- Wygląda na to, że miałaś dwóch adoratorów – stwierdziła Karolina. - Billy wydaje się być dobrym człowiekiem. I bądź co bądź, to dzięki niemu nie zostałaś zdemaskowana.
- Zgadza się – przytaknęłam. - Poza tym Shehereze nie wydawał się być zainteresowany mną jako kobietą. Byłam dla niego cenna ze względu na mój wampiryzm i idące za nim zdolności.
- Ale nie zapominaj, że uratował ci życie – zauważyła dziewczyna.
- Wtedy jeszcze nie znał prawdy.
- A Billy ją znał?
Pokręciłam głową.
- Dla Billa byłam dość niezwykłą i piękną kobietą.
- Ale w końcu poznał prawdę. Jak zareagował?
- Dojdziemy do tego – odparłam i wróciłam do opowiadania.
Siedziałam wysoko na tzw. bocianim gnieździe i patrzyłam w dół na piratów kończących swoją pracę. Choć w świetle księżyca trudno byłoby zobaczyć ich wyraźnie, dzięki mojemu wampirzemu wzrokowi ciemność nie stanowiła najmniejszej przeszkody.
Rozmyślałam. Poprzedniej nocy całowałam się z Billym. To było takie... spontaniczne. Od śmierci Inyana nie myślałam o innych mężczyznach. Za mało czasu minęło. Powinnam być pogrążona w głębokiej żałobie. I pewnie by tak było, gdyby nie fakt, że porwali mnie piraci, zapobiegłam buntowi i krwawej rzezi, i praktycznie byłam częścią pirackiej załogi. To wszystko sprawiło, że żałoba nie zajmowała większej części moich myśli.
Wciąż kochałam Inyana i wiedziałam, że zawsze będę go kochać. Tak samo jak Edmunda. Obaj mieli miejsce w moim sercu. Martin nieco je zmienił, stał się przyjacielem, ale rozstanie z nim nie bolało. A moich obu mężów utraciłam w tragiczny sposób.
Billy nie wiedział, kim byłam i na razie nie mogłam mu powiedzieć. Co prawda to ja powinnam decydować o tym, kto będzie znał prawdę, a kto nie, ale nie mogłam przewidzieć reakcji marynarza. Wiedziałam, że gdybym go kochała, a on pokochałby mnie, wyznałabym mu wszystko bez wahania. A na razie miało zostać tak, jak było.
Rozsiadłam się wygodnie. Założyłam męski strój, gdyż w sukni nie było łatwo się wdrapywać, szczególnie, że obecna moda nie przewidywała takich potrzeb u kobiet. Miałam więc na sobie luźne, lecz nie za szerokie spodnie z delikatnego materiału i jasną koszulę, a na wierzch płaszczyk. Włosy luźno związałam na karku.
Spojrzałam w dół. Mogłam skoczyć i wylądować lekko na stopach. Piraci mieliby ciekawe miny. Uśmiechnęłam się na tę myśl i zerknęłam na lornetkę, którą dał mi Gray, gdy zaproponowałam, że zastąpię go tutaj. Nie potrzebowałam lornetki. Rozejrzałam się. Dookoła była woda i nic więcej. Ocean.
Zeszłam w końcu na dół, a moje miejsce zajął inny pirat. Miałam wrażenie, że jestem tu wyjątkowo ulgowo traktowana. Robiłam, co chciałam i kiedy chciałam, nikt mi nie rozkazywał – z wyjątkiem kapitana, który też nie wydawał mi zbyt wielu poleceń, wychodząc pewnie z założenia, że jestem tutaj w innym celu. Czasem rozmawiałam z piratami, najczęściej z Johnym, Gray'em, Hudsonem i nawet niekiedy z Woodsem. Poznałam też kucharza, okrągłego i niskiego wzrostu, który mimo dość niepozornego wyglądu potrafił ustawić wszystkich do pionu jednym krzyknięciem. W razie gdyby ktoś protestował, groził strajkiem i w efekcie głodówką piratów. Mężczyźni woleli więc nie ryzykować.
Co do Billa, od momentu pocałunku zerkaliśmy na siebie niepewnie, aż w końcu pierwsza do niego podeszłam.
- Wydaje mi się, że powinniśmy porozmawiać.
- Zgadza się. - Odłożył jakąś szmatkę, wytarł dłonie o spodnie i wskazał głową wejście pod pokład. - O tym, jak wczoraj uciekłaś spłoszona. - Ruszył w tamtą stronę.
Przewróciłam oczami i poszłam za nim. Kiedy weszliśmy do jego kajuty, usiadł na łóżku. Po chwili wahania również siadłam, jednak w pewnej odległości od niego.
- Podobno miałaś trzech mężów.
- Tak, to prawda. - Spojrzałam na niego, zastanawiając się, do czego zmierza.
- Powiesz mi, Amando, jak to się stało? - Położył rękę na mojej dłoni. Powoli skinęłam głową.
- Pierwszy został zamordowany, drugi umarł, a trzeci spłonął.
- Musiałaś mieć ciężko. Utraciłaś tyle osób, które kochałaś.
- Tak... - Popatrzyłam na niego niepewnie.
- Ten pocałunek pewnie był dla ciebie za wcześnie, ale... jesteś jeszcze młoda, życie przed tobą. Nie możesz żyć przeszłością. - Przysunął się do mnie. - Taka młoda i taka piękna... - Pogłaskał mnie po policzku.
„Ciekawe, jakbyś zareagował na mój prawdziwy wiek”, pomyślałam, nie protestując, gdy jego usta dotknęły moich.
- Zgadza się – przytaknęłam. - Poza tym Shehereze nie wydawał się być zainteresowany mną jako kobietą. Byłam dla niego cenna ze względu na mój wampiryzm i idące za nim zdolności.
- Ale nie zapominaj, że uratował ci życie – zauważyła dziewczyna.
- Wtedy jeszcze nie znał prawdy.
- A Billy ją znał?
Pokręciłam głową.
- Dla Billa byłam dość niezwykłą i piękną kobietą.
- Ale w końcu poznał prawdę. Jak zareagował?
