Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

8.02.2013

Rozdział X - Zdemaskowanie

   Przerwał nam dźwięk wiadomości przychodzącej na komórkę. Przerwałam, a Karolina sięgnęła po telefon i odpisała.
   - Muszę nauczyć się pisać takie wiadomości – stwierdziłam.
   - Najpierw trzeba kupić sobie komórkę – zauważyła dziewczyna. - Ostatnio jest taka ciekawa promocja, pokażę ci przy okazji, tylko do kogo ty będziesz pisać? Chyba do mnie. - Uśmiechnęła się szeroko.
   - A od czego mam męża? Kupię dwie i będziemy esemesować.
   Karolcia parsknęła śmiechem.
   - Jakoś sobie tego nie wyobrażam, to znaczy ty bez trudu się skapniesz, o co tu chodzi, ale...
   - Damy radę, zobaczysz – przerwałam jej stanowczo i uśmiechnęłam się lekko. - Tyle rzeczy musiałam się nauczyć, to co mi takie wiadomości tekstowe... a mój mąż to zdolny facet, szybko się nauczy.
   - W takim razie musimy się wybrać do salonu – postanowiła dziewczyna. - A teraz wróćmy do piratów i twojego skoku do oceanu, musiałaś długo płynąć...
   - O wiele krócej, niż myślałam – odparłam i kontynuowałam opowieść.

   Woda była zimna, wręcz lodowata, na szczęście moja skóra była odporna na przemarznięcie. Gdybym czuła zimno tak dotkliwie jak człowiek, nie byłoby łatwo dopłynąć do celu. Powoli ruszyłam w stronę wyspy.
   Wtem usłyszałam głośny plusk za sobą. Odwróciłam się, ciekawa, co się stało i z wrażenia przestałam płynąć. Ktoś był w wodzie! Zanurzyłam się na chwilę, ale szybko odzyskałam równowagę. Kiedy się wynurzyłam, ujrzałam płynącego mężczyznę. Rozpoznałam kapitana.
   Mogłam uciec mu z łatwością, ale w tamtym momencie nawet o tym nie pomyślałam. W głowie miałam tylko jedno pytanie: czemu za mną skoczył? Kapitan piratów? Przecież to było bez sensu. Byłam dla niego tylko okazją do zarobku. I nagle skacze za mną w głębiny?
   Kiedy znalazł się przy mnie, chwycił mnie w pasie i ruszył z powrotem w stronę szalupy, spuszczonej na wodę. Było w niej dwóch piratów. Wciągnęli nas do niej i podpłynęli do statku.
   Przez cały czas trwania tej niespodziewanej akcji ratunkowej żadne z nas nie odezwało się słowem. Kiedy wdrapałam się na pokład, a za mną przemoczony kapitan, załoga stała i gapiła się na nas.
   - Nie ujdzie ci to na sucho, damulko – warknął Shehereze, jakby to, że mnie przed chwilą uratował, było jego przykrym obowiązkiem.
   - Już nie uszło, jestem cała mokra – zauważyłam. - Zresztą nie tylko ja...
   - Milcz! - przerwał mi i zerknął na jednego z piratów. - Przyprowadź ją do mnie za chwilę. - Odwrócił się i wszedł pod pokład.
   Spojrzałam niepewnie na marynarzy. Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę. Właściwie to wcale im się nie dziwiłam. Właśnie wyskoczyłam ze statku, żadna kobieta o zdrowych zmysłach raczej by się tego nie podjęła. Chyba, że byłaby wampirem.
   Po chwili milczenia wyznaczony przez kapitana pirat chwycił mnie za ramię i poprowadził pod pokład. Zapukał do drzwi kapitana, a kiedy usłyszał „wejść!”, otworzył, pchnął mnie lekko i wrócił na pokład.
   Weszłam do kajuty Shehereze'a. Był już przebrany, właśnie zapinał koszulę. Mimowolnie stwierdziłam, że jest bardzo przystojny.
   Zerknął na mnie ponuro. Włosy miał jeszcze wilgotne i pewnie zimną skórę po takim kontakcie z lodowatą wodą. Nagle dotarło do mnie, że właśnie mnie uratował. No, może niezupełnie, bo przecież bym nie utonęła, ale on o tym nie wiedział. Skoczył i wyciągnął mnie z wody.
   - Dziękuję – powiedziałam cicho. Uniósł brwi ze zdumieniem.
   - Niedoszli samobójcy zwykle nie dziękują swoim wybawcom.
   - Myliłam się, wcale nie masz serca z lodu – stwierdziłam, patrząc na niego. - Nie wiem, czemu właściwie za mną skoczyłeś, ale jeśli chciałeś zrobić na mnie wrażenie, to... muszę przyznać, że chyba ci się udało.
   Prychnął i spojrzał na mnie.
   - Nie łudź się, nie ratowałem ciebie, tylko moją inwestycję. Jesteś zbyt cenna, by utonąć, złota rybko. A serce mam z kamienia, nie z lodu, już to ustaliliśmy.
   - Kamień też można skruszyć. Jeśli jest się wystarczająco silnym i wytrwałym. - Patrzyłam na niego śmiało.
   - Nie jesteś ani silna, ani wytrwała. Teraz spróbujesz się powiesić? Pociąć nożem? A może podpalić?
   - Nie zamierzam się zabić – odparłam, wzruszając ramionami. Nie zaprzeczyłam wersji z samobójstwem; wolałam to, niż pozwolić mu się domyślić, kim jestem.
   - Nie próbuj. - Przebiegł po mnie wzrokiem. - A teraz idź się przebrać i wróć tutaj.
   Skinęłam posłusznie głową i wyszłam. Znalazłam swoje rzeczy i zmieniłam sukienkę, wywieszając mokrą. Kiedy wróciłam, siedział wygodnie na koi.
   - Podobno wypatrzyłaś angielską wyspę.
   Westchnęłam i usiadłam na krześle stojącym naprzeciwko łóżka.
   - Owszem.
   - I myślałaś, że uda ci się tam dopłynąć?
   Wzruszyłam ramionami.
   - Jestem świetną pływaczką.
   - W nocy i w lodowatej wodzie? Całkiem możliwe, że w towarzystwie rekinów?
   - Byłam zdesperowana – mruknęłam, nie wiedząc, jak inaczej mogłabym się wytłumaczyć.
   - Przy następnej próbie ucieczki nie będę skakał za tobą, tylko po prostu cię zastrzelę.
   Zerknęłam na niego, zastanawiając się, czy mówi poważnie. Szczerze mówiąc, wolałabym, żeby strzelał, niż mnie wyławiał. Nigdy nie byłam trafiona kulą, ale wiedziałam, że w żaden sposób nie mogła mi zaszkodzić; kapitan Shehereze natomiast mógł się nabawić przeziębienia, zapalenia płuc, mógł go pożreć rekin albo nawet mógłby utonąć. Jeśli miał zginąć, to na pewno nie przeze mnie.
   - Strzelaj – zdecydowałam. Przewrócił oczami i uśmiechnął się lekko.
   - Możesz być pewna. - Wstał i wyszedł. Usiadłam na jego koi, zastanawiając się, co zrobiłaby zwykła kobieta na moim miejscu. Na pewno byłoby jej zimno. Otuliłam się jego kocem. I pewnie byłaby zbyt przestraszona, by urządzać sobie dalsze wycieczki po statku. Zostałam więc w kajucie.
   Niecałą godzinę później wrócił kapitan. Zerknął na mnie i usiadł na koi. Zmierzył mnie wzrokiem, a kiedy na niego spojrzałam, miałam dziwne wrażenie, że siedzi za blisko mnie. Wstałam, wciąż trzymając koc.
   - Pójdę już – mruknęłam i odwróciłam się.
   - Poważnie? Nadal boisz się tu spać? - Popatrzył na mnie spod uniesionych powiek. Westchnęłam.
   - Nie będę spała w jednym pokoju z mężczyzną – odparłam, sięgając po poduszkę.
   - Nie za dużo sobie pozwalasz? - Zerknął za nią.
   - Podobno zasłużyłam na koc i poduszkę.
   - To było, zanim wskoczyłaś do wody. - Obserwował mnie spod lekko zmarszczonych brwi.
   - Trzeba było za mną nie skakać – mruknęłam, cofając się w stronę drzwi. - Poza tym, na pewno masz jeszcze jedną. - Posłałam mu niewinny uśmiech.
   - Wiesz, że gdybym chciał, mógłbym cię zmusić, żebyś tu została?
   Spojrzałam na niego. „Nie zmusiłbyś”, pomyślałam, ale wolałam nie mówić tego na głos.
   - Nie zrobisz tego, kapitanie Shehereze. Jesteś typem mężczyzny, który nie waha się przebić serca mieczem, a jednocześnie nie lubi zmuszać kobiet, by wbrew własnej woli ogrzewały jego łoże.
   Roześmiał się.
   - Co za specyficzne podsumowanie. Ale masz rację, nie zdarzyło mi się, bym musiał jakąkolwiek zmuszać, rybko. I wiem, że tylko twoja przyzwoitość nie pozwala ci w tak krótkim czasie ulec mojemu urokowi.
   W jego głosie słychać było taką pewność siebie, że przez chwilę mnie zatkało. Pokręciłam głową z uśmiechem.
   - Masz o sobie wysokie mniemanie. - Zerknęłam na niego. Siedział na łóżku oparty wygodnie, a na jego ustach błąkał się nieznaczny uśmiech. Doszłam do wniosku, że jego pewność siebie jest w pewnym stopniu uzasadniona. Był przystojny, a więc pewnie miał powodzenie u kobiet. Aczkolwiek ja nie miałam zamiaru mu ulec. - Dobranoc. - Odwróciłam się i przed wyjściem rzuciłam tylko: – I nie złość się, jeśli jutro wstanę późnym popołudniem.
   Poszłam do wczorajszej kajuty. Po drodze spotkałam Hudsona, pirata, który pomagał opatrywać rannego kolegę. Zmierzył mnie wzrokiem, ale nie odezwał się słowem. Weszłam do pomieszczenia i westchnęłam na widok wyłamanego zamka. Zostawiłam koc z poduszką i poszłam do kuchni. Zastałam tam piratów zajadających się kolacją. Zatrzymałam się i wycofałam cicho, zanim mnie zauważyli, ale w korytarzu zderzyłam się z Johny'm.
   - Przepraszam – powiedzieliśmy jednocześnie. Uśmiechnęłam się lekko.
   - Naprawdę chciałaś się utopić? - spytał.
   - Nie – zaprzeczyłam. - Pomyślałam tylko, że uda mi się... nieważne. - Pokręciłam głową. Tłumaczenie, że chciałam dopłynąć na wyspę, którą widać było jedynie przez lornetkę, nie wydawało mi się najlepszym pomysłem. Odwróciłam się i odeszłam. Stwierdziłam, że lepiej nie spacerować już dzisiaj po statku. Wróciłam do pomieszczenia, w którym miałam spać i zabezpieczyłam drzwi regałem. Miałam nadzieję, że kapitan nie będzie się dobijał, skoro zapowiedziałam spanie do południa.
   Resztę nocy przesiedziałam w skrzyni. Kocyk i poduszkę położyłam na dnie, po czym usiadłam wygodnie i rozmyślałam.
   Musiałam się stąd wydostać. Kwestią czasu było zdemaskowanie mnie. Wystarczy się zastanowić, połączyć fakty i znaleźć mnie przed południem. Nie mogłam do tego dopuścić.

   Zasnęłam jak zwykle o świcie. Pierwsze, co poczułam, kiedy się obudziłam, to dziwny niepokój. Coś było nie tak. Wieko skrzyni było otwarte. Gdy to zrozumiałam, błyskawicznie otworzyłam oczy.
   Poczułam ostrze szabli na szyi. Nade mną pochylał się Shehereze.
   - Jeden ruch i utnę ci głowę... strzygo.
   Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami. Przez chwilę milczałam, w końcu szepnęłam:
   - Nie jestem strzygą.
   - Nie kłam. Przed chwilą byłaś trupem. Serce ci nie biło, ciało nie żyło.
   Westchnęłam. Nie było sensu zaprzeczać.
   - Jestem wampirzycą, nie strzygą.
   - A to jakaś różnica? - Uniósł brwi.
   - Nie wiem, nigdy nie spotkałam strzygi, ale jeśli to jest to stworzenie, które widziałam w twoich myślach, to raczej niepodobne do mnie. Powinieneś to chyba zauważyć.
   Prychnął, wciąż trzymając ostrze na mojej szyi.
   - A więc jesteś ucywilizowaną strzygą. Te szczątki kozy ukryte w odosobnionym miejscu były wyssane z krwi. To twoja sprawka, prawda?
   Jęknęłam.
   - Koza mnie zdradziła? Nie piję ludzkiej krwi, dlatego żywię się zwierzęcą. - Zerknęłam na szablę. - Możesz przestać mi grozić? To nie ja na tym statku zabijam, morduję i grabię. A skoro już skoczyłeś do oceanu, żeby mnie ratować, to chyba nie opłaca ci się mnie teraz zabijać?
   - I tak byś nie utonęła.
   - To prawda, co nie zmienia faktu, że to było bardzo odważne z twojej strony.
   Mierzył mnie przez chwilę wzrokiem.
   - Jeśli cię teraz puszczę, ukąsisz mnie.
   - Gdybym miała cię zabić, już dawno bym to zrobiła. Nie zabijam ludzi, tak trudno w to uwierzyć?
   Pochylił się nade mną, patrząc na moją twarz.
   - Powinienem od razu się domyślić, kim jesteś. To dlatego widziałem twój strach tylko wtedy, kiedy kazałem ci wyjść na pokład w dzień. Boisz się śmierci, prawda? Boisz się, że spłoniesz, że ktoś przebije ci serce kołkiem albo obetnie ci głowę.
   - Z tym ostatnim nie jestem pewna, jak to jest, ale wolałabym nie sprawdzać – mruknęłam. Spojrzałam mu w oczy, ale po raz kolejny uniknął mojego wzroku. - Chcę tylko popłynąć do Anglii. Wyskoczę o zmroku i nigdy więcej mnie nie zobaczysz.
   - A co ja będę z tego miał?
   - A czego chcesz?
   Zastanawiał się przez chwilę.
   - Czemu nie zabijasz ludzi?
   Powoli dotknęłam krzyżyka na mojej szyi i pokazałam mu.
   - Nie chcę być potępiona.
   Uśmiechnął się lekko.
   - Religijna wampirzyca, tak? No dobrze. Mam pomysł. Zostaniesz z nami. Strzyga, czy też jakakolwiek jej odmiana, to potężna broń.
   - Nie będę dla ciebie zabijać. - Spojrzałam na niego stanowczo. - I nie jestem żadną odmianą strzygi.
   - Negocjujesz warunki z ostrzem przy szyi?
   Przewróciłam oczami.
   - Ja nie zabijam, mówiłam już.
   - Nie musisz. Wystarczy, że pokażesz, kim jesteś, a już mamy przewagę.
   Zastanawiałam się przez chwilę.
   - To propozycja niewolniczej pracy dla ciebie, kapitanie Shehereze? A co na to twoja załoga?
   - Nie muszą wiedzieć, kim jesteś. I to nie będzie niewolnictwo ani praca, tylko współpraca. Chyba, że wolisz skończyć z obciętą głową.
   Dotknęłam jego ręki i powoli odsunęłam szablę, po czym usiadłam w skrzyni.
   - Zastanowię się.
   Patrzył na mnie jeszcze przez chwilę, następnie, wciąż trzymając szablę w pogotowiu, odsunął się o krok i uśmiechnął szeroko.
   - Witaj wśród załogi Upiornej Samanthy, drapieżna rybko.

34 komentarze:

  1. Mam nadzieję że choroba odpuściła i czujesz się lepiej:)

    No proszę takiej postawy kapitana się nie spodziewałam. Ale te rozmyślanie Amandy co zrobiła by przestraszona kobieta ubawiło mnie:) I na nic zdały się jej aktorstwo :)
    Pozdrawiam
    Ania P:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak się starała!:P
      Choroba jeszcze nie odpuściła, ale mam zwolnienie do końca tygodnia, więc mam nadzieję, że w poniedziałek będę już w stanie iść do pracy. Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. Może kapitan utemperująe charakter Amandy....nie to nie możliwe:) Ale może coś między nimi zaiskrzy ?
      Pozdrawiam
      Ania P:)

      Usuń
    3. Zobaczymy, jak to się dalej potoczy;p

      Usuń
  2. Jestem już po lekturze i muszę przyznać, że rozdział taki... sympatyczny. Shehereze może sobie mówić, co chce, ale ja i tak myślę, że nie uratował Amandy tylko ze względu na pieniądze. To było dość odważne. sama bym na jej miejscu zdębiała;) Amanda próbująca się wczuć w rolę zwykłej kobiety... Coś jej marnie wyszło, skoro została odkryta. Nie spodziewałam się, że kapitan tak szybko skojarzy fakty, a tu proszę;) Całkiem inteligentny pan. No bardzo jestem ciekawa, jak ta ich współpraca będzie wyglądać. Obydwoje mają trudny charakter, wiec może być ciekawie. Rozdział jak zawsze świetny, co ja Ci będę mówić. Pozdrawiam i czekam na next [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba Amanda za długo była swobodnym wampirem, kiedyś lepiej jej wychodziło udawanie;p

      Usuń
  3. O, dziękuję za dedykację :* I widzę, że trafiłam z paroma tekstami, których użyłaś :) Sam kapitan rzucił się na ratunek, by potem próbować pozbawić swój piracki skarb głowy... Ciekawe czy ten bunt to z racji nie-strzygi na pokładzie?

    I zaintrygował mnie początek... Jeśli mąż Amandy to człowiek to znaczy żyje współcześnie, to czemu miałby nie nauczyć się obsługi komórki? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z mężem się wyjaśni w ostatniej części:p Ale widzę, że dałam do myślenia;)

      Usuń
    2. Jak zawsze ;P Ach, wszystko w ostatniej części... A teraz? ;)

      Usuń
    3. Jest jeszcze sporo innych rzeczy do wyjaśnienia;p Mąż na końcu:)

      Usuń
    4. Okej, mąż na końcu. Teraz pirat :)

      Usuń
    5. Niech sobie poszaleje dziewczyna zanim się ustatkuje:-D

      Usuń
  4. Przyznam, że ten rozdział daje dużo do myślenia:) Zastanawiam się jak będzie wyglądała ta współpraca ze "strzygą" i czy jakiś romansik się wywiąże:p Niespodziewałam się, że to kapitan za nią skoczy a do tego później będzie coś jakby miły choć pewnie miał ochotę ją udusić ze złości :) Ogólnie bardzo fajnie się czyta te ich słowne przepychanki :)
    A z tym mężem na pewno rozgryzłam o co chodzi, nie jest człowiekiem, to Blade wieczny łowca :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dobre:D :D :D Tylko czemu Blade nie lubi komórek?:-P

      Usuń
    2. Proste, nie lubi ich bo są skomplikowane :D A poza tym jest zbyt zajęty ratowaniem świata by poświęcić swój cenny czas na naukę obsługi tel :p

      Tak sobie własnie pomyślałam że może Samantha to własnie ta strzyga i dlatego jest upiorna:p

      Usuń
    3. O, to by nawet pasowało do jego wyjazdów:P
      Myślisz, że kapitan nazwał tak statek na cześć strzygi?;p

      Usuń
    4. Bo ta strzyga kiedyś nie była strzygą tylko kimś mu bliskim, siostrą albo ukochaną a potem się zmieniła:p

      Usuń
    5. Ciekawie kombinujesz:p

      Usuń
  5. Ma za swoje. Trzeba było uciekać, póki była możliwość. Kim była Samantha?!

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajnie piszesz :) I świetna notka :P Czekam na więcej ;p

    Dwie nastolatki żyjące w skrajnej rozpuście. Mieszkanki Las Vegas korzystające w pełni z uroków tego miasta. Alkochol, seks i wieczna zabawa.
    http://blaise-georgia.blogspot.com/
    Zapraszamy! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No litości, jak już spam i reklamy, to chociaż bez błędów...

      Usuń
  7. No tak, jak zwykle się myliłam, nasz kapitan skoczył za nią :). Co, jak co ale tego że Amanda zacznie z nim współpracować nie spodziewałam się.:p
    Czekam, tylko aż w końcu wyjawisz kim jest Samantha :)
    Po tytule kolejnego rozdziału, domyślam się że Amanda nie trafi tak szybko do przyjaciół./Tusiaa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie to nie ma za wielkiego wyboru:p I kto wie, może przestanie jej się tak śpieszyć do Anglii;p

      Usuń
    2. Może, z jednej strony, mam taką nadzieję, mocno wciągnął mnie wątek Amandy i naszego kapitana. :p a zresztą, jestem ciekawa jak będzie ją traktował teraz kiedy wie że jest wampirem :)
      Ostatnio, zaczęłam się zastanawiać jak teraz wyglądałoby życie Amandy gdyby Iyan żył, tęsknię za tymi jego tekstami.. :) Tusiaa.

      Usuń
    3. Pewnie mieszkałaby w Ameryce i była szczęśliwa:p

      Usuń
  8. No to jednak z czymś tam trafiłam ;D Skoczył za nią i to on ją zdemaskował, choć jego propozycja mnie zaskoczyła ;) Nie spodziewałam się czegoś takiego z jego strony... A ich przepychanki słowne są po prostu urocze ;D Może jednak uda się jej zmiękczyć choć trochę te jego kamienne serce i stanie się naprawdę gorąco?? ;D
    Co do tytułu następnego rozdziału to mam pewną sugestię choć na razie pozostawię ją dla siebie ;)
    Pozdrawiam ;****

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawa jestem jak będzie wyglądać ta ich współpraca. Wątek piratów niezmiernie mi się podoba. Uwielbiam te klimaty. <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Serdecznie zapraszam na taniec-ze-smiercia, gdzie pojawił się rozdział 19. Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na nn! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Melduję :)
    Pozdrawiam cieplutko i zdrówka życzę.
    Ania P:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Αttractive sесtion of contеnt.

    I juѕt stumbled upon youг weblog anԁ іn
    accesѕion caρital to asѕert that Ι gеt іn fаct enjoуeԁ acсount youг blog рostѕ.

    Anywаy I will be subѕcribing to yοur augment аnd еνen I achieνement you аcсess cοnѕistеntly гapidly.


    Feel frеe to surf to mу pagе http://greccio.franciszkanie.pl/infusions/guestbook/guestbook.php

    OdpowiedzUsuń