Moja własna historia

Gorąca Krew - to opowieść o pięknej, średniowiecznej wampirzycy i o jej
walce ze złą stroną swojej natury. Czy można pokonać zło, tak głęboko
zakorzenione w pragnieniu picia ludzkiej krwi?
Jeśli chcesz przeczytać tę historię od początku, w menu po prawej stronie
znajduje się spis poprzednich części (I-VII), od VIII części spis treści
znajdziecie na dole w liście rozwijalnej. Zapraszam serdecznie:)
Moi drodzy,
Planuję powrót do Gorącej Krwi już od paru miesięcy, niestety ostatnio szwankuje
mi laptop. Mogę jedynie obiecać, że po naprawie postaram się wrócić. Dziękuję tym,
którzy jeszcze tu zaglądają :) Pozdrawiam serdecznie :)

12 urodziny Gorącej Krwi

12 URODZINY GORĄCEJ KRWI
Kiedy zaczynałam pisać Gorącą Krew, wydawało mi się, że skończę za kilka lat. Minęło 12
i nadal do końca jeszcze trochę.
Powoli szykuję się do powrotu z nowymi rozdziałami, a Was, moi dzielni, najwytrwalsi
Czytelnicy, proszę o jeszcze troszkę cierpliwości i dziękuję za wsparcie i motywację :*:*:*
Do rychłego ;)

Uwaga

Instrukcja do wstawiania komentarzy - dla Anonimów
W polu "Komentarz jako" wybierz: "Nazwa/adres URL", w nazwie wpisz
swój nick, a w adresie - jeśli masz bloga, wpisz adres, jeśli nie, zostaw to pole
puste i kliknij "dalej":) Dziękuję i pozdrawiam;)

21.01.2013

Rozdział VIII - Wróżbitka

   - Dziwny był ten pirat – stwierdziła Karolina. - Raz wydaje się przychylny, innym razem się odgraża. Nie wiem, co o nim myśleć.
   - Shehereze był jedyny w swoim rodzaju. - Uśmiechnęłam się lekko i wróciłam do opowiadania swej historii.