- Dojdziemy do tego – odparłam i wróciłam do opowiadania.
Siedziałam wysoko na tzw. bocianim gnieździe i patrzyłam w dół na piratów kończących swoją pracę. Choć w świetle księżyca trudno byłoby zobaczyć ich wyraźnie, dzięki mojemu wampirzemu wzrokowi ciemność nie stanowiła najmniejszej przeszkody.
Rozmyślałam. Poprzedniej nocy całowałam się z Billym. To było takie... spontaniczne. Od śmierci Inyana nie myślałam o innych mężczyznach. Za mało czasu minęło. Powinnam być pogrążona w głębokiej żałobie. I pewnie by tak było, gdyby nie fakt, że porwali mnie piraci, zapobiegłam buntowi i krwawej rzezi, i praktycznie byłam częścią pirackiej załogi. To wszystko sprawiło, że żałoba nie zajmowała większej części moich myśli.
Wciąż kochałam Inyana i wiedziałam, że zawsze będę go kochać. Tak samo jak Edmunda. Obaj mieli miejsce w moim sercu. Martin nieco je zmienił, stał się przyjacielem, ale rozstanie z nim nie bolało. A moich obu mężów utraciłam w tragiczny sposób.
Billy nie wiedział, kim byłam i na razie nie mogłam mu powiedzieć. Co prawda to ja powinnam decydować o tym, kto będzie znał prawdę, a kto nie, ale nie mogłam przewidzieć reakcji marynarza. Wiedziałam, że gdybym go kochała, a on pokochałby mnie, wyznałabym mu wszystko bez wahania. A na razie miało zostać tak, jak było.
Rozsiadłam się wygodnie. Założyłam męski strój, gdyż w sukni nie było łatwo się wdrapywać, szczególnie, że obecna moda nie przewidywała takich potrzeb u kobiet. Miałam więc na sobie luźne, lecz nie za szerokie spodnie z delikatnego materiału i jasną koszulę, a na wierzch płaszczyk. Włosy luźno związałam na karku.
Spojrzałam w dół. Mogłam skoczyć i wylądować lekko na stopach. Piraci mieliby ciekawe miny. Uśmiechnęłam się na tę myśl i zerknęłam na lornetkę, którą dał mi Gray, gdy zaproponowałam, że zastąpię go tutaj. Nie potrzebowałam lornetki. Rozejrzałam się. Dookoła była woda i nic więcej. Ocean.
Zeszłam w końcu na dół, a moje miejsce zajął inny pirat. Miałam wrażenie, że jestem tu wyjątkowo ulgowo traktowana. Robiłam, co chciałam i kiedy chciałam, nikt mi nie rozkazywał – z wyjątkiem kapitana, który też nie wydawał mi zbyt wielu poleceń, wychodząc pewnie z założenia, że jestem tutaj w innym celu. Czasem rozmawiałam z piratami, najczęściej z Johnym, Gray'em, Hudsonem i nawet niekiedy z Woodsem. Poznałam też kucharza, okrągłego i niskiego wzrostu, który mimo dość niepozornego wyglądu potrafił ustawić wszystkich do pionu jednym krzyknięciem. W razie gdyby ktoś protestował, groził strajkiem i w efekcie głodówką piratów. Mężczyźni woleli więc nie ryzykować.
Co do Billa, od momentu pocałunku zerkaliśmy na siebie niepewnie, aż w końcu pierwsza do niego podeszłam.
- Wydaje mi się, że powinniśmy porozmawiać.
- Zgadza się. - Odłożył jakąś szmatkę, wytarł dłonie o spodnie i wskazał głową wejście pod pokład. - O tym, jak wczoraj uciekłaś spłoszona. - Ruszył w tamtą stronę.
Przewróciłam oczami i poszłam za nim. Kiedy weszliśmy do jego kajuty, usiadł na łóżku. Po chwili wahania również siadłam, jednak w pewnej odległości od niego.
- Podobno miałaś trzech mężów.
- Tak, to prawda. - Spojrzałam na niego, zastanawiając się, do czego zmierza.
- Powiesz mi, Amando, jak to się stało? - Położył rękę na mojej dłoni. Powoli skinęłam głową.
- Pierwszy został zamordowany, drugi umarł, a trzeci spłonął.
- Musiałaś mieć ciężko. Utraciłaś tyle osób, które kochałaś.
- Tak... - Popatrzyłam na niego niepewnie.
- Ten pocałunek pewnie był dla ciebie za wcześnie, ale... jesteś jeszcze młoda, życie przed tobą. Nie możesz żyć przeszłością. - Przysunął się do mnie. - Taka młoda i taka piękna... - Pogłaskał mnie po policzku.
„Ciekawe, jakbyś zareagował na mój prawdziwy wiek”, pomyślałam, nie protestując, gdy jego usta dotknęły moich.
Całowaliśmy się namiętnie. Wszystkie emocje wampirów są silniejsze, niż ludzkie, a Billy naprawdę świetnie całował. Objęłam go za szyję i przez najbliższy kwadrans nie odrywaliśmy się od siebie. Dopiero kiedy pirat próbował posunąć się nieco dalej, udało mi się opanować.
- Czekaj, my nie... to nie... - Odsunęłam się i odetchnęłam, po czym wyszłam z kajuty. Z jednej strony pokusa była całkiem spora, a ja, bądź co bądź, byłam wolną kobietą. Z drugiej, wciąż byłam wdową i miałam zamiar dochować żałoby, choć w zasadzie Inyan jej nie lubił. Ale czy chciałby, żebym tak szybko rzuciła się w ramiona innego? I to bez miłości?
Następnego dnia, późnym popołudniem, usłyszałam hałas na pokładzie. Siedziałam wówczas w kajucie kapitana, przeszłam więc do jego gabinetu.
- Co się dzieje? - spytałam, wchodząc i zamykając za sobą drzwi.
- Statek na horyzoncie. Piraccy handlarze. Wymienimy się towarami. - Shehereze siedział z nogami na biurku i przeglądał jakąś listę. - A dzięki tobie, rybko, te szumowiny nas nie oszukają.
