Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

17.02.2013

Rozdział XI - Bunt na statku

   - I w ten sposób zostałaś piratką – podsumowała Karolina.
   - Niezupełnie. Nie miałam zbyt wielkiego wyboru. Mogłam wyskoczyć i przepłynąć ocean, ale wygodniej było zgodzić się na jego warunki, a uciec przy najbliższej, nadarzającej się okazji – wyjaśniłam.
   - Uciec od przystojnego kapitana, który wydawał się groźny i bezwzględny, a był całkiem fajny? - Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Pokręciłam głową z uśmiechem.
   - Shehereze był dość nieprzewidywalny. Raz potrafił być dżentelmenem, raz draniem, a innym razem, jeśli się zdenerwował, mógł zabić bez wahania.
   - Na przykład kiedy? - zainteresowała się Karolina.
   - Na przykład w przypadku buntu – odparłam i przeszłam do opowieści.

   Zgodziłam się. Oczywiście zastrzegłam, że nie będę brała udziału w walkach i nikogo nie zabiję. Kapitan wydawał się rozbawiony moją postawą; najwyraźniej zupełnie inaczej wyobrażał sobie wampiry. Oświeciłam go więc, że większość wśród mojego gatunku wyssałaby jego krew bez wahania i przejęłaby statek.
   - Słyszałem o wampirach, ale skoro mają wolną wolę, nie zachowują się jak dzikie bestie i nie dyszą na widok krwi, to raczej różnią się od strzyg – stwierdził Shehereze.
   - Krew działa na nas bardzo silnie, ale ja żyję już wystarczająco długo, bym potrafiła się opanować – odparłam. Siedziałam na zamkniętej skrzyni w jego kajucie. Po ustaleniu obowiązujących zasad kapitan kazał mi się do niego przeprowadzić. Uznałam, że to rozsądne wyjście; skoro i tak znał prawdę, byłam tam bezpieczniejsza niż gdziekolwiek indziej. Jeśli pirat chciałby mnie zabić, zrobiłby to bez względu na miejsce mojego letargu; w końcu to jego statek. Ponieważ nie wyrażał chęci unicestwienia mnie, w jego kajucie byłam najbezpieczniejsza.
   Zgodnie ustaliliśmy, że załoga o niczym się nie dowie. O ile kapitan był pewien, że poradzi sobie z wampirzycą pijącą zwierzęcą krew, o tyle pozostali piraci mogli mieć problemy z odróżnieniem mnie od popularnej dla nich strzygi.
   Shehereze zdradził mi, że po każdym rocznym rejsie przypływają na wyspę, która uznana jest za bezludną. Tak naprawdę mieszkają tam piraci z rodzinami. Kiedy środki do życia zaczynają im się kończyć, mężczyźni wsiadają na statki i wyruszają na piracki rejs.
   Byłam bardzo ciekawa tej wyspy. Podobno niewielka, położona była wśród wysp w południowej części Oceanu Indyjskiego. Podstawowy powód, dla którego uznana została za bezludną, to obecność strzyg. Na wyspie znajdowała się jaskinia, w której mieszkały te istoty. Kiedy przedstawiciele angielskiej władzy przybyli po zachodzie słońca, wróciła ich zaledwie garstka. Podobno każdy, kto zostanie ugryziony przez strzygę, umiera, a po śmierci staje się jedną z nich.
   Po wysłuchaniu tych rewelacji postanowiłam odłożyć nieco moją ucieczkę. Chciałam poznać te stworzenia, które podobno wywodziły się od wampirów, jak kiedyś powiedział mi Erik. Przypomniałam sobie, że znał pierwszą strzygę, która osiedliła się na jakiejś wyspie. Może właśnie tam?
   - Ile masz lat? - spytał nagle kapitan. Spojrzałam na niego. Patrzył na mnie jak na jakieś niezwykłe zjawisko. Zaczęłam się zastanawiać, ile mogę mu powiedzieć. Nie ufałam mu tak do końca. Teraz, kiedy wiedział, kim jestem, nie mogłam przewidzieć, co zrobi z tą wiedzą.
   - Zgadnij – odpowiedziałam. Zamyślił się.
   - Miałaś trzech mężów, więc pewnie z dwieście, albo i trzysta?
   - Urodziłam się w tysiąc trzysta dwunastym roku – wyznałam, po czym dodałam, ciekawa jego reakcji: - Pochodzę z dynastii Kapetyngów.
   - Księżniczka? - Uniósł wysoko brwi.
   - Mój ojciec był księciem i królem przez rok. Ale to było dawno. Bardzo dawno. - Westchnęłam.