   Patrzyłam mu śmiało w oczy. Przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem. W końcu pirat odezwał się pierwszy.
   - Nie boisz się. Albo jesteś jeszcze w szoku, albo próbujesz udowodnić, że jesteś silniejsza, niż mi się wydaje.
   - Albo naprawdę się ciebie nie boję – mruknęłam, nie spuszczając wzroku. - Lubisz wzbudzać strach w innych?
   - Strach to pożyteczna emocja. Ostrzega o niebezpieczeństwie. - Puścił mnie i popatrzył z lekko kpiącym uśmieszkiem na ustach.
   Wzruszyłam ramionami.
   - To chyba jestem jeszcze w szoku.
   Zamilkł na chwilę, przyglądając mi się.
   - Od dwudziestu lat.
   Zamrugałam.
   - Słucham?
   - Pytałaś, jak długo jestem piratem. Pływam, odkąd skończyłem osiem lat.
   - Osiem lat? Pływałeś na pirackim statku jako dziecko? - Patrzyłam na niego ze zdumieniem.
   - Niewiele wiesz o życiu, prawda? Pewnie w tym wieku mieszkałaś w wielkiej rezydencji, bawiłaś się w wydawanie rozkazów służbie i nie martwiłaś się zupełnie niczym. - Przysunął się bliżej i zatrzymał swoją twarz tuż przy mojej, niemal szepcząc mi na ucho. - Ja miałem o wiele ciekawsze dzieciństwo. - Zanim zdążyłam odpowiedzieć, odwrócił się i wyszedł.
   - W jednym nie masz racji – mruknęłam, patrząc za nim. - To nie była rezydencja, tylko pałac.
   Nie pamiętałam już swojego dzieciństwa, zbyt wiele czasu minęło, a ja nie byłam wtedy wampirem, by zapamiętać każdy szczegół. Z pewnością było radosne i beztroskie. W końcu było to dzieciństwo małej księżniczki.
   Wyszłam na pokład. Płynęliśmy na pełnych żaglach. Wiatr powiał mi lekko w twarz, ale morze było spokojne. Stanęłam przy burcie, opierając się o nią i spojrzałam w dal. Wszędzie woda, nie widać było lądu. W oddali błyszczał księżyc w pełni. Moi przyjaciele patrzyli pewnie w tym samym momencie niebo i myśleli, że płynę do Anglii. Tymczasem nie wiedziałam, dokąd płynęłam i jak uda mi się z tego wyjść.
   Mogłam powiedzieć, że śpię do popołudnia, szczególnie jeśli położę się rano, ale jak wyjaśnić, że kładę się w skrzyni? Musiałam się gdzieś ukryć, ale jeśli nagle zniknę, będą mnie szukać. I w końcu znajdą.
   Kapitan wydawał rozkazy, nie zwracając na mnie uwagi. Wydawał się być w swoim żywiole. Przyszło mi do głowy, że gdyby był wampirem, miałby gorącą krew.
   Piraci powoli schodzili do swoich kajut. W końcu zostałam tylko ja, Shehereze, sternik i jeszcze dwóch marynarzy z lornetkami.
   Zerknęłam na kapitana, który w końcu zszedł z pokładu. Pewnie stwierdził, że prędzej czy później pójdę za nim. Nie przewidział, że mogę nie być śpiąca.
   Powoli ruszyłam wzdłuż burty. Po chwili dostrzegłam coś, o czym wcześniej nie pomyślałam. Łodzie ratunkowe.
   Każdy statek je posiadał, piracki galeon nie był wyjątkiem. Wystarczyło spuścić ją na wodę, wskoczyć i odpłynąć. W końcu dotarłabym do jakiegoś lądu, a może natknęłabym się na angielski statek?
   - Nawet o tym nie myśl, mała – usłyszałam za sobą i odwróciłam się w stronę wysokiego, chudego mężczyzny. Miał potargane rude włosy, które dodawały mu młodzieńczego wyglądu, na nosie pełno piegów, a jedno oko zasłonięte czarną przepaską.
   - Co ci się stało? - spytałam, zanim zdążyłam pomyśleć. Pirat wzruszył ramionami.
   - Wydłubano mi, chcesz zobaczyć? - Po czym odsłonił przepaskę, ukazując pusty oczodół.
   - W czasie walki? - spytałam, zerkając na jego zdrowe oko. Zrobił dziwną minę; dopiero po chwili zrozumiałam, że w jego mniemaniu powinnam okazać typowo kobiecą reakcję, przerażenie, okrzyk, czy coś w tym rodzaju. Pomijając to, kim byłam, takie widoki nie były mi obce, na prerii często widziałam oskalpowanych ludzi, czym więc był brak jednego oka?
   - Nie – mruknął w końcu pirat, zasłaniając ranę. - Porzuć myśli o ucieczce, z tego statku nikt jeszcze nie uciekł – zmienił temat.
   - Handlujecie niewolnikami? - spytałam. - Wiele kobiet już sprzedaliście?
   - Całe mnóstwo, maleńka.
   - Mam na imię Amanda, a ty?
   - Johny. - Wyjął lornetkę i zerknął w dal, wpatrywał się przez chwilę, po czym ją schował. Oparł się tyłem o burtę i spojrzał na mnie. - Jesteś głodna?
   - Nie, piłam wczo... znaczy, jadłam obfitą kolację.
   Pirat skinął głową i wyjął kawałek mięsa, po czym obgryzł do samej kości. Zerknęłam na niego, ale zanim zdążyłam się odezwać, usłyszałam kogoś za sobą i gwałtownie się odwróciłam.
   - Skoro kapitan nie wziął cię na noc, to pewnie dla nas zostawił, co? - Za mną stał potężnej postury pirat, czerwony na twarzy, z wąsami. Patrzył na mnie jak na posiłek po bardzo długim poście. Biorąc pod uwagę, że na morzu nie ma kobiet, doskonale wiedziałam, o co mu chodziło.
   Za nim pojawiło się kilku marynarzy. Zerknęłam na Johny'ego, który cofnął się nieznacznie, co pewnie miało znaczyć: mnie w to nie mieszajcie. Przewróciłam oczami i zerknęłam na piratów.
   - Poważnie? Chcecie mi zrobić krzywdę? Bezbronnej kobiecie? To wam sprawi przyjemność? Zabijanie jeszcze rozumiem, obrona, atak, piractwo, ale coś takiego? Dajcie spokój, panowie. Dobranoc. - Wyminęłam ich, ale jeden z nich złapał mnie za rękę.
   - Jesteśmy piratami, a oni właśnie robią coś takiego.
   Spojrzałam mu w oczy, myśląc intensywnie. Może go wrzucić do wody? Reszta zajmie się ratowaniem, a mnie dadzą spokój. Z drugiej strony, jestem tylko bezsilną kobietą, jak mam przerzucić człowieka przez burtę?
   Wtem w jego oczach dostrzegłam ciemnowłosą kobietę, a przez jego myśli przebiegło imię: Laura...
   - A Laura? - spytałam spontanicznie. Puścił mnie natychmiast i szerzej otworzył oczy. Nie czekając na dalsze reakcje, odwróciłam się i zeszłam pod pokład. „Najwyżej powiem, że jestem wróżbitką”.