- Czemu właściwie zawdzięczam to przezwisko? - Usiadłam obok niego, zerkając w listę. Zawierała spis przedmiotów, które miał zamiar sprzedać. - I czemu znajduje się tutaj moja skrzynia?! Wykreśl ją natychmiast! Ona nie jest na sprzedaż, to moje jedyne łóżko!
Kapitan parsknął śmiechem.
- Cóż, będziesz musiała spać w moim.
- Chyba pod nim, nie zamierzam ryzykować upieczenia. - Wyrwałam mu listę i wykreśliłam skrzynię.
- Pode mną czy nade mną, wierz mi, nie jestem wybredny.
Prychnęłam.
- Nie wątpię.
- A rybka, bo złowiłem cię, śliczna wampirzyco i już ci nie dam odpłynąć.
- Gdybym chciała, nie powstrzymałbyś mnie, zarozumiały kapitanie – zauważyłam.
- A więc mam genialny dar przekonywania. - Wstał, zabierając mi listę i ruszył na pokład. - Wyjdź o zmroku, przydasz mi się, rybko.
Westchnęłam tylko, wychodząc za nim. Zerknęłam na Johny'ego, który akurat przechodził obok.
- Ci kupcy nie boją się handlować z piratami?
- Wręcz przeciwnie, handlują tylko z piratami. - Johny zatrzymał się i spojrzał na mnie. - Wiesz, że nigdy nie przybijamy do innego brzegu niż nasza wyspa, a oni nie wspominają królowi, z kim handlują, więc nie mają problemu, by wymienić swe towary na złoto.
- Inwestycja opłacalna dla obu stron – stwierdziłam. - Przypływają czasem na wyspę?
- Tak, to jedyny statek, który nie jest piracki, a może tam cumować – wtrącił Billy, podchodząc do nas. - Mają pozwolenie. Zaopatrują nas w towary, kobiety i ochotników na piratów.
- A więc jednak jest ktoś, kto przypływa na wyspę i z niej odpływa – stwierdziłam.
- Nie schodzą na ląd. - Johny pokręcił głową. - Nigdy.
- Jestem coraz bardziej ciekawa tej waszej wyspy.
Billy uśmiechnął się szeroko.
- I słusznie. Jest wspaniała.
- A Mac i pozostali? Byli na wyspie i jeśli jeszcze żyją...
- Bardzo wątpliwe jeśli – mruknął Johny. Billy pokręcił głową.
- Nie żyją, chyba, że potrafią przepłynąć ocean wpław.
Pokręciłam głową zdziwiona.
- Przecież popłynęli na łodzi.
Obaj piraci wymienili spojrzenia. Zmarszczyłam brwi.
- Czy ja o czymś nie wiem?
Johny wzruszył ramionami.
- Muszę iść, kapitan kazał przynieść parę rzeczy. - Odwrócił się i odszedł pospiesznie. Spojrzałam na Billa pytająco.
- Chodź na pokład, Amando, zobaczysz, na czym polega nasz handel – zmienił temat.
- Najpierw powiedz mi, czemu jesteś taki pewien, że piraci nie przeżyli.
Westchnął i wahał się przez chwilę.
- Ale nie wiesz tego ode mnie, dobrze?
- Oczywiście.
Billy rozejrzał się i wyjaśnił ściszonym głosem:
- Woodes uszkodził łódź.
- Jak to? - Zamrugałam gwałtownie. - Ale kapitan pozwolił im odpłynąć żywym...
- Tak. Jednak nie mógł pozwolić, by w ramach zemsty wydali naszą wyspę. Zginęłoby wielu ludzi.
Przez chwilę wpatrywałam się w niego w osłupieniu.
- Oszukał mnie! - Odwróciłam się gwałtownie, ale mężczyzna złapał mnie za ramię.
- Nie mógł ich wypuścić, Amando, to za duże ryzyko. Nie mógł też zostawić ich na statku. Ani pozwolić wrócić na wyspę. Jedyne, co mógł zrobić, to od razu ich zabić, lecz nie uczynił tego ze względu na ciebie. - Dotknął mojego policzka i spojrzał mi w oczy. - Właściwie to nawet nie skłamał. Dał im szansę. Jeśli od razu natknęliby się na jakiś statek...
- Nawet jeśli, to musieliby to być inni piraci, prawda? Inaczej zostaliby powieszeni.
- Dlatego to mało prawdopodobne, że wciąż żyją.
Westchnęłam i patrzyłam na niego przez chwilę. Bez wątpienia mówił prawdę. W dodatku patrzył mi prosto w oczy.
- Nie zmienia to faktu, że Shehereze mnie okłamał.
- Ja na jego miejscu też nie pozwoliłbym odejść im wolno, Amando. Wiem, że masz dobre serduszko, ale sama rozumiesz, jak to jest stracić najbliższych.
Skinęłam głową. Billy miał trochę racji. Kapitan chronił swoją wyspę.
- Mimo wszystko, nie powinien był kłamać.
- Za dużo wymagasz od piratów, Amando. - Przyciągnął mnie niespodziewanie do siebie i pocałował. Odruchowo objęłam go za szyję i odwzajemniłam pocałunek.
- Niektórym naprawdę brakuje tu kobiet.
Odskoczyłam od Billa na dźwięk głosu kapitana, który stał i patrzył na nas spod lekko uniesionych brwi. Jak mogłam go nie usłyszeć?! Ach tak. Z pewnością byłam za bardzo zajęta całowaniem Billa.
- Jest jakieś pirackie prawo, które zabrania całowania się na statku? - zapytałam zaczepnie.
- Dopiszę ten punkt do kodeksu. Idź na pokład, zaraz będziemy handlować – zwrócił się do Billa.
- Tak jest, kapitanie! - Blondyn posłał mi uśmiech i wyszedł na zewnątrz. Shehereze wziął mnie za ramię i weszliśmy do jego gabinetu.
- Nie twoja sprawa, z kim się całuję – uprzedziłam go, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
- Nie moja – zgodził się. - Zaraz zapadnie zmrok. Załóż to. - Wskazał na wiszącą na krześle długą białą suknię.
- Mam udawać ducha? - Otworzyłam szerzej oczy.
- Tak, a na głowę założysz prześcieradło. - Uśmiechnął się lekko. - Masz być wróżbitką, rybko.
- No dobrze. - Wzięłam od niego suknię. - Ale najpierw powiedz mi prawdę – czy szalupa była uszkodzona?
- Spytaj Woodsa, jeśli masz jakieś wątpliwości, że wypuściłbym zdrajców bez kary.
- Ukarałeś ich! Piętnem! - Podparłam się pod boki.
- Tak podobno lepiej smakują. Jeden rekin mi kiedyś powiedział.
- Bardzo zabawne – mruknęłam. - Okłamałeś mnie.
- Nie pytałaś, czy łódź jest sprawna. - Wzruszył ramionami.
- Równie dobrze mogłeś ich od razu zabić!
- Mogłem – zgodził się Shehereze, przeglądając jakieś papiery.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia?! - zawołałam, stając tuż przed nim. - Lubisz bawić się życiem i śmiercią?
- Mówisz, jakbyś ty nigdy nie zabiła człowieka. - Odłożył dokument i spojrzał na mnie.
- Nie o to chodzi. Wampiry muszą zabijać. Nie robią tego dla rozrywki. Kiedy jeszcze piłam ludzką krew, byli to wyłącznie mordercy i najgorsi zbrodniarze.
- A do jakich zaliczyłabyś tamtych zdrajców?
- Może do takich samych, jak ty?
Zrobił krok w moją stronę i pochylił się do ucha.
- A więc śmiało, rybko. Wbij swoje śliczne ząbki w szyję okrutnego pirata.
Zamrugałam zaskoczona. Słyszałam szum krwi przepływającej w jego żyłach. Chciałam coś powiedzieć, ale myśli umknęły mi z głowy.
- Ach tak, zapomniałem. Ty nie pijesz ludzkiej krwi. Nie możesz mi nic zrobić, choćbyś chciała. - Odsunął się o krok. - Czekam na ciebie na pokładzie, rybko.
Odwrócił się i wyszedł, a ja usiadłam na łóżku, nieco oszołomiona i trochę wkurzona. Miał rację. Nic nie mogłam zrobić. Przynajmniej na razie. Postanowiłam, że kiedy tylko zobaczę wyspę, wrócę do Anglii.
Założyłam białą suknię i gdy zapadł zmrok, wyszłam na pokład. Stali tam trzej kupcy z drugiego okrętu i rozmawiali z kapitanem. Podeszłam powoli. Na mój widok zapadła cisza. Musiałam być zaskoczeniem dla kupców, bo wpatrywali się w mnie jak w jakieś zjawisko nadprzyrodzone. Poniekąd słusznie.
- A oto Amanda, która wbrew ogólnemu przekonaniu o kobietach na statku, przyniosła nam szczęście – zaanonsował mnie kapitan.
Jeden z kupców obszedł mnie dookoła i zwrócił się do niego:
- Dostaniecie za nią dziesięć beczek prochu i pięć sztyletów. Ostrych jak zęby rekina. - Wyjął jeden z nich i pokazał Shehereze'owi.
- Wolne żarty – mruknął kapitan. - To wróżbitka, a nie zwykłe dziewczę. Macie coś cenniejszego, prawda?
- Hej! Ja nie jestem na sprzedaż! - zawołałam. - Poza tym... za beczki z prochem? - Założyłam ręce i spojrzałam na kapitana.
- Mamy mapę Czarnobrodego. - Handlarz uśmiechnął się szeroko. - Ale jak na razie nie zaoferowano nam wystarczającej ceny. Chyba, że ta wróżbitka pokaże, co potrafi. - Zerknął na mnie.
- Owszem. - Shehereze spojrzał mi prosto w oczy. - Pokaż im, jaka jesteś cenna, rybko.
- Czekaj, my nie... to nie... - Odsunęłam się i odetchnęłam, po czym wyszłam z kajuty. Z jednej strony pokusa była całkiem spora, a ja, bądź co bądź, byłam wolną kobietą. Z drugiej, wciąż byłam wdową i miałam zamiar dochować żałoby, choć w zasadzie Inyan jej nie lubił. Ale czy chciałby, żebym tak szybko rzuciła się w ramiona innego? I to bez miłości?
Następnego dnia, późnym popołudniem, usłyszałam hałas na pokładzie. Siedziałam wówczas w kajucie kapitana, przeszłam więc do jego gabinetu.
- Co się dzieje? - spytałam, wchodząc i zamykając za sobą drzwi.
- Statek na horyzoncie. Piraccy handlarze. Wymienimy się towarami. - Shehereze siedział z nogami na biurku i przeglądał jakąś listę. - A dzięki tobie, rybko, te szumowiny nas nie oszukają.
- Czemu właściwie zawdzięczam to przezwisko? - Usiadłam obok niego, zerkając w listę. Zawierała spis przedmiotów, które miał zamiar sprzedać. - I czemu znajduje się tutaj moja skrzynia?! Wykreśl ją natychmiast! Ona nie jest na sprzedaż, to moje jedyne łóżko!
Kapitan parsknął śmiechem.
- Cóż, będziesz musiała spać w moim.
- Chyba pod nim, nie zamierzam ryzykować upieczenia. - Wyrwałam mu listę i wykreśliłam skrzynię.
- Pode mną czy nade mną, wierz mi, nie jestem wybredny.
Prychnęłam.
- Nie wątpię.
- A rybka, bo złowiłem cię, śliczna wampirzyco i już ci nie dam odpłynąć.
- Gdybym chciała, nie powstrzymałbyś mnie, zarozumiały kapitanie – zauważyłam.
- A więc mam genialny dar przekonywania. - Wstał, zabierając mi listę i ruszył na pokład. - Wyjdź o zmroku, przydasz mi się, rybko.
Westchnęłam tylko, wychodząc za nim. Zerknęłam na Johny'ego, który akurat przechodził obok.
- Ci kupcy nie boją się handlować z piratami?