   - A więc stara z ciebie księżniczka.
   Roześmiałam się.
   - Owszem, mam już swoje lata.
   - Jak na swój wiek to nieźle się trzymasz.
   Spojrzałam na niego rozbawiona. Patrzył na mnie z zabawnym błyskiem w oku, ale kiedy nasz wzrok się spotkał, umknął nim.
   - Boisz się patrzeć mi w oczy? - spytałam wprost.
   - Nie lubię, jak ktoś grzebie w mojej głowie – odparł, wzruszając ramionami.
   - Nie będę Ci przeglądać myśli bez twojej zgody – obiecałam.
   - Mam uwierzyć wampirzycy? - Wstał i ruszył do drzwi.
   - Uważasz, że kłamię? - spytałam urażona.
   - Ja z reguły nie ufam ludziom. Tym bardziej wampirom.
   - Ja też nie mogę być pewna, że nie przebijesz mnie kołkiem we śnie – parsknęłam, wstając ze skrzyni i siadając na łóżku.
   - Chyba nie masz większego wyboru, prawda? - Posłał mi znaczące spojrzenie i wyszedł. Zacisnęłam zęby i oparłam się o ścianę. Czasami był naprawdę wkurzający. Ale oczywiście miał rację. Nie miałam w tym momencie lepszej opcji.
   Mijały dni i noce. Piraci wciąż spoglądali na mnie podejrzliwie, ale chyba zaczęli się przyzwyczajać. Na szczęście nikt nie dociekał, czemu śpię do południa – skoro spałam w kajucie kapitana, nie mieli się nad czym zastanawiać – czemu wychodzę na pokład dopiero po zmroku ani dlaczego trzeciego dnia od czasu ostatniej grabieży zniknęła kolejna koza. Najwyraźniej nikt ich nie liczył.
   Życie na Upiornej Samanthcie toczyło się powoli i leniwie. Każdy z piratów miał wyznaczone zadanie, częścią z nich wymieniali się, część była stała. Początkowo uważałam załogę za nieokrzesanych mężczyzn, ale zaczęłam zmieniać zdanie.
   Johny'ego lubiłam najbardziej. Rozmawialiśmy ze sobą najwięcej, nie licząc oczywiście kapitana. Tony omijał mnie z daleka. Odkąd wspomniałam o Laurze, wydawał się zniechęcony do jakichkolwiek kontaktów ze mną. Woodes, bosman, rzadko zwracał na mnie uwagę, ale na szczęście nie wydawał się skłonny do zemsty za cios, którym go obdarzyłam na początku naszej znajomości.
   Hudson, początkowo niezbyt dobrze do mnie nastawiony, okazał się być po prostu sceptykiem z negatywnym podejściem do świata. Wysoki, przy kości, wyglądał na ponuraka. Trzymał z niskim ogolonym piratem, który, jak się okazało, miał na imię Gray. Był o wiele bardziej rozmowny i udało mi się z niego wyciągnąć, czemu Hudson zawsze jest w takim humorze.
   - Kiedyś był hrabią, miał żonę i dziecko w drodze, ale był w konflikcie z pewnym markizem, który przystawiał się do jego kobiety i w efekcie ten markiz oskarżył Hudsona o zdradę. Król oczywiście nie uwierzył w jego niewinność i wsadził do lochu, w tym czasie markiz udał się do jego żony. Okazało się, że spadła ze schodów. Można się tylko domyślać, jak to się stało. Hudson uciekł z więzienia, następnie podpalił dobytek owego markiza – wraz z nim samym – i uciekał, aż trafił na nas – zakończył Gray.
   - Smutna historia – stwierdziłam. - A jak ciebie skrzywdzili, że przystałeś do piratów?
   Mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony.
   - Skrzywdzili? Nikt mnie nie skrzywdził. Tutaj można się dorobić bogactwa, po przybyciu na ląd czekają nas luksusy i piękne kobiety.
   - Chwila. Skoro na tej wyspie są tylko rodziny piratów, to skąd biorą się na niej te kobiety? - spytałam. Gray uśmiechnął się powoli.
   - Jest jeden statek, który dostarcza nam białogłowy. Jest ich już całkiem sporo.
   - Porywacie je? - Założyłam ręce na piersiach.
   - Raczej gościmy. Zwykle chętnie przyjmują zaproszenie.
   - A potem co, odwozicie je do domu?
   Pirat spojrzał na mnie z rozbawieniem.
   - Kto raz znalazł się wyspie piratów, ten zostanie tam już do śmierci – oznajmił. Spojrzałam mu w oczy i zrozumiałam, że mówił prawdę. Trochę mnie to zaniepokoiło, choć wcale nie zniechęciło. Miałam zamiar zobaczyć tę wyspę.

