaczęłam dochodzić do smutnych wniosków.
   Ja nigdy nie będę mieć dziecka, a więc Robin nie zostanie ojcem. Każdy mężczyzna marzy o potomstwie. Czy mogłam zostać jego żoną i egoistycznie skazać go na bezdzietność? I czemu wcześniej o tym nie pomyślałam?
   Kiedy wspomniałam o tym Samanthcie, stwierdziła, że gadam bzdury, bo nie wychodzi się za kogoś po to, żeby mieć dzieci, to raczej efekt, owoc małżeństwa. Podała mi kilka przykładów szczęśliwych bezdzietnych małżeństw. Różnica między nimi, a mną była taka, że oni ciągle mogli mieć nadzieję, a pobierając się, nie mieli pojęcia, że nie mogą mieć dzieci.
   Diana natomiast po części mnie rozumiała. Sama nie pragnęła potomstwa, ale wyznała mi, że gdyby miała założyć rodzinę, pewnie brakowałoby jej dzieci.
   - Mam moje strzygi, lecz to nie to samo. Są bezwzględnie posłuszne, rozmawiamy ze sobą bez słów, ale... to nie miłość. - Dotknęła mojej dłoni w pocieszeniu. - Wiesz, ja na twoim miejscu zapomniałabym o dzieciach i cieszyła się tym, co masz. Wiedział, w co się pakuje.
   Westchnęłam i pokręciłam głową. Może i miał tego świadomość, ale na pewno nie przemyślał dobrze sprawy. Miałam zamiar z nim o tym porozmawiać. Jak tylko wróci.

   Statek przypłynął jakieś dwa miesiące przed porodem Samanthy. Powitałam ukochanego w domu, ponieważ było późne popołudnie. Objął mnie i trzymał przez chwilę w ramionach, a moje postanowienia dotyczące dzieci raptownie osłabły. W końcu, po długim i czułym powitaniu, gdy leżeliśmy wtuleni w siebie, a Robin wspomniał o sukni ślubnej, którą dla mnie przywiózł, postanowiłam poruszyć temat.
   - Chciałbyś mieć kiedyś syna? - spytałam wprost i odwróciłam się w jego stronę, patrząc mu w oczy.
   - Niekoniecznie – odparł natychmiast, najwyraźniej pojmując od razu, do czego zmierzam.
   - A twój następca? Potomek?
   - Mogę mieć siostrzeńca.
   - Ale to już nie będzie Shehereze – zaoponowałam.
   - No i dobrze. Kapitan Shehereze jest tylko jeden.
   Przewróciłam oczami.
   - Powinieneś przemyśleć, czy na pewno chcesz się wiązać z kobietą, która nigdy nie będzie mieć dzieci.
   Usiadł gwałtownie.
   - Myślę, że bardziej będzie mi przeszkadzać twoja wieczna młodość, ale z tym już się pogodziłem. Straszna z ciebie maruda, rybko. - Pochylił się i pocałował mnie w usta.
   - Mówię poważnie. Może powinniśmy odłożyć ślub, bo nie chcę, żebyś potem żałował...
   - A ty byś żałowała, gdybyś to ty była człowiekiem, a ja wampirem?
   Westchnęłam i pokręciłam głową.
   - Proszę tylko, byś przemyślał...
   - Jeszcze słowo, a cię zastrzelę. - Wyciągnął broń i skierował w moją stronę. Wyglądało to tak zabawnie – ponieważ nie miał na sobie kompletnie nic, podobnie jak ja – że na ten widok parsknęłam śmiechem.
   Właściwie na tym zakończyła się nasza dyskusja – nie miałam ochoty zostać postrzelona, więc szybko zakończyłam temat i zaczęłam z żarem odwzajemniać jego pocałunki.

   Nasz ślub odbył się w sierpniu, w pewien ciepły wieczór, gdy słońce skryło się już za chmurami. Suknia, którą przywiózł mi Robin, po poprawkach mojej szwagierki była prześliczna i co najdziwniejsze – biała. Dowiedziałam się wtedy, że w Europie pośród szlachetnie urodzonych ten kolor jest używany przez panny młode, choć nie było to wówczas jeszcze takie popularne.
   Dekolt sukni przyozdobiony był śnieżnobiałymi różyczkami, wąskie rękawy sięgały zaledwie do łokcia, a na dłonie przygotowane zostały białe rękawiczki z delikatnego jedwabiu. W pasie suknia była mocno zwężona, od bioder szeroka, bogato ozdobiona perłowymi różyczkami. Do niej założyłam białe buciki, a na głowę maleńki diadem, który wpięły mi w spięte luźno włosy Samantha z Veronicą. Na szyi zawieszony miałam całkiem biały krzyżyk, który podarowali mi Joshua z żoną w prezencie ślubnym. Przyszła matka była już w ostatnim miesiącu ciąży, ale mimo protestów męża i brata pomagała organizować wesele.
   Złożyliśmy z Robinem Shehereze'em przysięgę małżeńską, patrząc sobie w oczy. Nazywałam się teraz Amanda Shehereze i byłam naprawdę szczęśliwa.
   Na ślub przyszło całe miasteczko, a Diana zjawiła się tuż po wyjściu z kościoła. Obrzuciła oceniającym wzrokiem mojego męża, po czym życzyła mi jak najdłuższego szczęścia u jego boku. Choć przekonywałam ją, żeby została na weselu, stanowczo odmówiła.
   - Obraziłabyś się na mnie, gdybym została – stwierdziła. - Chociaż nie miałabym nic przeciwko takiej ilości świeżej krwi zebranej w jednym miejscu...
   Wobec takich argumentów musiałam ustąpić, uścisnęłam ją tylko – chowając przedtem krzyżyk za dekolt – i podziękowałam za przybycie.
   Z wesela pamiętam przede wszystkim tańce, których nauczyłam się już przed ślubem Samanthy i Josha. Kroki nie były skomplikowane, ale śmiałe i energiczne. Z moim mężem mogłam tak tańczyć godzinami.
   Wesele się skończyło i nastały spokojniejsze dni. Dwa tygodnie później Samantha urodziła syna. Nadano mu imiona Adrien Robin, z czego wujek bardzo się ucieszył, aczkolwiek – jak przystało na pirata – w ogóle tego po sobie nie pokazał. Trzy lata później Samantha ponownie zaszła w ciążę i wydała na świat drugiego syna, Patricka. Starszy przypominał matkę, choć częściowo był też podobny do ojca, u młodszego natomiast, w miarę jak dorastał, widać było wyraźne podobieństwo do wujka. I to nie tylko w wyglądzie.
   Adrien wyrósł na szczupłego, wysokiego i jasnowłosego chłopca, o jasnozielonych oczach ojca oraz nosie i podbródku matki. Jako starszy potomek siostry Shehereze'a, w wieku czternastu lat został zabrany na pokład Upiornej Samanthy. Jego młodszy brat Patrick głośno protestował przeciwko zostawieniu go na lądzie, ale matka uznała, że wyprawa piracka nie jest odpowiednia dla jedenastolatka. Długo wahała się, czy pozwolić płynąć Adrienowi, lecz podróż miała być krótka i chłopiec miał nie brać udziału w bitwie, jedynie dyskretnie się przyglądać. Ponieważ starszy brat był dość posłuszny – w przeciwieństwie do Patricka – matka miała pewność, że nie będzie pchał się w wir niebezpieczeństw. Adrien był spokojny, rozsądny i najpierw pomyślał, zanim coś zrobił.
   Statek wrócił już po dwóch tygodniach. Okazało się, że Adrien miał chorobę morską i absolutnie nie pociągało go piractwo. Ponieważ ojciec też nie był piratem, lecz zajmował się miasteczkiem, jego pierworodny nigdy więcej nie wypłynął w rejs. Uznano, że równie dobrze może pomagać ojcu.
   Patrick był przeciwieństwem swojego brata. Rozgadany, potrafił kombinować i już w wieku siedmiu lat nauczył się celnie strzelać – bez wiedzy rodziców. Rok po nieudanej wyprawie brata uprosił w końcu matkę, żeby puściła go w rejs. Nawet ja się za nim wstawiłam, gdyż chodził za mną przez kilka wieczorów, zapewniając, że nie ma zamiaru zabijać dobrych ludzi, a jedynie zarabiać na życie jak jego wujek. Marzył o tym rejsie od dawna. Wiedziałam, że Robin też jest za tym, by go zabrać, a kiedy Joshua dał się uprosić, Samantha w końcu również się zgodziła.
   Patrick pod wieloma względami podobny był do Robina. Trochę z wyglądu – ciemne włosy i jasnobrązowe oczy, a w nich pragnienie przygód. Gdy stali obok siebie, można byłoby uznać ich za ojca z synem. Dlatego opowiedziałam się za tą wyprawą. Nie mogłam dać mojemu ukochanemu mężowi potomka, ale jego krew płynęła również w żyłach siostrzeńca i po Patricku było to wyraźnie widać.
   Robin co roku, a potem co dwa lub trzy lata wypływał w rejs. Zwykle na wiosnę, wracał późnym latem lub jesienią. Powoli zaczynałam się przyzwyczajać do takiego trybu życia, choć bardzo za nim tęskniłam. Wiedziałam, że kocha morze, ale w miarę upływu czasu, starałam się go przekonywać, by wyznaczył zastępcę. Robin miał jednak inne plany. Postanowił oddać statek Patrickowi, gdy ten skończył siedemnaście lat.
   Na Robinie bardzo wolno było widać mijające lata, przynajmniej ja nie dostrzegałam znaczącej różnicy. Dochodził już do pięćdziesiątki, a w jego włosach z trudem udało się dojrzeć siwiznę. Zmarszczki wcale nie przyćmiły jego przystojnej twarzy, wręcz przeciwnie. Był ze mną szczęśliwy, widziałam to w jego oczach. Ja również, choć wolałabym, żeby wcześniej przestał wypływać na wyprawy pirackie. W końcu postanowił przekazać Upiorną Samanthę Patrickowi i udał się na ostatnią wyprawę jako kapitan statku. Miał wówczas czterdzieści osiem lat.
   Wiedziałam, że w czasie rejsu Patrick miał poprowadzić piratów do walki i nie miałam wątpliwości, że sobie poradzi. Mój mąż również to wiedział. Młodszy syn Samanthy miał w sobie żyłkę pirata i dzięki temu stał się następcą Robina.

   Po wypłynięciu mojego męża na ostatni rejs udałam się do Diany. Miałam dziwne wrażenie, że ostatnio mnie unika i mocno mnie to niepokoiło. Co prawda nadal wywiązywała się z umowy: strzygi jadły zwierzęta, które przygotowywaliśmy dla nich co tydzień, a co jakieś trzy tygodnie ginął człowiek. Ponieważ granice nie zostały przekroczone w wyznaczone dni, a zaginieni zwykle sami wychodzili, kiedy nie powinni, między ludźmi, a strzygami panował względny pokój. Czasami musiałam interweniować w razie problemów, ale na szczęście zdarzały się rzadko.
   - Diana? - Weszłam powoli do jaskini i rozejrzałam się. Chwilę później wpadła czerwonowłosa strzyga, zatrzymując się gwałtownie na mój widok.
   - Jestem zajęta... - zaczęła, ale jej przerwałam.
   - Coś się dzieje. Znam cię już od dawna i wydaje mi się, że to coś poważnego. Nie powiesz mi?
   Strzyga nachmurzyła się i minęła mnie szybko.
   - Nie jestem w nastroju.
   - Zaczekaj. - Dogoniłam ją i złapałam za ramię. - Co się stało?
   Spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem.
   - Powinnam była przerwać to wcześniej, kiedy była jeszcze pora, teraz już za późno. Powinnam była go zabić, a nie prowadzić długie rozmowy. Ale on mnie rozumie, nie wiem, jak to możliwe! Nigdy nie był na moim miejscu, mimo to jakimś cudem potrafi odgadnąć moje uczucia i nazwać je w tak prosty sposób, jak tylko mężczyzna potrafi... a jednak zgodnie z tym, co czuję...
   - Zakochałaś się – stwierdziłam bez wahania, wpatrując się w nią uważnie. - Zakochałaś się w człowieku.

124 komentarze:

  1. Robin podchodzący pod 50-tkę zdecydowanie traci na uroku :/ Jest za stary - czas wysłać go na tamten świat :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, to zabrzmiało jak wampirza eutanazja:p

      Usuń
    2. Nie... Ale znam Twoje tendencje ;)

      Usuń
    3. Cóż, skoro jest człowiekiem i się starzeje, to nietrudno przewidzieć ciąg dalszy:P Nawet bez tendencji:P

      Usuń
  2. Obecna zawsze i wszędzie, odmeldowuję się! :)

    No, no, rzeczywiście przeskoczyłaś troszkę lat, dopiero co płynęliśmy z Robinem na morzu, a tu już staruszek jak na tamte czasy ;) Ale Diana zakochana w człowieku... No, to ciekawie.

    PS Tak nie na temat. Świeżo obejrzałam 7 odcinek baśni. Jestem wściekła. Tak się wczułam przez te parenaście minut w postać Szeryfa, żeby mi go zamordowano? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byłam wściekła, miałam Ci powiedzieć, ale stwierdziłaś, że go nie lubisz... jakbyś go lubiła, ostrzegłabym Cię, żebyś była przygotowana na jego śmierć. Ja bym się popłakała, na szczęście wiedziałam wcześniej, choć i tak było mi bardzo smutno:( Pocieszę Cię jednak, że teraz już tak źle nie będzie;) No, może z wyjątkiem Czerwonego Kapturka, tutaj też było nie za ciekawie:/ Doszłaś już do Belli?

      Usuń
    2. Bo nie lubiłam, ale odcinek był mu poświęcony, zaczął sobie przypominać przeszłość i zaczęłam go rozumieć. I ja tu chciałam przez kolejne odcinki coraz bardziej go lubić, a tu mnie na ziemię brutalnie sprowadzili...

      Dziś oglądałam tylko ten. Może jutro 8.

      Usuń
    3. On był bardzo biedny. Postąpił zgodnie z sumieniem i stracił serce, a jak chciał je odzyskać, to nie zdążył:(
      Sam serial bardzo wciąga, przynajmniej mnie wciągnął, nie dosypiałam, a oglądałam:P

      Usuń
    4. Przyznaję ci rację, ale mogli go oszczędzić jeszcze choć trochę :(

      No, aż tak się nie poświęcam xD Dziś Teen Wolf, ciekawe, co będzie ;)

      Usuń
    5. Wybaczcie, że się wtrącę, ale mowa o OUAT?

      Usuń
    6. O, już są napisy? To też lecę oglądać;p Ale Once był jednak dużo ciekawszy;)

      Tak, Kahairel, o tym mówimy:)

      Usuń
    7. Nie lubię porównywać seriali, bo każdy ma coś innego co urzeka. Dzisiejszy odcinek Teen Wolf mi się podobał. Przynajmniej w większości ;)

      Usuń
    8. Wątek z Derekiem był świetny. Choć nie wiedziałam, że wilkołak może się uzdrowić w ten sposób:p
      W sumie to nie ma porównania, w Once wszystko jest dopracowane i postaci są określone, a tutaj zmieniają, jak im wygodniej. Ale lubię wilkołaki i Dereka, więc oglądam;p

      Usuń
    9. Miły serial ;) W sumie mogłam się domyślić, że oglądasz kiedy zobaczyłam zdjęcie Hooka w galerii ;) A ten Teen Wolf to coś w podobnym klimacie?

      Usuń
    10. Hooka wstawiłam zanim w ogóle zaczęłam ten serial, wiedziałam tylko, że w nim występuje:p
      Teen Wolf to co innego, ja to tylko dla jednego przystojnego wilkołaka oglądam;p Ale mogę polecić Grimm, świetny serial:D

      Usuń
    11. Jeden przystojny wilkołak może być wystarczającym powodem ;)
      Grimmów sprawdzę w wolnej chwili, dzięki.

      Usuń
    12. I dlatego oglądam;p Choć mnie tam prawie wszyscy wkurzają, szczególnie w pierwszym sezonie:p
      Ja oglądałam sporo seriali, ale teraz przerwali większość na wakacje. Próbowałam nawet Hannibala, ale to był kiepski wybór:p

      Usuń
    13. Jeśli naprawdę fajna postać, to można dla niej znieść prawie wszystko ;)
      Ja właściwie niewiele, bo albo mnie nudzą, albo nie mam czasu. Once... to jeden z wyjątków, ale tam jest tyle wątków nawrzucanych, że nie daję rady pamiętać wszystkich szczegółów-które-mogą-się-kiedyś-przydać-ale-równie-dobrze-mogą-o-niczym-nie-świadczyć ;)
      A co jest nie tak z Hannibalem? Zastanawiałam się dość mocno, ale najpierw czas, później mi wyleciał z głowy.

      Usuń
    14. Mam nadzieję, że go nie zepsują, ale po tym serialu wszystkiego można się spodziewać. Np. w 1 sezonie dowiadujemy się, że zabili jego siostrę, przecięli na pół, on zakopał ciało w ogródku, znalazła je policja... a w 3 okazuje się, że siostra żyje, kilka odcinków dalej można się domyślić, że to jednak druga siostra, choć nic nie było, że miał więcej rodzeństwa:P
      W Once faktycznie jest wiele wątków, ale myślę, że w większości coś z nich wynika;p Lubisz Rumpla?
      Początkowo myślałam, że Hannibal będzie coś jak Dexter, ale się rozczarowałam, zabija ludzi, wycina im organy, gotuje i częstuje "przyjaciół" z policji... trochę obrzydliwe:p Poza tym nie wciąga i nie chce się dalej oglądać, przynajmniej mi.

      Usuń
    15. Trzymam kciuki, że nie zepsują ;)
      Ale ja na przykład w historii Śnieżki się już pogubiłam i czasami zastanawiam się, skąd ona zna niektórych bohaterów. A takie chociażby relacje rodzinne są do ogarnięcia dopóki się nad nimi zbyt mocno nie zastanawiam ;)
      Heh, głównie dla niego zaczęłam to oglądać ;) Chociaż wolę go jako Golda niż właściwego siebie. A w drugim sezonie jednak jest trochę słabszy - zły wpływ wiadomo-kogo ;)
      Dexter mnie jakoś ominął. H. chciałam zobaczyć ze względu na Madsa... No cóż, najwyżej sprawdzę na próbę jakiś odcinek, jak ma faktycznie jakąś obrzydliwą postać to odpuszczam.

      Usuń
    16. A gdzie się pogubiłaś? Ja oglądałam ciągiem dwa sezony i może dlatego, ale wszystko mi do siebie pasuje.
      Ja wolę go jako Rumpla. Jest zabawniejszy i fajniejszy, jako Gold nie widać po nim czarnej magii:p A co do wpływu, to chyba raczej dobry:P Lubię ją, choć mało jej tam jest. Za mało:/
      Dextera polecam. Ja osobiście go uwielbiam, najfajniejszy odcinek to "Beauty and the Beast", 4 odcinek 5 sezonu:D Możesz obejrzeć na próbę;p Choć w sumie to lepiej oglądać po kolei, bo w każdym sezonie jest inny motyw. Podoba mi się tam dbałość o szczegóły;)

      Usuń
    17. Ja oba na bieżąco, więc może to była wina przerwy międzysezonowej. Nie pamiętam już w tej chwili dokładnie o co chodziło. Chyba na jakiś czas zapomniałam o jej spotkaniu z Ruby i nie wiedziałam później skąd one się w ogóle znają...
      Ale ma zdecydowanie więcej klasy. I nie chichocze ;) Ja jej nie lubię. Obiektywnie fajna postać, ale za bardzo chce go nawracać, a na to nie mogę patrzeć ;)
      Ojej, 5 sezonów? Tak długie, ze przeraża ;)

      Usuń
    18. Było o tym, jak się poznały i zaprzyjaźniły, chyba Ruby znalazła ją w swojej stajni czy coś takiego;p
      Ale on właśnie fajnie chichocze, jest taki śmieszny:P No chce go nawracać, ale to dlatego, że ma dobre serce. Szkoda, że Kora swoje wyjęła, lepiej by do niego pasowała, ale i tak lubię jego wybrankę, może dlatego, że znam tę aktorkę z innego filmu i tam też ją lubiłam:P
      8 sezonów, każdy po 12 odcinków, obecnie leci ostatni już sezon:( Ja obejrzałam 6 w jakieś dwa tygodnie, żaden serial mnie tak nie wciągnął:p

      Usuń
    19. Już pamiętam ;) Ale nie powiesz, że w tym się nie da zgubić: http://www.juxtapost.com/site/permlink/a4749f60-085f-11e2-8815-a9a0b13b51c3/post/emma_swan_and_the_awkward_moment_abc39s_once_upon_a_time_40ouat41/
      Kora, nawet Regina. Belle jest zbyt słodka...
      I formuła się nie wyczerpuje? Mnie się zawsze wydawało, że 3 sezony to optimum.

      Usuń
    20. Słabo znam angielski i musiałabym trochę poślęczeć nad tekstem:p
      Są przeciwieństwem, a przeciwieństwa się przyciągają;p
      Jakby mieli zrobić 9, to nie wiem, o czym miałby być, ale 8 to w sam raz i każdy jest o czym innym. Pierwszy o innym zabójcy, który jest mu bliski; drugi o policjancie, który mógłby go wydać; trzeci o przyjacielu w zbrodni; czwarty o mordercy który wydawał się wzorem; piąty o kobiecie której pomagał się mścić, itd. I jak na razie mam trzy koncepcje na zakończenie, ciekawa jestem, jak to zrobią, ale każda jest dość ponura:P

      Usuń
    21. Mniej więcej: musisz aresztować swoją matkę pod zarzutem zamordowania macochy, po czym twój syn przekonuje cię, że mogła zostać wrobiona przez twoją przybraną babkę, jego matkę adopcyjną, która zamordowała też twojego dziadka, a później zabiła twojego chłopaka, który był też jej chłopakiem, po tym jak zapłaciła mu, żeby zabił twoją matkę. Jeśli nic nie pokręciłam ;)
      Prawda, ale... może powinna zaakceptować go takiego jaki jest? ;)
      Nieźle brzmi ;)

      Usuń
    22. Oooo dobre, dobre:D Ja bym jeszcze dodała, że przybrana babka zabiła ich wspólnego chłopaka, bo szukał swojego serca:p
      Tak jak wtedy, kiedy straciła pamięć? Okropna była, nie lubiłam jej wtedy:p
      Mnie się podoba, ciekawe, czy Ciebie też by wciągnęło;)

      Usuń
    23. A wyobraź sobie teraz ich drzewo genealogiczne ;)
      Niekoniecznie - chociaż kiedy już wyszła ze szpitala bywało ciekawie ;p On ma zrezygnować z tego kim jest dla niej, a ona, przepraszam, co?
      Sprawdzę.

      Usuń
    24. Narysowałabym;p wiesz, że kiedyś narysowałam drzewo genealogiczne bogów greckich? Zajęło mi taki duży karton, ale dałam radę:D
      A ona nie wróciła do domu bo wolała zostać przy nim i go nawracać:P I tak jej się nie uda, Rumpel to Rumpel, ale jest ciekawie;p
      Ok. a jak sprawdzisz to daj znać:P Pierwsze odcinki jeszcze nie wciągają, potem się rozkręca i jedzie do samego końca:D

      Usuń
    25. Brrr. Podziwiam.
      Ja się właśnie boję, że może się udać...
      Dam, ale nie gwarantuję, że to będzie jakoś bardzo szybko. Czuję respekt przed długaśnymi serialami, bo jak już w jakimś utonę to się szybko nie wydostanę ;) Poza tym, jeszcze jeden muszę skończyć.

      Usuń
    26. Miałam wtedy hopla na punkcie mitologii greckiej:D
      Jak się uda to Rumpel przepadnie, ale myślę, że nam tego nie zrobią:p
      A co teraz oglądasz?

      Usuń
    27. Ja też, ale najwyraźniej mniejszego ;)
      Biorąc pod uwagę wątek z Henrym... Ja generalnie nie ufam autorom ani scenarzystom ;p Czasem wystarczy jedno zdanie i fajny bohater leży ;/
      Flashforward

      Usuń
    28. Ja nawet na maturze ustnej z polskiego miałam temat z mitologii;p
      Henry to wnuk, a on zawsze kochał syna, więc robi to raczej dla syna...
      O czym to?

      Usuń
    29. Tak, ale jeśli dobrze ogarniam, to Henry stanowi dla niego jakieś bliżej niesprecyzowane zagrożenie... (poza tym: scena z huśtawką)
      Zaczyna się od tego, że wszyscy na świecie w jednym momencie tracą przytomność i mają wtedy wizję tego co czeka ich w przyszłości. Chodzi głównie o śledztwo kto/co spowodowało te "omdlenia" (sporo ofiar to pochłonęło) i o to, jak ludzie próbują sprawić, by ich wizje się (nie)spełniły.

      Usuń
    30. Zagrożeniem było rozdzielenie go z Bellą, co już się stało, bo pojechał go ratować:P
      O, może być ciekawe. Bardzo wciąga?

      Usuń
    31. E-ej, chyba nie(?) Ta przepowiednia brzmiała poważniej.
      Mnie wciągnęło ;) (Pomijając jeden naprawdę kiepski wątek miłosny...)

      Usuń
    32. Ja tak zrozumiałam i tak na końcu powiedział Belli. Chłopiec będzie jego zgubą, bo zamiast siedzieć z ukochaną, którą dopiero co odzyskał, wyrusza mu na ratunek. Chyba, że ja coś źle zrozumiałam.
      To może kiedyś się skuszę;p A oprócz tego wątku o dziwnym omdleniu jest tam jakaś magia?

      Usuń
    33. Podejrzewam, że i tak by z nią nie siedział, tylko jak wcześniej próbował ją przekonać, żeby z nim była, a ona próbowałaby przekonać jego, żeby się nawrócił ;) Ja zrozumiałam tak, że już nie wróci ;)
      Nie, sama... nazwijmy to "nauka" (nie jestem fizykiem, nie wiem na ile wiarygodna).

      Usuń
    34. Nie wróci? Nie no, myślę, że wróci do Belli, żeby nie wrócił, musiałby zginąć, a co to byłby za serial bez Rumpla???
      Na razie jestem w trakcie oglądania "Czystej krwi" ale jakoś wolno mi idzie:p

      Usuń
    35. Zginąć, zostać tam uwięziony, stracić moc, cokolwiek. Poza tym, każdy serial musi się kiedyś skończyć, prawda? ;)

      Usuń
    36. Ale nie każdy musi skończyć się tragicznie:P

      Usuń
    37. To tylko jeden bohater, więc dlaczego tragicznie od razu? To nie może być wielka szczęśliwa rodzina ;)
      Mogliby do Kapelusznika w trójce wrócić...

      Usuń
    38. Ale za to jaki bohater:p
      Lubisz Kapelusznika?;)

      Usuń
    39. A nie podejrzewałabym, że jesteś fanką ;)
      Dość :)

      Usuń
    40. Jestem od czasu tego odcinku z Bellą;p
      Ja bardziej lubię córkę Kapelusznika:p

      Usuń
    41. :D Od którego? (No tak, skoro nie podejrzewałabym, że możesz być fanką czarnego charakteru, to mogłam podejrzewać, że nią zostaniesz, kiedy charakter trochę mu się wybieli ;) )
      Córka jakoś nie zwróciła mojej uwagi ;)

      Usuń
    42. Uwielbiam baśń o Pięknej i Bestii:D to pewnie dlatego;p I masz rację, lubię czarne charaktery, u których się okazuje, że jednak mają serce;) Niekoniecznie muszą być potem dobrzy i prawi, ale takie połączenie kogoś złego, kto potrafi kochać, tworzy ciekawą postać;P

      Usuń
    43. Racja, ciekawą, ale gdyby tylko w większości się nie nawracali później ;)

      Usuń
    44. Cóż, miłość robi swoje, chyba, że ta miłość będzie bardzo wyrozumiała:D

      Usuń
    45. Ja miałam kiedyś taką bohaterkę ;) Gryzła się w milczeniu, ale stała za nim murem i wierzyła, że jeśli zrobił coś wyjątkowo paskudnego, to mimo wszystko właśnie to należało zrobić :)

      Usuń
    46. Ja chcę to przeczytać, musi być fajne!:D Choć to troszkę zaczepia o taką słodką naiwność;p

      Usuń
    47. Przestałam pisać w połowie i od dłuższego czasu zbieram się, by skończyć ;) Trochę tak (ale bez przesady) - dlatego była dla niego dobrą przeciwwagą :)

      Usuń
    48. O czym tak właściwie piszesz, kim są bohaterowie? Skończ i daj przeczytać:D

      Usuń
    49. To długa i skomplikowana historia ;) Najogólniej autorskie fantasy - akurat ta parka jest moją ulubioną, chociaż to drugo-/trzecioplanowi bohaterowie: on ma zadatki na zbrodniarza wojennego i chorą ambicję, ona jest zakładniczką, która trafiła pod jego "opiekę", bo ma koligacje, które on może kiedyś zechcieć wykorzystać. Kiedy zaczynała coś do niego czuć, nie wiedziała z kim ma do czynienia, a kiedy się dowiedziała... doszła do wniosku, że okoliczności go zmuszają (trochę racji w tym miała, bo facet miał naprawdę przerąbane w życiu ;) ). On z kolei nie chce do siebie dopuścić myśli, że może coś do niej czuć, bo to by znaczyło, że ma jakiś słaby punkt, a na to nie może pozwolić. Ufff... w każdym razie to nie jest radosny i szczęśliwy związek ;)
      Jak wymyślę, jak się zmotywować po gigantycznej przerwie to pewnie skończę ;p Kiedyś ;)

      Usuń
    50. Brzmi ciekawie. Jak skończysz to daj znać;)

      Usuń
    51. Jeśli ;)

      Usuń
  3. Diana? Dlaczego?
    "a na jego włosach z trudem udało się dojrzeć siwy włos" - może "w jego włosach z trudem udało się dojrzeć siwiznę"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona też zasługuje na trochę szczęścia:p Ma być całe życie sama?:p
      Masz rację, zaraz poprawię;)

      Usuń
    2. Zasługuje, pewnie, ale mnie zakochani bohaterowie przerażają - najczęściej tracą charakter :( Charakter Diany przynajmniej na razie się trzyma, sądząc po tekście o tym, że powinna go zabić ;) Chociaż... nie mów, że to syn Samanthy...

      Usuń
    3. Nie powiem:P I zgadzam się, że mężczyźni tracą charakter, kiedy się zakochają, ale kobiety niekoniecznie:P

      Usuń
    4. Wiedziałam, że odpiszesz dokładnie tymi słowami ;)
      Jakoś u kobiet mniej mnie ta utrata charakteru oburza - rzadko lubię kobiece postaci po prostu ;)

      Usuń
    5. Tak dobrze mnie znasz?:P
      Ale Dianę lubisz?;p

      Usuń
    6. Też wiem, jak odpowiadać w taki sposób, żeby nic nie powiedzieć ;) Autora zawsze to cieszy przecież ;)
      Oczywiście - póki ma charakter - dlatego taka reakcja na jej wybuch uczuć ;p

      Usuń
    7. W takim razie postaram się jej nie zmienić - zobaczymy, czy mi się uda:P

      Usuń
    8. Mimo mojego przerażenia wywołanego słowem na "Z", sądząc po tym, co mówi pod koniec pewnie Ci się uda :)
      Takie zawzięte bohaterki chyba najtrudniej zakochiwać ;)

      Usuń
    9. Ale za to jak już się zakochają, to biada wybrankowi:D:D:D

      Usuń
    10. Oj, jeszcze zależy co to za wybranek ;D

      Usuń
    11. Bo jeśli on nie, to zawziętość raczej nie wychodzi na dobre ;)

      Usuń
    12. Jemu na pewno by nie wyszło na dobre:p Będziesz mój albo Cię zjem, o :D

      Usuń
    13. No dobra, ona ma przewagę ;) Ale nie każda ma tyle szczęścia ;)

      Usuń
    14. Nie każda jest krwiożerczą strzygą:P

      Usuń
  4. Nie wierzę, Diana się zakochała? Z jednej strony się cieszę, choć z drugiej strony kompletnie nie wyobrażam sobie jej związku z człowiekiem... Musi mieć bardzo silną wolę, że on w ogóle jeszcze żyje i jestem ciekawa kto to jest? Ktoś z wyspy czy raczej ktoś z tej załogi, która napadła na wyspę?? A może jest on tym tytułowym rozbitkiem?? Zaskakujesz Natalio ;)
    Shehereze znalazł sobie idealnego następce. Nie dość, że podobni do siebie z wyglądu to jeszcze charakterki podobne ;) Wróżę mu podobną sławę jaką ma wujek, albo i większą ;p
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam zaskakiwać:D
      Nie ma syna, to niech się chociaż siostrzeńcem pocieszy;p

      Usuń
  5. W to nie uwierzę! Diana się zakochała w człowieku? Umiesz zaskakiwać! :) Kurczę.. jestem ciekawa czy dobrze domyślam się w kim się zakochała :P.
    Czyli jednak Robin pogodził się z tym, że nie zostanie wampirem, chociaż faktycznie jako pięćdziesięciolatek traci swój urok.. :p
    Rozdział ciekawy, zaskakujący. Czekam z niecierpliwością na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kogo się domyślasz?:p

      Usuń
    2. Na razie wolę nie mówić, poczekam aż wszystko będzie wiadomo. ;p
      A zresztą, wydaje mi się, że się mylę :p.

      Usuń
    3. Powiedz, i tak nie powiem, czy to prawda, ale będę wiedziała, czy dobrze się domyślasz;p

      Usuń
    4. Znaczy znając mnie to i tak się pewnie mylę, ale było by ciekawie jakby tą osobą się okazał Patrick, dlatego tak jakoś o nim pomyślałam :p.

      Usuń
    5. Młodszy syn Samanthy?:p

      Usuń
    6. No tak, tak jak przeczytałam tą wypowiedź Diany o tym, że się zakochała to od razu pomyślałam o nim ;p

      Usuń
    7. Pasowaliby do siebie?:p

      Usuń
    8. Właśnie nie wiem, ale na pewno była by to ciekawa para ;p. No i byłoby to szokujące rozwiązanie ;d.

      Usuń
    9. Myślisz, że rodzice i wujek by się na to zgodzili?:p

      Usuń
    10. Myślę, że nie byliby zachwyceni i sądzę, że raczej by się nie zgodzili, ale nie wiem.. ;p

      Usuń
    11. A Amanda? Jak myślisz, byłaby za, czy przeciw?:p

      Usuń
    12. Zastanawia mnie to.. wydaje mi się, że z jednej strony cieszyłaby się, że Diana w końcu sobie kogoś znalazła, ale myślę, że chyba trochę bała by się o Patricka. Nie mam pojęcia jakiego ona byłaby zdania ;p.

      Usuń
    13. Czyli wychodzi, że tak pół na pół?;p

      Usuń
    14. No chyba tak ;d. Hm.. jestem ciekawa kto okaże się tym człowiekiem ;p

      Usuń
    15. Ja wiem, Diana wie, a Czytelnicy mogą się tylko domyślać:D

      Usuń
    16. Już niedługo i tak wszyscy będą wiedzieć :d.

      Usuń
    17. Tak, ale jeszcze Wam się przyda trochę cierpliwości;p

      Usuń
  6. A ja tak czekam i czekam na tą Anglię :) No proszę, Diana się zakochała, czyżby w jednym z tych żołnierzy, których pojmała lata temu? Było by ciekawiej.
    Mi tam perspektywa dojrzałego i zmężniałego Robina się podoba, faceci podobno im starsi, tym lepsi, jak wino :P
    Kolejna suknia i kolejny ślub, ciekawie to opisałaś. Z resztą ja do ślubów mam słabość :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu się doczekasz;)
      O, wreszcie ktoś docenia dojrzałych mężczyzn:D

      Usuń
    2. Z początku za nim nie przepadałam, być może dlatego, że nie lubię piratów, a być może też dlatego, iż nie potrafił jasno określić tego, co czuje do Amandy. Ale owszem im straszy, tym lepszy.

      Serdecznie zapraszam do siebie na nn.

      Usuń
    3. I teraz już go lubisz?:p
      Widzę, że też lubisz wampirze pory:D

      Usuń
    4. Uwielbiam noc :)
      No pewnie, coś jednak czuję, że już długo nie będę się raczyć sympatią do Robina. Czas...

      Usuń
    5. Czas ucieka, wieczność czeka:P Jak to mówi łacińskie przysłowie;)

      Usuń
  7. A ja myślę, że zakochała się w Patricku lub Adrienie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, nadrobiłaś zaległości, czy czytałaś, tylko nie komentowałaś? Dawno Cię tu nie było:p
      Niedługo się okaże, czy dobrze myślisz;p

      Usuń
    2. czytam, czytam kochana, ale czasu było brak na komentowanie. Nie myśl, że się mnie tak łatwo pozbędziesz :-) A przy okazji zajrzyj na "Magię..." jest nowy rozdział - wreszcie.

      Usuń
    3. Ooo naprawdę? Super! Już lecę:D:D:D:D:D
      To mogłaś chociaż maznąć na gg, że czytasz, albo tutaj jedno zdanie, bo myślałam, że już Cię dawno gdzieś wywiało z bloga:/ Mam Cię powiadamiać, czy masz automatycznie?

      Usuń
    4. Eee... kiedy wpisałam adres, pojawiła się informacja: "Ten blog jest otwarty tylko dla zaproszonych czytelników. Wygląda na to, że nikt nie zaprosił Cię do czytania tego bloga. Jeśli sądzisz, że to pomyłka, możesz skontaktować się z autorem bloga i poprosić o zaproszenie."
      ???