- Wręcz przeciwnie, handlują tylko z piratami. - Johny zatrzymał się i spojrzał na mnie. - Wiesz, że nigdy nie przybijamy do innego brzegu niż nasza wyspa, a oni nie wspominają królowi, z kim handlują, więc nie mają problemu, by wymienić swe towary na złoto.
- Inwestycja opłacalna dla obu stron – stwierdziłam. - Przypływają czasem na wyspę?
- Tak, to jedyny statek, który nie jest piracki, a może tam cumować – wtrącił Billy, podchodząc do nas. - Mają pozwolenie. Zaopatrują nas w towary, kobiety i ochotników na piratów.
- A więc jednak jest ktoś, kto przypływa na wyspę i z niej odpływa – stwierdziłam.
- Nie schodzą na ląd. - Johny pokręcił głową. - Nigdy.
- Jestem coraz bardziej ciekawa tej waszej wyspy.
Billy uśmiechnął się szeroko.
- I słusznie. Jest wspaniała.
- A Mac i pozostali? Byli na wyspie i jeśli jeszcze żyją...
- Bardzo wątpliwe jeśli – mruknął Johny. Billy pokręcił głową.
- Nie żyją, chyba, że potrafią przepłynąć ocean wpław.
Pokręciłam głową zdziwiona.
- Przecież popłynęli na łodzi.
Obaj piraci wymienili spojrzenia. Zmarszczyłam brwi.
- Czy ja o czymś nie wiem?
Johny wzruszył ramionami.
- Muszę iść, kapitan kazał przynieść parę rzeczy. - Odwrócił się i odszedł pospiesznie. Spojrzałam na Billa pytająco.
- Chodź na pokład, Amando, zobaczysz, na czym polega nasz handel – zmienił temat.
- Najpierw powiedz mi, czemu jesteś taki pewien, że piraci nie przeżyli.
Westchnął i wahał się przez chwilę.
- Ale nie wiesz tego ode mnie, dobrze?
- Oczywiście.
Billy rozejrzał się i wyjaśnił ściszonym głosem:
- Woodes uszkodził łódź.
- Jak to? - Zamrugałam gwałtownie. - Ale kapitan pozwolił im odpłynąć żywym...
- Tak. Jednak nie mógł pozwolić, by w ramach zemsty wydali naszą wyspę. Zginęłoby wielu ludzi.
Przez chwilę wpatrywałam się w niego w osłupieniu.
- Oszukał mnie! - Odwróciłam się gwałtownie, ale mężczyzna złapał mnie za ramię.
- Nie mógł ich wypuścić, Amando, to za duże ryzyko. Nie mógł też zostawić ich na statku. Ani pozwolić wrócić na wyspę. Jedyne, co mógł zrobić, to od razu ich zabić, lecz nie uczynił tego ze względu na ciebie. - Dotknął mojego policzka i spojrzał mi w oczy. - Właściwie to nawet nie skłamał. Dał im szansę. Jeśli od razu natknęliby się na jakiś statek...
- Nawet jeśli, to musieliby to być inni piraci, prawda? Inaczej zostaliby powieszeni.
- Dlatego to mało prawdopodobne, że wciąż żyją.
Westchnęłam i patrzyłam na niego przez chwilę. Bez wątpienia mówił prawdę. W dodatku patrzył mi prosto w oczy.
- Nie zmienia to faktu, że Shehereze mnie okłamał.
- Ja na jego miejscu też nie pozwoliłbym odejść im wolno, Amando. Wiem, że masz dobre serduszko, ale sama rozumiesz, jak to jest stracić najbliższych.
Skinęłam głową. Billy miał trochę racji. Kapitan chronił swoją wyspę.
- Mimo wszystko, nie powinien był kłamać.
- Za dużo wymagasz od piratów, Amando. - Przyciągnął mnie niespodziewanie do siebie i pocałował. Odruchowo objęłam go za szyję i odwzajemniłam pocałunek.
- Niektórym naprawdę brakuje tu kobiet.
Odskoczyłam od Billa na dźwięk głosu kapitana, który stał i patrzył na nas spod lekko uniesionych brwi. Jak mogłam go nie usłyszeć?! Ach tak. Z pewnością byłam za bardzo zajęta całowaniem Billa.
- Jest jakieś pirackie prawo, które zabrania całowania się na statku? - zapytałam zaczepnie.
- Dopiszę ten punkt do kodeksu. Idź na pokład, zaraz będziemy handlować – zwrócił się do Billa.
- Tak jest, kapitanie! - Blondyn posłał mi uśmiech i wyszedł na zewnątrz. Shehereze wziął mnie za ramię i weszliśmy do jego gabinetu.
- Nie twoja sprawa, z kim się całuję – uprzedziłam go, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
- Nie moja – zgodził się. - Zaraz zapadnie zmrok. Załóż to. - Wskazał na wiszącą na krześle długą białą suknię.
- Mam udawać ducha? - Otworzyłam szerzej oczy.
- Tak, a na głowę założysz prześcieradło. - Uśmiechnął się lekko. - Masz być wróżbitką, rybko.
- No dobrze. - Wzięłam od niego suknię. - Ale najpierw powiedz mi prawdę – czy szalupa była uszkodzona?
- Spytaj Woodsa, jeśli masz jakieś wątpliwości, że wypuściłbym zdrajców bez kary.
- Ukarałeś ich! Piętnem! - Podparłam się pod boki.
- Tak podobno lepiej smakują. Jeden rekin mi kiedyś powiedział.
- Bardzo zabawne – mruknęłam. - Okłamałeś mnie.
- Nie pytałaś, czy łódź jest sprawna. - Wzruszył ramionami.
- Równie dobrze mogłeś ich od razu zabić!
- Mogłem – zgodził się Shehereze, przeglądając jakieś papiery.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia?! - zawołałam, stając tuż przed nim. - Lubisz bawić się życiem i śmiercią?
- Mówisz, jakbyś ty nigdy nie zabiła człowieka. - Odłożył dokument i spojrzał na mnie.
- Nie o to chodzi. Wampiry muszą zabijać. Nie robią tego dla rozrywki. Kiedy jeszcze piłam ludzką krew, byli to wyłącznie mordercy i najgorsi zbrodniarze.
- A do jakich zaliczyłabyś tamtych zdrajców?
- Może do takich samych, jak ty?
Zrobił krok w moją stronę i pochylił się do ucha.
- A więc śmiało, rybko. Wbij swoje śliczne ząbki w szyję okrutnego pirata.
Zamrugałam zaskoczona. Słyszałam szum krwi przepływającej w jego żyłach. Chciałam coś powiedzieć, ale myśli umknęły mi z głowy.
- Ach tak, zapomniałem. Ty nie pijesz ludzkiej krwi. Nie możesz mi nic zrobić, choćbyś chciała. - Odsunął się o krok. - Czekam na ciebie na pokładzie, rybko.
Odwrócił się i wyszedł, a ja usiadłam na łóżku, nieco oszołomiona i trochę wkurzona. Miał rację. Nic nie mogłam zrobić. Przynajmniej na razie. Postanowiłam, że kiedy tylko zobaczę wyspę, wrócę do Anglii.
Założyłam białą suknię i gdy zapadł zmrok, wyszłam na pokład. Stali tam trzej kupcy z drugiego okrętu i rozmawiali z kapitanem. Podeszłam powoli. Na mój widok zapadła cisza. Musiałam być zaskoczeniem dla kupców, bo wpatrywali się w mnie jak w jakieś zjawisko nadprzyrodzone. Poniekąd słusznie.
- A oto Amanda, która wbrew ogólnemu przekonaniu o kobietach na statku, przyniosła nam szczęście – zaanonsował mnie kapitan.
Jeden z kupców obszedł mnie dookoła i zwrócił się do niego:
- Dostaniecie za nią dziesięć beczek prochu i pięć sztyletów. Ostrych jak zęby rekina. - Wyjął jeden z nich i pokazał Shehereze'owi.
- Wolne żarty – mruknął kapitan. - To wróżbitka, a nie zwykłe dziewczę. Macie coś cenniejszego, prawda?
- Hej! Ja nie jestem na sprzedaż! - zawołałam. - Poza tym... za beczki z prochem? - Założyłam ręce i spojrzałam na kapitana.
- Mamy mapę Czarnobrodego. - Handlarz uśmiechnął się szeroko. - Ale jak na razie nie zaoferowano nam wystarczającej ceny. Chyba, że ta wróżbitka pokaże, co potrafi. - Zerknął na mnie.
- Owszem. - Shehereze spojrzał mi prosto w oczy. - Pokaż im, jaka jesteś cenna, rybko.
Z winy internetu przegapiłam jeden post, ale za to dzisiaj mogłam przeczytać aż dwa:). Reakcja kapitana- bez cenna bez jakiejkolwiek reakcji gdy zobaczył jak Amanda całuje się z Bilim. Myślałam, że będzie zgryźliwy, albo że się zezłości (ale to nie w jego stylu- tak mi się wydaje), a on przeszedł do tego jak do zwykłej sytuacji. A Billi wydawało mi się że boi się Shehereze a tu wydaje mi się że wręcz odwrotnie że się lubią - poniekąd mam nadzieję że to mylne wrażenie. Amanda i Bili - może i na jakiś romans się zapowiada gdyż Amanda nie może się mu oprzeć, ale jakoś ten wątek mi nie przypadł do gustu. Raczej pomyślałabym że może być coś między Amandą i Johny a nie wspomnę o kapitanie... No dobra przejdźmy do setna, ten handel zaczyna być interesujący. Oj jestem ciekawa jak się zakończy handel i jaką rolę odegra w tym Amanda. Kapitan nareście spojrzał Amandzie prosto w oczy, ciekawe czy Amanda wychwyci coś co Shehereze chcę ukryć przed nią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania P:)
Amanda i Johny?:p
UsuńPomyślałabym o Johnym ale nie o Billim. A na to wygląda że Billi ma w sobie jakiś urok że Amandzie trudno się oprzeć. Ale zobaczymy jak nasza Autorka:) pokieruje tą znajomością:) A handel ciekawi mnie coraz bardziej:)
UsuńPozdrawiam
Ania P:)
Tak, ma urok - dobrze całuje:p
UsuńNo a Amanda ma 'swoje lata' :) i doświadczenie powinna umieć się mu oprzeć. Ciekawe jaki byłby Bili jako wampir...nie to raczej złe połączenie.
UsuńPozdrawiam
Ania P:)
A Shehereze? Nadałby się?:p
UsuńTwoje pytanie mnie zaskoczyło.Niech się zastanowię....wydaje mi się że tak. On by pasował na wampira, jego charakter, osobowość. Ale nie wiem czy pasowałby jako partner Amandy. Shehereze ma swój charakter i pewnie zawsze stawiał by na swoim a Amanda by musiała mu ulegać, co do niej nie jest podobne, więc nie wyobrażam sobie ich jako pary. Choć przyznam szczerze że ich 'gierki słowne' mi się podobają. Choć Inyan też stawiał na swoim. Po Twoim pytaniu wróciłam do momentu poznania Inyana, Edmunda, Erika no i Juana. Fajnie wrócić do początku :)
UsuńPozdrawiam
Ania P:)
Myślisz, że ciągle by walczyli o dominację?;p
UsuńNie wiem, ale wydaje mi się każde z nich jest typem osoby która uważa że zawszę muszą mieć rację. A jak dwie takie osoby się zejdą nie wróży nic dobrego, chyba że któraś z nich jest bardziej przekonywująca... Wracając do Billego jestem ciekawa jego reakcji jakby się dowiedział że całował się z wampirzycą.
UsuńPozdrawiam
Ania P:)
Kiedyś pewnie się dowie...:D
Usuńnie wróżę billowi zbyt długiego życia :/
OdpowiedzUsuńMyślisz, że kapitan go zabije w szaleńczej zazdrości o Amandę?:p
UsuńCo jak co, ale nie sądziłam że kapitan tak szybko zobaczy Amandę z Billem, zdziwiona byłam też jego reakcją, co prawda jakby zareagował ostro to raczej to by do niego nie pasowało, ale i tak szok.. Jestem ciekawa jak kupcy zareagują na Amandę, na pewno ich zaszokuję, taka Amanda to przecież skarb piratów :).
OdpowiedzUsuńShehereze to wszystko nieźle wymyślił. Mimo, że cały czas czekam na Anglię, to spadła ona już na drugi plan, gierki Shehereze i Amandy są zbyt wciągające haha :).
Ta mapa Czarnobrodego.. hmm.. następna notka zapowiada się ciekawie :).
Tusiaa.
Do Anglii jeszcze trochę, ale myślę, że na wyspie piratów też nie można się nudzić;p
UsuńNo właśnie, jeśli chodzi o wyspę piratów, to nie mogę się doczekać! :)
UsuńNajbardziej, z tą wyspą, ciekawi mnie chyba to, jak Amanda chce się z niej wydostać. :p
Chociaż z drugiej strony, chyba nie wiele osób chce żeby, ona się z niej wydostała ;d.
Tusiaa.
I ona sama też musi chcieć się z niej wydostać;p
UsuńWłaśnie, wydaje mi się, że w ostatniej chwili, nie będzie chciała z niej wyjechać.:)
UsuńTusiaa.
I zostanie tam na zawsze?:-o
UsuńNo nie, ale no tak trochę na pewno tam pobędzie :D.
UsuńTusiaa.
Trochę na pewno;p
UsuńByłam pewna, że Amanda odrzuci Billa, tymczasem ciągle się z nim całuje. Chyba chłopa jej brakuje;p
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa w jaki sposób wampirzyca pomoże piratom. Czyżby szykowała się tajemnicza wyprawa na jakąś wyspę skarbów? Już nie mogę się doczekać co nowego wymyśliłaś:)
Wiedziałam, że kapitan nie wypuści wolno zdrajców. Amanda pod tym względem była dość naiwna. Zastanawia mnie czy udało im się przeżyć. Z jednej strony nie mieli szans, lecz z drugiej... gdyby udało im się przeżyć Amandzie nie byłoby chyba do śmiechu, w końcu mogliby chcieć ją zabić.
Czekam już na następną część;)
Może i brakuje, to namiętna wampirzyca;)
UsuńMyślisz, że zabiliby Amandę, jakby się jednak uratowali? A to mendy:p
No, ciekawe, co kapitan wymyślił. Pewnie chce mieć tę mapę, ale Amanda to się raczej nie da tak łatwo sprzedać :D
OdpowiedzUsuńNo i w ogóle jak kapitan może być tak niewzruszony. Okrutnik, żeby w Amandzie widzieć tylko towar ;P Choć tak patrząc na komentarz Susannah... Nie no, nie chciałabym żeby Bill zginął.
Amanda absolutnie nie jest na sprzedaż:p
UsuńTo jakbyś chciała, żeby to rozegrali, skoro Billy ma przeżyć?;p
No właśnie, nie jest na sprzedaż... Ale jak tamtych oszuka, to z kim będzie kulturalnie handlował? ;>
UsuńHmm... Ja tam od początku byłam za kapitanem. A ten tylko towar widzi... Kurczę, czuję się jak między młotem a kowadłem ;P
Może coś wymyśli, żeby oszukać i jednocześnie nie stracić handlarza;p
UsuńPlan pewnie ma. I ty dobrze wiesz jaki ;P A ja muszę poczekać, aż to zdradzisz, no xD
UsuńAno musisz, chyba, że zgadniesz;p
UsuńPoczekam. Pan kapitan bardzo przebiegły jest i nieodgadniony w swych czynach ;P
UsuńTaki już jego urok;p
UsuńDawno mnie tu nie było. ;p
OdpowiedzUsuńBilly jest bardzo pozytywną postacią i lubię go, choć nie tak bardzo jak naszego kapitana. ;)
Shehereze, mam nadzieję, że dobrze napisałam, jak przystało na pirata jest zarozumiały, okrutny i bardzo seksowny. ;p Jego nie da się nie lubić, ma w sobie to coś. Byłam trochę zaskoczona pocałunkiem Billa, nie spodziewałam się tego, ale jak już mówiłam lubię go, więc, mam nadzieję, że będzie z tego jakiś romans. ;p
Nie byłam za to zaskoczona reakcją S. na pocałunek Billa i Amandy. ;p To całkowicie w jego stylu. ;-) Ciekawa jestem tej wyspy i ludzi, którzy ją zamieszkują, no i oczywiście strzyg. ;-P Handel zapowiada się intrygująco, jestem pewna, że Amandy nie sprzedadzą, ale ta cała mapa Czarnobrodego jest zapewne niezłym kąskiem dla piratów. Czyżby czekała nas wyprawa po skarb? Oby. Chyba, że ta cała mapa to zwykła podróba i Amanda wyczyta to z oczu handlarza. No nic muszę poczekać. :p Nie mogę doczekać się następnego rozdziału. Zapomniałam dodać, że zdjęcie S. jest świetne i nawet ta mina jest taka w stylu kapitana. Życzę dużo weny. Pozdrawiam. ;p Dominika
Faktycznie dawno Cię nie było, gdzie się podziewałaś? Tęskniłam:p
UsuńA zdjęcie wydało mi się idealne do tej postaci, kiedy tylko je zobaczyłam;) Pozdrawiam:)
Szkoła pochłania większość mojego czasu, więc niestety nie mogę komentować na bieżąco. Teraz postaram się pisać komentarze w każdej wolnej chwili. ;p
UsuńWidzę, że niektórzy nie przepadają za Billem. A przecież to fajny facet.! ;p D.