   Przez następny tydzień nie natknęliśmy się na żaden statek. W końcu jeden z piratów przyszedł do kapitana.
   Siedzieliśmy właśnie w jego gabinecie. Brakowało może godziny do zmroku. Shehereze uzupełniał jakieś dokumenty, jednocześnie wypytując mnie o życie wampira. Nocna egzystencja wydawała się dla niego sporym problemem. Zastanawiał się nawet, czy przy ścisłym okryciu każdej części skóry mogłabym chodzić w słońcu. Oczywiście nie miałam zamiaru sprawdzać.
   Kiedy wszedł jeden z piratów – mówili na niego Mac – kapitan siedział w swojej ulubionej pozycji, czyli z nogami na stole, w ręku trzymał jakiś dokument, jednocześnie rozważając sposoby na ulepszenie wampiryzmu. Urwał, słysząc pukanie i zerknął na Maca.
   - Tak?
   - Kapitanie, stwierdziliśmy właśnie, że pora wracać, mamy już dość łupów, może po drodze coś się jeszcze trafi, nie ma sensu płynąć dalej i... - urwał, widząc wzrok Shehereze'a.
   - Kto tak stwierdził? - spytał.
   - No... załoga.
   - Ale to ja tu podejmuję decyzje, nie załoga.
   - To była tylko propozycja! - poprawił się pirat.
   - Przekaż załodze, że sam zdecyduję, kiedy pora wracać. Coś jeszcze? - Spojrzał pytająco na pirata.
   - Nie, nic. - Mężczyzna wycofał się za drzwi.
   - Może powinieneś wziąć ich zdanie pod uwagę? - zasugerowałam, kiedy Mac zniknął za drzwiami.
   - A potem zechcą zająć moje miejsce? Jak na księżniczkę, to zupełnie nie znasz się na władzy.
   - Nie jestem księżniczką – mruknęłam. - Byłam, ale bardzo dawno temu.
   - Mac może stanowić problem – powiedział Shehereze, bardziej do siebie niż do mnie. - Już od dawna go obserwuję. Ale na pewno nie jest sam. Nie ma tyle odwagi. Pytanie, kto go do tego namawia.
   - Masz na myśli bunt? - Zmarszczyłam brwi. - Czemu mieliby się buntować? Wydaje mi się, że cię lubią i szanują...
   Kapitan spojrzał na mnie i uśmiechnął się kpiąco.
   - Niewiele wiesz o piratach, rybko. - Wstał i odłożył dokument. - Jeśli ktoś ma za dużo, to chce jeszcze więcej. Na każdym rejsie się tacy zdarzają. Podstawą jest utrzymanie ich w ryzach. - Odwrócił się i wyszedł.
   Po zmroku jak zwykle ruszyłam na pokład. Kapitan siedział już w swoim gabinecie, ale nie był zbyt rozmowny. Kiedy przechodziłam obok jednej z kajut, usłyszałam stłumione szepty. Wyłapałam w nich słowo „Shehereze”, więc podeszłam bliżej i stanęłam koło drzwi, nasłuchując. Wampirzy słuch to czasem wspaniałe źródło wiedzy.
   Usłyszałam głos Tony'ego. Im więcej słuchałam, tym mniej mi się to podobało.
   - Dość już przeszliśmy – mówił. - Potrzebne nam wygodne łoże i ciepłe kobiety. Kapitan ma taką kobietę, ma też największą część łupów. Przy jego podziałach nam starczy to zaledwie na pół roku.
   - Tak, powinniśmy dostawać więcej – przytaknął Mac.
   - Powiększę wasze działy o połowę tego, co dostajecie. I od razu wrócimy na nasz ląd. Jak tylko zajmę miejsce Shehereze'a.
   - Tylko kiedy? - zapytał ktoś.
   - Dzisiaj – odparł Tony. Zakradniemy się, jak będzie spał razem z tą lafiryndą. Jego zabijemy, a dziewczyną się podzielimy.
   - A co z resztą załogi? - spytał Mac.
   - Będą musieli uznać mnie za kapitana, albo wyrzucimy ich na pożarcie rekinom – wyjaśnił Tony. - Dam wam znać. - Ruszył do drzwi. Odskoczyłam cicho i w wampirzym tempie pomknęłam do gabinetu kapitana.
   - Kapitanie, Tony planuje bunt. Chce cię zabić – wyznałam bez wahania. Nie miałam wątpliwości, że to Shehereze powinien pozostać kapitanem i w razie potrzeby miałam zamiar mu pomóc.
   Pirat zerwał się w momencie, kiedy się przed nim pojawiłam. Opowiedziałam mu, co usłyszałam. Gdy skończyłam mówić, powoli sięgnął po broń, sprawdził ją, po czym wsunął w kaburę przy pasie.
   - Mogłem się domyślić - mruknął i ruszył na pokład. Wyszłam za nim w ludzkim tempie.
   Kapitan przeszedł po pokładzie, jakby to był normalny, codzienny obchód. Szłam za nim, pełna złych przeczuć.
   - Co chcesz zrobić? - spytałam go cicho. Shehereze zatrzymał się i spojrzał na Tony'ego, który właśnie robił coś przy żaglu. Na widok kapitana wyprostował się i spojrzał na niego, udając zaskoczenie.
   - To – odparł Shehereze, wyciągnął broń i wystrzelił, trafiając pirata w pierś. - Słyszałem, że marzy ci się własny statek, Tony? Niestety, martwi nie mają statków.
   Na piersi Tony'ego pojawiła się czerwona plama. Ręka zawisła w połowie drogi po broń, której nie zdążył wyciągnąć. Upadł na kolana. Na statku zapadła cisza. Shehereze odwrócił się i wycelował w Maca.
   - Następny, któremu zamarzyła się władza.
   - Nie! - zawołałam i stanęłam między Macem, a kapitanem. - Masz zamiar wystrzelić połowę swojej załogi?! - Spojrzałam na ciało Tony'ego, które osunęło się na deski pokładu, które zabarwiły się czerwienią. - Do licha, Shehereze! To jest twoja metoda rządów? Zabijanie?!
   - Zdrada karana jest śmiercią – oznajmił sucho kapitan, stając tak, żeby za plecami mieć burtę, dzięki czemu miał widok na całą załogę. - Odsuń się, rybko.
   - Zabiłeś już winnego, więc buntu nie będzie. Kapitanie Shehereze, weź pod uwagę, że na statku jest kobieta i nie zabijaj nikogo więcej. - Spojrzałam na niego stanowczo, dając mu do zrozumienia, że nie pozwolę na krwawą rzeź. Z tym, że jeden drań zginął przeze mnie, jestem w stanie się pogodzić, ale zabicie tylu ludzi wcale mi się nie podobało.
   - Właśnie, weź pod uwagę zdanie damy – usłyszałam za sobą i poczułam ostrze sztyletu na gardle. Ze zdumienia nie zrobiłam żadnego ruchu. Mac trzymał mnie mocno, grożąc podcięciem szyi. - Odłóż broń, inaczej twoja dama zginie. - Przycisnął ostrze do mojej szyi. Ponieważ wampiry mają dość mocną skórę, nie czułam co prawda bólu, za to spory dyskomfort. Spojrzałam na kapitana.
   - Może lepiej odłóż broń – mruknęłam. Shehereze pokręcił głową.
   - Wiesz co, Mac? Mam lepszy pomysł. Nie zabiję cię, tylko przeciągnę pod kilem. Kilka razy.
   - Najpierw musiałbyś poświęcić jej życie – warknął pirat.
   - Cóż, skoro trzeba. Jak na buntownika, to jesteś bardzo głupi. Miałbym się poddać dla jakiejś kobiety? O nie. - Uniósł broń i wycelował w moją stronę. - Prędzej sam ją zabiję.

41 komentarzy:

  1. Jest złośliwy i bezczelny! Niebezpiecznie zbliża się do mojego ideału! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no po prostu świetne:) A najbardziej podoba mi się ostatnie zdanie, ciekawe czy kapitan byłby tak skłony do zabicia Amandy gdyby nie znał prawdy :) Piraci pewnie padną z wrażenia gdy ją "zabije" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I powstaną, kiedy ona powstanie?:p Cóż, na pewno by ją zdemaskował;)

      Usuń
  3. No to się teraz dzieje. Impreza rozkręciła się na dobre. Myślę jednak, że Shehereze nie potrafiłby jej zabić. Co najwyżej lekko zranić kulą. :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet jakby chciał to kulą by jej nie zabił:p

      Usuń
    2. Wiadomo. ;p

      Usuń
    3. Więc może śmiało strzelać:p Tylko co na to załoga?:p

      Usuń
    4. Pomyśli: "cóż za twarda z niej sztuka". ;D

      Usuń
    5. Tak, dostała, a rana w mig się zagoiła, silna kobieta:p

      Usuń
    6. Dokładnie! :p
      PS Natalio, co z Sekretami Irlandii?

      Usuń
    7. Chyba ich nie będzie, bo trzeba by przenosić wszystko na nowy portal, a po miesiącu przerwy Iara stwierdziła, że już się nam nie opłaci wznawiać:(

      Usuń
    8. Nieeeeeeeeeeeee! Błagam was, tylko nie to! Przenieście tak jak ty przeniosłaś GK i piszcie po prostu nowe rozdziały. Jeśli wam zależy na czytelnikach i tym fantastycznym opowiadaniu, nie róbcie tego. My cały czas na was czekamy...

      Usuń
    9. Pogadam z Iarą, ale niczego nie obiecuję.

      Usuń
    10. Dzięki. :)
      PS Zapraszam na nn. :)

      Usuń
  4. Taka końcówka...oj rozkręca się pan Kapitan. Teraz wiem, że nigdy nie można być pewnym ruchów Shehereze. Ale zabić Amandę, myślę że tego nie zrobi raczej jest pewny że Amanda szybko uniknie kuli. Bardzo ciekawy tytuł następnego rozdziału. Już mnie zżera ciekawość kto tą karę ma ponieś. Ktoś z załogi czy Amanda za przeciwstawienie? Oj jestem ciekawa tej wyspy. Szczerze mówiąc zdziwiłabym się jakby kapitan też kogoś miał na tej wyspie. A teraz pozostaje mi snucie dalszej części i czekanie na następny post:)
    Pozdrawiam
    Ania P:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że trudno byłoby jej uniknąć kuli z ostrzem przy szyi:p

      Usuń
    2. Piracka kara- ten tytuł prześladuje mnie cały czas...ciekawe co stanie się w następnym rozdziale.
      Pozdrawiam
      Ania P:)

      Usuń
    3. Właśnie wróciłam z delegacji szkoleniowej, poza tym szwankuje mi klawiatura i muszę używać ekranowej:( Ale powoli, z trudem i mozołem w końcu dojdę do tej pirackiej kary:p

      Usuń
  5. Omg... Shehereze chyba jej nie zrani, prawda? Te prawa piratów... są okrutne! Jak można mordować własnych towarzyszy na statku? Ja prędziej wyrzuciłabym zdrajcę za burtę, niech sam sobie poradzi xD
    Natka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli na jedno wychodzi, bo to ocean:p A piraci byli dość okrutni;p

      Usuń
  6. Jakoś nie wierzę, że kapitan postrzeli Amandę, nawet jeśli wie, że od tego nie umrze. Widać, że mimo to, że Amanda czasem(bardzo często?) go denerwuje to on i tak ją lubi :D
    Swoją drogą, Shehereze cały czas postępuje tak, że ja co chwilę muszę sobie przypominać że on jest młody, a nie starszy pan z wielkim doświadczeniem :).
    Nie rozumiem, Shehereze nie domyśla się, że Amanda planuje ucieczkę? Chwilami, właściwie to nie wiem, czy w ostatniej chwili Amanda ucieknie czy nie, nie chodzi o to że w nią nie wierzę, ale o to że.. no nie wiem, może polubiła choć trochę naszego pana kapitana? :D Myślę, że taki obrót spraw, chociażby tylko chwilowy, wszystkim się spodobał :p. No, ale moje marzenia zostawię na później, czekam z niecierpliwością na następną notkę :).
    /Tusiaa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amanda planowała ucieczkę, ale za bardzo jest ciekawa wyspy piratów i strzyg;p Więc na razie jeszcze się waha:)
      Shehereze ma już 28 lat i od dziecka pływa na statku, więc to chyba normalne, że zachowuje się jak doświadczony pirat?
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  7. No i pokazałaś Shehereze od bardzo okrutnej strony, przypominając, że on mimo wszystko jest piratem. I dobrze, bo zaczynało sie za sielankowo robić. Amanda stała się częścią załogi, aczkolwiek nie przypuszczałam, że kapitan będzie tak zainteresowany życiem wampirów. Ich pełne przytyków rozmowy są świetne i na pewno dodają uroku opowiadaniu. Bunt... Ciekawy pomysł. Sytuacja dość niecodzienna, ale w sumie nie wyobrażałam sobie, by Shehereze mógł postąpić inaczej. Już dawno by go obalili, gdyby był za miękki. No i emocjonująca końcówka, ale Ty zawsze serwujesz takie pełne emocji zakończenia. Amanda raczej nie zginie, ale ciekawi mnie, czy Shehereze strzeli;) No nic, zobaczymy. Pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Shehereze to twardy facet:p Nie da się zmiękczyć:p

      Usuń
  8. No w takim momencie! No po prostu... Uwielbiam tą powieść :D
    ~ Postrzelona

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe czy naprawdę "przestrzeli" Amandę, hmm... Pewnie wie, że póki nie strzeli w serce nic jej nie powinno być. Ale przyznam, twardy chłop jest, trzeba będzie się postarać by ten kamień troszeczkę skruszał ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak jak prosiłaś - informuję, że przeczytałam rozdział :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Po pierwsze dziękuję za dedykację i ogromnie cieszę się z takiego wyróżnienia ;D
    A co do rozdziału... Dziewczyno, Ty to potrafisz rozkręcać akcję jak mało kto! Rozdział przeczytałam w mgnieniu oka i jestem pod wielkim wrażeniem ;)I relacji między Shehereze a Amandą i "normalnego", codziennego życia piratów. Bądź co bądź ale ten tytułowy bunt został dość krwawo stłumiony przez kapitana, choć akurat takiego postępowania się właśnie po nim spodziewałam, jednak wstawienie się Amandy mnie zaskoczyło. Jestem ciekawa czy Shehereze strzeli i zdemaskuje Amandę czy raczej obejdzie się bez tego i jakimś cudownym fartem dla niej nie zostanie ujawniona cała prawda o jej naturze.
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na nowy rozdział ;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A powinna stać i się przyglądać, jak kapitan zabija buntowników po kolei?:p Bądź co bądź, ona naskarżyła;p

      Usuń
  12. No to dałaś czadu, serio. Bardzo mi się rozdział podobał, taki dynamiczny i jak dla mnie za krótki :( Niby faktycznie w tamtych czasach śmierć była jedynym rozwiązaniem buntu, tylko najsilniejszy mógł pozostać przy władzy, więc jakoś nie zaskoczyła mnie reakcja kapitana na wieść o zdradzie. Zaskoczyłaś mnie jednak końcówką... Ha, ciekawa jestem czy strzeli?

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za krótki? Wszystkie rozdziały mają mniej więcej taką samą długość:p

      Usuń
  13. Nadrobiłam wszystkie zaległości jakie u Ciebie miałam:) i jestem teraz ciekawa jak Amanda uratuje się przed tymi piratami. Bez wątpienia znalazła się w dość niekomfortowej sytuacji. Trochę zaskoczyło mnie, że załoga wszczęła bunt, byłam pewna, iż kapitan jest dobrym przywódcą i nikt nie zechce zająć jego miejsca. Mam dziwne wrażenie, że kapitan tylko czeka na niefortunne posunięcie wampirzycy i jest dla mnie mocno podejrzany. Po cichu liczę, że Amanda dostanie się na tę tajemniczą wyspę już bez żadnych problemów, bo chcę jak najszybciej dowiedzieć się czegoś o strzygach:) Już czekam na kolejną część opowiadania z niecierpliwością:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakty, że kapitan jest dobrym przywódcą i że ktoś chce zająć jego miejsce wcale się nie wykluczają, to piraci:p Myślisz, że Shehereze kombinuje coś złego dla Amandy? Masz jakieś podejrzenia, co?;>

      Usuń
  14. Nie boisz się demonów? Masz mocne nerwy? Jeśli umiesz posługiwać się poprawną polszczyzną i masz czas – zapraszamy! Dark Evaluation ogłasza Nabór! Szukamy ludzi z pasją, którzy chcieliby zająć się ocenianiem. Może to właśnie Ty zostaniesz przyjęty? Spróbuj! Pomóż nam w poskromieniu zjaw, które opętały blogowiczów. Wykaż się odwagą i pomysłowością, a Twoja praca zostanie nagrodzona. Nie czekaj! Zgłoś się już teraz – pamiętaj, demony nie śpią.
    Załoga Dark Evaluation

    (dark-evaluation.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń