- To dobrze, że nie zabiłaś tego człowieka – stwierdziła Karolina. - Gdybyś to zrobiła, znowu piłabyś ludzką krew i znów brakowałoby ci krzyżyka na szyi, prawda?
- Tak, kochana – przyznałam jej rację. - On nie był niczemu winien. Był tylko ofiarą intrygi wampira. Dobrze, że zdążyłam to dostrzec.
- Przekonałaś wampiry, żeby pomogły ci go pokonać? Udało ci się przejąć władzę? Zostałaś władczynią wampirów? - Dziewczyna zasypała mnie pytaniami. Pokręciłam tylko głową.
- Nigdy nie chodziło mi o władzę i wcale nie miałam zamiaru zostać władczynią, Karolinko. Miałam nieco inne plany...
- Tak, kochana – przyznałam jej rację. - On nie był niczemu winien. Był tylko ofiarą intrygi wampira. Dobrze, że zdążyłam to dostrzec.
- Przekonałaś wampiry, żeby pomogły ci go pokonać? Udało ci się przejąć władzę? Zostałaś władczynią wampirów? - Dziewczyna zasypała mnie pytaniami. Pokręciłam tylko głową.
- Nigdy nie chodziło mi o władzę i wcale nie miałam zamiaru zostać władczynią, Karolinko. Miałam nieco inne plany...
Większość z nich znałam z widzenia. Część była Anglikami, niektórzy mieli w sobie krew Indian. Nie licząc moich przyjaciół, było ich dziewięcioro. Stałam na skale i patrzyłam na nich. Czekałam, aż przestaną rozmawiać i zwrócą na mnie uwagę. W końcu ucichli i otoczyli mnie, patrząc oczekująco. Co miałam im powiedzieć? Jak ich przekonać? Długo dzisiaj nad tym myślałam i doszłam do wniosku, że wampiry pójdą tylko za kimś, kto jest silny. Muszę im po prostu pokazać, że potrafię pokonać Cruela. Wypuściłam ustami powietrze i zaczęłam mówić:
- Pewnie się zastanawiacie, czego od was chcę. Jak wiecie, jestem gorącokrwistą wampirzycą.
- Która pije wyłącznie zwierzęcą krew – dodał ktoś. Spojrzałam w jego stronę. Jim, wysoki wampir o ponurym wyrazie twarzy. Inyan mówił o nim, że zawsze miał zły humor. Pyskaty, czasem potrafił powiedzieć coś złego o władcy, ale nigdy nie mówił o buncie ani o przejęciu władzy.
- Zgadza się, Jim. Dzięki temu nie muszę bać się krzyży ani święconej wody. - Patrzyłam na niego przez chwilę, aż pierwszy uciekł wzrokiem. Spojrzałam na pozostałych. - Powiem krótko. Zamierzam zabić Corneliusa Cruela i przejąć władzę. A wy mi w tym pomożecie.
Po kilku sekundach ciszy wybuchnął nagły harmider. Jeden z wampirów parsknął śmiechem i zrobił krok do przodu. Miał na imię Bob i często się śmiał, zarówno z innych, jak i z siebie.
- Z czego się śmiejesz, Bob? Z tego, że mam gorącą krew, że chcę zabić wampirzego władcę, czy że chcę, byście mi pomogli? - spytałam, patrząc mu w oczy. Momentalnie przestał się śmiać.
- Nie, ja tylko... - popatrzył na mnie zmieszany. - Zawsze twierdziłaś, że nie chcesz władzy.
- Część z was znała Inyana, prawda? - spojrzałam na Melanie. Wyglądała na poważną i zdecydowaną. Mój mąż był dla niej jak młodszy brat, więc liczyłam, że zechce pomóc mi go pomścić. - Był moim mężem. Wczoraj spłonął we własnej trumnie, bo zabił Colina. Każdy z was mógł tak skończyć, gdyby władca uznał go za zagrożenie. - Założyłam ręce na piersiach. - Zajmę się nim, ale ktoś musi zająć się jego świtą i ochroną.
- I to mamy być my? - spytała Angelina, żona Boba. Lubiła walczyć i choć sama nie była wojowniczką, podobno miała silny cios. - Czemu mamy ci pomagać? To nie nasza walka.
- Właśnie – dodał Ted, jeden z niewielu wampirzych wojowników. - Cornelius nie jest za dobrym władcą, ale ty nie byłabyś lepszym. Każesz nam pić krew zwierząt? - Uniósł brwi z wyraźną ironią.
Zeskoczyłam ze skały i w jednej chwili znalazłam się naprzeciwko niego. Poczułam złość. Dopiero co straciłam ukochanego męża i nie miałam zamiaru tracić czasu na tłumaczenia.
- A więc twierdzisz, że nie nadaję się na władcę? - Patrzyłam mu prosto w oczy. - Powinieneś mnie przeprosić.
- Przepraszam – wydukał zdziwiony, zanim zdążył pomyśleć. Cofnęłam się.
- Zrobimy tak. Jeśli ktokolwiek z was mnie pokona, będziecie mogli... - urwałam i popatrzyłam na wszystkich po kolei – będziecie mogli zrobić ze mną, co chcecie, nawet zabić. - Rozłożyłam ręce. - Albo wydać Cruelowi, pewnie was nagrodzi za wierność.
- Amando... - odezwała się Dorothy, ale jej przerwałam.
- Nie martw się, żaden wampir mnie nie pokona. Jeśli tak by się stało, to nie mam po co tam iść. - Zerknęłam na Teda. - Ty pierwszy.
- Ale bez tych sztuczek ze wzrokiem gorącokrwistej? - Popatrzył na mnie z niechęcią. Skinęłam głową.
- Nie potrzebuję tego w walce.
Zostaliśmy otoczeni kołem. Szoszannah posłała mi zaniepokojone spojrzenie, ale nie powiedziała słowa. Wiedziała, jak dobrze potrafię walczyć. Jahmes stał obok niej, patrzył na mnie pewnym siebie wzrokiem. Dorothy i Lucas spoglądali na mnie dość niepewnie, a Melanie skinęła mi głową, dając do zrozumienia, że jest po mojej stronie.
Rozpoczęła się walka. Przez chwilę okrążaliśmy się wzajemnie, obserwując nawzajem swoje ruchy. W końcu on zaatakował pierwszy. Zrobiłam unik. Potem kolejny. A potem to ja zaatakowałam.
Dobrze walczył, ale po tylu latach praktyki, walki z łowcami i wampirami, nie miałam większego problemu, by go pokonać. Może i był dłużej wojownikiem niż ja, ale nie praktykował tyle i nie miał takiego nauczyciela, jak Inyan. Minęło zaledwie kilka minut, a już leżał na ziemi, ja zaś stałam nad nim z kołkiem w dłoni.
- Poddajesz się? - spytałam. - A może powinnam cię zabić dla przykładu? Skoro zabijanie jest wyznacznikiem siły i potęgi? Skoro ktoś, kto nie zabija, nie nadaje się na władcę? - Rozejrzałam się. Wampiry patrzyły na mnie w milczeniu. Włożyłam kołek za pas, w którym nosiłam broń. - Ale to by było marnotrastwo, potrzebuję każdego z was. - Odsunęłam się. - Wstawaj, Ted – nakazałam mu. Zerwał się błyskawicznie. - Kto następny?
Czekałam przez chwilę, ale nikt się nie zgłosił na ochotnika.
- I co, zamierzasz tak po prostu tam wparować i wbić mu kołek w serce? - warknął Ted, patrząc na mnie z niechęcią. Wzruszyłam ramionami.
- Tak zrobię. Plan jest następujący. Powiem Zoe i Josephowi, że Lily chce z nimi porozmawiać. Kiedy wyjdą, powiesz im, żeby nie wracali – zwróciłam się do mojej przyjaciółki. - Myślę, że nie będą chcieli walczyć przeciwko mnie, więc posłuchają. Potem wy zaatakujecie jego wampiry, a ja zajmę się Cruelem. - Wskoczyłam na skałę. - Kto jest ze mną, niech tu podejdzie. A kto się boi, woli pozostać bierny i dalej umierać pod kołkami łowców, może zostać.
Podeszli do mnie Jahmes, Lily, Dorothy, Lucas, Melanie i... Ted. Angelina wyglądała, jakby się wahała.
- Co ty możesz poradzić na łowców? - zapytała mnie.
- Zawrę z nimi układ. Znają mnie już trochę. Wiedzą, że nie są w stanie mnie zabić, jak również, że ja nie zabiję ich. Nie będą polować na naszych terenach, a my nie zbliżymy się do miasteczka. - Przebiegłam wzrokiem po ich niepewnych twarzach. - Nie każę wam pić krew zwierząt. Jest naprawdę paskudna. Wybrałam takie życie, bo mi najbardziej odpowiada. Wy możecie pić ludzką. To wasza sprawa, jaką drogę wybieracie. Ale większość z was i tak unika miast, gdzie kręci się mnóstwo łowców. Taki układ nie sprawi wam większej różnicy, a ułatwi wszystkim życie.
- A jeśli ktoś go złamie? Łowcy nas zabiją? - spytała wampirzyca.
- Nie łowcy. Władca. Za złamanie praw władcy grozi śmierć. - Wzruszyłam ramionami. - W końcu jesteśmy wampirami, prawda? Śmierć ani nam obca, ani straszna.
- Dobrze. - Angelina podeszła do mnie. - Jestem za.
- Chyba nadszedł czas na zmiany – mruknął Jim, podchodząc do mnie.
Już po chwili wszyscy stali przy mnie, gotowi do walki. Poczułam ulgę. Udało się. Został tylko ostatni krok.
- Kiedy zaatakujemy? - spytała Dorothy.
- Dzisiaj. Niech zaskoczenie będzie naszym atutem.
Zapadła pełna zaskoczenia cisza.
- Ale jak to dzisiaj?
Spojrzałam na żonę Lucasa, a potem na pozostałych. Zanim zdążyłam coś powiedzieć, Jahmes mnie uprzedził.
- Pewnie, że dzisiaj, kruszyno. - Wyszczerzył śnieżnobiałe zęby. - Noc jest dziś wyjątkowo mroczna i wprost idealna na walkę. Za długo już siedzieliśmy bezczynnie. - Wyszedł do przodu i stanął przed skałą. - Jeśli ktoś z was się boi, może wracać do domu, zamknąć się w piwnicy i mieć nadzieję, że nie spotka go to samo, co Inyana. Ale jeśli jesteście prawdziwymi wampirami i naprawdę chcecie dopiec temu draniowi, co dba tylko o tych, którzy własną krwią i wolną wolą przysięgają mu wierność... to łapcie za broń i chodźcie z nami! Dziś popłynie krew wampirów!
Odpowiedziało mu kilka podekscytowanych głosów. Mój plan był gotowy do zrealizowania.
- Dziś popłynie krew wampirzego władcy – dodałam, zaciskając usta. „Dla ciebie, Inyanie”, pomyślałam, próbując nie myśleć o bólu gnieżdżącym się w mojej piersi. Później przyjdzie czas na łzy i cierpienie. Teraz jest pora walki i gorącokrwistej wampirzycy.
Zgodnie z planem, weszłam pierwsza, reszta ukryła się przed pałacem władcy. Dwaj strażnicy zastąpili mi wejście. Nie znałam zbyt dobrze tych wampirów, Cruel najął ich jako ochronę. Popatrzyłam na nich stanowczo.
- Z drogi – rzuciłam. Posłusznie się odsunęli. Poczułam dziwną satysfakcję. Co prawda moc gorącokrwistej nie była długotrwała, ale wystarczyło jedno spojrzenie, by wampiry wykonywały moje rozkazy. Nawet mi się to podobało.
Weszłam do pałacu. Przepych widać tu było na każdym kroku. Kryształowe żyrandole, duże gładkie lustra, obrazy w pozłacanych ramach przedstawiające jakieś bitwy. Gdy zerknęłam na jeden z nich, dostrzegłam gromadę wampirów goniących bezbronnych, ubranych dość ubogo ludzi. Czyżby atak wampirów na wioskę? Drugi obraz przedstawiał piękną jasnowłosą wampirzycę wgryzającą się w szyję młodzieńca, który wyglądał, jakby przysypiał. Brak strachu, jedynie senność, może melancholia.
- Wspaniałe dzieło sztuki. - Cornelius znalazł się tuż obok mnie.
- Podoba ci się obraz, na którym brakuje typowego dla ciebie okrucieństwa? - spojrzałam na wampira, który uśmiechnął się do mnie, lecz jego błękitne oczy wyglądały jak sople lodu. Ubrany był w jasną niedopiętą koszulę i ciemne spodnie, a na ramiona spływały mu swobodnie proste jasne włosy.
- Jeszcze nie jeden raz cię zaskoczę, gorącokrwista wampirzyco. Przyszłaś zaofiarować mi swoją służbę?
Prychnęłam.
- Pewnie jesteś zdziwiony, że w ogóle przyszłam.
- A i owszem. Spodziewałem się ciebie w postaci popiołu.
Zacisnęłam pięści i warknęłam mimowolnie. Roześmiał się.
- Daruj sobie, Amando. Jeśli szybko stąd wyjdziesz, to może cię nie zabiję. - Odwrócił się i już po chwili go nie było. Poszłam za nim. Weszłam do komnaty, w której siedzieli wszyscy: Cruel na jakimś tronie, Maya w kącie z grzebieniem w ręku, czesząc włosy w zamyśleniu, a Kai i Igor o czymś rozmawiali. Na mój widok Felix, Joseph i Zoe zerwali się z miejsca.
- Przyszłaś po śmierć, wampirzyco! - warknął Felix. Spojrzałam na Zoe i Josepha.
- Lily was potrzebuje. Chodzi o coś bardzo ważnego – zwróciłam się do nich. - Czeka na zewnątrz.
- Przed pałacem? - spytała Zoe. Skinęłam głową. Wampirzyca spojrzała na władcę, który machnął ręką w ich stronę. Ruszyli do wyjścia. Joseph posłał mi jeszcze pełne współczucia spojrzenie, ale nic nie powiedział.
- Mogę ją zabić? - Felix spojrzał na Corneliusa.
- A dasz radę? - Cruel uniósł brwi. Jego poddany coś warknął i popatrzył na mnie ponuro.
- Wyzywam cię na pojedynek, Corneliusie – odezwałam się. - Na śmierć i życie.
Wampiry miały czekać na mój znak. Potrzebowałam ich, jeśli świta i ochrona władcy będzie chciała się zemścić za jego śmierć. Co nie znaczy, że skoro miałam okazję, by zapobiec rozlewowi krwi moich sojuszników, miałabym tego nie zrobić.
- Mnie? Nie bądź śmieszna. Nie będę się poniżał walką z wampirzycą pijącą krew zwierząt. - Machnął ręką w stronę swojej świty. - Zabijcie ją.
Rzucili się na mnie błyskawicznie. Kai, Felix i Igor. Maya zerknęła tylko przelotnie, nie przestając układać fryzury.
Skupiłam się na przeciwnikach. Gdyby zaatakowali mnie jednocześnie z trzech stron, pewnie nie miałabym szans. Ale działali dość chaotycznie; najpierw skoczył na mnie Felix, zrobiłam unik i przewróciłam go na podłogę, potem zrobiłam to samo z Igorem. Niestety, z Kai nie poszło tak łatwo. Był silny i kiedy się na mnie rzucił, upadłam na podłogę. Zdążyłam się przeturlać, gdy długi drewniany kołek zajął moje miejsce, wbijając się w posadzkę. Kai wyrwał go natychmiast i ruszył na mnie. Z drugiej strony Felix i Igor. Umknęłam w bok. W tym momencie pokój wypełnił się wampirami.
- Chyba zapomniałaś dać nam sygnał – zauważył Jahmes.
- Radzę sobie... - Uchyliłam się przed lecącym kołkiem Igora. - I to całkiem nieźle. - Zablokowałam cios Felixa, przewracając go na podłogę, ale nie zdążyłam zrobić uniku przed Kai. Uderzyłam plecami o ścianę, lecz zanim ogromny wampir ponownie do mnie dotarł, zajął się nim Jahmes.
Zerwałam się i rozejrzałam. Wokół mnie wrzała walka. Zobaczyłam, jak Cornelius wbija kołek w jednego z moich wampirów i błyskawicznie znalazłam się przy nim. Zaatakowałam go, ale zrobił unik. Po chwili staliśmy naprzeciwko siebie z kołkami w rękach. Posłał mi swój lodowaty uśmiech.
- A więc jednak, wampirzyco. Postanowiłaś przejąć władzę.
- Chcę pomścić swojego męża. - Zacisnęłam zęby. Cruel zerknął przelotnie w stronę Felixa, który walczył z Melanie. Wampirzyca nieźle sobie radziła.
- Chcesz mnie zabić? - Roześmiał się. - Proszę bardzo. Spróbuj szczęścia. Pod względem krwi oboje mamy równe szanse. Ale ja lepiej walczę.
- Przekonajmy się – warknęłam.
Walczyliśmy w tak szybkim tempie, że ludzkie oko raczej nie byłoby w stanie tego zarejestrować. Odbijałam ciosy, starając się sama je zadawać. Raz ja upadałam, następnym razem on. Musiałam przyznać, że potrafił świetnie walczyć.
Jeden mały błąd. Skupiając się na walce, nie zwróciłam uwagi, że znalazłam się przy ścianie. Kiedy mnie zaatakował, spróbowałam go wyminąć, ale nie udało mi się. Przewrócił mnie na plecy i złapał za rękę, drugą zadałam mu cios w twarz. Warknął i rozluźnił chwyt. Przewróciłam go na plecy, sięgając po kołek, ale zanim zdążyłam go wyciągnąć, znów leżałam pod nim. W ręku trzymał długi kołek, celując nim w moje serce. Od śmierci dzielił mnie ułamek sekundy. Poczułam nagły chłód krzyżyka na szyi i wolną ręką chwyciłam go, wyciągając w stronę jego twarzy. Zdołał się uchylić, ale trafiłam go w odsłonięte ramię, tuż przy szyi. Syknął z bólu, odskakując. Rzuciłam się na niego. Na skórze miał wypaloną sporą bliznę. Przewróciłam go na plecy i usiadłam na nim. Wyjęłam kołek i już miałam wbić w jego ciało, kiedy powstrzymał mnie głos Zoe.
- Amando, nie! Jeśli chcesz zemsty, źle wybrałaś. - Spojrzałam na nią przelotnie, przyciskając kołek do ciała Cruela, gotowa go wbić. Zoe i Joseph stali obok siebie i patrzyli na mnie. - To nie on zabił twojego męża – dokończyła wampirzyca. - To Felix. Cornelius dowiedział się dopiero po fakcie. Mścisz się na niewłaściwej osobie, Amando.
- Pewnie się zastanawiacie, czego od was chcę. Jak wiecie, jestem gorącokrwistą wampirzycą.
- Która pije wyłącznie zwierzęcą krew – dodał ktoś. Spojrzałam w jego stronę. Jim, wysoki wampir o ponurym wyrazie twarzy. Inyan mówił o nim, że zawsze miał zły humor. Pyskaty, czasem potrafił powiedzieć coś złego o władcy, ale nigdy nie mówił o buncie ani o przejęciu władzy.
- Zgadza się, Jim. Dzięki temu nie muszę bać się krzyży ani święconej wody. - Patrzyłam na niego przez chwilę, aż pierwszy uciekł wzrokiem. Spojrzałam na pozostałych. - Powiem krótko. Zamierzam zabić Corneliusa Cruela i przejąć władzę. A wy mi w tym pomożecie.
Po kilku sekundach ciszy wybuchnął nagły harmider. Jeden z wampirów parsknął śmiechem i zrobił krok do przodu. Miał na imię Bob i często się śmiał, zarówno z innych, jak i z siebie.
- Z czego się śmiejesz, Bob? Z tego, że mam gorącą krew, że chcę zabić wampirzego władcę, czy że chcę, byście mi pomogli? - spytałam, patrząc mu w oczy. Momentalnie przestał się śmiać.
- Nie, ja tylko... - popatrzył na mnie zmieszany. - Zawsze twierdziłaś, że nie chcesz władzy.
- Część z was znała Inyana, prawda? - spojrzałam na Melanie. Wyglądała na poważną i zdecydowaną. Mój mąż był dla niej jak młodszy brat, więc liczyłam, że zechce pomóc mi go pomścić. - Był moim mężem. Wczoraj spłonął we własnej trumnie, bo zabił Colina. Każdy z was mógł tak skończyć, gdyby władca uznał go za zagrożenie. - Założyłam ręce na piersiach. - Zajmę się nim, ale ktoś musi zająć się jego świtą i ochroną.
- I to mamy być my? - spytała Angelina, żona Boba. Lubiła walczyć i choć sama nie była wojowniczką, podobno miała silny cios. - Czemu mamy ci pomagać? To nie nasza walka.
- Właśnie – dodał Ted, jeden z niewielu wampirzych wojowników. - Cornelius nie jest za dobrym władcą, ale ty nie byłabyś lepszym. Każesz nam pić krew zwierząt? - Uniósł brwi z wyraźną ironią.
Zeskoczyłam ze skały i w jednej chwili znalazłam się naprzeciwko niego. Poczułam złość. Dopiero co straciłam ukochanego męża i nie miałam zamiaru tracić czasu na tłumaczenia.
- A więc twierdzisz, że nie nadaję się na władcę? - Patrzyłam mu prosto w oczy. - Powinieneś mnie przeprosić.
- Przepraszam – wydukał zdziwiony, zanim zdążył pomyśleć. Cofnęłam się.
- Zrobimy tak. Jeśli ktokolwiek z was mnie pokona, będziecie mogli... - urwałam i popatrzyłam na wszystkich po kolei – będziecie mogli zrobić ze mną, co chcecie, nawet zabić. - Rozłożyłam ręce. - Albo wydać Cruelowi, pewnie was nagrodzi za wierność.
- Amando... - odezwała się Dorothy, ale jej przerwałam.
- Nie martw się, żaden wampir mnie nie pokona. Jeśli tak by się stało, to nie mam po co tam iść. - Zerknęłam na Teda. - Ty pierwszy.
- Ale bez tych sztuczek ze wzrokiem gorącokrwistej? - Popatrzył na mnie z niechęcią. Skinęłam głową.
- Nie potrzebuję tego w walce.
Zostaliśmy otoczeni kołem. Szoszannah posłała mi zaniepokojone spojrzenie, ale nie powiedziała słowa. Wiedziała, jak dobrze potrafię walczyć. Jahmes stał obok niej, patrzył na mnie pewnym siebie wzrokiem. Dorothy i Lucas spoglądali na mnie dość niepewnie, a Melanie skinęła mi głową, dając do zrozumienia, że jest po mojej stronie.
Rozpoczęła się walka. Przez chwilę okrążaliśmy się wzajemnie, obserwując nawzajem swoje ruchy. W końcu on zaatakował pierwszy. Zrobiłam unik. Potem kolejny. A potem to ja zaatakowałam.
Dobrze walczył, ale po tylu latach praktyki, walki z łowcami i wampirami, nie miałam większego problemu, by go pokonać. Może i był dłużej wojownikiem niż ja, ale nie praktykował tyle i nie miał takiego nauczyciela, jak Inyan. Minęło zaledwie kilka minut, a już leżał na ziemi, ja zaś stałam nad nim z kołkiem w dłoni.
- Poddajesz się? - spytałam. - A może powinnam cię zabić dla przykładu? Skoro zabijanie jest wyznacznikiem siły i potęgi? Skoro ktoś, kto nie zabija, nie nadaje się na władcę? - Rozejrzałam się. Wampiry patrzyły na mnie w milczeniu. Włożyłam kołek za pas, w którym nosiłam broń. - Ale to by było marnotrastwo, potrzebuję każdego z was. - Odsunęłam się. - Wstawaj, Ted – nakazałam mu. Zerwał się błyskawicznie. - Kto następny?
Czekałam przez chwilę, ale nikt się nie zgłosił na ochotnika.
- I co, zamierzasz tak po prostu tam wparować i wbić mu kołek w serce? - warknął Ted, patrząc na mnie z niechęcią. Wzruszyłam ramionami.
- Tak zrobię. Plan jest następujący. Powiem Zoe i Josephowi, że Lily chce z nimi porozmawiać. Kiedy wyjdą, powiesz im, żeby nie wracali – zwróciłam się do mojej przyjaciółki. - Myślę, że nie będą chcieli walczyć przeciwko mnie, więc posłuchają. Potem wy zaatakujecie jego wampiry, a ja zajmę się Cruelem. - Wskoczyłam na skałę. - Kto jest ze mną, niech tu podejdzie. A kto się boi, woli pozostać bierny i dalej umierać pod kołkami łowców, może zostać.
Podeszli do mnie Jahmes, Lily, Dorothy, Lucas, Melanie i... Ted. Angelina wyglądała, jakby się wahała.
- Co ty możesz poradzić na łowców? - zapytała mnie.
- Zawrę z nimi układ. Znają mnie już trochę. Wiedzą, że nie są w stanie mnie zabić, jak również, że ja nie zabiję ich. Nie będą polować na naszych terenach, a my nie zbliżymy się do miasteczka. - Przebiegłam wzrokiem po ich niepewnych twarzach. - Nie każę wam pić krew zwierząt. Jest naprawdę paskudna. Wybrałam takie życie, bo mi najbardziej odpowiada. Wy możecie pić ludzką. To wasza sprawa, jaką drogę wybieracie. Ale większość z was i tak unika miast, gdzie kręci się mnóstwo łowców. Taki układ nie sprawi wam większej różnicy, a ułatwi wszystkim życie.
- A jeśli ktoś go złamie? Łowcy nas zabiją? - spytała wampirzyca.
- Nie łowcy. Władca. Za złamanie praw władcy grozi śmierć. - Wzruszyłam ramionami. - W końcu jesteśmy wampirami, prawda? Śmierć ani nam obca, ani straszna.
- Dobrze. - Angelina podeszła do mnie. - Jestem za.
- Chyba nadszedł czas na zmiany – mruknął Jim, podchodząc do mnie.
Już po chwili wszyscy stali przy mnie, gotowi do walki. Poczułam ulgę. Udało się. Został tylko ostatni krok.
- Kiedy zaatakujemy? - spytała Dorothy.
- Dzisiaj. Niech zaskoczenie będzie naszym atutem.
Zapadła pełna zaskoczenia cisza.
- Ale jak to dzisiaj?
Spojrzałam na żonę Lucasa, a potem na pozostałych. Zanim zdążyłam coś powiedzieć, Jahmes mnie uprzedził.
- Pewnie, że dzisiaj, kruszyno. - Wyszczerzył śnieżnobiałe zęby. - Noc jest dziś wyjątkowo mroczna i wprost idealna na walkę. Za długo już siedzieliśmy bezczynnie. - Wyszedł do przodu i stanął przed skałą. - Jeśli ktoś z was się boi, może wracać do domu, zamknąć się w piwnicy i mieć nadzieję, że nie spotka go to samo, co Inyana. Ale jeśli jesteście prawdziwymi wampirami i naprawdę chcecie dopiec temu draniowi, co dba tylko o tych, którzy własną krwią i wolną wolą przysięgają mu wierność... to łapcie za broń i chodźcie z nami! Dziś popłynie krew wampirów!
Odpowiedziało mu kilka podekscytowanych głosów. Mój plan był gotowy do zrealizowania.
- Dziś popłynie krew wampirzego władcy – dodałam, zaciskając usta. „Dla ciebie, Inyanie”, pomyślałam, próbując nie myśleć o bólu gnieżdżącym się w mojej piersi. Później przyjdzie czas na łzy i cierpienie. Teraz jest pora walki i gorącokrwistej wampirzycy.
Zgodnie z planem, weszłam pierwsza, reszta ukryła się przed pałacem władcy. Dwaj strażnicy zastąpili mi wejście. Nie znałam zbyt dobrze tych wampirów, Cruel najął ich jako ochronę. Popatrzyłam na nich stanowczo.
- Z drogi – rzuciłam. Posłusznie się odsunęli. Poczułam dziwną satysfakcję. Co prawda moc gorącokrwistej nie była długotrwała, ale wystarczyło jedno spojrzenie, by wampiry wykonywały moje rozkazy. Nawet mi się to podobało.
Weszłam do pałacu. Przepych widać tu było na każdym kroku. Kryształowe żyrandole, duże gładkie lustra, obrazy w pozłacanych ramach przedstawiające jakieś bitwy. Gdy zerknęłam na jeden z nich, dostrzegłam gromadę wampirów goniących bezbronnych, ubranych dość ubogo ludzi. Czyżby atak wampirów na wioskę? Drugi obraz przedstawiał piękną jasnowłosą wampirzycę wgryzającą się w szyję młodzieńca, który wyglądał, jakby przysypiał. Brak strachu, jedynie senność, może melancholia.
- Wspaniałe dzieło sztuki. - Cornelius znalazł się tuż obok mnie.
- Podoba ci się obraz, na którym brakuje typowego dla ciebie okrucieństwa? - spojrzałam na wampira, który uśmiechnął się do mnie, lecz jego błękitne oczy wyglądały jak sople lodu. Ubrany był w jasną niedopiętą koszulę i ciemne spodnie, a na ramiona spływały mu swobodnie proste jasne włosy.
- Jeszcze nie jeden raz cię zaskoczę, gorącokrwista wampirzyco. Przyszłaś zaofiarować mi swoją służbę?
Prychnęłam.
- Pewnie jesteś zdziwiony, że w ogóle przyszłam.
- A i owszem. Spodziewałem się ciebie w postaci popiołu.
Zacisnęłam pięści i warknęłam mimowolnie. Roześmiał się.
- Daruj sobie, Amando. Jeśli szybko stąd wyjdziesz, to może cię nie zabiję. - Odwrócił się i już po chwili go nie było. Poszłam za nim. Weszłam do komnaty, w której siedzieli wszyscy: Cruel na jakimś tronie, Maya w kącie z grzebieniem w ręku, czesząc włosy w zamyśleniu, a Kai i Igor o czymś rozmawiali. Na mój widok Felix, Joseph i Zoe zerwali się z miejsca.
- Przyszłaś po śmierć, wampirzyco! - warknął Felix. Spojrzałam na Zoe i Josepha.
- Lily was potrzebuje. Chodzi o coś bardzo ważnego – zwróciłam się do nich. - Czeka na zewnątrz.
- Przed pałacem? - spytała Zoe. Skinęłam głową. Wampirzyca spojrzała na władcę, który machnął ręką w ich stronę. Ruszyli do wyjścia. Joseph posłał mi jeszcze pełne współczucia spojrzenie, ale nic nie powiedział.
- Mogę ją zabić? - Felix spojrzał na Corneliusa.
- A dasz radę? - Cruel uniósł brwi. Jego poddany coś warknął i popatrzył na mnie ponuro.
- Wyzywam cię na pojedynek, Corneliusie – odezwałam się. - Na śmierć i życie.
Wampiry miały czekać na mój znak. Potrzebowałam ich, jeśli świta i ochrona władcy będzie chciała się zemścić za jego śmierć. Co nie znaczy, że skoro miałam okazję, by zapobiec rozlewowi krwi moich sojuszników, miałabym tego nie zrobić.
- Mnie? Nie bądź śmieszna. Nie będę się poniżał walką z wampirzycą pijącą krew zwierząt. - Machnął ręką w stronę swojej świty. - Zabijcie ją.
Rzucili się na mnie błyskawicznie. Kai, Felix i Igor. Maya zerknęła tylko przelotnie, nie przestając układać fryzury.
Skupiłam się na przeciwnikach. Gdyby zaatakowali mnie jednocześnie z trzech stron, pewnie nie miałabym szans. Ale działali dość chaotycznie; najpierw skoczył na mnie Felix, zrobiłam unik i przewróciłam go na podłogę, potem zrobiłam to samo z Igorem. Niestety, z Kai nie poszło tak łatwo. Był silny i kiedy się na mnie rzucił, upadłam na podłogę. Zdążyłam się przeturlać, gdy długi drewniany kołek zajął moje miejsce, wbijając się w posadzkę. Kai wyrwał go natychmiast i ruszył na mnie. Z drugiej strony Felix i Igor. Umknęłam w bok. W tym momencie pokój wypełnił się wampirami.
- Chyba zapomniałaś dać nam sygnał – zauważył Jahmes.
- Radzę sobie... - Uchyliłam się przed lecącym kołkiem Igora. - I to całkiem nieźle. - Zablokowałam cios Felixa, przewracając go na podłogę, ale nie zdążyłam zrobić uniku przed Kai. Uderzyłam plecami o ścianę, lecz zanim ogromny wampir ponownie do mnie dotarł, zajął się nim Jahmes.
Zerwałam się i rozejrzałam. Wokół mnie wrzała walka. Zobaczyłam, jak Cornelius wbija kołek w jednego z moich wampirów i błyskawicznie znalazłam się przy nim. Zaatakowałam go, ale zrobił unik. Po chwili staliśmy naprzeciwko siebie z kołkami w rękach. Posłał mi swój lodowaty uśmiech.
- A więc jednak, wampirzyco. Postanowiłaś przejąć władzę.
- Chcę pomścić swojego męża. - Zacisnęłam zęby. Cruel zerknął przelotnie w stronę Felixa, który walczył z Melanie. Wampirzyca nieźle sobie radziła.
- Chcesz mnie zabić? - Roześmiał się. - Proszę bardzo. Spróbuj szczęścia. Pod względem krwi oboje mamy równe szanse. Ale ja lepiej walczę.
- Przekonajmy się – warknęłam.
Walczyliśmy w tak szybkim tempie, że ludzkie oko raczej nie byłoby w stanie tego zarejestrować. Odbijałam ciosy, starając się sama je zadawać. Raz ja upadałam, następnym razem on. Musiałam przyznać, że potrafił świetnie walczyć.
Jeden mały błąd. Skupiając się na walce, nie zwróciłam uwagi, że znalazłam się przy ścianie. Kiedy mnie zaatakował, spróbowałam go wyminąć, ale nie udało mi się. Przewrócił mnie na plecy i złapał za rękę, drugą zadałam mu cios w twarz. Warknął i rozluźnił chwyt. Przewróciłam go na plecy, sięgając po kołek, ale zanim zdążyłam go wyciągnąć, znów leżałam pod nim. W ręku trzymał długi kołek, celując nim w moje serce. Od śmierci dzielił mnie ułamek sekundy. Poczułam nagły chłód krzyżyka na szyi i wolną ręką chwyciłam go, wyciągając w stronę jego twarzy. Zdołał się uchylić, ale trafiłam go w odsłonięte ramię, tuż przy szyi. Syknął z bólu, odskakując. Rzuciłam się na niego. Na skórze miał wypaloną sporą bliznę. Przewróciłam go na plecy i usiadłam na nim. Wyjęłam kołek i już miałam wbić w jego ciało, kiedy powstrzymał mnie głos Zoe.
- Amando, nie! Jeśli chcesz zemsty, źle wybrałaś. - Spojrzałam na nią przelotnie, przyciskając kołek do ciała Cruela, gotowa go wbić. Zoe i Joseph stali obok siebie i patrzyli na mnie. - To nie on zabił twojego męża – dokończyła wampirzyca. - To Felix. Cornelius dowiedział się dopiero po fakcie. Mścisz się na niewłaściwej osobie, Amando.
~Natka
OdpowiedzUsuń20 listopada 2012 o 22:37
Uuu… Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Czyli jednak to Fenix zaaranżował zabójstwo Inyana, a nie Corneliusz? Amandzie się zwyczajnie pomyliło xD. O dziwo, tym razem jestem pierwsza. Ps. Czy mogę użyć imię ‚Inyan’ do swojego opowiadania? Pasowałoby do jednego z bohaterów, którego mam zamiar użyć w odnowionym Sekrecie Tatuażu Smoka na sekret-istoty.blogspot.com
Odpowiedz
~Natka
20 listopada 2012 o 22:50
Kurna, komentarz się powtórzył.
Odpowiedz
~Natalia
22 listopada 2012 o 20:20
To nic:) Felix, nie Fenix:) Możesz, nie zgłaszałam patentu na to imię;p
Odpowiedz
~Natka
22 listopada 2012 o 22:05
Każdemu się może pomylić. Pewnie to przez książkę ,,Feniks i dywan" autorstwa Edith Nesbit. Polecam, jest bardzo ciekawa. Co do imienia… DZIAM! XD
Odpowiedz
~Natalia
22 listopada 2012 o 22:10
Sam tytuł mnie nie zachęcił, a feniks kojarzy mi się z ptakiem:p
~Natka
23 listopada 2012 o 09:49
Bo tam występuje ognisty stał xD. Ja nigdy nie zwracam uwagi na tytuł czy okładkę, tylko na treść. Kiedy oglądam jakąś książkę, to najpierw czytam tzw. Streszczenie na końcu, kiedy chcę wiedzieć o czym ona jest. Może to nie najlepsze podejście, ale widocznie mam szczęście do dobrych książek.
~Natalia
23 listopada 2012 o 19:33
Na razie mam kilka książek w kolejce i jak znajdę chwilę czasu, to najpierw się za nie zabiorę;)
~Natka
23 listopada 2012 o 21:51
Aham. Ja tam mam mnóstwo czasu i czytam nawet po jednej książce dziennie xD
~Natalia
23 listopada 2012 o 22:10
A mnie ciągle gdzieś ten czas umyka…
~Natka
23 listopada 2012 o 23:49
Nie zazdroszczę ci. No cóż, mam nadzieję, że w święta znajdziesz więcej czasu. Dałaś kiedyś bloga do oceny? Nie? Spróbuj, a jestem pewna, że dostałabyś szóstkę. Eee… Czemu to piszę? Sama nie wiem xD. Chyba powinnam iść spać, skoro piszę takie bzdury.
~Natalia
24 listopada 2012 o 00:04
A zerknij w linki, mam tam kilka ocenialni, pewnie już dawno nieaktywne, ale zostawiłam. Na początku dawałam bloga do oceny wiele razy, ale teraz już mi to niepotrzebne. Skoro mam czytelników, to znaczy, że komuś się podoba, a jeśli ktoś miałby ocenić mi bloga, to wybrałabym osobę naprawdę kompetentną, a nie pierwszą lepszą;p
~Natka
24 listopada 2012 o 09:12
Jak będę na komputerze to zerknę. Niestety na komórce jest bardzo mało opcji. Mogę tylko czytać ,,o mnie", notki i komentarze. Może uporządkuj jakoś linki? Skoro ocenialnie są nieaktywne czy przeniesione to możesz je usunąć. Niepotrzebne sztucznie zapełniają. Pewnie też ponad połowa blogów przeniosła się na inne serwisy. Założyciele onetu blog pewnie źle zrobili i stąd częste awarie, które zmuszają blogerów do podjęcia takiej, a nie innej decyzji. Ja też w końcu nie wytrzymałam i się przeniosłam. Ps. Na sekret-istoty.blogspot.com zaczynam pisać od nowa historię z sekret-tatuazu-smoka.blog.pl. Ps2. Kliknęłam w coś, co miało ulepszyć onetowskiego bloga, ale to jest STRASZNE! Niewiadomo gdzie to, gdzie tamto jest…
~Natalia
24 listopada 2012 o 22:50
Ja się bałam w to klikać i nic nie ulepszam, a linki uporządkuję… kiedyś:p
~Natka
25 listopada 2012 o 11:15
Nie radzę ci coś zrobić z tym ulepszaniem, bo można od tego dostać mętliku głowy. Nawet wygląd bloga robi się okropny. Już nie mówiąc o edycji szablonu czy postu…
~Natalia
25 listopada 2012 o 16:11
Mnie taki wygląd jak jest teraz pasuje, ale dobrze wiedzieć, że nie wolno tam klikać;)
~Natka
OdpowiedzUsuń25 listopada 2012 o 16:29
Co z tego, że niby jest lepiej. Zdecydowanie wolę blogspot, bo jest dość łatwy w obsłudze. Pewnie łatwiejszy od nowego onetu blog…
~Natalia
25 listopada 2012 o 18:23
Dla mnie najlepszy jest stary onet blog;) A teraz jak już nie ma błędów albo rzadko są to da się wytrzymać;p
~Natka
25 listopada 2012 o 21:23
Może, ale już dla mnie to nie. Przywykło się do blogspota
~Natalia
25 listopada 2012 o 22:55
No tak, kwestia przyzwyczajenia.
~Natka
28 listopada 2012 o 19:56
Oraz kwestia cierpliwości. Z reguły jestem osóbką o bardzo niskiej zawartości tej cechy.
~Natalia
28 listopada 2012 o 20:58
Ja też, a jakoś dałam radę;p
~Natka
29 listopada 2012 o 22:33
Szacun :D nic tylko pogratulować tego sukcesu xD
~Natalia
2 grudnia 2012 o 22:03
A dziękuję;p
~Susannah
20 listopada 2012 o 22:43
Ups. Zwrot jak w kinie akcji. I co dalej? O nie!
Odpowiedz
~Natalia
22 listopada 2012 o 20:24
O nie! to za mało powiedziane:-P
Odpowiedz
~Kara007
20 listopada 2012 o 22:44
No błagam…. Musisz tak komplikować?? Przecież praktycznie już było po…. ;/ I co ona teraz zrobi? Jak ona go nie zabije, to on ją zabije za to, że próbowała go zabić(a biorąc pod uwagę to, że ona żyje to ja nie wiem jaki cud tam się stał, jeśli faktycznie nie wbiła tego kołka w jego serce….) Mimo tego wszystkiego, cieszę się, że jednak udało się jej przekonać pozostałe wampiry do walki. To oznacza, że jednak nie porzuca swoich gorącokrwistych zdolności, no i nareszcie zaczęła je wykorzystywać ;) Naprawdę, teraz to ja nie wiem jak ja wytrzymam do następnej notki, bo zapowiada się naprawdę obiecująco, a jeśli chodzi o dreszczyk emocji to mam go do tej pory i podejrzewam, że nieprędko zasnę ;DPozdrawiam gorąco ;*****
Odpowiedz
~Natalia
22 listopada 2012 o 20:32
> No błagam…. Musisz tak komplikować?? Przecież> praktycznie już było po…. ;/ I co ona teraz zrobi? Jak> ona go nie zabije, to on ją zabije za to, że próbowała go> zabić(a biorąc pod uwagę to, że ona żyje to ja nie wiem> jaki cud tam się stał, jeśli faktycznie nie wbiła tego> kołka w jego serce….)Ale o co chodzi z tym cudem? Bo nie łapię…> Mimo tego wszystkiego, cieszę się, że jednak udało się jej> przekonać pozostałe wampiry do walki. To oznacza, że> jednak nie porzuca swoich gorącokrwistych zdolności, no i> nareszcie zaczęła je wykorzystywać ;) Naprawdę, teraz to> ja nie wiem jak ja wytrzymam do następnej notki, bo> zapowiada się naprawdę obiecująco, a jeśli chodzi o> dreszczyk emocji to mam go do tej pory i podejrzewam, że> nieprędko zasnę ;D> Pozdrawiam gorąco ;*****Czyżby moja opowieść przyprawiała Cię o dreszcze?:-P
Odpowiedz
~Kara007
22 listopada 2012 o 21:23
Z tym cudem chodziło mi o to, że Amanda chciała pomścić zabójstwo męża, zabić osobę, która to wszystko spowodowała, a skoro tą osobą nie jest ówczesny władca (którego przyszła obalić z tronu i to bezpowrotnie) tylko Felix, to już nie jestem taka pewna czy będzie nadal chciała go unicestwić (w sensie Cruela), a skoro tego być może nie zrobi, to jakim ‚cudem’ ona sama przeżyje – bo nie uwierzę, że po czymś takim, jak zamach na jego własną osobę, puściłby płazem…. Teraz rozumiesz? ;DTak, czasami mam dreszcze, nie wspominając o chwilach wszechogarniającej radości i niewyobrażalnego smutku… Umiesz wywoływać skrajne uczucia ;)
Odpowiedz
~Natalia
22 listopada 2012 o 21:35
Aha, rozumiem:) To jak myślisz, zabije go, czy nie?;)
~Kahairel
OdpowiedzUsuń21 listopada 2012 o 09:06
I dlatego właśnie nie powinna zabierać się za nic poważnego ;-) Najpierw niewiele brakowało, a zabiłaby (w zasadzie) niewinnego człowieka, teraz znowu zaniedbała research ;-) Cornelius na plus, ale (może się narażę) uważaj z Amandą w tym nowym wydaniu.
Odpowiedz
~Natalia
22 listopada 2012 o 20:35
Myślisz, że stanie się zła i bezwzględna?:p
Odpowiedz
~Kahairel
22 listopada 2012 o 21:17
Gdzie tak napisałam? O.O
Odpowiedz
~Natalia
22 listopada 2012 o 21:23
Napisałaś, żebym uważała na Amandę w nowym wydaniu:p
Odpowiedz
~Kahairel
22 listopada 2012 o 21:27
Ale zupełnie nie to miałam na myśli ;p
~Natalia
22 listopada 2012 o 21:38
A co miałaś na myśli?:p
~Kahairel
22 listopada 2012 o 21:56
Pisała ci kiedyś, że na początku bałam się, że Amanda pójdzie w marysuizm, ale ta jej bierność mnie uspokoiła ;-) Teraz pozbyła się bierności (i stała najbardziej profesjonalną wojowniczką w Ameryce na dodatek), więc obawa odżyła. Dlatego nie wiem czy się na narażę tym komentarzem ;p
~Natalia
22 listopada 2012 o 22:08
Marysuizm? Czemu? Zabijając Cruela?:-o
~Kahairel
22 listopada 2012 o 22:29
No wiesz, taka doskonałość we wszystkim… ;p
~Natalia
22 listopada 2012 o 22:33
Amanda? Doskonała we wszystkim?:-o Poważnie?:p
~Kahairel
22 listopada 2012 o 22:48
Rodowód ma. Nadnaturalne zdolności (z ludzkiego punktu widzenia) ma. Z nieludzkiego też chyba ma, bo pije zwierzęcą krew, więc jest odporna na różne szkodliwe rzeczy, które mogą się pojawić w otoczeniu ;-) Gorącą krew ma. Urodę ma. Urok ma (tak przynajmniej sądzę, patrząc na tych wszystkich facetów, którym się podoba). Od kilkudziesięciu lat (?) walczyć też umie i to tak, że nikt jej nie dorówna… I już się zamykam ;p Piszę tylko, że ja bym się w tym momencie bała, że przesadzę… ale nie wiem, co planujesz ;p
~Natalia
22 listopada 2012 o 22:58
Picie zwierzęcej krwi nie powoduje odporności na żadne szkodliwe rzeczy:p Pije wyłącznie z powodu swoich przekonań, nie przypominam sobie, żebym umieszczała informacje o dodatkowej wartości krwi zwierzęcej… Nikt jej nie dorówna? Inyan zawsze ją pokonał:pAle nie przejmuj się, w tej części okaże się, że nie jest taka święta;) Może nawet część czytelników przestanie ją lubić:p
~Kahairel
22 listopada 2012 o 23:10
Woda święcona na przykład dla reszty jest zdecydowanie szkodliwa i może się pojawić w bezpośrednim otoczeniu wampira, kiedy go łowca obleje – takie rzeczy miałam na myśli ;-) Inyan już nie żyje, więc teraz jest nie do powstrzymania ;pNie przejmuję się, to twoja postać – ale zapowiedź brzmi intrygująco ;p
~Natalia
22 listopada 2012 o 23:24
Myślisz, że nie znajdzie silniejszego od siebie? Woda święcona tak, tu się zgadza, ale to nie przez krew zwierzęcą, tylko dlatego, że nie pije ludzkiej;)
~Kahairel
OdpowiedzUsuń23 listopada 2012 o 09:25
I krzyże ;p Wiem, ale gdyby (nie pijąc ludzkiej) nie piła też zwierzęcej, to chyba by nie przeżyła (prawda?), więc nie byłaby już odporna (patrzę na to swoje rozumowanie i zastanawiam się, w jaki sposób miałam kiedyś piątkę z logiki…) ;p(mam nadzieję, że znajdzie ;p)
~Natalia
23 listopada 2012 o 19:40
Jakby nie przeżyła, to by była już na wszystko odporna:p
~Kahairel
23 listopada 2012 o 23:01
Byłaby wręcz nniemożliwa do zabicia ;p
~Natalia
23 listopada 2012 o 23:05
A kto ją tam wie, ile ma żyć, koty mają dziewięć podobno, a ona i kotem nie pogardzi:-P
~Tusiaa
21 listopada 2012 o 14:44
To mnie teraz zatkało i to nieźle.. w życiu bym się tego nie spodziewała. To byłoby całkiem podobne do Corneliusa.. i jeszcze teraz ta nie pewność, co będzie dalej ? :d
Odpowiedz
~Natalia
22 listopada 2012 o 20:38
Co byłoby podobne do Corneliusa? To, że nie kazał zabić Inyana?
Odpowiedz
~Justilla
21 listopada 2012 o 15:09
Takie przygotowanie, takie plany i obietnice, by nagle się okazało, że to nie Cornelius? Chyba aż za bardzo zaskakująco. Aczkolwiek jestem za tym, by dokończyła dzieła. Cornelius bez mrugnięcia okiem by ją zabił, zwłaszcza za ten napad. Ona mu daruje życie, a on jej wbije kołek w plecy, gdy tylko się odwróci.
Odpowiedz
~Natalia
22 listopada 2012 o 20:52
Myślisz, że jednak go zabije?;)
Odpowiedz
~Justilla
22 listopada 2012 o 21:33
Uważam, że powinna. A czy zabije… Pewnie nie, znając życie :P
Odpowiedz
~Natalia
22 listopada 2012 o 21:39
A znając tytuł?;>
Odpowiedz
~Justilla
22 listopada 2012 o 22:20
Życie za życie kojarzy mi się z Felixem. Jeśli to on kazał zabić Inyana, to on za to straci życie.
~Natalia
22 listopada 2012 o 22:28
Ha:p :p
~Anai
21 listopada 2012 o 18:43
No nie, nie tego się spodziewałam. Myślałam, że Amanda raz na zawsze pozbędzie się tego okropnego Corneliusa, a tymczasem to Felix stoi za śmiercią jej męża. Czyżby cały plan obalenia władzy poszedł na marne? Amanda zemści się na Feliksie, a władca pozwoli jej odejść? A może Zoe kłamała, by ratować przywódcę?I znowu muszę czekać na następny rozdział. Wykończysz mnie dziewczyno tymi zagadkami;p
Odpowiedz
~Natalia
22 listopada 2012 o 21:00
Myślisz, że Cornelius pozwoli jej odejść?:p
Odpowiedz
~Viviene
22 listopada 2012 o 18:33
Końcówką nieco mnie zaskoczyłaś, myślałam już że dziewczyna zabije jednak Corneliusa, ale się powstrzymała dzięki Zoe. Hmmm… tak sobie myślę, czy może dokończy jeszcze walkę do końca, ale znając Amandę daruje mu chyba życie. No, ale nie wiem jeszcze tego, tak czuję w kościach :) Ja oczywiście na jej miejscu zabiłabym Cruela i tego pożal się Boże Felixa, skoro już odważyła się przejąć władzę powinna to zrobić że tak się wyrażę z „im-tempem”, stała by się prawdziwą władczynią. W innym wypadku reszta wampirów może przestać ją nawet szanować, albo co gorsza nie uznać za prawowitego władcę. No cóż, pozostaje mi jedynie czekać na kolejny rozdział.Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do siebie.
Odpowiedz
~Natalia
22 listopada 2012 o 21:15
Czyli powinna go ubić, żeby zdobyć szacunek poddanych?;)
~Dominika
OdpowiedzUsuń22 listopada 2012 o 20:43
Musisz zawsze tak komplikować? Mam nadzieję, że Amanda zabije Corneliusa, on na jej miejscu nie zawahał by się. Nienawidzę Felixa! Biedny Inyan. Dopiero pogodziłam się ze śmiercią Erika, a teraz jeszcze Inyan. Który jest teraz rok w opowiadaniu? Nie chce mi się liczyć, a jestem ciekawa. :p Szkoda, że tak krótko byli małżeństwem. Pasowali do siebie. :p Wszystkiego najlepszego, wiem, że spóźnione, ale nie miałam czasu napisać wcześniej. :p
Odpowiedz
~Natalia
22 listopada 2012 o 21:22
Jest rok 1735. Krótko? Prawie 70lat:p Dziękuję;)
Odpowiedz
~Dominika
23 listopada 2012 o 19:40
Dla wampirów to krótko. Z Martinem było o wiele dłużej. :p Szybko to zleciało, już jest XVIII wiek. Czekam z niecierpliwością na Karaiby. Mam nadzieję, że to im poświęcona będzie ta część, chyba, że chodziło Ci o jakąś inną wyspę. :p
Odpowiedz
~Natalia
23 listopada 2012 o 19:52
Zobaczysz;p
Odpowiedz
~Nicki
23 listopada 2012 o 10:28
Cześć,to znowu ja ;) Wiem, że się powtarzam, ale znowu zaskakujesz. Nie wiem, czemu Felix zabił Inyana, ale mam nadzieję, że długo nie pociągnie, bo jest wredny wg mnie. A Cruel… Szczerze nie byłoby mi żal, gdyby umarł. Ale to twoja historia i jak znam życie to tak napiszesz kolejny rozdział, że mi szczęka opadnie, choć nie mam zielnoego pojęcia co sie wydarzy.Weny zyczę
Odpowiedz
~Natalia
23 listopada 2012 o 19:42
Mam nadzieję, że choć troszkę Ci opadnie;-P Felix zabił Inyana za Colina przecież:p
Odpowiedz
~Monika
26 listopada 2012 o 09:46
Hej! Muszę nadrobić kilka rozdziałów, ale byłoby mi miło gdybyś informowała mnie o nowych. Obdarowani.blogspot.com
Odpowiedz
~Natalia
26 listopada 2012 o 21:30
Pewnie, nie ma problemu;)
Odpowiedz
~Prithika
28 listopada 2012 o 15:58
Byłąm pewna, że skomentowałam a tu widzę nie :-( Moja skleroza robi się już denerwująca.Cornelius nie jest zabójcą? Za wszystkim stał Felix? I co teraz będzie? Jak zareaguje Amanda? A może Zoe kłamała? Ty to potrafisz zaintrygować. Czekam na ciąg dalszy.Pozdrawiam
Odpowiedz
~Natalia
28 listopada 2012 o 19:23
Jest zabójcą, ale Inyana akurat nie zabił:p Chyba, że Zoe faktycznie kłamie;)
Odpowiedz
~Justilla
2 grudnia 2012 o 15:07
Zapraszam na nn.
Odpowiedz
~Inscriptum
2 grudnia 2012 o 18:31
I teraz Cruel wbije jej gdzieś kołek. Odwrócili uwagę Amandy, co może się dla niej źle skończyć. No cóż, zobaczymy jak to się rozwinie. ;) Naszej wampirzycy udało się przekonać resztę do wojny, co oznacza, że jednak byłaby dobrą władczynią. A nóż widelec nią zostanie? ;D Pozdrawiam i czekam na nn. ;*
Odpowiedz
~Natalia
2 grudnia 2012 o 22:05
> I teraz Cruel wbije jej gdzieś kołek.Gdzieś może jej wbić, byle nie w serce;)> Odwrócili uwagę> Amandy, co może się dla niej źle skończyć. No cóż,> zobaczymy jak to się rozwinie. ;)> Naszej wampirzycy udało się przekonać resztę do wojny, co> oznacza, że jednak byłaby dobrą władczynią. A nóż widelec> nią zostanie? ;D> Pozdrawiam i czekam na nn. ;*A powinna nią zostać?:p
Odpowiedz
~Hanekawa
15 grudnia 2012 o 15:46
No ładnie, Amanda pokazała pazurki;) Może i jest pokojowo nastawiona, ale jak ktoś jej zalezie za skórę, krew księżniczki daje o sobie znać. Bardzo pomysłowe to zebranie. Chyba tak jest najbardziej przekonująco pokazać swoją siłę. No i cieszę się, iż nie od razu wszyscy się zgodzili. Byłoby mało wiarygodnie;) No i cały przebieg akcji barwnie opisany. Nie spodziewałam się, że zabicie Inyana to była samodzielna akcja Felixa… Lubię być zaskakiwana;) A żeby nie było tak słodko, to chyba coś z raz błąd w odmianie widziałam. No, ale to ginie w morzu naprawdę świetnego stylu. Pozdrawiam i lecę dalej [taniec-ze-smiercia]