   Przez chwilę stałam pod drzwiami kajuty kapitana, ale w końcu zapukałam i weszłam. Shehereze leżał w koi całkowicie ubrany, z nasuniętym kapeluszem na oczy. Odsunął go w tył i posłał mi pełne satysfakcji spojrzenie.
   - Z dwojga złego, lepiej spać tutaj, prawda, rybko?
   Westchnęłam. Oczywiście wszystko przewidział i dlatego był taki pewien, że przyjdę.
   - Twoja załoga to jakieś dzikusy, zachowują się, jakby nigdy nie widzieli kobiety.
   - Nie widzieli. Od ośmiu miesięcy. - Znów nasunął kapelusz na oczy.
   - No dobrze, to gdzie mogę spać? - Spojrzałam na niego. Nie patrząc na mnie, przesunął się, robiąc mi miejsce obok siebie.
   - Wolne żarty. Pytam poważnie.
   - Dobranoc, rybko – mruknął tylko.
   Westchnęłam i widząc, że nie ma zamiaru zmienić zdania, wyszłam cicho. Przemknęłam przez korytarz i minęłam kajuty pozostałych marynarzy. W niektórych słychać było rozmowy, w innych chrapanie. W końcu dotarłam do pomieszczenia, które po zapachu zidentyfikowałam jako kuchnię. Weszłam cicho i zatrzymałam się, czując, że nie jestem sama. Już miałam się wycofać, gdy zza kredensu wyszedł Johny z kością w dłoni.
   - Dobre te twoje kozy – stwierdził.
   - Ugotowaliście je? - Popatrzyłam na niego z niepokojem.
   - Tak, ale nie martw się, nie wszystkie. Chcesz? - Wysunął rękę z kością w moją stronę. Cofnęłam się i pokręciłam głową.
   - Nie, nie, smacznego...
   Kiwnął głową i obgryzł dokładnie mięso. Usiadłam, spoglądając na niego.
   - Nie pasujesz do nich, wydajesz się w porządku. Czemu jesteś piratem?
   Mężczyzna wyrzucił kość, wytarł dłonie o ubranie i usiadł obok mnie. Wzruszył ramionami.
   - Z tego samego powodu, co my wszyscy. Skąd wiedziałaś o Laurze?
   - O Laurze? - powtórzyłam.
   - No, kobiecie, która była żoną Tony'ego?
   - Żoną? - powtórzyłam. Johny popatrzył na mnie niepewnie.
   - Czemu wymieniłaś jej imię?
   Przez chwilę wahałam się, co odpowiedzieć. Jeśli zaczną coś podejrzewać, zabiją mnie. A przepłynięcie oceanu wpław było nieszczególnie kuszącą perspektywą.
   - Mam dar – wyznałam ostrożnie. - Kiedy patrzę w oczy, widzę urywki obrazów z życia ludzkiego.
   - A jak ktoś nie ma oczu? Albo ma tylko jedno? - Zerknął na mnie.
   - Z jednego też coś wyczytam. - Spojrzałam w jego zdrowe oko. - Pomyśl o czymś.
   Najpierw ujrzałam ogród. Był tam Johny, ale nie miał przepaski, tylko zdrowe oko. Podcinał gałęzie. Chwilę później ujrzałam go zapewniającego, że niczego nie ukradł. A potem na statku, jako galernik. Nad nim mężczyzna z batem. Ten sam mężczyzna, tnący go nożem. Zrozumiałam już, jak stracił oko. Później byli piraci...
   - I co widziałaś? - Zamrugał i spojrzał na mnie z ciekawością. Podwinęłam mu rękaw do samego ramienia, gdzie widniało piętno galernika.
   - Jesteś niewinny. Uratowali cię piraci, a wtedy do nich dołączyłeś?
   Milczał przez chwilę, przyglądając mi się ze zdumieniem.
   - Tak – wykrztusił w końcu – Jak to zrobiłaś? Masz tę zdolność od urodzenia?
   - Można tak powiedzieć. - „Jeśli przemianę w wampira nazwać narodzinami”, dodałam w myślach.
   - Mówiłaś kapitanowi? - Wstał i zaczął przeszukiwać naczynia.
   - Kapitan pewnie już śpi – mruknęłam.
   - Lepiej mu powiedz, bo i tak się dowie. - Wyjadł coś z garnka, po czym wytarł usta rękawem. - Idę na wartę, jak nie chce ci się spać, to może nam coś ugotujesz?
   - Nie umiem gotować – przyznałam. Oczywiście gotowanie nie było trudne, ponieważ jednak nie mogłam jeść żadnych potraw, już dawno straciłam smak. Jedyne, na co reagował mój zmysł, to krew, a i to nieszczególnie, bo zwierzęca nie była zbyt smaczna.
   - Trudno – mruknął Johny i wyszedł.
   Uśmiechnęłam się lekko i stwierdziłam, że go lubię. Najwyraźniej nie wszyscy piraci byli draniami i gburami.
   Przez resztę nocy zwiedzałam statek, nie wychodząc na pokład. Znalazłam zwierzęta, ale pilnował ich pirat. Co prawda spał, lecz gdybym zaczęła się posilać, z pewnością by się obudził. „Może za dwa dni coś wymyślę. O ile uda mi się przeżyć do tego czasu.”
   Nie znalazłam natomiast mojej skrzyni i nadal nie miałam pojęcia, gdzie ukryć się przed słońcem.
   Nad ranem natknęłam się na Shehereze'a.
   - O, kapitanie. Wyspałeś się? - zapytałam. - Widziałam kilka zamkniętych pomieszczeń, może mogłabym tam się zdrzemnąć? Potrzebne mi jakieś spokojne miejsce, w którym będę spać do południa...
   - Koja wolna, rybko. - Wskazał drzwi do swojej kajuty.
   - Mam ci zająć łóżko? - Pokręciłam głową. - Cenię sobie prywatność, kapitanie.
   - A ja posłuszeństwo. I jak ci mówię, że będziesz spała w mojej kajucie, to idziesz i się kładziesz. - Popatrzył na mnie z gniewnym błyskiem w oku.
   - Wolę spać w jednym z tych zamkniętych pomieszczeń – uparłam się, zastanawiając, co zrobię, kiedy się wścieknie.
   - Chcesz spać w jednej z tych komórek? Dobrze. - Złapał mnie za ramię i pociągnął za sobą. Na końcu korytarza zatrzymał się, wyjął klucz, otworzył niewielkie drzwi i wskazał ciasną komórkę w której był wąski regał i stary przekrzywiony stolik o trzech nogach. Dostrzegłam też moją skrzynię. - Będziesz spała tutaj.
   - Świetnie. Idealne miejsce. - Uniosłam głowę i spojrzałam na niego, starając się nie uśmiechać. Jeszcze uzna, że coś kombinuję i zmieni zdanie. - Mogę tu spać. Tylko przydałby się koc i jakaś poduszka.
   - Nie zasłużyłaś. - Bezceremonialnie wepchnął mnie do środka i zamknął drzwi. - Jak posiedzisz tu cały dzień, może trochę spokorniejesz – zawołał i poszedł.
   Westchnęłam i rozejrzałam się. Zanim wstanie słońce, musiałam jeszcze zabezpieczyć swoje miejsce do spania. Przesunęłam regał, stół i kilka staroci, tarasując drzwi, po czym weszłam do skrzyni. W środku był materiał, ale bez poduszki i koca nie było zbyt wygodnie. Oczywiście zupełnie nie przeszkadzało to w moim letargu, więc już po chwili „zasnęłam”.

   Obudziło mnie głośne stukanie w drzwi. Otworzyłam wieko i usiadłam w momencie, gdy regał się przewrócił, a zza niego wyjrzeli piraci.
   - O, patrzcie ją, schowała się w skrzyni! - zawołał któryś. Jeden z marynarzy ruszył w moją stronę. Poznałam, że to Woodes. Wyciągnął mnie ze skrzyni i pociągnął za sobą. Przeszłam przez przewrócony regał i stolik, zbyt oszołomiona, by protestować.
   Woodes zatrzymał się przez kapitanem, który patrzył na mnie z nieukrywaną złością.
   - A więc jeszcze nie spokorniałaś, tak?
   - Ale co ja takiego zrobiłam?! - zawołałam zdezorientowana.
   - Jak mówię otwórz drzwi, to otwierasz. - Shehereze mówił spokojnym głosem, ale widziałam, że był naprawdę wściekły. Albo coś go już wcześniej zdenerwowało, albo bardzo nie lubił zamkniętych drzwi.
   - Przecież spałam... - mruknęłam cicho.
   - Taki masz twardy sen? - Uniósł brwi.
   - Obudziły mnie wasze hałasy. Mówiłam, że lubię spać do południa...
   - Nie będziesz spać do południa. Może w Anglii jesteś damą, ale tutaj musisz zapracować na chleb. - Chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę wyjścia.
   Wtedy zdałam sobie sprawę, że dopiero co minęło południe, więc słońce świeciło teraz złowieszczym blaskiem i jeśli wyjdę na zewnątrz – spłonę.

65 komentarzy:

  1. No nie! W najciekawszym momencie koniec! O nie nie! A pan kapitan nadal bezczelny. Biorąc pod uwagę jak wygląda, pewnie wszystkie się dziwimy Amandzie, że nie chciała spać u jego boku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, dlaczego? Taki przystojniak oferuje swoje łoże, a ona nie:P

      Usuń
  2. Trzeba było go wykorzystać i porzucić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrz, nie przyszło to jej do głowy:p

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że następnym razem wykorzysta sytuację. W sumie podał się jej na tacy ze złotym jabłkiem w zębach ;)

      Usuń
    3. Jabłko w zębach to dopiero będzie:p W przyszłym rozdziale;p

      Usuń
  3. A tak z innej beczki, co będzie z hipisem? :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie żył:p Chyba, że wypali za dużo trawki, to niekoniecznie;p

      Usuń
    2. Na razie nie mam go w planach, ale kto go tam wie:p Taki hipis to wszędzie się wkręci;p

      Usuń
  4. No proszę to Amanda się doigrała. Ale ten kapitan ciekawe czy Amanda w końcu będzie spała w jego kajucie? Z tym jabkiem mnie zainteresowałaś:) Ale kończyć w takim momencie... tak nie przystoi, i teraz kilka dni katorgi i ciekawości do następnego rozdziału:(
    Pozdrawiam
    Ania P:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zwykle kończę w takim momencie, w przyszłym rozdziale będzie jeszcze lepsze zakończenie;p

      Usuń
  5. Dobra, ze spania z kapitanem jakoś wybrnęła, ale z tego to ja nie mam zielonego pojęcia jak wybrnie?? Choć swoją drogą mogła skorzystać z propozycji kapitana i ułożyć się u jego boku ;D Czasami myślę, że Amanda nie wykorzystuję nadarzających się jej okazji... Dziwna jest, zostawić takie ciacho! Mam nadzieję, że w następnym rozdziale postąpi troszkę inaczej ;p Przecież Shehereze chce do niej jak najlepiej ;D Chroni przed wygłodniałymi piratami, oferuje swoją kajutę, ba! nawet próbuje utemperować jej charakterek... ;D A to, swoją drogą, jest nawet zabawne ;) Nie da się ukryć, że Shehereze lubi władzę i każdy musi się mu podporządkować, bo w przeciwnym wypadku nie wróże mu dobrze... Choć swoją drogą jak Amanda nie zapracuje na swoje utrzymanie, czytać: chleb, to nic takiego się nie stanie, przecież ona go nie potrzebuję ;D Jednak może im przypomnieć, że gdyby nie ona to oni także nie mieliby co jeść - to były jej zwierzęta, którymi teraz się tak obficie zajadają ;D Jakoś nie mogę sobie wyobrazić Amandy czyszczącej pokład czy coś w tym rodzaju... ;D Chyba, że kapitana zainteresuje jej jakże interesujący dar???
    No nic, pozostaje mi tylko czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Mam nadzieję, że dodasz szybko następny rozdział, bo ja już nie mogę się doczekać ;D
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poważnie, miała położyć się koło niego, a po wschodzie słońca uchodzić za trupa?:p
      Ojej, myślisz, że oni ugotowali te kozy, bo nie mieli co jeść? To chyba nie za dobrze powodzi się tym piratom:-P
      Fakt, Amanda czyszcząca pokład to musi być niecodzienny widok;p Zwłaszcza o tej porze dnia:p Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. Oj tam, nad ranem by się gdzieś przeniosła ;D Powodzi się czy się nie powodzi, ale jednak je jedzą ;p A co do tego widoku to fakt, byłby niecodzienny ;) Nawet gdyby nie było dnia to i tak jakoś nie wyobrażam sobie Amandy czyszczącej pokład, jakoś mi to do niej nie pasuje ;D

      Usuń
    3. W końcu to księżniczka;p
      Skoro nad ranem by się przeniosła to po co miałaby się koło niego kłaść?:p

      Usuń
    4. No właśnie, a księżniczce nie przystoi biegać po pokładzie z mopem czy czymś tam i sprzątać ;D
      Pirat musi być zawsze czujny i pewnie są tacy, a już szczególnie nasz Shehereze ;) Więc na pewno by wyczuł, że się koło niego położyła, no... a później, tak naprawdę później może by coś z tego wynikło??? ;D

      Usuń
    5. No jakby tak bez wahania się przy nim położyła, to na pewno zrozumiałby to na męski sposób;p

      Usuń
    6. Ale przecież nie bez wahania ;) Była wcześniej zaskoczona tym, że to z nim ma spać, nawet rozmawiali chwilę o tym ;D
      A poza tym nie róbmy z niego takiego typowego faceta.... ;p

      Usuń
    7. Myślisz, że zachowałby się jak prawdziwy dżentelmen i może nawet położył między nich nagi miecz?:-P :-p

      Usuń
    8. Z tym nagim mieczem to już przesada ;D Nie robili tak czasem rycerze?? Shehereze może i nie jest stuprocentowym dżentelmenem, ale na pewno by się na nią nie rzucił jak wygłodniały zwierz ;)

      Usuń
    9. Nie, rzuciłby się na nią jak stuprocentowy dżentelmen:-P

      Usuń
    10. Ciekawie by to się zapowiadało ;D

      Usuń
    11. Tak, sceny jak z harlequina:-P

      Usuń
    12. Oj tam, oj tam ;D

      Usuń
    13. I jeszcze może miałabym to wszystko opisać?;>

      Usuń
    14. Nie no, nie musiałabyś ;) Wystarczyłby sam początek ;D

      Usuń
    15. Fakt, moi czytelnicy mają bardzo bujną wyobraźnię:-D

      Usuń
    16. Ja na pewno ;D

      Usuń
    17. Nigdy w to nie wątpiłam;)

      Usuń
  6. Amanda robi niezłe wrażenie! A jednak udało jej się uciec od łoża kapitańskiego, zastanawia mnie tylko co oni chcą jej zrobić, no i oczywiście jak ucieknie przed słońcem. Szkoda mi trochę pana kapitana, takie ciacho z niego a Amanda ciągle ucieka. Mam, nadzieję że w następnym rozdziale sprawy zaczną wyglądać trochę inaczej :p. Chociaż chyba, nie umiałabym sobie wyobrazić jakby to było, gdyby byli razem, jak dla mnie mają zbyt różne charaktery. Nie powiem, ciekawie by było zobaczyć ich jako parę ;D
    Pozdrawiam, Tusiaa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero co się poznali, a już mają wylądować w łóżku? Amanda to namiętna wampirzyca, ale nie lekkich obyczajów:-P

      Usuń
    2. Mocny argument. Ale, ja wolę nic nie mówić bo wiem że i tak wszystkich nieźle zaskoczysz :).Tusiaa

      Usuń
    3. A może skoro wszyscy myślą, że zaskoczę, to ja właśnie nie zaskoczę i przez to zaskoczę?:-P :-P

      Usuń
    4. Dokładnie! Każdy przywykł że nas zaskakujesz, więc nawet jak zrobisz coś, czego wszyscy się spodziewali, to i tak będą zaskoczeni :D /Tusiaa.

      Usuń
    5. Co nie zrobię, to dobrze, ale mam farta:-D

      Usuń
  7. Pieczona wampirzyca, raz :)

    No, coś czuję, że nie będzie dobrze. Nie wiem, co musiałaby Amanda wymyślić, poza prawdą, dlaczego nie wyjdzie. Ale chciałabym zobaczyć miny tych facetów, gdy jednego po drugim rozłoży na łopatki i to bez kija od miotły xD Bezcenne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na koniec pokaże ząbki?:p Myślisz, że dojdzie do bójki?

      Usuń
  8. No, wpierw się pewnie nieźle zaprze i wymyśli tysiąc powodów dlaczego nie może wyjść i będzie kolejna urocza słowna przepychanka. Ale jakoś sądzę... O, a może w tym momencie napadnie ich obcy statek i dadzą jej spokój? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko czy poprawnie? Pomysłów zawsze mam dużo, ale wolę zbyt wielu nie wypisywać :)

      Usuń
    2. A to się okaże w przyszłym rozdziale;p

      Usuń
  9. Kończenie w takim momencie to wręcz okrucieństwo :p Rozdział świetny, te przepychanki słowne z kapitanem po prostu zwalają z nóg :) A co do następnego rozdziału to ja też bym chciała zobaczyć jak ich powala bez miotly :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zostaje zdemaskowana?:p

      Usuń
    2. Nie sądzę by udało jej się utrzymać tą szopkę do końca podróży :p w którymś momencie zapewne bedzie się musiała zdemaskować, podejrzewam że jedynie kapitan będzie znał prawdę bo reszta piratów mogłaby stanowić problem :)

      Usuń
  10. Ciekawe co teraz zrobi Amanda? Możliwe ,że będzie musiała powiedzieć kapitanowi kim jest. Chyba,że wymyślilas coś innego :) Pozdrawiam Laura 33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślisz, że jak powie, to kapitan pokiwa głową i stwierdzi, że powinna poczekać do zmroku ze sprzątaniem statku?:-P

      Usuń
  11. Kapitan nie zna się na inwestowaniu ;) Skoro chce ją sprzedać to powinna być w dobrym stanie, a nie z połamanymi paznokciami od szorowania pokładu ;)
    Chyba przyspieszyłaś trochę z rozdziałami, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jeśli rodzina miałaby ją wykupić, to połamane paznokcie nie miałyby tu nic do rzeczy:p
      Troszkę przyspieszyłam, bo wiem dokładnie, co dalej pisać, więc siadam i piszę;) Ameryka już mi się trochę przejadła, dlatego pisałam wolniej:p

      Usuń
  12. Nominowałam cię do Liebster Award :) Szczegóły w podstronie "Archiwum" na moim blogu.
    http://sekret-istoty.blogspot.com

    Ps. Na razie nie mam czasu, by komentować.

    OdpowiedzUsuń
  13. Melduję się :) No to teraz pozostaje mi wypatrywać nowego rozdziału. Życzę czasu i weny do pisania.
    Pozdrawiam
    Ania P:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Meldujesz? To takie subtelne ponaglenie? Dobrze, to siadam i piszę w takim razie:p

      Usuń
    2. Nie ponaglenie. Bardzo przepraszam ze tak to odebrałaś. Chodziło mi raczej że wczułam się w tekst bo przeczytałam jeszcze raz ten rozdział i zamiast 'tak jest panie kapitanie' napisałam ' melduje'. Ale mi głupio będę bardziej zwracać uwagę na słowa.
      Pozdrawiam
      Ania P:)

      Usuń
    3. Ale ja to napisałam w pozytywnym znaczeniu, dla mnie to motywacja, jak wiem, że ktoś czeka na rozdział;)

      Usuń
    4. Oj to dobrze:)
      Kochana czekam czekam:):) tak jak inni. Potrafisz zakończyć rozdział w taki sposób że czekanie staje się udręką.
      Pozdrawiam cieplutko
      Ania P:)

      Usuń
    5. Pod koniec przyszłego rozdziału bardziej Was podręczę:-P

      Usuń
    6. To już zalicza się do czystej złośliwości :) Jak możesz z czystym sumieniem nas tak zamęczać? Chociaż mam nadzieję, że będzie dużo czytania:):):)
      Pozdrawiam
      Ania P:)

      Usuń
    7. Zwykle piszę rozdziały o tej samej długości:p Jak kończę w ciekawym momencie, to ja sama też mam ochotę pisać dalej;p

      Usuń
  14. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Awards - szczegóły na http://pragnienie-serca.blogspot.com/. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział bardzo mi się podobał, ale zakończyłaś w takim momencie, że... człowiek po nocach zastanawia się co dalej. Mam nadzieję, że Amanda się nie usmaży jednak. Pozdrawiam

      Usuń
    2. Jakby się usmażyła, to chyba by tego nie przeżyła:p

      Usuń
  15. Na początek znowu muszę przeprosić za spóźnienie. Z niczym się ostatnio nie wyrabiam... Ale do rzeczy. Rozdział świetny i taki można by rzec z pazurem. Shehereze to facet z krwi i kości i najwidoczniej nie lubi nieposłuszeństwa. No i Amanda została wróżbitką. Trochę naiwni ci piraci, ale w sumie się nie dziwię. No bo jak to wytłumaczyć? Bardzo ładne, plastyczne opisy, a wplecenie historii Johny'ego było bardzo dobrym pomysłem. Takie nieco inne spojrzenie na stawanie się piratem i na samych piratów. Końcówka przerażająca. Ty to wiesz, jak zakończyć, żebym była ciekawa, co dalej. Pozostaje mi to tylko sprawdzić. pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]

    OdpowiedzUsuń
  16. Jau... No to teraz Amanda ma poważny kłopot. Ciekawe jak uchroni się przed zabójczymi promieniami słońca.
    Johny wydaje się być sympatycznym piratem, a pomysł z tym darem całkiem udany. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń