- No i klapa – podsumowała Karolina. - Jedyna wampirzyca, która mogła uratować Ryana, miała to gdzieś. Ale założę się, że nawet wtedy się nie poddałaś. - Spojrzała na mnie. Uśmiechnęłam się i skinęłam głową.
- Oczywiście, że nie. Nie tylko dlatego, że miałam dług wdzięczności wobec niego. Ryan pomógł mi bezinteresownie, był dobry i nie miałam zamiaru pozwolić, by zginął.
- Czyli go uratowałaś? - ucieszyła się dziewczyna.
- Obiecałam mu, że to zrobię...
W pierwszej sekundzie stałam jak wmurowana, w następnej rzuciłam się w pogoń za wampirzycą. Była szybka, ale ja także. W pewnej chwili myślałam, że ją zgubiłam, ale okazało się, że tylko ją minęłam, gdyż za sobą usłyszałam kroki. Odwróciłam się i pobiegłam w tamtą stronę. Obejrzała się na mnie i przyspieszyła. Pomyślałam o Ryanie i o tym, że z każdą sekundą kończy się jego czas. Podbiegłam, skoczyłam i chwyciłam wampirzycę za poły jej płaszcza. Obie upadłyśmy na ziemię. Z głowy kobiety zsunął się kaptur ukazując ciemne, potargane włosy.
Wampirzyca przekręciła się i wylądowała na mnie, sięgając po kołek, ale udało mi się ją zrzucić. Zamachnęła się, więc zablokowałam cios, łapiąc ją za rękę i spojrzałam jej w oczy.
- Uspokój się i słuchaj – warknęłam.
Natychmiast upuściła kołek i siedziała nieruchomo, wpatrując się we mnie rozszerzonymi ze zdumienia oczami.
- Gorącokrwista – szepnęła.
- Tak, dokładnie. Mogę cię zmusić, żebyś tam poszła i powiedziała prawdę – warknęłam. - Ale nie chcę – dodałam już spokojniej. - Wolę, żebyś poszła tam z własnej woli. Ryan uratował ci życie, prawda?
- Uratował? - prychnęła. - Sama bym sobie poradziła. Było ich tylko trzech, a mojego człowieka i tak nie zdołał ocalić.
- Przynajmniej próbował – zwróciłam jej uwagę. - Chodź ze mną, opowiedz, jak to wszystko wyglądało, władca wypuści Ryana i będziesz mogła odejść, dokąd zechcesz.
- Co za łaskawość – mruknęła wampirzyca. - Ale nie, nie będę mogła odejść. Cruel mnie zabije. Nie oddam swojego życia w zamian za obcego wampira, który niepotrzebnie wmieszał się w nie swoje sprawy.
- Amanda? - usłyszałam głos Ianiry. Odwróciłam głowę, co spowodowało, że brunetka wyzwoliła się spod mojego wpływu, zerwała się i rzuciła do ucieczki.
- Tutaj! - zawołałam, ruszając za nią. Skręciłam jej śladem za dużym budynkiem i zatrzymałam się, widząc wampirzycę, szamoczącą się w objęciach Juana.
- Puszczaj! - warknęła na niego. Mój przyjaciel pokręcił głową.
- Spokojnie, nie masz powodów, by się wyrywać. Zapewniam cię, że żadna kobieta nigdy nie marudziła w moich objęciach. - Zerknął na Ianirę, która na te słowa skrzyżowała ręce na piersi i uniosła brwi. - No co? - Popatrzył na nią niewinnym wzrokiem.
- Już my sobie porozmawiamy w domu o tych kobietach w twoich objęciach – odparła pół żartem i przyjrzała się wampirzycy. - To ona. Wyjaśniłaś jej, o co chodzi? - zapytała mnie.
- Tak, ale nie chce z nami iść – odparłam ponuro. - Boi się Cruela.
- Nie boję się! - zaprotestowała wampirzyca, przestając się wyrywać. - Po prostu nie mam ochoty na ponowne spotkanie z tym nadętym i okrutnym draniem!
- Dobrze go znasz – przyznałam. - Ale potrzebujemy twojej pomocy.
- Cornelius jest moim przyjacielem – wyjaśnił Juan, patrząc jej w twarz. - Obiecuję, że nie spotka cię żadna krzywda, jeśli pójdziesz z nami i powiesz prawdę.
- Nie znam cię, jak mogę wierzyć twoim obietnicom? - Wampirzyca spojrzała na niego nieufnie.
- Juan Quieroz, Hiszpan, który zawsze dotrzymuje danego słowa – przedstawił się i spojrzał na nią oczekująco. Westchnęła.
- Jestem Iliana. I naprawdę, chciałabym wam pomóc, ale ścigam pewną wampirzycę, która... - Zmarszczyła brwi i spojrzała uważniej na mojego przyjaciela. - Powiedziałeś Juan Quieroz? Tak się nazywasz?
- Tak, dokładnie. Czyżbyś o mnie słyszała? - zainteresował się Juan.
- Coś mi się obiło o uszy – mruknęła. - No dobrze, pomogę wam, ale mam warunek. Oprócz tego, że Cruel mnie nie uwięzi, oczywiście.
- Jaki warunek? - Ianira popatrzyła na nią podejrzliwie.
- Będziesz mi winien przysługę.
- To ja powinnam wyświadczyć ci przysługę – odpowiedziałam za niego. - Ja obiecałam Ryanowi, że cię przyprowadzę...
- Nie, to musi być on. - Wskazała na Juana, który skinął głową i ją puścił.
- Zgoda.
- Świetnie. W takim razie miejmy to już za sobą.
Ianira zaproponowała, że spotka się z pozostałymi i wyjaśni sytuację, a później nas dogoni. Zgodziłam się i w trójkę ruszyliśmy do Corneliusa.
Ponieważ do wschodu brakowało może z godziny, na sali sądowej siedział już Cruel i zebrane wampiry. Ryan także, zakuty w kajdany, rozglądał się dookoła z niepokojem. Iliana ukryła twarz pod kapturem. Zatrzymaliśmy się przed władcą.
- Mamy świadka całego zdarzenia – wyjaśnił Juan. - Zapewniłem jej nietykalność, obiecałem, że nic nie zagrozi jej z twojej strony, władco.
Cornelius zmarszczył brwi, nie wyglądał na zadowolonego z tej deklaracji. Najwyraźniej rozpoznał Ilianę na narysowanym przez Ryana portrecie, nic więc dziwnego, że tak szybko zgodził się przełożyć rozprawę. Zastanawiał się przez chwilę, w końcu wzruszył ramionami.
- Skoro obiecałeś, w porządku. Niech opowie, jak było naprawdę.
Iliana odrzuciła kaptur i stanęła przed Cruelem.
- Mam na imię Iliana i zostałam zaatakowana przez trzech wampirów – zaczęła.
- Jak wyglądali? - dopytywał Cornelius.
Wampirzyca opisała ich wygląd i opowiedziała wszystko po kolei. Bez wahania odpowiadała na pytania władcy, w pewnym momencie jeden z wampirów próbował jej przerwać, ale na znak Cruela został uciszony. W międzyczasie dotarła do nas Ianira, którą Juan objął ramieniem i szepnął jej coś do ucha.
Kiedy Iliana skończyła zeznawać, zamarłam w bezruchu, oczekując wyroku i mając nadzieję, że nie będę musiała ponownie się sprzeciwiać. Wiedziałam, że jeśli będzie trzeba, stanę nawet do walki z Cruelem, ale nie pozwolę zabić Ryana. Spojrzałam na Norwega, wyglądał na pewnego siebie.
- Podejdź tu. - Władca zwrócił się do wampira, który wcześniej zeznawał. - Co odpowiesz na zarzuty Iliany?
- Ona kłamie! - zawołał wampir, ale na jego twarzy wyraźnie widać było panikę. Cornelius zadał mu kilka pytań, mężczyzna wyraźnie plątał się w odpowiedziach. W końcu władca machnął ręką.
- Dość na dzisiaj. Zabiłeś człowieka, który był pod ochroną wampira, zatem Iliana miałaby prawo cię zabić w walce, o ile wcześniej zgłosiła tego człowieka jako swojego przyszłego podopiecznego. Ponieważ jednak ośmieliłeś się mnie okłamać, co jest gorszą zbrodnią, od razu możemy wydać wyrok. Skazuję cię na śmierć. - Na te słowa wampiry władcy chwyciły skazanego. Cruel wyjął miecz i mimo krzyków oraz gwałtownych protestów wampira, ściął mu głowę. Po wszystkim kazał rozkuć Ryana.
- Jesteś sprawiedliwy, panie – przyznał mój przyjaciel. Na jego twarzy dojrzałam ulgę.
- Oczywiście, władca musi być sprawiedliwy. - Cruel dumnie uniósł głowę. Zastanawiałam się, czy faktycznie zamierza rządzić sprawiedliwie, czy też to wszystko jest jedynie na pokaz. Tak czy inaczej, mogłam odetchnąć z ulgą. Ryan był bezpieczny.
Cornelius spojrzał na Ilianę, którą zaczęła się już chyłkiem wycofywać.
- A ty... jesteś pod ochroną Juana, a jego słowo jest dla mnie ważne, zatem nie wtrącę cię teraz do więzienia. Ale gdy już opuścisz mój zamek, poślę za tobą oskarżenie współpracy z łowcami i spowodowania bezpodstawnej śmierci wielu wampirów.
Wszystkie spojrzenia skierowały się na wampirzycę, która prychnęła lekceważąco.
- Bezpodstawna to jest twoja władza. Ale proszę bardzo, możesz spróbować mnie złapać. Wyznacz za mnie nagrodę. Tylko nie za niską, wysoko się cenię – dodała i umknęła, nim ktokolwiek zdążył zareagować.
- Za nią! - warknął Cruel. Jego wampiry natychmiast rzuciły się w pogoń, na szczęście bezskutecznie. Miałam nadzieję, że jej nie złapią.
- Wracajmy – postanowiła Ianira. - Możesz spędzić dzień u nas – zaproponowała Ryanowi, co przyjął z wdzięcznością. Nie zatrzymywani przez władcę, zajętego rozsyłaniem wampirów w pogoni za Ilianą, ruszyliśmy w drogę powrotną.
- Wszystko w porządku? - zapytałam Norwega, gdy dotarliśmy do domu Juana i Ianiry, i weszliśmy do środka. Pokręcił głową.
- Dawno się nie posilałem, ostatnio jestem na krwi zwierzęcej, przydałaby się ludzka... Ale wytrzymam do jutra – zapewnił mnie.
- Jutro możesz ze mną zapolować na dzikie zwierzęta – zaproponowałam.
- Jutro możesz z nami zapolować na kilku drani – powiedziała Ianira jednocześnie.
Ryan popatrzył na nas zaskoczony. Juan parsknął śmiechem.
- Trudny wybór, prawda? Ja tam zdecydowanie wolę ludzką krew. - Objął Ianirę w pasie i pocałował ją w policzek.
- Chyba każdy wampir woli ludzką, zwierzęta to przykra konieczność – usłyszeliśmy i w drzwiach stanęła Iliana. - Czemu jesteście tacy zdziwieni? Skoro już mnie w to wplątaliście, to teraz musicie mnie przenocować.
- Nie ma problemu, mamy zapasowe trumny – zgodziła się Ianira.
- Nie wiem, o co wam poszło z Corniem, ale jest na ciebie cięty – stwierdził Juan. - Porozmawiam z nim jutro, może odpuści.
- Nie odpuści. Jutro wam wyjaśnię. - Zerknęła w okno, gdzie księżyc już chował się za horyzontem.
Ianira zaprowadziła Ryana i Ilianę do gościnnych trumien, a ja pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam do siebie, zastanawiając się, jakiej przysługi zażąda wampirzyca od Juana i czy nie będzie miał przez to kłopotów.
Kiedy wstałam następnego dnia, wszyscy już byli w salonie i wyraźnie czekali na mnie. Juan i Ianira siedzieli na kanapie, a Iliana rozsiadła się na krześle. Ciemne włosy spięła do tyłu. Ryan posłał mi uśmiech i wskazał miejsce obok siebie. Uśmiechnęłam się, skinęłam mu głową i tam usiadłam.
- No, w końcu. Czekaliśmy na ciebie, bo nie chciałam się powtarzać. - Iliana zerknęła na mnie znużonym wzrokiem. - Późno wstajesz.
- Skoro jesteśmy już wszyscy, bardzo chętnie wysłucham, jakiej przysługi żądasz i czy naprawdę zabijasz wampiry dla łowców. - Juan zmierzył ją podejrzliwym wzrokiem.
- Nie, nie pracuję dla łowców, tylko z łowcami – sprostowała Iliana. - I nie z takimi, którzy zabijają każdego napotkanego wampira. Ale może od początku. - Popatrzyła na nas po kolei. - Powiem wam tyle, ile mi wolno. Jesteśmy... organizacją, składającą się z wampirów i ludzi. Ludzie zwykle są łowcami, ale nie zawsze. Wykonujemy różne zadania, a naszym ostatecznym celem jest ujawnienie wampirów światu.
Na chwilę zapadła cisza, którą przerwał śmiech Juana.
- Ty żartujesz, prawda? Nie? - Spojrzał na jej poważną minę i uniesione brwi. - No dobrze. Czyli co chcecie powiedzieć ludziom? Jesteśmy wampirami, a wy naszymi przekąskami, ale spokojnie, możemy żyć razem, czasem was tylko podgryziemy tu i ówdzie...
- Tutaj, w tym miasteczku, to właśnie robicie – zauważyła Iliana. Najwyraźniej była dobrze poinformowana.
- Tak, ale to jedno miasteczko, które sporo nam zawdzięcza, to nie cały świat – odparła Ianira. - Chronimy ich, a oni nas.
- A my dążymy do tego, by wampiry żyły wśród ludzi i żywiły się wyłącznie krwią osób skazanych na śmierć.
- O, to kaci stracą pracę – zauważył Juan.
- To idea, a jak to się ma do rzeczywistości? - zapytał Ryan. - Jak planujecie to zrobić?
- Nie od razu – odparła wampirzyca. - Pewnie zajmie to wiele lat, a może wieków. Powoli, stopniowo. Jesteśmy na etapie rozmów z władcami różnych krajów, zarówno z ludzkimi, jak i wampirzymi władcami – dodała. - Kiedy już uzyskamy porozumienie, przez jakiś czas będzie wiedzieć o nas wybrana grupa ludzi. Potem będziemy wtajemniczać kolejnych, aż w końcu tajemnica stanie się powszechną informacją i wtedy ujawnimy się publicznie. Jest jeszcze wiele problemów do rozwiązania, kodeks do opracowania, nowe prawo, które będzie zabraniać wampirom żywienia się na kim popadnie. Przemiana w wampira też będzie ograniczona, szczególnie, kiedy łowcy przestaną nas zabijać, by nie zachwiać naturalnej równowagi. Ale to wszystko problemy na potem, jak mówiłam, na razie jesteśmy na etapie ustalania z władcami wampirów.
- I ja mam porozmawiać o tym z Corniem? - odgadł Juan.
- Nie. - Iliana pokręciła głową. - Tym zajmą się inni, ci od rozmów. Ja działam w terenie. Otóż, jak wspominałam, na razie mamy inne, mniejsze cele, prowadzące powoli do tego większego. Ja miałam za zadanie schwytać wczorajszej nocy jedną uciążliwą wampirzycę. Była w naszej organizacji, ale okradła nas i uciekła. Ścigamy ją już od bardzo dawna, w końcu miałam okazję ją schwytać, ale mi to udaremniłeś – zwróciła się do Juana. - Chcę, żebyś pomógł mi ją zwabić.
- Ale czemu akurat Juan? - zdziwiła się Ianira.
- Moja gorąca krew bardziej by ci się przydała – zwróciłam jej uwagę.
- Nie, ty jej nie zwabisz – odparła mi Iliana. - Czemu Juan? Ta kobieta z jakiegoś powodu podąża za tobą przez wiele krajów, zauważyliśmy, że tam gdzie ty się pojawiasz, przybywa i ona. Podobno byliście kochankami. - Zerknęła na Hiszpana.
Spojrzałam na niego i jednocześnie zrozumieliśmy to, co głośno powiedziała Ianira.
- Raisa.
- Oczywiście, że nie. Nie tylko dlatego, że miałam dług wdzięczności wobec niego. Ryan pomógł mi bezinteresownie, był dobry i nie miałam zamiaru pozwolić, by zginął.
- Czyli go uratowałaś? - ucieszyła się dziewczyna.
- Obiecałam mu, że to zrobię...
W pierwszej sekundzie stałam jak wmurowana, w następnej rzuciłam się w pogoń za wampirzycą. Była szybka, ale ja także. W pewnej chwili myślałam, że ją zgubiłam, ale okazało się, że tylko ją minęłam, gdyż za sobą usłyszałam kroki. Odwróciłam się i pobiegłam w tamtą stronę. Obejrzała się na mnie i przyspieszyła. Pomyślałam o Ryanie i o tym, że z każdą sekundą kończy się jego czas. Podbiegłam, skoczyłam i chwyciłam wampirzycę za poły jej płaszcza. Obie upadłyśmy na ziemię. Z głowy kobiety zsunął się kaptur ukazując ciemne, potargane włosy.
Wampirzyca przekręciła się i wylądowała na mnie, sięgając po kołek, ale udało mi się ją zrzucić. Zamachnęła się, więc zablokowałam cios, łapiąc ją za rękę i spojrzałam jej w oczy.
- Uspokój się i słuchaj – warknęłam.
Natychmiast upuściła kołek i siedziała nieruchomo, wpatrując się we mnie rozszerzonymi ze zdumienia oczami.
- Gorącokrwista – szepnęła.
- Tak, dokładnie. Mogę cię zmusić, żebyś tam poszła i powiedziała prawdę – warknęłam. - Ale nie chcę – dodałam już spokojniej. - Wolę, żebyś poszła tam z własnej woli. Ryan uratował ci życie, prawda?
- Uratował? - prychnęła. - Sama bym sobie poradziła. Było ich tylko trzech, a mojego człowieka i tak nie zdołał ocalić.
- Przynajmniej próbował – zwróciłam jej uwagę. - Chodź ze mną, opowiedz, jak to wszystko wyglądało, władca wypuści Ryana i będziesz mogła odejść, dokąd zechcesz.
- Co za łaskawość – mruknęła wampirzyca. - Ale nie, nie będę mogła odejść. Cruel mnie zabije. Nie oddam swojego życia w zamian za obcego wampira, który niepotrzebnie wmieszał się w nie swoje sprawy.
- Amanda? - usłyszałam głos Ianiry. Odwróciłam głowę, co spowodowało, że brunetka wyzwoliła się spod mojego wpływu, zerwała się i rzuciła do ucieczki.
- Tutaj! - zawołałam, ruszając za nią. Skręciłam jej śladem za dużym budynkiem i zatrzymałam się, widząc wampirzycę, szamoczącą się w objęciach Juana.
- Puszczaj! - warknęła na niego. Mój przyjaciel pokręcił głową.
- Spokojnie, nie masz powodów, by się wyrywać. Zapewniam cię, że żadna kobieta nigdy nie marudziła w moich objęciach. - Zerknął na Ianirę, która na te słowa skrzyżowała ręce na piersi i uniosła brwi. - No co? - Popatrzył na nią niewinnym wzrokiem.
- Już my sobie porozmawiamy w domu o tych kobietach w twoich objęciach – odparła pół żartem i przyjrzała się wampirzycy. - To ona. Wyjaśniłaś jej, o co chodzi? - zapytała mnie.
- Tak, ale nie chce z nami iść – odparłam ponuro. - Boi się Cruela.
- Nie boję się! - zaprotestowała wampirzyca, przestając się wyrywać. - Po prostu nie mam ochoty na ponowne spotkanie z tym nadętym i okrutnym draniem!
- Dobrze go znasz – przyznałam. - Ale potrzebujemy twojej pomocy.
- Cornelius jest moim przyjacielem – wyjaśnił Juan, patrząc jej w twarz. - Obiecuję, że nie spotka cię żadna krzywda, jeśli pójdziesz z nami i powiesz prawdę.
- Nie znam cię, jak mogę wierzyć twoim obietnicom? - Wampirzyca spojrzała na niego nieufnie.
- Juan Quieroz, Hiszpan, który zawsze dotrzymuje danego słowa – przedstawił się i spojrzał na nią oczekująco. Westchnęła.
- Jestem Iliana. I naprawdę, chciałabym wam pomóc, ale ścigam pewną wampirzycę, która... - Zmarszczyła brwi i spojrzała uważniej na mojego przyjaciela. - Powiedziałeś Juan Quieroz? Tak się nazywasz?
- Tak, dokładnie. Czyżbyś o mnie słyszała? - zainteresował się Juan.
- Coś mi się obiło o uszy – mruknęła. - No dobrze, pomogę wam, ale mam warunek. Oprócz tego, że Cruel mnie nie uwięzi, oczywiście.
- Jaki warunek? - Ianira popatrzyła na nią podejrzliwie.
- Będziesz mi winien przysługę.
- To ja powinnam wyświadczyć ci przysługę – odpowiedziałam za niego. - Ja obiecałam Ryanowi, że cię przyprowadzę...
- Nie, to musi być on. - Wskazała na Juana, który skinął głową i ją puścił.
- Zgoda.
- Świetnie. W takim razie miejmy to już za sobą.
Ianira zaproponowała, że spotka się z pozostałymi i wyjaśni sytuację, a później nas dogoni. Zgodziłam się i w trójkę ruszyliśmy do Corneliusa.
Ponieważ do wschodu brakowało może z godziny, na sali sądowej siedział już Cruel i zebrane wampiry. Ryan także, zakuty w kajdany, rozglądał się dookoła z niepokojem. Iliana ukryła twarz pod kapturem. Zatrzymaliśmy się przed władcą.
- Mamy świadka całego zdarzenia – wyjaśnił Juan. - Zapewniłem jej nietykalność, obiecałem, że nic nie zagrozi jej z twojej strony, władco.
Cornelius zmarszczył brwi, nie wyglądał na zadowolonego z tej deklaracji. Najwyraźniej rozpoznał Ilianę na narysowanym przez Ryana portrecie, nic więc dziwnego, że tak szybko zgodził się przełożyć rozprawę. Zastanawiał się przez chwilę, w końcu wzruszył ramionami.
- Skoro obiecałeś, w porządku. Niech opowie, jak było naprawdę.
Iliana odrzuciła kaptur i stanęła przed Cruelem.
- Mam na imię Iliana i zostałam zaatakowana przez trzech wampirów – zaczęła.
- Jak wyglądali? - dopytywał Cornelius.
Wampirzyca opisała ich wygląd i opowiedziała wszystko po kolei. Bez wahania odpowiadała na pytania władcy, w pewnym momencie jeden z wampirów próbował jej przerwać, ale na znak Cruela został uciszony. W międzyczasie dotarła do nas Ianira, którą Juan objął ramieniem i szepnął jej coś do ucha.
Kiedy Iliana skończyła zeznawać, zamarłam w bezruchu, oczekując wyroku i mając nadzieję, że nie będę musiała ponownie się sprzeciwiać. Wiedziałam, że jeśli będzie trzeba, stanę nawet do walki z Cruelem, ale nie pozwolę zabić Ryana. Spojrzałam na Norwega, wyglądał na pewnego siebie.
- Podejdź tu. - Władca zwrócił się do wampira, który wcześniej zeznawał. - Co odpowiesz na zarzuty Iliany?
- Ona kłamie! - zawołał wampir, ale na jego twarzy wyraźnie widać było panikę. Cornelius zadał mu kilka pytań, mężczyzna wyraźnie plątał się w odpowiedziach. W końcu władca machnął ręką.
- Dość na dzisiaj. Zabiłeś człowieka, który był pod ochroną wampira, zatem Iliana miałaby prawo cię zabić w walce, o ile wcześniej zgłosiła tego człowieka jako swojego przyszłego podopiecznego. Ponieważ jednak ośmieliłeś się mnie okłamać, co jest gorszą zbrodnią, od razu możemy wydać wyrok. Skazuję cię na śmierć. - Na te słowa wampiry władcy chwyciły skazanego. Cruel wyjął miecz i mimo krzyków oraz gwałtownych protestów wampira, ściął mu głowę. Po wszystkim kazał rozkuć Ryana.
- Jesteś sprawiedliwy, panie – przyznał mój przyjaciel. Na jego twarzy dojrzałam ulgę.
- Oczywiście, władca musi być sprawiedliwy. - Cruel dumnie uniósł głowę. Zastanawiałam się, czy faktycznie zamierza rządzić sprawiedliwie, czy też to wszystko jest jedynie na pokaz. Tak czy inaczej, mogłam odetchnąć z ulgą. Ryan był bezpieczny.
Cornelius spojrzał na Ilianę, którą zaczęła się już chyłkiem wycofywać.
- A ty... jesteś pod ochroną Juana, a jego słowo jest dla mnie ważne, zatem nie wtrącę cię teraz do więzienia. Ale gdy już opuścisz mój zamek, poślę za tobą oskarżenie współpracy z łowcami i spowodowania bezpodstawnej śmierci wielu wampirów.
Wszystkie spojrzenia skierowały się na wampirzycę, która prychnęła lekceważąco.
- Bezpodstawna to jest twoja władza. Ale proszę bardzo, możesz spróbować mnie złapać. Wyznacz za mnie nagrodę. Tylko nie za niską, wysoko się cenię – dodała i umknęła, nim ktokolwiek zdążył zareagować.
- Za nią! - warknął Cruel. Jego wampiry natychmiast rzuciły się w pogoń, na szczęście bezskutecznie. Miałam nadzieję, że jej nie złapią.
- Wracajmy – postanowiła Ianira. - Możesz spędzić dzień u nas – zaproponowała Ryanowi, co przyjął z wdzięcznością. Nie zatrzymywani przez władcę, zajętego rozsyłaniem wampirów w pogoni za Ilianą, ruszyliśmy w drogę powrotną.
- Wszystko w porządku? - zapytałam Norwega, gdy dotarliśmy do domu Juana i Ianiry, i weszliśmy do środka. Pokręcił głową.
- Dawno się nie posilałem, ostatnio jestem na krwi zwierzęcej, przydałaby się ludzka... Ale wytrzymam do jutra – zapewnił mnie.
- Jutro możesz ze mną zapolować na dzikie zwierzęta – zaproponowałam.
- Jutro możesz z nami zapolować na kilku drani – powiedziała Ianira jednocześnie.
Ryan popatrzył na nas zaskoczony. Juan parsknął śmiechem.
- Trudny wybór, prawda? Ja tam zdecydowanie wolę ludzką krew. - Objął Ianirę w pasie i pocałował ją w policzek.
- Chyba każdy wampir woli ludzką, zwierzęta to przykra konieczność – usłyszeliśmy i w drzwiach stanęła Iliana. - Czemu jesteście tacy zdziwieni? Skoro już mnie w to wplątaliście, to teraz musicie mnie przenocować.
- Nie ma problemu, mamy zapasowe trumny – zgodziła się Ianira.
- Nie wiem, o co wam poszło z Corniem, ale jest na ciebie cięty – stwierdził Juan. - Porozmawiam z nim jutro, może odpuści.
- Nie odpuści. Jutro wam wyjaśnię. - Zerknęła w okno, gdzie księżyc już chował się za horyzontem.
Ianira zaprowadziła Ryana i Ilianę do gościnnych trumien, a ja pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam do siebie, zastanawiając się, jakiej przysługi zażąda wampirzyca od Juana i czy nie będzie miał przez to kłopotów.
Kiedy wstałam następnego dnia, wszyscy już byli w salonie i wyraźnie czekali na mnie. Juan i Ianira siedzieli na kanapie, a Iliana rozsiadła się na krześle. Ciemne włosy spięła do tyłu. Ryan posłał mi uśmiech i wskazał miejsce obok siebie. Uśmiechnęłam się, skinęłam mu głową i tam usiadłam.
- No, w końcu. Czekaliśmy na ciebie, bo nie chciałam się powtarzać. - Iliana zerknęła na mnie znużonym wzrokiem. - Późno wstajesz.
- Skoro jesteśmy już wszyscy, bardzo chętnie wysłucham, jakiej przysługi żądasz i czy naprawdę zabijasz wampiry dla łowców. - Juan zmierzył ją podejrzliwym wzrokiem.
- Nie, nie pracuję dla łowców, tylko z łowcami – sprostowała Iliana. - I nie z takimi, którzy zabijają każdego napotkanego wampira. Ale może od początku. - Popatrzyła na nas po kolei. - Powiem wam tyle, ile mi wolno. Jesteśmy... organizacją, składającą się z wampirów i ludzi. Ludzie zwykle są łowcami, ale nie zawsze. Wykonujemy różne zadania, a naszym ostatecznym celem jest ujawnienie wampirów światu.
Na chwilę zapadła cisza, którą przerwał śmiech Juana.
- Ty żartujesz, prawda? Nie? - Spojrzał na jej poważną minę i uniesione brwi. - No dobrze. Czyli co chcecie powiedzieć ludziom? Jesteśmy wampirami, a wy naszymi przekąskami, ale spokojnie, możemy żyć razem, czasem was tylko podgryziemy tu i ówdzie...
- Tutaj, w tym miasteczku, to właśnie robicie – zauważyła Iliana. Najwyraźniej była dobrze poinformowana.
- Tak, ale to jedno miasteczko, które sporo nam zawdzięcza, to nie cały świat – odparła Ianira. - Chronimy ich, a oni nas.
- A my dążymy do tego, by wampiry żyły wśród ludzi i żywiły się wyłącznie krwią osób skazanych na śmierć.
- O, to kaci stracą pracę – zauważył Juan.
- To idea, a jak to się ma do rzeczywistości? - zapytał Ryan. - Jak planujecie to zrobić?
- Nie od razu – odparła wampirzyca. - Pewnie zajmie to wiele lat, a może wieków. Powoli, stopniowo. Jesteśmy na etapie rozmów z władcami różnych krajów, zarówno z ludzkimi, jak i wampirzymi władcami – dodała. - Kiedy już uzyskamy porozumienie, przez jakiś czas będzie wiedzieć o nas wybrana grupa ludzi. Potem będziemy wtajemniczać kolejnych, aż w końcu tajemnica stanie się powszechną informacją i wtedy ujawnimy się publicznie. Jest jeszcze wiele problemów do rozwiązania, kodeks do opracowania, nowe prawo, które będzie zabraniać wampirom żywienia się na kim popadnie. Przemiana w wampira też będzie ograniczona, szczególnie, kiedy łowcy przestaną nas zabijać, by nie zachwiać naturalnej równowagi. Ale to wszystko problemy na potem, jak mówiłam, na razie jesteśmy na etapie ustalania z władcami wampirów.
- I ja mam porozmawiać o tym z Corniem? - odgadł Juan.
- Nie. - Iliana pokręciła głową. - Tym zajmą się inni, ci od rozmów. Ja działam w terenie. Otóż, jak wspominałam, na razie mamy inne, mniejsze cele, prowadzące powoli do tego większego. Ja miałam za zadanie schwytać wczorajszej nocy jedną uciążliwą wampirzycę. Była w naszej organizacji, ale okradła nas i uciekła. Ścigamy ją już od bardzo dawna, w końcu miałam okazję ją schwytać, ale mi to udaremniłeś – zwróciła się do Juana. - Chcę, żebyś pomógł mi ją zwabić.
- Ale czemu akurat Juan? - zdziwiła się Ianira.
- Moja gorąca krew bardziej by ci się przydała – zwróciłam jej uwagę.
- Nie, ty jej nie zwabisz – odparła mi Iliana. - Czemu Juan? Ta kobieta z jakiegoś powodu podąża za tobą przez wiele krajów, zauważyliśmy, że tam gdzie ty się pojawiasz, przybywa i ona. Podobno byliście kochankami. - Zerknęła na Hiszpana.
Spojrzałam na niego i jednocześnie zrozumieliśmy to, co głośno powiedziała Ianira.
- Raisa.
Nosz kurde blaszka, w której części była Raisa? Bo najwidoczniej muszę to przeczytać jeszcze raz. Ja jej w ogóle nie kojarzę:)
OdpowiedzUsuńCzęść VII od rozdziału IV do VI:)
UsuńDziękuje, przeczytałam i jej nie lubię :p Bardziej skojarzyłabym Różę:) Raisa kojarzy mi się z innym opowiadaniem - Taniec ze śmiercią:)
UsuńTaniec ze śmiercią chyba gdzieś zaginął, już ponad rok nic nowego nie było:(
UsuńFaktycznie, nazywała siebie Różą;)
Zaginął a szkoda bo było naprawdę ciekawe.
UsuńHurra dla spostrzegawczości, właśnie zauważyłam życzenia :p dziękuje i także życzę spokojnych i radosnych świat :)
Można się było tego spodziewać, to jej kolejna nieskończona opowieść...
UsuńDziękuję:)
W końcu ktoś kto nie poluje na Amandę, nie za nią podąża i nie do niej ma żale, ani nawet jest dawno nie widzianą rodziną! :D Amando, co za postęp ;) Ale pomóc i tak będzie musiała ^^
OdpowiedzUsuńNawet jeśli nie o nią chodzi, to i tak się jakoś w to wkręci, prawda?^^
UsuńW tym jest zdecydowanie najlepsza ;)
UsuńMuszę przeczytać rozdziały z Raisą, ponieważ tylko trochę ją kojarzę. Amanda jak zwykle uratowała przyjaciela z opresji, nudna jest, chociaż raz mogłoby jej nie wyjść. :P
OdpowiedzUsuńWesołych świąt!
PS Czy dzisiaj Twój Gabryś obchodzi urodziny? Jeśli tak, to wszystkiego najlepszego dla Niego z okazji skończenia roczku.:) Pozdrawiam
I mogliby zabić Ryana?:p
UsuńDziękuję i wzajemnie;)
Tak, pamiętałaś:D To miło. Gabryś dziękuje bardzo:*
Zdrowych i spokojnych Świąt Wielkanocnych :) pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie:)
UsuńO mamuniu! Nadrobiłam wszelkie zaległości, trochę mi to zajęło, no ale jestem i komentuje :) Świetne rozdziały pełne akcji - Cornie - hehe, coś przeczuwałam, że nas zszokujesz :) - już miałam cichą nadzieję, że Amanda stanie się władcą wampirów, ale... no jak widać, jest wierna swoim przekonaniom. Chociaż, wydaje mi się, że świetnie sprawdziłaby się w takiej roli, musiałaby jedynie uwierzyć w siebie, że ma tę siłę perswazji, przecież władza niekoniecznie musi wiązać się z przemocą i zabijaniem; - Ooo i proszę Raisa - będzie fajnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
PS. Nie wiem czy widziałaś, u mnie też był nowy wpis jakiś czas temu :)
Myślę, że Amanda nie chce podejmować się takiej odpowiedzialności z wielu powodów;) Przede wszystkim skończyłyby się jej podróże:p
UsuńNie widziałam, niedługo wpadnę i poczytam;)