Przerwałam i spojrzałam na Karolinę, która ziewnęła szeroko. Uśmiechnęłam się i wstałam.
- Pora spać, skarbie.
- Ale w takim momencie? - jęknęła dziewczyna.
- Jutro skończymy ten wątek. Zasypiasz mi już tutaj.
Westchnęła i się poddała. Poszła do siebie, a ja zostałam w swoim łóżku.
Nazajutrz przyszła do mnie przed śniadaniem, gotowa do dalszej opowieści. Uśmiechnęłam się i kontynuowałam od przerwanego momentu.
Lily patrzyła na mnie zaskoczonym wzrokiem.
- Jak to?
- Wiem, że nie powinnam się mieszać w nie swoje sprawy, ale ty i Jahmes jesteście moimi przyjaciółmi, więc... - Zawahałam się. - Najpierw muszę wiedzieć, czy czujesz coś do Jahmesa. Jak widać, Maya postanowiła go uwieść. Co o tym myślisz?
- Uważam, że nie jest dla niego odpowiednia – odparła Lily, zakładając ręce. - Sama wiesz, kim była i co robiła. Nie wydaje mi się, żeby nagle się zmieniła. Nie chcę, żeby złamała mu serce.
- A kto byłby dla niego odpowiedni? - Spojrzałam na nią uważnie. - Wiem, że traktujesz go jak przyjaciela, ale gdyby chciał być z tobą? Gdyby to ciebie pokochał? Co byś zrobiła?
Szoszannah spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Jestem dla niego tylko przyjaciółką.
- A gdyby było inaczej?
Zamrugała, patrząc na mnie niepewnie.
- To wykluczone, on nic już do mnie nie czuje. Kiedyś mu się podobałam, ale powiedział, że jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- A gdyby skłamał?
Lily zmarszczyła brwi i milczała przez chwilę.
- To by znaczyło, że wciąż mnie kocha. I że przez te wszystkie lata ukrywał to przede mną, bo inaczej... musiałby odejść.
- Chciałabyś, żeby odszedł? - spytałam.
- Nie! - zaprotestowała. - Oczywiście, że nie.
- A żeby został i był z inną?
Westchnęła i popatrzyła na mnie niepewnie.
- W takim razie wracamy do pierwszego pytania. Czy ty coś do niego czujesz, Lily?
- Nie jestem pewna – szepnęła. - Nie chcę, żeby był z inną, szczególnie z tą Mayą, ale nie wiem, czy to co czuję, jest miłością. To coś zupełnie innego niż z Erikiem. Na pewno lubię chodzić z nim na polowania, rozmawiać, śmiać się i nie chcę tego stracić. Ale jeśli tak byłoby dla niego lepiej...
- Wiesz, co byłoby dla niego najlepsze?
Powoli skinęła głową.
- Muszę wszystko przemyśleć...
- To myśl Lily, myśl. I mam nadzieję, że podejmiesz właściwą decyzję. - Wstałam i wróciłam do Jahmesa i Mayi, wsłuchanej w jego opowieści. Kiedy w końcu mrok zasłonił słońce, wybiegłam w ciemność.
Zapolowałam i w drodze powrotnej zaszłam do miasta. Jako że nie zabijałam ludzi, do mnie raczej nie odnosił się zakaz wstępu. Weszłam do kościoła i usiadłam w ławce. Pozwoliłam, by wspomnienia przebiegały przez moją głowę. Ogarnął mnie pewien spokój. Przymknęłam oczy. Gdy je otworzyłam, ujrzałam obok siebie znajomego łowcę.
- Czasem tak się zastanawiam – powiedział cicho – czy jesteś bardziej człowiekiem, czy wampirem.
- Też się nad tym zastanawiam – odparłam. - Na pewno jestem wampirem, ale to jeszcze nie znaczy, że jestem zła. Wszystko zależy ode mnie.
- Ciężko jest tak żyć? Pijąc krew zwierząt?
Spojrzałam na niego i wzruszyłam ramionami.
- Kwestia przyzwyczajenia.
Siedzieliśmy jeszcze chwilę w milczeniu, w końcu wyszłam i wróciłam do domu. Zastałam Szoszannah siedzącą na kanapie w salonie z pochmurną miną.
- Co się stało?
Wzruszyła ramionami.
- Nic. Tylko Jahmes poszedł na polowanie z Mayą.
- Zamiast z tobą? - Usiadłam obok niej.
- Pytali czy pójdę z nimi, ale przecież niedawno się posilałam. Więc poszli sami.
- Co zamierzasz z tym zrobić? - spytałam.
- A co miałabym z tym robić? - Wzruszyła ramionami.
Westchnęłam i przewróciłam oczami.
- Miałaś coś przemyśleć.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, usłyszałam roześmiany głos Mayi. Siedziałyśmy z Lily w milczeniu, czekając, aż wejdą, ale zatrzymali się przed domem. W końcu wstałam i wyszłam, ale to co zobaczyłam, zatrzymało mnie na progu. Blond wampirzyca objęła Jahmesa za szyję i pocałowała w usta. Mężczyzna stał bez ruchu, wydawał się być tak samo zaskoczony, jak ja. Kiedy Maya w końcu oderwała się od jego warg, obejrzał się na mnie i na Szoszannah, która stała obok mnie. Przez chwilę patrzyli na siebie, jej szare oczy i jego ciemnobrązowe przenikały się wzajemnie.
- Krew z twoich ust smakuje jeszcze lepiej – stwierdziła Maya, biorąc Jahmesa pod rękę. Posłała Lily triumfalne spojrzenie. Moja przyjaciółka odwróciła się i powoli weszła do domu. Jahmes spojrzał na mnie, jakby chciał zapytać: no co? Przewróciłam oczami i weszłam za Szoszannah.
Kiedy weszli do domu, odwróciłam się do Egipcjanina.
- Możemy porozmawiać?
- Pewnie. - Wyswobodził się z uścisku Mayi i poszedł za mną. Wyciągnęłam go z domu, nie mając wątpliwości, że jasnowłosa wampirzyca nie miałaby oporów, żeby nas podsłuchiwać.
Zatrzymaliśmy się na skraju lasu. Stanęłam naprzeciwko niego i spytałam wprost:
- Co łączy ciebie i Mayę?
- Z tego co się orientuję, ta łasiczka próbuje mnie uwieść. A co?
- A jeśli się w niej zakochasz? - Założyłam ręce na piersiach.
- Odpada. Wiesz, dlaczego. A nie przypominam sobie, żebym przysięgał kilkunastowiekowy celibat. - Spojrzał na mnie stanowczo. W zasadzie to miał rację. Skoro on i Szoszannah byli tylko przyjaciółmi...
- W porządku, rozumiem, ale Maya była wcześniej zakochana w Cruelu. Ufasz jej?
- Nie jest już z nim związana i w żaden sposób nie może nam zaszkodzić – odparł. - Poza tym, ona chce tylko romansu.
- Jesteś pewien? A jeśli... - zawahałam się, ale w końcu stwierdziłam, że każdy argument jest dobry i dokończyłam – a jeśli się w tobie zakocha? A ty w niej nie?
Wzruszył ramionami.
- Pytasz poważnie czy to taka desperacka próba? - Pokręcił głową. - Doceniam troskę, cukierku, ale nic na siłę.
- Masz na myśli Szoszannah? - Westchnęłam.
- Swatanie kiepsko ci wychodzi, więc daj sobie spokój.
- Kochasz ją – stwierdziłam.
Spojrzał na mnie i przechylił się lekko w moją stronę.
- Mam całą wieczność czekać na kobietę, która mnie nie kocha i nigdy nie pokocha?
- Więc się odkochasz? - Spojrzałam na niego. Popatrzył na mnie poważnie.
- Nie sądzę, żeby było to możliwe. Daj sobie spokój, cukierku – powtórzył. Odwrócił się i już po chwili go nie było. Wróciłam do domu, zastanawiając się, czy w ogóle powinnam się w to mieszać.
Przed domem zatrzymała mnie Maya.
- Odpuść sobie, Amando. Nie zawsze wszystko musi być tak, jakbyś tego chciała.
- Rzadko kiedy tak jest – odparłam ponuro. - Ale nie martw się, zostawię decyzję Jahmesowi.
- Jestem ci dozgonnie wdzięczna. - Wampirzyca spojrzała na mnie ironicznie. Przewróciłam oczami i weszłam do środka.
Następnego popołudnia, po przebudzeniu się i wejściu do salonu, usłyszałam, jak Maya proponuje Jahmesowi wspólne polowanie.
- Nie za często polujecie? - zauważyła Szoszannah.
- Skoro mam wyjechać, muszę się najeść przed podróżą – stwierdziła blond wampirzyca. - Pokażę ci ciekawe miejsce, gdzie bywają tylko same smakowite bandziory – zwróciła się do Egipcjanina. - Odkryłam je całkiem niedawno.
- Dobrze łasiczko, ale dziś zostanę przy obserwowaniu, wolę nie przyzwyczajać organizmu do częstych posiłków – odparł wampir.
- Nie ma problemu. - Uśmiechnęła się szeroko. Niedbałym ruchem rozpuściła włosy, przeczesała je palcami i sięgnęła po szczotkę. Lily wstała i wyszła bez słowa. Przez chwilę słuchałam ich rozmowy i nietrudno było zauważyć, że Maya robi słodkie oczy do mojego przyjaciela. „Cóż, skoro chcą krótkiego romansu, to proszę bardzo”, pomyślałam. „Wkrótce wypłynie do innego kraju i będzie spokój.”
Wstałam i wyszłam na korytarz, po czym weszłam do pokoju Szoszannah, ale kiedy otworzyłam drzwi, w moją stronę poleciała całkiem spora brązowa waza. W ostatniej chwili zdążyłam się uchylić i naczynie rozbiło się o drzwi.
- O nie! Przepraszam, nic ci nie jest? Nie celowałam w ciebie, weszłaś tak nagle... - Moja przyjaciółka popatrzyła na mnie zmieszana. Zamrugałam i pokręciłam głową, po czym pozbierałam kawałki wazy.
- Nic mi nie jest, nie tak łatwo mnie czymś trafić. - Wyrzuciłam odłamki i weszłam, zamykając za sobą drzwi. - Wszystko w porządku?
- Tak, pewnie. - Usiadła na łóżku i wzruszyła ramionami.
- I tak tylko sobie rzucasz wazami o drzwi?
- Była strasznie brzydka. - Podniosła wzrok.
- Rozbiłaś wazę, bo była brzydka? - upewniłam się.
Westchnęła i oparła się o ścianę.
- Myślisz, że Jahmes nadal coś do mnie czuje?
- Sama powinnaś go zapytać – stwierdziłam.
Spojrzała na mnie w zamyśleniu.
- Nie wiem, co robić. Wiem, że Erik nie żyje i chciałby, żebym na nowo ułożyła sobie życie. I czuję, że coś mnie ciągnie do Jahmesa. Dobrze mi z nim. Ale jeśli to nie miłość? Nie chcę go skrzywdzić. On zasługuje, żeby pokochać go całym sercem, a ja nie jestem pewna, czy to potrafię. - Spuściła wzrok. Siadłam koło niej i ścisnęłam lekko jej dłoń.
- Myślę, że powinnaś mu to wszystko powiedzieć. Jeśli nie będzie chciał ryzykować, zostanie tak, jak jest.
Spojrzała na mnie.
- Pomyślę o tym.
- Byle szybko, bo Maya ostrzy sobie na niego kły. Zresztą, wcale jej się nie dziwię. - Zerknęłam na przyjaciółkę. - Jahmes jest bardzo przystojny, jeśli nie zauważyłaś. Ma piękne ciemnobrązowe oczy, twarz też ma przystojną, te drobne blizny po wodzie święconej wcale go nie szpecą. A zauważyłaś, jakie ma mięśnie?
Zamrugała i popatrzyła na mnie niepewnie.
- To prawda, jest przystojny. A Maya to bardzo piękna wampirzyca. Jahmes nazywa ją łasiczką, co chyba nawet do niej pasuje... A widziałaś jej włosy? Nic dziwnego, że mu się podoba.
- Ale on jej nie kocha – dodałam. - Jeszcze nie.
Lily przygryzła wargę i skinęła głową.
Przez kolejne kilka godzin rozmawiałyśmy o wszystkim. O Eriku, Jahmesie, naszych przygodach, o Atalefie, o Inyanie. Żółty nietoperz skakał koło nas, jakby chciał dorzucić coś od siebie. Nawet się nie zorientowałyśmy, kiedy zapadł zmrok. Rozmowę przerwało nam wejście Jahmesa.
- Idziemy na polowanie. Może pójdziesz z nami, kwiatku?
Szoszannah spojrzała na mnie niepewnie, po czym wstała i powoli podeszła do Jahmesa.
- Wiesz... nie powinieneś tak często polować. Maya też nie. Wiesz, co się dzieje, kiedy za często polujemy... - Zerknęła ukradkiem w moją stronę, a ja skinęłam lekko głową.
- Łasiczka sama podejmuje decyzje. A ja dziś nie będę pił, bez obaw. - Wzruszył ramionami i zerknął na mnie podejrzliwie. - Czyżbyś znowu coś kombinowała, cukierku?
- Ja? - Wstałam i gwałtownie pokręciłam głową.
- Jahmes. Muszę cię o coś zapytać – odezwała się Lily. Wampir spojrzał na nią pytająco. Zawahała się. - Czy... czy ty... ufasz Mayi? - wypaliła. Jęknęłam głośno i opadłam na łóżko.
- Zależy, co masz na myśli, kwiatku. - Jahmes założył ręce na piersi i ponownie spojrzał na mnie. Pokręciłam głową, dając mu do zrozumienia, że nie mam z tym nic wspólnego. Chyba mi nie uwierzył. Zerknęłam na Lily. Moja przyjaciółka patrzyła na Egipcjanina. Przebiegła wzrokiem po jego mięśniach i zatrzymała wzrok na twarzy.
- Jahmes.
Spojrzał na nią. Stali blisko siebie. Ich twarze dzieliła niewielka odległość. Patrzyli sobie w oczy.
- Tak, kwiatku?
- Ja chciałam tylko... chciałam... - Szoszannah zamilkła, dziwnie rozkojarzona. Siedziałam bez słowa, mając nadzieję, że w końcu wykrztusi to z siebie.
- Tak?
Pokręciła głową.
- Chciałam, żebyś był ostrożny. Uważaj na nią.
- Pewnie, nie martw się. - Wzruszył ramionami i odwrócił się. Westchnęłam z rezygnacją. Jahmes zerknął na nią jeszcze i dodał: - Dzięki za troskę, przyjaciółko.
- Przyjaciółko? - powtórzyła Lily, marszcząc brwi. Nagle podeszła do mężczyzny, stanęła na palcach i musnęła jego usta swoimi. Jahmes wydawał się o wiele bardziej zdumiony, niż po pocałunku Mayi. Wpatrywał się w Izraelitkę, jakby zobaczył ją po raz pierwszy. Szoszannah cofnęła się gwałtownie – gdyby nie była wampirem, na pewno byłaby już cała czerwona – i po chwili pomknęła do drugiego pokoju.
- No, w końcu – mruknęłam, uśmiechając się szeroko. Jahmes zerknął na mnie przelotnie, po czym zniknął mi z pola widzenia, podążając za Lily.
Wyszłam z pokoju i ruszyłam na zewnątrz. Nie miałam zamiaru im przeszkadzać. Nie wiedziałam, czy coś z tego wyniknie, ale miałam taką nadzieję.
Przy drzwiach spotkałam Mayę. Zerknęła na mnie przelotnie i ruszyła dalej.
- Czekaj. - Złapałam ją za ramię. Spojrzała na mnie i zmarszczyła brwi.
- Niech zgadnę. Znowu intrygowałaś, gorącokrwista?
- Pora spać, skarbie.
- Ale w takim momencie? - jęknęła dziewczyna.
- Jutro skończymy ten wątek. Zasypiasz mi już tutaj.
Westchnęła i się poddała. Poszła do siebie, a ja zostałam w swoim łóżku.
Nazajutrz przyszła do mnie przed śniadaniem, gotowa do dalszej opowieści. Uśmiechnęłam się i kontynuowałam od przerwanego momentu.
Lily patrzyła na mnie zaskoczonym wzrokiem.
- Jak to?
- Wiem, że nie powinnam się mieszać w nie swoje sprawy, ale ty i Jahmes jesteście moimi przyjaciółmi, więc... - Zawahałam się. - Najpierw muszę wiedzieć, czy czujesz coś do Jahmesa. Jak widać, Maya postanowiła go uwieść. Co o tym myślisz?
- Uważam, że nie jest dla niego odpowiednia – odparła Lily, zakładając ręce. - Sama wiesz, kim była i co robiła. Nie wydaje mi się, żeby nagle się zmieniła. Nie chcę, żeby złamała mu serce.
- A kto byłby dla niego odpowiedni? - Spojrzałam na nią uważnie. - Wiem, że traktujesz go jak przyjaciela, ale gdyby chciał być z tobą? Gdyby to ciebie pokochał? Co byś zrobiła?
Szoszannah spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Jestem dla niego tylko przyjaciółką.
- A gdyby było inaczej?
Zamrugała, patrząc na mnie niepewnie.
- To wykluczone, on nic już do mnie nie czuje. Kiedyś mu się podobałam, ale powiedział, że jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- A gdyby skłamał?
Lily zmarszczyła brwi i milczała przez chwilę.
- To by znaczyło, że wciąż mnie kocha. I że przez te wszystkie lata ukrywał to przede mną, bo inaczej... musiałby odejść.
- Chciałabyś, żeby odszedł? - spytałam.
- Nie! - zaprotestowała. - Oczywiście, że nie.
- A żeby został i był z inną?
Westchnęła i popatrzyła na mnie niepewnie.
- W takim razie wracamy do pierwszego pytania. Czy ty coś do niego czujesz, Lily?
- Nie jestem pewna – szepnęła. - Nie chcę, żeby był z inną, szczególnie z tą Mayą, ale nie wiem, czy to co czuję, jest miłością. To coś zupełnie innego niż z Erikiem. Na pewno lubię chodzić z nim na polowania, rozmawiać, śmiać się i nie chcę tego stracić. Ale jeśli tak byłoby dla niego lepiej...
- Wiesz, co byłoby dla niego najlepsze?
Powoli skinęła głową.
- Muszę wszystko przemyśleć...
- To myśl Lily, myśl. I mam nadzieję, że podejmiesz właściwą decyzję. - Wstałam i wróciłam do Jahmesa i Mayi, wsłuchanej w jego opowieści. Kiedy w końcu mrok zasłonił słońce, wybiegłam w ciemność.
Zapolowałam i w drodze powrotnej zaszłam do miasta. Jako że nie zabijałam ludzi, do mnie raczej nie odnosił się zakaz wstępu. Weszłam do kościoła i usiadłam w ławce. Pozwoliłam, by wspomnienia przebiegały przez moją głowę. Ogarnął mnie pewien spokój. Przymknęłam oczy. Gdy je otworzyłam, ujrzałam obok siebie znajomego łowcę.
- Czasem tak się zastanawiam – powiedział cicho – czy jesteś bardziej człowiekiem, czy wampirem.
- Też się nad tym zastanawiam – odparłam. - Na pewno jestem wampirem, ale to jeszcze nie znaczy, że jestem zła. Wszystko zależy ode mnie.
- Ciężko jest tak żyć? Pijąc krew zwierząt?
Spojrzałam na niego i wzruszyłam ramionami.
- Kwestia przyzwyczajenia.
Siedzieliśmy jeszcze chwilę w milczeniu, w końcu wyszłam i wróciłam do domu. Zastałam Szoszannah siedzącą na kanapie w salonie z pochmurną miną.
- Co się stało?
Wzruszyła ramionami.
- Nic. Tylko Jahmes poszedł na polowanie z Mayą.
- Zamiast z tobą? - Usiadłam obok niej.
- Pytali czy pójdę z nimi, ale przecież niedawno się posilałam. Więc poszli sami.
- Co zamierzasz z tym zrobić? - spytałam.
- A co miałabym z tym robić? - Wzruszyła ramionami.
Westchnęłam i przewróciłam oczami.
- Miałaś coś przemyśleć.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, usłyszałam roześmiany głos Mayi. Siedziałyśmy z Lily w milczeniu, czekając, aż wejdą, ale zatrzymali się przed domem. W końcu wstałam i wyszłam, ale to co zobaczyłam, zatrzymało mnie na progu. Blond wampirzyca objęła Jahmesa za szyję i pocałowała w usta. Mężczyzna stał bez ruchu, wydawał się być tak samo zaskoczony, jak ja. Kiedy Maya w końcu oderwała się od jego warg, obejrzał się na mnie i na Szoszannah, która stała obok mnie. Przez chwilę patrzyli na siebie, jej szare oczy i jego ciemnobrązowe przenikały się wzajemnie.
- Krew z twoich ust smakuje jeszcze lepiej – stwierdziła Maya, biorąc Jahmesa pod rękę. Posłała Lily triumfalne spojrzenie. Moja przyjaciółka odwróciła się i powoli weszła do domu. Jahmes spojrzał na mnie, jakby chciał zapytać: no co? Przewróciłam oczami i weszłam za Szoszannah.
Kiedy weszli do domu, odwróciłam się do Egipcjanina.
- Możemy porozmawiać?
- Pewnie. - Wyswobodził się z uścisku Mayi i poszedł za mną. Wyciągnęłam go z domu, nie mając wątpliwości, że jasnowłosa wampirzyca nie miałaby oporów, żeby nas podsłuchiwać.
Zatrzymaliśmy się na skraju lasu. Stanęłam naprzeciwko niego i spytałam wprost:
- Co łączy ciebie i Mayę?
- Z tego co się orientuję, ta łasiczka próbuje mnie uwieść. A co?
- A jeśli się w niej zakochasz? - Założyłam ręce na piersiach.
- Odpada. Wiesz, dlaczego. A nie przypominam sobie, żebym przysięgał kilkunastowiekowy celibat. - Spojrzał na mnie stanowczo. W zasadzie to miał rację. Skoro on i Szoszannah byli tylko przyjaciółmi...
- W porządku, rozumiem, ale Maya była wcześniej zakochana w Cruelu. Ufasz jej?
- Nie jest już z nim związana i w żaden sposób nie może nam zaszkodzić – odparł. - Poza tym, ona chce tylko romansu.
- Jesteś pewien? A jeśli... - zawahałam się, ale w końcu stwierdziłam, że każdy argument jest dobry i dokończyłam – a jeśli się w tobie zakocha? A ty w niej nie?
Wzruszył ramionami.
- Pytasz poważnie czy to taka desperacka próba? - Pokręcił głową. - Doceniam troskę, cukierku, ale nic na siłę.
- Masz na myśli Szoszannah? - Westchnęłam.
- Swatanie kiepsko ci wychodzi, więc daj sobie spokój.
- Kochasz ją – stwierdziłam.
Spojrzał na mnie i przechylił się lekko w moją stronę.
- Mam całą wieczność czekać na kobietę, która mnie nie kocha i nigdy nie pokocha?
- Więc się odkochasz? - Spojrzałam na niego. Popatrzył na mnie poważnie.
- Nie sądzę, żeby było to możliwe. Daj sobie spokój, cukierku – powtórzył. Odwrócił się i już po chwili go nie było. Wróciłam do domu, zastanawiając się, czy w ogóle powinnam się w to mieszać.
Przed domem zatrzymała mnie Maya.
- Odpuść sobie, Amando. Nie zawsze wszystko musi być tak, jakbyś tego chciała.
- Rzadko kiedy tak jest – odparłam ponuro. - Ale nie martw się, zostawię decyzję Jahmesowi.
- Jestem ci dozgonnie wdzięczna. - Wampirzyca spojrzała na mnie ironicznie. Przewróciłam oczami i weszłam do środka.
Następnego popołudnia, po przebudzeniu się i wejściu do salonu, usłyszałam, jak Maya proponuje Jahmesowi wspólne polowanie.
- Nie za często polujecie? - zauważyła Szoszannah.
- Skoro mam wyjechać, muszę się najeść przed podróżą – stwierdziła blond wampirzyca. - Pokażę ci ciekawe miejsce, gdzie bywają tylko same smakowite bandziory – zwróciła się do Egipcjanina. - Odkryłam je całkiem niedawno.
- Dobrze łasiczko, ale dziś zostanę przy obserwowaniu, wolę nie przyzwyczajać organizmu do częstych posiłków – odparł wampir.
- Nie ma problemu. - Uśmiechnęła się szeroko. Niedbałym ruchem rozpuściła włosy, przeczesała je palcami i sięgnęła po szczotkę. Lily wstała i wyszła bez słowa. Przez chwilę słuchałam ich rozmowy i nietrudno było zauważyć, że Maya robi słodkie oczy do mojego przyjaciela. „Cóż, skoro chcą krótkiego romansu, to proszę bardzo”, pomyślałam. „Wkrótce wypłynie do innego kraju i będzie spokój.”
Wstałam i wyszłam na korytarz, po czym weszłam do pokoju Szoszannah, ale kiedy otworzyłam drzwi, w moją stronę poleciała całkiem spora brązowa waza. W ostatniej chwili zdążyłam się uchylić i naczynie rozbiło się o drzwi.
- O nie! Przepraszam, nic ci nie jest? Nie celowałam w ciebie, weszłaś tak nagle... - Moja przyjaciółka popatrzyła na mnie zmieszana. Zamrugałam i pokręciłam głową, po czym pozbierałam kawałki wazy.
- Nic mi nie jest, nie tak łatwo mnie czymś trafić. - Wyrzuciłam odłamki i weszłam, zamykając za sobą drzwi. - Wszystko w porządku?
- Tak, pewnie. - Usiadła na łóżku i wzruszyła ramionami.
- I tak tylko sobie rzucasz wazami o drzwi?
- Była strasznie brzydka. - Podniosła wzrok.
- Rozbiłaś wazę, bo była brzydka? - upewniłam się.
Westchnęła i oparła się o ścianę.
- Myślisz, że Jahmes nadal coś do mnie czuje?
- Sama powinnaś go zapytać – stwierdziłam.
Spojrzała na mnie w zamyśleniu.
- Nie wiem, co robić. Wiem, że Erik nie żyje i chciałby, żebym na nowo ułożyła sobie życie. I czuję, że coś mnie ciągnie do Jahmesa. Dobrze mi z nim. Ale jeśli to nie miłość? Nie chcę go skrzywdzić. On zasługuje, żeby pokochać go całym sercem, a ja nie jestem pewna, czy to potrafię. - Spuściła wzrok. Siadłam koło niej i ścisnęłam lekko jej dłoń.
- Myślę, że powinnaś mu to wszystko powiedzieć. Jeśli nie będzie chciał ryzykować, zostanie tak, jak jest.
Spojrzała na mnie.
- Pomyślę o tym.
- Byle szybko, bo Maya ostrzy sobie na niego kły. Zresztą, wcale jej się nie dziwię. - Zerknęłam na przyjaciółkę. - Jahmes jest bardzo przystojny, jeśli nie zauważyłaś. Ma piękne ciemnobrązowe oczy, twarz też ma przystojną, te drobne blizny po wodzie święconej wcale go nie szpecą. A zauważyłaś, jakie ma mięśnie?
Zamrugała i popatrzyła na mnie niepewnie.
- To prawda, jest przystojny. A Maya to bardzo piękna wampirzyca. Jahmes nazywa ją łasiczką, co chyba nawet do niej pasuje... A widziałaś jej włosy? Nic dziwnego, że mu się podoba.
- Ale on jej nie kocha – dodałam. - Jeszcze nie.
Lily przygryzła wargę i skinęła głową.
Przez kolejne kilka godzin rozmawiałyśmy o wszystkim. O Eriku, Jahmesie, naszych przygodach, o Atalefie, o Inyanie. Żółty nietoperz skakał koło nas, jakby chciał dorzucić coś od siebie. Nawet się nie zorientowałyśmy, kiedy zapadł zmrok. Rozmowę przerwało nam wejście Jahmesa.
- Idziemy na polowanie. Może pójdziesz z nami, kwiatku?
Szoszannah spojrzała na mnie niepewnie, po czym wstała i powoli podeszła do Jahmesa.
- Wiesz... nie powinieneś tak często polować. Maya też nie. Wiesz, co się dzieje, kiedy za często polujemy... - Zerknęła ukradkiem w moją stronę, a ja skinęłam lekko głową.
- Łasiczka sama podejmuje decyzje. A ja dziś nie będę pił, bez obaw. - Wzruszył ramionami i zerknął na mnie podejrzliwie. - Czyżbyś znowu coś kombinowała, cukierku?
- Ja? - Wstałam i gwałtownie pokręciłam głową.
- Jahmes. Muszę cię o coś zapytać – odezwała się Lily. Wampir spojrzał na nią pytająco. Zawahała się. - Czy... czy ty... ufasz Mayi? - wypaliła. Jęknęłam głośno i opadłam na łóżko.
- Zależy, co masz na myśli, kwiatku. - Jahmes założył ręce na piersi i ponownie spojrzał na mnie. Pokręciłam głową, dając mu do zrozumienia, że nie mam z tym nic wspólnego. Chyba mi nie uwierzył. Zerknęłam na Lily. Moja przyjaciółka patrzyła na Egipcjanina. Przebiegła wzrokiem po jego mięśniach i zatrzymała wzrok na twarzy.
- Jahmes.
Spojrzał na nią. Stali blisko siebie. Ich twarze dzieliła niewielka odległość. Patrzyli sobie w oczy.
- Tak, kwiatku?
- Ja chciałam tylko... chciałam... - Szoszannah zamilkła, dziwnie rozkojarzona. Siedziałam bez słowa, mając nadzieję, że w końcu wykrztusi to z siebie.
- Tak?
Pokręciła głową.
- Chciałam, żebyś był ostrożny. Uważaj na nią.
- Pewnie, nie martw się. - Wzruszył ramionami i odwrócił się. Westchnęłam z rezygnacją. Jahmes zerknął na nią jeszcze i dodał: - Dzięki za troskę, przyjaciółko.
- Przyjaciółko? - powtórzyła Lily, marszcząc brwi. Nagle podeszła do mężczyzny, stanęła na palcach i musnęła jego usta swoimi. Jahmes wydawał się o wiele bardziej zdumiony, niż po pocałunku Mayi. Wpatrywał się w Izraelitkę, jakby zobaczył ją po raz pierwszy. Szoszannah cofnęła się gwałtownie – gdyby nie była wampirem, na pewno byłaby już cała czerwona – i po chwili pomknęła do drugiego pokoju.
- No, w końcu – mruknęłam, uśmiechając się szeroko. Jahmes zerknął na mnie przelotnie, po czym zniknął mi z pola widzenia, podążając za Lily.
Wyszłam z pokoju i ruszyłam na zewnątrz. Nie miałam zamiaru im przeszkadzać. Nie wiedziałam, czy coś z tego wyniknie, ale miałam taką nadzieję.
Przy drzwiach spotkałam Mayę. Zerknęła na mnie przelotnie i ruszyła dalej.
- Czekaj. - Złapałam ją za ramię. Spojrzała na mnie i zmarszczyła brwi.
- Niech zgadnę. Znowu intrygowałaś, gorącokrwista?
Ajjjj <3 Jakie to urocze! :) A najlepsza była i tak latająca waza :) Uwielbiam ten rozdział!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci się podobał;P A waza naprawdę była brzydka:-D :-D
UsuńŁaaaa... Amanda swatką! Ten wazon... zaczepisty koleś xD ps. Trochę mi odnija, bo późno :-) od tej pory podpisuję się jako Akyes zamiast Natka
OdpowiedzUsuńOki, postaram się zapamiętać. A Amanda faktycznie bawi się w swatkę, tylko co z tego wyniknie?:p
UsuńPewnie katastrofa będzie ;p
UsuńAż tak źle im prognozujesz?:p
Usuń:D
UsuńPrzeczucia ma sie dziwne. Pamietasz moze mojego dawnego bloga o Alyen, kttora miala w sobie smoka? Jesli tak, to wiedz, ze postanowilam reaktywowac tego bloga. Sekret-istoty.blogspot.com
UsuńPs. Jak jest na blogspocie?
UsuńMinusem jest to, że nie można wyśrodkować obrazków wstawianych w ramkach (albo ja nie umiem), spis treści trzeba robić jak linki bo nie ma szerokiej listy i trzeba dopasowywać tekst formułami z html, bo jak wyśrodkuję, to nie jest dopasowane do szablonu. A plusem, że można się w tym szybko połapać, nie jest jakoś strasznie skomplikowane i jest o wiele, wiele lepszy od "nowego" onetu.
UsuńFajnie, że reaktywujesz bloga;p
Można też skorzystać z kodów css, ale musisz nieco poznać blogspota. Polecę ci dobrą stronę z tutorialami itd. Tajemniczy--ogrod.blogspot.com
UsuńSpis treści, taaki jak u mnie, się da zrobić, ale musiałabyś korzystać z html
Natka
Html znam tylko podstawy, może kiedyś się pobawię i coś wykombinuję, a na razie będzie jak jest.
UsuńSuper rozdział :) Mnie najbardziej rozbawiła ta "przyjaciółka". Jeszcze mi się chce śmiać z reakcji Lily na to słowo :) Nareszcie coś się zaczyna dziać między nią i Jahmesem :)
OdpowiedzUsuńNajwyraźniej wcale nie chce być tylko przyjaciółką:p
UsuńŚwietny rozdział,jednak najlepsza była akcja z latającą wazą:)Mam nadzieję żę Lily i Jahmes w końcu będą razem, pasują do siebie.Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPodobno pasują, ale to się jeszcze okaże;p
UsuńI znowu Lily rzuca rzeczami? To musiała być naprawdę brzydka waza :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będą razem. Wiele lat minęło od śmierci Erika, a oboje zasługują na szczęście :) Strasznie mi tylko żal, że ich opuścimy...
Brzydka i wkurzająca;p
UsuńNie przejmuj się, będą nowi bohaterowie. Niektórzy bardzo kontrowersyjni;)
Ach, a może wróci Juan ze swą towarzyszką? ;)
UsuńJeszcze nie teraz, ale będą na pewno;p
Usuńjej, świetny rozdział, aż się rozmarzyłam. W sumie nie dziwię się Lily, że jest ostrożna. Przeżyła wielką miłość i nie jest pewna, czy to, co czuje, można tak nazwać. bardzo jestem ciekawa, jak to się potoczy. Ma Lily temperamencik, oj biedna waza. A końcówka przeurocza. Taki niewinny i nieśmiały ten pocałunek był. Moja dusza romantyczki jest usatysfakcjonowana. No a Amanda nie byłaby sobą, gdyby nie próbowała im pomóc i poniekąd za to ją lubię. Bardzo podobało mi się przedstawienie właśnie uczuć Lily; takie niejednoznaczne, trochę jak zakwitająca lilia. No to chyba Maya będzie musiała obejść sie smakiem, że tak trywialnie rzekę. A co do spisu treści, ja usunęłam archiwum, a dodałam gadżet linki i tam każdy rozdział osobno zalinkowałam;) Pozdrawiam [taniec-ze-smiercia]
OdpowiedzUsuńZakwitająca lilia to bardzo fajne porównanie;p
UsuńLinki? Myślałam o tym, ale to sporo roboty:/ I za każdym razem wklejasz link, kiedy wstawiasz rozdział?
No niestety
UsuńEch... to chyba trzeba będzie tak zrobić...
UsuńUwielbiam Lily i jej napady kiedy rzuca rzeczami.. powinni jej kupić jakiś komplet waz :D.
OdpowiedzUsuńJestem w szoku i strasznie się cieszę że Lily pocałowała Jahmesa.. wszyscy na to tyle czekali.. ale z drugiej strony troszkę szkoda mi Mayi. Notka jak zwykle super! :)/Tusiaa.
Może Jahmes jej kupi;p
UsuńPs. Nie wiedziałam, jak odmienić Tusiaa, więc napisałam Tusi:p
Kurczę! nawet nie zauważyłam że to dla mnie.. Dziękuję bardzo ! :D
UsuńTak, dobrze odmieniłaś :)/ Tusiaa.
Zastanawiałam się, czy nie powinno być Tusii, ale jakoś dziwnie to wyglądało:p
UsuńBo Tusia ogólnie pisze się przez jedno "a" ale mi jakoś tak ładniej przez dwa :D no i faktycznie, może się pomieszać :p. /Tusiaa.
UsuńAle skoro dobrze odmieniłam, to ok;p
UsuńTu Postrzelona... Kolejny świetny rozdział ^^ heh...
OdpowiedzUsuńDziś krótko, zwięźle i na temat?:p
UsuńWow, nareszcie Lily go pocałowała! Boże, jaka ona jest nieśmiała... ;p Nie dziwię się, że Jahmes nie był pewny co do jej uczuć w stosunku do niego. Może w końcu wyjaśnią sobie wszystko i w końcu będą razem. Trzymam za nich kciuki. :D
OdpowiedzUsuńPS Nie wiem co robić teraz ze swoim blogiem, po tym co onet tam zrobił. Jak jest na blogspocie, Natalio? Lepiej niż na "odnowionym" onecie?
Zdecydowanie lepiej niż na tym odnowionym, na tamtym nie można się w niczym połapać. A tutaj możesz nawet taki sam szablon wstawić. Jakbym mogła to bym przeniosła wszystkie rozdziały, ale za dużo ich, więc zostanie jak jest.
UsuńKurde... To może jednak też się przeniosę...
UsuńPewnie, przenieś, onet wygonił to nie ma na co czekać:p
UsuńNo nareszcie, ile można czekać na tą chwilę ;D Mam nadzieję, że wszystko potoczy się w odpowiednim kierunku i że w następnym rozdziale przeczytamy o tym jak świetną parą jest Lily i Jahmes ;p Zastanawia mnie tytuł następnego rozdziału, bądź co bądź, ale nie wiem czy Amanda nie powinna czasem wyjechać z przyjaciółmi, a tu zanosi się na coś innego... Jednak wiem, że Ty, droga Natalio, masz w swojej główce jakiś plan i ze go właśnie realizujesz, więc się nie wtrącam ;D
OdpowiedzUsuńA lecąca waza była po prostu świetna - czyżby wracała dawna Lily??? ;D
Pozdrawiam ;***
Amanda wyjeżdża sama, ponieważ: Martin ma żonę, więc nie może jej zostawić, a ona nie chce zostawiać plemienia. Szoszannah jest jego opiekunką, więc nie może wyjechać bez niego. A Jahmes nie chce i nie może zostawić Lily z powodu Atalefa:p (i nie tylko)
UsuńHehe, latająca waza podbiła serca czytelników:D
No wiem, wiem, ale tak sobie tylko myślałam co byłoby dla niej lepsze... No zobaczymy jak to wszystko się ułoży ;)
UsuńMyślisz, że Amanda zawsze robi to, co byłoby dla niej najlepsze?:p
UsuńNa moje to rzadko robi to co jest dla niej dobre ;D Ale za to ją wszyscy lubią ;)
UsuńPrzynajmniej nie jest nudna;p
UsuńIdę nadrabiać zaległości...
OdpowiedzUsuńLyanna
Tak PS, mogę spróbować zrobić dla Ciebie nowy szablon? ;> Spróbować, bo nie obiecuję, że cokolwiek wyjdzie.
Możesz, ale powinien mieć coś wspólnego z piratami i nie obiecuję, że wstawię, bo już mi Iara dawno zrobiła, tylko musi jeszcze pociąć. Ale dzięki za chęci;)
UsuńDuże masz te zaległości?
Z piratami? To chyba serio mam duże zaległości...
UsuńMogę zrobić, najwyżej zapasowy będzie. :P
Jeszcze nie wiem, jak duże, ale no dosyć... :(
To na czym ostatnio skończyłaś czytać? Piratów jeszcze nie ma, ale lada chwila się pojawią;p
UsuńZauważyłam ciekawą zmianę :) zrobiłaś menu i teraz łatwiej się wraca do wcześniejszych rozdziałów. Fajny pomysł, aż żałuję że nie było tego gdy zaczynałam czytać :) poleciłam bloga koleżankom więc pewnie będą zadowolone z tego rozwiązania. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za polecenie, ale co do spisu treści, to na poprzednim blogu tak nie zrobię, ponieważ po tym co zrobił onet w ogóle się nie orientuję, a kopiowanie wszystkiego na blogspot zajęłoby całe wieki. Ale mam nadzieję, że można się w tym wszystkim połapać;) Pozdrawiam.
UsuńNa onecie też nie ma w tym momencie tragedii, było gorzej bez tego podziału na miesiące. Wtedy specjalnie strony nie zamykałam żeby nie musieć znów szukać gdzie skończyłam :) Na Twoim miejscu też bym nie przenosiła tamtych rozdziałów. Skoro ja z 14 miesięczym synkiem na kolanach (wiecznie klikającym) dałam sobie radę to zwyczajni czytelnicy też sobie poradzą :)
OdpowiedzUsuńWcześniej było rozdziałami, zanim onet zmienił wszystko, a teraz można tylko miesiącami. O, masz synka?:) Jak się nazywa?
UsuńNazwaliśmy go Mateusz Mariusz żeby mieć swojego prywatnego M&M :) Wczoraj właśnie był przykład jego "pomocy". Poklikał myszką i zamiast odpowiedzi napisałam nowy komentarz :) Teraz też się próbował wypowiedzieć na temat bloga i w efekcie już kilka razy musiałam zaczać pisać od nowa :)
UsuńJa akurat trafiłam na te onetowe zmiany. Byłam akurat w II części:)
To słodki i psotny dzieciaczek z tego Twojego M&M;p
UsuńOj to współczuję i podziwiam za wytrwałość:)
Serdecznie zapraszam na taniec-ze-smiercia, gdzie pojawił się rozdział siedemnasty
OdpowiedzUsuńJeśli jesteś zainteresowana czytać od nowa moje opowiadania, to informuję o zmianach ;)
OdpowiedzUsuńUsunęłam każdy onetowski blog. Założyłam jeden (http://pokonac-mrok.blogspot.com/). Tam od nowa będę publikować nową wersję posłańców (znaczy wersję poprawioną, trochę połączę rozdziały, itp., szkoda mi ich, by zostali na onecie porzuceni:( ), a potem będę kontynuować historię o Wiktorze. Trzecie opowiadanie... Jeśli napiszę je całe, dopiero wtedy ponownie porwę się na publikowanie.
To tyle jeśli chodzi o informacje :)
Oki, jak będziesz już kontynuowała publikację tych dwóch, to daj znać;p
UsuńPewnie :)
UsuńJak dla mnie to ta cała Maya coś knuje. A końcówką mnie zamurowałaś :P i chyba nie tylko mnie, a przede wszystkim Jahmesa :PP
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam.
PS. Zapraszam na nn.
Czesc :-)
OdpowiedzUsuńWiem, ze spodziewasz sie komentrza nt. notki, ale niestety nie moglam go przeczytac. Masz naprawde swietny szablon i podoba mi sie bardziej niz ten stary, ale ja - wchodzac przez smartfona bo komputera nie mam - wiedze tylko to na jasnoniebieskim tle a to co na ciemnym tle jest dla mnie niewidoczne. I jak probowalam czytac ta notke to urywaly sie wyrazy i tekst nie mial najmniejszego sensu. Przykro mi ale chyba nie ppznam dalszej czesci historii. Ppzdrawiam Nicki
Spróbuj może z innej przeglądarki? Albo zaznacz wszystko ctrl+F? Ja nie wiem jak miałabym to zmienić...
Usuń