Pewnie dlatego, że robi Shehereze'owi konkurencję;p
UsuńNie pisz jako anonimowy, tylko wybierz Nazwa/adres URL, w nazwę wpisz swój nick, adres zostaw puste i dalej. Bo w poprzednim zapomniałaś się podpisać:p
Konkurencja jest potrzebna, nie może być tak łatwo. ;p
UsuńTeraz już będę wiedzieć, dziękuję. ;D
Prawda? Trochę konkurencji nie zaszkodzi;p
UsuńChyba muszę napisać kilku innym czytelnikom, będę miała mniej anonimowych;)
Zwłaszcza, że S. jest taki pewny siebie. ;p
UsuńA wiesz, że on ma imię? Shehereze to nazwisko;p
UsuńCoś o tym wspominałaś w komentarzach. ;p
UsuńJestem bardzo ciekawa imienia, ale pewnie nie tak szybko nam je zdradzi. ;D
Tak, kapitan jest dość tajemniczy;p
UsuńCzyli jednak Amanda brnie w ten "związek" czy też relację z Billem... Niby nie mam nic przeciwko jemu, ale i tak na jego miejscu wolałabym widzieć naszego Sheherezego ;)
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie fakt czy naprawdę kapitan zamierza wymienić Amandę na tą mapę?? Oby nie, bo nie chciałabym, aby ta przygoda z piratami tak szybko dobiegła końca ;D Jest dosyć zabawnie! ;p Choć piraci dla skarbu podobno są wstanie zrobić wszystko, a pewnie do tego wiedzie ta mapa ;) Więc nie jestem taka pewna co też zadecyduje nasz kapitan... ;)
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy przygód Amandy ;***
Myślisz, że oddałby ją tak łatwo?;p
UsuńNo właśnie wydaje mi się, że nie. On jest tego typu bohaterem, że będzie dążył do tego, aby mieć i ją i mapę, ale jeszcze nie wiem jak on to zrobi, ale zrobi ;D
UsuńTo kapitan piratów, oczywiste, że chce mieć wszystko;p
UsuńNo ja pierdykam... Taki to niby fajny kapitan, a tu naszą wróżbitkę chce sprzedać? Poza tym Czarnobrody był w "Piratach z Karaibów : Na nieznanych wodach". Nie wiedziałaś, czy to było celowe? :p
OdpowiedzUsuńBily jest fajny, nadal mi się podoba. Dużo bardziej od kapitana. No i już nie mogę się tej wyspy pirackiej doczekać. :D
Czarnobrody to postać autentyczna, ur. około 1675, zm. 22 listopada 1718, nazywał się Edward Teach lub według innych źródeł Edward Drummond. Nie jest zarezerwowany przez "Piratów z Karaibów":p
UsuńBilly fajniejszy od kapitana? Jesteś za tym, żeby był z Amandą?;p
Aye!
UsuńŚwietne :-)No i ten handelek. Ciekawe czy dobiją targu;-)
OdpowiedzUsuńTargu: Amanda za mapę skarbów?:p
UsuńZapraszam na rozdział 20 na taniec-ze-smiercia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitaj;)
OdpowiedzUsuńJak zawsze muszę przeprosić za opóźnienie. Ostatnio nie mam na nic czasu, wybacz. No, ale w końcu dorwałam bloga i przeczytałam. Nie powiem,robi się interesująco. to przebywanie z piratami ma jakiś smaczek i Amanda najwyraźniej też to czuje, skoro jeszcze nie zwiała. Zresztą sama byłabym ciekawa tej wyspy;) Amanda uległa urokowi Billa... ciekawe, co też z tego wyjdzie;) No chyba, że Shehereze przehandluje ją na mapę skarbów. Nie powiem, zabrzmiało intrygująco;) Tak prawdziwie piracko;) No jestem ciekawa rozwiązania całej sytuacji. Nie muszę mówić, że rozdział świetny, prawda? Zawsze tak jest. pozdrawiam i czekam na NN [taniec-ze-smiercia]
Brak czasu świetnie rozumiem:p A czy ją przehandluje na mapę, to się okaże;)
UsuńRybko, rybko, rybeńko...
OdpowiedzUsuńWreszcie się dowiedziałam, dlaczego kapitan 'Hook' tak słodko ochrzcił Amandę :P To prawda jest jak złota rybka, przynosząca skarby. Powinien on jednak pamiętać, że te 'złote' rybki nie spełniają wszystkich życzeń. Z tego pirata to niezły facet, ale też materialista, z resztą czego można by się spodziewać po królu mórz.
Amanda i Bill, oj chyba nie spodobało się to kapitanowi, mimo iż nie pokazał tego po sobie. Wampirzyca świetnie wybrnęła z zaczepki człowieka, he he super. Co do Billa, no słodko i romantycznie się zrobiło, zobaczymy jak dalej potoczy się to ich love story. Jednak osobiście nie przeczuwam dłuższego stażu, chociaż... mogę się mylić :P
Pozdrawiam serdecznie :)
Myślisz, że kapitan tylko udaje, że nie jest zazdrosny?;p
UsuńOczywiście, że nie. On coś do niej czuje, to widać, a właściwie czuć :P
Usuń„Człowiek może postąpić dziesięć razy źle, potem raz dobrze i ludzie z powrotem przyjmują go do swoich serc. Ale jeśli postąpi odwrotnie: dziesięć razy dobrze, a potem raz źle, nikt już więcej mu nie zaufa.” – Jonathan Carroll
Serdecznie zapraszam na kolejny rozdział opowiadania ♥
http://pragnienie-serca.blogspot.com/
Mam gorączkę więc napiszę krótko, zwięźle i mam nadzieję na temat :) Dwa ostatnie rozdziały były po prostu genialne ale Bill to duże zaskoczenie. Tak chciałam poczytać o romansie z kapitanem a tu klops:p A wymiana Amandy na mapę? myślę że jednak do wymiany nie dojdzie a raczej Amanda odczyta z oczu handlarzy co mapa zawierała. Pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg
OdpowiedzUsuńHandlarz musiałby ją najpierw zapamiętać, żeby Amanda wyczytała to z jego oczu;p
UsuńAha i zdrówka życzę:*
UsuńŻyję, kurde, żyję!
OdpowiedzUsuńI idę czytać.
Serdecznie zapraszamy na kolejny (jakże wyczekiwany) rozdział ;) I od razu przepraszamy za tak długą nieobecność. Mamy nadzieję, że zostanie nam to odpuszczone ;D
OdpowiedzUsuń