      Usuń
    5. Wiem, na chwilę musiałam zawiesić bloga, bo dowiedziałam się o kradzieży powieści Aivalar z bloga. Jakaś złodziejka przywłaszczyła sobie tekst napisany przez nią na blogu i opublikowała jako własną książkę. Wyobrażasz sobie?? Natychmiast ukryłam treść bloga i przygotowałam odpowiedni dopisek o prawach autorskich i o tym jakie kroki podejmę, jeśli odkryję podobne działania w stosunku do moich utworów. Niektórzy to mają tupet :-(
      Z gg prawie już nie korzystam - mam je, ale przeważnie tylko w telefonie jak ktoś do mnie napisze to patrzę :-)
      Mam automatyczne powiadamianie dlatego wiem kiedy dodajesz notki :-)

      Usuń
    6. O, to ciekawa sprawa... można gdzieś się dowiedzieć więcej? (ok, "ciekawa" nie jest dobrym słowem, ale mnie zaintrygowało)
      W każdym razie - dopisek nic nie zmienia. Tekst jest chroniony prawnie, bo jest Twój, a nie dlatego, że coś pod nim napiszesz. Warto za to czytać regulaminy serwisów, w których jest napisane, jakie prawa im się przyznaje przez sam fakt publikacji. W ogóle jeśli myśli się o wydawaniu, lepiej na blogu nie publikować nic, nawet nie dlatego, że ktoś może ukraść, ale żeby nie udzielić nieświadomie jakiejś paskudnej licencji... tak tylko piszę nauczona doświadczeniem ;)

      Usuń
    7. Ojej. To naprawdę straszna sprawa. Ja bym od razu do sądu podała, myślę, że moja czytelniczka-prawniczka by pomogła. Ale nie chciałabym mieć takiej sytuacji, bardzo współczuję Aivalar.
      Prithiko, a może udostępnij tylko zalogowanym albo określonym osobom? Chyba można zrobić coś takiego na blogspocie?
      Kahairel, o jakiej licencji mówisz?

      Usuń
    8. Kurczę, teraz widzę, że to co napisałam wygląda jak pogoń za sensacją. W kwestii wyjaśnienia - nie jest - ale interesują mnie takie sprawy z powodów, powiedzmy, osobistych i jeśli to możliwe chętnie poznam jakieś szczegóły (na przykład czym się skończyło).
      Natalia, publikując bloga udzielasz licencji na wykorzystanie treści portalowi, na którym ten blog jest i to jest (a w każdym razie powinno być) w każdym regulaminie. Na przykład zezwalasz im na wykorzystywanie tekstu w celach promocyjnych (nie twojej osoby, ale portalu) w dowolnych mediach przez nieokreślony czas. Czasami nawet skasowanie tekstu nie pomoże.

      Usuń
    9. Ups... oj bo zacznę się zastanawiać nad dalszym publikowaniem... :/ W sumie i tak to tylko bardziej szkic niż powieść, ale zawsze...

      Usuń
    10. Nie chciałam straszyć ;) Ale generalnie dobrze jest mieć świadomość na co się godzimy wrzucając tekst na bloga :)

      Usuń
    11. Ja się godzę tylko na to, żeby każdy kto zechce mógł czytać i komentować:p

      Usuń
    12. To nie wiem - poczytaj sobie :)

      Usuń
    13. I tak przecież nie skasuję bloga w obawie przed kradzieżą, troszkę bez sensu, tyle już czasu tu piszę...

      Usuń
    14. I dobrze, bo co bym czytała? :)

      Usuń
    15. Na pewno znalazłabyś coś ciekawego;p

      Usuń
  8. Witaj;)
    Kurka, już nie wiem który raz za komentowanie się zabieram, cały czas mi ktoś przeszkadza;P Ale w końcu dotarłam;)
    Rozdzialik całkiem spokojny i proszę, wprowadziłaś białą suknię ślubną;P W sumie nie dziwię się rozterkom Amandy. Nigdy nie będzie mieć dziecka... Jak widać żywot wampirów usłany różami nie jest. No i w sumie się ciesze, że Twoje wampiry to nie jacyś herosi, nie są przeidealizowani, a raczej mają problemy jak każdy. Przez to jakoś lepiej się o nich czyta;)
    No i zaskoczyłaś mnie końcówka;) Diana zakochana w człowieku? No proszę, interesujące. Bardzo jestem ciekawa, jak to się potoczy. pozdrawiam serdecznie i zapraszam na nn u mnie [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie jest idealny, więc wampiry też nie powinny:P

      Usuń
  9. Miłość dopadnie każdego, nawet Dianę. ;p Jestem ciekawa kim jest ten "szczęściarz". Już mu współczuje, nie będzie miał łatwo z taką wampirzycą. ;) Sporo minęło lat, a Nasz kochany Robin się starzeje. Mnie to nie przeszkadza, ale szkoda, że go tak mało było w tym rozdziale, mam nadzieję, że jeszcze się pojawi, chciałabym wiedzieć czy nadal jest, taki jaki był. ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu miałby się zmienić? Myślisz, że zmiękł na starość?:p Jeszcze się pojawi, możesz być spokojna;)

      Usuń
    2. Robin był bezczelnym piratem, a teraz możliwe, że dojrzał. ;p Uff, ale i tak pewnie jeszcze w tej części umrze. :(

      Usuń
    3. Każdy człowiek kiedyś umrze:p

      Usuń
    4. Wiem; szkoda, że go nie przemieniła. ;)

      Usuń
    5. Może i szkoda, a może nie szkoda;p

      Usuń
    6. Z jednej strony szkoda, bo był bardzo fajne, ale z drugiej pozna fajniejszych. ;p

      Usuń